Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Znsaleźli kozła ofiarnego

Znsaleźli kozła ofiarnego

Data: 2012-11-05 19:08:17
Autor: Jusuf
Znsaleźli kozła ofiarnego
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą. Wiedziało o nim jedynie kilka osób, m.in. redaktor naczelny Tomasz Wróblewski oraz jego zastępca Andrzej Talaga, którzy według tygodnika byli nastawieni sceptycznie do ustaleń Cezarego Gmyza.

Gmyz, który na początku nie precyzował, o jakie materiały wybuchowe może chodzić, sugerował, że być może jest to C4, co nie spodobało się Taladze zajmującym się od dłuższego czasu tematami wojskowymi. "Kazał Gmyzowi zweryfikować dotychczasowe informacje i dowiedzieć się czegoś bardziej konkretnego" - pisze "Newsweek".

A jak na tym etapie zapatrywał się na sprawę Gmyz? Sam miał wątpliwości. - Czarek na papierosie mówił mi, że nie wie, co o tym wszystkim sądzić, bo to może być rosyjska prowokacja - mówi jeden z pracowników "Rz" dla "Newsweeka".

Wróblewski, zdając sobie sprawę z wagi publikacji, postanowił spotkać się z Andrzejem Seremetem. Jechał na to spotkanie "bez przekonania", a wrócił z niego "nakręcony". Właśnie wtedy podjął decyzję o publikacji. Dostał na to "zielone światło" od Hajdarowicza, który wrócił specjalnie z tego powodu z Austrii.

Redaktor naczelny Tomasz Wróblewski naciskał zatem na redaktora Cezarego Gmyza, a później wkręcił jeszcze prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

- Do pewnego stopnia czuję się zmanipulowany przez redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", w przyszłości będę podchodził do swoich rozmówców z większą dozą nieufności - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet w rozmowie z Radiem Zet na temat jego spotkania z red. naczelnym "Rzeczpospolitej" Tomaszem Wróblewskim, po którym gazeta zdecydowała się na opublikowanie tekstu o trotylu na wraku tupolewa.

Andrzej Seremet mówił, że podczas rozmowy - o którą poprosił redaktor Wróblewski - powiedział naczelnemu, że może potwierdzić, że podczas oględzin i badań wraku Tu-154M narzędzia pomiarowe wykorzystywane przez biegłych wykazały obecność materiałów wysokoenergetycznych podobnych do materiałów wybuchowych. Podkreślał jednak, żeby z tego powodu nie wyciągać żadnych wniosków.

Teraz naczelny Wróblewski znalezł kozła ofiarnego, którego gazeta sama wrobiła w kabałę.

Cezary Gmyz, autor głośnego artykułu "Trotyl we wraku tupolewa" opublikowanego w "Rzeczpospolitej" zakończył współpracę z gazetą - poinformowała niezależna.pl. Sama gazeta nie opublikowała jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia.

- Miałem wrażenie, że decyzja została podjęta jeszcze przed posiedzeniem Rady Nadzorczej, dlatego jeszcze w zeszłym tygodniu złożyłem rezygnację. Nie została ona jednak przyjęta, ale dzisiaj zwolniono mnie dyscyplinarnie. Rozmawiając z Radą Nadzorczą wydawnictwa wiedziałem, że decyzja została podjęta znacznie wcześniej - czytamy na łamach serwi wypowiedź Cezarego Gmyza.
Wcześniej na stronie internetowej gazety opublikowano oświadczenie, w którym jest mowa o wyciągnięciu konsekwencji personalnych. "Jesteśmy przekonani, że w przypadku potwierdzenia źródeł informacji oraz zasadności publikacji powinniśmy chronić zarówno źródła osobowe, jak i samych dziennikarzy. Jednak jeśli okaże się, że nie dochowano standardów wykonywania zawodu dziennikarza, a tym samym wprowadzono w błąd czytelników >Rzeczpospolitej<, osoby za to odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje" - czytamy na stronie internetowej "Rzeczpospolitej".

A PiSiory mają nadal zagwozdkę. -- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

Data: 2012-11-05 19:57:40
Autor: Jusuf
Znsaleźli kozła ofiarnego
"Jusuf" <jusuf@qmail.com> schrieb im Newsbeitrag news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą. Wiedziało o nim jedynie kilka osób, m.in. redaktor naczelny Tomasz Wróblewski oraz jego zastępca Andrzej Talaga, którzy według tygodnika byli nastawieni sceptycznie do ustaleń Cezarego Gmyza.

Gmyz, który na początku nie precyzował, o jakie materiały wybuchowe może chodzić, sugerował, że być może jest to C4, co nie spodobało się Taladze zajmującym się od dłuższego czasu tematami wojskowymi. "Kazał Gmyzowi zweryfikować dotychczasowe informacje i dowiedzieć się czegoś bardziej konkretnego" - pisze "Newsweek".

A jak na tym etapie zapatrywał się na sprawę Gmyz? Sam miał wątpliwości. - Czarek na papierosie mówił mi, że nie wie, co o tym wszystkim sądzić, bo to może być rosyjska prowokacja - mówi jeden z pracowników "Rz" dla "Newsweeka".

Wróblewski, zdając sobie sprawę z wagi publikacji, postanowił spotkać się z Andrzejem Seremetem. Jechał na to spotkanie "bez przekonania", a wrócił z niego "nakręcony". Właśnie wtedy podjął decyzję o publikacji. Dostał na to "zielone światło" od Hajdarowicza, który wrócił specjalnie z tego powodu z Austrii.

Redaktor naczelny Tomasz Wróblewski naciskał zatem na redaktora Cezarego Gmyza, a później wkręcił jeszcze prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.

- Do pewnego stopnia czuję się zmanipulowany przez redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", w przyszłości będę podchodził do swoich rozmówców z większą dozą nieufności - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet w rozmowie z Radiem Zet na temat jego spotkania z red. naczelnym "Rzeczpospolitej" Tomaszem Wróblewskim, po którym gazeta zdecydowała się na opublikowanie tekstu o trotylu na wraku tupolewa.

Andrzej Seremet mówił, że podczas rozmowy - o którą poprosił redaktor Wróblewski - powiedział naczelnemu, że może potwierdzić, że podczas oględzin i badań wraku Tu-154M narzędzia pomiarowe wykorzystywane przez biegłych wykazały obecność materiałów wysokoenergetycznych podobnych do materiałów wybuchowych. Podkreślał jednak, żeby z tego powodu nie wyciągać żadnych wniosków.

Teraz naczelny Wróblewski znalezł kozła ofiarnego, którego gazeta sama wrobiła w kabałę.

Cezary Gmyz, autor głośnego artykułu "Trotyl we wraku tupolewa" opublikowanego w "Rzeczpospolitej" zakończył współpracę z gazetą - poinformowała niezależna.pl. Sama gazeta nie opublikowała jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia.

- Miałem wrażenie, że decyzja została podjęta jeszcze przed posiedzeniem Rady Nadzorczej, dlatego jeszcze w zeszłym tygodniu złożyłem rezygnację. Nie została ona jednak przyjęta, ale dzisiaj zwolniono mnie dyscyplinarnie. Rozmawiając z Radą Nadzorczą wydawnictwa wiedziałem, że decyzja została podjęta znacznie wcześniej - czytamy na łamach serwi wypowiedź Cezarego Gmyza.
Wcześniej na stronie internetowej gazety opublikowano oświadczenie, w którym jest mowa o wyciągnięciu konsekwencji personalnych. "Jesteśmy przekonani, że w przypadku potwierdzenia źródeł informacji oraz zasadności publikacji powinniśmy chronić zarówno źródła osobowe, jak i samych dziennikarzy. Jednak jeśli okaże się, że nie dochowano standardów wykonywania zawodu dziennikarza, a tym samym wprowadzono w błąd czytelników >Rzeczpospolitej<, osoby za to odpowiedzialne poniosą daleko idące konsekwencje" - czytamy na stronie internetowej "Rzeczpospolitej".

A PiSiory mają nadal zagwozdkę.

"Newsweek" odsłania również kulisy oświadczenia "Rzeczpospolitej", które pojawiło się już po konferencji prokuratury wojskowej. Na kluczowe zdanie, które pojawiło się w jego pierwszej wersji, czyli "pomyliliśmy się pisząc o trotylu i nitroglicerynie", Gmyz miał zareagować: "K...!", wstać zza biurka i zrobić awanturę Taladze. Po niej słowa o pomyłce zniknęły.

Zdaniem pracownika "Rz" to właśnie Talaga, który według innego anonimowego rozmówcy jest "dominującą postacią", stoi za pierwszą wersją oświadczenia.

- To on zwalnia ludzi, obcina kasę. Wróbel od dłuższego czasu jest rozbity i nie panuje nad gazetą. Kiedyś to był silny facet, z energią. A dziś? Zamyśla się, zdarza się, że chodzi poplamiony zupą - mówi dla "Newsweeka" inny rozmówca, również anonimowy.

 W związku z kontrowersjami, jakie wywołała publikacja, redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita" Tomasz Wróblewski oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej. Do jej decyzji będzie na urlopie. Wróblewski przekazał obowiązki szefa redakcji swojemu zastępcy Andrzejowi Taladze.

Grzegorz Hajdarowicz, właściciel spółki Gremi Media, jest właścicielem 100 proc. Presspubliki, która wydaje m.in. dziennik "Rzeczpospolita", tygodnik "Uważam Rze", jest też właścicielem portali internetowych.

Jaką rolę odgrywali w tej prowokacji Talaga i Hajdarowicz?

Do dupy z taką gazetą i wydawnictwem. Najpierw naciskają i dają zielone światło, a później koszą ofiary swoich poczynań. -- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

Data: 2012-11-05 20:28:58
Autor: matusm
Znsaleźli kozła ofiarnego

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą.


Trzba jakoś ogonem kota odwrócić w końcu nadal,,,,,,,,,,,,
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby
czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace
gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a
takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie
opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te
organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich
polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa
MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Data: 2012-11-05 20:32:36
Autor: Jusuf
Znsaleźli kozła ofiarnego
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k7940q$f2f$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą.


Trzba jakoś ogonem kota odwrócić w końcu nadal,,,,,,,,,,,,

Trzeba było im tego kota nie zakręcać. -- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

Data: 2012-11-05 21:09:03
Autor: matusm
Znsaleźli kozła ofiarnego

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k7948v$1br6$1adenine.netfront.net...
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k7940q$f2f$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą.


Trzba jakoś ogonem kota odwrócić w końcu nadal,,,,,,,,,,,,

Trzeba było im tego kota nie zakręcać.

Przez pomyłke informacja specjalnego znaczenia
000 dostala sie do prasy  zdrada tajemnicy panstwowej  musi kogoś kosztowac szcególnie ,ze nadal,,,,,,,,,,,,
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby
czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace
gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a
takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie
opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te
organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich
polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa
MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Data: 2012-11-05 21:15:28
Autor: Jusuf
Znsaleźli kozła ofiarnego
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k796c0$isi$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k7948v$1br6$1adenine.netfront.net...
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k7940q$f2f$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą.


Trzba jakoś ogonem kota odwrócić w końcu nadal,,,,,,,,,,,,

Trzeba było im tego kota nie zakręcać.

Przez pomyłke informacja specjalnego znaczenia
000 dostala sie do prasy  zdrada tajemnicy panstwowej  musi kogoś kosztowac szcególnie ,ze nadal,,,,,,,,,,,,

Nie cierpisz przypadkiem rzeczywiście na demencję? Chcesz się z PiSiorami załapać do psychiatryka? -- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

Data: 2012-11-05 21:18:34
Autor: matusm
Znsaleźli kozła ofiarnego

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k796p3$1dml$1adenine.netfront.net...
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k796c0$isi$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k7948v$1br6$1adenine.netfront.net...
"matusm" <matusm@interia.eu> schrieb im Newsbeitrag news:k7940q$f2f$1usenet.news.interia.pl...

Użytkownik "Jusuf" <jusuf@qmail.com> napisał w wiadomości news:k78vek$1883$2adenine.netfront.net...
Gmyz miał wątpliwości i bał się rosyjskiej prowokacji, a Hajdarowicz zezwolił na publikację - o tym pisze "Newsweek", odsłaniając kulisy powstania publikacji "Rzeczpospolitej" na temat obecności trotylu na prezydenckim samolocie.

Temat rzekomych śladów trotylu i nitrogliceryny na Tu-154 objęty był w redakcji "Rz" ścisłą tajemnicą.


Trzba jakoś ogonem kota odwrócić w końcu nadal,,,,,,,,,,,,

Trzeba było im tego kota nie zakręcać.

Przez pomyłke informacja specjalnego znaczenia
000 dostala sie do prasy  zdrada tajemnicy panstwowej  musi kogoś kosztowac szcególnie ,ze nadal,,,,,,,,,,,,

Nie cierpisz przypadkiem rzeczywiście na demencję? Chcesz się z PiSiorami załapać do psychiatryka?

A u Szanownego to juz po obchodzie ale zapomnieli pozamykać te drzwi bez klamek???
Rozmumiem skojarzenia
Co zrobic nadal,,,,,,,,,,,,,
--
-- Sluzba Bezpieczenstwa moze i powinna kreowac rozne stowarzyszenia, kluby
czy nawet partie polityczne. Ma za zadanie gleboko infiltrowac istniejace
gremia kierownicze tych organizacji na szczeblu centralnym i wojewodzkim, a
takze na szczeblach podstawowych, musza byc one przez nas operacyjnie
opanowane. Musimy zapewnic operacyjne mozliwosci oddzialywania na te
organizacje, kreowania ich dzialalnosci i kierowania ich
polityka." -- Czeslaw Kiszczak, luty 1989 roku z posiedzenia kierownictwa
MSW -- -- -- -- -- -- -
pozdrowienia
matusm

Znsaleźli kozła ofiarnego

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona