Znów się gnoju podszywasz pod moje dane! Ze też taką kanalie ta ziemie nosi! Byś zdychał w samotności i meczarniach! Pffuu!!!
MW
Użytkownik "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gmx.de> napisał w wiadomości news:o1tpp57fopzm$.18a5i9wgblra.dlg40tude.net...
1. Fragment raportu komisji Millera:
W dniu 08.04.2010 r. podczas lotu dyspozycyjnego samolotu Tu-154M nr 101 na
trasie PRAGA – WARSZAWA doszło do zderzenia z ptakiem, w wyniku czego
została powierzchniowo uszkodzona osłona radaru. Uszkodzenie to zostało
naprawione 09.04.2010 r. przez nieprzeszkolony w zakresie metod i technik
napraw elementów i zespołów lotniczych z materiałów kompozytowych personel
36 splt niezgodnie z wytycznymi Ту-154. Руководство по капитальному
ремонту”. Naprawa nie miała wpływu na zaistnienie katastrofy...
Tu dodam, o czym raport Millera milczy, ale wiadomo to z innych źródeł –
tupolewem wracał wtedy z Pragi premier Tusk.
Niczego więcej o tej naprawie w raporcie Milera nie ma, milczy o niej także
raport NIK, dotyczący oceny przygotowania wizyty. Nie wiemy czy zajęła się
nią prokuratura.
2. Wystarczy wrzucić hasło „zderzył się z ptakiem”, żeby zobaczyć, że
zderzenie samolotu z ptakiem to nadzwyczajne wydarzenie, po którym samoloty
albo lądują awaryjnie na rzece Hudson, albo przynajmniej natychmiast
zawracają i poddawane są dokładnemu sprawdzeniu. Bo taki ptak uderza ponoć
w samolot z siłą dwóch ton.
„Rzeczpospolita” trochę pisała o tej sprawie, rozmawiała z pilotami, od
których usłyszała, po zderzeniu z ptakiem należało natychmiast zawracać na
lotnisko w Pradze.
Ten tupolew, lecący z premierem Polski, jednak nie zawrócił…
Następnego dnia uszkodzenia zostały błyskawicznie naprawione, bez śladu – i
samolot był już gotów na lot do Smoleńska…
3. Naprawy dokonywała ekipa nieprzeszkolona w zakresie metod i technik
naprawy elementów i zespołów lotniczych… – ciekawe, nieprawdaż?
W 36 pułku mieli przecież ekipy przeszkolone, ale tej akurat naprawy, w
samolocie, którym prezydent nazajutrz miał lecieć do Smoleńska, dokonywała
ekipa nieprzeszkolona.
Z raportu Millera dowiadujemy się, w czym ta ekipa była nieprzeszkolona.
A w czym była przeszkolona?
I czy ktoś tej ekipie patrzył na jej majstrujące złote rączki?
Na przykład BOR, z niezawodnym generałem Janickim?
4. Dużo tych zbiegów okoliczności. Zderzenie z ptakiem, ale samolot nie
zawraca, a potem zajmuje się nim nieprzeszkolona ekipa… siła złego na
jednego tupolewa i to wszystko w przededniu katastrofy…
Gdzie indziej zbadali by gruntownie tę ekipę i tę naprawę, ale nie w
Polsce. Po co badać, skoro od razu wszystko było jasne – jak walnęło to się
urwało, samolot był za nisko, a ziemia za wysoko…
5. Bo katastrofy smoleńskiej się nie bada, katastrofę smoleńską się
wyjaśnia…
Janusz Wojciechowski
|