Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka

Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka

Data: 2014-03-01 17:27:38
Autor: mkarwan
Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka
Żadna partyzantka nie utrzyma się nawet przez kilka tygodni w terenie, jeżeli nie ma realnego poparcia ludności zamieszkującej obszar objęty działalnością "leśnych" - to zależność dość oczywista.
Podobnie jak ta, że im bardziej okrutna jest władza, przeciwko której trwa w lasach zbrojny opór, tym większe represje spadają na ludność wspierającą walczących.
Dobre wyobrażenie o realiach panujących w okresie pierwszych lat rządów partii komunistycznej dają fragmenty raportu szefa WUBP w Warszawie ppłk. Tadeusza Paszty oraz dowódcy WBW województwa warszawskiego płk. Rubinsztejna z 28 grudnia 1946 r. na temat działań władzy ludowej wymierzonych w ludność powiatu sokołowskiego na Podlasiu, podjętych u schyłku roku 1946:

"W dniach od 24-27 XII 1946 r. grupa nr 1 przeprowadziła operacje we wsiach Dzierzby, Sewerynówka, Bujały, Korczew, Józefin, Księżopole-Budki, Paczuski-Duże, Tosie Krupy, Rytele Świeckie i Garnek. Grupa nr 2 we wsiach Obryte, Pełchy i Wojtkowice-Glinne.
Przepuszczono przez "filtr" ponad 250 osób, konfiskując jednocześnie inwentarz żywy u rodzin bandyckich lub udzielających pomocy bandytów.
We wsi Wojtkowice-Glinne na 19 istniejących gospodarstw 14 gospodarstw okazało się bandyckich.
U wszystkich 14-tu rodzin inwentaż żywy został skonfiskowany, u 5-ciu rodzin niezwiązanych z bandami - pozostawiono (.)
W dniu 24 XII 1946 r.  we wsi Kamieńczyk został publicznie rozstrzelany Florczak Aleksander za systematyczne przetrzymywanie bandy "Młota" i udzielanie jej pomocy przez przeprowadzanie wywiadu na rzecz  bandy (...) ludność powiatu sokołowskiego jest bardzo przestraszona, na widok i odgłos samochodu wszyscy uciekają ze wsi (...) ludność powiatu sokołowskiego poczuła władzę państwową i zaczyna się z nią liczyć".

Tak, tak, Szanowni Czytelnicy, to nie jest obraz z okresu okupacji niemieckiej, to są realia z okresu Świąt Bożego Narodzenia  1946 r. w jednym z rejonów Podlasia.

Przypomnijmy, bo warto to uczynić dla lepszego zrozumienia jakiej odwagi wymagało niesienie pomocy Żołnierzom Wyklętym, że za niepoinformowanie władzy ludowej o napotkaniu partyzantów groziła kara do pięciu lat więzienia (z tzw. paragrafu "wiedział nie powiedział"),  za podzielenie się z  "leśnymi" miską strawy czy za okazjonalne przyjęcie ich pod dach groziło do dziesięciu lat więzienia, zaś za stałą współpracę z oddziałami partyzanckimi, polegającą na systematycznym udzielaniu gościny żołnierzom podziemia lub informowaniu ich o ruchach komunistycznych grup operacyjnych czy w ogóle o sytuacji w danym terenie, groziła kara śmierci bądź dożywotniego więzienia.
Kary wymierzane współpracownikom Żołnierzy Wyklętych przez sądy komunistyczne poprzedzało bardzo często zniszczenie całego dobytku aresztowanych, a zawsze piekło nieludzkich przesłuchań w ubeckich katowniach.

Tym, którzy wątpią, że tak właśnie było, polecam zapoznanie się z drobnym epizodem z tamtych czasów odnotowanym przez kpt. Zdzisława Brońskiego "Uskoka", od września 1947 r. dowódcę podziemia antykomunistycznego z terenów południowej Lubelszczyzny. "Uskok" zapisał go w swych notatkach pod datą  30 maja 1948 r., prawie równo rok przed swoją śmiercią:

"Przed dom "faszystowski" zajeżdża ciężarówka z ubejcami [ubekami].
Dzieje się to w biały dzień, w małym miasteczku, wśród gęsto kręcącej się ludności.
Byłoby rzeczą śmieszną pozorować rewizję za bandytami i bronią, gdyż taka rewizja miała miejsce w tym domu już kilkanaście razy, więc "kominiarze" (od rozwalania kominów) przystępują do dzieła bez ceregieli.
Większość z nich jest porządnie wstawiona, nie wyłączając sprawującego komendę porucznika Gola z lubelskiego UB, notabene znanego z dawnych czasów złodzieja (.)
Hołota opadła dom i wtargnęła do środka.
W domu znajdowała się tylko chora gospodyni w łóżku.
Reszta domowników w porę się ulotniła (.)
- Chora, stara, k.a!
Ale jeszcze dziś by tańcowała za zwycięstwo faszystów.
Hej, chłopcy.
W kozły broń i przygotować się do rewizji! - zawarczał Gol.
Ubejcy odłożyli broń, poczęli uzbrajać się w siekiery, drągi, haki, piły itp. przybory znajdujące się pod ręką.
Najpierw napadnięto na kaflowy piec, jeden z rycerzy ze słowami:
"Wyłaź sku.synu z pieca!" - grzmotnął siekierą w kafle.
Inni mu dopomogli i po chwili piec zdruzgotano, a mieszkanie wypełniło się tumanami kurzu i sadzy.
"Okna!" - ryknął któryś.
Zabrzęczały szyby, zatrzeszczały ramy i  w miejscu okien pozostały obskurne otwory, przez które kurz wydobywał się na zewnątrz.
Kobieta patrzyła na to z łóżka szeroko rozwartymi z przerażenia oczami. (.)
Widziała tylko, że na podłodze, z której też kilka desek wyrąbano, rośnie jakiś okropnie smutny w swoim widoku stos.
Na stos ten bestialskie ręce zrzucają w stanie już zniszczonym wszystko to, co pracą tylu długich lat uciułało się i nagromadziło przy domowym ognisku.
Z brzękiem padają naczynia i skorupy.
Skorupy mieszają się z porwanymi fotografiami rodzinnymi i strzępami portretów jej męża i syna nieboszczyka..".

Poruszający jest ten opis wizyty przedstawicieli władzy ludowej w domu zamieszkałym przez rodzinę sprzyjającą podziemiu, po której z nawiedzonego przez nich domostwa nie pozostał przysłowiowy kamień na kamieniu.
Z ryzykiem takich odwiedzin musiał liczyć się każdy, kto decydował się na pomoc Żołnierzom Wyklętym.
Pomimo tego, dziesiątki tysięcy naszych rodaków takiego wyboru dokonało i w sposób systematyczny wspierało partyzantkę antykomunistyczną.
Co najmniej kilkanaście tysięcy z nich zapłaciło za to bardzo wysoką cenę, niektórzy najwyższą.

Dnia 2 maja 1946 ok. godz. 13 [w odwecie za współpracę z oddziałem mjr. Mariana Bernaciaka "Orlika"] do osady Wąwolnica pow. puławskiego przybyli samochodem funkcjonariusze PUBP z Puław w liczbie 25 osób.
Ludność, widząc uzbrojony tak liczny oddział, zaczęła uciekać w stronę tzw. Zarzecza.
Na terenie Zarzecza funkcjonariusze UB wbiegli na podwórze Leszczyńskiego Wacława.
Domownicy zostali spędzeni do mieszkania z zakazem opuszczania go.
Zamknięci słyszeli strzelaninę, wybuchy granatów.
Po chwili wyskoczyli przez okno z płonącego domu.
Okoliczni mieszkańcy spieszący do pożaru nie zostali dopuszczeni do akcji ratowniczej.
Wśród funkcjonariuszy UB rozpoznano por. Stefaniaka i ppor. Wargockiego z Puław.
Po pewnym czasie cały oddział wycofał się z miasteczka bez żadnych przeszkód ze strony mieszkańców tej wsi. Ok. godz. 15 tego samego dnia do Wąwolnicy przybyli ponownie funkcjonariusze UB i rozbiegłszy się po miasteczku palili zabudowania bądź to przy pomocy pocisków zapalających, bądź też przy pomocy granatów, albo też używając do podpalenia zapałek.
Pastwą płomieni padło: 101 domów mieszkalnych, 106 stodół, 121 obór, 120 chlewów i innych budynków, 255 świń, 2 krowy, 5 kóz, 145 kur i 60 królików. Straty te według szacunku mieszkańców wynoszą 70 364 800 zł.
Ponadto spaleniu uległy 2 osoby, a szereg innych odniosło ciężkie lub lżejsze oparzenia.
Jedna osoba zmarła wskutek udaru serca, a jedna wskutek wstrząsu nerwowego dostała pomieszania zmysłów.
więcej  w http://podziemiezbrojne.blox.pl/html

Dziesiątki lat nieprzerwanego kłamstwa, czyli jak Jacek Kuroń, literaci z UB i inni tworzyli czarną legendę Żołnierzy Wyklętych
http://niezlomni.com/?p=1510

http://niezlomni.com/?p=332
http://niezlomni.com/?p=1235

http://niezalezna.pl/39032-wyborcza-atakuje-czcicieli-zolnierzy-wykletych-antydemokraci-i-bojowkarze
http://wpolityce.pl/wydarzenia/23910-wyborcza-przeciw-obchodom-dnia-zolnierzy-wykletych-zostawcie-tych-zolnierzy-w-czyim-imieniu-i-komu-to-sluzy

http://bernardo.salon24.pl/11257,zydowski-zwiazek-wojskowy-zolnierze-wykleci,4

Data: 2014-03-01 18:15:59
Autor: Trybun
Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka
W dniu 2014-03-01 17:27, mkarwan pisze:
Żadna partyzantka nie utrzyma się nawet przez kilka tygodni w terenie, jeżeli nie ma realnego poparcia ludności zamieszkującej obszar objęty działalnością "leśnych" - to zależność dość oczywista.


Nie bardzo. Np. w czasie okupacji szkopskiej źródła utrzymanie oddziałów partyzanckich były jasne. A jak z tym było po wojnie, z czego ci "wyklęci" się utrzymywali? z darowizn ludności? Przecież ta ludność często nie miała ziarna na obsianie pól.
Tak panie echo propagandy IPNu, zamiast wygłaszać publicznie swoje pobożna życzenia i mieszać w głowach tym co nie pamiętają tamtych czasów dajcie Polakom swobodny dostęp do archiwów PRLu.

--
Kapitalizm jest chorobą (zarazą) z którą należy walczyć..
  Instalując Linuksa na swoim komputerze robisz pierwszy krok w tym kierunku..

Data: 2014-03-02 18:10:28
Autor: miś z okienka
Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka

Użytkownik "Trybun" <Ylih@yachu.com> napisał w wiadomości news:let4q1$i9t$1node2.news.atman.pl...
W dniu 2014-03-01 17:27, mkarwan pisze:
Żadna partyzantka nie utrzyma się nawet przez kilka tygodni w terenie, jeżeli nie ma realnego poparcia ludności zamieszkującej obszar objęty działalnością "leśnych" - to zależność dość oczywista.


Nie bardzo. Np. w czasie okupacji szkopskiej źródła utrzymanie oddziałów partyzanckich były jasne. A jak z tym było po wojnie, z czego ci "wyklęci" się utrzymywali? z darowizn ludności? Przecież ta ludność często nie miała ziarna na obsianie pól.

Słusznie Trybunie - za Niemców mieli ziarno, ale pod 'władzą ludową' musieli zbiednieć. Stary bolszewicki sposób na partyzantów - zagłodzić tych, którzy im pomagają. Nawet Hitler nie wpadł na ten pomysł...
j

Data: 2014-03-02 18:06:56
Autor: miś z okienka
Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka

Użytkownik "mkarwan" <mkarwan@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:let1pr$li0$1usenet.news.interia.pl...
Żadna partyzantka nie utrzyma się nawet przez kilka tygodni w terenie, jeżeli nie ma realnego poparcia ludności zamieszkującej obszar objęty działalnością "leśnych" - to zależność dość oczywista.
Podobnie jak ta, że im bardziej okrutna jest władza, przeciwko której trwa w lasach zbrojny opór, tym większe represje spadają na ludność wspierającą walczących.

Zapominasz o tym, że oprócz swojego okrucieństwa okupant może posiadać jeszcze 'piątą kolumnę' w społeczeństwie. W czasie okupacji hitlerowskiej władze kościelne nie kolaborowały z Niemcami, natomiast z późniejszą 'władzą ludową' - owszem. Polscy biskupi modlili się za tą władzę, potępiali bandy podziemia, wzywali duchownych do nieudzielania poparcia podziemiu, grozili konsekwencjami... Dlaczego polscy chłopi mieli karmić partyzantów, skoro ksiądz dobrodziej krzywo na to patrzy?
j

Zołnierze Wyklęci - miara ryzyka

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona