On Wednesday, May 9, 2012 5:57:31 PM UTC+2, ToMasz wrote:
Łazi klient sam po sklepie i ogląda rowery. wszystkie- jak "żyd", a nie jakąś konkretną grupę- jak klient który czegoś szuka.
Łazi tak i nic niechce przez 10 minut. Nagle zadaje pytanie:
K: jak u Was się kupuje rowery.
S: yyyyy
S: Płaci się w kasie, siada się na rower i jedzie
Klient wyszedł trzaskając głośno drzwiami
Sprawdzić, co zginęło..
K:mantel...
S:słucham?
K:nie wie Pani co to jest mantel? PŁASZCZ
(jawnie wali w pręta, bo jakby powiedział "płaszcz na 26 cali" bez dyskusji dostałby żądaną w jego dziwnym języku oponę.)
S: Mamy tylko takie pelerynki przeciwdeszczowe, żółte, albo biało czarne z orzełkiem, którą podać?
Miny ludzi w kolejce bezcenne, znowu trzask drzwiami.....
Znaczy, klienci wiedzieli o co mu chodziło?
|