Data: 2014-12-28 15:25:21 | |
Autor: stevep | |
„Ale jak Niesiołowski…” | |
# Kiedy Hofman, jeszcze będący w PiS uraził kogoś, obraził, lub komuś ubliżył, natychmiast chór prawych i sprawiedliwych odbijał piłeczkę
– Ale jak Niesiołowski obraża polityków PiS, to się media nie oburzają! Kiedy Brudziński bredzi coś i upokarza polityków PO, na jaką kolwiek uwagę o niekulturalnym zachowaniu, natychmiast pada odpowiedź – Ale jak Niesiołowski obraża premiera Kaczyńskiego, to się media nie oburzają! Kiedy posłankaprymityw Pawłowicz ubliża posłom, Unii Europejskiej, marszałkowi czy dziennikarzom, natychmiast z odsieczą przychodzi mantra – Ale jak Niesiołowski ubliża politykom PiS-u, to wtedy jakoś nie słychać urażonych mediów! Podobnie „niezależni dziennikarze”. Ostatnio prymitywnym chamstwem popisał się "niezależny" dziennikarz Łukasz Warzecha, zamieszczając na twisterze wpis: „Słabo myślący babsztyl, który przypadkiem rządzi moim krajem, ośmiela się mówić o czymkolwiek w moim imieniu. Dość irytujące”. Sam, przez nikogo nieproszony zaczął awanturę, bo jasne było, że owo chamstwo bez podpowiedzi nie pozostanie. W końcu zabrakło mu argumentów, przecież na chamstwo i prymityw argumentów nie ma, zdenerwowany zapewne napisał: „Uroczy są ci arbitrzy elegancji, tak wyczuleni na obrażanie władzuchny. Ciekawe, czy się też oburzają po każdym występie Stefana”. Jakim trzeba być dupkiem, jeśli samemu wszczyna się awanturę, a potem „zwala” na… Niesiołowskiego. Kiedy ktoś w sali sejmowej coś krzyknie w stronę rzucającego gromy posła PiS, natychmiast wychodzi Błaszczak i wymownym gestem wskazując na Niesiołowskiego odzywa się urażony – O! Proszę bardzo! To jest właśnie język nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości – pomimo, że Niesiołowski akurat milczał jak grób. Uwielbiają usprawiedliwiać się Niesiołowskim rozmaite Ziobry, Kurscy, rzecznicy partii Zbawiciela i jego czołowi wyznawcy. Współczuję Stefanowi Niesiołowskiemu. Jest tak potężnym Goliatem, że występując średnio raz na dwa tygodnie w telewizji w porywach raz na dziesięć dni, aby go pokonać – ach, gdzie tam pokonać, aby mu się przeciwstawić, potrzeba armii kilkudziesięciu „Dawidów” – polityków Prawa i Sprawiedliwości strzelających kamieniami z procy, taki to silny wojownik przemysłu pogardy – generał, żołnierz i cała armia w jednym. Idzie więc Stefan Niesiołowski przez życie z ogromnym garbem pisowskiej armii „Dawidów” z procami na plecach i uzbiera ciosy kamienne od patriotów i idących im z pomocą „niezależnych” dziennikarzy z rodziną Radia Maryja. Strasznie potworny jest ten Niesiołowski – jeden przeciwko połowie „tej dobrej” Polaków. Swoją drogą, politycy Zbawiciela mogliby pójść po rozum do głowy i domyślić się, że pokazują słabość na okrągło walcząc całą ławą z Niesiołowskim. Próbują, nieśmiało co prawda, podłączyć do posła Stefana marszałka Sikorskiego, no ale wypominanie jak mantry tylko jednego „dożynania watahy” sprzed ośmiu lat, bo nic innego nie mają, też zakrawa na brak argumentów. Tym bardziej, że na siłę wciskana „kilometrówkowa afera Sikorskiego”, musi upaść, Marszałek bowiem prawa nie złamał, korzystał jedynie z przysługującego mu przywileju zwrotów za przejazdy sejmowym (czyli własnym, w celach poselskich) samochodem. Jak już wspomniałem, Stefan Niesiołowski występuje w tivi raz na jakiś czas. PiSowscy żołnierze Kaczyńskiego, występują w telewizorniach na okrągło w liczbie kilkudziesięciu. Gdyby to zliczyć, dokładając rozmaite konferencje prasowe i wywiady, uzbierało by się w roku ładnych kilka tysięcy, naprzeciw kilku… dziesięciu. Ale wobec nadludzkiej siły Goliata, PiS musi rzucić do walki z mową nienawiści wszystkie siły i środki. # Ze strony: http://tnij.org/jtiqiqn -- stevep -- -- - Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/ |
|
Data: 2014-12-28 14:59:26 | |
Autor: Budzik | |
„Ale jak Niesiołowski…” | |
Użytkownik stevep stevep011@invalid.tkdami.net ...
Tym bardziej, że na siłę wciskana „kilometrówkowa afera Sikorskiego”, musi upaść, Marszałek bowiem prawa nie złamał, korzystał jedynie z przysługującego mu przywileju zwrotów za przejazdy sejmowym (czyli własnym, w celach poselskich) samochodem.A tego to jeszcze nie wiemy... Pieniedzy bym na to nie postawił. Postawiłbym za to pieniadze, na to, ze z kilomentrówki kradli wszyscy jak leci, jedni mniej, drudzy wiecej. A jak nie kradli to przynajmniej "dorabiali", bo byc moze samochód rzeczywiscie w celach służbowych jezdził, tyle, ze jezdził nim ktos inny, np. pracownik biura poselskiego. |
|