Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zapomniany generał Tadeusz Rozwadowski. Twórca Wojska Polskiego i zwycięstwa w 1920 r.

Zapomniany generał Tadeusz Rozwadowski. Twórca Wojska Polskiego i zwycięstwa w 1920 r.

Data: 2015-05-12 23:59:59
Autor: Joschi
Zapomniany generał Tadeusz Rozwadowski. Twórca Wojska Polskiego i zwycięstwa w 1920 r.
Gen. Tadeusz Rozwadowski to jeden z największych wodzów w historii naszego
kraju, który mimo wielu sukcesów jest zapomniany - "Winna temu jest
propaganda i cenzura sanacyjna, a następnie cenzura komunistyczna" - mówi
nam w wywiadzie dr Mariusz Patelski. Wywiad poświęcony całemu życiu
generała - dzięki uprzejmości rozmówcy - został okraszony unikatowymi
zdjęciami.

Wojtek Duch: Jak zaczęła się przygoda Tadeusza Rozwadowskiego z wojskiem?

Dr Mariusz Patelski: Służba wojskowa była tradycją w rodzinie Jordan
Rozwadowskich. Przodkowie generała już w epoce przedrozbiorowej służyli w
polskim wojsku, a następnie brali udział w wojnach o niepodległość Polski i
w kolejnych powstaniach narodowych. Pradziad generała - płk Kazimierz
Rozwadowski był m.in. organizatorem 8. Pułku Ułanów z czasów Księstwa
Warszawskiego.

Bezpośrednio o wyborze takiej drogi życiowej dla swego syna zadecydował
natomiast Tomisław Rozwadowski - powstaniec styczniowy i oficer armii
austriackiej. Rozwadowski senior po dwóch nieudanych wyprawach powstańczych
doszedł do wniosku, że jeśli Polska ma odzyskać niepodległość, to potrzebni
będą wykształceni oficerowie; dlatego posłał wszystkich swoich synów, obok
Tadeusza także Wiktora i Samuela, do austriackich szkół wojskowych.

Za wybitne zasługi wojenne w trakcie kampanii 1914 r. otrzymał najwyższe
odznaczenie austro-węgierskie, order Marii Teresy...

- Historia tego krzyża, nadawanego za czyny dokonane, jak mówiono, "bez
rozkazu lub wbrew rozkazowi" jest rzeczywiście niezwykła. Był to pierwszy
nowoczesny order wojskowy sięgający swymi korzeniami bitwy pod Kolinem w
1757 r. Na jego statucie wzorowane były przepisy innych, później powstałych,
orderów wojskowych m.in. statut Virtuti Militari. W czasie I wojny światowej
Orderem Wojskowym Marii Teresy odznaczono 131 dowódców oraz oficerów. Wśród
nich było 5 Polaków: oprócz Tadeusza Rozwadowskiego także: Emil Prochaska,
Mieczysław Skulski, Stanisław Wieroński oraz Jerzy Zwierkowski (jedyny
oficer marynarki w tym gronie).

W odradzającej się Polsce został pierwszym Szefem Sztabu Generalnego Wojska
Polskiego. Tutaj po raz pierwszy pokłócił się z Piłsudskim, który nie
zgadzał się na armię z poboru...

- Rozwadowski, obejmując z ramienia Rady Regencyjnej, z którą współpracował
już od 1917 r., stanowisko szefa Sztabu Generalnego wykonał rzeczywiście
wielką pracę. W ciągu dwóch tygodni, na bazie wcześniej istniejących
instytucji wojskowych, generał i jego współpracownicy (szczególnie aktywny
był ppłk Włodzimierz Zagórski) zorganizowali Sztab Generalny oraz
Ministerstwo Spraw Wojskowych. Szef sztabu powołał także zalążki
poszczególnych rodzajów wojska m.in.: kawalerię, marynarkę wojenną, straż
graniczną. Po powrocie Józefa Piłsudskiego między Naczelnym Wodzem i szefem
sztabu doszło rzeczywiście do różnicy poglądów. Generał naciskał na szybką
mobilizację i formowanie regularnych oddziałów, podczas gdy Naczelnik
Państwa forsował tworzenie oddziałów ochotniczych odpornych na zimno i
niedostatki pierwszych miesięcy Niepodległości. Ostatecznie przeważyło
zdanie Naczelnika, a Rozwadowski odszedł na stanowisko dowódcy Armii Wschód.

Później zapisał się w historii jako obrońca Lwowa. To nieco zapomniana karta
naszych dziejów. Z nikłymi siłami, bez wsparcia z Warszawy i mimo rozkazu
wycofania trwał na posterunku. Miał powiedzieć: "Powziąłem niezłomną decyzję
raczej zginąć z załogą niż w myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa opuścić Lwów".
Dopiero krytyka społeczeństwa na władze w Warszawie doprowadziła do wysłania
odsieczy na Lwów...

- O wydarzeniach tych rzeczywiście rzadko się wspomina w mediach, podobnie
jak o konflikcie polsko-czeskim ze stycznia i lutego 1919 r. Społeczeństwo
Małopolski, mimo znaczącego wykrwawienia w toku I wojny światowej, wykonało
nadludzki wysiłek, zyskując dla Polski Galicję Wschodnią i znaczną część
Śląska Cieszyńskiego.

Biorąc pod uwagę konflikt z Ukraińcami: w efekcie powziętych przez
Naczelnego Wodza decyzji, wojna o Lwów i Małopolskę Wschodnią toczona była w
początkowym okresie (przełom 1918 i 1919 roku) pomiędzy oddziałami polskimi
głównie z Małopolski i ukraińskimi z tzw. Zachodnioukraińskiej Republiki
Ludowej. Ponieważ Ukraińcy zdecydowali się na powszechną mobilizację, ich
armia trzykrotnie przewyższyła liczebnie siły polskiej Armii Wschód. Tak
dużych oddziałów Rozwadowski nie mógł pokonać, ale szachował je z
powodzeniem, broniąc Lwowa. Miało to istotne znaczenie w związku z toczącymi
się rozmowami na Konferencji Pokojowej w Paryżu. Ukraińcom z Galicji, a
należy podkreślić, iż potrafili świetnie się wówczas zorganizować (w
przeciwieństwie do swych współbraci z Kijowa), zabrakło jednak
doświadczonych dowódców i zaopatrzenia. Z tego powodu, po przybyciu
odsieczy, w skład której weszły także oddziały z Wielkopolski, losy wojny
przechyliły się na stronę polską. Jednak na pełne zwycięstwo trzeba było
poczekać jeszcze kilka miesięcy.

Dlaczego mimo sukcesów m.in. we Lwowie generał został wysłany do Francji
jako Szef Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu?

Przyczyna odejścia generała ze stanowiska dowódcy Armii Wschód ma
skomplikowany charakter. Naciski były z różnych stron, bo Rozwadowski
naraził się zarówno lwowskim narodowym demokratom jak i socjalistom, a
Naczelny Wódz bardzo szybko przystał na zmianę dowodzącego. Na nowej
placówce gen. Rozwadowski położył fundamenty pod przyszły sojusz
polsko-rumuński i polsko-francuski. Jego zasługą jest też sprowadzenie do
Polski lotników amerykańskich, którzy zasłużyli się w wojnie
polsko-bolszewickiej, współtworząc Eskadrę im. Tadeusza Kościuszki.

Dopiero w najtrudniejszym momencie, gdy wydawało się, że padnie Warszawa
Józef Piłsudski wzywa Rozwadowskiego na ratunek stolicy. Na wszystkich
rozkazach operacyjnych od 12 do 16 sierpnia widnieje podpis generała.
Podobno dlatego, że Piłsudski załamał się nerwowo, co potwierdza złożenie
przez niego 12 sierpnia 1920 r. na ręce Premiera Witosa dymisji z
piastowanych stanowisk...

- Rzeczywiście generał objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego w
przełomowym momencie wojny. O depresji Marszałka pisało też wielu polityków
w swych wspomnieniach. Pisał o tym także w swym szkicu gen. Kukiel, ale
tekst ten dotąd nie został opublikowany.

Kto był autorem planu zwycięskiej bitwy warszawskiej?

Niewątpliwie Rozwadowski. To on także zmodyfikował pierwotne plany
wzmacniając lewe skrzydło wojsk polskich rozkazem nr 10000.

Jaki wpływ na zwycięstwo miało złamanie rosyjskich szyfrów? Skutecznie
wykorzystano przechwycone informacje?

- Wiedza o zamiarach przeciwnika jest równie istotna jak oręż, którym się
walczy. Bronią tą trzeba jednak umieć się posłużyć, tymczasem bolszewicy
doszli aż pod Warszawę.

Zaraz po zakończeniu z sukcesem operacji warszawskiej rozpoczęła się inna,
tym razem propagandowa walka. Spierano się autorstwo warszawskiego
zwycięstwa. Wydaje się, że w tym sporze najlepiej wypadł Piłsudski....

- Do końca wojny, a nawet po jej zakończeniu Rozwadowski nie uczestniczył w
sporach na ten temat. Zachowywał bardzo lojalną postawę wobec Naczelnego
Wodza, co najbardziej uwidoczniło się w okresie afery Biura Prasowego
Sztabu. Przełomem było wystąpienie publiczne socjalisty Jędrzeja
Moraczewskiego, który ujawnił, że były dwa plany bitwy: jeden Rozwadowskiego
drugi Weyganda, z których Piłsudski wybrał bardziej ryzykowny, opracowany
przez swego szefa sztabu. Nastąpiło to dopiero w 1922 r. i dopiero wówczas
rozpoczęła się burza, w którą został wciągnięty Rozwadowski.

Piłsudski bał się popularności Rozwadowskiego? Mimo to powierzył mu
stanowisko Generalnego Inspektora Jazdy...

- Po wojnie generał nie zabiegał o stanowiska, które wikłałyby go w bieżącą
politykę, a takimi były z pewnością: szefostwo Sztabu Generalnego, czy
stanowisko ministra spraw wojskowych. Z zadowoleniem objął natomiast
Generalny Inspektorat Jazdy/Kawalerii. W 1924 r. współtworzył wielką reformę
tej narodowej broni Polaków. Likwidacji uległa wówczas kawaleria dywizyjna,
a z 10 istniejących pułków strzelców konnych utworzono normalne pułki
liniowe, których liczba wzrosła do 40. Utworzono 4 dywizje kawalerii złożone
z trzech dwupułkowych brygad, a pozostałe pułki weszły w skład samodzielnych
brygad kawalerii. Reforma ta jest pozytywnie oceniana przez historyków, choć
dziś pojawiają się też głosy, iż była niekonsekwentna, bo należało połączyć
wszystkie pułki w dywizje.

Generał miał odmienną od Piłsudskiego i jego stronników wizję rozwoju
polskiego wojska. Na czym ona polegała?

- No właśnie, po maju 1926 r. dywizje kawalerii zostały zlikwidowane. W
Kampanii Polskiej 1939 r. brygady kawalerii, dzięki wielkiej ruchliwości,
uzbrojeniu i wyszkoleniu, świetnie sobie radziły. Odnosiły też znaczące
sukcesy, jak np.: pod Mokrą, ale były do "tylko" brygady szkoda, że zabrakło
dywizji.

Nie zostały też zrealizowane pomysły Rozwadowskiego związane z tworzeniem
samodzielnych jednostek pancernych, ani tzw. "armii wysokiego pogotowia",
zdolnej do błyskawicznej mobilizacji w obliczu najazdu ze strony Niemiec lub
Rosji. Armia taka miała być doskonale wyposażona, m.in.: w lotnictwo,
zmodernizowaną kawalerię, i "całkiem samodzielnie zorganizowane grupy
specjalnej broni pancernej samochodowej". Dziś taką formację nazwalibyśmy
zapewne siłami szybkiego reagowania. Rozwadowski łączył gruntowną wiedzę
techniczną z doświadczeniem bojowym i wyciągał wnioski. Domyślał się, że w
przyszłej wojnie wzrośnie znaczenie broni pancernej i lotnictwa, stąd już
1921 r. wnioskował o powołanie specjalnego referatu w Sztabie Generalnym,
który miał koordynować prace dotyczące obrony przeciwlotniczej i gazowej.
Wymowny jest także fakt, iż jeden z ostatnich jego projektów dotyczył budowy
nowego rodzaju bomby lotniczej.

W maju 1926 r. doszło do zamachu stanu, zginęło kilkuset Polaków w
bratobójczej walce. Po drugiej strony barykady stał gen. Rozwadowski. To on
dowodził wojskami wiernymi rządowi i konstytucji. Nie udało mu się jednak
pokonać zamachowców. Czy Rozwadowski miał możliwości i środki, by zmienić
bieg historii?

- Od terminu "zamach." czy "przewrót majowy" wolę określenie gen.
Kukiela - "majowa wojna domowa", które bardziej, moim zdaniem, oddaje to co
wówczas się stało. Gwałtowność toczonych walk, determinacja obu stron i
przekonanie o słuszności głoszonych idei potwierdzają tezę, iż w Warszawie w
tych dniach miała miejsce regularna wojna domowa. Kolejnym dowodem na to
jest udział w tym konflikcie ludności cywilnej. Wprawdzie większość
warszawiaków opowiedziała się za Piłsudskim, szczególnie aktywne były
oddziały Związku Strzeleckiego (członkowie Związku po zmobilizowaniu wzięli
udział w walkach w sile sześciu kompanii),a także członkowie KPP., ale po
drugiej stronie opowiedziała się także wielu cywilów zwłaszcza młodzież
studencka oraz członkowie Sokoła i ZHP. Symbolem oporu wobec zbrojnego
zamachu była wreszcie śmierć, w niejasnych okolicznościach, studenta Karola
Levittoux - stryjecznego wnuka słynnego konspiratora i carskiego więźnia.
Ruch wojsk trwał także poza stolicą. W poszczególnych okręgach wojskowych
formowano siły idące na pomoc walczącym stronom.

W nawiązaniu do drugiej kwestii - generał, niestety, popełnił w toku walk
kilka znaczących błędów. Przede wszystkim drugiego dnia nie wykorzystał
szansy zajęcia Ministerstwa i Dyrekcji Kolei z węzłami łączności kolejowej,
co umożliwiłoby kontakt z prowincją oraz usprawniło transport posiłków dla
wojsk rządowych. Zawiódł się także w kwestii pomocy ze strony płk.
Modelskiego, który dał się zaskoczyć i aresztować w Cytadeli.

Na obronę generała należy przytoczyć fakt, podkreślany już w pracy
Stanisława Hallera o maju 1926 r., że obrońcy rządu i Prezydenta nie
wiedzieli na kogo mogą liczyć w Warszawie i kto został wciągnięty do spisku.
Warto także podkreślić, iż Rozwadowski przegrał bitwę o stolicę, ale nie
został pokonany. Siły, którymi dysponował, zdołały się wycofać, a o
kapitulacji zadecydowali politycy i to w momencie, gdy pod Warszawą pojawiły
znaczniejsze siły, które mogły zupełnie zmienić wynik tego konfliktu.
Ciekawostką jest, że oddziałami przeciwnika dowodził nie Piłsudski lecz gen.
Gustaw Orlicz-Dreszer, którego Rozwadowski oceniał jako jednego z
najwybitniejszych dowódców kawalerii.

Rozwadowski wydał wówczas rozkaz, w który wzywał do pojmania przywódców
spisku nawet za cenę ich życia.

- W ferworze walk dowódca wojsk rządowych rzeczywiście wydał taki rozkaz.
Wówczas, a czasami jeszcze i dziś, jest on przywoływany jako przykład
małoduszności i zacietrzewienia Rozwadowskiego. Należy jednak pamiętać w
jakich warunkach i pod jaką presją przyszło mu działać. Ówczesne wystąpienie
traktował jako początek rewolucji i najprawdopodobniej wiedział o
porozumieniu strony przeciwnej z komunistami.

Czy była szansa na złapanie Piłsudskiego?

- Szans na ujęcie Piłsudskiego raczej nie było. Zachodziła natomiast obawa,
że w razie klęski wycofa się do Wilna, gdzie miał największe poparcie i
będzie kontynuować działania wojenne, które rozleją się na inne regiony
Polski. Takiego obrotu spraw obawiali się prezydent Wojciechowski i premier
Witos dlatego podjęli decyzję o kapitulacji.

Piłsudski 22 maja 1926 r. wydał odezwę, w której obiecywał, że nie wyciągnie
konsekwencji wobec pokonanych. Mówił też o zgodzie i pojednaniu. Kłamał, bo
kilku generałów, w tym Rozwadowskiego aresztowano...

- Generałów: Rozwadowskiego, Włodzimierza Zagórskiego, ministra spraw
wojskowych Juliusza Malczewskiego oraz Bolesława Jaźwińskiego rzeczywiście
aresztowano i wywieziono do Wojskowego Więzienia Śledczego na Antokolu w
Wilnie. Aby zatrzeć wrażenie, że jest to zemsta za ich postawę w maju,
wysunięto wobec nich zarzuty natury kryminalnej, a w przypadku gen.
Malczewskiego zarzut lżenia wziętych do niewoli szwoleżerów z 1. Pułku
Szwoleżerów oraz niektórych oficerów strony przeciwnej. Później dodano
Malczewskiemu także zarzut o obrazę wyższego stopniem - marszałka Józefa
Piłsudskiego, o którym generał miał się wyrazić: "słuchacie tego starego
dziada Piłsudskiego". W prasie z tego okresu z premedytacją kłamano
natomiast, że Malczewski miał bić szpicrutą i opluwać pojmanych szwoleżerów,
zarzutu tego próżno jednak szukać w dostępnych dokumentach wojskowych.
Żadnemu z wymienionych generałów nie udowodniono też winy. Sprawę
Malczewskiego umorzono, Zagórski zaginął, a Rozwadowski i Jaźwiński zmarli
zanim zakończyły się procesy w ich sprawie.

W jakich warunkach i jak długo przetrzymywano Rozwadowskiego, był to
przecież oficer odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Wojennego Virtuti
Militari?

- Warunki uwięzienia generałów mocno odbiegały od standardów już wówczas
przyjętych w krajach europejskich. W przypadku wysokich szarżą i zasłużonych
dowódców stosowano raczej areszt domowy. Tymczasem stare carskie więzienie,
zlokalizowane w dawnym pałacu Słuszków na Antokolu w Wilnie, było w
opłakanych stanie technicznym. Cele, z powodu awarii pieców, były zimne, a
ze ścian odpadał tynk. Z powodu trudnych warunków lokalowych w więzieniu
zamknięto także izbę chorych. Generała jednak najbardziej irytował fakt, że
był przetrzymywany w sąsiedztwie pospolitych przestępców. Mimo tych
upokarzających warunków zdecydowanie jednak odmawiał działań, których celem
było wywołanie interwencji w jego sprawie, ze strony którejś z panujących
rodzin europejskich. Uważał bowiem, że godziłoby to w dobre imię Polski na
arenie międzynarodowej.

Rozwadowski wyszedł na wolność 18 maja 1927 r. po uprzednim przedstawieniu
mu aktu oskarżenia. Jego uwolnienie poprzedziły różne akcje protestacyjne i
uchwały Senatu. Głośnym echem odbiło się zwłaszcza wystąpienie rektora
Uniwersytetu Wileńskiego - prof. Mariana Zdziechowskiego, który wydał
własnym sumptem broszurę "Sprawa sumienia polskiego".

Są hipotezy mówiące, że generała otruto. Z kolei innego generała
Włodzimierza Zagórskiego miano zabić. O obu zbrodniach miał wiedzieć, a
nawet je zlecić Piłsudski. Czy są na to dowody?

- Włodzimierz Zagórski padł ofiarą mordu politycznego i chyba większość
historyków nie ma dziś wątpliwości w tej kwestii. W przypadku gen.
Rozwadowskiego sprawa jest bardziej skomplikowana. Sam generał uważał, że
był podtruwany w czasie transportu. Do tezy o otruciu przychylał się gen.
Kukiel oraz słynny lwowski chirurg - prof. Tadeusz Ostrowski. Bezpośrednich
dowodów w tej sprawie nie ma, ale wymowny jest fakt, iż władze wojskowe
zabroniły sekcji zwłok. Warto dodać, że po maju 1926 r. miała miejsce cała
seria tajemniczych zgonów. Znawca archiwaliów wojskowych (twórca słynnych
Tek Laudańskiego), a w czasie wojny polsko-sowieckiej oficer II Oddziału
Sztabu - płk Stanisław Laudański zginął w 1926 r. śmiercią samobójczą. Gen.
Jan Thullie wysuwany w 1925 r.( wbrew Piłsudskiemu) do stanowiska ministra
spraw wojskowych zmarł w 1927 r. z powodu zatrucia rybą. Dziwne okoliczności
towarzyszyły też śmierci generałów Jana Hempla i Oswalda Franka oraz
kontradmirała Jerzego Zwierkowskiego.

Dziś Józef Piłsudski ma ulicę lub pomnik chyba w każdym mieście w Polsce.
Rozwadowski do niedawna, nie miał nawet ulicy swojego imienia w Warszawie.
Jest niezwykle zapomnianym generałem, dlaczego tak się dzieje?

- Winna temu jest propaganda i cenzura sanacyjna, a następnie cenzura
komunistyczna. W latach 90. sytuacja bardzo wolno zaczęła się jednak
zmieniać. Generałowi poświęcono kilka ulic, a ksiądz biskup Zbigniew
Kraszewski - kapelan AK i duszpasterz kombatantów poświęcił, ufundowane
staraniem rodziny Rozwadowskich i przyjaciół, epitafium generała w Kościele
Konkatedralnym na Kamionku w Warszawie. Świątynia ta, dodam, powstała jako
wotum stolicy za "cud nad Wisłą", na terenie parafii gdzie, 13 sierpnia 1920
r., ks. Ignacy Skorupka odprawił mszę świętą i spowiadał żołnierzy 236.
Pułku Piechoty, by następnego dnia zginąć pod Osowem. W moim rodzinnym Opolu
powstało natomiast, z inicjatywy zastępcy prezydenta miasta - Arkadiusza
Karbowiaka rondo im. gen. Tadeusza Rozwadowskiego.

W 2012 r. ważnym wydarzeniem była także premiera fabularyzowanego filmu
dokumentalnego -"Zapomniany Generała. Tadeusz Jordan Rozwadowski" w
reżyserii Piotra Boruszkowskiego (autora świetnego dokumentu "Był
Luksemburg") i w redakcji wybitnego współczesnego dokumentalisty - Dariusza
Króla. W filmie tym, w postać generała, wcielił się Tomasz Marzecki - lektor
i aktor o niezwykłej charyzmie, guru polskich lektorów. Jego głos mogli
Państwo usłyszeć ostatnio w filmach historycznych: "Rok 1863" oraz "Po co ci
te chłopy" - rzecz o Karolu Lewakowskim.

Nie mogę nie wspomnieć również o Państwa tj. redakcji portalu
historia.org.pl, inicjatywie, dzięki której w Warszawie istnieje dziś ulica
Rozwadowskiego, choć mam świadomość, że to ciągle mało. Pomijam tu już
Józefa Piłsudskiego, ale wspomniany gen. Orlicz- Dreszer ma w Warszawie na
Mokotowie park swego imienia, jest patronem 60. Wieliszewskiego Dywizjonu
Rakietowego Obrony Powietrznej oraz osiedla w Siedlcach i liceum w Chełmie,
a jego imieniem nazwane są ulice w wielu polskich miastach.

Wracając do gen. Rozwadowskiego, to cechą charakterystyczną chyba wszystkich
uroczystości związanych z jego postacią jest brak oficjalnych
przedstawicieli władz państwowych i wojskowych. Nazwisko generała rzadko
także pada w czasie apelu poległych, jaki odbywa się co roku podczas
uroczystości 11. Listopada przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Jest to o tyle
dziwne, że miał on istotny wpływ na tworzenie fundamentów polskiej armii i
rozbrojenie okupantów w Warszawie, a także był współtwórcą pomnika - Grobu
Nieznanego Żołnierza. Najprawdopodobniej pierwszy szef Sztabu Generalnego
Wojska Polskiego nie został także patronem żadnej z jednostek wojskowych.

Widział Pan może film "Bitwa warszawska" Jerzego Hoffmana? Zgodzi się Pan z
tezą, że rola Rozwadowskiego została w nim sprowadzona do groteski?

- Nie spodziewałem się wiele po filmie Jerzego Hoffmana, bo rozczarowało
mnie już sienkiewiczowskie "Ogniem i mieczem" w jego adaptacji. Zachęciła
mnie jednak informacja, że scenariusz filmu nawiązuje do "Lewej wolnej"
Józefa Mackiewicza. I tu kolejne rozczarowanie bo w "Bitwie warszawskiej"
niewiele jest z Mackiewicza, no może przywołanie oddziału kozaków
dowodzonych przez sotnika Kryszkina, którego grał Domagarow. Natomiast
Michał Dzięgiel (słynny gospodarz z "Wesela") w roli gen. Rozwadowskiego
jest rzeczywiście zupełnie bez wyrazu; bezwolnie potakuje marszałkowi, tak
jakby grał ordynansa, a nie szefa Sztabu Generalnego i to niezależnie od
faktycznej roli Rozwadowskiego w tych wydarzeniach. W filmie błyszczy
natomiast Natasza Urbańska, która zagrała w pewnym sensie samą siebie i dała
z siebie wszystko. Na tle swych poprzedniczek z wcześniejszych wielkich
produkcji Hoffmana, tj. Małgorzaty Braunek i Izabeli Skorupco wypada też
całkiem nieźle.

Na próby odebrania Piłsudskiemu roli jedynego autora bitwy warszawskiej
środowiska piłsudczykowskie reagują alergicznie.

- Kwestia autorstwa bitwy rzeczywiście wywołuje sprzeciw, ale i tu nastąpiły
pewne zmiany. Niektórzy przedstawiciele tego środowiska dziś już doceniają
wkład gen. Rozwadowskiego w organizację i rozbudowę polskiego wojska, a
także krytycznie piszą o decyzjach i postępowaniu marszałka po maju 1926 r.
i potępiają uwięzienie generałów.

Myśli Pan, że uda się wreszcie przełamać zmowę milczenia wokół generała?

- Sądzę, że to już się dzieje, czego przykładem ta rozmowa.

* dr Mariusz Patelski - od 2002 r. adiunkt w Katedra Biografistyki Instytutu
Historii Uniwersytetu Opolskiego. Członek Stowarzyszenia
Polsko-Serbołużyckiego "Pro Lusatia" oraz Polskiego Towarzystwa
Historycznego Oddział w Opolu. Członek redakcji "Pro Lusatii. Opolskich
studiów łużycoznawczych" oraz redakcji "Tek Biograficznych". Autor biografii
Generał broni Tadeusz Jordan Rozwadowski - żołnierz i dyplomata.

http://historia.org.pl/2013/03/09/zapomniany-general-tadeusz-rozwadowski-tworca-wojska-polskiego-i-zwyciestwa-w-1920-r-wywiad/

Zapomniany generał Tadeusz Rozwadowski. Twórca Wojska Polskiego i zwycięstwa w 1920 r.

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona