Data: 2010-08-08 11:11:21 | |
Autor: Charlie delta | |
Zbrodnia smoleńska szokujące fakty - ropowszechniajcie je | |
http://astral-projection.blog.onet.pl/2,ID411998161,index.html
Dziś długi tekst, bo jest o czym pisać. O sprawach związanych ze Smoleńskiem, na początku tekstu, a potem o innych sprawach, równie ważnych. m.in. o przejęciu NASK (Naukowo Akademicka Sieć Komputerowa), czyli szkieletu, rdzenia polskiego internetu, przez ABW, tajne służby i ogólnie ludzi Tuska. Dostali oni nieograniczone kompetencje w inwigilacji i cenzurze polskiej cyberprzestrzeni. Przekażcie tę informację o NASK dalej, bo wszystko wskazuje na to, ze rząd i środowisko agentury WSI wprowadza cenzure internetu bocznymi drzwiami, przy całkowitej ciszy mediów. W tym tekście ponowię także mój apel o bojkot produktów Kampanii Piwowarskiej, producenta piw: Lech, Tyskie, Żubr, Dębowe, i wielu innych. Bojkotujemy te produkty za haniebną i prowokacyjną kampanię 'zimny Lech', prowadzoną pomimo mnóstwa kawałów z wyrażeniem 'zimny Lech', którymi podniecają się źli i zdeprawowani ludzie. Fakty wokół samej śmierci ofiar katastrofy: (jest kilka nowych) -jak na razie wiemy na pewno, że pod Smoleńskiem, konkretnie na miejscu katastrofy zginęły 3, 4 osoby. Co z pozostałymi 92, 93 osobami? -nie przedstawiono stronie polskiej badań DNA pozostałych ofiar, nie mamy też żadnej dokumentacji z sekcji zwłok. Ani jeden polski lekarz / ekspert nie uczestniczył w sekcjach zwłok ofiar, wbrew kłamstwom minister Kopacz, że tak było. -Rosjanie przysłali ciała ofiar w szczelnie zaplombowanych trumnach. Zabronili ekipie Tuska otwierania trumien. Na terenie Polski nie wykonano żadnych badań dotyczących zwłok. Te fakty po prostu szokują, tym bardziej, że główne media milczą na ten temat. Zgadnijcie, dlaczego? Teraz pora na nowe, nie mniej szokujące informacje. -cytuję: 'W ręce dziennikarza Najwyższego Czasu wpadło ponad 100 zdjęć wykonanych w miejscu katastrofy przez funkcjonariusza Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Zdjęcia te zdobył polski wywiad, a redakcji NC przekazał je znajomy oficer Agencji Wywiadu. Najważniejsze zdjęcie zostało wykonane o godzinie 14.52 czasu moskiewskiego czyli o 12.52 czasu polskiego. Przedstawia zwłoki Lecha Kaczyńskiego leżące wśród szczątków rozbitego samolotu. Zwłoki są w stanie zbliżonym do nienaruszonego. Gdyby nie oderwana noga, Lech Kaczyński wygląda, jakby spał. To zdjęcie obala wiele fałszywych informacji na temat katastrofy. Po pierwsze: dowodzi, że zwłoki prezydenta zostały zidentyfikowane znacznie wcześniej, niż ogłosili to oficjalnie Rosjanie. Bowiem dopiero kilkanaście minut po godzinie 16.00 gubernator obwodu smoleńskiego poinformował opinię publiczną o odnalezieniu zwłok Kaczyńskiego. Koniec cytatu. Co jest szokującego w tej informacji? Otóż posłowie, którzy pojechali razem z Jarosławem Kaczyńskim identyfikować ciało jego brata, zeznali, że było ono zmasakrowane, wbrew temu, co widać na zdjęciu! Posłowie przecież zeznali, że ciało Lecha Kaczyńskiego miało oderwaną rękę i nogę, a co do dalszych szczegółów, po prostu odmówili komentarza, ale można się domysleć, jaki widok zastali... Według powyższych informacji można wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze, ciało Lecha Kaczyńskiego leżało niepilnowane aż cztery godziny obok wraku samolotu, pomimo tego, że Rosjanie znali jego lokalizację w terenie. Czy winien temu jest typowo rosyjski bałagan? Szczerze wątpię. Po drugie: z powyższych informacji wynika, iż Rosjanie celowo zmasakrowali zwłoki Lecha Kaczyńskiego. W jakim celu by to zrobili? Lub: co chcieliby ukryć w ten sposób? Tak więc potwierdziły się obiegowe informacje, że ciało naszego Prezydenta leżało niepilnowane na ziemi, i że było to działanie z premedytacją. To zdjęcie dowodzi także złamanie procedur przez BOR i fakt, że BOR skłamało, że natychmiast pojawili się ich agenci i nakryli ciało Prezydenta uniemożliwiając fotografowanie. Ktoś nawet rozpuścił famę, którą podchwyciła gazeta Nasz Dziennik, że ochroniarze BOR oddali strzały ostrzegawcze w celu obrony ciała Prezydenta. Tymczasem, jak widać, są to wierutne bzdury, a prawda mrozi krew w żyłach. W podpunkcie kolejnym zajmiemy się kwestią wraku samolotu TU 154. jak wszyscy wiemy, wrak ten jest w posiadaniu Rosjan. Znajduje się on w dawnej bazie remontowej w Siewiernym, kilka kilometrów od miejsca tragedii. Baza ta jest pilnie strzeżona, nikt tam na pewno nie wejdzie nie zauważony. Polska prokuratura już szykuje wniosek o wydanie wraku rządowego Tupolewa stronie polskiej. Tymczasem Polacy zwracają uwagę, że wrak samolotu jest niewłaściwie zabezpieczony, lub, mówiąc wprost, nie jest zabezpieczony w ogóle, ponieważ leży pod gołym niebem. Dlatego zwracają się do strony rosyjskiej o właściwe zabezpieczenie tych szczątków. Dlaczego tak ważne są te elementy samolotu? Ponieważ można na ich podstawie stwierdzić, co spowodowało rozerwanie całego kadłuba w pył, jego faktyczne 'wyparowanie', ponieważ prawie nic z niego nie zostało. Nie zachowały się też prawie w ogóle fotele z wnętrza samolotu, co jest bardzo dziwne. Poza tym należy wykonać te najbardziej standardowe badania wraku samolotu na obecność materiałów wybuchowych. Takie badania, o zgrozo, w ogóle nie zostały przeprowadzone. Gdyby je przeprowadzono i dałyby one wynik ujemny, czyli materiałów wybuchowych by nie było, to rosyjska komisja MAK chwaliła by się tym w mediach z dwa tygodnie lub dłużej. Poza tym należałoby także wykonać badania spektrograficzne (spektroskopia magnetyczna), które pozwalają wykryć mikroślady najróżniejszych substancji chemicznych teoretycznie aż po kres tego świata. Warto tutaj przypomnieć los fragmentu wraku TU 154, który wpadł we władanie redakcji pewnej ogólnopolskiej gazety. Fragment ten został po cichu przywieziony z miejsca tragedii, ponieważ długo po katastrofie znajdowano tam fragmenty samolotu i i zgrozo, ciał ofiar. Redakcja tej gazety zamówiła własną ekspertyzę posiadanego elementu samolotu. Eksperci od materiałoznawstwa orzekli, iż tak charakterystyczne zniszczenia struktury tego materiału mogły zostać spowodowane przez bombę paliwowo powietrzną. Pisałem o tym w poprzednich tekstach. Jednak gazeta nie zdążyła zlecić / przeprowadzić badań spektrograficznych na obecność materiałów wybuchowych. Dlaczego? Ponieważ tuż po gazetowej publikacji tej opinii ekspertów, prokuratura wojskowa wysłała żandarmerię wojskową, która skonfiskowała ten fragment samolotu jako dowód rzeczowy. Do dziś po tym 'dowodzie rzeczowym' ślad zaginął. Nie wiemy czy i jakie badania przeprowadziła prokuratura wojskowa, a warto dodać, że jest to bardzo cenny dowód rzeczowy. To w zasadzie jedyny fragment samolotu TU 154, który znajduje się w Polsce. Dlaczego nic nie wiemy na ten temat? Lub raczej: jaką tajemnicę skrywają fragmenty samolotu, że nie zaprezentowano nam wyników badań tych fragmentów? Skonfiskowanie tego dowodu rzeczowego odbyło się już w maju tego roku, więc do teraz, czyli do 4 sierpnia można było przeprowadzić najróżniejsze ekspertyzy i badania, i prawdopodobnie takie badania przeprowadzono. W telewizji TVN 24 leciała konferencja prasowa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jeden z prokuratorów wojskowych nazwał tę katastrofę: 'przestępstwem'. Pytanie: co miał na myśli? Czy aby nie była to typowo 'freudowska' pomyłka? Tzn pan prokurator wie coś, o czym my nie wiemy i przez przypadek mu się coś wymsknęło? Na Węgrzech odsłonięto pierwszy na świecie pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Bez polskiej dyplomacji. O skandalu na Węgrzech napisał wczoraj na swoim blogu Ryszard Czarnecki: Tatabanya to znana miejscowość na Węgrzech. Dziś, 3 sierpnia miała tam miejsce wzruszająca uroczystość: odsłonięto tam pierwszy w Europie (i na świecie) pomnik ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Pierwszy- i to przed Polską... Obecni byli inicjatorzy budowy pomnika, m.in.węgierscy dyplomaci, mieszkańcy Tatabanya, węgierskie wojsko, Polonia. Mimo wielokrotnie ponawianych zaproszeń nie pojawili się natomiast, ku sporemu zaskoczeniu zebranych, przedstawiciele ambasady RP w Budapeszcie. Zbulwersowani byli tym faktem reprezentanci MSZ Węgier. Bo to rzeczywiście dziw nad dziwy:poza Polską odsłaniają pomnik Polski dotyczący - ale polskiej dyplomacji przy tym nie uświadczysz... - pisze europoseł PiS. To absolutna żenada. To wstyd. Czyżby nasi dyplomaci w Budapeszcie obawiali się, że fakt uczestnictwa w takich uroczystościach zablokuje im karierę? Że to będzie źle widziane w Warszawie? Że Sikorski brwi zmarszczy? Nieładnie, nieładnie, po prostu obrzydliwie - dodaje Czarnecki. To ujawnia prawdziwe oblicze władzy w Polsce. Dyplomaci polscy na Węgrzech z nadania Tuska mają gdzieś tragedię smoleńską i odsłonięcie pomnika ku jej czci, pomimo zaproszeń. To nie tylko brak oficjalnej delegacji na otwarciu pomnika w małym miasteczku. To także, a raczej: przede wszystkim symbol postawy, jaką obrały nasze elity wobec tej tragedii, wobec rodzącego się mitu i legendy. Chcą to za wszelką cenę zdeptać, wyciszyć. Dlaczego? Ponieważ jakakolwiek pamięć o tych wydarzeniach nie jest im na rękę, i to nie tylko dlatego, że owa pamięć mitologizuje ofiary katastrofy i ich patriotyzm, całe patriotyczne idee. Ale tutaj chodzi także o odpowiedzialność; moralną, karną, prawną i polityczną odpowiedzialność za to, co się stało, jak mówił Jarosław Kaczyński. Mam nadzieje, że wiecie, co miał na myśli... Ten haniebny trend, który powyżej ujawniłem, jest wpisany na trwałe w postępowanie polskojęzycznych elit już od dnia 10 kwietnia. Już sam fakt, że w głównych mediach postawienie pomnika przeszło bez echa, daje do myślenia, choć przyjaźń polsko węgierska jest znana od wieków, najsilniej manifestowana podczas II Wojny Światowej. ABW przejęła kontrolę nad NASK, najważniejszą instytucją polskiego internetu. Rząd przygotował projekt prawa cenzurującego treści w sieci, a służbom specjalnym i policji dał możliwość śledzenia internautów i abonentów komórek. Czy premier Donald Tusk buduje w Polsce państwo totalitarne na wzór `Roku 1984'? Czy też jest zwykłym pionkiem w wojnie razwiedek o jak najgłębszą kontrolę naszego życia? Na początku listopada `Najwyższy CZAS!' ostrzegał, iż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tajna policja chce przejąć kontrolę nad NASK-iem, instytucją przydzielającą polskie domeny i sprawującą technologiczną pieczę nad polską częścią sieci. To właśnie w NASK nastąpiło pierwsze, historyczne polskie połączenie internetowe. W połowie listopada szefem NASK mianowano pułkownika ABW w czynnej służbie. W tym samym czasie rząd przygotował projekt zmian w ustawach dający tajnym specsłużbom prawo inwigilacji i cenzurowania internetu. Przypadek? Pretekstem do przejęcia kontroli nad NASK-iem było odwołanie poprzedniego szefa tej jednostki naukowej po kontroli finansowej. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłosiło konkurs na nowego dyrektora. W ostatnim dniu konkursu przedłużono go o kolejne dni. Działo się to wszystko w październiku. W tym samym czasie co wybuch afery hazardowej. Gdy przedłużono konkurs swą kandydaturę zgłosił oficer ABW, płk. Michał Chrzanowski, szef Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego tej tajnej służby. Kandydatów na nowego dyrektora NASK oceniała pięcioosobowa komisja konkursowa powołana przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego. ABW do komisji `wsadziła' dwóch swoich ludzi, w tym podwładnego płk. Chrzanowskiego. Oficjalnie reprezentowali ministerstwo nauki. Wyniki konkursu były w tej sytuacji do przewidzenia. Komisja konkursowa za najlepszą kandydaturę uznała oczywiście osobę czynnego oficera tajnej policji. Wyniki konkursu ogłoszono w połowie października tego roku. Ostateczne słowo należało do minister nauki i szkolnictwa wyższego p. Barbary Kudryckiej. Ta zwlekała miesiąc z mianowaniem. W tym czasie rozwijała się afera hazardowa, a premier Tusk ogłosił plan likwidacji hazardu m.in. w internecie. W rządzie trwały intensywne prace nad odpowiednią ustawą. Projekt zakładający inwigilację i cenzurę sieci ogłoszono w tym samym mniej więcej czasie co ostateczne postawienie na czele NASK-u oficera ABW. Minister Kudrycka powołała płk. Chrzanowskiego na dyrektora NASK 16 listopada tego roku. Od tej chwili NASK stał się de facto kolejnym departamentem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trzeba sobie uzmysłowić, że polskie domeny internetowe przydziela teraz ABW. Kupując sobie adres internetowy dajemy zarabiać specsłużbom. Korzystając z sieci radiowego dostępu do internetu stworzonej przez NASK korzystamy z infrastruktury całkowicie kontrolowanej przez tajną policję. NASK i ABW stały się jednością. Tymczasem w połowie listopada, premier Tusk ogłosił, iż Urząd Komunikacji Elektronicznej będzie cenzurować internet i blokować te witryny, które specsłużby uznają za `strony niedozwolone' w myśl ustawy. A projekt zakłada, że będą nimi witryny z e-hazardem, pedofilskie i propagujące faszyzm. O tym jakie to konkretne witryny znajdą się w tym rejestrze ma decydować ABW i policja. UKE ma prowadzić jedynie rejestr `usług i stron niedozwolonych' a w ciągu sześciu godzin od wpisania danej strony do rejestru musi wysłać do dostawców internetu informację o tym. Ci z kolei natychmiast muszą zablokować dostęp do tej witryny. Oczywiście definicje jakie strony internetowe są tymi zakazanymi są rozmyte i nieostre. Projekt prawa wprowadzał więc po prostu cenzurę, a ze specsłużb robił cenzorów. Jednak to nie wszystko. Do projektu wpisano przepisy umożliwiające śledzenie internautów, a właściwie ich ruchu w sieci bez wyroku sądu. W połowie grudnia dodano kolejne inwigilujące artykuły. Rząd Tuska chce by policja bez zgody sądu mogła żądać od operatorów danych każdego internauty, jego numeru PESEL czy e-maili. Policjant mógłby też sprawdzać, jakie strony odwiedzał. Dziś też o podobne dane może występować do operatorów komórkowych czy właścicieli portali, ale w większości przypadków dopiero z nakazem sądowym. Rząd takie przepisy tłumaczy ochroną społeczeństwa przed skutkami niektórych negatywnych zjawisk'. Jak w PRL. Niepokojące doniesienia dochodzą spod Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Aresztowany został jeden z gorliwszych obrońców Krzyża, dziennikarz Rafał Gawroński. Aresztowanie odbyło się dnia 30 lipca tego roku. Do protestującego dziennikarza podeszły trzy służby: BOR, WSW i policja. Aresztowano go rzekomo za pomówienie, co jest ewenementem na skale całej Polski, gdyż jeszcze nigdy z tego powodu nikogo nie aresztowano. Tak twierdzi też mój kumpel z onetu, który zna się na prawie i administracji, z racji zawodu. Twierdzi, że rozwój tej sprawy trzeba obserwować. Pan Marek Podlecki pisze: Rafał Gawroński w ciągu ostatniego miesiąca był także reporterem niezależnego programu internetowego 11 Minut, w którym w dwóch odcinkach ostro krytykował planowane usunięcie krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Jak sam twierdził, od dłuższego czasu był ?na oku służb? ? z uwagi na swoją krytyczną postawę wobec rządów PO oraz rodzącego się totalitaryzmu. 15 lipca w trakcie realizacji filmu o historii krzyża w Polsce został na chodniku spisany przez pracownika BOR, który nie podał żadnego powodu poza tym, że to 'z uwagi na bezpieczeństwo'. Link do całości tutaj: Aresztowany dziennikarz Rafał Gawroński pisał także dla zlikwidowanego przez hackerów portalu 'Afery prawa', bardzo niewygodnego dla postkomunistycznych elit i agentury WSI. Portal ten wiele razy był atakowany przez hackerów z racji tego, że demaskował afery administracji i systemu prawnego w całej Polsce, a było ich niemało. To ujawnia, jak traktowana jest w III Rzeczpospolitej Pomrocznej kwestia wolności słowa i cenzury internetu. Wolności słowa nie ma, a cenzura internetu istnieje już teraz. Na sam koniec przypominam wam o trwającym bojkocie koncernu 'Kampania Piwowarska'. Produkuja oni następujące piwa: Tyskie, Lech, Żubr, Dębowe Mocne, Redd's, Pilsner Urquell, Peroni, Miller, Gingers, Wojak, Grolsch. Gorąco zachęcam was do tej akcji i do poszukiwania innych piw na gorące letnie wieczory. Skąd pomysł tej akcji? Bojkotujemy te piwa ze względu na bulwersującą profanacje pamięci ofiar tragedii smoleńskiej, jakiej dopuściła się kampania Piwowarska. Umieścili oni wielki plakat 'zimny Lech' tuż obok Wawelu, w którym pochowany jest Prezydent Lech Kaczyński. Do dziś w telewizji emitują reklamówki z tym hasłem, pomimo tego, że już od dnia 10 kwietnia pojawiały się kawały o 'zimnym Lechu' czy 'kaczce po smoleńsku', którymi podniecają się degeneraci moralni. Oczywiście, oficjalnie ci ludzie próbują nam wmówić, że wszystko jest w porządku, że przecież nie chodzi w tym haśle o zimne zwłoki naszego prezydenta. Jednak prawda jest zgoła inna, ponieważ w dialogach między sobą ci sami ludzie podniecaja się hasłami 'zimny Lech' i innymi, doskonale zdając sobie sprawę, że chodzi tutaj o nawiązanie do zimnych zwłok Prezydenta Lecha. Nie dajmy się zwieść ich przekonywaniom i przede wszystkim nie dajmy zrobić z siebie wariatów, co oni chętnie czynią. |
|
Data: 2010-08-08 20:45:08 | |
Autor: zenek | |
Zbrodnia smoleńska szokujące fakty - ropowszechniajcie je | |
Szokujacem faktem jest to ze masdz beret zryty jak stara qrwa z centralnego.
|
|
Data: 2010-08-08 12:26:47 | |
Autor: Charlie delta | |
Zbrodnia smoleńska szokujące fakty - ropowszechniajcie je | |
On 8 Sie, 20:45, zenek <ze...@op.pl> wrote:
Szokujacem faktem jest to ze masdz beret zryty jak stara qrwa z centralnego. zenek, prochu marny, święty Jan ostrzega ciebie: 7 A gdy się skończy tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. 8 I wyjdzie, by omamić narody z czterech narożników ziemi, Goga i Magoga, by ich zgromadzić na bój, a liczba ich jak piasek morski. 9 Wyszli oni na powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; a zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich. 10 A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków. |
|