Data: 2012-07-11 16:12:45 | |
Autor: .B:artek. | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
W dniu 11-07-2012 16:02, Liwiusz pisze:
http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,14749444,wiadomosc.html?ticaid=1ec97 Demagogia. RĂłwnie dobrze moĹźna napisaÄ, Ĺźe zginÄĹa przez pociÄ g-mordercÄ. Albo przez producenta samochodu, ktĂłry nie zainstalowaĹ w nim ASUZP (Aktywnego Systemu Unikania Zderzenia z PociÄ giem). A naprawdÄ zginÄĹa przez nieostroĹźnoĹÄ. -- ..B:artek. |
|
Data: 2012-07-11 15:25:03 | |
Autor: kamil | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
On 11/07/2012 15:12, .B:artek. wrote:
W dniu 11-07-2012 16:02, Liwiusz pisze: Bzdura. Wina Tuska, bo nie zainstalował barierek. -- Pozdrawiam, Kamil http://bynajmniej.net |
|
Data: 2012-07-11 16:46:46 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-11 16:25, kamil pisze:
On 11/07/2012 15:12, .B:artek. wrote: To fakt - gdyby aktywniej działał na niekorzyść Polaków, to sytuacja ekonomiczna w regionie spowodowałaby rozebranie torów. Pociągi by nie jeździły, a ludzie by zarobili dobre pieniądze na sprzedaży złomu. |
|
Data: 2012-07-11 16:26:01 | |
Autor: elmer radi radisson | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
On 2012-07-11 16:12, .B:artek. wrote:
Demagogia. RĂłwnie dobrze moĹźna napisaÄ, Ĺźe zginÄĹa przez Albo ze miala zamkniete drzwi i dach nad soba. Stalowa pulapka! -- memento lorem ipsum |
|
Data: 2012-07-11 17:19:20 | |
Autor: z | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-11 16:12, .B:artek. pisze:
Demagogia. Równie dobrze można napisać, że zginęła przez Tak samo jak przez prędkość czy przez zgraje pijanych kierowców. Demagogia demagogię pogania. z |
|
Data: 2012-07-11 18:45:52 | |
Autor: P.B. | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
On Wed, 11 Jul 2012 16:12:45 +0200, ".B:artek." <maila@nie.ma.i.nie.bylo.pl> wrote:
Demagogia. RĂłwnie dobrze moĹźna napisaÄ, Ĺźe zginÄĹa przez pociÄ g-mordercÄ. Albo przez producenta samochodu, ktĂłry niezainstalowaĹ w nim ASUZP (Aktywnego Systemu Unikania Zderzenia z PociÄ giem). A naprawdÄ zginÄĹa przez nieostroĹźnoĹÄ. ZginÄĹa gĹĂłwnie przez instruktora kretyna, ktĂłry wziÄ Ĺ jÄ na przejazd kolejowy na pierwszÄ jazdÄ. Zawsze zastanawiam siÄ, co majÄ na myĹli instruktorzy, ktĂłrzy naukÄ ruszania prowadzÄ na ruchliwych ulicach, w godzinach szczytu. -- -- Pozdrawiam, Przemek |
|
Data: 2012-07-12 12:18:14 | |
Autor: Andrzej Lawa | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
W dniu 11.07.2012 18:45, P.B. pisze:
ZginÄĹa gĹĂłwnie przez instruktora kretyna, ktĂłry wziÄ Ĺ jÄ na przejazd W dodatku niesprawnym pojazdem. |
|
Data: 2012-07-12 14:35:14 | |
Autor: Excite | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-11 18:45, P.B. pisze:
Zawsze zastanawiam się, co mają na myśli Mają na myśli wizję bezrobocia bo sami instruktorami są z musu a nie z powołania. Często nie mają żadnych planów nauczania, po prostu wsiadasz i jedziesz bo taki jest schemat w danym OSK, bo kursantowi trzeba zaimponować że w tym OSK to się szybko nauczy i już na pierwszej jeździe będzie w ruchu miejskim "śmigał". Inaczej kursant się obrazi że go placem manewrowym męczą i pójdzie do innego OSK. Za czasów jak ja się uczyłem na kat B to pierwsza połowa kursu była tylko na placu. Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przy słupkach, zawracaniu itp. gdy opanowało się sterowanie samochodem wyjeżdżało się na miasto. A teraz... kursant się obrazi bo jego kolega/koleżanka to już na 1 jeździe po mieście jeździli a on nie gorszy i nie będzie pieniędzy marnował na jakieś kręcenie się po placu. Robiłem w tym zawodzie to wiem że winę za część tego zła ponoszą sami kursanci którzy chcą się na kursie świetnie bawić w jak najniższej cenie, nauka schodzi na dalszy plan aż do czasu egzaminu. Jeszcze jak znajomy im powie że kurs to tylko formalność bo prawdziwej jazdy uczy się i tak już z prawem jazdy to podejście takiego człowieka jest całkowicie olewające. To tak jak by w cenie kursu kupił tylko frajdę z jazdy i zaświadczenie. |
|
Data: 2012-07-12 14:47:48 | |
Autor: J.F | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości
W dniu 2012-07-11 18:45, P.B. pisze: Zawsze zastanawiam się, co mają na myśli Mają na myśli wizję bezrobocia bo sami instruktorami są z musu a nie z powołania. Często nie mają żadnych planów nauczania, po prostu wsiadasz i jedziesz bo taki jest schemat w danym OSK, bo kursantowi trzeba zaimponować że w tym OSK to się szybko nauczy i już na pierwszej jeździe będzie w ruchu miejskim "śmigał". Inaczej kursant się obrazi że go placem manewrowym męczą i pójdzie do innego OSK. Za czasów jak ja się uczyłem na kat B to pierwsza połowa kursu była tylko na placu. No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o kursantow martwic, instruktor swoje lata mial, i tez bylo "no to jedziemy na ulice". Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na placu nie ma sensu, mimo ze kursantowi sie wydaje inaczej. A ulice ... albo ruchliwe, albo w godzinach szczytu :-) W godzinach szczytu mozna zielonego kursanta wyprowadzic, szkody nie spowoduje, wszyscy jezdza powoli, nauczy sie stac w korkach :-) Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przy słupkach, zawracaniu itp. gdy opanowało się sterowanie samochodem wyjeżdżało się na miasto. Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz. nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala godzine poswiecic. Z ruchem ulicznym tez trzeba sie przespac, oswoic - i potem czasu zabraknie. A manewry w miedzyczasie. J. |
|
Data: 2012-07-12 14:23:24 | |
Autor: kamil | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
On 12/07/2012 13:47, J.F wrote:
Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości Doświadczenie przez tego młodego instruktora prowadzącego szkołę od dwóch miesięcy raczej nie przemawia. Branie na pierwszą jazdę dziewczyny, której samochód pewnie gaśnie przy każdym ruszaniu na niestrzeżony przejazd kolejowy nazwał bym raczej skrajnym kretynizmem, niż objawami doświadczenia i zdrowego rozsądku. -- Pozdrawiam, Kamil http://bynajmniej.net |
|
Data: 2012-07-12 16:43:10 | |
Autor: J.F | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Użytkownik "kamil" napisał w wiadomości
On 12/07/2012 13:47, J.F wrote: No coz, ja robilem PJ w innych czasach, szkola sie nie musiala o Doświadczenie przez tego młodego instruktora prowadzącego szkołę od dwóch miesięcy raczej nie przemawia. Nie wiesz ile lat pracowal w cudzej szkole jazdy. Musial kurs instruktorski zrobic, egzamin, wlasne PJ moze jeszcze pamieta .. Branie na pierwszą jazdę dziewczyny, której samochód pewnie gaśnie przy każdym ruszaniu na niestrzeżony przejazd kolejowy nazwał bym raczej skrajnym kretynizmem, niż objawami doświadczenia i zdrowego rozsądku. No, wyszlo jak wyszlo, po fakcie kazdy madry. Z drugiej strony pojedz z kursantka na miasto, gdzie inni jezdza "setka" :-) J. |
|
Data: 2012-07-12 15:14:25 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 14:47, J.F pisze:
Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości Ja tam też od razu jechałem na "ulicę". No, ale czasy były jednak trochę inne, co nie znaczy, że teraz należy robić inaczej. Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przy A czytam o tych godzinach jazdy po łuku, parkowaniu przy słupkach itd. to mi się słabo robi - później mamy takich niedouczonych "kierowców", którzy się zachować na drodze nie potrafią. Zresztą parkować w rzeczywistych warunkach też nie... |
|
Data: 2012-07-12 15:25:18 | |
Autor: wchpikus | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 15:14, Artur Maśląg pisze:
Wcale nie, złe rozumujesz.. Właśnie takie kręcenie na parkingu dużo daje, oswaja ze zmiana biegów, hamowaniem, jak u kiedy używać sprzęgła... Potem na mieście nie ma problemu z ruszeniem lub zatrzymaniem auta. Teraz jak widzę "L", to wiem ze zaraz coś wywinie, w środku wystraszony "zielony", ledwo wie jak się steruje autem a tutaj z każdej strony coś jedzie..i panika. Oswojenie się z samochodem to dobra szkoła, nie dla każdego oczywiście. Ale widać potem jak kto sobie radzi za kołkiem..stara szkoła zawsze wychodzi lepiej. Zdawałem w 96r...teraz bym nie chciał tak się uczyć:) |
|
Data: 2012-07-12 20:37:33 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 15:25, wchpikus pisze:
W dniu 2012-07-12 15:14, Artur Maśląg pisze: Raczej nie. Właśnie takie kręcenie na parkingu dużo daje, oswaja ze zmiana biegów, To ile ma być tego kręcenia? Spróbuj najpierw z rodzicem gdzieś w lesie. Teraz jak widzę "L", to wiem ze zaraz coś wywinie, w środku wystraszony Znaczy jak go oswajać - ma jeść z ręki? Ale widać potem jak kto sobie radzi za kołkiem..stara szkoła zawsze Jaka stara szkoła, znaczy czyja? Zdawałem w 96r...teraz bym nie chciał tak się uczyć:) ROTFL - Przepraszam, że pytałem o starą szkołę. |
|
Data: 2012-07-12 22:51:41 | |
Autor: Excite | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 20:37, Artur Maśląg pisze:
Zdawałem w 96r...teraz bym nie chciał tak się uczyć:) Ma racje, z 96 to jest stara szkoła. Inaczej się wtedy uczyło i inaczej egzaminowało. Ty pewnie myślisz o jakiejś prehistorii ;) |
|
Data: 2012-07-13 09:40:16 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 22:51, Excite pisze:
W dniu 2012-07-12 20:37, Artur Maśląg pisze: Nie, to żadna stara szkoła, tylko jeden z etapów 'nowoczesnej' nauki jazdy, który na szczęście został w części pożegnany, choć wielu by chciało by tak zostało. Uczono często źle, co zresztą widać - nawet po Twoich wypowiedziach. |
|
Data: 2012-07-13 10:39:55 | |
Autor: wchpikus | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Nie, to żadna stara szkoła, tylko jeden z etapów 'nowoczesnej'A czego uczono zle? Mozesz przytoczyc? |
|
Data: 2012-07-13 18:38:35 | |
Autor: kamil | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
On 12/07/2012 14:25, wchpikus wrote:
W dniu 2012-07-12 15:14, Artur Maśląg pisze: "Kiedyś to było".. Od stuleci każde pokolenie powtarza te bzdury na każdy temat. Edukacja, prawo jazdy, a tym czasem świat kręci się dalej, budynki stawiane przez tych niedouczonych młodych inżynierów nie przewracają, a wypadków na drogach jakby tak coraz mniej z roku na rok. -- Pozdrawiam, Kamil http://bynajmniej.net |
|
Data: 2012-07-12 17:11:42 | |
Autor: J.F | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Użytkownik "Artur Maśląg" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:jtmikf$lfo$1@inews.gazeta.pl...
Dopiero po około 10 godzinach jazdy na łuku, parkowaniach przyA czytam o tych godzinach jazdy po łuku, parkowaniu przy słupkach itd. No ale prawde mowiac to jazdy po luku moj instruktor mnie nie nauczyl. Ale to wyszlo dopiero po kursie, po egzaminie, w normalnej trasie z normalna predkoscia ... ale tato cos tam podpowiedzial i po 500km moglem sie uwazac za eksperta. Od suchego asfaltu, bo jak sie okazalo to jezdzic po mokrej kostce mnie tez nie nauczyli. Ale tego na placyku nauki jazdy i przez 100h nie naucza :-) J. |
|
Data: 2012-07-12 17:32:03 | |
Autor: RoMan Mandziejewicz | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Hello J.F,
Thursday, July 12, 2012, 5:11:42 PM, you wrote: [...] No ale prawde mowiac to jazdy po luku moj instruktor mnie nie nauczyl. Ale to wyszlo dopiero po kursie, po egzaminie, w normalnej trasie z normalna predkoscia ... ale tato cos tam podpowiedzial i po 500km moglem sie uwazac za eksperta. Od suchego asfaltu, bo jak sie okazalo to jezdzic po mokrej kostce mnie tez nie nauczyli. Ale tego na placyku nauki jazdy i przez 100h nie naucza :-) 5 sekund: po mokrej kostce jedzie się powoli, bardzo powoli. -- Best regards, RoMan PMS++ PJ+ S+ p+ M- W+ P++:+ X++ L++ B++ M+ Z+++ T- W+ CB++ Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!) |
|
Data: 2012-07-12 20:39:20 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 17:11, J.F pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg" napisał w wiadomości grup Wielu rzeczy pewnie nie nauczył. Ale to wyszlo dopiero po kursie, po egzaminie, w normalnej trasie z Otóż to - podpowiedział doświadczony kierowca na spokojnie. No, ale z tym ekspertem po 500km to ładne ;) Od suchego asfaltu, bo jak sie okazalo to jezdzic po mokrej kostce mnie Mokrej kostki uczysz się błyskawicznie. |
|
Data: 2012-07-12 20:46:53 | |
Autor: J.F | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Użytkownik "Artur Maśląg" napisał w
W dniu 2012-07-12 17:11, J.F pisze: Od suchego asfaltu, bo jak sie okazalo to jezdzic po mokrej kostce mnie Mokrej kostki uczysz się błyskawicznie. Ale to kosztowna nauka :-) J. |
|
Data: 2012-07-12 20:54:15 | |
Autor: Artur Maśląg | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 20:46, J.F pisze:
Użytkownik "Artur Maśląg" napisał w Czy ja wiem - jeżeli wcześniej nie miałeś tendencji do przeginania i miałeś świadomość braku umiejętności to bardzo szybko się nauczysz bez strat własnych. Jeżeli było inaczej, to nauczysz się ze stratami - też zaowocuje. |
|
Data: 2012-07-12 15:26:58 | |
Autor: Excite | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
W dniu 2012-07-12 14:47, J.F pisze:
Moze po prostu doswiadczenie przez nich przemawia, ze cwiczenie na placu Ale plac ma sens, to kursanci nie chcą po placu jeździć a instruktorzy dopasowują się do żądań klientów. A ulice ... albo ruchliwe, albo w godzinach szczytu :-) Niczego się nie nauczy. Będzie wystraszony a ilość rzeczy która mu nie wychodzi tylko go niepotrzebnie zdołuje. Na plus tylko to że będzie mógł się pochwalić "jeździłem już po mieście !". W rzeczywistości to instruktor jeździł, wszystko podpowiadał i we wszystkim wyręcza kursanta. To tak jak by naukę w szkolę podstawowej 1 klasy zacząć od materiału z 6 klasy, potem trochę z 2, trochę z 1, trochę z 4 i tak sobie chaotycznie skakać wedle własnego uznania. Bez sensownego planu nauczania nie ma żadnego nauczania co doskonale pokazują statystyki zdawalności. Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz. Po pierwsze to lepiej przesadzić w stronę placu niż zbyt szybkiego wyjazdu na miasto. A po drugie to dla jednego w sam raz będzie 1 godzina a inny będzie potrzebował 10. Więc założyli że średnio po 7-10 godzinach wyjeżdża się na miasto i to się nawet sprawdzało. W tamtych czasach nieco więcej zadań egzaminacyjnych wykonywało się na placu więc podczas tych wielu godzin na placu było czego się uczyć. nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala Czasu nie zabraknie, jak ktoś potrzebuje 10 godzin na placu i 40 na mieście to oznacza że musi jeździć 50 godzin a nie tylko tyle co ustawowe minimum czyli 30 obowiązujące na chwilę obecną. OSK często przyjmują te minimalne 30 godzin jako czas maksymalny kursu, robią tak bo większość kursantów chce zmieścić się w 30 godzinach i nie dopłacać ani złotówki. Jak instruktor uczciwie na podstawie umiejętności kursanta ustala że kursant musi jeździć np. 60 godzin to mało który kursant zrozumie to i przyjmie do wiadomości. A że w 30 godzinach mieszczą się tylko zdolni kursanci no to jest jak jest, kurs się kończy po 30 a kursanci biegną nieprzygotowani na egzamin i próbują do skutku. I niestety część z nich w końcu dostaje prawo jazdy gdy sytuacja na egzaminie była dla nich sprzyjająca. Puste skrzyżowanie, skręt w lewo... zaliczone, parkowanie i miejsca że autobus by się zmieścił... zaliczone. Egzamin zleci a tłumok co ledwo po prostej jedzie dostaje PJ. |
|
Data: 2012-07-12 17:04:22 | |
Autor: J.F | |
Zginęła przez zapięte pasy | |
Użytkownik "Excite" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:jtmjb0$ve$1@node2.news.atman.pl...
W dniu 2012-07-12 14:47, J.F pisze: A ulice ... albo ruchliwe, albo w godzinach szczytu :-) Niczego się nie nauczy. Będzie wystraszony a ilość rzeczy która mu nie wychodzi tylko go niepotrzebnie zdołuje. Na plus tylko to że będzie mógł się pochwalić "jeździłem już po mieście !". W rzeczywistości to instruktor jeździł, wszystko podpowiadał i we wszystkim wyręcza kursanta. No, tak calkiem we wszystkim to nie. A podpowiadal i korygowal bedzie jeszcze pare ladnych godzin .. To tak jak by naukę w szkolę podstawowej 1 klasy zacząć od materiału z 6 klasy, potem trochę z 2, trochę z 1, trochę z 4 i tak sobie chaotycznie skakać wedle własnego uznania. Bez sensownego planu nauczania nie ma żadnego nauczania co doskonale pokazują statystyki zdawalności. Ale to chyba przesada w druga strone. Godzina bylaby chyba w sam raz. Po pierwsze to lepiej przesadzić w stronę placu niż zbyt szybkiego wyjazdu na miasto. A po drugie to dla jednego w sam raz będzie 1 godzina a inny będzie potrzebował 10. Więc założyli że średnio po 7-10 godzinach wyjeżdża się na miasto i to się nawet sprawdzało. No coz, mnie tak latwo nie przekonasz. Bo ja to przezylem ... wrzuc jedynke, wrzuc dwojke, wrzuc trojke ... no to odpalaj silnik i jedziemy na ulice. Blady strach, tez bym sobie wolal pojezdzic chwile po placu ... ale jakos dalismy rade, i zdalismy za pierwszym razem, wiec ten system tez sie sprawdza :-) W tamtych czasach nieco więcej zadań egzaminacyjnych wykonywało się na placu więc podczas tych wielu godzin na placu było czego się uczyć. Ano owszem - calkiem zmarnowane nie byly. nawet moze pol, aczkolwiek jak sa i tak manewry do nauki to mozna cala Czasu nie zabraknie, jak ktoś potrzebuje 10 godzin na placu i 40 na mieście to oznacza że musi jeździć 50 godzin a nie tylko tyle co ustawowe minimum czyli 30 obowiązujące na chwilę obecną. Tylko fizjologia nieco inna, i pewne rzeczy mozg musi w spokoju przetrawic. Jak masz miec 10h na placu i 20h w miescie, to moze sie okazac ze lepiej bedzie 2h na placu, a potem 20 dni po 45 min na miescie i 15 minut na placu. OSK często przyjmują te minimalne 30 godzin jako czas maksymalny kursu, robią tak bo większość kursantów chce zmieścić się w 30 godzinach i nie dopłacać ani złotówki. Jak instruktor uczciwie na podstawie umiejętności kursanta ustala że kursant musi jeździć np. 60 godzin to mało który kursant zrozumie to i przyjmie do wiadomości. Bo raczej trudno z gory/na poczatku powiedziec ze to 60 h zajmie. I tak chyba nigdy i nigdzie sie nie mowilo A że w 30 godzinach mieszczą się tylko zdolni kursanci no to jest jak jest, kurs się kończy po 30 a kursanci biegną nieprzygotowani na egzamin i próbują do skutku. Za moich czasow byl "egzamin wewnetrzny" i to pod koniec kursu instruktor stwierdzal ze sie nadaje, albo musi jeszcze troche pocwiczyc. Zreszta zobacz - niektorzy zdaja za drugim razem, za trzecim, czasem dokupuja pare godzin jazd ... tylko pare godzin, wiec te 30h to calkiem dobry szacunek. Za moich czasow bylo zreszta znacznie mniej .. 24 czy wrecz 18 ? Zas biorac pod uwage spora przypadkowosc w zdawaniu egzaminu, to instruktor wrecz powinien wypychac na egzamin tych w miare przyzwoicie jezdzacych. Moze sie uda i zdadza, bo co - ma ich naciagac na dodatkowe lekcje, a potem bedzie mala wpadka i tak nie zda :-) No chyba ze szkole bedzie zalezalo na opinii i statystykach ... "my tu mamy drogo, bo dobrze" a potem "i musi pan/i doplacic za dodatkowe 10h jazdy" :-) A kursanta mozna przeciez zaprosic na dodatkowe jazdy takze jesli zda egzamin. J. |
|
Data: 2012-07-12 17:49:06 | |
Autor: Jacek Politowski | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
In article <jtmp1p$jit$1@inews.gazeta.pl>
J.F <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> wrote: No coz, mnie tak latwo nie przekonasz. Bo ja to przezylem ... wrzuc jedynke, wrzuc dwojke, wrzuc trojke ... no to odpalaj silnik i jedziemy na ulice. U mnie podobnie. Jazdy zaczęły się od dojechania na placyk. :-) Jakieś 5km z centrum Olsztyna. W tym ruszanie pod górę (choć, jeśli dobrze pamiętam - minęło już prawie 13 lat - miałem zająć się jedynie gazem i sprzęgłem, hamulec obsłużył instruktor). Oczywiście uprościłem, że tak się zaczęły - pierw była seria pytań kontrolnych, ustawianie fotela, lusterek itp. Dopiero po tym pełne zaskoczenie - "Pojedziesz teraz na placyk". -- Jacek Politowski |
|
Data: 2012-07-11 22:05:28 | |
Autor: Pawel \"O'Pajak\" | |
ZginÄĹa przez zapiÄte pasy | |
Powitanko,
A naprawdÄ zginÄĹa przez nieostroĹźnoĹÄ. Glownie instruktora. Przejazdy kolejowe sa w wiekszosci w takim stanie, ze jest absolutnie pewne zgasniecie silnika jesli jedzie ktos malo doswiadczony. Do tego fatalna widocznosc, jest wiele miejsc, gdzie widac co sie dzieje dopiero jak sie jest na torach. Na przejezdzie kolejowym gina tacy mistrzowie jak Janusz Kulig, a tu laduja na taka mine dziewczyne, ktora jeszcze cala uwage poswieca na odroznienie gazu od hamulca. Pozdroofka, Pawel Chorzempa -- "-Tato, po czym poznaÄ maĹÄ szkodliwoĹÄ spoĹecznÄ ? -Po wielkiej szkodzie prywatnej" (kopyrajt: S. MroĹźek) ******* >>> !!! UWAGA: ODPOWIADAM TYLKO NA MAILE ->: > (moje imie.[kropka]nazwisko, ten_smieszny_znaczek)gmail.com |