Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zielona wyspa w czarnej dziurze

Zielona wyspa w czarnej dziurze

Data: 2010-10-08 03:13:40
Autor: muto2100
Zielona wyspa w czarnej dziurze
Tak jak rok temu prace nad budżetem państwa toczyły się w cieniu walki
Donalda Tuska z hazardem, tak też w tym roku uwagę od budżetu państwa,
nad którym Sejm wczoraj rozpoczął debatę, odwraca kolejna widowiskowa
krucjata rozpoczęta przez premiera - walka z dopalaczami

Wzrost cen żywności, energii elektrycznej, gazu czy paliw to tylko
część podwyżek, które w przyszłym roku funduje nam ekipa Donalda Tuska
w ramach przygotowanego na 2011 rok budżetu państwa. Zaplanowana przez
rząd podwyżka podatku VAT, który zawarty jest w cenie sprzedawanych
towarów i usług, będzie najdotkliwsza dla najmniej zarabiających, ale
może też doprowadzić do obniżenia popytu i zahamowania wzrostu
gospodarczego, na którego zwiększeniu rząd opiera prognozę dochodów
budżetowych na przyszły rok.

O tym, że rząd ma bardzo poważny problem z budżetem, świadczy
przemówienie prezentującego Sejmowi projekt budżetu ministra finansów
Jacka Rostowskiego. Minister zamiast mówić do rzeczy, tradycyjnie
uwagę od meritum sprawy odwracał próbą uczynienia z debaty budżetowej
kolejnej politycznej awantury. Po raz kolejny Rostowski zaatakował
opozycję, a przede wszystkim zbeształ poprzednio rządzących.
Zapowiadał przy tym, że żadna katastrofa finansów nam nie grozi,
Polska jest w dobrej kondycji, a reformy finansów "są w drodze".
Politykę rządu "niedenerwowania wyborców, przekonywania, że jest
dobrze, i sugerowania, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej niż
faktycznie", którą można określić hasłem: "byle do wyborów", starannie
starają się realizować posłowie PO. Przewodniczący sejmowej Komisji
Finansów Publicznych Paweł Arndt (PO) przekonywał wczoraj z trybuny
sejmowej m.in., że zapisy projektu przyszłorocznego budżetu państwa
chronią najuboższych oraz zabezpieczają realizację zadań publicznych.
Arndt stwierdził również, że podwyżka podatku VAT to niezwykle trudna
decyzja, jednakże traktuje ją jako "najmniejsze zło z możliwych".

Podwyżka podatku VAT wiele wspólnego z ochroną najuboższych jednak nie
ma. Biorąc pod uwagę, że już obecnie kuleje egzekucja należnych
fiskusowi podatków, w tym podatku VAT, można przypuszczać, iż tym,
którzy nie płacą, będzie jeszcze trudniej zapłacić po podwyżce.
Zamiast np. zwiększyć egzekucję podatków, fiskus w wyniku podwyżki VAT
złupi zwykłych obywateli, którzy przed wyższym podatkiem od towaru i
usług nie są w stanie uciec. Jest on bowiem wliczony w cenę. A
podwyżka najbardziej dotknie tych, którzy największą część swoich
dochodów wydają na produkty pierwszej potrzeby: żywność, opłaty za
energię etc., czyli średnio i najmniej zarabiających.
W projekcie ustawy budżetowej potwierdzono, że podstawowa stawka
podatku VAT wzrośnie z 22 do 23 procent.

Należy również wziąć pod uwagę, że w wyniku wyższego VAT wzrośnie np.
koszt energii potrzebny do wytworzenia towarów czy też koszt
transportu - co dodatkowo będzie sprzyjać windowaniu cen. Tym samym
podwyżka VAT może się naszej gospodarce odbić czkawką, powodując
zahamowanie wzrostu gospodarczego. W projekcie budżetu nie
przewidziano także podwyżek płac w sferze budżetowej. Jedynie
nauczyciele we wrześniu przyszłego roku mogą liczyć na większe płace.
Podwyżka nauczycielskich pensji to jednak zmartwienie nie tyle rządu,
co przede wszystkim samorządów, które nie otrzymują adekwatnej do
zaplanowanej podwyżki subwencji. W budżecie przewidziano również
obniżenie m.in. zasiłku pogrzebowego z 6,3 tys. zł do 4 tys. złotych.

Na projekcie przyszłorocznego budżetu suchej nitki nie pozostawiła
opozycja. Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek o odrzucenie projektu
już po pierwszym czytaniu. Jak się okazuje, nie wszystkim jednak
będzie gorzej. W poprzednich latach przy okazji debat budżetowych
rozpętywane były olbrzymie awantury o budżet Kancelarii Prezydenta czy
też Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Po tym, gdy prezydencki
fotel zajął polityk Platformy Obywatelskiej, a w KRRiT Platforma
ulokowała swoich ludzi, partia rządząca nie widzi konieczności cięć w
budżetach tych instytucji, a wręcz przeciwnie. - Wydatki w Kancelarii
Prezydenta wzrastają o 15 proc., a w Krajowej Radzie Radiofonii i
Telewizji o 30 procent. Wzrastają też koszty utrzymania urzędów
centralnych o około 5 proc. - wyliczał Mariusz Błaszczak,
przewodniczący klubu PiS.

Wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Finansów Publicznych Beata Szydło
(PiS) oceniła, że budżet na 2011 r. jest "politycznym przetrwaniem
Platformy Obywatelskiej do wyborów parlamentarnych i nie bierze pod
uwagę ani interesów państwa, ani interesów obywateli". Krytykując rząd
za brak reformy finansów, zwracała uwagę, że dług publiczny wynosi w
tej chwili blisko 740 mld złotych. - To daje 19 tys. zł na osobę, ale
już 95 tys. zł na osobę poniżej 18. roku życia. To oznacza, że za
niefrasobliwość i beztroskę tego rządu płacić będą przyszłe pokolenia
Polaków - mówiła Szydło. Szef klubu PiS ocenił, że zielona wyspa,
której mianem premier Donald Tusk określał Polskę, wpadła teraz w
czarną dziurę.

Najgorszy budżet od 17 lat

Mocne słowa wypowiedział poseł SLD Ryszard Zbrzyzny. - To najgorszy
budżet, nad jakim miałem okazję pracować, a w Sejmie jestem od 17 lat
- mówił. Poseł SLD stwierdził, że przygotowany przez ekipę Donalda
Tuska projekt budżetu jest antyrozwojowy i antyspołeczny. Zwrócił
uwagę, iż w przyszłym roku do państwowej kasy z prywatyzacji wpłynąć
ma 15 mld zł, a z dywidend i wpłat z zysku od firm z udziałem Skarbu
Państwa - 8,5 mld złotych. Według Zbrzyznego, drenowanie państwowych
firm z gotówki zahamuje ich rozwój. Ocenił także, iż budżet nie daje
nadziei ludziom. - Dzisiaj kolejny raz zamrażane są płace budżetówki.
Policja, straż pożarna, służba celna, pracownicy skarbówki i jeszcze
inne służby państwowe protestują na ulicach Warszawy. Jedno, co udało
się rządowi Donalda Tuska zrobić, to zjednoczenie ruchu związkowego
przeciwko sobie - dodał Zbrzyzny. Poseł SLD zwrócił uwagę, że na
koszty obsługi długu publicznego, np. samą wypłatę odsetek, wydajemy
33 mld zł rocznie. Co oznacza, iż na obsługę długu zostanie
przeznaczona prawie całość wpływów z podatku dochodowego płaconego
przez osoby fizyczne (plan dochodów z PIT na 2011 r. przewiduje 38
mld).

Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, iż w kolejnych latach
zmniejszać się będzie deficyt budżetowy. Na przyszły rok deficyt
zaplanowano na 40,2 mld złotych. W kolejnych latach mniejszy ma być
również deficyt sektora finansów publicznych. Rostowski poinformował,
że według jego unijnej metodologii liczenia deficyt wynosić będzie: w
2011 r. - 6,5 proc. produktu krajowego brutto, w 2012 r. - 4,5 proc.
PKB, a 2013 r. - 2,9 proc. PKB. W 2011 r. resort finansów prognozuje
wzrost gospodarczy na poziomie 3,5 procent. Według Rostowskiego, wynik
taki będzie nas plasował razem z Niemcami na drugim miejscu w Europie,
za Szwecją spodziewającą się 4-procentowego wzrostu PKB.
Minister finansów zapowiedział, że w ciągu kilku tygodni trafi do
Sejmu projekt ustawy zakładający wprowadzenie reguły wydatkowej. Ma
ona polegać na tym, że wydatki niezaliczane do wydatków sztywnych,
czyli tych, które należy ponieść np. na obsługę długu, nie będą mogły
wzrastać o więcej niż o 1 procent. Rządowy projekt przyszłorocznego
budżetu zakłada wydatki w wysokości 313,5 mld zł, a dochody rzędu
273,3 mld złotych.

Data: 2010-10-08 23:00:33
Autor: Kaczysta
Zielona wyspa w czarnej dziurze
W dół Polskę ciagnął wydatki związane z Euro 2012. Lwia część tej dziury budżetowej poszła w te inwestycje. Najgorsze jednak jest to, że te inwestycje są warte funta kłaków - nie przyniosą znaczących wpływów, a po zakończeniu igrzyst Euro 2012 staną się ogromnym ciężarem budżetowym dla samorządów.  Będziemy więc mieli całą kupę nikomu niepotrzebnych i stoających pustych stadionów i centró konferencyjnych. Myślę, że na Stadion Narodowy w Warszawie powrócą handlarze - i tak znowu będziemy mieli największy (teraz luksusowy) jarmark świata.
AZ

Zielona wyspa w czarnej dziurze

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona