Grupy dyskusyjne   »   pl.misc.samochody   »   Zaczelo sie

Zaczelo sie

Data: 2011-03-13 18:07:19
Autor: Piotr Wasil
Zaczelo sie
MarcinJM <marcin@inetia.pl> napisał(a):

Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.

Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.

--
-- Moje podróże -- http://www.piotrwasil.com

Data: 2011-03-13 18:46:06
Autor: kml
Zaczelo sie

Użytkownik "Piotr Wasil" <adres@na.www> napisał w wiadomości news:jcupn6170ae31k4duo64ajs6pscg4oshf34ax.com...
MarcinJM <marcin@inetia.pl> napisał(a):

Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.

Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.

Właśnie się zastanawiałem co tam się stało, nie widziałem dokładnie kiedy tamtędy przejeżdzałem.

--
pozdrawiam
kml

Data: 2011-03-13 18:48:13
Autor: kml
Zaczelo sie

Użytkownik "Piotr Wasil" <adres@na.www> napisał w wiadomości news:jcupn6170ae31k4duo64ajs6pscg4oshf34ax.com...
MarcinJM <marcin@inetia.pl> napisał(a):

Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.

Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.


http://tiny.pl/hd9ft

Groźny wypadek na skrzyżowaniu al. Jana Pawła i Solidarności. Ranne zostało m.in. dwuletnie dziecko. Kierowcy musieli się liczyć z poważnymi utrudnieniami.
- Sprawcą wypadku jest kierowca skody, który skręcał w al. Solidarności, nie zauważył motocyklisty i doprowadził do zderzenia. Motocyklista odbił się od samochodu i wjechał w matkę z dwuletnim dzieckiem - tłumaczy oficer dyżurny policji.
Matka z dzieckiem oraz motocyklista trafili do szpitala.


--
pozdrawiam
kml

Data: 2011-03-14 10:13:31
Autor: amos
Zaczelo sie
On 13 Mar, 18:48, "kml" <flyS...@gaOzeFta.lp> wrote:
>>Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
>>Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.
>>
Standardzik. Najpierw sugestia, jakie to same szatany na 2 kolkach
popier..aja,
 >
> Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
>
> jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.
>
potem "dowod" na to jak sie w zyciu potwierdza ogolnie wszystkim znana
prawda...

Groźny wypadek na skrzyżowaniu al. Jana Pawła i Solidarności. ...

obsmarowanie, osadzenie...a na koniec...

- Sprawcą wypadku jest kierowca skody, który skręcał w al. Solidarności, nie
zauważył motocyklisty i doprowadził do zderzenia.

--
zdrowka
amos

Data: 2011-03-16 11:56:16
Autor: Massai
Zaczelo sie
amos wrote:

On 13 Mar, 18:48, "kml" <flyS...@gaOzeFta.lp> wrote:
> > > Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
> > > Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.
> > > Standardzik. Najpierw sugestia, jakie to same szatany na 2 kolkach
popier..aja,
>  >
> > Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal
> > juz
> > > > jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na
> > latarni.
> > potem "dowod" na to jak sie w zyciu potwierdza ogolnie wszystkim znana
prawda...

> Groźny wypadek na skrzyżowaniu al. Jana Pawła i Solidarności. ...
> obsmarowanie, osadzenie...a na koniec...
> > - Sprawcą wypadku jest kierowca skody, który skręcał w al.
> Solidarności, nie zauważył motocyklisty i doprowadził do zderzenia.
>

Tiaaa.
Jakoś tak ten winny kierowca samochodu "nie zauważył" motocyklisty.

Nie wiem jak można nie zauważyć motocyklisty. Chyba tylko w jednej
sytuacji, jak moto zapierdala jak dzikie. I pokonuje 100 metrów w 2-3
sekundy.
Raz mi się zdarzyło na autostradzie, wyprzedzałem, popatrzyłem w tył,
pusto, wjechałem na lewy pas i pod koniec manewru wyprzedzania miałem
na ogonie moto, które dojechało do mnie jakbym stał w miejscu. A wolno
nie jechałem...

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-16 14:52:51
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
Tiaaa.
Jakoś tak ten winny kierowca samochodu "nie zauważył" motocyklisty.

Nie wiem jak można nie zauważyć motocyklisty. Chyba tylko w jednej
sytuacji, jak moto zapierdala jak dzikie. I pokonuje 100 metrów w 2-3
sekundy.

Zyjesz w idealnym swiecie? Jakby kazdy wszystko widzial to by nie bylo wypadkow. Ja np. nie zauwazylem Cienkiego i przywalilem w niego. A jest troche mimo wszystko wiekszy niz motocykl. I Cienki tez nie jechal wiecej jak 60 km/h

Dysiek

Data: 2011-03-16 14:56:15
Autor: Massai
Zaczelo sie
Dysiek wrote:

> Tiaaa.
> Jakoś tak ten winny kierowca samochodu "nie zauważył" motocyklisty.
> > Nie wiem jak można nie zauważyć motocyklisty. Chyba tylko w jednej
> sytuacji, jak moto zapierdala jak dzikie. I pokonuje 100 metrów w
> 2-3 sekundy.

Zyjesz w idealnym swiecie?

Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
wypadku".

Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po fakcie
że poszkodowany (czy to samochodem, czy motocyklem) jechał z prędkością
grubo powyżej dozwolonej jest czasochłonne, nie chce im się. Określanie
też w jaki sposób ta nadmierna prędkość przyczyniła się do wypadku -
nie na głowę zwykłego policjanta z drogówki.

Znam sprawę gdzie dopiero sąd uznał winę rajdowca.

A sprawca wypadku ma prawo zakładać że jeśli ma widoczność do tyłu np.
200 metrów, to zmienia pas i nie musi uważać czy zza zakrętu wyskoczy
mu Kubica czy inny Valentino Rossi, który uznał za stosowne popylać
150-200 km/h przy ograniczeniu do 50.

Większość samochodów da się rozpędzić do prędkości takiej ze trudno ci
będzie znaleźć w mieście jakiekolwiek miejsce do zmiany pasa czy do
włączenia się do ruchu, tak żeby takiemu potencjalnemu rajdowcowi nie
zjechać drogi.

Z motocyklami jeszcze gorzej. Jak się jeździ takim ścigaczem w mieście,
jeśli motocyklista miałby się trzymać ograniczenia do 50 km/h? Cały
czas na jedynce?

Czasem mnie wzywali do stwierdzenia zgonu motocyklisty, i pytany
policjant, nawet jeśli przyczyną bezpośrednią było "kobita mu wyjechała
z bocznej uliczki", to potem leciało "a że zapierdalał jak dziki, to
nie miał szans wyhamować".

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-16 20:37:01
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
wypadku".

Z motocyklami jeszcze gorzej. Jak się jeździ takim ścigaczem w mieście,
jeśli motocyklista miałby się trzymać ograniczenia do 50 km/h? Cały
czas na jedynce?

Czasem mnie wzywali do stwierdzenia zgonu motocyklisty, i pytany
policjant, nawet jeśli przyczyną bezpośrednią było "kobita mu wyjechała
z bocznej uliczki", to potem leciało "a że zapierdalał jak dziki, to
nie miał szans wyhamować".


Jezdze motocyklem od ponad 10 lat, scigacze nigdy mnie nie interesowaly - bujam sie raczej spokojnie (tzn ograniczenie +20 km/h) na czopku. Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam, podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.

Dysiek

Data: 2011-03-16 23:29:22
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Wed, 16 Mar 2011 20:37:01 +0100,  Dysiek wrote:
Jezdze motocyklem od ponad 10 lat, scigacze nigdy mnie nie interesowaly - bujam sie raczej spokojnie (tzn ograniczenie +20 km/h) na czopku. Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam, podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.

hm, motocyklistow spotykam dosc rzadko, ale tak prawde mowiac - jak
wyskakuja gdzies po przecisnieciu sie "srodkowym pasem" .. to to jest
niebezpieczne. A potem sie nazywa ze to samochod wymusil pierwszenstwo
:-)

J.

Data: 2011-03-17 16:18:23
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
hm, motocyklistow spotykam dosc rzadko, ale tak prawde mowiac - jak
wyskakuja gdzies po przecisnieciu sie "srodkowym pasem" .. to to jest
niebezpieczne. A potem sie nazywa ze to samochod wymusil pierwszenstwo


Mijanie aut stojacych w korku jest dozwolone, co juz bylo tutaj walkowane.

Dysiek

Data: 2011-03-22 18:03:35
Autor: Sebastian Kaliszewski
Zaczelo sie
Dysiek wrote:
hm, motocyklistow spotykam dosc rzadko, ale tak prawde mowiac - jak
wyskakuja gdzies po przecisnieciu sie "srodkowym pasem" .. to to jest
niebezpieczne. A potem sie nazywa ze to samochod wymusil pierwszenstwo


Mijanie aut stojacych w korku jest dozwolone,


Dozwolenie tego jest wątpliwe. W przypadku jazdy pomiędzy jadącymi jest jeszcze bardziej wątpliwe.


co juz bylo tutaj walkowane.

Owszem. I zdania były rozbieżne.

pzdr
\SK

--
"Never underestimate the power of human stupidity" -- L. Lang
--
http://www.tajga.org -- (some photos from my travels)

Data: 2011-03-22 18:07:25
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
Mijanie aut stojacych w korku jest dozwolone,


Dozwolenie tego jest wątpliwe. W przypadku jazdy pomiędzy jadącymi jest jeszcze bardziej wątpliwe.


co juz bylo tutaj walkowane.

Owszem. I zdania były rozbieżne.


Polecam przeczytac: http://serwisy.gazeta.pl/motocykle/1,59445,5614551,WSZYSCY_SIE_ZMIESCIMY.html

Dysiek

Data: 2011-03-23 08:47:41
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 22.03.2011 18:03, Sebastian Kaliszewski pisze:

Mijanie aut stojacych w korku jest dozwolone,

Dozwolenie tego jest wątpliwe. W przypadku jazdy pomiędzy jadącymi jest
jeszcze bardziej wątpliwe.

Przepisy są dość jasne w tym względzie - zakazu nie ma i koniec.

Data: 2011-03-17 09:13:39
Autor: Massai
Zaczelo sie
Dysiek wrote:

> Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
> wypadku".

> Z motocyklami jeszcze gorzej. Jak się jeździ takim ścigaczem w
> mieście, jeśli motocyklista miałby się trzymać ograniczenia do 50
> km/h? Cały czas na jedynce?
> > Czasem mnie wzywali do stwierdzenia zgonu motocyklisty, i pytany
> policjant, nawet jeśli przyczyną bezpośrednią było "kobita mu
> wyjechała z bocznej uliczki", to potem leciało "a że zapierdalał
> jak dziki, to nie miał szans wyhamować".


Jezdze motocyklem od ponad 10 lat, scigacze nigdy mnie nie
interesowaly - bujam sie raczej spokojnie (tzn ograniczenie +20 km/h)
na czopku.

No, tylko zobaczyć czopka na ulicy to ewenement. Jak widzę, to sam się
oglądam za takim, bo od jakiegoś czasu myślę o zrobieniu kat. A, żeby
takim sie móc bujać ;-)

Ogromna większość (nie licząc skuterów) to jednak własnie słabsze lub
mocniejsze ścigacze.

Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo
wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam,
podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w
wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.

Pewnie tak, ale też motocykliści popełniają grzech "co z tego że
jechałem za szybko, on i tak nie ma prawa mi drogi zajeżdżać".

Bardzo mnie dziwi to podejście, bo to własnie motocyklista jest
najbardziej narażony na urazy w wypadku.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-17 16:22:03
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
Jezdze motocyklem od ponad 10 lat, scigacze nigdy mnie nie
interesowaly - bujam sie raczej spokojnie (tzn ograniczenie +20 km/h)
na czopku.

No, tylko zobaczyć czopka na ulicy to ewenement. Jak widzę, to sam się
oglądam za takim, bo od jakiegoś czasu myślę o zrobieniu kat. A, żeby
takim sie móc bujać ;-)

Ogromna większość (nie licząc skuterów) to jednak własnie słabsze lub
mocniejsze ścigacze.


Nie do konca to co  mowisz, jest prawda. Zalozmy ze predkosc srednia poza terenem zabudowanym to okolo 80 km/h dla typowego auta. Scigacz pogina 120-140 i przez kilkadziesiat km wyprzedzi setki aut, ktore jada 80. Gosc na czopku jezdzac spacerowo 80 km/h juz nie. Stad mniej ich widac.




Dysiek

Data: 2011-03-24 18:33:23
Autor: The_EaGle
Zaczelo sie
W dniu 2011-03-17 10:13, Massai pisze:

No, tylko zobaczyć czopka na ulicy to ewenement. Jak widzę, to sam się
oglądam za takim, bo od jakiegoś czasu myślę o zrobieniu kat. A, żeby
takim sie móc bujać ;-)

To jak zrobisz i przeżyjesz 1-2 sezony to będziemy mieli o czym rozmawiać bo na razie piszesz od rzeczy.

Ogromna większość (nie licząc skuterów) to jednak własnie słabsze lub
mocniejsze ścigacze.

Bzdura. Zdecydowana wiekszosc motocykli na drogach nie ma nic wspolnego ze scigaczami. Faktycznie tak było jak piszesz jeszcze z 10 lat temu ale teraz mało kto jeździ typowym scigaczem. Takich moto widzi sie coraz mniej. Duzo ludzi kupuje turystyczne enduro o mocy 60-80KM, czesc nakedy o mocy takze 60-90KM, litrowe zabawki typu yamaha R1 to obecnie rzadkość. Natomiast np hayabusy to nie widziałem w ogóle w poprzednim sezonie.

Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo
wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam,
podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w
wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.

Pewnie tak, ale też motocykliści popełniają grzech "co z tego że
jechałem za szybko, on i tak nie ma prawa mi drogi zajeżdżać".

Ja jade na moto z predkoscia taka jak samochody to kierowcy wjezdzaja na pas koło mnie i spychaja mnie z pasa. W zwiazku z tym za namową instruktorów najbezpieczniej jezdzi sie +10-15km/h okoliczny ruch.

Motocykl szybko przyspiesza ale nie musi szbko jezdzic cały czas. Szybka jazda ma moto jest meczaca natomiast duze przyspieszenie osiągane jest bez wysiłku i naturalnie.

Bardzo mnie dziwi to podejście, bo to własnie motocyklista jest
najbardziej narażony na urazy w wypadku.

Wielkość motocykla ma znaczenie i dlatego kierowcy nie zauważają tego typu pojazdów.

Pozdrawiam
Rafał

Data: 2011-03-24 17:56:11
Autor: Massai
Zaczelo sie
The_EaGle wrote:

W dniu 2011-03-17 10:13, Massai pisze:

> No, tylko zobaczyć czopka na ulicy to ewenement. Jak widzę, to sam
> się oglądam za takim, bo od jakiegoś czasu myślę o zrobieniu kat.
> A, żeby takim sie móc bujać ;-)

To jak zrobisz i przeżyjesz 1-2 sezony to będziemy mieli o czym
rozmawiać bo na razie piszesz od rzeczy.

No to konkretnie - gdzie tu piszę od rzeczy? Zobaczyć choppera na ulicy
- to ewenement. W zeszłym roku widziałem może z 10, z czego 5 na
trasie, jechali razem.
A dość trudno je przeoczyć.


> Ogromna większość (nie licząc skuterów) to jednak własnie słabsze
> lub mocniejsze ścigacze.

Bzdura. Zdecydowana wiekszosc motocykli na drogach nie ma nic
wspolnego ze scigaczami. Faktycznie tak było jak piszesz jeszcze z 10
lat temu ale teraz mało kto jeździ typowym scigaczem. Takich moto
widzi sie coraz mniej. Duzo ludzi kupuje turystyczne enduro o mocy
60-80KM, czesc nakedy o mocy takze 60-90KM, litrowe zabawki typu
yamaha R1 to obecnie rzadkość. Natomiast np hayabusy to nie widziałem
w ogóle w poprzednim sezonie.

Jeśli coś wygląda jak ścigacz, do pewnych prędkości zapierdala jak
ścigacz, to dla mnie jest ścigaczem. Nie ma znaczenia czy osiaga 300
km/h czy tylko 200.

Nakedów rzeczywiście coraz więcej się widuje.


> > Kilkukrotnie w tym czasie o malo bym nie zginal bo
> > wymuszano na mnie pierszenstwo, zajezdzano droge, etc. Uwazam,
> > podobnie zreszta jak policyjna statystyka, ze ponad 70 % winy w
> > wypadkach z motocyklami ponosza kierowcy aut.
> > Pewnie tak, ale też motocykliści popełniają grzech "co z tego że
> jechałem za szybko, on i tak nie ma prawa mi drogi zajeżdżać".

Ja jade na moto z predkoscia taka jak samochody to kierowcy wjezdzaja
na pas koło mnie i spychaja mnie z pasa.

To masz jakiegoś strasznego pecha chyba.

W zwiazku z tym za namową
instruktorów najbezpieczniej jezdzi sie +10-15km/h okoliczny ruch.

Motocykl szybko przyspiesza ale nie musi szbko jezdzic cały czas.
Szybka jazda ma moto jest meczaca natomiast duze przyspieszenie
osiągane jest bez wysiłku i naturalnie.

Więc konkretnie - jazda na takim turystycznym enduro, trzymając się
ograniczeń w mieście, czyli 50 km/h, czy nawet 60-65 - bez wysiłku i
naturalnie?


> Bardzo mnie dziwi to podejście, bo to własnie motocyklista jest
> najbardziej narażony na urazy w wypadku.

Wielkość motocykla ma znaczenie i dlatego kierowcy nie zauważają tego
typu pojazdów.

Z tą drobną różnicą że motocykl słychać znacznie lepiej niż samochód.
Niestety.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-24 22:16:43
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-24, The_EaGle <ehge@jss.com> wrote:

Natomiast np hayabusy to nie widziałem w ogóle w poprzednim sezonie.

Tak zaiwaniają, że nie ma jak ich zauważyć ;-)

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-16 22:39:33
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 16.03.2011 15:56, Massai pisze:

Zyjesz w idealnym swiecie?

Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
wypadku".

Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po fakcie

I słusznie. Wymuszenie jest sprawą formalnie oczywistą.

Ja np. wczoraj formalnie wymusiłem pierwszeństwo na pewnym pojebanym warszawskim rondzie (teraz już tylko z nazwy, bo pasy już nie idą ani na # ani w kółeczko, jest tylko jakaś dziwna twórczość artystyczna) - razem z formalnie poszkodowanym zgodziliśmy się nieformalnie, że winny był ten idiota teoretyk pseudo-racjonalizator, co zainstalował wzajemnie sprzeczne oznakowanie, w dodatku poziome na tyle nietrwałe, że miejscami już zanikające.

Notabene ludność lokalna wspominała, że problem "jest znany" i oznakowanie jest planowane do zmiany.

Ale formalnie wymusiłem i cześć pieśni- jak obejrzałem sobie dokładniej to oznakowanie, to nie dało się tego inaczej formalnie ująć. Dobrze, że pojazd mam mocno budżetowy i - ponieważ w nosie mam "glans" pojazdu - cała moja szkoda skończyła się na konieczności naprostowania jednego mocowania, przymocowania na nowo zderzaka (pianka rządzi ;) ) i wymiany reflektora za 54zł (wow! ale pięknie mi teraz świeci! drugi chyba sobie też zmienię ;) )

Data: 2011-03-16 23:55:04
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-16, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Zyjesz w idealnym swiecie?

Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
wypadku".

Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po fakcie

I słusznie. Wymuszenie jest sprawą formalnie oczywistą.

Nie zawsze i nie wszędzie. Do dzisiaj pamiętam (i pewnie jeszcze długo
będę pamiętał) sytuację kiedy mało nie zabiłem motocyklisty. Na
trzypasmówce jechałem prawym pasem, wyprzedziłem "marudera" na środkowym
i zacząłem zmieniać pas (na środkowy oczywiście). Jak byłem w połowie
manewru kątem oka (przypadkiem!) zuważyłem motocyklistę który wykonywał
analogiczy manewr - tyle, że z lewego pasa. Moim zdaniem odbiłem w
ostatnim momencie.

Teraz do rzeczy: bez względu na to, który z nas był(by) z prawej, a
który z lewej nie miałem szans zauważyć motocykla przed rozpoczęciem
manewru. Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja. Ale tak praktycznie, po ludzku: w żadnej nie czułbym się winny.

Pozdrawiam,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 12:18:57
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 16.03.2011 23:55, Krzysiek Kielczewski pisze:

Teraz do rzeczy: bez względu na to, który z nas był(by) z prawej, a
który z lewej nie miałem szans zauważyć motocykla przed rozpoczęciem
manewru.

Samochody mają mnóstwo irytujących martwych pól. Dlatego generalnie wolę motocykle (konkretnie w fasonie "skuter") chociaż od ponad roku jestem zmuszony poruszać się wyłącznie "na czworaka".

Ale to nie jest ważne - powinieneś uwzględniać martwe pola i zakładać, że w nich coś może być póki się tak czy inaczej nie upewnisz, że niczego nie ma. W praktyce wiadomo - średnio to wychodzi.

Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja.

Dokładnie.

Ale tak praktycznie, po ludzku: w żadnej nie czułbym się winny.

Twoje odczucia są nieistotne. Przynajmniej w kontekście przepisów i prawa, o którym pisałem.

Data: 2011-03-17 13:08:27
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-17, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Ale to nie jest ważne - powinieneś uwzględniać martwe pola i zakładać, że w nich coś może być póki się tak czy inaczej nie upewnisz, że niczego nie ma. W praktyce wiadomo - średnio to wychodzi.

Upewniam się. Ale nie jestem w stanie zauważyć motocykla, jeśli pomiędzy
nami jedzie jeszcze jeden samochód.

Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja.

Dokładnie.

A mojej winy tyle samo.

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 13:58:05
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 13:08, Krzysiek Kielczewski pisze:

Ale to nie jest ważne - powinieneś uwzględniać martwe pola i zakładać,
że w nich coś może być póki się tak czy inaczej nie upewnisz, że niczego
nie ma. W praktyce wiadomo - średnio to wychodzi.

Upewniam się. Ale nie jestem w stanie zauważyć motocykla, jeśli pomiędzy
nami jedzie jeszcze jeden samochód.

Równie dobrze możesz się tłumaczyć, że ci ciężarówka zasłoniła jakiś mniejszy samochód. Ba! Gorzej! Motocykl jak motocykl, ale motocyklista z reguły wystaje nad dachy osobówek.

Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja.

Dokładnie.

A mojej winy tyle samo.

Nie.

Data: 2011-03-17 14:05:53
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-17, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Upewniam się. Ale nie jestem w stanie zauważyć motocykla, jeśli pomiędzy
nami jedzie jeszcze jeden samochód.

Równie dobrze możesz się tłumaczyć, że ci ciężarówka zasłoniła jakiś mniejszy samochód.

Tyle, że zazwyczaj inny samochód jedzie z mniejszą różnicą prędkości,
wolniej zmienia pas i szybciej może odbić z powrotem na swój.

Ba! Gorzej! Motocykl jak motocykl, ale motocyklista z reguły wystaje nad dachy osobówek.

Nie zawsze, zwłaszcza jak przeszkoda blisko.

Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja.

Dokładnie.

A mojej winy tyle samo.

Nie.

Tak. W obu sytuacjach upewniam się czy mam miejsce na wykonanie manewru
i zaczynam wjeżdżać na pusty pas ruchu.

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-18 09:29:46
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 14:05, Krzysiek Kielczewski pisze:

Równie dobrze możesz się tłumaczyć, że ci ciężarówka zasłoniła jakiś
mniejszy samochód.

Tyle, że zazwyczaj inny samochód jedzie z mniejszą różnicą prędkości,
wolniej zmienia pas i szybciej może odbić z powrotem na swój.

Nie zawsze i nie jest to istotne. Kto ma oczy do patrzenia - niech patrzy. Inni - kupić białe laski i psa przewodnika.

Ba! Gorzej! Motocykl jak motocykl, ale motocyklista z
reguły wystaje nad dachy osobówek.

Nie zawsze, zwłaszcza jak przeszkoda blisko.

Jeździsz sportowym Lambo czy gokartem? ;->

Formalnie: w tej sytuacji była by jego wina, w odwrotnej -
moja.

Dokładnie.

A mojej winy tyle samo.

Nie.

Tak. W obu sytuacjach upewniam się czy mam miejsce na wykonanie manewru
i zaczynam wjeżdżać na pusty pas ruchu.

Błąd - ty tylko popatrzyłeś, czy niczego nie widzisz. A musisz upewnić się, czy na pewno niczego nie ma, a jak nie masz widoczności założyć, że coś może być.

Data: 2011-03-18 10:12:52
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-18, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Równie dobrze możesz się tłumaczyć, że ci ciężarówka zasłoniła jakiś
mniejszy samochód.

Tyle, że zazwyczaj inny samochód jedzie z mniejszą różnicą prędkości,
wolniej zmienia pas i szybciej może odbić z powrotem na swój.

Nie zawsze i nie jest to istotne. Kto ma oczy do patrzenia - niech patrzy. Inni - kupić białe laski i psa przewodnika.

To jest istotne, przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu manewru muszę
się opierać o informacje z danego momentu, mój manewr trwa jakiś tam
czas. Podejście, że jeśli ktoś jest w stanie później zacząć swój manwewr
to ma pierwszeństwo jest złe.

Ba! Gorzej! Motocykl jak motocykl, ale motocyklista z
reguły wystaje nad dachy osobówek.

Nie zawsze, zwłaszcza jak przeszkoda blisko.

Jeździsz sportowym Lambo czy gokartem? ;->

Głowę mam poniżej dachu przeciętnego samochodu, lusterka jeszcze niżej.

Tak. W obu sytuacjach upewniam się czy mam miejsce na wykonanie manewru
i zaczynam wjeżdżać na pusty pas ruchu.

Błąd - ty tylko popatrzyłeś, czy niczego nie widzisz. A musisz upewnić się, czy na pewno niczego nie ma, a jak nie masz widoczności założyć, że coś może być.

Upewniłem się i w momencie rozpoczęcia manewru nikogo tam nie było.
Pojawił się jak byłem w połowie zmiany pasa. (różnicę pomiędzy nikogo
nie widzę, a widzę, że nikogo nie ma znam)

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 09:32:14
Autor: Massai
Zaczelo sie
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 16.03.2011 15:56, Massai pisze:

> > Zyjesz w idealnym swiecie?
> > Nie, tylko sugerowałbym ostrożne podejście do policyjnego "winny
> wypadku".
> > Policji wystarczy że "zajechał drogę" i winny. Udowodnienie po
> fakcie

I słusznie. Wymuszenie jest sprawą formalnie oczywistą.


Opisywałem już kiedyś ten przypadek winnego rajdowca na którym
wymuszono, ale w skrócie:

Droga główna, wzniesienie, potem droga w dół idzie, i jakieś 200 metrów
od szczytu wzniesienia dochodzi boczna droga.
Na głównej ograniczenie do 50, bo miejscowość.
Z bocznej drogi wytacza się polonez. Kierowca poloneza po patrzył w w
jedną, w drugą, i pusto. Włącza się do ruchu, zza szczytu wzniesienia
wyskakuje impreza, leci ponad 150 km/h. Z kierownicą rajdowiec (znaczy
dosłownie, jakiś kierowca rajdowy).

I jebudu. Jadąc 150 km/h, rajdowiec odcinek od szczytu wzniesienia
pokonał w kilka sekund, nawet hamując.

Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności zapewnienia
sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" - winny jest
kierowca imprezy.

Między innymi po to są właśnie przepisy o ograniczeniu prędkości, żeby
w miejscach o gęstej sieci dróg dało się bezpiecznie włączyć do ruchu.

A motocykl jadący 250 km/h pokonuje pół kilometra w 7 sekund.
Wystarczająco mało żeby "zajechać drogę".
Konia z rzędem temu kto znajdzie w Warszawie miejsce o rzeczywistej
widoczności pół kilometra.

Jeśli ta predkość tego na którym się wymusza miałaby nie miec
znaczenia, to znaczy że każdy właczający się z podporządkowanej liczy
na łut szczęścia. I de facto łamie przepisy, bo powinien się upewnić
czy ma wystarczającą widoczność, a jeśli nie, to powienien sobie
zapewnić pomoc osoby drugiej, czyli wozić w samochodzie krótkofalówki,
i przy każdym skręcie wysyłać pasażera na najbliższy zakręt. Absurd.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-17 11:06:33
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 10:32, Massai pisze:

Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności zapewnienia
sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" - winny jest
kierowca imprezy.

Jeśli faktycznie _fizycznie_ nie było możliwości zauważeni nadjeżdżającego pojazdu, to jest przypadek szczególny - ale samo przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem "po horyzont".

Data: 2011-03-17 10:52:13
Autor: Massai
Zaczelo sie
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 17.03.2011 10:32, Massai pisze:

> Sąd po analizie uznał że kierowca poldka nie miał szans wcześniej
> zobaczyć imprezy, a odległość od szczytu wzniesienia nie uzasadniała
> stosowania przepisów o "braku widoczności" i konieczności
> zapewnienia sobie pomocy osoby drugiej, i mimo że niby "wymusił" -
> winny jest kierowca imprezy.

Jeśli faktycznie fizycznie nie było możliwości zauważeni
nadjeżdżającego pojazdu,

No, to znowu przegięcie w drugą stronę. Jak ktoś ma wyjazd z garażu tuż
za zakrętem, i nie ma lustra - nie może się tłumaczyć "że nie widział",
powienien kogoś poprosić żeby popatrzył i dał mu znak czy może
wyjeżdżać.

to jest przypadek szczególny - ale samo
przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia
wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem
"po horyzont".

Taka długa prosta z widokiem po horyzont to dopiero przypadek
szczególny.

Tak czysto teoretycznie: co to jest wymuszenie pierwszeństwa? Zmuszenie
do hamowania czy zmniejszenia prędkości.

No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od ciebie
jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.

On dojeżdża do ciebie i musi wyhamować! wymusiłeś ;-) Jakbyś nie
wjechał, przed niego to by nie musiał hamować przed tobą.

Baa, nie hamował i wjechał Ci w kuper. Jesteś winny spowodowania
wypadku?

Chodzi mi tylko o to że nie można zakładać z góry że prędkość nie ma
znaczenia w ocenie winy. IMHO powinna mieć.

Dodatkowo, ocena winy spowodowania wypadku nie powinna zawsze wprost
wynikać z wymuszenia.

Dajmy na to "tak, wymusił", ale też "gdyby tamten stosował się do
ograniczenia prędkości, to by do wypadku nie doszło, bo np. wymuszający
zdążyłby się rozpędzić do jakiejś tam prędkości".

W mieście naprawdę nietrudno o sytuacje gdzie kierowca zmieniając pas
wymusza pierwszeństwo na kimś kto jedzie "tylko" 80 km/h, i de facto
nie miał za bardzo możliwości żeby go przewidzieć, czy zobaczyć.

I tu dochodzimy do motocyklistów, wśród których niestety dużą grupę
stanowią ci co znacznie przekraczają dozwoloną przędkość.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-17 12:22:59
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 11:52, Massai pisze:

Jeśli faktycznie fizycznie nie było możliwości zauważeni
nadjeżdżającego pojazdu,

No, to znowu przegięcie w drugą stronę. Jak ktoś ma wyjazd z garażu tuż
za zakrętem, i nie ma lustra - nie może się tłumaczyć "że nie widział",
powienien kogoś poprosić żeby popatrzył i dał mu znak czy może
wyjeżdżać.

Ahem - może powinienem był dopisać, choć w tym kontekście raczej powinno być to oczywiste - że chodziło o fizyczne uniemożliwienie dostrzeżenia pojazdu, który jechałby za szybko, podczas gdy pojazd jadący zgodnie z limitem nie stanowiłby niespodzianki.

[ciach]

Tak czysto teoretycznie: co to jest wymuszenie pierwszeństwa? Zmuszenie
do hamowania czy zmniejszenia prędkości.

To to samo. I jeszcze dochodzi zmiana toru jazdy (np. zmuszenie do zmiany pasa).

No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od ciebie
jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.

Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.

[ciach]

I tu dochodzimy do motocyklistów, wśród których niestety dużą grupę
stanowią ci co znacznie przekraczają dozwoloną przędkość.

Ale takie jest prawo - mogłeś dostrzec, wymusiłeś -> jesteś winny i nie ma przebacz.

Data: 2011-03-17 13:17:11
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-17, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od ciebie
jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.

Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.

Problem jest z ustaleniem od którego momentu już jesteśmy "włączeni" do
ruchu.

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 14:00:11
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 13:17, Krzysiek Kielczewski pisze:

No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od ciebie
jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.

Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.

Problem jest z ustaleniem od którego momentu już jesteśmy "włączeni" do
ruchu.

Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni ciebie dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość - wymuszenia nie było. Jeśli dużo wcześniej - było. A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Data: 2011-03-17 14:24:03
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-17, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.

Problem jest z ustaleniem od którego momentu już jesteśmy "włączeni" do
ruchu.

Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni ciebie dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość - wymuszenia nie było. Jeśli dużo wcześniej - było.

A jeśli trochę wcześniej? A jeśli na ograniczeniu do 50km/h koleś leciał
150? 100?

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Też tak uważam. (acz zależy od okoliczności, patrz przypadek którym się
ostatnio Adam chwalił)

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 23:39:54
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Thu, 17 Mar 2011 14:24:03 +0100, Krzysiek Kielczewski napisał(a):

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Też tak uważam. (acz zależy od okoliczności, patrz przypadek którym się
ostatnio Adam chwalił)

Wszytko zalezy od okoliczności ;) --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-18 09:24:02
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 14:24, Krzysiek Kielczewski pisze:
On 2011-03-17, Andrzej Lawa<alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com>  wrote:

Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.

Problem jest z ustaleniem od którego momentu już jesteśmy "włączeni" do
ruchu.

Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni ciebie
dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość - wymuszenia nie
było. Jeśli dużo wcześniej - było.

A jeśli trochę wcześniej? A jeśli na ograniczeniu do 50km/h koleś leciał
150? 100?

Był widoczny? Doprowadziłeś do sytuacji, w której nie miał możliwości całkowicie bezpiecznego wyhamowania do prędkości dopuszczalnej? Jesteś winien.

W innej sytuacji skłaniałbym się ku teorii, że mniej lub bardziej celowo się władował w zadek. Albo w ogóle nie patrzył, dokąd jedzie.

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Też tak uważam. (acz zależy od okoliczności, patrz przypadek którym się
ostatnio Adam chwalił)

Uważaj na kontekst ;) Mowa jest o "długiej prostej z widokiem po horyzont" (tudzież o każdej innej sytuacji, w której nadjeżdżający obiekt był widoczny w momencie włączania się do ruchu/wyjeżdżania z podporządkowanej.

Data: 2011-03-18 10:06:45
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-18, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni ciebie
dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość - wymuszenia nie
było. Jeśli dużo wcześniej - było.

A jeśli trochę wcześniej? A jeśli na ograniczeniu do 50km/h koleś leciał
150? 100?

Był widoczny? Doprowadziłeś do sytuacji, w której nie miał możliwości całkowicie bezpiecznego wyhamowania do prędkości dopuszczalnej? Jesteś winien.

"Całkowicie bezpieczne wyhamowanie do prędkości dopuszczalnej" to
pojęcie jeszcze bardziej rozmyte i zupełnie nie nadające się do użycia w
przepisach.

W innej sytuacji skłaniałbym się ku teorii, że mniej lub bardziej celowo się władował w zadek. Albo w ogóle nie patrzył, dokąd jedzie.

Pokomplikujmy: droga z ograniczeniem do 90km/h, nadjeżdżający koleś leci
90km/h. Ja wjeżdżam z podporządkowanej i rozpędzam się do szalonych
70km/h bo wjechałem tuż za starym pekaesem. Wymusiłem? (tak serio to
proponuję EOT bo mi coraz głupsze przykłady przychodzą do głowy)

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Też tak uważam. (acz zależy od okoliczności, patrz przypadek którym się
ostatnio Adam chwalił)

Uważaj na kontekst ;) Mowa jest o "długiej prostej z widokiem po horyzont" (tudzież o każdej innej sytuacji, w której nadjeżdżający obiekt był widoczny w momencie włączania się do ruchu/wyjeżdżania z podporządkowanej.

Toż to właśnie taka sytuacja była :)

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-17 14:37:21
Autor: Massai
Zaczelo sie
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 17.03.2011 13:17, Krzysiek Kielczewski pisze:

> > > No i jedzie taki gość, powiedzmy 110, dozwolone 90, 2 km od
> > > ciebie jest. Włączasz się do ruchu i po bożemu jedziesz 90.
> > > > Po włączeniu się do ruchu mamy już zupełnie inną sytuację.
> > Problem jest z ustaleniem od którego momentu już jesteśmy
> "włączeni" do ruchu.

Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni
ciebie dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość -
wymuszenia nie było.

Ja bym ostrzej to określił - jeśli zdążyłbyś się rozpędzić do
maksymalnej dopuszczalnej, gdyby on jechał z maksymalnie dopuszczalną -
wymuszenia nie było.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-17 15:45:35
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Thu, 17 Mar 2011 14:37:21 +0000 (UTC),  Massai wrote:
Andrzej Lawa wrote:
Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni
ciebie dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość -
wymuszenia nie było.

Ja bym ostrzej to określił - jeśli zdążyłbyś się rozpędzić do
maksymalnej dopuszczalnej, gdyby on jechał z maksymalnie dopuszczalną -
wymuszenia nie było.

Ale czy masz prawo przypuszczac ze dopuszczalna predkosc na tym
odcinku jest taka jak przypuszczasz ? :-)

J.

Data: 2011-03-17 15:35:29
Autor: Massai
Zaczelo sie
J.F. wrote:

On Thu, 17 Mar 2011 14:37:21 +0000 (UTC),  Massai wrote: > Andrzej Lawa wrote:
>> Od tego są biegli. W uproszczeniu można założyć, że jeśli dogoni
>> ciebie dopiero jak osiągniesz maksymalną dopuszczalną prędkość -
>> wymuszenia nie było. > > Ja bym ostrzej to określił - jeśli zdążyłbyś się rozpędzić do
> maksymalnej dopuszczalnej, gdyby on jechał z maksymalnie
> dopuszczalną - wymuszenia nie było.

Ale czy masz prawo przypuszczac ze dopuszczalna predkosc na tym
odcinku jest taka jak przypuszczasz ? :-)

Gut point, jak mawiają moskwianie ;-)

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-25 07:03:27
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:4d8205db$1@news.home.net.pl...

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Nie jest (co prawda to przykład skrajnie odmienny od "horyzontalnej prostej").
Przykład:
Wsi spokojna, wsi wesoła. Teren zabudowany - 50. Wyjazd z posesji z której odbierałem dzieciaka znajomych znajduje się ok. 50 m od zakrętu który ... zasłonięty jest pięknym, murowanym, wysokim murem kolejnego "gospodarza". W tym konkretnym miejscu wyjeżdżasz na ślepo prawie zawsze, a jadący główną 50 i tak prawdopodobnie zdejmą nogę z gazu (a więc wymuszasz :) ). No i co powiedzieć jeśli ktoś tam napada z prędkością gdzie skromne 80 możemy podać spokojnie "z zaniżeniem"? I jeszcze przez szybę wygraża (no tak, nie ten topic bo szaleniec w aucie akurat ;) ). I takie miejsca znajdziesz w wielu wioskach. Także niestety, chcesz czy nie prędkość też ma znaczenie.

PZDR

Data: 2011-03-25 08:58:32
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 25.03.2011 07:03, Ktostam pisze:

Wsi spokojna, wsi wesoła. Teren zabudowany - 50. Wyjazd z posesji z
której odbierałem dzieciaka znajomych znajduje się ok. 50 m od zakrętu

Czyli mamy włączanie się do ruchu, zatem bezwzględny nakaz ustąpienia
pierwszeństwa. I nie jest to skrzyżowanie, więc nie ma nakazu zachowania
szczególnej ostrożności przez jadących drogą.

który ... zasłonięty jest pięknym, murowanym, wysokim murem kolejnego
"gospodarza". W tym konkretnym miejscu wyjeżdżasz na ślepo prawie
zawsze, a jadący główną 50 i tak prawdopodobnie zdejmą nogę z gazu (a
więc wymuszasz :) ). No i co powiedzieć jeśli ktoś tam napada z

Owszem - 50m przy 50km/h to jakieś 3,6 sekundy.

prędkością gdzie skromne 80 możemy podać spokojnie "z zaniżeniem"? I
jeszcze przez szybę wygraża (no tak, nie ten topic bo szaleniec w aucie

Sorry winnetou, ale formalnie rzecz biorąc to powinieneś poprosić kogoś,
kto by stanął tak by mieć widok na ten zakręt oraz resztę drogi i mógł
tobą pokierować. Ewentualnie należałoby zainstalować lustro.

Data: 2011-03-25 11:26:19
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

W dniu 25.03.2011 07:03, Ktostam pisze:

Wsi spokojna, wsi wesoła. Teren zabudowany - 50. Wyjazd z posesji z
której odbierałem dzieciaka znajomych znajduje się ok. 50 m od zakrętu

Czyli mamy włączanie się do ruchu, zatem bezwzględny nakaz ustąpienia
pierwszeństwa. I nie jest to skrzyżowanie, więc nie ma nakazu zachowania
szczególnej ostrożności przez jadących drogą.

Masz teren zabudowany gdzie powinieneś się liczyć z tym że ktoś znajdzie się nagle z Tobą "na kolizyjnym".
I to zabudowany w sposób który powinien wymagać od kierowcy wyjątkowej ostrożności bo często masz tam "bramy w drogę".
No ale w Polsce przyjęło się że wieś to nie miasto, a nie miasto to 90 kmh.

Sorry winnetou, ale formalnie rzecz biorąc to powinieneś poprosić kogoś,
kto by stanął tak by mieć widok na ten zakręt oraz resztę drogi i mógł
tobą pokierować. Ewentualnie należałoby zainstalować lustro.

7-latka? I gdzie mam go pognać? Do zakrętu? Tam są takie 3 wyjazdy jeden po drugim, pierwszy fatalny, drugi niewiele lepszy i trzeci w miarę bezpieczny. Kto zainstaluje te lustra jak myślisz? Ja mam ludziom instalować?
Lubię jeździć szybko, ale do jasnej cholery jak czytam takie wypociny to jestem za skandynawskim modelem mandatów.
Przekraczając prędkość też łamiesz reguły i powinieneś być gotowy na poniesienie konsekwencji (czy to mandat czy wypadek).
Ja wyznaję zasadę że każdy wypadek to po części moja wina (w mojej wewnętrznej ocenie). Bo powinienem przewidzieć daną sytuację na drodze.
Bez winy byłbym wtedy jakby spadł na mnie meteoryt. Co nie oznacza równocześnie że przyjmę każdy mandat za współwinę ;).

Data: 2011-03-25 11:47:43
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 25.03.2011 11:26, Ktostam pisze:

Czyli mamy włączanie się do ruchu, zatem bezwzględny nakaz ustąpienia
pierwszeństwa. I nie jest to skrzyżowanie, więc nie ma nakazu zachowania
szczególnej ostrożności przez jadących drogą.

Masz teren zabudowany gdzie powinieneś się liczyć z tym że ktoś znajdzie
się nagle z Tobą "na kolizyjnym".

Idziesz nocą przez miasto. Powinieneś liczyć się z tym, że ktoś ciebie
napadnie i okradnie.

W razie takiego zdarzenia: kto będzie bandytą i złodziejem? Ty?

I to zabudowany w sposób który powinien wymagać od kierowcy wyjątkowej
ostrożności bo często masz tam "bramy w drogę".

Ponownie: pierwszeństwo mają włączający się do ruchu. Jeśli nie
potrafisz zrobić tego bezpiecznie - nie powinieneś siadać za kierownicą
i tyle.

No ale w Polsce przyjęło się że wieś to nie miasto, a nie miasto to 90 kmh.

Sorry winnetou, ale formalnie rzecz biorąc to powinieneś poprosić kogoś,
kto by stanął tak by mieć widok na ten zakręt oraz resztę drogi i mógł
tobą pokierować. Ewentualnie należałoby zainstalować lustro.

7-latka? I gdzie mam go pognać? Do zakrętu? Tam są takie 3 wyjazdy jeden
po drugim, pierwszy fatalny, drugi niewiele lepszy i trzeci w miarę
bezpieczny.

Nie mój problem. Przepisy są jasne: jeśli nie masz dostatecznej
widoczności z pojazdu - musisz uzyskać pomoc osoby trzeciej.

Kto zainstaluje te lustra jak myślisz? Ja mam ludziom
instalować?

A kto zainstalował bramę?

Lubię jeździć szybko, ale do jasnej cholery jak czytam takie wypociny to
jestem za skandynawskim modelem mandatów.
Przekraczając prędkość też łamiesz reguły i powinieneś być gotowy na
poniesienie konsekwencji (czy to mandat czy wypadek).

Ależ oczywiście - mandat za przekroczenie jak najbardziej się należy.

Co nie zmienia faktu, że winnym będzie prawie zawsze wymuszający, chyba
że udowodni opisany wcześniej przypadek szczególny (gdyby jechał zgodnie
z przepisami, to byłby widoczny na tyle wcześnie, że mógłbyś się włączyć
do ruchu bez wymuszania).

Ja wyznaję zasadę że każdy wypadek to po części moja wina (w mojej
wewnętrznej ocenie). Bo powinienem przewidzieć daną sytuację na drodze.

Twoja wewnętrzna ocena się nie liczy. Ostatnio miałem np. małe puknięcie
na rondzie (dawniej) Babka w Warszawie. Obaj zgodziliśmy się, że rondo
jest spartolone, nieintuicyjne a farba się wyciera, zaś znaki pionowe
wprowadzają w błąd i prywatnie między nami winny jest projektant i
wykonawca.

Ale jednocześnie zgodziliśmy się, że formalnie winny jestem ja
(wymuszenie pierwszeństwa przy mimowolnej zmianie pasa) i nie ma co
medytować.

Data: 2011-03-28 07:15:30
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

Czyli mamy włączanie się do ruchu, zatem bezwzględny nakaz ustąpienia
pierwszeństwa. I nie jest to skrzyżowanie, więc nie ma nakazu zachowania
szczególnej ostrożności przez jadących drogą.

Masz teren zabudowany gdzie powinieneś się liczyć z tym że ktoś znajdzie
>się nagle z Tobą "na kolizyjnym".

Idziesz nocą przez miasto. Powinieneś liczyć się z tym, że ktoś ciebie
napadnie i okradnie.

W razie takiego zdarzenia: kto będzie bandytą i złodziejem? Ty?

Czytając ten bzdet naprawdę trzeba się starać żeby Cię nie obrazić.
Czy idąc w nocy przez miasto popełniasz jakieś wykroczenie?

Lubię jeździć szybko, ale do jasnej cholery jak czytam takie wypociny to
jestem za skandynawskim modelem mandatów.
Przekraczając prędkość też łamiesz reguły i powinieneś być gotowy na
poniesienie konsekwencji (czy to mandat czy wypadek).

Ależ oczywiście - mandat za przekroczenie jak najbardziej się należy.

Co nie zmienia faktu, że winnym będzie prawie zawsze wymuszający, chyba
że udowodni opisany wcześniej przypadek szczególny (gdyby jechał zgodnie
z przepisami, to byłby widoczny na tyle wcześnie, że mógłbyś się włączyć
do ruchu bez wymuszania).

Tak na zakończenie pozostawię do przemyślenia (jeśli jesteś w stanie wyjść poza swoje sztywne ramki):

B) Włączanie się do ruchu - Taryfikator
33.     art. 90     Nieustąpienie pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu podczas włączania się do ruchu     art. 17 ust. 2     300 zł
D) Zmiana kierunku jazdy lub pasa ruchu - Taryfikator
50.     art. 90     Nieustąpienie pierwszeństwa przez kierującego pojazdem zmieniającego zajmowany pas ruchu     art. 22 ust. 4     250zł
F) Wyprzedzanie - Taryfikator
57.     art. 90 lub art. 97     Naruszenie przez kierującego obowiązku upewnienia się przed wyprzedzaniem, czy kierujący jadący za nim nie rozpoczął manewru wyprzedzania     art. 24 ust. 1 pkt 2     250

i dla porównania:

C) Prędkość i hamowanie - Taryfikator
36.     art. 97 albo art. 92 § 1     Przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10 km/h     art. 20 albo § 27 lub § 31 [1]     do 50
37.           Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 11 - 20 km/h 50 - 100
38.           Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 21 - 30 km/h 100 - 200
39.           Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 31 - 40 km/h 200 - 300
40.           Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 41 - 50 km/h 300 - 400
41.           Przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 51 km/h 400 - 500


Teraz punkty:

Nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu:
- na skrzyżowaniu w sytuacji równorzędnej - 6
- na skrzyżowaniu oznaczonym znakami określającymi pierwszeństwo przejazdu - 6
- podczas zmiany pasa ruchu - 5
- podczas włączania się do ruchu - 5

Naruszenie przepisów dotyczących wyprzedzania:
- nieupewnienie się co do możliwości wyprzedzania - 5

i porównanie:

Przekroczenie prędkości:
- powyżej 50 km/h - 10
- od 41 do 50 km/h - 8
- od 31 do 40 km/h - 6
- od 21 do 30 km/h - 4
- od 11 do 20 km/h - 2
- od 6 do 10 km/h - 1

Zarówno kwotowo jak i punktowo wszystko w przedziale 31-40 kmh. Mam nadzieję że zrozumiałeś aluzję.

PZDR

Data: 2011-03-28 08:20:34
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 28.03.2011 07:15, Ktostam pisze:

W razie takiego zdarzenia: kto będzie bandytą i złodziejem? Ty?

Czytając ten bzdet naprawdę trzeba się starać żeby Cię nie obrazić.

Dla niektórych bzdetem będzie wszystko, czego nie zrozumieją.

Czy idąc w nocy przez miasto popełniasz jakieś wykroczenie?

Ja osobiście nie, ale są ludzie idący nocą lekko wstawieni i śpiewający.
To jest wykroczenie. I jak pijanego okradną, to ten pijany będzie złodziej?

Zrozum, serdeńko - prywatnie możesz sobie powiadać "mądrości" ludowe
typu "sam sobie winien" czy "okazja czyni złodzieja", ale winnym
zdarzenia będzie jego bezpośredni sprawca, a nie ten, co mu to zdarzenie
tak czy inaczej ułatwił.

A przypadki szczególne to de facto zmuszenie kogoś do spowodowania
zdarzenia.

[ciach]

Tak na zakończenie pozostawię do przemyślenia (jeśli jesteś w stanie
wyjść poza swoje sztywne ramki):
[ciach sztywne, arbitralne ramki taryfikatora]
Zarówno kwotowo jak i punktowo wszystko w przedziale 31-40 kmh. Mam
nadzieję że zrozumiałeś aluzję.

Aluzję - owszem. Inna sprawa, że to kompletnie idiotyczna aluzja, bo
taryfikator jest sprawą czysto arbitralną i z sufitu wziętą.

Rozumując po twojemu - jadący autostradą 200km/h będzie uznany za
sprawcę rozjechania pieszego, który na autostradę nagle wtargnął, bo
"opłata" za przełażenie przez autostradę jest niższa.

Data: 2011-03-28 09:44:17
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
W dniu 28.03.2011 07:15, Ktostam pisze:

Aluzję - owszem. Inna sprawa, że to kompletnie idiotyczna aluzja, bo
taryfikator jest sprawą czysto arbitralną i z sufitu wziętą.

Bo nie pasuje do Twojej wizji świata (ja zapie...lam, więc Wy maluczcy uważajcie). Wina w przypadku wypadku też jest rzeczą czysto arbitralną.

Rozumując po twojemu - jadący autostradą 200km/h będzie uznany za
sprawcę rozjechania pieszego, który na autostradę nagle wtargnął, bo
"opłata" za przełażenie przez autostradę jest niższa.

Jeżeli postępowanie tego by dowiodło to powinien dostać najmniej współwinę.
Serdeńko (skoro już tak się spoufalamy), zrozum że gdyby ten gość jechał w przedziale 130-150 to ten biedny pieszy prawdopodobnie poprawnie oszacowałby jego prędkość i albo by zdążył przejść albo by ten zamiar odłożył o kilka(naście) sekund.
Odwracając przykład. To że ten gość wlazł na autostradę uprawnia Cię do jego rozjechania bo nie chodzi się po autostradzie?

Wracając do przykładu z wyjazdem z bramy z ograniczoną widzialnością w terenie zabudowanym. Zapewne w takich sytuacjach (nie mając nikogo do pomocy, a zapewne nawet mając ale nie korzystając) bierzesz pod uwagę że zaraz wyskoczy stamtąd kretyn jadący np. 140 kmh.
A więc wyjeżdżając stamtąd miałem wszelkie możliwe informacje że mój manewr się powiedzie. Dopóki nie pojawił się idiota.

Data: 2011-03-28 10:26:05
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 28.03.2011 09:44, Ktostam pisze:

Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
W dniu 28.03.2011 07:15, Ktostam pisze:

Aluzję - owszem. Inna sprawa, że to kompletnie idiotyczna aluzja, bo
taryfikator jest sprawą czysto arbitralną i z sufitu wziętą.

Bo nie pasuje do Twojej wizji świata (ja zapie...lam, więc Wy maluczcy

Nie sądź innych po sobie, zapierdalaczu.

Ja akurat jeżdżę dość statecznie, bo nawet gdyby 16-letni półtoralitrowy
wolnossący diesel na więcej pozwalał, to nie czuję takiej potrzeby plus
ja lubię optymalizować zużycie paliwa.

A twoja aluzja jest idiotyczna, bo taryfikator nie ma nic wspólnego ze
stopniem winy w przypadku zdarzenia.

uważajcie). Wina w przypadku wypadku też jest rzeczą czysto arbitralną.

Nieprawda. To znaczy owszem, zdarza się kupiony/niekompetentny sędzia,
ale w takiej sytuacji sprawa zabójstwa także będzie rzeczą arbitralną.

Rozumując po twojemu - jadący autostradą 200km/h będzie uznany za
sprawcę rozjechania pieszego, który na autostradę nagle wtargnął, bo
"opłata" za przełażenie przez autostradę jest niższa.

Jeżeli postępowanie tego by dowiodło to powinien dostać najmniej współwinę.

A na jakiej podstawie prawnej?

Serdeńko (skoro już tak się spoufalamy), zrozum że gdyby ten gość jechał
w przedziale 130-150 to ten biedny pieszy prawdopodobnie poprawnie
oszacowałby jego prędkość i albo by zdążył przejść albo by ten zamiar
odłożył o kilka(naście) sekund.

Co za brednie... Nie szacuje się prędkości tylko (i to mocno "na oko")
czas potrzebny na przebycie dystansu. To po pierwsze.

Po drugie - co za różnica, czy jedzie 100 czy 200? Powyżej pewnej
prędkości wg. ciebie robi się niewidzialny? Zwracam uwagę, że prędkość
światła jest w okolicy 300 _tysięcy_ kilometrów - i to na sekundę.

Odwracając przykład. To że ten gość wlazł na autostradę uprawnia Cię do
jego rozjechania bo nie chodzi się po autostradzie?

Uprawnia? Nie. Ale taki delikwent włażąc pod koła odbiera kierującemu
pojazdem możliwość reakcji.

Wracając do przykładu z wyjazdem z bramy z ograniczoną widzialnością w  terenie zabudowanym. Zapewne w takich sytuacjach (nie mając nikogo do
pomocy, a zapewne nawet mając ale nie korzystając) bierzesz pod uwagę że
zaraz wyskoczy stamtąd kretyn jadący np. 140 kmh.

Równie dobrze może wyskoczyć nie-kretyn tylko np. karetka albo radiowóz.
Oni mają prawo tyle jechać, a zza winkla i tak nie zauważysz.

A skoro nie masz w ogóle widoczności, to równie dobrze możesz władować
się tuż pod kogoś jadącego 50km/h (skoro sam pisałeś, że i tacy muszą
zwalniać).

A więc wyjeżdżając stamtąd miałem wszelkie możliwe informacje że mój
manewr się powiedzie. Dopóki nie pojawił się idiota.

Nie miałeś, bo formalnie rzecz biorąc NIE WIESZ jakie ograniczenie
obowiązuje na drodze, na którą wyjeżdżasz.

Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale limit prędkości można podnieść
stosownym znakiem jak urzędnika/właściciela fantazja poniesie.

Data: 2011-03-28 11:13:25
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:

Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
W dniu 28.03.2011 07:15, Ktostam pisze:

Nie sądź innych po sobie, zapierdalaczu.

uuuu, brak argumentów?

A twoja aluzja jest idiotyczna, bo taryfikator nie ma nic wspólnego ze
stopniem winy w przypadku zdarzenia.

no pewnie że nie ma, tak samo jak zapewne nie ma na przyczyny wypadków lub stopień stwarzania zagrożenia na drodze.

Wina w przypadku wypadku też jest rzeczą czysto arbitralną.

Nieprawda. To znaczy owszem, zdarza się kupiony/niekompetentny sędzia,
ale w takiej sytuacji sprawa zabójstwa także będzie rzeczą arbitralną.

Wiesz dlaczego w niektórych przypadkach jest sprawa sądowa? Żeby ktoś przeprowadził ów arbitraż ponieważ strony czasami łącznie z Policją nie były w stanie na miejscu precyzyjnie określić winy. A widzenie spisku w każdej wzmiance na temat sądu pozostawię bez komentarza.

Serdeńko (skoro już tak się spoufalamy), zrozum że gdyby ten gość jechał
w przedziale 130-150 to ten biedny pieszy prawdopodobnie poprawnie
oszacowałby jego prędkość i albo by zdążył przejść albo by ten zamiar
odłożył o kilka(naście) sekund.

Co za brednie... Nie szacuje się prędkości tylko (i to mocno "na oko")
czas potrzebny na przebycie dystansu. To po pierwsze.

Po drugie - co za różnica, czy jedzie 100 czy 200? Powyżej pewnej
prędkości wg. ciebie robi się niewidzialny? Zwracam uwagę, że prędkość
światła jest w okolicy 300 _tysięcy_ kilometrów - i to na sekundę.

Z tym szacowaniem (prędkość\czas) strasznie się czepiasz. Przypuszczam że większość osób czytających zrozumiała moją wypowiedź, ale ok. Szacujemy czas. Ja nie twierdzę że ktoś ma być niewidzialny. Wystarczy że przy pewnych prędkościach i odległościach spora część osób może mieć problem z poprawnym określeniem tego czasu. I nie muszą mieć prawka. Wystarczy że będą próbować przechodzić przez ulicę czy autostradę. Warto natomiast zastanowić się nad prawkiem dla osoby która znacznie łamiąc przepisy nie potrafi przewidzieć możliwych konsekwencji swojego czynu.

Wracając do przykładu z wyjazdem z bramy z ograniczoną widzialnością w
terenie zabudowanym. Zapewne w takich sytuacjach (nie mając nikogo do
pomocy, a zapewne nawet mając ale nie korzystając) bierzesz pod uwagę że
zaraz wyskoczy stamtąd kretyn jadący np. 140 kmh.

Równie dobrze może wyskoczyć nie-kretyn tylko np. karetka albo radiowóz.
Oni mają prawo tyle jechać, a zza winkla i tak nie zauważysz.

Wiesz po co istnieją sygnały dźwiękowe w takich pojazdach? Po za tym kierowcy tych aut też muszą brać pod uwagę sytuację na drodze.

A skoro nie masz w ogóle widoczności, to równie dobrze możesz władować
się tuż pod kogoś jadącego 50km/h (skoro sam pisałeś, że i tacy muszą
zwalniać).

Zwalniać nie oznacza hamować. Zdroworozsądkowo zdejmą nogę z gazu. Załóżmy że jadąc przepisowe 50 auta się miną niebezpiecznie blisko.

A więc wyjeżdżając stamtąd miałem wszelkie możliwe informacje że mój
manewr się powiedzie. Dopóki nie pojawił się idiota.

Nie miałeś, bo formalnie rzecz biorąc NIE WIESZ jakie ograniczenie
obowiązuje na drodze, na którą wyjeżdżasz.

Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale limit prędkości można podnieść
stosownym znakiem jak urzędnika/właściciela fantazja poniesie.

Wyjeżdżając znałem panujące tam limity. Po za tym wiesz czemu nie ma ograniczeń co wyjazd z posesji? Ponieważ ustawodawca słusznie mniemam sądzi że okoliczni mieszkańcy znają te limity.

Dla mnie EOT. Boję się że sprowadzisz mnie do swojego poziomu (jeśli nie już) i pokonasz doświadczeniem.

Data: 2011-03-28 12:10:04
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 28.03.2011 11:13, Ktostam pisze:

Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:
W dniu 28.03.2011 07:15, Ktostam pisze:

Nie sądź innych po sobie, zapierdalaczu.

uuuu, brak argumentów?

Ty zacząłeś na tę nutę.

A twoja aluzja jest idiotyczna, bo taryfikator nie ma nic wspólnego ze
stopniem winy w przypadku zdarzenia.

no pewnie że nie ma, tak samo jak zapewne nie ma na przyczyny wypadków
lub stopień stwarzania zagrożenia na drodze.

NA przyczyny? Na pewno nie.

Wina w przypadku wypadku też jest rzeczą czysto arbitralną.

Nieprawda. To znaczy owszem, zdarza się kupiony/niekompetentny sędzia,
ale w takiej sytuacji sprawa zabójstwa także będzie rzeczą arbitralną.

Wiesz dlaczego w niektórych przypadkach jest sprawa sądowa? Żeby ktoś
przeprowadził ów arbitraż ponieważ strony czasami łącznie z Policją nie
były w stanie na miejscu precyzyjnie określić winy. A widzenie spisku w
każdej wzmiance na temat sądu pozostawię bez komentarza.

Piszesz o czymś, o czym najwyraźniej nie masz bladego pojęcia... Nawet
jeśli obecni na miejscu policjanci są w 100% pewni, kto jest winien, to
i tak sąd musi się tym zająć, bo policja nie jest od orzekania o winie -
po prostu to nie leży w jej kompetencji z przyczyn czysto formalnych.

Co za brednie... Nie szacuje się prędkości tylko (i to mocno "na oko")
czas potrzebny na przebycie dystansu. To po pierwsze.

Po drugie - co za różnica, czy jedzie 100 czy 200? Powyżej pewnej
prędkości wg. ciebie robi się niewidzialny? Zwracam uwagę, że prędkość
światła jest w okolicy 300 _tysięcy_ kilometrów - i to na sekundę.

Z tym szacowaniem (prędkość\czas) strasznie się czepiasz. Przypuszczam
że większość osób czytających zrozumiała moją wypowiedź, ale ok.

Nie, nie czepiam się, bo właśnie sporo ludzi twierdzi, że szacuje prędkość.

Szacujemy czas. Ja nie twierdzę że ktoś ma być niewidzialny. Wystarczy
że przy pewnych prędkościach i odległościach spora część osób może mieć
problem z poprawnym określeniem tego czasu. I nie muszą mieć prawka.

Jak się nie ma pewności, że na pewno będzie bezpiecznie, to się nie
wychodzi przed pojazd - prosta i jasna zasada.

Ty wychodzisz, jak nie masz pewności, że ciebie przejedzie?

Wystarczy że będą próbować przechodzić przez ulicę czy autostradę. Warto

No i co z tego, że nie mają prawa jazdy? Przepisy muszą znać i tak.

natomiast zastanowić się nad prawkiem dla osoby która znacznie łamiąc
przepisy nie potrafi przewidzieć możliwych konsekwencji swojego czynu.

Tia, że nagle mu przed koła wyskoczy jakiś półślepy gamoń...

Wracając do przykładu z wyjazdem z bramy z ograniczoną widzialnością w
terenie zabudowanym. Zapewne w takich sytuacjach (nie mając nikogo do
pomocy, a zapewne nawet mając ale nie korzystając) bierzesz pod uwagę że
zaraz wyskoczy stamtąd kretyn jadący np. 140 kmh.

Równie dobrze może wyskoczyć nie-kretyn tylko np. karetka albo radiowóz.
Oni mają prawo tyle jechać, a zza winkla i tak nie zauważysz.

Wiesz po co istnieją sygnały dźwiękowe w takich pojazdach? Po za tym

Ach, teraz echolokacją określasz odległość?

BTW: głuchoniemi mogą być kierowcami.

kierowcy tych aut też muszą brać pod uwagę sytuację na drodze.

A potem pyskowanie, że tak długo zajmuje im dojazd.

A skoro nie masz w ogóle widoczności, to równie dobrze możesz władować
się tuż pod kogoś jadącego 50km/h (skoro sam pisałeś, że i tacy muszą
zwalniać).

Zwalniać nie oznacza hamować. Zdroworozsądkowo zdejmą nogę z gazu.

Tia, a fellatio to nie seks, jak tłumaczył się Clinton.

Załóżmy że jadąc przepisowe 50 auta się miną niebezpiecznie blisko.

Załóżmy, że się niebezpiecznie trafią.

[ciach]

Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale limit prędkości można podnieść
stosownym znakiem jak urzędnika/właściciela fantazja poniesie.

Wyjeżdżając znałem panujące tam limity.

Nie, nie znałeś. Chyba że miałeś ustawionego w okolicy najbliższego
skrzyżowania wywiadowcę. Czyli miałeś pomoc osoby trzeciej.

Po za tym wiesz czemu nie ma
ograniczeń co wyjazd z posesji?

Ależ są. Patrz: włączanie się do ruchu.

Ponieważ ustawodawca słusznie mniemam
sądzi że okoliczni mieszkańcy znają te limity.

Gdyby tak ustawodawca sądził, to nie byłoby nakazu korzystania z pomocy
strony trzeciej w przypadku braku widoczności.

Dla mnie EOT. Boję się że sprowadzisz mnie do swojego poziomu (jeśli nie
już) i pokonasz doświadczeniem.

Tia, cytat awaryjny każdego kretynka, który chce mądrze zabrzmieć.

Data: 2011-03-27 12:23:13
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Fri, 25 Mar 2011 08:58:32 +0100, Andrzej Ława napisał(a):

prędkością gdzie skromne 80 możemy podać spokojnie "z zaniżeniem"? I
jeszcze przez szybę wygraża (no tak, nie ten topic bo szaleniec w aucie

Sorry winnetou, ale formalnie rzecz biorąc to powinieneś poprosić kogoś,
kto by stanął tak by mieć widok na ten zakręt oraz resztę drogi i mógł
tobą pokierować. Ewentualnie należałoby zainstalować lustro.

Owszem nie. Podobny przypadek miałem jakiś czas temu, sąd uznał winę przekraczajacego. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-27 18:39:08
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 27.03.2011 12:23, Adam Płaszczyca pisze:

Sorry winnetou, ale formalnie rzecz biorąc to powinieneś poprosić kogoś,
kto by stanął tak by mieć widok na ten zakręt oraz resztę drogi i mógł
tobą pokierować. Ewentualnie należałoby zainstalować lustro.

Owszem nie.
Podobny przypadek miałem jakiś czas temu, sąd uznał winę przekraczajacego.


No to co?

W sądach wszystko zależy od układów. Znajomi poszli naiwnie w oczywistej sprawie (kradzież samochodu) do sądu... i przegrali, a na apelację nie było już szans, bo w sądzie dokumenty sobie poginęły (naiwnie dali oryginały).

Złodziej z układami i był na tyle bezczelny, że na rozprawy ich samochodem przyjeżdżał.

Data: 2011-03-27 22:39:46
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Sun, 27 Mar 2011 18:39:08 +0200,  Andrzej Lawa wrote:
W sądach wszystko zależy od układów. Znajomi poszli naiwnie w oczywistej sprawie (kradzież samochodu) do sądu... i przegrali, a na apelację nie było już szans, bo w sądzie dokumenty sobie poginęły (naiwnie dali oryginały).
Złodziej z układami i był na tyle bezczelny, że na rozprawy ich samochodem przyjeżdżał.

A jak to bylo ? Bo moze po prostu byl uczciwy - kupil w dobrej wierze i nie zamierzal
nic ukrywac. A sad dal mu wiare, bo nie bylo przekonywujacych dowodow.

W uczciwszym kraju mozna by sad zaskarzyc za te dokumenty :-)

J.

Data: 2011-03-27 22:59:33
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 27.03.2011 22:39, J.F. pisze:

A jak to bylo ?
Bo moze po prostu byl uczciwy - kupil w dobrej wierze i nie zamierzal
nic ukrywac. A sad dal mu wiare, bo nie bylo przekonywujacych dowodow.

Nie, to właśnie on ukradł. Czy też dokonał bezprawnego zaboru mienia.

Samochód został oddany do warsztatu, który oficjalne splajtował - a potem samochód zagarnął jego właściciel.

W uczciwszym kraju mozna by sad zaskarzyc za te dokumenty :-)

Ha! "Nie mamy waszych dokumentów... I co nam zrobicie?"

Data: 2011-03-27 23:20:15
Autor: Krzysiek Kielczewski
Zaczelo sie
On 2011-03-27, Andrzej Lawa <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote:

Nie, to właśnie on ukradł. Czy też dokonał bezprawnego zaboru mienia.

Samochód został oddany do warsztatu, który oficjalne splajtował - a potem samochód zagarnął jego właściciel.

W uczciwszym kraju mozna by sad zaskarzyc za te dokumenty :-)

Ha! "Nie mamy waszych dokumentów... I co nam zrobicie?"

Możesz szerzej opisać to zdarzenie?

Pzdr,
Krzysiek Kiełczewski

Data: 2011-03-27 23:55:05
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Sun, 27 Mar 2011 22:59:33 +0200,  Andrzej Lawa wrote:
W dniu 27.03.2011 22:39, J.F. pisze:
A jak to bylo ?
Bo moze po prostu byl uczciwy - kupil w dobrej wierze i nie zamierzal
nic ukrywac. A sad dal mu wiare, bo nie bylo przekonywujacych dowodow.

Nie, to właśnie on ukradł. Czy też dokonał bezprawnego zaboru mienia.
Samochód został oddany do warsztatu, który oficjalne splajtował - a potem samochód zagarnął jego właściciel.

Dziwne to jakies. No ale Temida jest slepa i nic nie widzi :-)

W uczciwszym kraju mozna by sad zaskarzyc za te dokumenty :-)
Ha! "Nie mamy waszych dokumentów... I co nam zrobicie?"

no to sie nalezy odszkodowanie i na drugi raz dokumenty nie zgina :-)

J.

Data: 2011-03-27 23:07:58
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Sun, 27 Mar 2011 18:39:08 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Owszem nie.
Podobny przypadek miałem jakiś czas temu, sąd uznał winę przekraczajacego.
No to co?

W sądach wszystko zależy od układów. Znajomi poszli naiwnie w oczywistej sprawie (kradzież samochodu) do sądu... i przegrali, a na apelację nie było już szans, bo w sądzie dokumenty sobie poginęły (naiwnie dali oryginały).

Niech zgadnę - gdzieś na terenie byłego zaboru rosyjskiego?

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-28 08:22:49
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 27.03.2011 23:07, Adam Płaszczyca pisze:

W sądach wszystko zależy od układów. Znajomi poszli naiwnie w oczywistej sprawie (kradzież samochodu) do sądu... i przegrali, a na apelację nie było już szans, bo w sądzie dokumenty sobie poginęły (naiwnie dali oryginały).

Niech zgadnę - gdzieś na terenie byłego zaboru rosyjskiego?


Nie da się ukryć. Pruszków.

Twierdzisz, że w Galicji sytuacja jest lepsza? ;)

Data: 2011-03-28 21:16:01
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Mon, 28 Mar 2011 08:22:49 +0200, Andrzej Ława napisał(a):

Niech zgadnę - gdzieś na terenie byłego zaboru rosyjskiego?
Nie da się ukryć. Pruszków.
Twierdzisz, że w Galicji sytuacja jest lepsza? ;)

Z moich doświadczeń i obserwacji, to najlepiej działają sądy w dawnym
zaborze pruskim, potem austriackim, a na końcu w rosyjskim. Te ostatnie
traktuja prawo instrumentalnie - czyli policja pokazuje kogo, a sedzia
znajduje przepis. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-28 21:39:53
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 28.03.2011 21:16, Adam Płaszczyca pisze:

Z moich doświadczeń i obserwacji, to najlepiej działają sądy w dawnym
zaborze pruskim, potem austriackim, a na końcu w rosyjskim. Te ostatnie
traktuja prawo instrumentalnie - czyli policja pokazuje kogo, a sedzia
znajduje przepis.

Policjanci byliby szczęśliwi, ale niestety aż tak dobrze nie mają. Przynajmniej w przypadku przestępstw pospolitych na które akurat nie ma "akcji".

Natomiast faktycznie daje się odczuć ich pewną, hmmm, dyspozycyjność.

Data: 2011-03-28 23:11:06
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Mon, 28 Mar 2011 21:39:53 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

Policjanci byliby szczęśliwi, ale niestety aż tak dobrze nie mają. Przynajmniej w przypadku przestępstw pospolitych na które akurat nie ma "akcji".

Natomiast faktycznie daje się odczuć ich pewną, hmmm, dyspozycyjność.

OK, poprawka - niekiedy to nie policja pokazuje kogo ;)

--
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-25 09:07:57
Autor: Cavallino
Zaczelo sie
Użytkownik "Ktostam" <ktostam@abcd.pl> napisał w wiadomości news:4d8c3030$0$2450$65785112news.neostrada.pl...


Użytkownik "Andrzej Lawa"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:4d8205db$1@news.home.net.pl...

A trafienie w bok jest sprawą oczywistą.

Nie jest (co prawda to przykład skrajnie odmienny od "horyzontalnej prostej").
Przykład:
Wsi spokojna, wsi wesoła. Teren zabudowany - 50. Wyjazd z posesji z której odbierałem dzieciaka znajomych znajduje się ok. 50 m od zakrętu który ... zasłonięty jest pięknym, murowanym, wysokim murem kolejnego "gospodarza". W tym konkretnym miejscu wyjeżdżasz na ślepo prawie zawsze, a jadący główną 50 i tak prawdopodobnie zdejmą nogę z gazu (a więc wymuszasz :) ). No i co powiedzieć

Że wyjeżdżający w ten sposób jest debilem i nie powinien tego robić bez pomocy osób trzecich, lusterka na wysięgniku? ;-)

Data: 2011-03-25 09:30:19
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 25.03.2011 09:07, Cavallino pisze:

Że wyjeżdżający w ten sposób jest debilem i nie powinien tego robić bez
pomocy osób trzecich, lusterka na wysięgniku? ;-)

Debilami raczej byli urzędnicy odpowiedzialni za powstanie takiego
koszmarku - w końcu zarówno mury, jak i wyjazdy z posesji podlegają
urzędniczej kontroli. Podobnie jak np. ograniczenia prędkości.

Data: 2011-03-25 11:12:20
Autor: Ktostam
Zaczelo sie


Użytkownik "Andrzej Ława"  napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:imhjqs$ag0$1@inews.gazeta.pl...

W dniu 25.03.2011 09:07, Cavallino pisze:

Że wyjeżdżający w ten sposób jest debilem i nie powinien tego robić bez
pomocy osób trzecich, lusterka na wysięgniku? ;-)

Debilami raczej byli urzędnicy odpowiedzialni za powstanie takiego
koszmarku - w końcu zarówno mury, jak i wyjazdy z posesji podlegają
urzędniczej kontroli. Podobnie jak np. ograniczenia prędkości.

Wyjątkowo zgadzam się z Tobą w 100% :)

Data: 2011-04-17 19:29:55
Autor: jerzu
Zaczelo sie
On Fri, 25 Mar 2011 09:07:57 +0100, "Cavallino"
<cavallinoBEZ-SPAMU@konto.pl> wrote:

Że wyjeżdżający w ten sposób jest debilem i nie powinien tego robić bez pomocy osób trzecich, lusterka na wysięgniku? ;-)

Peryskopu :P

--
Pozdrawiam - Dariusz Niemczyński  xxx.jerzu@poczta.onet.pl
http://jerzu.waw.pl GG:129280
Renault Master 2.5dCi 100KM PackClim`06 3.3t -> U520XL+AP1200

Data: 2011-03-17 14:42:47
Autor: Massai
Zaczelo sie
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 17.03.2011 11:52, Massai pisze:

> > Jeśli faktycznie fizycznie nie było możliwości zauważeni
> > nadjeżdżającego pojazdu,
> > No, to znowu przegięcie w drugą stronę. Jak ktoś ma wyjazd z garażu
> tuż za zakrętem, i nie ma lustra - nie może się tłumaczyć "że nie
> widział", powienien kogoś poprosić żeby popatrzył i dał mu znak czy
> może wyjeżdżać.

Ahem - może powinienem był dopisać, choć w tym kontekście raczej
powinno być to oczywiste - że chodziło o fizyczne uniemożliwienie
dostrzeżenia pojazdu, który jechałby za szybko, podczas gdy pojazd
jadący zgodnie z limitem nie stanowiłby niespodzianki.

Drażliwa definicja ;-)

Bo zobacz co z niej wynika - że prędkość ma wpływ na widzialność ;-)
Jeśli masz widzialność na 200 metrów (zakręt, mgła, wzniesienie) to
niezależnie ile jedzie, fizycznie zobaczysz go z 200 metrów.

No, ale to tak na boku, bo taką definicję trudno precyzyjnie napisać.
trzeba się posiłkować czasem, tzn. fizyczne uniemożliwienie pojazdu
dostatecznie WCZEŚNIE (w sensie czasu, który jest mu potrzebny na
dotarcie od punktu w którym jest widoczny do nas) żeby nie wymusić.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-18 09:31:38
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 15:42, Massai pisze:

Bo zobacz co z niej wynika - że prędkość ma wpływ na widzialność ;-)
Jeśli masz widzialność na 200 metrów (zakręt, mgła, wzniesienie) to
niezależnie ile jedzie, fizycznie zobaczysz go z 200 metrów.

Owszem. Stąd ograniczenie prędkości powinno uwzględniać takie przeszkody terenowe. Zaś jeśli chodzi o mgłę - wychodzi sprawa dostosowania prędkości do warunków drogowych.

No, ale to tak na boku, bo taką definicję trudno precyzyjnie napisać.
trzeba się posiłkować czasem, tzn. fizyczne uniemożliwienie pojazdu
dostatecznie WCZEŚNIE (w sensie czasu, który jest mu potrzebny na
dotarcie od punktu w którym jest widoczny do nas) żeby nie wymusić.

Jasna sprawa.

Data: 2011-03-17 23:38:51
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Thu, 17 Mar 2011 11:06:33 +0100, Andrzej Lawa napisał(a):

Jeśli faktycznie _fizycznie_ nie było możliwości zauważeni nadjeżdżającego pojazdu, to jest przypadek szczególny - ale samo przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem "po horyzont".

Sąd rejonowy w Międzyrzeczu był innego zdania. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-18 09:36:34
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 17.03.2011 23:38, Adam Płaszczyca pisze:

przekroczenie dopuszczalnej prędkości nie stanowi usprawiedliwienia
wymuszenia pierwszeństwa. Np. dłuuuuuuuuga równa prosta z widokiem "po
horyzont".

Sąd rejonowy w Międzyrzeczu był innego zdania.

Sąd rejonowy w innej pipidówie był zdania, że dyskryminacja płciowa w kawiarni jest OK, o ile dyskryminowani/ośmieszani są mężczyźni, a nie kobiety.

Jakie sądy w Polsce są to wiemy - wyroki z prawem często mają niewiele wspólnego. Sędziowie są często niekompetentni, w taki czy inny sposób skorumpowani lub zwyczajnie niedbali.

Data: 2011-03-22 20:33:21
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Fri, 18 Mar 2011 09:36:34 +0100, Andrzej Lawa napisał(a):

Jakie sądy w Polsce są to wiemy - wyroki z prawem często mają niewiele wspólnego. Sędziowie są często niekompetentni, w taki czy inny sposób skorumpowani lub zwyczajnie niedbali.

To w Polsce B. Akurat ten z Międzyrzecza argumentację oparł na przepisach
PoRD. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-23 08:50:05
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 22.03.2011 20:33, Adam Płaszczyca pisze:
Dnia Fri, 18 Mar 2011 09:36:34 +0100, Andrzej Lawa napisał(a):

Jakie sądy w Polsce są to wiemy - wyroki z prawem często mają niewiele wspólnego. Sędziowie są często niekompetentni, w taki czy inny sposób skorumpowani lub zwyczajnie niedbali.

To w Polsce B. Akurat ten z Międzyrzecza argumentację oparł na przepisach
PoRD.

Masz może treść wyroku wraz z uzasadnieniem?

Data: 2011-03-27 12:29:45
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Wed, 23 Mar 2011 08:50:05 +0100, Andrzej Ława napisał(a):

To w Polsce B. Akurat ten z Międzyrzecza argumentację oparł na przepisach
PoRD.
Masz może treść wyroku wraz z uzasadnieniem?

Nie, nie prosiłem o pisemne uzasadnienie korzystnego dla mnie wyroku ;)
Sąd oparł się na tym, co napisał biegły. Biegły zaś napisał (w dużym
skrócie, rzecz jasna), że w momencie podejmowania decyzji przeze mnie o
wyjeździe na główną, pas na który wyjeżdżałem był wolny i miałem prawo się
nie spodziewać niezgodnego z przepisami wyprzedzania na tymże skrzyżowaniu.
Wyprzedzający zaś delikwent złamał kilka przepisów czym doprowadził do
powstania zagrożenia. Sąd uznał, że nie można mi przypisać winy, gdyż spełniłem swoje obowiązki,
więc nie popełniłem wykroczenia. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-27 12:54:27
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Sun, 27 Mar 2011 12:29:45 +0200,  Adam Płaszczyca wrote:
Sąd oparł się na tym, co napisał biegły. Biegły zaś napisał (w dużym
skrócie, rzecz jasna), że w momencie podejmowania decyzji przeze mnie o
wyjeździe na główną, pas na który wyjeżdżałem był wolny i miałem prawo się
nie spodziewać niezgodnego z przepisami wyprzedzania na tymże skrzyżowaniu.
Wyprzedzający zaś delikwent złamał kilka przepisów czym doprowadził do
powstania zagrożenia. Sąd uznał, że nie można mi przypisać winy, gdyż spełniłem swoje obowiązki,
więc nie popełniłem wykroczenia.

Z tym ze aby tak wyszlo to przekroczenie predkosci musi byc naprawde
duze. IMO nie wystarczy poltora raza. J.

Data: 2011-03-27 15:31:49
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Sun, 27 Mar 2011 12:54:27 +0200, J.F. napisał(a):

Sąd uznał, że nie można mi przypisać winy, gdyż spełniłem swoje obowiązki,
więc nie popełniłem wykroczenia.

Z tym ze aby tak wyszlo to przekroczenie predkosci musi byc naprawde
duze. IMO nie wystarczy poltora raza.

Tak naprawdę, to jedyne co musi być, to opinia biegłego, że przekroczenie
prędkości było wystarczające. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-27 17:51:26
Autor: J.F.
Zaczelo sie
On Sun, 27 Mar 2011 15:31:49 +0200,  Adam Płaszczyca wrote:
Dnia Sun, 27 Mar 2011 12:54:27 +0200, J.F. napisał(a):
Sąd uznał, że nie można mi przypisać winy, gdyż spełniłem swoje obowiązki,
więc nie popełniłem wykroczenia.

Z tym ze aby tak wyszlo to przekroczenie predkosci musi byc naprawde
duze. IMO nie wystarczy poltora raza.

Tak naprawdę, to jedyne co musi być, to opinia biegłego, że przekroczenie
prędkości było wystarczające.

Opinie bieglego obala sie opinia drugiego bieglego :-)

Najlepsze bylby slady hamowania pojazdu dlugosci ponad 50m, ale teraz
wszyscy maja ABS. No wiec nagranie z kamery - ale malo kto ma cztery,
zeby w kazda strone miec widok. Pozostaje wiec odleglosc od skrzyzowania - jesli naprawde wyjechales
bez wlasnej winy, to stukniecie bedzie daleko za skrzyzowaniem.
No chyba ze tam 20 obowiazywalo

J.

Data: 2011-03-27 23:09:03
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Sun, 27 Mar 2011 17:51:26 +0200, J.F. napisał(a):


Opinie bieglego obala sie opinia drugiego bieglego :-)

A tą trzecim biegłym ;)

Najlepsze bylby slady hamowania pojazdu dlugosci ponad 50m, ale teraz
wszyscy maja ABS. No wiec nagranie z kamery - ale malo kto ma cztery,
zeby w kazda strone miec widok.

Wystarczy jedna, to już całkiem spory materiał dowodowy.

Pozostaje wiec odleglosc od skrzyzowania - jesli naprawde wyjechales
bez wlasnej winy, to stukniecie bedzie daleko za skrzyzowaniem.
No chyba ze tam 20 obowiazywalo

A to już zalezy od tego, jaką masz konfigurację. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-27 18:43:04
Autor: Andrzej Lawa
Zaczelo sie
W dniu 27.03.2011 12:29, Adam Płaszczyca pisze:

Nie, nie prosiłem o pisemne uzasadnienie korzystnego dla mnie wyroku ;)
Sąd oparł się na tym, co napisał biegły. Biegły zaś napisał (w dużym
skrócie, rzecz jasna), że w momencie podejmowania decyzji przeze mnie o
wyjeździe na główną, pas na który wyjeżdżałem był wolny i miałem prawo się
nie spodziewać niezgodnego z przepisami wyprzedzania na tymże skrzyżowaniu.

Moment! Jakie wyprzedzanie? W tym wątku nie była mowa o żadnym wyprzedzaniu tylko o samotnym nadjeżdżającym pojeździe!

Wyprzedzanie na skrzyżowaniu to zupełnie inny przypadek.

I na pewno nie będzie to miało związku z przypadkami wyjeżdżania z np. posesji, bo wtedy za chiny ludowe nie jest to skrzyżowanie i jeśli to był taki przypadek i sąd powoływał się na wyprzedzanie na skrzyżowaniu, to będzie to tylko kolejny dowód na niekompetencję/nieuczciwość sędziów.


Sąd uznał, że nie można mi przypisać winy, gdyż spełniłem swoje obowiązki,
więc nie popełniłem wykroczenia.


Data: 2011-03-27 23:11:46
Autor: Adam Płaszczyca
Zaczelo sie
Dnia Sun, 27 Mar 2011 18:43:04 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):


Moment! Jakie wyprzedzanie? W tym wątku nie była mowa o żadnym wyprzedzaniu tylko o samotnym nadjeżdżającym pojeździe!

Opisuję swój przypadek. Też wydawać by się mogło, że sprawa ewidentna, bo
ja wyjeżdżałem z podporządkowanej, więc miałem obowiązek ustąpić
pierwszeństwa wszystkim na drodze głównej. Cały myk polega na tym, że art. 4 jest naprawdę bardzo dobrze sformułowany.
Jeśli w momencie podejmowania decyzji o włączeniu się do ruchu wyjeżdżający
nie może widziec nadjeżdżającego, a dochodzi do 'bum', to wchodzi art. 2
KW. --
     ___________ (R)
    /_  _______    Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
  ___/ /_  ___    Kęszyca Leśna 51/9, 66-305 Keszyca Leśna
 _______/ /_     Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/
___________/    PMS++PJ+S*+++P+++M+++W-- P+++X+++L+++B+M+++Z++T-WCB++

Data: 2011-03-24 18:23:47
Autor: The_EaGle
Zaczelo sie
W dniu 2011-03-16 12:56, Massai pisze:

Tiaaa.
Jakoś tak ten winny kierowca samochodu "nie zauważył" motocyklisty.

Nie wiem jak można nie zauważyć motocyklisty. Chyba tylko w jednej
sytuacji, jak moto zapierdala jak dzikie. I pokonuje 100 metrów w 2-3
sekundy.
Raz mi się zdarzyło na autostradzie, wyprzedzałem, popatrzyłem w tył,
pusto, wjechałem na lewy pas i pod koniec manewru wyprzedzania miałem
na ogonie moto, które dojechało do mnie jakbym stał w miejscu. A wolno
nie jechałem...

A jak można nie zauważyć tira? A ile jest takich wypadków że ktoś pod taki drobiażdżek się wpierniczy? A skoro można nie zauważyć na przejeździe kolejowym lokomotywy która jedzie 80km/h PO TORACH to tym bardziej motocykla jadącego 60km/h!

  Wiec przestań pieprzyć bo się ośmieszasz!

Pozdrawiam
Rafał

Data: 2011-03-24 17:49:19
Autor: Massai
Zaczelo sie
The_EaGle wrote:

W dniu 2011-03-16 12:56, Massai pisze:

> Tiaaa.
> Jakoś tak ten winny kierowca samochodu "nie zauważył" motocyklisty.
> > Nie wiem jak można nie zauważyć motocyklisty. Chyba tylko w jednej
> sytuacji, jak moto zapierdala jak dzikie. I pokonuje 100 metrów w
> 2-3 sekundy.
> Raz mi się zdarzyło na autostradzie, wyprzedzałem, popatrzyłem w
> tył, pusto, wjechałem na lewy pas i pod koniec manewru wyprzedzania
> miałem na ogonie moto, które dojechało do mnie jakbym stał w
> miejscu. A wolno nie jechałem...

A jak można nie zauważyć tira? A ile jest takich wypadków że ktoś pod
taki drobiażdżek się wpierniczy?

Widać mało, skoro jakoś ludzie nie nalepiają sobie na samochodach
"patrz w lusterka, tiry są wszędzie".

A skoro można nie zauważyć na
przejeździe kolejowym lokomotywy która jedzie 80km/h PO TORACH,

"Pociągi są wszędzie"?

Akurat z pociągami dochodzi do wypadków w miejscach gdzie jest
ograniczona widoczność. Względnie kierowca jest na takiej bani że i tak
cud że do tego przejazdu się dotoczył.
A i tak są bardzo rzadkie.

to tym
bardziej motocykla jadącego 60km/h!

No cóż, skoro masz problem z zauważeniem motocykla jadącego 60 km/h,
może trzeba pomyśleć nad wizytą u okulisty?


 Wiec przestań pieprzyć bo się ośmieszasz!

Sam pieprzysz jak potłuczony.

Bronisz tego ganiania motocyklem jak niepodległości.

--
Pozdro
Massai

Data: 2011-03-13 18:58:15
Autor: P_ablo
Zaczelo sie
Użytkownik "Piotr Wasil" <adres@na.www> napisał w wiadomości news:jcupn6170ae31k4duo64ajs6pscg4oshf34ax.com...
MarcinJM <marcin@inetia.pl> napisał(a):
Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.
Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.



Zaraz sie dowiesz, ze na bank winna jakas puszka...

--
Picasso

Data: 2011-03-13 19:29:34
Autor: Dysiek
Zaczelo sie
Zaraz sie dowiesz, ze na bank winna jakas puszka...

W wiekszosci przypadkow winna jest puszka - tutaj nie jest inaczej:

http://www.tvnwarszawa.pl/ulice,news,skoda-w-motocykliste-dwuletnie-dziecko-potracone,134058.html

Data: 2011-03-24 18:45:19
Autor: The_EaGle
Zaczelo sie
W dniu 2011-03-13 18:58, P_ablo pisze:
Użytkownik "Piotr Wasil" <adres@na.www> napisał w wiadomości
news:jcupn6170ae31k4duo64ajs6pscg4oshf34ax.com...
MarcinJM <marcin@inetia.pl> napisał(a):
Ok 10 mijanych motocyklistow, KAZDY jedzie jak idiota.
Sezon przeszczepow nerek zostal niniejszym oficjalnie otwarty.
Dzis po 15 na skrzyzowaniu Al. Solidarnosci z Jana Pawla II lezal juz
jeden w czarnym worku, a obok motor spalony i rozwalony na latarni.



Zaraz sie dowiesz, ze na bank winna jakas puszka...

A widziałeś motocyklistę gadającego przez telefon w czasie jazdy?

Data: 2011-03-25 08:37:12
Autor: Andrzej Ława
Zaczelo sie
W dniu 24.03.2011 18:45, The_EaGle pisze:

Zaraz sie dowiesz, ze na bank winna jakas puszka...

A widziałeś motocyklistę gadającego przez telefon w czasie jazdy?



Telefon to pikuś - jakiś czas temu na trasie katowickiej widziałem
kretyna w małym fiacie, który jadł... zupę. Kierownicę trzymał "klatą".

Notabene nieco wcześniej widziałem identyczny numer w wykonaniu kierowcy
TIRa.

Swoją szosą nałogowo gadających przez telefony widuję... rowerzystów.

Zaczelo sie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona