Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zapis rabowania Polski

Zapis rabowania Polski

Data: 2013-10-29 01:29:40
Autor: mcmlxxi.xi.xi
Zapis rabowania Polski
W dniu poniedziałek, 28 października 2013 19:05:02 UTC+1 użytkownik Mark Woydak napisał:
Zapis rabowania Polski



Raport o wyprzedaży majątku narodowego w III RP





Na przełomie lat 1989/1990 ówczesne władze rozpoczęły przygotowania do

przemian własnościowych w naszym kraju. Jednym z motywów tych posunięć był

niepisany punkt układu "okrągłego stołu", polegający na oddaniu władzy

politycznej "Solidarności" w zamian za uwłaszczenie nomenklatury partyjnej.



 Na początku lat 90. mienie państwowe podzielono na trzy grupy:



a) niebędące przedmiotem obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa,

np. złoża kopalin czy dobra kultury;



b) dobra nieprzeznaczone do obrotu, nabyte lub wytworzone za środki

publiczne przez jednostki państwowe;



c) mienie przeznaczone do prywatyzacji.



Według tej metodologii mienie zaliczone do grupy "a" określano tylko

rzeczowo, w ujęciu opisowym lub rodzajowo-opisowym. Majątek z grupy "b",

szacowano wartościowo. Natomiast mienie z grupy "c", ujmowano wartościowo

na podstawie przepisów o rachunkowości oraz odnoszących się do jednostek

państwowych. Te pospiesznie przyjęte zasady wyceny sprawiły, że nadano im

szczegółowy charakter i przyjęto odmienne wymogi.



 Tak sformułowane zasady powodowały nieadekwatność przyjmowanych kwot wyceny

do rzeczywistej wartości mienia oraz niemożność stosowania jednego miernika

wartości. Majątek państwowy wyceniano poprzez szacunek ekspercki, szacunek

własny Ministerstwa Skarbu Państwa, poprzez operat szacunkowy, w oparciu na

informacjach przekazywanych przez starostów, a także wyceniano według

wartości zawartej w protokołach przekazania zakładu pracy nowemu

właścicielowi.



 Stosunkowo największa uznaniowość występowała przy wycenie gruntów

państwowych, będących obiektem szczególnego zainteresowania rolników - z

jednej strony, a wszelkiej maści spekulantów krajowych i zagranicznych - z

drugiej.



 Ile mieliśmy



 W 1997 r. działało 415 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości

nominalnej akcji 26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39, o wartości akcyjnej

110.684.200 zł, było w stanie likwidacji. Natomiast spółek z częściowym

udziałem Skarbu Państwa istniało 1.347, o wartości udziałów państwa

wynoszącej 8.983.367.950, w tym 33 spółki o wartości 74.567.470 zł

znajdowały się w stanie likwidacji. Wszystkie spółki z całkowitym i

częściowym udziałem Skarbu Państwa, podlegały nadzorowi Ministra Skarbu

Państwa. Do organów zarządzających tych spółek partie polityczne

desygnowały swoich delegatów, co nadzwyczaj sprzyjało ich prywatyzacji.



 Jeszcze w 1997 r. przedsiębiorstwa państwowe i banki państwowe, dla których

organem założycielskim i zarządzającym byli minister skarbu i wojewodowie,

posiadały fundusze własne o łącznej, szacunkowej wartości 42.099.088 tys.

zł, która w czasie działalności gospodarczej powinna wzrastać, a nie maleć,

bo stanowi to przecież cel ich działalności.



 Poza tym majątkiem Skarbu Państwa, minister SP wniósł część majątku

narodowego do 38 różnego rodzaju fundacji o łącznej wartości 17..098 mln zł.

Majątek ten w wielu przypadkach został dziwnie "uwłaszczony" i nadal po

cichu się rozpływa.



 W 2007 r. Skarb Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z

których 982 prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów

w tych spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410

było jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld

złotych. Na giełdzie papierów wartościowych notowano tylko 40 spółek

dysponujących akcjami o wartości 73 mld zł. Najdroższe były spółki

energetyczne wycenione na ok. 56 mld złotych, których wartość znacznie

wzrosła. Za nimi znajdowały się spółki kolejowe o wartości 12 mld złotych.



 Po cichu, a potem jawnie



 Pierwsze prywatyzacje odbywały się po cichu, niejawnie, począwszy od 1988

r., i obejmowały głównie nomenklaturę partyjno-rządowo-esbecką. Ta

prywatyzacja nie podlegała ewidencji, choć objęła ona majątek wartości 200

mln zł. Tę jawną rozpoczęto w 1990 r. Istniało wtedy 8.453 zarejestrowanych

przedsiębiorstw państwowych, z czego w okresie 1990-2000 "sprywatyzowano"

5.216, co stanowi 62% stanu wyjściowego. W 2002 r. działalność gospodarczą

prowadziło 1.386 państwowych zakładów, z których w roku 2006 pozostało

czynnych tylko 551, zlikwidowano 94, a 188 znajdowało się w stanie

upadłości. Zasadniczy cel prywatyzacji stanowiło unicestwienie najpierw

wielkich przedsiębiorstw państwowych, określanych pogardliwie "molochami".

Tak naprawdę chodziło o sprzedaż uzbrojonych terenów, głównie miejskich,

zabudowań i wyposażenia technicznego. W ten sposób firmy zagraniczne, przy

pomocy polskich kondotierów, wyparły raz na zawsze polskie przedsiębiorstwa

z ich zagranicznych rynków zbytu. Jednocześnie likwidowano centrale handlu

zagranicznego, głównie eksportowe, co niemal całkowicie i nagle załamało

polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa. W rezultacie

nastąpiło zwiększanie importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej

części zbędnego czy wręcz śmietnikowego. Poprzedniej struktury eksportowej

nigdy już nie odbudowaliśmy, a i dziś w programach rządowych ten problem

nie istnieje.



 Ponadto w Polsce zagraniczni właściciele z reguły zmieniali asortyment

produkcji i wytwarzają części, elementy i półfabrykaty, a nie produkt

finalny. W przypadku tego ostatniego nie oznakowują, że towar został

wytworzony w Polsce.



 Pętla Balcerowicza



 Nowo mianowany minister finansów, a jednocześnie wicepremier - Leszek

Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach 1989-1991, a następnie za rządów

AWS/UW w okresie 1987-2000), od razu wprowadził restrykcyjną politykę

finansową służącą podbiciu ekonomicznemu Polski przez Zachód.



 Na początku 1989 r. średnia stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych

wahała się w granicach 4-7 procent, a kredytów obrotowych 7-10 proc.. Od

początku 1990 r. Balcerowicz podniósł drastycznie wszystkie stopy

procentowe, w tym stopy odsetek od zaległości podatkowych oraz odsetki

cywilnoprawne, czyli tzw. ustawowe, stosowane w relacjach podmiot-obywatel.

Stopy kredytowe wzrosły w roku 1990 do ponad 72 proc., a stopa redyskontowa

nawet do 106 proc. rocznie. Odsetki ustawowe wzrosły do 92 proc.

średniorocznie, odsetki od zaległości podatkowych nawet do 212 proc..

średniorocznie, a czasowo aż do 720 proc.



 Horrendalnemu podniesieniu stóp, co stanowiło bandytyzm ekonomiczny,

towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo wprowadzone stopy procentowe

obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również wszystkie kredyty

udzielone uprzednio. Czyli już w trakcie trwania umowy kredytobiorcom

narzucono nowe warunki w czterech tytułach odsetkowych, po to, aby nie

mogli prowadzić działalności gospodarczej. Zostali oni z góry skazani na

straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były uprzednio kalkulowane w

oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły wzrost stóp

procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i likwidacji

przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, w konsekwencji do

ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pospiesznej, przymusowej

prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają

niszczenie własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone

w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału

uzyskanego z kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym

bardziej że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika

(kredytobiorcy) najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta

na spłatę kapitału kredytowego.



Balcerowicz stworzył sytuację wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty

kredytów kiedykolwiek, co przyspieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze

strony władz, jak i różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych.

Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia przedsiębiorstwa za cenę

jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter

uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego,

twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało wartościowy

produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu gospodarczego. Ponadto

do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym znajdował się

zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki.

Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych na udziały czy na akcje

u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały

one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo.



Wskutek wstrząsowej polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna

niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory

płatnicze i zastosowana przez władze blokada kredytowa wobec firm

państwowych.



 W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces

przekształceń prywatyzacyjnych. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich

zakładów jak najszybciej i jak najtaniej.



 Apogeum wyprzedaży



 31.10.1997 r. rządy w Polsce objęła koalicja AWS-UW. Na czele gabinetu

stanął Jerzy Buzek (AWS), a kluczowe resorty gospodarcze objęli bądź

funkcjonariusze UW, bądź ludzie z AWS, których poglądy na gospodarkę (a

raczej wykańczanie polskiej gospodarki) mieli tożsame z partią Bronisława

Geremka. Tak więc wicepremierem i jednocześnie ministrem finansów został

Leszek Balcerowicz. W procederze wyprzedaży majątku narodowego zaciekle

pomagał mu minister skarbu państwa - Emil Wąsacz (AWS), zdymisjonowany

dopiero 16.08.2000 r. Rządy Buzka stanowią apogeum wyprzedaży (z reguły za

bezcen) majątku narodowego, zaś rok 2000 jej szczyt.



W roku 1999 majątek Skarbu Państwa (w tym państwowe zasoby własności

rolnej) wyceniono na 159 mld zł (ok. 41 mld USD). Wartość samych

przedsiębiorstw i banków państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa

oraz udziałów i akcji państwa w różnych podmiotach gospodarczych wynosiła

ok. 137 mld zł (ok. 35 mld USD). Przyjęto wtedy (teoretycznie), że część

majątku państwowego służąca zadaniom publicznym nie będzie prywatyzowana.

Jego wartość oszacowano na ok. 21 mld złotych.



 Tylko w roku 2000 "sprywatyzowano" poprzez sprzedaż: Polski Koncern Naftowy

SA, Telekomunikację Polską SA, Bank Handlowy w Warszawie SA, Bank PBK SA,

Bank Pekao SA, Orbis SA. Nadto rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji

głównych sektorów gospodarki: energetyki, hutnictwa, cukrownictwa,

górnictwa węgla kamiennego, a nawet przemysłu obronnego. Forsowano też

przyspieszenie prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej. W

tym samym roku rozpoczęto sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji

pośredniej, tzw. kapitałowej, czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu

Państwa wcześniej powstałych w ramach komercjalizacji. W grupie tych 9

spółek były: Zespól Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracja SA,

Elektrociepłownie Warszawskie SA, Polskie Linie Lotnicze LOT SA,

Elektrociepłownia im. T. Kościuszki SA, Zakłady Farmaceutyczne Polfarma SA,

Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych "Superfosfat" SA, Kieleckie

Zakłady Przemysłu Wapienniczego SA, Zakłady Gipsowe Dolina Nidy oraz

Opoczno SA. W 3 innych spółkach nastąpiła warunkowa sprzedaż akcji, tj. w

Elektrociepłowni Wybrzeże SA, w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym SA i w

Śląskiej Spółce Cukrowej SA.



 Minister skarbu sprzedawał też udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa

oraz rozpoczął sprzedaż akcji i udziałów w 80 nowych spółkach, w 32 wznowił

sprzedaż akcji i udziałów, jak również wznowił procesy upadłościowe. W roku

2000 całkowicie sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż. Z

niepełnych danych wynika, że podczas 20 lat prywatyzacji wpływy finansowe

wyniosły zaledwie 94,54 mld zł, w tym ze sprzedaży banków 22,52 mld zł.



Co charakterystyczne, w żadnych materiałach sejmowych nie można znaleźć

danych o wpływach dewizowych z tej prywatyzacji. Nie ma też wykazu

sprywatyzowanych czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały

sprzedane, jakie uzyskano za nie należności oraz jakie poniesiono koszty w

trakcie sprzedaży, czy przekształcania danego zakładu.



 Kto się obłowił?



 Przyjrzyjmy się, ile w niektórych latach zarobiły zagraniczne firmy

doradcze.



 Wydatki te w 1993 r. stanowiły kwotę ponad 37 mln zł. Wówczas sprzedawano

184 przedsiębiorstw. W 100 przypadkach brali udział "doradcy" zagraniczni,

w większości obce banki. Oto lista tych, którzy w owym roku najbardziej się

obłowili. Habros Bank zajął się sprzedażą 5 państwowych zakładów

papierniczych, za co policzył sobie i wziął 4,4 mln zł. Bain and Compagnie

"obrabiał" przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej za 7,3 mln zł.

Price Waterhouse pobrał 1,9 mln zł, White and Case - 110 tys. zł, Samuel

Montagu - I, 586 mln zł, Creditanstalt Investment - 4,5 mln zł. Zakłady

"Stomil" prywatyzowało Societe General za 890 tys. zł. Inni doradcy

policzyli sobie następująco: Nicom Consulting - 200 tys., zł, NM Rothschild

- 270 tys. zł, Winson and Elkins -150 tys. zł, Dickions Wright - 300 tys.

zł, BAA - 143 tys. zł, KPMG - 400 tys. zł, Artur Andersen - 1,214 mln zł,

Deloitte and Touche - 100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited - 260 tys. zł,

International Finance Corporation - 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING

Bank 90 tys. zł. Ci i inni "doradcy" kosztowali budżet państwa (czyli nas

wszystkich) 26 mln zł, co stanowiło 69 proc. kosztów obsługi wyprzedaży

majątku narodowego w 1993 r.



 W 1994 r. koszty te opiewały na 22,893 mln zł, z czego firmom obcym,

przeważnie bankom, zapłaciliśmy 16,8 mln zł, czyli 73,5 proc. tej kwoty.

"Krajowcy" uzyskali 5,2 mln zł, tzn. 22,7 proc. Zapłacony z budżetu państwa

od niektórych transakcji z firmami zagranicznymi podatek VAT wypełnia

różnicę. Price Waterhouse zajął się hutami szkła "Jarosław" i "Kunice" za

1,5 mln zł. Bain and Company "prywatyzował" fabryki baterii, w tym znaną

"Centra Poznań", za 380 tys. zł. Dams and Moore za "zajęcie się"

celulozowniami i zakładami papierniczymi uzyskał 350 tys. zł.



 Rothschild doradzał, jak "spylić" Orbis za 250 tys. zł. Morgan Grenfell za

"prywatyzację" fabryk tytoniowych wziął 150 tys. zł. International

Financial Corporation zarobił 1,7 mln zł.



 W następnym, 1995 r., koszty obsługi "prywatyzacji" 121 zakładów

państwowych wyniosły 34,8 mln zł, z czego firmy zagraniczne wzięły 21,094

mln zł, czyli 69,7 proc. Były to z reguły zachodnie banki, które

obsługiwały 36 największych państwowych zakładów. W większości przypadków

podatek VAT zapłaciła za nich strona polska.



A oto czołówka najdroższych z roku 1995. International Finance Corporation

za "prywatyzację" Cementowni Ożarów otrzymał 2,516 mln zł, a za KOW Kujawy

2,282 mln zł, razem - prawie 4,8 mln zł. Morgan Grenfell zajmujący się

państwowymi fabrykami papierosów policzył sobie łącznie 132 mln zł. Były to

zakłady w Augustowie, Radomiu, Łodzi, Krakowie, Poznaniu. Business Analysis

and Advisers (BAA) za wynegocjowanie wartości spółki oraz zobowiązań

inwestycyjnych dostała 270 tys. zł, a firma Schoder za pomoc przy

"prywatyzacji" zakładów papierniczych otrzymała prowizję za "sukces

prywatyzacyjny" w kwocie 418.018 zł. Central Europe Trust za doradztwo przy

prywatyzacji zakładów "Hanka" w Siemianowicach Śląskich zarobiła 235.820

zł.



 W 1996 r. "prywatyzacja" kosztowała Polaków 39,446 mln zł. Rozdzielono ją

na kapitałową (koszt - 36,25 mln zł) i przetargową (koszt - 3,196 mln zł).

"Prywatyzacji" kapitałowej podlegało 67 zakładów, a przetargowej - 51. Przy

pozbywaniu się 20 największych zakładów drogą kapitałową i 10 ważniejszych

zakładów drogą przetargową "doradzały" firmy zagraniczne, głównie banki. W

pierwszym przypadku kosztowało to polskiego podatnika 28,58 mln zł, a w

drugim - 2,901 mln zł. Na cudzoziemskie doradztwo wydaliśmy wtedy 31,481

mln zł, czyli 80 proc. "prywatyzacyjnych" kosztów.



 A komu wówczas zapłaciliśmy najwięcej? Morgan Grenfell and Cooperation Ltd

doradzał przy zbyciu 6 największych zakładów tytoniowych: w Augustowie, w

Radomiu (2 zakłady), Krakowie, Lublinie i Poznaniu, za co otrzymał 22,936

mln zł. Prócz tego zapłaciliśmy za niego VAT - 633 tys. zł. Hambros Bank za

przetarg na Zakłady Przemysłu Celulozowego Kwidzyń dostał 4,535 mln zł. Z

tytułu "sukcesu za prywatyzację" Browarów w Tychach Finkorp pobrał prowizję

1,993 mln zł, a Zakładów Kęty firma Evip - 698 tys. zł.



Pro-Invest otrzymał prowizję za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191

mln zł. Z kolei firma BAA otrzymała premię 190 tys. zł za "prywatyzację"

Browarów Piast we Wrocławiu.



 W roku 1997 "prywatyzacja" kosztowała nas 65,726 mln zł, z czego udział

obcych doradców wyniósł 69 proc.



Rok 2000 stanowi szczyt ilościowego udziału obcych spółek doradczych lub

firm, lub ich spółek-córek funkcjonujących w naszym kraju.



 Usługi tych firm były średnio czterokrotnie droższe niż podmiotów polskich

o tym samym profilu. Najwięcej kosztowała nas "prywatyzacja" polskich

banków. Za PKO SA Credit Suisse First Boston sp. z o.o. wzięła 4,6 mln zł,

a Nikom Konsulting Ltd pobrał 6,625 mln zł za Bank Zachodni SA. W wysokości

honorarium "przebił" wszystkich ABN Amro Bank Polska, który za

"prywatyzację" PZU SA policzył sobie 12 mln złotych. TDI -Towarzystwo

Doradztwa Inwestycyjnego za "prywatyzację" Towarzystwa Ubezpieczeń i

Reasekuracji Warta SA wzięło 1,4 mln złotych. Tylko za doradztwo przy

zawieraniu umowy kupna-sprzedaży akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych SA w

Poznaniu Deutsche Morgan Grenfeel zapłacono 720 tys. zł. Innym wypłacono:

Central Europe Trust Polska sp. z o.o. - 1,3 mln zł, spółce Doradztwo

Gospodarcze DGA - 1.830 tys. zł. White and Case za doradztwo przy

odszkodowaniach otrzymało 980 tys. zł. Firmy polskie za analogiczne usługi

brały w tym samym roku średnio 52,5 tys. zł.



 "Wolny najmita"



 Przedstawiony powyżej zapis wyprzedaży majątku narodowego Polaków, choć

niepełny, jest obrazem wstrząsającym. Na oczach całego narodu ekipy zwące

się raz lewicowymi, raz prawicowymi wyprzedały dorobek wielu pokoleń

Polaków. Chciałoby się napisać, że dokonano "wyprzedaży bezmyślnej". Takie

określenie stanowiłoby jednak kłamstwo. Konsekwencja i determinacja w

oddawaniu naszego majątku obcym świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Była to

od początku do końca operacja przemyślana i rozłożona na etapy. Kraj, który

nie posiada we własnych rękach kluczowych, strategicznych gałęzi

gospodarki, jest skazany na niebyt polityczny, a jego niepodległość staje

się fikcją. Rządzący Polską kondotierzy zagranicznych koncernów i agenci

obcych wywiadów poszli dalej: nie tylko pozbawili nas branż strategicznych,

ale również innych gałęzi gospodarki. A co zakrawa już na cynizm, za tzw.

prywatyzację na rzecz obcych Polacy musieli zapłacić z własnych kieszeni.

Nawet przy tym podłym, zdradzieckim procederze, dawano zarobić różnej maści

doradcom zagranicznym, odsuwając polskie firmy doradcze.



 Początkowo była to wyprzedaż chaotyczna. Potem przybrała charakter planowy,

systemowy i w ciągu bez mała ćwierćwiecza średniej wielkości, zasobny,

uprzemysłowiony kraj położony w centrum Europy został prawie całkowicie

pozbawiony własnej gospodarki. Piszę "prawie", ponieważ do "ostatecznego

rozwiązania kwestii polskiej" pozostała jeszcze wyprzedaż ostatniego dobra

narodowego - ziemi. Ten "problem" już rozwiązuje.



Część Polaków posiada jeszcze nieruchomości. Tę sprawę załatwi podatek

katastralny, do którego wprowadzenia od kilku lat przymierzają się

rządzący. Natomiast Ziemie Odzyskane przejmą Niemcy, co już się dzieje.



 Polacy zostali "wolnymi najmitami", szukającymi pracy i chleba za granicą,

a jest ich już ponad 2 mln.



 Proceder eutanazji polskiej gospodarki kontynuuje od 2007 r. koalicja

PO-PSL, bo pomimo "osiągnięć" prywatyzacyjnych poprzednich rządów jeszcze

trochę gospodarki pozostało w rękach polskich. Ta "sześciolatka" wymaga

jednak odrębnego omówienia.



 Zbigniew Lipiński

POpier...am! ;)

Data: 2013-10-29 16:49:10
Autor: Mark Woydak
Zapis rabowania Polski
PiS-owski PSYCHOPATA podpisyjący się "Mark Woydak" lub  Prinzlaff Herrlich" piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie alkoholowej. Tani alkohol i marne wina dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego ratunku! Albo zamknąć go do psychiatryka albo utylizacja!

MW

--

Użytkownik <mcmlxxi.xi.xi@gmail.com> napisał w wiadomości news:9403da05-a1f9-4480-abf7-12339dff8753googlegroups.com...
W dniu poniedziałek, 28 października 2013 19:05:02 UTC+1 użytkownik Mark Woydak napisał:
Zapis rabowania Polski



Raport o wyprzedaży majątku narodowego w III RP





Na przełomie lat 1989/1990 ówczesne władze rozpoczęły przygotowania do

przemian własnościowych w naszym kraju. Jednym z motywów tych posunięć był

niepisany punkt układu "okrągłego stołu", polegający na oddaniu władzy

politycznej "Solidarności" w zamian za uwłaszczenie nomenklatury partyjnej.







Na początku lat 90. mienie państwowe podzielono na trzy grupy:



a) niebędące przedmiotem obrotu, zawsze pozostające jako własność państwa,

np. złoża kopalin czy dobra kultury;



b) dobra nieprzeznaczone do obrotu, nabyte lub wytworzone za środki

publiczne przez jednostki państwowe;



c) mienie przeznaczone do prywatyzacji.



Według tej metodologii mienie zaliczone do grupy "a" określano tylko

rzeczowo, w ujęciu opisowym lub rodzajowo-opisowym. Majątek z grupy "b",

szacowano wartościowo. Natomiast mienie z grupy "c", ujmowano wartościowo

na podstawie przepisów o rachunkowości oraz odnoszących się do jednostek

państwowych. Te pospiesznie przyjęte zasady wyceny sprawiły, że nadano im

szczegółowy charakter i przyjęto odmienne wymogi.







Tak sformułowane zasady powodowały nieadekwatność przyjmowanych kwot wyceny

do rzeczywistej wartości mienia oraz niemożność stosowania jednego miernika

wartości. Majątek państwowy wyceniano poprzez szacunek ekspercki, szacunek

własny Ministerstwa Skarbu Państwa, poprzez operat szacunkowy, w oparciu na

informacjach przekazywanych przez starostów, a także wyceniano według

wartości zawartej w protokołach przekazania zakładu pracy nowemu

właścicielowi.







Stosunkowo największa uznaniowość występowała przy wycenie gruntów

państwowych, będących obiektem szczególnego zainteresowania rolników - z

jednej strony, a wszelkiej maści spekulantów krajowych i zagranicznych - z

drugiej.







Ile mieliśmy







W 1997 r. działało 415 jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o wartości

nominalnej akcji 26.494.319.033 zł. Z liczby tej 39, o wartości akcyjnej

110.684.200 zł, było w stanie likwidacji. Natomiast spółek z częściowym

udziałem Skarbu Państwa istniało 1.347, o wartości udziałów państwa

wynoszącej 8.983.367.950, w tym 33 spółki o wartości 74.567.470 zł

znajdowały się w stanie likwidacji. Wszystkie spółki z całkowitym i

częściowym udziałem Skarbu Państwa, podlegały nadzorowi Ministra Skarbu

Państwa. Do organów zarządzających tych spółek partie polityczne

desygnowały swoich delegatów, co nadzwyczaj sprzyjało ich prywatyzacji.







Jeszcze w 1997 r. przedsiębiorstwa państwowe i banki państwowe, dla których

organem założycielskim i zarządzającym byli minister skarbu i wojewodowie,

posiadały fundusze własne o łącznej, szacunkowej wartości 42.099.088 tys.

zł, która w czasie działalności gospodarczej powinna wzrastać, a nie maleć,

bo stanowi to przecież cel ich działalności.







Poza tym majątkiem Skarbu Państwa, minister SP wniósł część majątku

narodowego do 38 różnego rodzaju fundacji o łącznej wartości 17.098 mln zł.

Majątek ten w wielu przypadkach został dziwnie "uwłaszczony" i nadal po

cichu się rozpływa.







W 2007 r. Skarb Państwa dysponował akcjami i udziałami w 1.344 spółkach, z

których 982 prowadziło działalność gospodarczą, a wartość akcji i udziałów

w tych spółkach wynosiła 198 mld złotych. Z tych 1.344 spółek tylko 410

było jednoosobowymi spółkami Skarbu Państwa z kapitałem o wartości 80 mld

złotych. Na giełdzie papierów wartościowych notowano tylko 40 spółek

dysponujących akcjami o wartości 73 mld zł. Najdroższe były spółki

energetyczne wycenione na ok. 56 mld złotych, których wartość znacznie

wzrosła. Za nimi znajdowały się spółki kolejowe o wartości 12 mld złotych.







Po cichu, a potem jawnie







Pierwsze prywatyzacje odbywały się po cichu, niejawnie, począwszy od 1988

r., i obejmowały głównie nomenklaturę partyjno-rządowo-esbecką. Ta

prywatyzacja nie podlegała ewidencji, choć objęła ona majątek wartości 200

mln zł. Tę jawną rozpoczęto w 1990 r. Istniało wtedy 8.453 zarejestrowanych

przedsiębiorstw państwowych, z czego w okresie 1990-2000 "sprywatyzowano"

5.216, co stanowi 62% stanu wyjściowego. W 2002 r. działalność gospodarczą

prowadziło 1.386 państwowych zakładów, z których w roku 2006 pozostało

czynnych tylko 551, zlikwidowano 94, a 188 znajdowało się w stanie

upadłości. Zasadniczy cel prywatyzacji stanowiło unicestwienie najpierw

wielkich przedsiębiorstw państwowych, określanych pogardliwie "molochami".

Tak naprawdę chodziło o sprzedaż uzbrojonych terenów, głównie miejskich,

zabudowań i wyposażenia technicznego. W ten sposób firmy zagraniczne, przy

pomocy polskich kondotierów, wyparły raz na zawsze polskie przedsiębiorstwa

z ich zagranicznych rynków zbytu. Jednocześnie likwidowano centrale handlu

zagranicznego, głównie eksportowe, co niemal całkowicie i nagle załamało

polski eksport wyrobów przemysłowych i eksport budownictwa. W rezultacie

nastąpiło zwiększanie importu inwestycyjnego i importu ogółem, w dużej

części zbędnego czy wręcz śmietnikowego. Poprzedniej struktury eksportowej

nigdy już nie odbudowaliśmy, a i dziś w programach rządowych ten problem

nie istnieje.







Ponadto w Polsce zagraniczni właściciele z reguły zmieniali asortyment

produkcji i wytwarzają części, elementy i półfabrykaty, a nie produkt

finalny. W przypadku tego ostatniego nie oznakowują, że towar został

wytworzony w Polsce.







Pętla Balcerowicza







Nowo mianowany minister finansów, a jednocześnie wicepremier - Leszek

Balcerowicz (funkcje te pełnił w latach 1989-1991, a następnie za rządów

AWS/UW w okresie 1987-2000), od razu wprowadził restrykcyjną politykę

finansową służącą podbiciu ekonomicznemu Polski przez Zachód.







Na początku 1989 r. średnia stopa procentowa dla kredytów inwestycyjnych

wahała się w granicach 4-7 procent, a kredytów obrotowych 7-10 proc. Od

początku 1990 r. Balcerowicz podniósł drastycznie wszystkie stopy

procentowe, w tym stopy odsetek od zaległości podatkowych oraz odsetki

cywilnoprawne, czyli tzw. ustawowe, stosowane w relacjach podmiot-obywatel.

Stopy kredytowe wzrosły w roku 1990 do ponad 72 proc., a stopa redyskontowa

nawet do 106 proc. rocznie. Odsetki ustawowe wzrosły do 92 proc.

średniorocznie, odsetki od zaległości podatkowych nawet do 212 proc.

średniorocznie, a czasowo aż do 720 proc.







Horrendalnemu podniesieniu stóp, co stanowiło bandytyzm ekonomiczny,

towarzyszył bandytyzm prawny, bowiem nowo wprowadzone stopy procentowe

obejmowały nie tylko nowe umowy kredytowe, ale również wszystkie kredyty

udzielone uprzednio. Czyli już w trakcie trwania umowy kredytobiorcom

narzucono nowe warunki w czterech tytułach odsetkowych, po to, aby nie

mogli prowadzić działalności gospodarczej. Zostali oni z góry skazani na

straty. Wszystkie przecież rodzaje kosztów były uprzednio kalkulowane w

oparciu o stopy z umów zawartych przed rokiem 1990. Nagły wzrost stóp

procentowych prowadził nieuchronnie do szybkiej upadłości i likwidacji

przedsiębiorstw państwowych z powodu niewypłacalności, w konsekwencji do

ich upadku, a to z kolei dawało asumpt do ich pospiesznej, przymusowej

prywatyzacji pod pozorem braku zyskowności. Metody te przypominają

niszczenie własności prywatnej domiarami w czasach stalinowskich. Zadłużone

w ten sposób podmioty gospodarcze nie mogły spłacić nie tylko kapitału

uzyskanego z kredytu, ale i ponad dziesięciokrotnie wyższych odsetek, tym

bardziej że władze i banki przyjęły zasadę, że wszelkie spłaty dłużnika

(kredytobiorcy) najpierw są zaliczane na spłatę odsetek, a dopiero reszta

na spłatę kapitału kredytowego.



Balcerowicz stworzył sytuację wieczystego zadłużenia i niemożności spłaty

kredytów kiedykolwiek, co przyspieszało nagonkę prywatyzacyjną zarówno ze

strony władz, jak i różnych kombinatorów krajowych i zagranicznych.

Stosunkowo często przyjmowano kwotę zadłużenia przedsiębiorstwa za cenę

jego sprzedaży. Wycena przedsiębiorstwa zazwyczaj miała charakter

uznaniowy. Z zasady kwestionowano wartość ewidencyjną majątku trwałego,

twierdząc, że majątek ten został już zamortyzowany, jest mało wartościowy

produkcyjnie, a to rażąco zaniżało wartość podmiotu gospodarczego. Ponadto

do wyceny z reguły nie zaliczano wartości gruntu, na którym znajdował się

zakład. Przejęć za należności kredytowe i odsetkowe dokonywały także banki.

Uzyskały one zamianę swoich należności kredytowych na udziały czy na akcje

u tych kredytobiorców. W sztucznie zawyżonej części odsetkowej uzyskiwały

one korzyści finansowe czy majątkowe niemal za darmo.



Wskutek wstrząsowej polityki finansowej nastąpiła niemal powszechna

niewypłacalność różnorodnych podmiotów gospodarczych, ogromne zatory

płatnicze i zastosowana przez władze blokada kredytowa wobec firm

państwowych.







W takich to warunkach ekonomicznych następował aktywny politycznie proces

przekształceń prywatyzacyjnych. Innymi słowy, chodziło o wyprzedaż polskich

zakładów jak najszybciej i jak najtaniej.







Apogeum wyprzedaży







31.10.1997 r. rządy w Polsce objęła koalicja AWS-UW. Na czele gabinetu

stanął Jerzy Buzek (AWS), a kluczowe resorty gospodarcze objęli bądź

funkcjonariusze UW, bądź ludzie z AWS, których poglądy na gospodarkę (a

raczej wykańczanie polskiej gospodarki) mieli tożsame z partią Bronisława

Geremka. Tak więc wicepremierem i jednocześnie ministrem finansów został

Leszek Balcerowicz. W procederze wyprzedaży majątku narodowego zaciekle

pomagał mu minister skarbu państwa - Emil Wąsacz (AWS), zdymisjonowany

dopiero 16.08.2000 r. Rządy Buzka stanowią apogeum wyprzedaży (z reguły za

bezcen) majątku narodowego, zaś rok 2000 jej szczyt.



W roku 1999 majątek Skarbu Państwa (w tym państwowe zasoby własności

rolnej) wyceniono na 159 mld zł (ok. 41 mld USD). Wartość samych

przedsiębiorstw i banków państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa

oraz udziałów i akcji państwa w różnych podmiotach gospodarczych wynosiła

ok. 137 mld zł (ok. 35 mld USD). Przyjęto wtedy (teoretycznie), że część

majątku państwowego służąca zadaniom publicznym nie będzie prywatyzowana.

Jego wartość oszacowano na ok. 21 mld złotych.







Tylko w roku 2000 "sprywatyzowano" poprzez sprzedaż: Polski Koncern Naftowy

SA, Telekomunikację Polską SA, Bank Handlowy w Warszawie SA, Bank PBK SA,

Bank Pekao SA, Orbis SA. Nadto rozpoczęto przygotowania do prywatyzacji

głównych sektorów gospodarki: energetyki, hutnictwa, cukrownictwa,

górnictwa węgla kamiennego, a nawet przemysłu obronnego. Forsowano też

przyspieszenie prywatyzacji bezpośredniej, czyli sprzedaży całkowitej. W

tym samym roku rozpoczęto sprzedaż 9 spółek w ramach prywatyzacji

pośredniej, tzw. kapitałowej, czyli udziałów i akcji w spółkach Skarbu

Państwa wcześniej powstałych w ramach komercjalizacji. W grupie tych 9

spółek były: Zespól Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracja SA,

Elektrociepłownie Warszawskie SA, Polskie Linie Lotnicze LOT SA,

Elektrociepłownia im. T. Kościuszki SA, Zakłady Farmaceutyczne Polfarma SA,

Szczecińskie Zakłady Nawozów Fosforowych "Superfosfat" SA, Kieleckie

Zakłady Przemysłu Wapienniczego SA, Zakłady Gipsowe Dolina Nidy oraz

Opoczno SA. W 3 innych spółkach nastąpiła warunkowa sprzedaż akcji, tj. w

Elektrociepłowni Wybrzeże SA, w Górnośląskim Zakładzie Energetycznym SA i w

Śląskiej Spółce Cukrowej SA.







Minister skarbu sprzedawał też udziały i akcje 24 spółek Skarbu Państwa

oraz rozpoczął sprzedaż akcji i udziałów w 80 nowych spółkach, w 32 wznowił

sprzedaż akcji i udziałów, jak również wznowił procesy upadłościowe. W roku

2000 całkowicie sprywatyzowano 35 spółek i w 12 rozpoczęto sprzedaż. Z

niepełnych danych wynika, że podczas 20 lat prywatyzacji wpływy finansowe

wyniosły zaledwie 94,54 mld zł, w tym ze sprzedaży banków 22,52 mld zł.



Co charakterystyczne, w żadnych materiałach sejmowych nie można znaleźć

danych o wpływach dewizowych z tej prywatyzacji. Nie ma też wykazu

sprywatyzowanych czy przekształconych w spółki zakładów, komu zostały

sprzedane, jakie uzyskano za nie należności oraz jakie poniesiono koszty w

trakcie sprzedaży, czy przekształcania danego zakładu.







Kto się obłowił?







Przyjrzyjmy się, ile w niektórych latach zarobiły zagraniczne firmy

doradcze.







Wydatki te w 1993 r. stanowiły kwotę ponad 37 mln zł. Wówczas sprzedawano

184 przedsiębiorstw. W 100 przypadkach brali udział "doradcy" zagraniczni,

w większości obce banki. Oto lista tych, którzy w owym roku najbardziej się

obłowili. Habros Bank zajął się sprzedażą 5 państwowych zakładów

papierniczych, za co policzył sobie i wziął 4,4 mln zł. Bain and Compagnie

"obrabiał" przedsiębiorstwa z branży telekomunikacyjnej za 7,3 mln zł.

Price Waterhouse pobrał 1,9 mln zł, White and Case - 110 tys. zł, Samuel

Montagu - I, 586 mln zł, Creditanstalt Investment - 4,5 mln zł. Zakłady

"Stomil" prywatyzowało Societe General za 890 tys. zł. Inni doradcy

policzyli sobie następująco: Nicom Consulting - 200 tys., zł, NM Rothschild

- 270 tys. zł, Winson and Elkins -150 tys. zł, Dickions Wright - 300 tys.

zł, BAA - 143 tys. zł, KPMG - 400 tys. zł, Artur Andersen - 1,214 mln zł,

Deloitte and Touche - 100 tys. zł, Kleinwort Benson Limited - 260 tys. zł,

International Finance Corporation - 1,1 mln zł, York Trust 160 tys. zł, ING

Bank 90 tys. zł. Ci i inni "doradcy" kosztowali budżet państwa (czyli nas

wszystkich) 26 mln zł, co stanowiło 69 proc. kosztów obsługi wyprzedaży

majątku narodowego w 1993 r.







W 1994 r. koszty te opiewały na 22,893 mln zł, z czego firmom obcym,

przeważnie bankom, zapłaciliśmy 16,8 mln zł, czyli 73,5 proc. tej kwoty.

"Krajowcy" uzyskali 5,2 mln zł, tzn. 22,7 proc. Zapłacony z budżetu państwa

od niektórych transakcji z firmami zagranicznymi podatek VAT wypełnia

różnicę. Price Waterhouse zajął się hutami szkła "Jarosław" i "Kunice" za

1,5 mln zł. Bain and Company "prywatyzował" fabryki baterii, w tym znaną

"Centra Poznań", za 380 tys. zł. Dams and Moore za "zajęcie się"

celulozowniami i zakładami papierniczymi uzyskał 350 tys. zł.







Rothschild doradzał, jak "spylić" Orbis za 250 tys. zł. Morgan Grenfell za

"prywatyzację" fabryk tytoniowych wziął 150 tys. zł. International

Financial Corporation zarobił 1,7 mln zł.







W następnym, 1995 r., koszty obsługi "prywatyzacji" 121 zakładów

państwowych wyniosły 34,8 mln zł, z czego firmy zagraniczne wzięły 21,094

mln zł, czyli 69,7 proc. Były to z reguły zachodnie banki, które

obsługiwały 36 największych państwowych zakładów. W większości przypadków

podatek VAT zapłaciła za nich strona polska.



A oto czołówka najdroższych z roku 1995. International Finance Corporation

za "prywatyzację" Cementowni Ożarów otrzymał 2,516 mln zł, a za KOW Kujawy

2,282 mln zł, razem - prawie 4,8 mln zł. Morgan Grenfell zajmujący się

państwowymi fabrykami papierosów policzył sobie łącznie 132 mln zł. Były to

zakłady w Augustowie, Radomiu, Łodzi, Krakowie, Poznaniu. Business Analysis

and Advisers (BAA) za wynegocjowanie wartości spółki oraz zobowiązań

inwestycyjnych dostała 270 tys. zł, a firma Schoder za pomoc przy

"prywatyzacji" zakładów papierniczych otrzymała prowizję za "sukces

prywatyzacyjny" w kwocie 418.018 zł. Central Europe Trust za doradztwo przy

prywatyzacji zakładów "Hanka" w Siemianowicach Śląskich zarobiła 235.820

zł.







W 1996 r. "prywatyzacja" kosztowała Polaków 39,446 mln zł. Rozdzielono ją

na kapitałową (koszt - 36,25 mln zł) i przetargową (koszt - 3,196 mln zł).

"Prywatyzacji" kapitałowej podlegało 67 zakładów, a przetargowej - 51. Przy

pozbywaniu się 20 największych zakładów drogą kapitałową i 10 ważniejszych

zakładów drogą przetargową "doradzały" firmy zagraniczne, głównie banki. W

pierwszym przypadku kosztowało to polskiego podatnika 28,58 mln zł, a w

drugim - 2,901 mln zł. Na cudzoziemskie doradztwo wydaliśmy wtedy 31,481

mln zł, czyli 80 proc. "prywatyzacyjnych" kosztów.







A komu wówczas zapłaciliśmy najwięcej? Morgan Grenfell and Cooperation Ltd

doradzał przy zbyciu 6 największych zakładów tytoniowych: w Augustowie, w

Radomiu (2 zakłady), Krakowie, Lublinie i Poznaniu, za co otrzymał 22,936

mln zł. Prócz tego zapłaciliśmy za niego VAT - 633 tys. zł. Hambros Bank za

przetarg na Zakłady Przemysłu Celulozowego Kwidzyń dostał 4,535 mln zł. Z

tytułu "sukcesu za prywatyzację" Browarów w Tychach Finkorp pobrał prowizję

1,993 mln zł, a Zakładów Kęty firma Evip - 698 tys. zł.



Pro-Invest otrzymał prowizję za sprzedaż akcji spółki FAEL w kwocie 1,191

mln zł. Z kolei firma BAA otrzymała premię 190 tys. zł za "prywatyzację"

Browarów Piast we Wrocławiu.







W roku 1997 "prywatyzacja" kosztowała nas 65,726 mln zł, z czego udział

obcych doradców wyniósł 69 proc.



Rok 2000 stanowi szczyt ilościowego udziału obcych spółek doradczych lub

firm, lub ich spółek-córek funkcjonujących w naszym kraju.







Usługi tych firm były średnio czterokrotnie droższe niż podmiotów polskich

o tym samym profilu. Najwięcej kosztowała nas "prywatyzacja" polskich

banków. Za PKO SA Credit Suisse First Boston sp. z o.o. wzięła 4,6 mln zł,

a Nikom Konsulting Ltd pobrał 6,625 mln zł za Bank Zachodni SA. W wysokości

honorarium "przebił" wszystkich ABN Amro Bank Polska, który za

"prywatyzację" PZU SA policzył sobie 12 mln złotych. TDI -Towarzystwo

Doradztwa Inwestycyjnego za "prywatyzację" Towarzystwa Ubezpieczeń i

Reasekuracji Warta SA wzięło 1,4 mln złotych. Tylko za doradztwo przy

zawieraniu umowy kupna-sprzedaży akcji Wytwórni Wyrobów Tytoniowych SA w

Poznaniu Deutsche Morgan Grenfeel zapłacono 720 tys. zł. Innym wypłacono:

Central Europe Trust Polska sp. z o.o. - 1,3 mln zł, spółce Doradztwo

Gospodarcze DGA - 1.830 tys. zł. White and Case za doradztwo przy

odszkodowaniach otrzymało 980 tys. zł. Firmy polskie za analogiczne usługi

brały w tym samym roku średnio 52,5 tys. zł.







"Wolny najmita"







Przedstawiony powyżej zapis wyprzedaży majątku narodowego Polaków, choć

niepełny, jest obrazem wstrząsającym. Na oczach całego narodu ekipy zwące

się raz lewicowymi, raz prawicowymi wyprzedały dorobek wielu pokoleń

Polaków. Chciałoby się napisać, że dokonano "wyprzedaży bezmyślnej". Takie

określenie stanowiłoby jednak kłamstwo. Konsekwencja i determinacja w

oddawaniu naszego majątku obcym świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Była to

od początku do końca operacja przemyślana i rozłożona na etapy. Kraj, który

nie posiada we własnych rękach kluczowych, strategicznych gałęzi

gospodarki, jest skazany na niebyt polityczny, a jego niepodległość staje

się fikcją. Rządzący Polską kondotierzy zagranicznych koncernów i agenci

obcych wywiadów poszli dalej: nie tylko pozbawili nas branż strategicznych,

ale również innych gałęzi gospodarki. A co zakrawa już na cynizm, za tzw.

prywatyzację na rzecz obcych Polacy musieli zapłacić z własnych kieszeni.

Nawet przy tym podłym, zdradzieckim procederze, dawano zarobić różnej maści

doradcom zagranicznym, odsuwając polskie firmy doradcze.







Początkowo była to wyprzedaż chaotyczna. Potem przybrała charakter planowy,

systemowy i w ciągu bez mała ćwierćwiecza średniej wielkości, zasobny,

uprzemysłowiony kraj położony w centrum Europy został prawie całkowicie

pozbawiony własnej gospodarki. Piszę "prawie", ponieważ do "ostatecznego

rozwiązania kwestii polskiej" pozostała jeszcze wyprzedaż ostatniego dobra

narodowego - ziemi. Ten "problem" już rozwiązuje.



Część Polaków posiada jeszcze nieruchomości. Tę sprawę załatwi podatek

katastralny, do którego wprowadzenia od kilku lat przymierzają się

rządzący. Natomiast Ziemie Odzyskane przejmą Niemcy, co już się dzieje.







Polacy zostali "wolnymi najmitami", szukającymi pracy i chleba za granicą,

a jest ich już ponad 2 mln.







Proceder eutanazji polskiej gospodarki kontynuuje od 2007 r. koalicja

PO-PSL, bo pomimo "osiągnięć" prywatyzacyjnych poprzednich rządów jeszcze

trochę gospodarki pozostało w rękach polskich. Ta "sześciolatka" wymaga

jednak odrębnego omówienia.







Zbigniew Lipiński

POpier...am! ;)

Data: 2013-10-30 14:39:26
Autor: Wiesiaczek
Zapis rabowania Polski
W dniu 29.10.2013 09:29, mcmlxxi.xi.xi@gmail.com pisze:
....
POpier...am! ;)


Spierdalaj!

--
Wiesiaczek (dziś z DC)

"Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" ®

Zapis rabowania Polski

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona