Jacek KurskiniczymwikingErykRudyw X w opowiada ludowi bajki o zielonej
Grenlandii. Aby zdobyć punkty w politycznej grze. Bo zielonej Grenlandii
człowiek widzieć nie mógł: obecny lądolód ma ponad 100 tys. lat i zajmuje
ok. 80 proc. wyspy

Naprawdę się wzruszyłem, gdy usłyszałem, jak europoseł Jacek Kurski z
"Solidarnej Polski" w sobotni poranek opowiada w radiowej Trójce o klimacie.

Otóż pan poseł błysnął stwierdzeniem, że zmiany klimatu nie doprowadzą do
żadnej katastrofy i poparł je dawką swojej wiedzy na temat Grenlandii. Otóż
według niego ta dziś zalodzona wyspa, gdy zobaczyli ją pierwsi ludzie, była
zielona. Panu posłowi chodzi zapewne o wikingów, którzy osiedlili się na
południowej Grenlandii pod koniec pierwszego tysiąclecia naszej ery.

Tak się składa, że lód na Grenlandii pojawił się ok. 3 mln lat temu.
Zmniejszał się i powiększał, a to, co znamy dziś, ma ponad 100 tys. lat. I
to, co jest dziś, nie różni się raczej od tego, co widzieli wikingowie, a
także przodkowie dzisiejszych Inuitów, którzy przybyli na tą wyspę znacznie
wcześniej. Żadne człowiek nie widział Grenlandii bardziej wolnej od lodu,
niż jest teraz, a przypomnę, że lądolód zajmuje ok. 80 procent wyspy.

Mit o tym, że wikingowie mogli zasiedlić Grenlandię, bo było wtedy cieplej i
na wyspie nie było lodu, jest chyba bzdurą najczęściej powtarzaną przez
polityków i publicystów pragnących zanegować, że to człowiek jest siłą
sprawczą globalnego ocieplenia. Niektórzy na Grenlandii wikingów widzą nawet
sady owocowe.

Problem w tym, że ani sadów, ani nawet wielkich upraw jęczmienia raczej tam
nie było. Jęczmień jeżeli był uprawiany, to raczej w niewielkich ilościach.
Większość ziarna sprowadzano na wyspę z Europy. Wikingowie mieli cenny towar
na wymianę, a mianowicie "kość słoniową", czyli kły morsów i zęby narwali,
oraz skóry, a nawet żywe niedźwiedzie polarne. Za to dostawali ziarno,
drewno i żelazo. Podstawą ich diety były krowy i owce - które zresztą i dziś
w olbrzymich ilościach wypasa się na południowej Grenlandii- oraz ryby i
foki. Jak było tam sielsko, opisują średniowieczne norweskie sagi, które
twierdzą, że wielu z mieszkańców wyspy nie widziało na oczy chleba.

No to skąd ta nazwa - "Zielony ląd"?

Jest w polityce zasada mówiąca, że można opowiadać różne bzdury, a "ciemny
lud to kupi". Jak wszyscy wiedzą, nie jest ona obca Jackowi Kurskiemu. Ale
nie jest on jedynym, który ją zastosował. Dziś raczej nie ma wątpliwości, że
to, co plecie europoseł "Solidarnej Polski" o Grenlandii, to zasługa innego
sprytnego polityka, a mianowicie Eryka Rudego.

W 982 r.Erykzostał przepędzony z Islandii za morderstwo. Popłynął więc na
Grenlandię. Nie był pierwszym wikingiem, jaki dotarł na wyspę. Ci
wcześniejsi nazwali ją jednak skalistym lądem lub po prostu wyspą..Eryk, nie
mając przyszłości na Islandii, postanowił, że zbuduje społeczność wikingów w
nowym miejscu. Ale jak zachęcić ludzi, by ruszyli za nim w niepewną podróż?
Czy może być coś lepszego i powabniejszego dla mieszkańców lodowej wyspy -
czyli Islandii - niż zielony ląd?

Erykwymyślił więc i sprzedał pobratymcom bajkę o Grenlandii. Wielu z tych,
którzy mu uwierzyli, przypłaciło ją życiem. Ci, którym udało się na wyspę
dotrzeć, nie mieli zaś na niej życia łatwego. AleErykdopiął swego. Został
władcą lokalnej społeczności.

A skąd moje wzruszenie? Nie dlatego, że ktoś opowiada bzdury o klimacie, bo
do tego już przywykłem. Piękne jest to, że w polityce tak niewiele się
zmienia i w sobotni poranek 2012 r. można usłyszeć, jak polski polityk
wciska polskim słuchaczom ten sam kit, który inny polityk wcisnął ciemnym
wikingom tysiąc lat wcześniej.

Więcej...http://wyborcza.pl/1,75248,11324888,Jacek_Kurski_sprzedaje_ciemnemu_l...

Przemek

--

"To nie pierwszy "historyczny" komentarz Kaczyńskiego poddający w wątpliwość
jego wizerunek antykomunisty z nożem w zębach."

http://polska.newsweek.pl/kaczynski-dobry-jak-gierek-- sprawny-jak-sb,...