Data: 2011-08-30 03:50:06 | |
Autor: stevep | |
Zawsze są dwa wyjścia. | |
# Wychodzi mi, że wyjaśnienia mogą być dwa. Taka alternatywa klasyczna, odmienna od mnożących się od dośc dawna „trzech” a nawet i „czterech” alternatyw.
Pierwsza możliwość, której nie wykluczam ale niespecjalnie w nią wierzę, jest taka, że PiS faktycznie wie „na co” gra w ten sposób i jest w tym konsekwente do bólu. A grać może bądź to na „uśpienie” elektoratu partii przeciwnej mającego prawo myśleć, że przy takich wyskokach jest już właściwie pozamiatane i szkoda odrywać się od piwa, grilla, telewizora, bądź na „minimalną porażkę”. bądź też na wątła porazke chroniąca od brania odpowiedzialności na czas nadchodzącego kryzysu, który tym razem już nas nie minie Obie teorie pojawiają się w komentarzach próbujących rozgryźć wyborczą strategię partii opozycyjnej. Pierwsza opcja trochę jest kulawa skoro „usypianie” zaczyna źle wpływać również na elektorat samego PiS-u. Druga… Jeśli miałoby się faktycznie późna jesienią zacząć walić… Alternatywą dla tej koncepcji, w której wypowiedź Hofmana jest przemyślaną wyborczą zagrywką jest możliwość, która przychodzi mi do głowy za każdym razem gdy jakikolwiek publicysta kojarzony z sympatia do partii Kaczyńskiego ośmieli się wyrazić wątpliwość co do słów i czynów płynących z tej właśnie strony. Co się wtedy dzieje… odsyłam do tekstu AlejksandraHamiltona. Dla mnie jest to zarówno skutek jak i przyczyna. Takie perpetuum mobile generujące kolejne wpadki, których nikt ze żle życzących nie zapomni wytknąć PiS –owi a z dobrze zyczących nie omieszka wytłumaczyć i usprawiedliwić. Nie omieszka bo po co ma wyjśc zaraz na "faryzeusza" Nazwałbym to „bezstresowym wychowaniem”. Bo mechanizm jest dość podobny. Oto nasz pupil robi coś, co w mniejszym lub większym stopniu jest pod prąd przyjętym regułom. Zamiast manta ze strony kochającego… tu elektoratu, skutkującego skuteczną lekcją tego, czego robić nie wolno lub czego robić się nie powinno następują gromkie tłumaczenia, zawiłe racjonalizowania. W efekcie sam Prezes, zamiast w zaciszu gabinetu zaserwować „szczylowi” (© J. Jankowska) kopa w zad mającego bez dwóch zdań sto razy większy ładunek dydaktyczny, troskliwie owija pana Adama w pledzik o nazwie „prawda”. I choć kolejne doświadczenia pokazują, że takie podejście elektorat wzmacnia ale w coraz skromniejszej liczbie to „wychowanie bezstresowe”, nadal przynosi swe zabójcze skutki. Bo prawda prawdą, czy tam „prawda” „prawdą” ale kampania wyborcza ma swoje reguły.. Choćby takie, że jak już się mówi rzeczy kontrowersyjne i mogące wzburzyć opinię (czy choćby szczujne media) to niech to będą rzeczy istotne. Poziom „zdziczenia” PSL-u, ewentualnego kandydata do koalicji (jakby co…) do takich zdecydowanie nie należy. A w każdym razie daleko mu choćby do „gorącej setki”. Nie ma więc za co chwalić chłopaka bo na dobrze mu to nie wyjdzie. Więc chyba lepiej myśleć, że jest to nie przejaw permanentnego wyzbycia się zdolności do refleksji ale przemyślana strategia, w której teraz przegramy by wiosną, na gruzach PO (i Rzeczpospolitej niestety) iść po te oczekiwane 70%. Bóg da, zobaczymy. # Ze strony: http://tiny.pl/h523x -- stevep Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|