Z kasy LPR wypływały pieniądze na podstawie dziesiątek podrobionych umów - uważa prokuratura. Umowy sygnowała Katarzyna Dorosz, zaufana Romana Giertycha. Dziś - pracownica biura zarządu TVP.
 Przełom w śledztwie w sprawie umów, które LPR zawierała ze swoimi działaczami: biegły w opinii dla prokuratury twierdzi, że część z nich była sfałszowana. Co ustalił? Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie: - Że około 50 z nich ma sfałszowane podpisy tych, którzy mieli te prace wykonać i otrzymać pieniądze.
"Gazeta" dwa lata temu opisała, jak partia Giertycha podczas kampanii przed wyborami 2005 r. zlecała członkom Młodzieży Wszechpolskiej (nieformalnej młodzieżówki LPR) ekspertyzy i inne usługi, np. druk ulotek. W ramach umów o dzieło płaciła im od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

O kulisach tych transakcji opowiedział prokuraturze jesienią 2006 Jan S.: "W 2005 r. zadzwonił ktoś z centrali i zapytał, czy jestem chętny do pomocy przy kampanii wyborczej. Minęło parę dni i przyszła umowa o dzieło między LPR a mną. Nie podpisałem jej, bo żadnej pracy przecież nie wykonałem. I odesłałem puste druki do partii. Ale partia miała mi wypłacić rzekomo 2,5 tys. zł tytułem umowy o dzieło. Dostałem nawet PIT do rozliczenia. A ja nie dostałem nawet złotówki!"

Po tych zeznaniach prokuratura zaczęła swoje śledztwo, a "Gazeta" - swoje. Przejrzeliśmy w Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdania finansowe LPR z lat 2004-06.

Tylko w 2005 r. partia Giertycha dostała 1,2 mln zł dotacji, ponad 8 mln subwencji i zaciągnęła 8 mln kredytu. Wydała 18 mln zł. Około miliona - właśnie na umowy ze swoimi działaczami. Kilku z nich zapytaliśmy o te prace: nie potrafili nawet podać, za co otrzymali rzekome pieniądze.

Dla przykładu: młody działacz Robert Grajcarek z Bielska-Białej miał dostać 3 tys. zł za "ekspertyzę". A dokładnie? - O, kurczę... Nie przypomnę sobie. Z jakiej konkretnie dziedziny tamto było, to niech mnie panowie zastrzelą, nie pamiętam - mówił wtedy reporterom "Gazety".

W PKW znaleźliśmy też list do komisji wyborczej, który przysłała w grudniu 2005 r. szeregowa pracownica jednego z komitetów wyborczych LPR. A pisała w nim tak: "Komitet Wyborczy LPR podpisał ogromną ilość umów o dzieło i zleceń. Praktycznie wszystkie te umowy są na osoby z Młodzieży Wszechpolskiej. Ci młodzi ludzie służą jako >słupy < do wyprowadzania kasy z LPR".

Prokuratura przez dwa lata przesłuchała ponad 200 osób, a prawie pół tysiące umów na prace zlecane przez LPR przekazała biegłemu grafologowi. I dostała właśnie jego wnioski.

Prokurator Martyniuk zaznacza, że biegły będzie chciał teraz porównać te podpisy z charakterem pisma działaczy LPR, którzy mieli dostęp do tych umów, by dojść do fałszerza. A zacznie od Katarzyny Dorosz, bo to jej podpis widnieje - jako pełnomocnika finansowego partii - na większości sfałszowanych umów.

Dorosz (rocznik 1979) była asystentką Romana Giertycha, gdy ten rządził Ministerstwem Edukacji Narodowej, wcześniej zajmowała się finansami LPR.

W lutym br. Dorosz przyszła do Telewizji Polskiej, rządzonej już przez Piotra Farfała. Pracuje jako starszy specjalista w biurze zarządu TVP. Nieoficjalnie wiemy, że była już kilkakrotnie przesłuchiwana przez prokuraturę w sprawie sfałszowanych podpisów. Co zeznała? Prokuratura zasłania się tajemnicą.

Giertych nie odebrał od nas telefonu, na SMS-ową prośbę o kontakt odpowiedział: "A w sprawie?". Później już się nie odezwał.

Farfał był dla nas nieosiągalny. Wcześniej parokrotnie mówił, że z "Gazetą" nie rozmawia.

P.o. rzecznika telewizji Daniel Jabłoński obiecał skontaktować się z Katarzyną Dorosz i przekazać naszą prośbę o kontakt.


http://wyborcza.pl/1,75478,6507263,Sfalszowane_umowy_LPR.html


Przemek

Azor się pochlasta, he, he, he!

--
"Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nastukany-jak-Lech-Kaczynski-- -komentuje-Janusz-Palikot,wid,11009626,felieton.html?ticaid=17cc2

http://wyborcza.pl/1,75478,6507263,Sfalszowane_umowy_LPR.html


P.

--
"Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nastukany-jak-Lech-Kaczynski-- -komentuje-Janusz-Palikot,wid,11009626,felieton.html?ticaid=17cc2

Azor się pochlasta, he, he, he!

Azor się pochlasta, antenek zgubi klucze (wraz z dokumentami)...

--
"Każdy myślący człowiek jest ateistą" - E.Hemingway

Użytkownik "Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:ud7fkk6ib5ld.pidfeis5i85e.dlg40tude.net...

Azor się pochlasta, he, he, he!

Azor się pochlasta, antenek zgubi klucze (wraz z dokumentami)...

Eee, pewnie leżą krzyżem (razem).

--
stevep

Użytkownik "Grzegorz Z." <blogfiles@gazeta.pl> napisał w wiadomości news:ud7fkk6ib5ld.pidfeis5i85e.dlg40tude.net...

Azor się pochlasta, he, he, he!

Azor się pochlasta, antenek zgubi klucze (wraz z dokumentami)...

Co z tym drutem? Nie wiem, bo trzymam go w sitku.

P.
--
"Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nastukany-jak-Lech-Kaczynski-- -komentuje-Janusz-Palikot,wid,11009626,felieton.html?ticaid=17cc2

Użytkownik "antyanatinae" <adres@email.pl> napisał w wiadomości news:gs990j$860$1inews.gazeta.pl...

Z kasy LPR wypływały pieniądze na podstawie dziesiątek podrobionych umów - uważa prokuratura. Umowy sygnowała Katarzyna Dorosz, zaufana Romana Giertycha. Dziś - pracownica biura zarządu TVP.
Przełom w śledztwie w sprawie umów, które LPR zawierała ze swoimi działaczami: biegły w opinii dla prokuratury twierdzi, że część z nich była sfałszowana. Co ustalił? Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie: - Że około 50 z nich ma sfałszowane podpisy tych, którzy mieli te prace wykonać i otrzymać pieniądze.
"Gazeta" dwa lata temu opisała, jak partia Giertycha podczas kampanii przed wyborami 2005 r. zlecała członkom Młodzieży Wszechpolskiej (nieformalnej młodzieżówki LPR) ekspertyzy i inne usługi, np. druk ulotek. W ramach umów o dzieło płaciła im od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

O kulisach tych transakcji opowiedział prokuraturze jesienią 2006 Jan S.: "W 2005 r. zadzwonił ktoś z centrali i zapytał, czy jestem chętny do pomocy przy kampanii wyborczej. Minęło parę dni i przyszła umowa o dzieło między LPR a mną. Nie podpisałem jej, bo żadnej pracy przecież nie wykonałem. I odesłałem puste druki do partii. Ale partia miała mi wypłacić rzekomo 2,5 tys. zł tytułem umowy o dzieło. Dostałem nawet PIT do rozliczenia. A ja nie dostałem nawet złotówki!"

Po tych zeznaniach prokuratura zaczęła swoje śledztwo, a "Gazeta" - swoje. Przejrzeliśmy w Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdania finansowe LPR z lat 2004-06.

Tylko w 2005 r. partia Giertycha dostała 1,2 mln zł dotacji, ponad 8 mln subwencji i zaciągnęła 8 mln kredytu. Wydała 18 mln zł. Około miliona - właśnie na umowy ze swoimi działaczami. Kilku z nich zapytaliśmy o te prace: nie potrafili nawet podać, za co otrzymali rzekome pieniądze.

Dla przykładu: młody działacz Robert Grajcarek z Bielska-Białej miał dostać 3 tys. zł za "ekspertyzę". A dokładnie? - O, kurczę... Nie przypomnę sobie. Z jakiej konkretnie dziedziny tamto było, to niech mnie panowie zastrzelą, nie pamiętam - mówił wtedy reporterom "Gazety".

W PKW znaleźliśmy też list do komisji wyborczej, który przysłała w grudniu 2005 r. szeregowa pracownica jednego z komitetów wyborczych LPR. A pisała w nim tak: "Komitet Wyborczy LPR podpisał ogromną ilość umów o dzieło i zleceń. Praktycznie wszystkie te umowy są na osoby z Młodzieży Wszechpolskiej. Ci młodzi ludzie służą jako >słupy < do wyprowadzania kasy z LPR".

Prokuratura przez dwa lata przesłuchała ponad 200 osób, a prawie pół tysiące umów na prace zlecane przez LPR przekazała biegłemu grafologowi. I dostała właśnie jego wnioski.

Prokurator Martyniuk zaznacza, że biegły będzie chciał teraz porównać te podpisy z charakterem pisma działaczy LPR, którzy mieli dostęp do tych umów, by dojść do fałszerza. A zacznie od Katarzyny Dorosz, bo to jej podpis widnieje - jako pełnomocnika finansowego partii - na większości sfałszowanych umów.

Dorosz (rocznik 1979) była asystentką Romana Giertycha, gdy ten rządził Ministerstwem Edukacji Narodowej, wcześniej zajmowała się finansami LPR.

W lutym br. Dorosz przyszła do Telewizji Polskiej, rządzonej już przez Piotra Farfała. Pracuje jako starszy specjalista w biurze zarządu TVP. Nieoficjalnie wiemy, że była już kilkakrotnie przesłuchiwana przez prokuraturę w sprawie sfałszowanych podpisów. Co zeznała? Prokuratura zasłania się tajemnicą.

Giertych nie odebrał od nas telefonu, na SMS-ową prośbę o kontakt odpowiedział: "A w sprawie?". Później już się nie odezwał.

Farfał był dla nas nieosiągalny. Wcześniej parokrotnie mówił, że z "Gazetą" nie rozmawia.

P.o. rzecznika telewizji Daniel Jabłoński obiecał skontaktować się z Katarzyną Dorosz i przekazać naszą prośbę o kontakt.


http://wyborcza.pl/1,75478,6507263,Sfalszowane_umowy_LPR.html


Przemek

Azor się pochlasta, he, he, he!

-- "Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nastukany-jak-Lech-Kaczynski-- -komentuje-Janusz-Palikot,wid,11009626,felieton.html?ticaid=17cc2

Cos Azora wcięło do budy,,,,,,poszedł lizać rany na klapach ,,,,,,,,,,a wystarczyło słuchać sie mądrzejszych jak Pisza ze ,,,,,,,,,,,
--
"Służba Bezpieczeństwa może i powinna kreować różne stowarzyszenia,
kluby czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie głęboko infiltrować
istniejące gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym
i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych, muszą być one
przez nas operacyjnie opanowane.Musimy zapewnić operacyjne możliwości
oddziaływania na te organizacje,kreowania ich działalnosci i kierowania
ich polityką." -- Czeslaw Kiszczak,luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa MSW -
Pozdrowienia
matusm

Użytkownik "matusm" <matusm@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:gsa00n$2rl$1news.onet.pl...

Użytkownik "antyanatinae" <adres@email.pl> napisał w wiadomości news:gs990j$860$1inews.gazeta.pl...

Z kasy LPR wypływały pieniądze na podstawie dziesiątek podrobionych
umów -  uważa prokuratura. Umowy sygnowała Katarzyna Dorosz, zaufana
Romana  Giertycha. Dziś - pracownica biura zarządu TVP.
Przełom w śledztwie w sprawie umów, które LPR zawierała ze swoimi działaczami: biegły w opinii dla prokuratury twierdzi, że część z nich była sfałszowana. Co ustalił? Mateusz Martyniuk z Prokuratury
Okręgowej w  Warszawie: - Że około 50 z nich ma sfałszowane podpisy
tych, którzy mieli  te prace wykonać i otrzymać pieniądze.
"Gazeta" dwa lata temu opisała, jak partia Giertycha podczas kampanii przed wyborami 2005 r. zlecała członkom Młodzieży Wszechpolskiej (nieformalnej młodzieżówki LPR) ekspertyzy i inne usługi, np. druk
ulotek.  W ramach umów o dzieło płaciła im od kilku do kilkunastu
tysięcy złotych. O kulisach tych transakcji opowiedział prokuraturze jesienią 2006 Jan
S.:  "W 2005 r. zadzwonił ktoś z centrali i zapytał, czy jestem chętny
do  pomocy przy kampanii wyborczej. Minęło parę dni i przyszła umowa o
dzieło  między LPR a mną. Nie podpisałem jej, bo żadnej pracy przecież
nie  wykonałem. I odesłałem puste druki do partii. Ale partia miała mi
wypłacić  rzekomo 2,5 tys. zł tytułem umowy o dzieło. Dostałem nawet
PIT do  rozliczenia. A ja nie dostałem nawet złotówki!"
Po tych zeznaniach prokuratura zaczęła swoje śledztwo, a "Gazeta" -
swoje.  Przejrzeliśmy w Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdania
finansowe LPR z  lat 2004-06.
Tylko w 2005 r. partia Giertycha dostała 1,2 mln zł dotacji, ponad 8 mln subwencji i zaciągnęła 8 mln kredytu. Wydała 18 mln zł. Około miliona - właśnie na umowy ze swoimi działaczami. Kilku z nich zapytaliśmy o te prace: nie potrafili nawet podać, za co otrzymali rzekome pieniądze.
Dla przykładu: młody działacz Robert Grajcarek z Bielska-Białej miał dostać 3 tys. zł za "ekspertyzę". A dokładnie? - O, kurczę... Nie przypomnę sobie. Z jakiej konkretnie dziedziny tamto było, to niech mnie panowie zastrzelą, nie pamiętam - mówił wtedy reporterom "Gazety".
W PKW znaleźliśmy też list do komisji wyborczej, który przysłała w
grudniu  2005 r. szeregowa pracownica jednego z komitetów wyborczych
LPR. A pisała  w nim tak: "Komitet Wyborczy LPR podpisał ogromną ilość
umów o dzieło i  zleceń. Praktycznie wszystkie te umowy są na osoby z
Młodzieży  Wszechpolskiej. Ci młodzi ludzie służą jako >słupy < do
wyprowadzania kasy  z LPR".
Prokuratura przez dwa lata przesłuchała ponad 200 osób, a prawie pół tysiące umów na prace zlecane przez LPR przekazała biegłemu
grafologowi. I  dostała właśnie jego wnioski.
Prokurator Martyniuk zaznacza, że biegły będzie chciał teraz porównać te podpisy z charakterem pisma działaczy LPR, którzy mieli dostęp do tych umów, by dojść do fałszerza. A zacznie od Katarzyny Dorosz, bo to jej podpis widnieje - jako pełnomocnika finansowego partii - na większości sfałszowanych umów.
Dorosz (rocznik 1979) była asystentką Romana Giertycha, gdy ten rządził Ministerstwem Edukacji Narodowej, wcześniej zajmowała się finansami LPR.
W lutym br. Dorosz przyszła do Telewizji Polskiej, rządzonej już przez Piotra Farfała. Pracuje jako starszy specjalista w biurze zarządu TVP. Nieoficjalnie wiemy, że była już kilkakrotnie przesłuchiwana przez prokuraturę w sprawie sfałszowanych podpisów. Co zeznała? Prokuratura zasłania się tajemnicą.
Giertych nie odebrał od nas telefonu, na SMS-ową prośbę o kontakt odpowiedział: "A w sprawie?". Później już się nie odezwał.
Farfał był dla nas nieosiągalny. Wcześniej parokrotnie mówił, że z "Gazetą" nie rozmawia.
P.o. rzecznika telewizji Daniel Jabłoński obiecał skontaktować się z Katarzyną Dorosz i przekazać naszą prośbę o kontakt.
http://wyborcza.pl/1,75478,6507263,Sfalszowane_umowy_LPR.html
Przemek
Azor się pochlasta, he, he, he!
-- "Nastukany jak Lech Kaczyński" - komentuje Janusz Palikot
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nastukany-jak-Lech-Kaczynski-- -kom
entuje-Janusz-Palikot,wid,11009626,felieton.html?ticaid=17cc2

Cos Azora wcięło do budy,,,,,,poszedł lizać rany na klapach ,,,,,,,,,,a wystarczyło słuchać sie mądrzejszych jak Pisza ze ,,,,,,,,,,,

Pewnie ma cieczkę. :)

--
stevep