Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   Zydokomuna w Polsce

Zydokomuna w Polsce

Data: 2009-10-09 01:52:18
Autor: muto2100
Zydokomuna w Polsce
Prelekcja prof. Andrzeja Paczkowskiego w Zydowskim Instytucie
Historycznym na temat: "Zydzi w UB" (12 kwietnia 1995 r.) nie zostala
naglosniona przez media, ponadto odbyla sie w godzinach rannych,
dlatego zapewne frekwencja byla niewielka, a dyskusja krotka i
powierzchowna. Samo spotkanie pokazalo jednak, iz nawet na tematy
uwazane za kontrowersyjne, czy wstydliwe, dyskutowac mozna spokojnie,
w dodatku w gronie sluchaczy skladajacym sie m.in. z bylych
funkcjonariuszy.

Prof. Paczkowski, przy oczywistych w tego typu badaniach
zastrzezeniach metodologicznych (prelegent uznal m.in., iz kryteria
uznania
kogos za Zyda sa "niejasne"), stwierdzil, iz w latach 1944-1956, na
447 osob w centrali resortu bezpieczenstwa publicznego, pelniacych
funkcje kierownicze (od naczelnika wydzialu wzwyz), bylo 131 Zydow.
Daje to lacznie ponad 29% Zydow na stanowiskach kierowniczych w MBP!
Inny wiarygodny historyk, Andrzej K. Kunert w wypowiedzi dla "Gazety
Wyborczej" (z 24-25 kwietnia 1992 r.) stwierdzil:

"Panuje opinia, ze bezpieka, informacja wojskowa, prokuratura,
sadownictwo byly pelne Zydow. To jest opinia calkowicie falszywa -
statystycznie w sadownictwie, bezpiece i informacji nie bylo wiecej
niz 10 proc. Polakow pochodzenia zydowskiego".

Ale 10% calej populacji komunistycznego aparatu terroru i represji,
przy udziale ludnosci pochodzenia zydowskiego nie siegajacym wowczas
nawet 1% ludnosci w Polsce, to jednak liczba, ktora robi wrazenie i
podwaza calkowicie te opinie, ktore neguja udzial Zydow w bezpiece: a
29% Zydow na stanowiskach kierowniczych to fakt, dajacy podstawy do
twierdzenia, iz wspolrzadzili oni tym aparatem.

Skad sie wziela "zydokomuna"

Alina Grabowska napisala zas w paryskiej "Kulturze" (nr 12/267 z 1969
r.), iz: "W pierwszych latach powojennych (a nawet i pozniej)
znakomita, niestety, wiekszosc pracownikow UB stanowili Zydzi (...)".

Druga liczba, podana przez prof. Paczkowskiego, dotyczyla czlonkow
przedwojennych formacji komunistycznych (Komunistycznej Partii Polski,
Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Komunistycznej Partii
Zachodniej Bialorusi, Komunistycznego Zwiazku Mlodziezy itp.). Otoz na
owych 447 wysokich funkcjonariuszy bezpieki az 94 osoby, czyli 21%
nalezalo przed wojna do nielegalnych struktur komunistycznych,
dzialajacych w II RP. Wg stwierdzenia prof. Paczkowskiego, prawie
wszyscy Zydzi w bezpiece byli przed wojna czlonkami KPP, KPZU, KPZB,
KZM i ich przybudowek. Stad, wg niego, wzielo sie okreslenie
"zydokomuna". Prelegent stwierdzil jednoczesnie, iz sa to jedyne dane
liczbowe, ktorymi rozporzadza. Zaczerpnal je glownie z poufnego, czy
tez tajnego opracowania Biura "C" Ministerstwa Spraw Wewnetrznych,
wydanego w 1978 r., zatytuowanego: "Aparat Bezpieczenstwa w PRL w
latach 1944-1976". Zawiera ono noty biograficzne funkcjonariuszy
aparatu bezpieczenstwa, sporzadzone na podstawie ich akt personalnych,
w tym wlasnych zyciorysow.

Co ciekawe, wiekszosc Zydow w bezpiece wykazywala pochodznie
"drobnoburzuazyjne", co tez wobec dokonujacej sie rzekomo "rewolucji
proletariatu", ktora miala byc skierowana przeciw "burzuazji", stawia
te rewolucje w nieco krzywym zwierciadle. Przypomina to slawne
powiedzenie z tamych lat, na temat koniaku, ktory byl niegdys w ruchu
komunistycznym symbolem kapitalizmu. Otoz koniak stal sie "napojem
klasy robotniczej, spozywanym ustami jej przywodcow".

Celem bezpieki nie bylo rutynowe w takiej sluzbie gromadzenie i
przetwarzanie informacji. Nie byla to bowiem sluzba normalna, powolana
do ochrony panstwa jako takiego. Wg naukowcow zajmujacych sie tym
resortem profesjonalnie (A. Paczkowskiego i G. Jakubowskiego), "celem
jego dzialania [byla] "obrona i utrwalanie wladzy ludowej". Byla to
instytucja calkowicie zideologizowana (...) i poslugujaca sie -
rowniez na uzytek wewnetrzny i operacyjny - jezykiem ideologii. Rzecz
jasna komunistycznej".

Pomocnicy rewolucji

Dzieje ruchu komunistycznego przed wojna nie sa doglebnie zbadane.
Dotychczasowe publikacje na ten temat to na ogol politgramota,
przyodziana w szaty "naukowe", ale czasami mozna w nich znalezc
interesujace dane. Ze zrozumialych wzgledow pomijano w nich
zestawienia statystyczne, dotyczace spraw narodowosciowych. Skad zatem
wzial sie stereotyp "zydokomuny"?

W 1936 r. wladze KPP sporzadzily pisemny raport na temat sytuacji
organizacyjnej. Wynika z niego, iz po postulowanych zmianach skladu
narodowosciowego i socjalnego we wladzach organizacji
komunistycznych, w centralnych wladzach KPP, liczacych 15 osob, bylo 8
Zydow i 7 Polakow. Na 15 sekretarzy komitetow okregowych, 8 bylo
pochodzenia zydowskiego, a 7 polskiego. W styczniu 1936 r. na 30
czlonkow i zastepcow czlonkow KC KPP bylo 15 Polakow, 12 Zydow, 2
Ukraincow i 1 Bialorusin, a razem z KC KPZB (ale bez zastepcow
czlonkow KC) na 52 osoby bylo 21 Zydow, 17 Polakow, 8 Bialorusinow, 5
Ukraincow i 1 Litwin. W "aktywie centralnym" bylo 53% Zydow, w
aparacie wydawnicym 75%, w Miedzynarodowej Organizacji Pomocy
Rewolucjonistom 90%, a w "aparacie technicznym" Sekretariatu Krajowego
100% (przy czym "aparat techniczny" nie oznaczal, wbrew pozorom,
funkcji mniej waznych - byli to np. kurierzy do moskiewskiej centrali,
lacznicy itp., ktorzy trzymali nici organizacyjne struktur
komunistycznych w swych rekach).

Rownie wysoki byl udzial Zydow w strukturach terenowych KPP. W okregu
radomskim w 1932 r. bylo ich 37%, w okregu kieleckim ponad 54%. W
strukturach mlodziezowych zas bylo ich jeszcze wiecej: w sierpniu 1930
r. w skali calego kraju w Zwiazku Mlodziezy Komunistycznej Polacy
stanowili zaledwie 20%, Zydzi 50%, a Bialorusini i Ukraincy 30%. Autor
jednej z monografii regionalnych KPP, wydanej w 1994 r. stwierdzil, iz
"z uplywem czasu zwiekszal sie udzial mlodziezy zydowskiej w KZMP
[Komunistycznym Zwiazku Mlodziezy Polskiej], w niektorych osrodkach
stanowila ona prawie 100%".

stanowila ona prawie 100%". To oni wlasnie w znacznym stopniu
ksztaltowali wojenne oblicze ruchu komunistycznego w kraju podczas
okupacji, odbudowywanego na polecenie Stalina od 1942 r. (w postaci
tzw. Polskiej Partii Robotniczej), a takze w Moskwie.

Koncentracja w sluzbach specjalnych

Wg prof. Paczkowskiego aparat bezpieczenstwa byl pierwszym czlonem
nowego rezimu, budowanym calkowicie od podstaw. O ile w innych
dziedzinach kompartia nastawiona byla poczatkowo raczej na
kontrolowanie i dozorowanie przedwojennych fachowcow (w przemysle,
szkolnictwie, wojsku, nawet w administracji), brakowalo jej bowiem
oddanych czlonkow PPR, ktorymi mozna bylo ich zastapic, to do bezpieki
i innych tajnych sluzb kierowano przede wszystkim "swoich". A ktoz
mogl byc bardziej za takiego uznany, niz przedwojenny czlonek KPP i
jej przybudowek?

Dlatego zatem do bezpieki trafiali przede wszystkim przedwojenni
komunisci, w wiekszosci juz przed wojna zawerbowani do wywiadu
sowieckiego. Podczas okupacji niemieckiej przebywali oni w ZSRR, inni
zas odgrywali czolowe role w partyzantce komunistycznej: sowieckiej
oraz GL-AL.

Podobnie bylo w innej, mniej znanej, ale nie mniej waznej sluzbie,
czyli w Informacji Wojskowej. Znawca jej dziejow, Z. Palski podaje,
iz: Informacja nie pelnila zadan kontrwywiadowczych - byla instytucja
terrorystyczno-policyjna, ktorej zadaniem bylo wymuszenie
posluszenstwa sil zbrojnych wobec nowych wladz politycznych.
Poczatkowo 100% stanowisk w niej obsadzonych bylo przez oficerow
sowieckich. Polakow dopuszczono dopiero pozniej - pierwsi z nich
objeli jednak stanowiska wylacznie tlumaczy i protokolantow. Bylo ich
zas az... siedemnastu!

Dopiero w latach pozniejszych miejsca zwalniane przez oficerow
sowieckich zajmowali oficerowie w mundurach polskich. Ale na
stanowiska kierownicze wysuwano glownie ludzi pochodzenia zydowskiego.
Ten sam autor podaje konkretne przyklady:

szefa Glownego Zarzadu Informacji, plk. Kozuszke, zastapili kolejno
plk Jan Rutkowski i plk Stefan Kuhl (obaj pochodzenia zydowskiego);
zastepcow szefa GZI, plk Poniedzielnikowa i plk Bycana zastapili plk
Anatol Fejgin i plk E. Zadrzynski (obaj pochodzenia zydowskiego);
szefa Oddzialu I,k plk. Curanowa zastapil plk Aleksander Kokoszyn
(pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, plk Gajewskiego zastapil
plk Ignacy Krzemien (pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, pplk
Prystupe zastapil plk Jerzy Fonkowicz (pochodzenia zydowskiego); szefa
Oddzialu IV, plk Malkowskiego, zastapil plk Wladyslaw Kochan
(narodowosci polskiej); szefa Oddzialu V, plk. Zajasznikowa, zastapil
pplk Wincenty Klupinski (pochodzenia zydowskiego).

Kryteria doboru kadr kierowniczych do Informacji Wojskowej byly takie
same, jak do bezpieki cywilnej. Nie decydowalo tu bowiem przygotowanie
fachowe (na to trzeba przeciez pracowac latami), lecz wylacznie
lojalnosc i calkowita dyspozycyjnosc wobec mocodawcow komunistycznych.

Dobre, slowianskie nazwiska

We wszelkich tego typu badaniach nalezy jednak zachowywac szczegolna
ostroznosc. Przemiany w strukturze komunistycznego aparatu terroru,
walka miedzy "chamami" i "Zydami" w centrum wladzy (ktora miala tez
swe odniesienie do bezpieki cywilnej i wojskowej) doprowadzily do
stanu, w ktorym "chamy" oskarzaly publicznie o "wypaczenia
socjalizmu", dokonane szczegolnie w pierwszej dekadzie istnienia PRL,
funkcjonariuszy pochodzenia zydowskiego, czyli "Zydow". Jednak nie
zawsze "Zyd" byl Zydem prawdziwym, tak jak nie zawsze "cham" musial
byc Polakiem.

Komintern, czyli Miedzynarodowka Komunistyczna (z siedziba oczywiscie
w Moskwie), zalecala oficjalnie towarzyszom zydowskim zmiane danych
personalnych, w tym nazwisk, na slowianskie. Wspominala to dzialaczka
KPP, Ester Rozental-Szneiderman po przybyciu do Moskwy w 1926 r.:
"Ktoz moze pojac i opisac swiety dreszcz, jaki mnie przejal, gdy
weszlam do gmachu Kominternu, znajdujacego sie nie opodal Kremla...
Watpie, czy mlody czytelnik naszych czasow potrafi to sobie
uprzytomnic".

Przedstawiciel KPP w Kominternie natychmiast zaproponowal jej zmiane
nazwiska: "Wybierzcie sobie slowianskie, dobrze brzmiace". Nie
zgodzila sie ona jednak na taki zabieg, ale jak wspomina: "Malo kto z
moich nowo przybylych towarzyszy oparl sie tej pokusie. Lea
Kantorowicz przeobrazila sie w Jelene Kaminska; jej maz Icchak Gordon
- w Aleksandra Leonowicza; Nechama i Jozef Feigenbaum stali sie
Natalia i Osipem Krawczynkim; Chana Milsztajn jest tu Hanna Turska;
Motke Hajman to teraz Mikolaj Wojnarowicz; z jednego Rapaporta zrodzil
sie Krawiecki, z drugiego, czestochowskiego - Jozef Karpinski".

Czesc z tych "politycznych emigrantow" przybywala w 1944 r. z Moskwy
do Polski, obejmujac eksponowane funkcje, juz z nowym zyciorysem i
zmienionymi personaliami. Np. Natan Grunspan-Kikiel w MBP byl
wiceministrem i generalem brygady, ale znany jest jako Roman
Romkowski. Mojzesz Bobrowicki, tez wiceminister MBP i tez general,
stal sie Mieczyslawem Mietkowskim. Nachym Alster, I z-ca
przewodniczacego Komitetu ds. Bezpieczenstwa Publicznego i
wiceminister MSW zostal Antonim Alsterem. Lajb-Wolf Ajzen, z-ca
komendanta szkoly sluzby bezpieczenstwa w Kujbyszewie, z-ca dyrektora
Biura Personalnego MBP, dyrektor gabinetu ministra MBP, z-ca
Komendanta Centrum Wyszkolenia MBP, wicedyrektor IV, nastepnie III
Departamentu, przybral nazwisko Leon Andrzejewski. Julia Brustiger,
dyrektor Departamentu Politycznego MBP, zostala Julia Brystygier.
Jozef Goldberg, dyrektor Departamentu Sledczego MBP, nazwal sie
Jozefem Rozanskim. I tak dalej...

Z drugiej strony, przedstawiciele spolecznosci zydowskiej neguja role
Zydow w powojennym aparacie terroru komunistycznego w Polsce. Np.
prof. Chone Shmeruk, przewodniczacy Osrodka Kultury Zydow Polskich na
Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie, w wypowiedzi dla "Tygodnika
Powszechnego"

Z drugiej strony, przedstawiciele spolecznosci zydowskiej neguja role
Zydow w powojennym aparacie terroru komunistycznego w Polsce. Np.
prof. Chone Shmeruk, przewodniczacy Osrodka Kultury Zydow Polskich na
Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie, w wypowiedzi dla "Tygodnika
Powszechnego" w 1990 r. stwierdzil: "Berman nie funkcjonowal jako Zyd,
on funkcjonowal jako czlonek partii. A partia nie byla zydowska, byla
polska. On sie nie uwazal za Zyda, za kogos, kto wystepuje w imieniu
Zydow. I zaden Zyd nie widzial w nim przedstawiciela narodu
zydowskiego. Czulby sie obrazony, gdyby ktos mu to powiedzial. Berman
funkcjonowal jako Berman i jego mozna obwiniac, czynic mu zarzuty. Ale
jako Zyd? To samo moglby robic Polak. Gdyby nie on, bylby Polak na
jego miejscu".

Z tym juz nie mozna sie zgodzic. Gdyby byli Polacy, odpowiedni na te
stanowiska, to Stalin (ktorego trudno uznac za tak szczegolnego
filosemite), z pewnoscia nimi wlasnie, a nie Zydami, badz osobami
pochodzenia zydowskiego obsadzalby stanowiska kierownicze w bezpiece,
Informacji Wojskowej, aparacie politycznym w wojsku, w kompartii i
administracji. Stalin poslugiwal sie tymi kadrami komunistycznymi,
ktore mial i ktorym ufal (przynajmniej poczatkowo, w okresie
"utrwalania wladzy ludowej"). Nie wyszukiwal specjalnie towarzyszy
pochodzenia zydowskiego, aby wysylac ich do Mongolii, Chin, Korei Pln.
i do Albanii. Racje ma natomiast prof. Shmerik, iz Zydzi funkcjonowali
jako czlonkowie partii, a nie przedstawiciele narodu zydowskiego.

Elity wladzy

Bylo ich w gornych strukturach wladzy komunistycznej tak wielu, bo
nastapilo prawie automatyczne przeniesienie stosunkow narodowosciowych
z KPP na PPR, szczegolnie od polowy 1944 r., gdy do "krajowcow"
dolaczyli komunisci ze Zwiazku Sowieckiego. I nie bylo to zajwisko
wlasciwe wylacznie dla bezpieki i Informacji Wojskowej. Wszedzie tam,
gdzie partia uznala, iz jest to miejsce newralgiczne dla jej
przyszlosci, tam pojawili sie komunisci pochodzenia zydowskiego w
takiej koncentracji, iz w dalszym ciagu przeciwnicy polityczni
okreslali nowy ustroj mianem "zydokomuny". Statystycznie moglo to byc
uzasadnione.

Jakub Berman, czlonek Biura Politycznego i z jego ramienia nadzorca
nad tajnymi sluzbami, w potocznym pojeciu funkcjonowal nie tylko jako
komunista, ale tez jako Zyd". W wywiadzie dla Teresy Toranskiej
powiedzial: "Zdawalem sobie (...) sprawe z tego, ze najwyzszych
stanowisk jako Zyd objac albo nie powinienem, albo nie moglbym.
Zreszta nie zalezalo mi, by ustawic sie w pierwszych rzedach. (...)
Faktyczne posiadanie wladzy nie musi wcale isc w parze z eksponowaniem
wlasnej osoby. (...) Zalezalo mi, zeby wniesc swoj wklad, wycisnac
pietno na tym skomplikowanym tworze wladzy, jaki sie ksztaltowal, ale
bez eksponowania siebie. Wymagalo to, naturalnie, pewnej zrecznosci".
I faktycznie, wycisnal swoje "pietno". Odpowiednikiem
"beriowszyczyzny" w Sowietach stalo sie pojecie "bermanowszczyzny" w
PRL.

Roman Zambrowski (Rubin Nussbaum) jako czlonek Politbiura mial nadzor
m.in. nad sadownictwem; jako zastepca Bieruta w Krajowej Radzie
Narodowej mial prawo orzekac prawo laski dla skazanych w procesach
politycznych. Byl wiec jednym z tych, ktorzy doslownie decydowali o
zyciu lub smierci antykomunistow, lub osob za takich uznanych. Gen.
Wiktor Grosz (Izaak Medres) byl szefem Glownego Zarzadu Polityczno-
Wychowawczego ludowego Wojska Polskiego (w wojsku przed wojna zapewne
w ogole nie sluzyl). Gen. Leszek Krzemien (Maksymilian Wolf) zostal
kierownikiem Wydzialu Wojskowego Zwiazku Patriotow Polskich w Moskwie,
nastepnie byl m.in. szefem Kancelarii Wojskowej Bieruta, zastepca
szefa Glownego Zarzadu Politycznego ludowego WP i pelnomocnikiem Rzadu
PRL "ds. pobytu wojsk radzieckich w Polsce". Hilary Minc, czlonek
Politbiura, odpowiadal za sprawy gospodarcze. Wg. hierarchii partyjnej
byl trzecia co do waznosci osoba w PRL (po Bierucie i Bermanie). Roman
Werfel byl czolowym ideologiem komunistycznym, dyrektorem wydawnictwa
"Ksiazka i Wiedza
" i redaktorem naczelnym organu KC PZPR "Nowe Drogi". Jerzy (Beniamin)
Borejsza, rodzony brat plk. UB Jozefa Rozanskiego byl dyktatorem
prasowym - byl m.in. redaktorem naczelnym dziennika
"Rzeczpospolita" (organu PKWN), prezesem Spoldzielni Wydawniczej
"Czytelnik" i pelnomocnikiem rzadu ds. "Ossolineum".

To oczywiscie najbardziej znane przyklady, ale nie wszystkie. Osob
tych nie sposob oddzielic od historii PRL,

ktora dla ogromnej czesci spoleczenstwa byla tworem obcym. Jest zatem
rzecza wazna poznac dokladnie, kto rzadzil Polska po 1944 r. Nie
wystarczy tu ogolnikowe powiedzenie, ze "byli to komunisci". Autorzy
publikacji o zatrudnieniu ludnosci zydowskiej po wojnie (np. Michal
Grynberg w "Biuletynie Zydowskiego Instytutu Historycznego" nr 1-2 z
1986 r.) calkowicie pomijali to zagadnienie. Byc moze, wtedy takie
badania nie byly mozliwe.

Musieli, czy... chcieli?

Podczas spotkania w ZIH z prof. Paczkowskim padlo pytanie: "czy mozna
uznac, ze do UB oddelegowywano Zydow z wojska?", co moglo sugerowac,
iz trafiali oni tam na rozkaz lub polecenie partyjne. Ale przeciez nie
wszyscy tym rozkazom, badz partyjnym poleceniom podlegali. A jesli
podlegali, to oznacza, iz w wojsku lub partii juz odgrywali
nieposlednia role - wracamy do poczatku, czyli do faktu, iz Zydzi od
czasow KPP byli spoiwem struktur komunistycznych.

System komunistyczny byl ustrojem totalitarnym, dlawiacym wszelka
wolna mysl, likwidujacym w sposob bezwzgledny swych przeciwnikow.
Kazdy kolejny zwolennik tego ustroju oznaczal, iz jego panowanie
bedzie pelniejsze i dl

Data: 2009-10-09 11:20:21
Autor: Slawomir Stoff
Zydokomuna w Polsce

"muto2100" <maniekxxx@gazeta.pl> schrieb im Newsbeitrag news:3ad4e7aa-888b-4492-b085-3a2fe7961479w36g2000yqm.googlegroups.com...
Prelekcja prof. Andrzeja Paczkowskiego w Zydowskim Instytucie
Historycznym na temat: "Zydzi w UB" (12 kwietnia 1995 r.) nie zostala
naglosniona przez media, ponadto odbyla sie w godzinach rannych,
dlatego zapewne frekwencja byla niewielka, a dyskusja krotka i
powierzchowna. Samo spotkanie pokazalo jednak, iz nawet na tematy
uwazane za kontrowersyjne, czy wstydliwe, dyskutowac mozna spokojnie,
w dodatku w gronie sluchaczy skladajacym sie m.in. z bylych
funkcjonariuszy.

Prof. Paczkowski, przy oczywistych w tego typu badaniach
zastrzezeniach metodologicznych (prelegent uznal m.in., iz kryteria
uznania
kogos za Zyda sa "niejasne"), stwierdzil, iz w latach 1944-1956, na
447 osob w centrali resortu bezpieczenstwa publicznego, pelniacych
funkcje kierownicze (od naczelnika wydzialu wzwyz), bylo 131 Zydow.
Daje to lacznie ponad 29% Zydow na stanowiskach kierowniczych w MBP!
Inny wiarygodny historyk, Andrzej K. Kunert w wypowiedzi dla "Gazety
Wyborczej" (z 24-25 kwietnia 1992 r.) stwierdzil:

"Panuje opinia, ze bezpieka, informacja wojskowa, prokuratura,
sadownictwo byly pelne Zydow. To jest opinia calkowicie falszywa -
statystycznie w sadownictwie, bezpiece i informacji nie bylo wiecej
niz 10 proc. Polakow pochodzenia zydowskiego".

Ale 10% calej populacji komunistycznego aparatu terroru i represji,
przy udziale ludnosci pochodzenia zydowskiego nie siegajacym wowczas
nawet 1% ludnosci w Polsce, to jednak liczba, ktora robi wrazenie i
podwaza calkowicie te opinie, ktore neguja udzial Zydow w bezpiece: a
29% Zydow na stanowiskach kierowniczych to fakt, dajacy podstawy do
twierdzenia, iz wspolrzadzili oni tym aparatem.

Skad sie wziela "zydokomuna"

Alina Grabowska napisala zas w paryskiej "Kulturze" (nr 12/267 z 1969
r.), iz: "W pierwszych latach powojennych (a nawet i pozniej)
znakomita, niestety, wiekszosc pracownikow UB stanowili Zydzi (...)".

Druga liczba, podana przez prof. Paczkowskiego, dotyczyla czlonkow
przedwojennych formacji komunistycznych (Komunistycznej Partii Polski,
Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Komunistycznej Partii
Zachodniej Bialorusi, Komunistycznego Zwiazku Mlodziezy itp.). Otoz na
owych 447 wysokich funkcjonariuszy bezpieki az 94 osoby, czyli 21%
nalezalo przed wojna do nielegalnych struktur komunistycznych,
dzialajacych w II RP. Wg stwierdzenia prof. Paczkowskiego, prawie
wszyscy Zydzi w bezpiece byli przed wojna czlonkami KPP, KPZU, KPZB,
KZM i ich przybudowek. Stad, wg niego, wzielo sie okreslenie
"zydokomuna". Prelegent stwierdzil jednoczesnie, iz sa to jedyne dane
liczbowe, ktorymi rozporzadza. Zaczerpnal je glownie z poufnego, czy
tez tajnego opracowania Biura "C" Ministerstwa Spraw Wewnetrznych,
wydanego w 1978 r., zatytuowanego: "Aparat Bezpieczenstwa w PRL w
latach 1944-1976". Zawiera ono noty biograficzne funkcjonariuszy
aparatu bezpieczenstwa, sporzadzone na podstawie ich akt personalnych,
w tym wlasnych zyciorysow.

Co ciekawe, wiekszosc Zydow w bezpiece wykazywala pochodznie
"drobnoburzuazyjne", co tez wobec dokonujacej sie rzekomo "rewolucji
proletariatu", ktora miala byc skierowana przeciw "burzuazji", stawia
te rewolucje w nieco krzywym zwierciadle. Przypomina to slawne
powiedzenie z tamych lat, na temat koniaku, ktory byl niegdys w ruchu
komunistycznym symbolem kapitalizmu. Otoz koniak stal sie "napojem
klasy robotniczej, spozywanym ustami jej przywodcow".

Celem bezpieki nie bylo rutynowe w takiej sluzbie gromadzenie i
przetwarzanie informacji. Nie byla to bowiem sluzba normalna, powolana
do ochrony panstwa jako takiego. Wg naukowcow zajmujacych sie tym
resortem profesjonalnie (A. Paczkowskiego i G. Jakubowskiego), "celem
jego dzialania [byla] "obrona i utrwalanie wladzy ludowej". Byla to
instytucja calkowicie zideologizowana (...) i poslugujaca sie -
rowniez na uzytek wewnetrzny i operacyjny - jezykiem ideologii. Rzecz
jasna komunistycznej".

Pomocnicy rewolucji

Dzieje ruchu komunistycznego przed wojna nie sa doglebnie zbadane.
Dotychczasowe publikacje na ten temat to na ogol politgramota,
przyodziana w szaty "naukowe", ale czasami mozna w nich znalezc
interesujace dane. Ze zrozumialych wzgledow pomijano w nich
zestawienia statystyczne, dotyczace spraw narodowosciowych. Skad zatem
wzial sie stereotyp "zydokomuny"?

W 1936 r. wladze KPP sporzadzily pisemny raport na temat sytuacji
organizacyjnej. Wynika z niego, iz po postulowanych zmianach skladu
narodowosciowego i socjalnego we wladzach organizacji
komunistycznych, w centralnych wladzach KPP, liczacych 15 osob, bylo 8
Zydow i 7 Polakow. Na 15 sekretarzy komitetow okregowych, 8 bylo
pochodzenia zydowskiego, a 7 polskiego. W styczniu 1936 r. na 30
czlonkow i zastepcow czlonkow KC KPP bylo 15 Polakow, 12 Zydow, 2
Ukraincow i 1 Bialorusin, a razem z KC KPZB (ale bez zastepcow
czlonkow KC) na 52 osoby bylo 21 Zydow, 17 Polakow, 8 Bialorusinow, 5
Ukraincow i 1 Litwin. W "aktywie centralnym" bylo 53% Zydow, w
aparacie wydawnicym 75%, w Miedzynarodowej Organizacji Pomocy
Rewolucjonistom 90%, a w "aparacie technicznym" Sekretariatu Krajowego
100% (przy czym "aparat techniczny" nie oznaczal, wbrew pozorom,
funkcji mniej waznych - byli to np. kurierzy do moskiewskiej centrali,
lacznicy itp., ktorzy trzymali nici organizacyjne struktur
komunistycznych w swych rekach).

Rownie wysoki byl udzial Zydow w strukturach terenowych KPP. W okregu
radomskim w 1932 r. bylo ich 37%, w okregu kieleckim ponad 54%. W
strukturach mlodziezowych zas bylo ich jeszcze wiecej: w sierpniu 1930
r. w skali calego kraju w Zwiazku Mlodziezy Komunistycznej Polacy
stanowili zaledwie 20%, Zydzi 50%, a Bialorusini i Ukraincy 30%. Autor
jednej z monografii regionalnych KPP, wydanej w 1994 r. stwierdzil, iz
"z uplywem czasu zwiekszal sie udzial mlodziezy zydowskiej w KZMP
[Komunistycznym Zwiazku Mlodziezy Polskiej], w niektorych osrodkach
stanowila ona prawie 100%".

stanowila ona prawie 100%". To oni wlasnie w znacznym stopniu
ksztaltowali wojenne oblicze ruchu komunistycznego w kraju podczas
okupacji, odbudowywanego na polecenie Stalina od 1942 r. (w postaci
tzw. Polskiej Partii Robotniczej), a takze w Moskwie.

Koncentracja w sluzbach specjalnych

Wg prof. Paczkowskiego aparat bezpieczenstwa byl pierwszym czlonem
nowego rezimu, budowanym calkowicie od podstaw. O ile w innych
dziedzinach kompartia nastawiona byla poczatkowo raczej na
kontrolowanie i dozorowanie przedwojennych fachowcow (w przemysle,
szkolnictwie, wojsku, nawet w administracji), brakowalo jej bowiem
oddanych czlonkow PPR, ktorymi mozna bylo ich zastapic, to do bezpieki
i innych tajnych sluzb kierowano przede wszystkim "swoich". A ktoz
mogl byc bardziej za takiego uznany, niz przedwojenny czlonek KPP i
jej przybudowek?

Dlatego zatem do bezpieki trafiali przede wszystkim przedwojenni
komunisci, w wiekszosci juz przed wojna zawerbowani do wywiadu
sowieckiego. Podczas okupacji niemieckiej przebywali oni w ZSRR, inni
zas odgrywali czolowe role w partyzantce komunistycznej: sowieckiej
oraz GL-AL.

Podobnie bylo w innej, mniej znanej, ale nie mniej waznej sluzbie,
czyli w Informacji Wojskowej. Znawca jej dziejow, Z. Palski podaje,
iz: Informacja nie pelnila zadan kontrwywiadowczych - byla instytucja
terrorystyczno-policyjna, ktorej zadaniem bylo wymuszenie
posluszenstwa sil zbrojnych wobec nowych wladz politycznych.
Poczatkowo 100% stanowisk w niej obsadzonych bylo przez oficerow
sowieckich. Polakow dopuszczono dopiero pozniej - pierwsi z nich
objeli jednak stanowiska wylacznie tlumaczy i protokolantow. Bylo ich
zas az... siedemnastu!

Dopiero w latach pozniejszych miejsca zwalniane przez oficerow
sowieckich zajmowali oficerowie w mundurach polskich. Ale na
stanowiska kierownicze wysuwano glownie ludzi pochodzenia zydowskiego.
Ten sam autor podaje konkretne przyklady:

szefa Glownego Zarzadu Informacji, plk. Kozuszke, zastapili kolejno
plk Jan Rutkowski i plk Stefan Kuhl (obaj pochodzenia zydowskiego);
zastepcow szefa GZI, plk Poniedzielnikowa i plk Bycana zastapili plk
Anatol Fejgin i plk E. Zadrzynski (obaj pochodzenia zydowskiego);
szefa Oddzialu I,k plk. Curanowa zastapil plk Aleksander Kokoszyn
(pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, plk Gajewskiego zastapil
plk Ignacy Krzemien (pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, pplk
Prystupe zastapil plk Jerzy Fonkowicz (pochodzenia zydowskiego); szefa
Oddzialu IV, plk Malkowskiego, zastapil plk Wladyslaw Kochan
(narodowosci polskiej); szefa Oddzialu V, plk. Zajasznikowa, zastapil
pplk Wincenty Klupinski (pochodzenia zydowskiego).

Kryteria doboru kadr kierowniczych do Informacji Wojskowej byly takie
same, jak do bezpieki cywilnej. Nie decydowalo tu bowiem przygotowanie
fachowe (na to trzeba przeciez pracowac latami), lecz wylacznie
lojalnosc i calkowita dyspozycyjnosc wobec mocodawcow komunistycznych.

Dobre, slowianskie nazwiska

We wszelkich tego typu badaniach nalezy jednak zachowywac szczegolna
ostroznosc. Przemiany w strukturze komunistycznego aparatu terroru,
walka miedzy "chamami" i "Zydami" w centrum wladzy (ktora miala tez
swe odniesienie do bezpieki cywilnej i wojskowej) doprowadzily do
stanu, w ktorym "chamy" oskarzaly publicznie o "wypaczenia
socjalizmu", dokonane szczegolnie w pierwszej dekadzie istnienia PRL,
funkcjonariuszy pochodzenia zydowskiego, czyli "Zydow". Jednak nie
zawsze "Zyd" byl Zydem prawdziwym, tak jak nie zawsze "cham" musial
byc Polakiem.

Komintern, czyli Miedzynarodowka Komunistyczna (z siedziba oczywiscie
w Moskwie), zalecala oficjalnie towarzyszom zydowskim zmiane danych
personalnych, w tym nazwisk, na slowianskie. Wspominala to dzialaczka
KPP, Ester Rozental-Szneiderman po przybyciu do Moskwy w 1926 r.:
"Ktoz moze pojac i opisac swiety dreszcz, jaki mnie przejal, gdy
weszlam do gmachu Kominternu, znajdujacego sie nie opodal Kremla...
Watpie, czy mlody czytelnik naszych czasow potrafi to sobie
uprzytomnic".

Przedstawiciel KPP w Kominternie natychmiast zaproponowal jej zmiane
nazwiska: "Wybierzcie sobie slowianskie, dobrze brzmiace". Nie
zgodzila sie ona jednak na taki zabieg, ale jak wspomina: "Malo kto z
moich nowo przybylych towarzyszy oparl sie tej pokusie. Lea
Kantorowicz przeobrazila sie w Jelene Kaminska; jej maz Icchak Gordon
- w Aleksandra Leonowicza; Nechama i Jozef Feigenbaum stali sie
Natalia i Osipem Krawczynkim; Chana Milsztajn jest tu Hanna Turska;
Motke Hajman to teraz Mikolaj Wojnarowicz; z jednego Rapaporta zrodzil
sie Krawiecki, z drugiego, czestochowskiego - Jozef Karpinski".

Czesc z tych "politycznych emigrantow" przybywala w 1944 r. z Moskwy
do Polski, obejmujac eksponowane funkcje, juz z nowym zyciorysem i
zmienionymi personaliami. Np. Natan Grunspan-Kikiel w MBP byl
wiceministrem i generalem brygady, ale znany jest jako Roman
Romkowski. Mojzesz Bobrowicki, tez wiceminister MBP i tez general,
stal sie Mieczyslawem Mietkowskim. Nachym Alster, I z-ca
przewodniczacego Komitetu ds. Bezpieczenstwa Publicznego i
wiceminister MSW zostal Antonim Alsterem. Lajb-Wolf Ajzen, z-ca
komendanta szkoly sluzby bezpieczenstwa w Kujbyszewie, z-ca dyrektora
Biura Personalnego MBP, dyrektor gabinetu ministra MBP, z-ca
Komendanta Centrum Wyszkolenia MBP, wicedyrektor IV, nastepnie III
Departamentu, przybral nazwisko Leon Andrzejewski. Julia Brustiger,
dyrektor Departamentu Politycznego MBP, zostala Julia Brystygier.
Jozef Goldberg, dyrektor Departamentu Sledczego MBP, nazwal sie
Jozefem Rozanskim. I tak dalej...

Z drugiej strony, przedstawiciele spolecznosci zydowskiej neguja role
Zydow w powojennym aparacie terroru komunistycznego w Polsce. Np.
prof. Chone Shmeruk, przewodniczacy Osrodka Kultury Zydow Polskich na
Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie, w wypowiedzi dla "Tygodnika
Powszechnego"

Z drugiej strony, przedstawiciele spolecznosci zydowskiej neguja role
Zydow w powojennym aparacie terroru komunistycznego w Polsce. Np.
prof. Chone Shmeruk, przewodniczacy Osrodka Kultury Zydow Polskich na
Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie, w wypowiedzi dla "Tygodnika
Powszechnego" w 1990 r. stwierdzil: "Berman nie funkcjonowal jako Zyd,
on funkcjonowal jako czlonek partii. A partia nie byla zydowska, byla
polska. On sie nie uwazal za Zyda, za kogos, kto wystepuje w imieniu
Zydow. I zaden Zyd nie widzial w nim przedstawiciela narodu
zydowskiego. Czulby sie obrazony, gdyby ktos mu to powiedzial. Berman
funkcjonowal jako Berman i jego mozna obwiniac, czynic mu zarzuty. Ale
jako Zyd? To samo moglby robic Polak. Gdyby nie on, bylby Polak na
jego miejscu".

Z tym juz nie mozna sie zgodzic. Gdyby byli Polacy, odpowiedni na te
stanowiska, to Stalin (ktorego trudno uznac za tak szczegolnego
filosemite), z pewnoscia nimi wlasnie, a nie Zydami, badz osobami
pochodzenia zydowskiego obsadzalby stanowiska kierownicze w bezpiece,
Informacji Wojskowej, aparacie politycznym w wojsku, w kompartii i
administracji. Stalin poslugiwal sie tymi kadrami komunistycznymi,
ktore mial i ktorym ufal (przynajmniej poczatkowo, w okresie
"utrwalania wladzy ludowej"). Nie wyszukiwal specjalnie towarzyszy
pochodzenia zydowskiego, aby wysylac ich do Mongolii, Chin, Korei Pln.
i do Albanii. Racje ma natomiast prof. Shmerik, iz Zydzi funkcjonowali
jako czlonkowie partii, a nie przedstawiciele narodu zydowskiego.

Elity wladzy

Bylo ich w gornych strukturach wladzy komunistycznej tak wielu, bo
nastapilo prawie automatyczne przeniesienie stosunkow narodowosciowych
z KPP na PPR, szczegolnie od polowy 1944 r., gdy do "krajowcow"
dolaczyli komunisci ze Zwiazku Sowieckiego. I nie bylo to zajwisko
wlasciwe wylacznie dla bezpieki i Informacji Wojskowej. Wszedzie tam,
gdzie partia uznala, iz jest to miejsce newralgiczne dla jej
przyszlosci, tam pojawili sie komunisci pochodzenia zydowskiego w
takiej koncentracji, iz w dalszym ciagu przeciwnicy polityczni
okreslali nowy ustroj mianem "zydokomuny". Statystycznie moglo to byc
uzasadnione.

Jakub Berman, czlonek Biura Politycznego i z jego ramienia nadzorca
nad tajnymi sluzbami, w potocznym pojeciu funkcjonowal nie tylko jako
komunista, ale tez jako Zyd". W wywiadzie dla Teresy Toranskiej
powiedzial: "Zdawalem sobie (...) sprawe z tego, ze najwyzszych
stanowisk jako Zyd objac albo nie powinienem, albo nie moglbym.
Zreszta nie zalezalo mi, by ustawic sie w pierwszych rzedach. (...)
Faktyczne posiadanie wladzy nie musi wcale isc w parze z eksponowaniem
wlasnej osoby. (...) Zalezalo mi, zeby wniesc swoj wklad, wycisnac
pietno na tym skomplikowanym tworze wladzy, jaki sie ksztaltowal, ale
bez eksponowania siebie. Wymagalo to, naturalnie, pewnej zrecznosci".
I faktycznie, wycisnal swoje "pietno". Odpowiednikiem
"beriowszyczyzny" w Sowietach stalo sie pojecie "bermanowszczyzny" w
PRL.

Roman Zambrowski (Rubin Nussbaum) jako czlonek Politbiura mial nadzor
m.in. nad sadownictwem; jako zastepca Bieruta w Krajowej Radzie
Narodowej mial prawo orzekac prawo laski dla skazanych w procesach
politycznych. Byl wiec jednym z tych, ktorzy doslownie decydowali o
zyciu lub smierci antykomunistow, lub osob za takich uznanych. Gen.
Wiktor Grosz (Izaak Medres) byl szefem Glownego Zarzadu Polityczno-
Wychowawczego ludowego Wojska Polskiego (w wojsku przed wojna zapewne
w ogole nie sluzyl). Gen. Leszek Krzemien (Maksymilian Wolf) zostal
kierownikiem Wydzialu Wojskowego Zwiazku Patriotow Polskich w Moskwie,
nastepnie byl m.in. szefem Kancelarii Wojskowej Bieruta, zastepca
szefa Glownego Zarzadu Politycznego ludowego WP i pelnomocnikiem Rzadu
PRL "ds. pobytu wojsk radzieckich w Polsce". Hilary Minc, czlonek
Politbiura, odpowiadal za sprawy gospodarcze. Wg. hierarchii partyjnej
byl trzecia co do waznosci osoba w PRL (po Bierucie i Bermanie). Roman
Werfel byl czolowym ideologiem komunistycznym, dyrektorem wydawnictwa
"Ksiazka i Wiedza
" i redaktorem naczelnym organu KC PZPR "Nowe Drogi". Jerzy (Beniamin)
Borejsza, rodzony brat plk. UB Jozefa Rozanskiego byl dyktatorem
prasowym - byl m.in. redaktorem naczelnym dziennika
"Rzeczpospolita" (organu PKWN), prezesem Spoldzielni Wydawniczej
"Czytelnik" i pelnomocnikiem rzadu ds. "Ossolineum".

To oczywiscie najbardziej znane przyklady, ale nie wszystkie. Osob
tych nie sposob oddzielic od historii PRL,

ktora dla ogromnej czesci spoleczenstwa byla tworem obcym. Jest zatem
rzecza wazna poznac dokladnie, kto rzadzil Polska po 1944 r. Nie
wystarczy tu ogolnikowe powiedzenie, ze "byli to komunisci". Autorzy
publikacji o zatrudnieniu ludnosci zydowskiej po wojnie (np. Michal
Grynberg w "Biuletynie Zydowskiego Instytutu Historycznego" nr 1-2 z
1986 r.) calkowicie pomijali to zagadnienie. Byc moze, wtedy takie
badania nie byly mozliwe.

Musieli, czy... chcieli?

Podczas spotkania w ZIH z prof. Paczkowskim padlo pytanie: "czy mozna
uznac, ze do UB oddelegowywano Zydow z wojska?", co moglo sugerowac,
iz trafiali oni tam na rozkaz lub polecenie partyjne. Ale przeciez nie
wszyscy tym rozkazom, badz partyjnym poleceniom podlegali. A jesli
podlegali, to oznacza, iz w wojsku lub partii juz odgrywali
nieposlednia role - wracamy do poczatku, czyli do faktu, iz Zydzi od
czasow KPP byli spoiwem struktur komunistycznych.

System komunistyczny byl ustrojem totalitarnym, dlawiacym wszelka
wolna mysl, likwidujacym w sposob bezwzgledny swych przeciwnikow.
Kazdy kolejny zwolennik tego ustroju oznaczal, iz jego panowanie
bedzie pelniejsze i dl


   muto, tak pod chajrem, od kogo zerznales ten nieglupi tekst? :-)

   ar

Data: 2009-10-09 11:31:18
Autor: Prawusek
Zydokomuna w Polsce
"Slawomir Stoff" <a_rem@poczta.onet.pl> wrote in message
news:b9205$4acf0053$54702a04$14919news.chello.at...

Ciekawe, ze nikt nie wspomina o obywatelach rosyjskich - etatowych
czynownikach NKWD w UB, czasem tylko wspominając parcha Bieruta będącego
prezydentem PRL i o ile pamiętam zmarłego dyplomartycznie w Moskwie, jak
wielu innych np. Wiluś Pick, Nowotny? Tu znak zapytania - nie chce mi się
sprawdzać. Wielu przedwcześnie choć ogólnie zbyt póżno...

Data: 2009-10-09 11:35:55
Autor: Slawomir Stoff
Zydokomuna w Polsce

"Prawusek" <prawusek@interia.pl> schrieb im Newsbeitrag news:han0kf$7f7$1nemesis.news.neostrada.pl...
"Slawomir Stoff" <a_rem@poczta.onet.pl> wrote in message
news:b9205$4acf0053$54702a04$14919news.chello.at...

Ciekawe, ze nikt nie wspomina o obywatelach rosyjskich - etatowych
czynownikach NKWD w UB, czasem tylko wspominając parcha Bieruta będącego
prezydentem PRL i o ile pamiętam zmarłego dyplomartycznie w Moskwie, jak
wielu innych np. Wiluś Pick, Nowotny? Tu znak zapytania - nie chce mi się
sprawdzać. Wielu przedwcześnie choć ogólnie zbyt póżno...


  i naszym pietii jaroszewiczu dla naprzykladu. :-)

  ar

Data: 2009-10-09 11:38:34
Autor: Prawusek
Zydokomuna w Polsce
"Slawomir Stoff" <a_rem@poczta.onet.pl> wrote in message
news:ec05e$4acf03f8$54702a04$15288news.chello.at...

"Prawusek" <prawusek@interia.pl> schrieb im Newsbeitrag
news:han0kf$7f7$1nemesis.news.neostrada.pl...
> "Slawomir Stoff" <a_rem@poczta.onet.pl> wrote in message
> news:b9205$4acf0053$54702a04$14919news.chello.at...
>
> Ciekawe, ze nikt nie wspomina o obywatelach rosyjskich - etatowych
> czynownikach NKWD w UB, czasem tylko wspominając parcha Bieruta będącego
> prezydentem PRL i o ile pamiętam zmarłego dyplomartycznie w Moskwie, jak
> wielu innych np. Wiluś Pick, Nowotny? Tu znak zapytania - nie chce mi
się
> sprawdzać. Wielu przedwcześnie choć ogólnie zbyt póżno...


  i naszym pietii jaroszewiczu dla naprzykladu. :-)

  ar

    Biorąc to pod uwagę mozna stwierdzić, że to Polaków (natywnych) w UB
było mało - jak nie parch,. to przynajmniej NKWDzista. A parchy - o różnych
stopniach skryptolenia.
    Tak jak dzisiaj w Knujsejmie i nierządzie.

Zydokomuna w Polsce

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona