Data: 2014-01-28 00:36:27 | |
Autor: Mark Woydak | |
Żydeta Wybiorcza | |
Sytuacja finansowa Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej", nie jest najlepsza. Obserwuje się , że jej wartość z roku na rok spada i według szacunków podanych przez branżowy miesięcznik "Press", jest jedenastokrotnie mniejsza niż w 2000 roku. Ceny akcji Agory wykazują trwałą tendencję spadkową i poszybowały mocno w dół. Na początku 2000 r. jedną akcję wyceniano nawet na 180 zł, dzisiaj nie jest warta nawet 15 złotych. Kłopoty finansowe Agory zaczęły się w 2001 roku. Nastąpił wtedy spadek zainteresowania reklamą w "Gazecie Wyborczej", która jest główną lokomotywą finansową koncernu. Dlaczego Agora nie potrafi poradzić sobie ze zbudowaniem multimedialnego imperium o trwałych strukturach? Agora bez wizji Agora wyraźnie nie ma szczęścia do telewizji. W połowie 1997 r. kupiła nieco więcej niż jedną piątą udziałów w Canal Plus za 28,5 mln USD, udzieliła również prawie 5,5 mln USD kredytu. Czyli de facto wydała 34 mln USD. I tak firma związała się ze stacją rządzoną przez producenta filmowego Lwa Rywina. Lecz plany Agory co do ekspansji na rynku telewizyjnym szybko zderzyły się z rzeczywistością. Nie wystarczyła przychylność centrolewicy dla tej telewizji. Warto tutaj nadmienić, iż Canal Plus uzyskiwał coraz lepsze pokrycie obszaru Polski częstotliwościami, których Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji skąpiła chociażby powołanej przez Ojców Franciszkanów Telewizji Niepokalanów. Canal Plus musiał jednak zmierzyć się również z międzynarodową konkurencją. Już w 1997 r. zaczął być dostępny na szerszą skalę obecny na naszym rynku od 1996 r., a należący do Amerykanów, kodowany kanał filmowy HBO (Home Box Office). Telewizja HBO, nadając swój program przez satelitę z Węgier i wykorzystując przepisy o telewizji transgranicznej, pozostawała poza zasięgiem funkcjonujących w Polsce instytucji i nieformalnych grup nacisku. Potem HBO weszło do oferty platformy cyfrowej Wizja TV, działającej od 1998 r., a należącej do amerykańskiej spółki At Entertainment. Próba zlikwidowania konkurencji przez Canal Plus chociażby na wzór przeprowadzonej w 1997 r. likwidacji poprzez wchłonięcie FilmNetu, kanału z filmami, który działał od 1994 r. w ramach pakietu Multichoice, tym razem okazała się bardziej skomplikowana i rozciągnięta w czasie. Jednakże At Entertainment w czerwcu 1999 r. sprzedał Wizję TV spółce United Pan-European Communications mającej siedzibę w Holandii, ale de facto będącej w rękach Amerykanów z United International Holdings. Ta transakcja była na rękę dla prezesa Canal Plus Lwa Rywina, który liczył na szybkie rozwiązanie niekorzystnej sytuacji. Jednakże kolejnym niepowodzeniem Canal Plus była próba wprowadzenia na rynek Polskiej Platformy Cyfrowej, gdyż Telewizja Publiczna została przyblokowana we wspieraniu Rywina, natomiast telewizja TVN wybrała Wizję TV, a Polsat wolał stworzyć własną platformę cyfrową. Dopiero w sierpniu 2001 r. udało się spółce kierowanej przez Rywina przejąć Wizję TV wraz z nadawanym przez nią kanałem HBO. Lecz dla Agory ten fakt nie miał już żadnego znaczenia, gdyż nie mając wpływu na zarządzanie tą telewizją i widząc realną groźbę ponoszenia coraz większych strat finansowych, w kwietniu 2001 r. sprzedała udziały w Canal Plus za 21 mln USD. A więc uzyskała dużo mniej, niż wydała w 1997 roku. Po porażce z Canal Plus Agora bardzo szybko chciała na nowo zainwestować w telewizję, by poczuć się w pełni spółką multimedialną. Dlatego też już pod koniec 2001 r. zaczęła sondować, jakie są możliwości wejścia w ogólnopolską telewizję. Brano nawet pod uwagę przejęcie TVP 2 w przypadku jej prywatyzacji. Ale do poważnych negocjacji zaprosił Agorę Zygmunt Solorz. Plan wejścia wydawcy "Gazety Wyborczej" w Polsat zbiegł się w czasie z pracami nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji. Jednakże zdominowana przez postkomunistów Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wraz z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem i jego gabinetem oraz lewicowym szefem TVP Robertem Kwiatkowskim postanowiła zaproponować własną wizję rynku mediów. Niedawny wspólnik Agory Lew Rywin, przedstawiając się jako wysłannik premiera, podjął więc negocjacje z Agorą, oferując usunięcie niekorzystnych zapisów z rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Agora jednocześnie rozmawiała z premierem Leszkiem Millerem i sekretarzem stanu w ministerstwie kultury Aleksandrą Jakubowską, odpowiedzialną za opracowanie zmian w ustawie o radiofonii i telewizji. Adam Michnik, nie zamierzając płacić 17,5 mln USD łapówki, postanowił rozegrać sprawę po swojemu i 22 lipca 2002 r. nagrał korupcyjną propozycję Lwa Rywina. Z upublicznieniem nagrania Michnik czekał jednakże prawie pół roku. W związku z nagłośnieniem spotkania Rywin - Michnik ustawa wprawdzie przepadła, lecz Agora nie kupiła Polsatu i znowu mocno ucierpiał na tym jej wizerunek. W kolejnych latach zakup Polsatu pomimo jeszcze pobrzmiewających marzeń był już dla Agory nieosiągalny. W 2008 r. przymierzała się ona do wejścia w powiązaną z Zygmuntem Solorzem Superstację. Jak podał serwis press.pl, za 33 proc. udziałów chciała zapłacić 20 mln zł, lecz brak gwarancji uzyskania pełnej kontroli nad tą inwestycją spowodował, iż i tym razem Agora nie została spółką telewizyjną. Ostatnio wśród telewizji, które mogłaby kupić Agora, znalazła się też młodzieżowa 4fun.tv. A po wyjściu w listopadzie 2008 r. News Corporation Ruperta Murdocha z Telewizji Puls Agora jest wymieniana jako potencjalny inwestor tej stacji utworzonej na bazie należącej do Ojców Franciszkanów Telewizji Niepokalanów. Plany na ścisły monopol Lista spółek, które Agora miała kupić, jest dość długa. Kilkakrotnie pojawiła się jako zainteresowana kupnem Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych specjalizujących się w edycji podręczników. W 2002 r. przegrała z wydawnictwem Muza Włodzimierza Czarzastego i zawieruchą będącą wynikiem afery Rywina, która spowodowała wstrzymanie prywatyzacji. Dwa lata później sama zrezygnowała z zakupu, lecz do gry o to wydawnictwo wróciła w połowie 2008 roku. Gdy chciano w latach 2000-2001 sprywatyzować Polską Agencję Prasową, która jest poważnym źródłem informacji dla większości mediów w Polsce, Agora była gotowa to wykorzystać i przejąć PAP. Miała też chrapkę na Ruch, który jest największym kolporterem prasy, posiadając około 35 tys. punktów sprzedaży i 40-proc. udział w tym segmencie rynku. Początkowo zakup miał być zrealizowany przez konsorcjum złożone z liberalnych, głównie niepolskich wydawców działających na naszym rynku, w skład którego weszła także Agora. Ale na początku 2008 r. wydawca "Gazety Wyborczej" chciał nawet sam kupić Ruch - informował "Parkiet". Gdyby tak się stało, wówczas Agora mogłaby decydować o warunkach dopuszczenia wydawców do kolportażu, a więc także ustalać marże za sprzedawaną prasę i określać zasady ekspozycji tytułów. Miałaby nieograniczoną możliwość promocji własnych tytułów, a niezależni wydawcy mogliby nawet być wykluczeni ze sprzedaży w sieci Ruchu. Posiadając do tego agencję prasową, nawet przed dotarciem gazety innego wydawcy do kiosków miałaby wpływ na jej treść. Wydaje się, że taki monopol jest ciągle w sferze marzeń ludzi z Agory. Axel Springer psuje krew Agorze Przez wiele lat "Gazeta Wyborcza" pod względem sprzedaży była na pierwszym miejscu wśród pism codziennych. Lecz dotychczasowy lider został zdeklasowany przez wprowadzony w październiku 2003 r. na nasz rynek niemiecki tabloid "Fakt". Dziennik ten już 2004 r. miał więcej czytelników niż "Wyborcza". Szybko rosła też jego sprzedaż, która przy nakładach w granicach 700 tys. egzemplarzy już w grudniu 2003 r. była wyższa niż innych dzienników, a na początku 2004 r. sprzedawało się prawie 650 tys. egzemplarzy. We wrześniu 2008 r. sprzedaż "Faktu" wyniosła ok. 470 tysięcy egzęplarzy. W tym samym czasie "Gazeta Wyborcza" rozprowadzała nieco ponad 400 tys., wyraźnie zostając w tyle. Dziś wynosi ok. 400 tys. egzemparzy. Wprawdzie później różnice zmalały, ale "Fakt" nadal bez problemu wyprzedzał "Wyborczą". Polski rynek prasowy Niemcy postanowili zdobyć, proponując za egzemplarz swojego dziennika tylko 1 złoty. Mimo oskarżeń o dumping, inni wydawcy musieli zastanowić się więc nad ceną własnych gazet. Tabloid Springera pomimo zapowiedzi zastosowania pośredniej formuły między bulwarówkami a dziennikami informacyjnymi plasował się na równi z "Super Expressem". Dlatego Agora po jego wejściu na rynek jeszcze gwałtownie nie reagowała, lecz powoli przygotowała odpowiedź w postaci bliskiego tabloidom "Nowego Dnia", który ukazywał się od listopada 2005 r. do lutego 2006 roku. Mimo wieloletniego doświadczenia Agory na rynku dzienników do wypracowania jak najlepszej formuły nowej gazety zaangażowano nawet zagranicznych doradców. Tytułowi zapewniono wyśmienite zaplecze techniczne, pokaźną kampanię reklamową oraz przeprowadzono wiele akcji promocyjnych, w których czytelnicy mogli wygrać m.in. samochody osobowe czy sprzęt RTV. Na promocję "Nowego Dnia" w samej końcówce 2005 r. Agora wyasygnowała ok. 30 mln złotych. Jednak mimo tych zabiegów dziennik nie dawał nadziei na rynkowy sukces. Wysokie koszty wobec zbyt niskiej sprzedaży generowały straty, więc by nie obniżać zbytnio wartości spółki, zarząd Agory zdecydował się na zakończenie nowego projektu. Tym bardziej że musiano walczyć o pozycję samej "Gazety Wyborczej" w związku z zapowiedzią Axel Springera wypuszczenia pozycjonowanego tak samo jak "Wyborcza" tytułu. W kwietniu 2006 r., na kilka dni przed debiutem Springerowskiego "Dziennika. Polska Europa Świat", zmuszona do zabiegania o czytelnika "Wyborcza" zeszła z ceną do narzuconej przez Niemców 1,50 zł za egzemplarz. "Gazeta" poczuła też, iż walka nie idzie tylko o finanse, ale i moderowanie dyskusji w sferze publicznej, w czym do tej pory przewodziła. Swoistą tradycją stała się wręcz systematyczna wymiana złośliwości między tymi dwoma tytułami. Pomimo tego, iż "Dziennik" sprzedaje dziś ok. 160 tys. egz. (wrzesień 2008 r.), czyli mniej niż połowę tego, co "Wyborcza", to nadal stanowi zagrożenie dla Agory. Z podwyżką ceny do 1,80 zł "Gazeta" czekała trzy lata, gdy tymczasem Axel Springer sondował zachowanie czytelników "Dziennika" już w sierpniu 2006 r., zwiększając w Małopolsce cenę do 1,80 złotych. Straty wynikłe z narzuconej przez Niemców niskiej ceny Agora postanowiła zrekompensować rozbudową działu kolekcji. Dodatki i różnego rodzaju gadżety stały się wręcz codziennością, a ci z czytelników, którzy zapragnęli mieć książę czy płytę DVD, musieli liczyć się z wydatkiem za "Wyborczą" w okolicach 6-7 zł bądź 1,5 zł za "Gazetę" plus ponieść dość wysoki koszt zakupu dodatku. Tak więc skompletowanie jakiejś całej serii wydawniczej Agory wiązało się ze sporymi kosztami. Lecz w końcu zachęcani dodatkami czytelnicy znudzili się. Świadczy o tym chociażby to, iż przez trzy pierwsze kwartały 2008 r. przychody Agory ze sprzedaży kolekcji były przeszło o połowę niższe niż w analogicznym okresie 2007 roku. Państwu już dziękujemy Nowy 2009 rok Agora rozpoczęła od grupowych zwolnień. Jak podaje "Dziennik" z 10 stycznia br., na początek pracę straciły 52 osoby. Ale to dopiero początek, gdyż wedle szacunków zarządu zwolnionych będzie 300 osób. A wszystko to w celu poprawy efektywności operacyjnej w Agorze. Jak napisał "Dziennik", zastępca naczelnego "Wyborczej" Jarosław Kurski, wychodząc naprzeciw zaistniałej sytuacji, postanowił lepiej zagospodarować nadal zatrudnionych pracowników, wysyłając im maila z zachętą, by okazując lojalność wobec "Gazety", przejęli obowiązki odchodzących koleżanek i kolegów. Według rozmówcy "Dziennika", jeden ze zwolnionych dziennikarzy, który spędził w "Wyborczej" niemal całe swoje życie, był tak załamany, iż nie mógł ustać na nogach i musiano mu pomóc opuścić redakcję. No, ale cóż, w końcu Agora, będąc dużym koncernem, rządzi się prawami rynku. Zwolnienia w Agorze są przeprowadzane nie od dziś. Zaczęło się w końcu 2001 r., gdy pracę w Agorze straciło 170 osób. Kolejne lata przyniosły następne fale zwolnień. W pierwszej połowie 2004 r. w ramach programu restrukturyzacji spółki zwolniono 500 osób. Wstrząsający jest też list Barbary Kalabińskiej opublikowany w "Rzeczpospolitej" w lipcu 2008 r., gdy znowu ożyła sprawa zatrudniania przez "Wyborczą" agenta SB Lesława Maleszki. Kalabińska opisuje okoliczności towarzyszące śmierci swojego męża Jacka Kalabińskiego, który był w latach 1991-1997 korespondentem "Gazety Wyborczej" w Waszyngtonie. Jak czytamy w liście: "Kierownictwo 'Wyborczej' pozbawiło pracy swojego wieloletniego korespondenta Jacka Kalabińskiego, gdy był śmiertelnie chory i jego życie zbliżało się do końca. Wobec Jacka Kalabińskiego 'GW' nie zdobyła się ani na 'akt miłosierdzia chrześcijańskiego', ani na zastosowanie kryteriów 'socjalnych i humanitarnych'. (...) Miesiąc po wyjściu Jacka ze szpitala, 24 marca 1997 r. zadzwoniła do niego Helena Łuczywo, zastępca Adama Michnika. Rozmowa przebiegała następująco (co przepisuję z diariusza, bo pamięć jest ułomna): Helena Łuczywo: Jak się czujesz? Jacek Kalabiński: Lepiej. Właśnie szykuję się wrócić do pisania. Helena Łuczywo: Nie musisz. Właśnie dyskutowaliśmy tu, w redakcji, i zdecydowaliśmy, że 'Gazeta' nie może ponosić ryzyka trzymania nieubezpieczonego korespondenta. Jacek Kalabiński:?? Helena Łuczywo: Zaraz dostaniesz faksem zwolnienie. Widzisz, nie jesteśmy bezwzględnymi kapitalistami, tylko humanitarnymi demokratami, dlatego nie dzwoniliśmy do ciebie w lutym, kiedy gorzej się czułeś". W bieżącym roku statystycznie zwolnienia w Agorze nie przedstawiają się najgorzej, gdyż według zapowiedzi Zarządu ma odejść 7,5 procent ze wszystkich zatrudnionych. A ci, którzy zostają, zapewne mają nadzieję, że sytuacja nie pogorszy się tak jak w stworzonej na Ukrainie spółce Agora Prasa, gdzie w końcówce 2008 r. z 30 osób pracę straciło już ponad 20. Złote czasy już nie wrócą Agora jest nadal potężną firmą, ale lata gwałtownego wzrostu ma już za sobą. Przypomnijmy tylko, iż została założona w 1989 r. przez Zbigniewa Bujaka, Aleksandra Paszyńskiego i Andrzeja Wajdę z kapitałem zakładowym wynoszącym równowartość 15 nowych złotych. A więc zaczęła wydawać "Gazetę Wyborczą", faktycznie nie dysponując żadnym realnym majątkiem. Niebagatelne znaczenie miało za to logo "Solidarności" na stronie tytułowej, które budziło wówczas zaufanie wśród czytelników i napędzało sprzedaż. Również to, iż "Wyborcza" była czołową gazetą ówczesnej opozycji, pozwoliło jej na uzyskanie sporej pomocy z zagranicy, a w kraju dużych kredytów. Agora, mimo że jest utożsamiana głównie z "Gazeta Wyborczą", funkcjonuje jako duży kompleks multimedialny. Razem z Fundacją Batorego i Spółdzielnią Pracy "Polityka" utworzyła ponadregionalne Radio TOK FM. Należy do niej również grupa lokalnych rozgłośni radiowych w największych miastach Polski nadająca pod szyldem Radio Złote Przeboje czy Radio Roxy FM. Agora jest też wydawcą takich czasopism jak "Poradnik Domowy", "Cztery Kąty" czy "Avanti". Posiada również rozdawany w wielu miastach bezpłatny dziennik "Metro". Niemało inwestuje w internet. Ostatnio kupiła chociażby portal z ogłoszeniami Trader.com. Nieustannie rozwija się też portal Gazeta.pl. Lecz głównym produktem Agory pozostaje nadal "Wyborcza" i to jest jedna z głównych przyczyn obecnych problemów spółki, gdyż prasa ma dzisiaj silną konkurencję w innych mediach. |
|
Data: 2014-01-28 16:36:28 | |
Autor: MarkWoydak | |
Żydeta Wybiorcza | |
PiS-owski PSYCHOPATA podpisujący się "Mark Woydak" (używający również innych
ksywek) piszacy z mx05.eternal-september.org uzywajacy czytnika 40tude_Dialog/2.0.15.1pl to OSZOŁOM PODSZYWANIEC. Fakt, ze podszywa sie pod moje dane swiadczy o daleko posunietej chorobie psychicznej. Pity bez umiaru denaturat i pędzony ze zgniłych buraków samogon z 3-ciego tłoczenia dokonaly calkowitego spustoszenia w mózgu tego osobnika. Nie ma juz dla niego ratunku! Módlmy się bracia i siostry! Wspierajmy go w tych cięzkich chwilach! Nie ma on nikogo oporócz nas! Nawet zdychający pies i wyleniały ze starości kot go opuścili! Pies nasrał mu pod drzwiami, a kot do zapleśniałego od brudu wyra, które ten nieszczęśnik nazywa łózkiem. Ten posraniec po całonocnym fistingu z podobnym sobie indywidium wylazł z nory i znów zasrywa grupę ze swego rozwalonego odbytu. Módlmy się bracia i siostry! Nadzieja na pełny powrót do zdrowia psychicznego tego osobnika jest niewielka, a nawet bliska zera ale spełnijmy chrześciański obowiązek! Wznośmy modły za PiS-owskiego chorego psychicznie brata! Niech dobry Mzimu ma w opiece jego bliskich! MW Paproch "Mark Woydak" <mark.woydak@forst.gm.de> napisał w wiadomości news:2jp9xepjvvi3$.fvumablesxeb$.dlg40tude.net...
|
|