Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zabi艂em Piotra Jaroszewicza. Rozdzia艂 1

Zabi艂em Piotra Jaroszewicza. Rozdzia艂 1

Data: 2013-07-15 12:21:38
Autor: Tuskobus
Zabi艂em Piotra Jaroszewicza. Rozdzia艂 1
Sosny. Zapach lasu. Droga z Prescott do Flagstaff, przez Sedon臋 raz po raz wznosi si臋, to opada. Arizona o tej porze roku jest pi臋kna. Jad臋 samochodem  na spotkanie. Na spotkanie z cz艂owiekiem, kt贸ry ma  mi powiedzie膰 co艣 wa偶nego. Nawet tutaj kryj膮 si臋 tajemnice dotycz膮ce kraju, z kt贸rego pochodz臋. I z kt贸rego pochodzi m贸j przysz艂y rozm贸wca. Mg艂a poranna. Spowity ni膮 las. Na kraw臋dzi urwiska jele艅. Patrzy w moj膮 stron臋 albo przekrzywia tak g艂ow臋, 偶e mi si臋 tak wydaje.

鈥 Pami臋ta pan Jaroszewicza? Nale偶y pan do pokolenia, kt贸re musi go pami臋ta膰 鈥 m贸wi gospodarz, wr臋czaj膮c mi szklaneczk臋 whisky.

Potwierdzam skinieniem. Jak m贸g艂bym nie pami臋ta膰? Tyle wyrwanych z 偶ycia lat. Post贸j poci膮gu na trasie z 艁odzi Fabrycznej do Warszawy. Tyle godzin. Dopiero p贸藕niej mia艂em si臋 dowiedzie膰, 偶e w Radomiu i Ursusie by艂y starcia z milicj膮. I potem ta obcieraj膮ca pot z czo艂a chusteczka, twarz Piotra Jaroszewicza spogl膮daj膮ca z telewizora. Jak偶e m贸g艂bym o tym zapomnie膰?

鈥 No, wi臋c ja pozbawi艂em go 偶ycia. Jego i t臋 jego Alicj臋. O tym chc臋 opowiedzie膰. Najpierw jednak zjemy. Cindy wyjecha艂a do przyjaci贸艂 w Phoenix, ale co艣 nam przygotowa艂a.

Patrz臋 na niego. To, co przed chwil膮 powiedzia艂, jakby do mnie nie dociera艂o.

Si臋gam po le偶膮ce przede mn膮 orzeszki, przypominaj膮c sobie twarz, kt贸ra tchn臋艂a bana艂em i zwiastowa艂a bana艂.

Sko艅czyli艣my inicjuj膮c膮 spotkanie odrobin臋 Bowmore. Wida膰, 偶e gospodarz lubi single malts, bo w barku jest ich wi臋cej.

Podnosimy si臋 z foteli i przechodzimy do kuchni, gdzie na stole nakrycie dla dw贸ch os贸b. Widelce, 艂y偶ki, 艂y偶eczki, gustowne w india艅skich wzorach serwetki.

鈥 To tyle o sobie 鈥 m贸wi, kiedy ko艅czymy deser.

鈥 W jaki spos贸b pan na mnie trafi艂? 鈥 pytam. 鈥 Nie jestem postaci膮 znan膮.

鈥 Mam przyjaci贸艂 w Chicago 鈥 m贸wi, wstaj膮c od sto艂u  i gestem zapraszaj膮c do salonu. 鈥 Kupuj膮 dla mnie ksi膮偶ki w Polonia Book Store.

鈥 Znam w艂a艣cicielk臋.

鈥 Nie pozna艂em  jej, ale wiem, o kogo chodzi 鈥 potwierdza, kiedy zapadamy ponownie w g艂臋bokie, sk贸rzane fotele.

鈥 Przez nich, to znaczy przez przyjaci贸艂, postanowi艂 pan poszuka膰 ze mn膮 kontaktu?

鈥 My艣la艂em o Marku Nowakowskim 鈥 m贸wi,  rozlewaj膮c Remy Martin do nieproporcjonalnie du偶ych koniakowych  kieliszk贸w.

Przygl膮dam mu si臋 uwa偶nie. On zreszt膮 mnie te偶. Jest ni偶szy ode mnie. Wysportowany. Takie przynajmniej sprawia wra偶enie. Ciemne, piwne oczy. Wygolona, cho膰 wskazuj膮ca na ciemny zarost, twarz. To, co powiedzia艂 przed obiadem, jest szokuj膮ce. Nie my艣la艂em o czym艣 takim, jad膮c tu, chocia偶 by艂em troch臋 przygotowany na niespodziank臋, bo przyjaciele przekonywali mnie, 偶e tej jazdy do Flagstaff nie powinienem 偶a艂owa膰.

鈥 Jest pan pierwsz膮 osob膮, kt贸ra to us艂yszy 鈥 m贸wi, jakby zgaduj膮c moje my艣li. 鈥 Cindy wie, ale og贸lnikowo. Nasi wsp贸lni przyjaciele te偶. No i ci, co udzielali mi azylu, tak偶e musieli si臋 dowiedzie膰 鈥 艣mieje si臋. 鈥 Ale pan pierwszy dowie si臋, jak to zrobi艂em. Ze szczeg贸艂ami.

鈥 M贸wi艂 pan o Nowakowskim. 鈥 Si臋gam po wyci膮gni臋te przede mn膮 Marlboro. Nie pali艂em wiele lat. Ale teraz czuj臋 tak膮 potrzeb臋.

鈥 Wydawa艂 si臋 najlepszy. 鈥 Przypali艂 zapa艂k臋. 鈥 Pojecha艂em do Chicago, kiedy dowiedzia艂em si臋, 偶e tam przyjecha艂.

鈥 ?

鈥 Kr臋cili si臋 wok贸艂 niego wszyscy, wi臋c nie podszed艂em. To znaczy niezupe艂nie tak. Podszed艂em i m贸wi臋: 鈥淧anie Marku, czytam  pana opowiadania i my艣l臋, 偶e jest pan wielkim pisarzem鈥.

Spojrza艂, jakby mnie w艂a艣nie wypuszczono z zak艂adu dla psychicznie jednoznacznych. Podpisa艂 ksi膮偶k臋. No i tak si臋 sko艅czy艂o. Pojecha艂em do domu. Par臋 lat p贸藕niej przyjaciele podarowali mi pana ksi膮偶k臋. Mo偶na powiedzie膰, przypadek. Ale jak podczyta艂em troch臋, to my艣l臋: Spr贸buj臋. 呕e mieszka pan pod Chicago, ju偶 wiedzia艂em.



*



鈥 Alicj臋 za艂atwi艂em strza艂em z karabinu. Ze sztucera, 偶eby by膰 dok艂adnym. Piotra przydusi艂em. Paseczkiem. Dlaczego to zrobi艂em? Dlaczego w ten spos贸b? Za Fieldorfa*! Wie pan, o kim m贸wi臋? Ale tak naprawd臋, to za ojca. By艂 pan  kiedy艣 w Aninie?

鈥 Kiepsko znam  tereny po wschodniej stronie Wis艂y, cho膰 mam przyjaci贸艂 w J贸zefowie.

鈥 Jak nie chce pan jecha膰 samochodem, to jest kolejka. Zreszt膮 tylko miejscowi wiedzieli, gdzie wysiada膰, bo nazwy by艂y tak zadrapane, 偶e z poci膮gu nic nie wida膰. 呕eby doj艣膰 do willi Jaroszewicz贸w, trzeba si臋 przespacerowa膰. Mieszkali przy ulicy Zorzy. Taka sobie uliczka. Spokojna. Od czasu do czasu kto艣 wychodzi na spacer z psem. Tak jak robi艂 to Jaroszewicz. Numer domu 19. Mieszka艂 tam Tuwim. A przed nim 艢wiat艂o. Ten sam J贸zef 艢wiat艂o, kt贸ry osobi艣cie torturowa艂 ludzi podziemia.

鈥 By艂em niedawno w 艁odzi. O Rutkowskim nie s艂ysza艂 pan? O偶eni艂 si臋 z moj膮 kole偶ank膮 ze szko艂y Ani膮. Mieszkali potem w Wiedniu. Teraz si臋 rozwiedli. Rutkowski 艣ciga艂 szajki z艂odziei samochod贸w.

鈥 Dlaczego o tym pan m贸wi?

鈥 W jaki艣 spos贸b 艂膮czy si臋 to z tym, o czym pan  opowiada. W centrum miasta eksplozja. Przechodnie przera偶eni. Jest tam taka restauracja. 鈥淓splanada鈥. Nawet je艣li zna pan 艁贸d藕, to za pa艅skich czas贸w jej nie by艂o. Snobistyczna troch臋 i droga. Dla miejscowych przynajmniej droga. I niespodziewanie do ogr贸dka przed restauracj膮, znajduj膮c膮 si臋 przy ulicy Piotrkowskiej, wpadaj膮 ludzie. Powalaj膮 siedz膮cych tam paru osobnik贸w. I co si臋 okazuje? 呕e jeden z tych zatrzymanych to Andrzej Jaroszewicz. Syn Piotra. Jak poda艂a prasa, razem z obywatelem Chorwacji, niejakim Albertem, zajmowa艂 si臋 podobno wymuszaniem  haraczy od biznesmen贸w.

鈥 Co艣 na jego temat te偶 m贸g艂bym powiedzie膰.

鈥 To tylko taka wstawka.

鈥 Rozumiem. Czyli syn poszed艂 w 艣lady ojca. Min臋艂o sporo lat, ale niczego nie zapomnia艂em. Sama willa Jaroszewicz贸w to nic specjalnego. Taki cekhauz*. Wewn膮trz przyjemniej. I mi艂y ogr贸d. Ala lubi艂a kwiaty. 呕e 艢wiat艂o tam poprzednio mieszka艂, jej nie przeszkadza艂o. Sypia艂a dobrze.

鈥 Zabi艂 pan Jaroszewicz贸w z w艂asnej woli?

鈥 Zrobi艂em to z polecenia agenta wywiadu rosyjskiego, genera艂a Jaruzelskiego.

鈥 Agenta?

鈥 Nie zdziwi艂o pana, 偶e jego rodzice zgin臋li na Syberii, a on w taki spos贸b wys艂ugiwa艂 si臋 naje藕d藕com? I nie zdziwi艂 pana ten medal od Putina? Teraz, po latach?

鈥 Ludzie si臋 zmieniaj膮.

鈥 W przyrodzie wszystko jest mo偶liwe, ale to nie jego przypadek.

鈥 Jaroszewicz wiedzia艂 o powi膮zaniach z Rosjanami?

鈥 Posiada艂 dokumenty na temat Informacji Wojskowej i matrioszek. Materia艂y dotycz膮ce ludzi tworz膮cych swego czasu warunki do rz膮dzenia krajem.

鈥 Matrioszki to ci podstawieni?

鈥 Rosjanie wpadli na to, gdy jeszcze 偶y艂 Stalin. Podmieniano ludzi. W Rosji 艂atwo by艂o rozejrze膰 si臋 za takimi, kt贸rzy nie mieli nic do stracenia i palili si臋 do wsp贸艂pracy. Taki wybraniec mia艂 do wyboru: niebyt albo przygoda.

鈥 Sk膮d Jaruzelski wiedzia艂, 偶e Jaroszewicz ma dost臋p do informacji o matrioszkach?

鈥 Musia艂 wiedzie膰. Przynajmniej si臋 domy艣la膰. Kiedy Jaroszewicza internowano w stanie wojennym, w jego domu przeprowadzono rewizj臋. Nic nie znaleziono. Albo inaczej. Znaleziono drobiazgi wskazuj膮ce, 偶e gdzie艣 ukryty jest jego dziennik. Nie m贸wi臋 o tym, czego u偶ywa艂 w rozmowach z dziennikarzem, kt贸ry opublikowa艂 na ten temat ksi膮偶k臋. Tam  te偶 by艂y tylko wzmianki. Kotlet znajdowa艂 si臋 gdzie indziej. I nie by艂 przeznaczony dla publiczno艣ci. Przynajmniej za 偶ycia.

鈥 Sk膮d pan to wie?

鈥 Bo sta艂em si臋 jego posiadaczem.

M贸j rozm贸wca zaci膮gn膮艂 si臋 dymem i przez chwil臋 nad czym艣 si臋 zastanawia艂.

鈥 Spotka艂 si臋 pan z Jaruzelskim? 鈥 podj膮艂em  rozmow臋.

鈥 Widywa艂em go, cho膰 nigdy z nim nie rozmawia艂em.

鈥 Sk膮d pewno艣膰, 偶e to on wyda艂 rozkaz?

鈥 Pewno艣膰 mam. Dowod贸w 偶adnych. Zaczn臋 od innej strony. Od strony samego Piotra Jaroszewicza. Zwi膮zany by艂 z wywiadem rosyjskim od pocz膮tku. Wyszukali go w roku 1943 w艣r贸d tych, kt贸rzy znale藕li si臋 w Zwi膮zku Radzieckim. Tworz膮c z takich jak on, kt贸rym  nie uda艂o si臋 umkn膮膰 z Andersem, now膮 armi臋, nie chciano powt贸rzy膰 tego samego b艂臋du. Czuwa膰 nad tym mia艂 G艂贸wny Zarz膮d Polityczno-Wychowawczy Wojska Polskiego. Tak to si臋 wtedy nazywa艂o.

鈥 Nie znam tak dalece biografii Jaroszewicza.

鈥 Przed wojn膮 by艂 nauczycielem, ale urodzi艂 si臋 jeszcze w czasach zabor贸w. Par臋 lat przed wybuchem pierwszej wojny 艣wiatowej. U Radziwi艂艂贸w. W Nie艣wie偶u.

鈥 Nie spodziewa艂em si臋 rozmawia膰 z kim艣 o takiej wiedzy w Arizonie.

鈥 Jaroszewicz awansowa艂. Awansowa艂 tak szybko, 偶e nawet wiedz膮c to, co by艂o podawane do wiadomo艣ci, mo偶emy zacz膮膰 si臋 zastanawia膰. Nie m贸wi臋 o awansach wewn膮trz partii. Wtedy to by艂a jeszcze PPR. Chodzi o awans wojskowy. Po doj艣ciu do Berlina Rosjanie musieli strawi膰 to, co zagarn臋li. Proces trawienia nie jest 艂atwy. Trzeba wytresowa膰 tysi膮ce ludzi, kt贸rzy podejm膮 si臋 i艣膰 r臋ka w r臋k臋 z now膮 w艂adz膮. Ale tylko wybranych czeka艂y fotele dostojnik贸w. Wkr贸tce po wojnie Jaroszewicz zostaje mianowany genera艂em brygady. Jak pan widzi, szybko awansowa艂. Awansowa艂, bo zosta艂 zwerbowany przez Informacj臋 Wojskow膮.

鈥 Co艣 w rodzaju wywiadu w wojsku?

鈥 Kontrwywiadu. Ca艂kowicie uzale偶nionego od Rosjan. Po cz臋艣ci sk艂adaj膮cego si臋 z Rosjan. Tam tak偶e by艂y matrioszki. Jedne udane. Drugie mniej. Te mniej udane wysy艂ano za Chruszczowa do domu. Jaruzelski pozna艂 Piotra Jaroszewicza przez Informacj臋 Wojskow膮.



鈥 Rozwi膮zano to po 1956 roku?

鈥 Powsta艂y nowe jej formy. Trzeba by艂o zainstalowa膰 now膮 w艂adz臋. M贸wi臋 o tym, co by艂o zaraz po wojnie. A nie by艂o to 艂atwe. Pozosta艂o艣ci po Armii Krajowej, niedobitki Narodowych Si艂 Zbrojnych, Batalion贸w Ch艂opskich, pr贸bowa艂y organizowa膰 si臋 w grupy oporu. Wywo偶ono ich setkami na Wsch贸d, zakopywano w le艣nych grobowiskach, m臋czono i tracono w wi臋zieniach. Ogie艅 wygaszany wci膮偶 wybucha艂 z nier贸wn膮 si艂膮. By艂o to co艣 w rodzaju powstania, ale bez okre艣lonego pocz膮tku i bez ko艅ca, kt贸remu da艂oby si臋 wyznaczy膰 dat臋.

鈥 W kuchni wspomnia艂 pan histori臋 ojca.

鈥 By艂 偶o艂nierzem podziemia zakopanym  偶ywcem  niedaleko 艁om偶y.

鈥 M贸wi艂 pan, 偶e wychowa艂 si臋 w sieroci艅cu?

鈥 Przez te wszystkie lata by艂em  janczarem. Nic o sobie nie wiedzia艂em. Dowiedzia艂em si臋 o tym dopiero w roku 1990, kiedy kot艂owa艂o si臋 dooko艂a. Powsta艂 nowy rz膮d. Rosjanie wynocha. Palenie papier贸w. Zacieranie 艣lad贸w. Ja w tym wszystkim, i to z w艂asnego wyboru. Nie to, 偶ebym w to wierzy艂. Cz艂owieka mo偶na wychowa膰 tak samo jak z艂ego psa. Takim psem by艂em. By艂em got贸w k膮sa膰 ka偶dego, kogo wskazano. I nagle przypadek. Jeden z zajmuj膮cych si臋 przewo偶eniem  materia艂贸w do Rosji przyjaci贸艂 powiadomi艂 mnie, 偶e ma co艣 ciekawego.

鈥 W roku 1990 wywo偶ono co艣 do Rosji?

鈥 Upadek tego wszystkiego by艂 nieprzewidziany. Znajomi twierdzili, 偶e Rosjanom musia艂 kto艣 przewr贸ci膰 w g艂owie.

鈥 Przesy艂ano to poczt膮 dyplomatyczn膮?

鈥 Sk膮d偶e znowu. 鈥 M贸j rozm贸wca si臋 u艣miechn膮艂. 鈥 呕adna poczta nie mog艂aby sobie z tym poradzi膰. W艂adza w Polsce obieca艂a, 偶e przewr贸t b臋dzie bezkrwawy. Materia艂y wysy艂ano ci臋偶ar贸wkami.

鈥 Nikt tego nie sprawdza艂?

鈥 Robiono to z pozwoleniem rz膮du. Tego rz膮du ju偶 niekomunistycznego. Jaruzelski by艂 prezydentem wolnej Polski. W jakim stopniu by艂a ona wolna to inna sprawa. Zadzwoni艂 do mnie kolega z zapytaniem, czy m贸g艂bym do niego zajrze膰. Do jego biura. Nie wiedzia艂em, o co mu chodzi, ale domy艣la艂em si臋, 偶e nie o wypicie butelki w贸dki.

鈥 To by艂o w Warszawie?

鈥 Pod Warszaw膮. Zaszed艂em do niego po godzinach pracy. By艂o tam  kilka os贸b. Wymieniano komentarze na temat tego, co si臋 dzieje. Niekt贸re w rodzaju: 鈥淭rzeba b臋dzie przypomnie膰 towarzyszom radzieckim, w jakie g贸wno nas wprowadzili鈥. Ale pop艂och  to nie by艂. Raczej podenerwowanie.

鈥 Wpuszczono pana tam na polecenie kolegi?

鈥 Mia艂em dokument, kt贸ry pomaga艂. Nic specjalnego, ale ludzie od nas wiedzieli, o kogo chodzi. Kto mnie przysy艂a. Nie trzeba wymienia膰 nazwisk, 偶eby niekt贸rzy stawali na baczno艣膰, cho膰 minister by艂 ju偶 solidarno艣ciowy.

鈥 Tam, gdzie si臋 pan znalaz艂, niszczono dokumenty?

鈥 Pakowano i sortowano. Palono te偶.

鈥 Kolega wezwa艂 pana do pomocy?

鈥 Trafi艂 przypadkiem na moj膮 teczk臋 z aktami. W艣r贸d tych utajnionych. Przeznaczonych na wyw贸zk臋.

鈥 Mia艂 pan to w r臋kach?

鈥 By艂em w艣r贸d swoich. Przejrza艂em  niekt贸re. Jak powiem jakie艣 nazwiska, to nic to panu nie powie. O 鈥淜ucyku鈥 pan nie s艂ysza艂?

鈥 No nie.

鈥 鈥淜ucyk鈥 to pseudonim. W jego teczce by艂 spisany w艂asn膮 r臋k膮 偶yciorys, w kt贸rym opr贸cz dzia艂alno艣ci w KPP i 艣wiadectwa uko艅czenia przed wojn膮 szko艂y NKWD w Moskwie znajduje si臋 opis dokonywanych przez niego przed wojn膮 morderstw politycznych. Wszystko z podaniem dat i nazwisk!

鈥 Zapami臋ta艂 pan to, co pan  ogl膮da艂?

鈥 Nie o tym chc臋 panu opowiada膰. Przynajmniej nie teraz. Wi臋c ten kolega, nazwijmy go Rysiem, pokaza艂 mi moj膮 teczk臋. Ka偶dy z nas wiedzia艂, 偶e tak膮 teczk臋 ma, ale nikt nie zezwala艂 do nich zagl膮da膰.

鈥 Du偶o tego by艂o?

鈥 Kilkaset stron r贸偶nego rodzaju materia艂贸w, dokument贸w, 艣wiadectw. 呕yciorysy pisane przy r贸偶nych okazjach. I 偶贸艂ta koperta. Zalakowana. Gdzie艣 zapodziana w艣r贸d tych papier贸w. Ryszard, zaj臋ty sortowaniem, nie zwraca艂 na mnie uwagi. Wsun膮艂em kopert臋 do marynarki. Zapyta艂em Ryszarda, czy m贸g艂bym sobie zabra膰 ca艂膮 teczk臋. U艣miechn膮艂 si臋 i powiedzia艂: 鈥淲o艂a艂bym, 偶eby艣 tego nie wynosi艂. Poczytaj sobie, a potem, jak zechcesz, wrzucimy to do maszyny i nie zostanie z tego ani 艣ladu鈥. Kiwn膮艂em g艂ow膮 i zabra艂em si臋 do czytania. Ale domy艣la艂em  si臋 ju偶, 偶e to w kopercie znajduje si臋 esencja tego, co najwa偶niejsze. Co to mog艂o by膰, nie wiedzia艂em. Nie mia艂em 偶adnych nadzwyczajnych podejrze艅. Wszystko, co wa偶ne, na temat samego siebie i tego, co robi艂em, by艂o mi wiadome.

鈥 Nikt pana nie sprawdza艂?

鈥 Nikomu nie przysz艂oby to do g艂owy. Panowa艂 chaos, cho膰 niekt贸rzy starali si臋 nie traci膰 g艂owy. Pami臋ta pan  komisj臋 Michnika i to, co po sobie pozostawi艂a? Wygarn臋li sporo, ale skazani byli wyszarpywa膰 akta na chybi艂 trafi艂. Oleksy te偶 si臋 tak stara艂, a w ko艅cu co艣 znale藕li. Okruchy, ale znale藕li. W takiej sytuacji zrobi艂 to, co mo偶na najlepszego.

鈥 To znaczy?

鈥 Poszed艂 w zaparte.

鈥 Dobrali si臋 w ko艅cu do niego.

鈥 No, tak. Ale pi臋knie przed艂u偶y艂 sobie 艣mier膰 kliniczn膮. By艂 marsza艂kiem Sejmu. Dostojnikiem wolnego pa艅stwa. Nie spos贸b wyrzuci膰 go tak na 艣mietnik. O finansowej stronie nie wspomn臋, bo na pewnym poziomie d偶entelmeni o tym nie rozmawiaj膮. Bo i jak zreszt膮 mia艂oby to wygl膮da膰? Przychodzi Cimoszewicz do Kwa艣niewskiego i m贸wi: 鈥淪艂uchaj Olek, ten Janek jest zach艂anny. Co zgarnie, to do kieszeni. Na nasze potrzeby nie chce dawa膰. Na pocz膮tku udziela艂 si臋 w r贸偶nych fundacjach, ale teraz zapomnia艂 o nas. Odwraca si臋 plecami鈥. Przecie偶 oni tak nie rozmawiaj膮. Oni s膮 ju偶 d偶entelmenami.

鈥 Mowa o tych znanych i m艂odszych.

鈥 Drugi, trzeci, nawet czwarty rz膮dek jest r贸wnie ciekawy. Taki na przyk艂ad dziennikarz o imieniu Daniel. Ten zosta艂 nawet ambasadorem. Niezale偶ny intelektualista. Tak siebie okre艣la艂. Ta 鈥渘iezale偶no艣膰鈥 to jednak sprawa punktu widzenia. Przewiny ma艂e dosy膰. Na oko tak. Nic nie wydaje si臋 w nim szczeg贸lnego. Ale jak si臋 wczyta uwa偶niej w jego 偶yciorys, nie powiem: w akta, to sprawa wygl膮da znacznie powa偶niej.

鈥 Co by艂o w kopercie?

鈥 Ca艂o艣膰 by艂a w j臋zyku  rosyjskim. Dwie stroniczki. Dwie stroniczki, kt贸re zawa偶y艂y na mym 偶yciu. Nie znam dobrze rosyjskiego, chocia偶 sp臋dzi艂em tam, z przerwami, prawie p贸艂 roku. My艣l臋 te偶, 偶e orygina艂 tego, co przeczyta艂em, jest w Moskwie, cho膰 na kopi臋 to, co zobaczy艂em, tak偶e nie wygl膮da艂o.

鈥 Wtedy dowiedzia艂 si臋, pan kim jest?

鈥 Wtedy. Wspomnia艂em o tym w kuchni, ale og贸lnikowo.

鈥 Co si臋 sta艂o z Ryszardem?

鈥 Mia艂em z nim raz jeszcze kontakt. Bardzo przelotny. By艂 prezesem sp贸艂ki, kt贸ra przejmowa艂a鈥 no, nie pami臋tam  nawet, co to by艂a za fabryka, bo rozmawiali艣my na ulicy. Czekoladowe cukierki czy wafle. Wygl膮da艂 nobliwie. Siwe w艂osy. Uszyty znakomicie garnitur. Modny krawat. Niebieska koszula. Nigdy nie wygl膮da艂 tak dobrze. Wymienia艂 znane nam obu nazwiska, ale nie s艂ucha艂em go uwa偶nie, bo w g艂owie mia艂em ze wzgl臋du na to, czego dowiedzia艂em si臋 o ojcu, prawdziwe trz臋sienie ziemi.

Cdn.

http://3obieg.pl/zabilem-piotra-jaroszewicza-rozdzial-1

Zabi艂em Piotra Jaroszewicza. Rozdzia艂 1

Nowy film z video.banzaj.pl wi阠ej »
Redmi 9A - recenzja bud縠towego smartfona