Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Złamałeś nam świętą brzozę, złamiemy Ciebi e!

Złamałeś nam świętą brzozę, złamiemy Ciebi e!

Data: 2013-12-05 10:05:29
Autor: mkarwan
Złamałeś nam świętą brzozę, złamiemy Ciebi e!
Nie umiem funkcjonować w intelektualnym burdelu, dlatego mam zamiar uporządkować fruwające w Internecie paranoje, które przeczą wszelkiej myśli.
Gdy się człowiek całkiem pogubi powinien wrócić do początku, zamiast się błąkać w labiryncie co raz to nowych interpretacji tego, gdzie był początek.
Zacznijmy od punktu wyjścia i zapomnijmy o incydencie, skoro przywracamy ład fundamentalny.
Co jest początkiem?
Przyjmujemy na starcie tezę Michnika, że archiwa esbeckie to są tylko i wyłącznie fałszywki produkowane na prawdziwych opozycjonistów?
Czy początkiem wszystkiego jest teza Macierewicza, mówiąca o tym, że archiwa esbeckie odzwierciedlają profesjonalną robotę służb specjalnych, które gromadziły dane na temat swoich współpracowników, pracowników i ludzi opozycji?
Pytam o podstawy, bo nagle tak się porobiło, że tezę Macierewicza przejęli czytelnicy Michnika, natomiast zwolennicy Macierewicza powołują się na Michnika.
Nie, Szanowni Państwo!
Stanowcze nie!
Punktem wyjścia dla normalności jest nie tyle teza, co oczywistość sformułowana przez Macierewicza. SB masowo nie bawiła się w produkcję fałszywek, chociaż takie rzeczy też się zdarzały, SB zapisywała efekty swojej brudnej roboty najrzetelniej jak się dało.
Żeby nie zwariować proponuję się tego początku trzymać, bo za chwilę pojawi się teczka jednego, drugiego i kolejnych Artymowiczów, opatrzona odpowiednią sygnaturą i jej zawartość zostanie wklejona na portalu kontrowersje.net.
Nie chciałbym wówczas słyszeć tych bredni, jakie słyszę od wczoraj, trzymajmy się rozumu, ponieważ na głupich tłumaczeniach daleko nie zajedziemy.
Jeśli tylko uzbroimy się w rozum i przyjmiemy rozsądny punkt wyjścia, to dalej sprawy ułożą się same, łącznie ze sprawą Chrisa Cieszewskiego, którą po dwóch dniach wypada poukładać po Bożemu.
Przypadek lustracyjny Chrisa Cieszewskiego jest doskonałą ilustracją odruchów stadnych, które zastępują analityczne myślenie.
Mamy prostą daną "Nasz człowiek" i to ma zwalniać z wysiłku intelektualnego.

Przepraszam, ale odrzucam L4, rozum mam zdrowy i tym rozumem myślę sobie tak.
Cieszewski nie broni się "naszością", ale faktami i logiką.
Ktoś w komentarzu pod poprzednim tekstem prosił o poszukanie prostego algorytmu - słuszny trop.
Taki algorytm istnieje i wcale nie trzeba go szukać.
Kariera klasycznego esbeka albo TW przebiega dokładnie odwrotnie niż kariera Chrisa Cieszewskiego.
SB wybierała sobie człowieka, który kapował i w zamian pozwalała mu zająć eksponowane stanowisko zawodowe, dorobić się, niekoniecznie uczciwie, sporej kasy, zostać postacią ze świecznika.
Czy którykolwiek z tych "zaszczytów" dotknął Chrisa Cieszewskiego?
Żaden!
Cieszewski był w Polsce nikim, zwykłym 26 letnim absolwentem SGGW, który nie robił ani za znanego opozycjonistę, ani za "prywaciarza".
Po wyjeździe z Polski nie został sławnym polonusem, umieszczonym gdzieś blisko papieża, czy też amerykańskiego kongresmana.
Przez 30 lat o Cieszewskim pamiętało kilku kolegów i rodzina, w Polsce był postacią absolutnie anonimową, nie zapraszano go do telewizji, żeby wyjaśniał maluczkim, jak wspaniały jest nasz ustrój zwany PRLII, nie był autorytetem, nie pisał felietonów do GW, nie zasiadał w żadnej radzie nadzorczej i nie był rektorem uczelni.
Po 30 latach przyjechał do Polski i zachował się jak żaden TW dotąd się nie zachował, bo nie dość, że uderzył w naturalne środowisko esbeków, to jeszcze zrobił to w wymiarze profanacji.
Cieszewski zamachnął się na "świętą brzozę" i od tej chwili zaczyna się kolejny etap będący zaprzeczeniem kariery TW.
Profesor dorobił się naukowych zaszczytów bez udziału SB, a teraz ten dorobek pogrobowcy SB usiłują mu odebrać.
Pokazane "dokumenty" zostały wygrzebane z jakiejś lewej esbeckiej piwnicy, nie sposób się doprosić sygnatury IPN, nikt inny poza Sekielskim nie potrafił do kwitów dotrzeć.
Adnotacje na tym czyś, co najmniej wprawiają w osłupienie.
Poprawione dane w nazwisku, dziwne zapisy w rubrykach, które wyglądają jak dopisane na kolanie i wreszcie prawdziwa "rewelacja" najpierw brakowanie dokumentacji w 2000 roku i brakowanie mikrofilmów w 2010 roku dokonane przez MSW Tuska, potem zniesienie klauzuli tajności 13.10.2013 roku, przez to samo ministerstwo.
Smród na kilometr!
Zamiast wklejenia pełnej dokumentacji mieliśmy jakieś głupawe przebitki i efekty specjalne kamery, a w tle znanego esbeka Lesiaka, który już raz podobne numery wykonywał.
Wreszcie rzecz ostatnia, najbardziej nie pasująca do wiernego i zasłużonego TW.
Cieszewskiego zlustrowali funkcjonariusze PRLII i nikt mi nie powie, że kwity, do których nie mogli dotrzeć pracownicy IPN zajmujący się podziemnymi wydawnictwami, nagle cudownie wpadły w ręce znanego z lustracyjnych pasji funkcjonariusza Sekielskiego.
Kwity do Sekielskiego zostały przyniesione na tacy i nie z polecenia jakiegoś Zenka, czy Józka z gabinetu politycznego Sienkiewicza, ale po decyzji odpowiedniego funkcjonariusza, który pokojarzył stare dzieje i znał stare metody.
Naturalnie osobiście się szycha nie zjawiła, takie rzeczy podrzuca się umyślnymi lub nawet zwykłym sms-em, tudzież mailem.
Wystarczy wskazać, gdzie i czego szukać.
Co jest zatem tym prostym algorytmem?
Oczywista oczywistość, esbecja nie lustruje swoich, a swoi nie podskakują esbecji i to w tak fundamentalnej sprawie, jak Smoleńsk.
Cała seria powyższych cudów na kiju wskazuje jednoznacznie, że Cieszewski nigdy nie był i nie jest świadomym TW, jakiego dotąd znaliśmy z tysiąca przypadków.
Zamiast awansu degradacja, zamiast ochrony demaskacja, zamiast autorytetu na salonach, oszołom z drugiego obiegu i to wcale nie koniec cudów.
Sekielski mając do dyspozycji wątły materiał: zakres rzekomej współpracy wyznaczony na jeden rok stanu wojennego, teczka nie zawierająca żadnego donosu, żadnego rachunku, żadnej deklaracji, ani nawet numeru IPN, plus skompromitowany Lesiak ze swoją szafą, poważył się stworzyć precedens, który natychmiast został odczytany jako niebezpieczne przyzwolenie na masową lustrację.
Dlaczego?
Skąd ten szalony pomysł u całego esbeckiego aparatu, który zarządza treścią i archiwami przecież nie według klucza własnych szkód, ale klucza pożytków?
Co mogło sprawić, że sięgnięto po obosieczny miecz na głowę jednego Chrisa Cieszewskiego, chociaż wiadomym było, że od tego miecza spadnie wiele głów we własnych szeregach?
Odpowiedź naprawdę nie jest trudna, rzecz jasna Smoleńsk, a ściślej pogrzeb brzozy z dnia 5 kwietnia jest jedynym powodem. Cieszewski, ale też cały Zespół Macierewicza i związani z nim naukowcy jest tak groźny dla esbeckiego układu, że trzeba było pokazać całkowity brak granic w ścinaniu głów, nawet śmiertelną dla esbeckich kapusiów bronią. Sekielski wykonał zadanie, które zapewne do końca nie zrozumiał.
Sprawa Cieszewskiego miała dobitnie pokazać, że nie ma takiego narzędzia, po które nie sięgną strażnicy sytemu, aby zniszczyć śmiertelnych wrogów sytemu, nie mam granic przy obronie smoleńskiej blagi.
Proszę Państwa wchodzimy w fazę lotów nurkujących kamikadze, taki jest strach i taka desperacja.
Pamiętając o wszystkich proporcjach, które starałem się ułożyć według podpowiedzi rozumu, nie wolno zapominać o jednym małym "ale", mianowicie nigdy, przenigdy nie wolno dostarczać pretekstów do podobnych nalotów.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Chris Cieszewski jest śmiertelnym wrogiem esbecji, a nie człowiekiem esbecji i tym bardziej nie ma powodu, aby tłumaczyć się z przeszłości, łagodnie mówiąc, z taką nieporadnością.
O życiu i wartości człowieka nie świadczy potknięcie, ale broń, którą się usiłuje człowieka zabić.
Na Chrisa Cieszewskiego wyciągnięto największą armatę, bo wróg wie, że nie strzela do wróbla.
Badanie Cieszewskiego jest nie do ruszenia i z tej dramatycznej przyczyny esbecja ruszyła Cieszewskiego.
O ile życie i postawa Cieszewskiego stoi twardo na ziemi, o tyle ze słowami kierowanymi pod adresem esbeków słabo sobie radzi.
Chris Cieszewski nie zna polskich realiów, nie wie jakie tu obowiązują schematy myślowe i płynie w zupełnie niepotrzebne rejony, dając się wciągnąć w esbecką grę.
To się oczywiście łatwo mówi, bo gdy ktoś Cię obsrywa, zwłaszcza gdy coś cię obsrywa i to takie coś jak pachołki systemu, ciężko milczeć.
Wiem z własnego doświadczenia ile zdrowia kosztują łgarstwa i tandetne zagrywki tandetnych funkcjonariuszy medialnych, w ostatnim czasie zostałem obsrany może nie tak "efektownie", ale też ciężko było gryźć się w język.
Udało mi się jednak bardzo prostą metodą, mianowicie wyznaczeniem celu.
Mam swój cel i nie daje się wciągać w prowokacje, które od celu odciągają.
Mój cel jest mikry, przy celu Chrisa Cieszewskiego i dlatego Cieszewski ma dwie drogi do wyboru: iść do celu albo dać się wciągnąć w ślepą esbecką uliczkę.
Nie mam wątpliwości, że wybierze cel!

źródło http://kontrowersje.net/chris_cieszewski_dupa_nie_tw_z_ama_e_nam_wi_t_brzoz_z_amiemy_ciebie_0

Złamałeś nam świętą brzozę, złamiemy Ciebi e!

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona