Data: 2011-01-02 10:16:32 | |
Autor: mkarwan | |
Zb. Herbert i J. Mackiewicz i A. Michniku | |
(...)W roku 1996 kilkakrotnie miałem zaszczyt gościć w domu u Państwa Katarzyny
i Zbigniewa Herbertów. Podczas jednej z tych wizyt Zbigniew Herbert opowiedział mnie i mojemu koledze, Rafałowi Dzięciołowskiemu, następujące zdarzenie. Otóż pewnego razu do naszego gospodarza zadzwonił Adam Michnik i raczył stwierdzić - tu powtarzam za Poetą bardzo dokładnie - "Zbyszku, jesteś dla mnie bogiem". Na to Zbigniew Herbert miał odpowiedzieć: "poszukaj sobie innego boga". Po czym odłożył słuchawkę. Michnik dzwonił wtedy bodajże z Tokio. Był to czas, w którym Adam Michnik zabiegał o kontakty ze Zbigniewem Herbertem, ten natomiast nie chciał mieć z Adamem Michnikiem nic wspólnego, co w sposób jednoznaczny wówczas nam artykułował, nazywając Pana Michnika oszustem intelektualnym (podobna opinia Zbigniewa Herberta została utrwalona przez Jerzego Zalewskiego w filmie dokumentalnym Obywatel Poeta, wyemitowanym przez TVP w 2001 r.). Oczywiście tylko osoby będące niezwykle daleko od nadającej ton naszemu życiu publicznemu "wspólnoty ludzi przyzwoitych", którą stosunkowo niedawno wskazał chyba właśnie Adam Michnik, nie wykluczają, że opinia, jaką w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia Zbigniew Herbert miał i wyrażał na temat Adama Michnika, pomimo zabiegów tego ostatniego o utrzymanie dobrych wzajemnych relacji, mogła mieć pewien wpływ na ukazanie się na łamach Gazety Wyborczej, po śmierci Poety w 1998 r., tekstów i wypowiedzi, z których czytelnik miał prawo wywieść smutny wniosek, że w ostatnich latach swego życia Zbigniew Herbert miał niejakie problemy ze zdrowiem psychicznym. Jak wspomniałem, zdecydowałem się na napisanie tego tekstu powodowany również potrzebą odniesienia się do bardzo emocjonalnej aury wystąpienia listownego Jarosława Marka Rymkiewicza, którą to aurę uznać należy za następstwo jakże częstego i w sumie banalnego zjawiska określanego mianem zawiedzionych uczuć. Potrzebę zabrania głosu w tej sprawie wywołała u mnie obawa, że czytelnicy listu sprzyjający jego Autorowi mogą popaść w błędne przeświadczenie, że oto wszyscy ludzie pióra, intelektualiści, których nie nazywa się dziś autorytetami, a którzy zachowali zdolność krytycznego myślenia - idącego jakże często pod prąd obowiązującym w danym czasie ocenom, tendencjom, modom itd., wyznaczanym aktualnie przez ową "wspólnotę ludzi przyzwoitych" - mieli ten sam co Jarosław Marek Rymkiewicz emocjonalny problem, objawiający się wewnętrznym przymusem radykalnej rewizji oceny osoby Adama Michnika, skutkujący żalem charakterystycznym dla osób silnie kimś rozczarowanych. Otóż tak nie jest. Znakomitym tego przykładem jest Józef Mackiewicz, wybitny polski pisarz emigracyjny, autor jedenastu książek, w tym kilku świetnych powieści, z których Sprawa pułkownika Miasojedowa (z 1962 r.) należy, w ocenie niżej podpisanego, do najwybitniejszych dzieł w historii literatury. Był też, Józef Mackiewicz, autorem wielu znakomitych opowiadań. O dwóch z nich ("Dymy nad Katyniem" - z 1947 r. i "Ponary -"Baza"" - z 1945 r.) tak pisał Czesław Miłosz: "Józef Mackiewicz widział groby katyńskie i napisał, co zobaczył. Przypadkiem był też świadkiem, jak odbywało się mordowanie Żydów w Ponarach i też zostawił rzeczowy raport. I dopóki będzie istnieć polskie piśmiennictwo, te dwa zapisy grozy dwudziestego wieku powinny być stale przypominane, po to, żeby dostarczały miary wtedy, gdy literatura zbytnio oddala się od rzeczywistości" (artykuł "Koniec Wielkiego Księstwa (O Józefie Mackiewiczu)", "Kultura" 1989r., nr 5). Dorobek twórczy Mackiewicza obejmuje także wiele tekstów publicystycznych, zachwycających logiką wywodu i stylistyką. Na łamach tych ostatnich kilkakrotnie przewija się postać Adama Michnika, wspomniani są tam także, czasami z nazwiska, czasami z imienia, ludzie z Jego środowiska. Wyjątki z artykułów autorstwa Józefa Mackiewicza, które przywołuję w dalszych partiach tego tekstu, pochodzą z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, i jako takie są bardzo ciekawym świadectwem, w jaki sposób znakomity polski pisarz, zapewne najwybitniejszy spośród pisarzy polskich dwudziestowiecznych, intelektualista, wielki orędownik prawdy i wolności, patrzył na krąg osób, o którym traktują niemałe fragmenty listu otwartego Jarosława Marka Rymkiewicza. Nie wiem, czy Mackiewicz miał w tej sprawie rację, czy nie. Być może mylił się, tak jak być może myli się dziś Rymkiewicz. Oceńcie Państwo sami. Na pewno jednak, gdyby Józef Mackiewicz żył, nie czułby krzty rozczarowania poglądami i działaniami Adama Michnika, głoszonymi i podejmowanymi przez tego ostatniego po zakończeniu okresu komunistycznego zniewolenia, czyli po roku 1990. Oto zapowiadana garść cytatów: "(...) Wnet Kołakowski i Michnik wojażują dalej. Przyjmowani są serdecznie przez komunistów włoskich (...) W tym czasie w komunistycznej włoskiej Paese Sera czytamy ".. Profesor Kołakowski i Adam Michnik podkreślili, że obrońcy praw człowieka ze wszystkich krajów Europy Wschodniej występują - po raz pierwszy - solidarnie, a partie komunistyczne Zachodu, dzięki eurokomunizmowi, popierają walkę o poszanowanie praw ludzkich w krajach demokracji ludowej". Następnie Kołakowski i Michnik pojechali do Paryża, gdzie tamtejsi komuniści i socjaliści zorganizowali dla nich wielką konferencję prasową z udziałem stu dziennikarzy francuskich. W trakcie spotkania połączono się telefonicznie z Jakiem Kuroniem w Warszawie (...). Cały ten komunistyczno - socjalistyczny klimat wspierający polskich, jak uprzednio innych "desydentów" - nie antykomunistycznych - przyjęła polska prasa emigracyjna ze szczerym entuzjazmem. (...)" Powiem nie owijając w bawełnę: Adam Michnik i ... towarzysze - że pozwolę sobie na ten skrót, aby nie wymieniać wszystkich świętych dzisiejszej prasy emigracyjnej - są mi ludźmi z drugiej strony barykady. Ja jestem przeciwko każdemu komunizmowi. Oni go popierają w takich postawach jak " antyrosyjski", "europejski", w plastiku "praw człowieka i obywatela". Nie można zwalczać komunizmu i jednocześnie go popierać." Powyższe cytaty pochodzą z tekstu "Na drodze wielkiego ześlizgu (II)", opublikowanego w londyńskich Wiadomościach (nr 45 z 1977 r.). W innym tekście, wcześniejszym jeszcze od cytowanego uprzednio, bo pochodzącym z 1970 r., opublikowanym po raz pierwszy także w Wiadomościach (nr 12/13 z 1970 r.), Józef Mackiewicz, odnosząc się do jakże słusznej myśli Szymona Szechtera ("Rozbicie zbiorowości ludzkiej na jednostki...niezdolne do żadnej prowadzonej wespół innymi walki, do przyjęcia żadnej idei oprócz idei zbiorowego kłamstwa... oto jest sedno tego, co nazwałem Metodą.", cytat z książki Niny Karsow i Szymona Szechtera, Nie kocha się pomników. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1970r.), pisze tak: "Przecież Lenin uczył, że najważniejsza jest skuteczność, i dla osiągnięcia jej dopuszczalne są wszystkie środki i chwyty. Gdybym był komunistą, byłbym więc przyjacielem wszystkich Leszków, Jacków, Karolów (...), chłopców z Po prostu, październikowych Gomułków i styczniowych Dubczeków. Słowem tych wszystkich, którzy pragną komunizm wzmocnić od wewnątrz, wlać weń ożywcze soki, uskrzydlić na zewnątrz. Ale nie jestem komunistą, lecz antykomunistą (....). Jest to więc ta sama przyczyna, dla której wszelkich sanatorów komunizmu i jego ulepszaczy nie mogę uważać za przyjaciół, lecz za wrogów. (...) Rachunek wydaje się prosty: albo zbuntujemy się i pójdziemy kontra, albo sami staniemy się narzędziem (wolnym lub bezwolnym) potwornej Metody. Przez adoptowanie tego lub innego jej wariantu "ulepszającego" oszukiwanie wolności ludzkiej". Gdy w liście Rymkiewicza czytam, że "Wolności nie da się podzielić na kawałki - nie można mieć trochę wolności, być wolnym po trosze. Albo będziemy mieli całą wolność i wtedy będziemy wolni tak, jak byli wolni Polacy w Pierwszej Rzeczypospolitej, albo będziemy czyimiś niewolnikami", nieodparcie przychodzą mi do głowy słowa Józefa Mackiewicza na temat konieczności walki z Metodą. I myślę sobie, że może jest tak, że czasy się zmieniają, a walka ta nadal trwa. I że stawka tej walki pozostaje niezmieniona. Cały czas bowiem jest nią prawda, nieodłączny towarzysz wolności. Powie ktoś, gdzie toczy się ta walka, a nawet jeśli, to co ma do tego Adam Michnik. Dużo w tym tekście cytatów, wiem, ale oddajmy głos także i Jemu. Przywołam dwa fragmenty artykułu, który Adam Michnik opublikował w ramach dyskursu (znów, jak na początku tekstu, stawiam przy słowie "dyskurs" znak zapytania) na temat książki historyków z IPN Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewcza "SB a Lech Wałęsa Przyczynek do biografii". Pierwszy z nich dobrze oddaje specyficzną formę "dialogu", jaki Adam Michnik podjął w tej sprawie. "(...) Dlatego będę nieodmiennie uważał za pętaków tych małych ludzi, którzy nieomylnie wyczuwają dobrą koniunkturę dla łajdactwa. W swej mniemanej cnocie, w której widzą przywilej dla polowania na cudze grzechy, polubili kondycję psów gończych, które kąsają, a potem wytykają ukąszonemu otwarte rany. Kiedy mówią, że dążą do prawdy - psy gończe zawsze tak mówią - to nie umieją skryć, że ich prawda pochodzi z najgłębszego kłamstwa." (artykuł "Zła przeszłość i psy gończe, czyli odpieprzcie się od Wałęsy. Gazeta Wyborcza, 5-6.07. 2008r ). Proszę mi wybaczyć, że zanim przywołam drugi z obiecanych fragmentów tekstu Adama Michnika, powyższy Jego głos, wywołany dość istotną wszak książką, dotyczącą ważnego wycinka naszej historii najnowszej, zestawię z poglądem Józefa Mackiewicza na temat wartości polemiki jako narzędzia w żmudnym procesie dochodzenia prawdy: "Nie stawiam sobie za cel narzucenia komuś moich poglądów. Z góry zakładam, że istnieją niewątpliwie poważne argumenty, mogące podważyć niejeden z moich własnych (...). Całkowitej prawdy nie zna żaden człowiek na świecie. To co my, ludzie, nazywamy "prawdą" jest zaledwie jej szukaniem. Szukanie prawdy jest tylko możliwe w wolnej dyskusji (...) Znalazłszy się tedy w świecie uznającym wolność jednostki i wolność myśli, winniśmy czynić wszystko, aby nie zacieśniać horyzontów myślowych, a je rozszerzać: nie zacieśniać dyskusji, a ją poszerzać". (Józef Mackiewicz. Zwycięstwo prowokacji. Wydawnictwo Kontra. 1997r. Pierwsze wydanie nakładem Autora w 1962 r.) Drugi z obiecanych fragmentów tekstu Adama Michnika stanowi niezwykle wręcz ciekawe świadectwo Jego spojrzenia na zagadnienie czym jest prawda. W klasycznym ujęciu, mam nadzieję, że przyznacie to Państwo, prawda jest odwzorowaniem obiektywnej rzeczywistości, którą z kolei tworzą fakty. Adam Michnik widzi to jednak nieco inaczej: "Nie mówcie, demaskatorzy, że bronicie prawdy (...) To wy kłamiecie. W całej opowieści o Lechu Wałęsie, którą powtarzacie, choćby to wszystko naprawdę się wydarzyło, mimo to jest to nieprawda" Jakże to wartościowo przeciwstawny pogląd w stosunku do dewizy głoszonej przez Józefa Mackiewicza, że jedynie prawda jest ciekawa. Tak, Józef Mackiewicz nie przesadzał, uznając, że Adam Michnik i Jego towarzysze są mu ludźmi z drugiej strony barykady... . Na zakończenie dodam jeszcze, że Józef Mackiewicz wyjechał z Polski, uciekając przed sowietami, w początkach 1945 r. Od tego czasu przebywał na emigracji. Zmarł w Monachium w 1985r. Czasami, choć raczej z rzadka, bywał obiektem zainteresowania publicystów Gazety Wyborczej. Zwykle obok jego nazwiska pojawiał się wówczas komentarz, że był Józef Mackiewicz zoologicznym (jaskiniowym) antykomunistą. 31 stycznia tego roku minęła dwudziesta piąta rocznica śmierci tego wielkiego pisarza. Przeszła zupełnie niezauważona. Grzegorz Wąsowski źródło http://www.wpolityce.pl/view/5638/Na_marginesie_listu_otwartego_Jaroslawa_Marka_Rymkiewicza_do_Adama_Michnika_zdan_kilka_o_Zbigniewie_Herbercie_i_Jozefie_Mackiewiczu.html |
|