Za cały program PiS-owi i reszcie prawicy starcza hasło: precz z Tuskiem. To trochę mało

Na prawicy ruch. "Solidarna Polska" zbiera się dziś na swym kongresie założycielskim, prezes PiS wzywa do powrotu tych, którzy z jego partii odeszli i podpisuje porozumienie z partią Marka Jurka. Jak się ta partia nazywa? To wie kilka procent Polaków, a skłonnych na nią głosować jest 1 proc. Ale porozumienie zawsze wygląda lepiej niż podział.

Działacze "Solidarnej Polski", która podobno zmieni nazwę na "Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry", oraz "Polski Najważniejszej" (swoją drogą coraz dziwniejsze nazwy prawicowych partii) już powiedzieli, że do PiS nie wrócą, bo zostali wyrzuceni.


Na pytanie, czym się te partie i partyjki różnią, Jacek Kurski odpowiada, że stylem działania. Być może, bo różnic zasadniczych nie widać. Może największe są między Markiem Jurkiem - katolikiem fundamentalnym, a Jarosławem Kaczyńskim - katolikiem koniunkturalnym. Ale, jak widać, i te różnice dadzą się przezwyciężyć.

Największym problemem prawicy jest brak pomysłów programowych lub głoszenie pomysłów nierealnych. Z jednej strony prawicowe partie i partyjki zarzucają rządowi Tuska, że dopuścił do wzrostu zadłużenia publicznego, a z drugiej strony żądają zwiększenia wydatków państwa na rozmaite cele i sprzeciwiają się wszelkim oszczędnościom.

Samorządy zamykają szkoły, bo zmniejsza się liczba uczniów. PiS protestuje. Rząd stara się zwiększyć kontrolę nad sprzedażą leków dotowanych z kieszeni podatników - prawicy krzyczy, że to skandal. Poza słusznym być może hasłem likwidacji gabinetów politycznych, PiS nie ma innych pomysłów na zaoszczędzenie publicznych pieniędzy. Ma za to mnóstwo pomysłów na większe podatki, dotacje, ulgi.

Prawica ostro protestuje przeciwko paktowi fiskalnemu, ale nie przedstawia realnej alternatywy. Przecież nawet ukochany przez prawicę Victor Orban pakt podpisał. Może warto się dowiedzieć, dlaczego? Prawica mówi: "nie, bo nie". Tak może mówić dziecko, ale nie politycy, mający ambicje powrotu do rządów.

Rządowi PO-PSL partie prawicowe zarzucają brak reform, ale gdy rząd bierze się za poważną reformę - podniesienie wieku emerytalnego - robią wszystko, by ją storpedować. Trendy demograficzne są nieubłagane. Polska, jak wszystkie europejskie społeczeństwa, będzie się starzała i w najbliższych dekadach z rynku pracy zniknie kilka milionów pracowników. Podniesienie wieku emerytalnego jest więc logicznym rozwiązaniem, przyjmowanym w większości krajów europejskich.

63-letni Kaczyński pomysł pracowania do 67 roku życia nazywa nieludzkim i absurdalnym. No dobrze, ale co w zamian? Polityka prorodzinna? Czy za rządów PiS poprawiły się wskaźniki demograficzne? Zresztą, nawet gdyby Polski od dziś zaczęły rodzić więcej dzieci, to i tak niż na rynku pracy trwałby do 2035 roku. To jest realny problem, do którego poważni politycy powinni się odnieść.

A polityka migracyjna? Czy prawica, eksponująca wzorzec Polaka-katolika ma pomysł na przyciągnięcie do Polski kilku milionów imigrantów z krajów o innej religii i innej kulturze? A może uważa, że Polskę przed imigrantami należy zamknąć? W dyskusjach prawicy ten temat, który za kilka lat może stać się pierwszorzędny, w ogóle nie występuje.

Za cały program PiS-owi i reszcie prawicy starcza hasło: precz z Tuskiem. To trochę mało. Bo wyborcy, nawet jeśli mają do premiera takie czy inne pretensje, gdy idą na głosowanie zastanawiają się - no dobrze, ale czy inny wybór jest lepszy?



Więcej... http://wyborcza.pl/1,75968,11411726,Prawica_bez_pomyslu_.html#ixzz1q8kOali2


Przemek

--

"Zdolność prawicowych polityków, ich medialnych popleczników i rzeczników
Kościoła katolickiego do odwracania kota ogonem jest nieskończona i
dorównuje ideologicznemu zacięciu niegdysiejszych propagandystów PRL."