Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   "Z powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię".

"Z powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię".

Data: 2010-01-17 10:07:05
Autor: Artur Borubar
"Z powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię".
Wirtualny klasztor, dom pogrzebowy na Księżycu, piwo z papieżem, Barbie w stroju zakonnicy i piosenki Haliny Frąckowiak w Radiu Maryja. Religijny biznes kręci się sam.
- Radio Maryja wypromowało najbardziej zwyrodniałą i ośmieszającą katolicyzm wizję Boga, jaką sobie można wyobrazić. Boga jako starszego mężczyzny, który siedzi w niebie z telefonem, Tadeusz Rydzyk dzwoni do Niego, pyta o różne rzeczy, a potem przekazuje słuchaczom - mówi w jednym z wywiadów Dorota Masłowska. - Benedykt XVI i Krysia lat 12 mogą napisać na forum: "Boga nie ma", i będzie to miało tę samą wagę - dodaje.

Jedni żyją dla religii, inni z religii. Jedni trzymają różaniec pod poduszką, kupują lizaki zawinięte w folię z Chrystusem, inni zgubili go już po pierwszej komunii, razem z ofiarowanym przez babcię plastikowym zegarkiem, a dziś religię traktują jako produkt uboczny. Jedni wierzą we wróżkę zębuszkę lub orbitujący czajniczek, machają transparentami z kartonu: "Księdza kochamy, nigdy nie oddamy", a inni po prostu wierzą w Boga, oddają się modlitwie i żyją w cieniu. Dla jednych Chrystus siedzi na ławce za rogiem, wita się z nimi w każdą niedzielę w osiedlowym kościele i grozi palcem, gdy popełnią grzech, dla innych ów dzień święty to czas na zjedzenie kolejnego pączka z marmoladą i sprzątanie psich kup w ogródku. Czas bez modlitewnika, różańca i kazania. Możemy zadawać sobie miliony pytań, analizować i dochodzić prawdy, dlaczego religia rodzi pieniądz. Tymczasem biznes to biznes. Ma swoje prawa niezależne od naszych opinii, postaw życiowych, marki samochodu i gatunku zjedzonej na obiad ryby. I dlatego właśnie w religijnym pakiecie biznesowym mamy już wszystko: możliwość pogawędki z księdzem na czacie, ściąganie cytatów z Pisma Świętego na komórkę, spowiedź online i udział w internetowych rekolekcjach. Pytanie tylko, czy jeśli Y jest użyteczne, oznacza to, że Y jest prawdziwe. Może to wszystko bierze się z tego, że do szczęścia potrzebujemy ukojenia, bezpieczeństwa, poczucia komfortu? Niektórzy mogą na to poczekać i o to walczyć, inni muszą to mieć już teraz, natychmiast. Nie chcą czekać na odpuszczenie grzechów, chcą, by je odpuszczono zaraz po tym, jak klikną myszką w Chrystusa na krzyżu. Prawa rynku? Skąd się bierze uproszczenie, chęć zysku napędzanego ludzkimi. słabościami, ciekawością, znudzeniem tym, co rzeczywiste? Skąd brak umiejętności oddzielania tego, co ważne, od worka na śmieci? Odpowiedzi jest tyle, ilu zwolenników religijnego biznesu. Na szczęście, nomen omen, są jeszcze wśród nas tacy, którym pion się nie myli z poziomem i którzy wiedzą, czy właśnie wchodzą na schody, czy przed chwilą z nich zeszli - ludzie szczęśliwi bez chichotania przed komputerem, na którym właśnie pojawił się komunikat: "Proszę czekać, trwa łączenie z Bogiem i transfer grzechów".

E-mail do siostry Tekli

W internecie pojawia się pewna opowieść: "Siedziało sobie dwóch ludzi i myślało, jakby tu zarobić bez wysiłku. Jeden rzucił pomysł: stwórzmy religię, to zawsze jest dobry interes". Trudno z tym polemizować w czasach, gdy modlitwa jest na wyciągnięcie ręki, sama wchodzi do twojego pokoju zaraz po tym, jak włączysz laptopa. Musisz się tylko skupić i czytać uważnie. A jeśli połączyć to z humorem, zabawa gwarantowana. Dlatego właśnie na stronie działającego w Niemczech wirtualnego klasztoru, założonego przez katolickie biskupstwo Hildesheim, nie brakuje wiernych online. Autorami projektu jest 11 zakonników z różnych wspólnot kraju. Wirtualny klasztor usytuowano obok kościoła św. Bonifacego, który już od kilkunastu lat jest stałym elementem "internetowej wspólnoty". Dostaniesz się do niego, wchodząc na stronę: www.kirche.funcity.de. Co cię czeka? Codziennie nowe modlitwy, ogłoszenia parafialne, kazanie miesiąca, spowiedź online u siostry Lucii. W oratorium znajdziesz cytaty z Pisma Świętego i kącik do medytacji z Biblią. Tak jak w prawdziwym klasztorze jest też klauzura i cele mieszkańców - dziesięciu sióstr i jednego zakonnika. W ich pokojach obejrzysz zdjęcia, poczytasz notki biograficzne, wyślesz e-maila do siostry Marii, Tekli lub jej koleżanki Teresy. Po kliknięciu na Chrystusa na krzyżu możesz wysłać swoją osobistą prośbę, żale, podziękowania i wszystko to, co chcesz przekazać Bogu. Jeśli nie czujesz satysfakcji, możesz jeszcze zapalić wirtualną świecę w intencji kogoś bliskiego lub zapoznać się z przepisem na danie z klasztornej kuchni, porozmawiać na czacie z kapłanem, a w czasie adwentu wpisać swoje podziękowania do specjalnego kalendarza. W dziale klasztornej rekreacji posłuchasz muzyki, weźmiesz udział w kwizie sprawdzającym twoją wiedzę o Kościele. Hitem jest jednak wirtualne miasteczko Funcity, do którego się dostaniesz, wchodząc na stronę kościoła. Tu znajdziesz wszystko, czego dusza zapragnie: możesz zagrać na giełdzie, wykupić wakacje, rozwiązać łamigłówkę, poprowadzić kiosk lotto, kupić telefon komórkowy, stringi z logo Funcity, szampon hipoalergiczny dla kota. Jest też sklep zoologiczny oferujący m.in. maść dla konia, sprej na komary lub za 10 euro power drink dla gołębia. Żeby dodać mu skrzydeł.

Ostatni lot

Firma Celestis z Houston to nietypowy dom pogrzebowy specjalizujący się w... orbicie okołoziemskiej i pogrzebach w kosmosie. Najtańsze jest wystrzelenie na orbitę Ziemi - w skrzynce znajdziesz rachunek opiewający na sumę ok. 700 dol. Najdroższe jest miejsce na Księżycu, za które trzeba zapłacić prawie 10 tys. dol. Wysłanie w kosmos jednego grama prochów zmarłego to ok. 6,5 tys. euro. Za 5,3 tys. dolarów w przestrzeń kosmiczną leci symboliczna próbka prochów w kapsule, na której znajduje się osobista informacja od bliskich. Mogą oni oglądać start, biorą czynny udział w odbywających się uroczystościach na cześć zmarłego i otrzymują kasetę wideo dokumentującą wydarzenie. Są szczęśliwi, że być może spełniają marzenie życia partnera, dziadka, męża. Każdy, kto chce, by jego spopielone szczątki zostały wysłane poza Ziemię, może wykupić ofertę za życia bezpośrednio w Celestis lub korzystając z pośrednictwa lokalnego domu pogrzebowego. Firma ma 41 partnerów handlowych w Stanach Zjednoczonych, Japonii i Hongkongu, oferuje również dogodne warunki kredytowe. Prezes Celestis, niejaki Charles Chafer zapowiada, że niebawem firma będzie w stanie wysłać na powierzchnię Księżyca ponad 5 tys. indywidualnych kapsuł. W 2011 roku w ofercie domu pogrzebowego ma się pojawić specjalna kapsuła, która po wystrzeleniu z Ziemi będzie podróżować przez przestrzeń kosmiczną. Firma wysłała już na Księżyc m.in. prochy twórcy serialu "Star Trek" Gene'a Roddenbery'ego. Niektórzy zwolennicy tego pomysłu twierdzą, że stamtąd będą mieli bliżej do. Pana Boga. Oby ich zobaczył.

Potwierdzam i błogosławię

Pan młody jest instruktorem fitness, panna młoda listonoszką. Pokochali się i postanowili żyć razem, dopóki ich śmierć nie rozłączy. Wzięli ślub. Do jego udzielenia udało im się namówić księdza, który. stanął na skrzydle samolotu akrobacyjnego i wykrzykiwał w niebo przysięgę małżeńską. Na znak zgody państwo młodzi machali do niego ręką, pomrukując na wietrze słowa: "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci". Ksiądz, przystrojony w niebieską sutannę i dzielnie trzymający w dłoniach Pismo Święte, wydawał się bawić doskonale. Włosy powiewały na wietrze, samolot chybotał, a on. po prostu udzielał sakramentu małżeństwa ludziom ślubującym sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oryginalne śluby, oczywiście z udziałem osoby duchownej, nie są już rzadkością. Co roku w walentynki na plaży Pak Meng w Tajlandii przez kilka dni trwa huczne wesele organizowane przez nowożeńców biorących ślub pod wodą. Razem ze swoimi gośćmi przywdziewają kombinezony nurków i maski, aby pod powierzchnią wody powiedzieć sobie sakramentalne "tak" i podpisać akt ślubu na specjalnych tabliczkach. Potem wypływają na powierzchnię, aby na plaży, wśród kwiatów Sri Trang, szaleć do białego rana. Duchowni coraz chętniej idą na rękę narzeczonym, którzy chcą takiego ślubu. W chmurach, pod wodą, na zamku. Cena ceremonii zależy od duchownego. Jedni życzą sobie 1,5 tys. zł, inni poprzestają na "Bóg zapłać" i kawałku weselnego tortu. Pytanie brzmi: czy podczas takiego ślubu słowa: "Z powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię", brzmią przekonująco? Odpowiedzi trzeba szukać w sobie. Może nie jest ważne jak, ważne gdzie i z kim. Skoro są księża, dla których niestandardowe śluby są OK, to czym się przejmować? A sama przysięga, nieważne, czy wypowiedziana w chmurach, czy pod dachem kościoła, ma tę samą moc.


http://partnerstwo.onet.pl/1589451,3505,1,artykul.html


Przemek

--
 Reakcja Owsiaka była natychmiastowa. - Rozliczamy się, ojcze. To ojciec się nie rozlicza i, mówiąc krótko, przewala kasę - grzmiał Owsiak podczas konferencji prasowej. W ten sposób odniósł się do zarzutów jakie padły w jednej z audycji stacji z Torunia. Jeden z prowadzących próbował udowodnić, że WOŚP nie działa charytatywnie.

Data: 2010-01-17 10:20:35
Autor: * heÂŽsk *
"Z powag± Ko¶cioła katolickiego potwierdzam i błogosławię".
On Sun, 17 Jan 2010 10:07:05 +0100, "Artur Borubar" <brońmy RP przed
pisem@op.pl> wrote:

Wirtualny klasztor, dom pogrzebowy na Ksi??ycu, piwo z papie?em, Barbie w stroju zakonnicy i piosenki Haliny FrÂąckowiak w Radiu Maryja. Religijny biznes kr?ci si? sam.

 [litosciwie wyciete]

http://partnerstwo.onet.pl/1589451,3505,1,artykul.html

 a ktoz to jest ta radwanska? jakas niespelniona zakonnica ?


--

 HeSk

"Nieprawdą jest, jakoby Internet był ziemią niczyją
 i terytorium darmowego opluwania innych."
* My personal opinions are just mine.(Art. 54 Konstytucji RP)

"Z powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię".

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona