Data: 2009-05-19 20:15:09 | |
Autor: wawa | |
antyżydzizm w w Stanach Zjednoczonych | |
Ktokolwiek próbuje zabierać głos w dyskusji nad kwestią żydowską w Stanach Zjednoczonych lub gdzie indziej, musi być przygotowany na to, że go nazwą antysemitą. Nie otrzyma on zachęty ani od ludzi ani od prasy. Ludzie, którzy w ogóle zdają sobie sprawę z istnienia tej kwestii, wolą poczekać, aby się przekonać, jak się to wszystko skończy, zaś prawdopodobnie ani jedno czasopismo w Ameryce, a z pewnością żadne z tych, które są pośrednikami ogłoszeniowymi, zwanymi `magazines@, nie ośmieli się nawet szeptem odważnie przyznać, że kwestia taka istnieje. Łamy prasy ogólnej stoją dziś otworem dla przesadnych artykułów na pochwałę wszystkiego co żydowskie, (czego próbki można oglądać niemal wszędzie) a prasa żydowska w Stanach Zjednoczonych liczebnie bardzo silna, wzięła sobie za zadanie udzielania nagan. Naturalnie, jedynym możliwym wytłumaczeniem podjęcia dyskusji w kwestii żydowskiej, jest to, że ktoś ‑ pisarz, albo wydawca, albo zainteresowany wdanej sprawie, jest żydożercą. Ta myśl zdaje się być ustaloną; utrwaliła się ona w Żydach dziedzicznie; utrwala się w nieżydzie za pomocą propagandy przekonanie, że wszelkie pismo, które nie rozpływa się w syropie słodyczy wobec tego, co żydowskie, zrodziło się z przesądów i nienawiści. Jest zatem pełne kłamstw, obelg, insynuacji i zawiera podżeganie do pogromu. Wyrażenia te są wzięte bez wyboru na chybił trafił i z artykułów w prasie żydowskiej. Wydaje mi się koniecznym, by nasi żydowscy współobywatele rozszerzyli swoją klasyfikację nieżydów tak, iżby zawierała również i tę ich klasę, która uznaje istnienie kwestii żydowskiej, nie należąc tym samym do antysemitów. Wśród samych Żydów zarysowują się cztery różne partie. Po pierwsze Żydzi, których namiętnym dążeniem jest zachowywanie żydowskiej wiary i życia bez względu na ofiary z popularności lub powodzenia; po wtóre, Żydzi, którzy gotowi są do poniesienia wszelkich ofiar dla zachowania religii żydowskiej; po trzecie, Żydzi, którzy nie mają w żadnym kierunku bardzo ustalonych przekonań, lecz są oportunistami i chcą zawsze dążyć w kierunku powodzenia; wreszcie po czwarte, Żydzi, którzy wierzą i głoszą, że wyrównanie różnic pomiędzy Żydami a resztą ludzi może nastąpić jedynie przez wchłonięcie narodu żydowskiego przez inne narody. Ta ostatnia grupa jest najsłabsza, najbardziej niepopularna i najmniej ze wszystkich zasługująca na uwagę. Wśród nieżydów, gdy idzie o tę specjalnie kwestię, istnieją tylko dwie partie: ci, co nie lubią Żydów, nie umiejąc powiedzieć dlaczego i ci, co są skłonni do obstawania za słusznością bez względu na to, czy będzie ona przypadkowo odpowiadała im, czy też nie, i którzy uznają, że kwestia żydowska stanowi co najmniej zagadnienie. Oba te poglądy, skoro tylko występują jawnie, podlegają zarzutowi `antysemityzmu". Określeniem `antysemityzm" szafuje się nazbyt hojnie. Winno ono być stosowane dla oznaczenia prawdziwie antyżydowskiego kierunku, polegającego na namiętnym uprzedzeniu. Używane bez różnicy w stosunku do wszystkich, którzy próbują dyskutować o charakterystycznych cechach Żydów i o ich wszechświatowej potędze, może z czasem zostać przywróconym do czci i poważania. Antysemityzm we wszystkich niemal swych postaciach, musi przyjść do Stanów Zjednoczonych, co więcej, można powiedzieć, że jest tu już dzisiaj i był od dawna. Jeśli przyczepimy do niego niewłaściwą etykietę, wówczas Stany Zjednoczone nie będą mogły dokonać w nim przemian, jakie uskuteczniły w tylu innych ideach, które przywędrowały tu w swej podróży dookoła świata. Pożyteczną usługą może być w tym względzie ustalenie czym nie jest antysemityzm. 1) Nie jest on uznaniem istnienia kwestii żydowskiej. Gdyby tak było, wówczas należałoby uważać za postanowione, że ogół narodu amerykańskiego stanie się antysemickim, ponieważ zaczyna uznawać istnienie kwestii żydowskiej, i będzie utrwalał się w tym przekonaniu coraz bardziej, w miarę jak kwestia ta będzie mu się praktycznie narzucała w rozmaitych wypadkach życia. Kwestia ta istnieje. Możemy szlachetnie zamykać na nią oczy. Możemy nieśmiało milczeć o niej. Możemy nawet nieuczciwie zaprzeczać jej istnieniu. Ale ona jest. Z czasem wszyscy będą musieli to przyznać. Z czasem grzeczne `sza! sza!" sfer przeczulonych lub onieśmielonych będzie zbyt słabe, by ją stłumić. Ale uznać tę kwestię nie znaczy bynajmniej, byśmy mieli wyruszyć na wyprawę nieprzyjaźni i nienawiści przeciwko Żydom. Będzie to jedynie znaczyło, że pewien prąd tendencji, który przepływał przez naszą cywilizację, wzmógł się o tyle, że zwróci na siebie uwagę, że wymaga jakiegoś postanowienia, wymaga wyboru polityki, która nie będzie powtarzała błędów przeszłości, a zarazem zażegna możliwe niebezpieczeństwo społeczne na przyszłość. 2) Dalej, publiczne omawianie kwestii żydowskiej nie jest antysemityzmem. Jawność jest higieniczna. Rozgłos nadany kwestii żydowskiej, i pewne poglądy na tę kwestię, były bardzo fałszywe. W prasie żydowskiej była ona omawiana obszerniej niż kiedykolwiek indziej, ale bez należytego spokoju i szerokości poglądu. Dwie nuty dominujące – powtarzają się one stale w prasie żydowskiej z monotonną regularnością – to niesprawiedliwość nieżydów i przesądy chrześcijańskie. Są to widocznie dwa najgłówniejsze poglądy na życie, jakie narzucają się żydowskiemu publicyście, gdy patrzy na swój własny naród. Należy stwierdzić z całą powściągliwością, że szczęśliwie dla Żydów w ogóle prasa żydowska nie rozchodzi się zbyt szeroko pomiędzy nieżydami, gdyż jest to prawdopodobnie jedyna istniejąca w Stanach Zjednoczonych agencja, która nie zmieniając w najmniejszej rzeczy swego programu, mogła wzniecić uczucia antyżydowskie przez samo tylko szerzenie swych publikacji wśród nieżydów. Pisarze żydowscy, piszący dla Żydów, przedstawiają niezwykły materiał dla badań nad samowiedzą rasową i towarzyszącą jej pogardą ras innych. Prawda, że w odnośnych publikacjach Ameryka jest stale chwalona, ale nie ta Ameryka, która jest ojczyzną narodu amerykańskiego, lecz raczej Ameryka, jako dogodna dla Żydów. Co się tyczy prasy codziennej, to nie było w niej wcale poważnej dyskusji. Nie jest to ani dziwne, ani naganne. Prasa codzienna omawia sprawy, które już należycie dojrzały. Jeśli w ogóle wspomina o Żydach, posługuje się odpowiednimi gotowymi na tę okazję frazesami: wymienia szereg nazwisk żydowskich, słynnych w historii i kończy zazwyczaj pochlebną wzmianką o niektórych Żydach miejscowych pełnych chwalebnych zalet, których ogłoszenia można nierzadko znaleźć w innym dziale tegoż pisma. Jednym słowem powiedzieć można, że rozgłos, nadawany u nas całej kwestii, polega na niezasłużonym krytykowaniu nieżydów przez prasę żydowską i na niezasłużonych pochwałach Żydów ze strony prasy nieżydowskiej. Toteż niezależne usiłowania nadania kwestii jawności nie mogą być złożone na karb antysemityzmu, choćby nawet ujawnienie niektórych faktów miało urazić wrażliwość żydowskich czytelników. 3) Nie jest antysemityzmem twierdzenie, że zagranicą w każdej stolicy cywilizacji istnieje podejrzenie, u niektórych zaś ludzi poważnych nawet pewność, iż przeprowadza się plan zawładnięcia światem nie przez zdobycze terytorialne, nie przez okupację wojskową, ani nawet przez opanowanie rządów, ani nawet przez władzę ekonomiczną w naukowym znaczeniu tego słowa, lecz przez owładnięcie machiną handlu i giełdy. Nie jest antysemityzmem mówić o tym, ani dostarczać dowodów na poparcie tego twierdzenia. Tymi, którzy mogliby odeprzeć ten zarzut, gdyby nie był prawdziwym, są sami Żydzi międzynarodowi, ale go nie odparli. Tymi, którzy mogliby najlepiej dowieść jego prawdziwości, są ci Żydzi, których ideały ogarniają dobro całej ludzkości, nie zaś dobro jednej tylko rasy, ale nie dowiedli jej. Może powstanie kiedyś prorok, który ujrzy, że obietnice dane narodowi (rzekomo) wybranemu nie dadzą się urzeczywistnić za pomocą metod Rotschildów i obietnica, iż przez Izraela błogosławione będą wszystkie narody, nie zostanie spełniona przez ujarzmienie wszystkich narodów przez Izraela; gdy ten czas nadejdzie, możemy spodziewać się skierowania energii żydowskiej do innych kanałów, które osuszą obecne źródła kwestii żydowskiej. Zanim to jednak nastąpi, nie jest antysemityzmem, a przeciwnie, może nawet okazać się usługą w stosunku do Żydów, rzucenie światła na zamiary, które rządzą pewnymi wyższymi ich sferami. Jeśli poprzednie twierdzenia są słuszne, wówczas określenie `antysemicki@ tak szczodrze udzielane niniejszym artykułom, zdradza gorsze zamiary u krytyków niż u autora. Ale dosyć na tym. Jeszcze wiele pozostaje do zrobienia, a to, czego już dokonano, polega na tym, co pozostanie, gdy przebrzmi pochwała przyjaciół i nagana wrogów. Antysemityzm ogarniał bez kwestii w różnych epokach znaczne odłamy ludzkości, pacząc poglądy, kalając charaktery i plamiąc ręce swych ofiar, lecz najbardziej zdumiewającą rzeczą, jaką o nim można powiedzieć, jest to, że nie dał nigdy żadnej korzyści tym, co go używali i nigdy niczego nie nauczył Żydów, przeciwko którym był skierowany. Jest bardzo wiele stopni antysemityzmu, z których niektóre przytoczę: 1) Jest przede wszystkim ten stopień antysemityzmu, jeśli się można tak wyrazić, który polega na prostej antypatii do Żyda osobiście, bez względu na to, kim on jest. Antysemityzm ten spotkać można często wśród wszystkich warstw ludowych. Najczęściej jednak spotkać się z nim można u tych ludzi, którzy mieli przeważnie bardzo niewiele do czynienia z Żydami. Zaczyna się to częstokroć w dzieciństwie od instynktownej niechęci do słowa `Żyd@. Wzmaga się przez fałszywe używanie nazwy `żyd@ jako epitetu, albo jako ogólnego określenia niepopularnych praktyk. Uczucie to niezbyt się różni od uczucia, istniejącego względem nieżydów, co do których panuje to samo przekonanie, z tą wszakże różnicą, że rozciąga się ono na rasę nieznanych Żydów indywidualnych, nie zaś do jednostek znanych, które mogłyby usprawiedliwić tego rodzaju uczucie. Sympatia nie jest od nas zależną, natomiast jest nią panowanie nad uczuciem sympatii. Każdy sprawiedliwy człowiek musi niekiedy zastanowić się nad tym, że osoba, względem której odczuwa antypatię, może być równie dobra, a może lepszą od niego samego. Nasza niechęć rejestruje tylko rezultaty pociągu lub odrazy, które wynikają pomiędzy daną osobą a kimś drugim, nie oznacza to wcale, by nielubiana osoba miała zasługiwać na antypatię. Naturalnie, gdy z tą instynktowną odrazą do społecznego kontaktu z Żydami łączy się rozum, zapobiega on uprzedzeniom, wyjąwszy oczywiście tych ludzi, którzy uważają, że wśród Żydów nie ma jednostek, zasługujących na szacunek, jest to stanowisko krańcowe i składające się z innych pierwiastków poza naturalną niechęcią. Jest możliwym także, że niektórzy ludzie nie lubią Żydów, nie będąc antysemitami. Co więcej, nierzadko się zdarza, że i zjawisko to staje się coraz pospolitszym, że nawet inteligentni i wykształceni Żydzi nie przestają w swym własnym środowisku, czyniąc wyjątek dla osób wybitnie kulturalnych. Fakt ten domaga się komentarzy co do obyczajów i charakterystycznych cech zwykłego osobnika z rasy żydowskiej, wypadków zachowania się najbardziej rażących i które sami Żydzi najczęściej krytykują, ale wyjaśnień tych udzielimy później. 2) Drugi stopień antysemityzmu może być nazwany wrogością i nienawiścią Należy zaznaczyć, że niechęć, o której mówiliśmy wyżej, nie jest nienawiścią, niekoniecznie jest także wrogością. Można nie lubić cukru do herbaty, nie trudząc się równocześnie, aby go nienawidzić. Niewątpliwie jednak są ludzie, którzy pozwolili swej antypatii rozrosnąć się do rozmiarów uprzedzenia, ponieważ doznali przykrości przy praktycznym zetknięciu z osobnikami rasy żydowskiej. Prawdopodobnie co najmniej milion Amerykanów doprowadzonych do ostateczności tej zimy przez żydowskich kupców stało się żydożercami i mogą być uważani przynajmniej za antysemitów w zarodku. Jest to najgorsze przede wszystkim dla osób, które żywią tego rodzaju uczucia. Jest to złem dlatego, że odbiera umysłowi zdolność inteligentnego badania faktów, które składają się na kwestię żydowską jest złem dlatego, że uniemożliwia sprawiedliwe w stosunku do nich postępowanie. Dla swego własnego dobra winno się nie dopuścić, by namiętność odchylała ostrze umysłu przy badaniu tej kwestii. Hazardowym jest bieg, gdy motor stanowi nienawiść. Wrogość przebywa zawsze w bliskim sąsiedztwie Żydów, a przyczyna tego zjawiska stanowi zagadkę wieków. Sama natura żydowska, jak dowodzi tego historia starożytna i współczesna, nie jest wolna od nienawiści, a wskutek tego budzi i wywołuje poniekąd wrogość, przy zetknięciu z tymi rasami aryjskimi, które idą za swymi własnymi naturalnymi popędami nietamowanymi przez wpływy kulturalne i etyczne. Ten odwieczny konflikt żydowski zastanawiał umysły całych pokoleń uczonych. Niektórzy tłumaczą to w duchu biblijnym przekleństw Jehowy, ciążących na narodzie wybranym... za nieposłuszeństwo prawom, dzięki którym byłby go uczynił prorokiem świata. Jeśli tak być musi, jeśli stanowi to część dziedzictwa Żydów, to sprawdziłoby się na nich powiedzenie – chrześcijańskie, a zarazem biblijne: `Zgorszenie być musi, ale biada człowiekowi, przez którego zgorszenie to przychodzi@. 3) W niektórych krajach w rozmaitych czasach to uczucie nienawiści wybuchało w postaci morderczych gwałtów, które jak na ogół każdy gwałt fizyczny, budziło oburzenie i zgrozę całej ludzkości. Jest to skrajna forma antysemityzmu i podawanie u nas, czy też gdziekolwiek indziej kwestii żydowskiej pod publiczną dyskusję, spotyka się zawsze z zarzutem o podniecanie do zbrodniczych wybryków. Nie ma oczywiście usprawiedliwienia dla tego rodzaju ekscesów, ale wyjaśnić się one dadzą zupełnie dostatecznie. Żydzi tłumaczą je zazwyczaj przesądami religijnymi, a nieżydzi – buntem przeciwko jarzmu ekonomicznemu, narzuconemu ludowi przez Żydów. Jest faktem zdumiewającym, że gdy weźmiemy dla przykładu jeden kraj, to okolice Rosji, gdzie rozruchy antysemickie przybrały najostrzejszą formę, są zarazem najbardziej kwitnącymi, najbogatszymi, przy czym ten dobrobyt i rozkwit są jak najbardziej, oczywiście, spowodowane przez Żydów, że oświadczyli oni otwarcie, iż posiadają władzę pogrążenia tych okolic Rosji na powrót w letarg handlowy o ile by tylko zechcieli je opuścić. Daremnym byłoby przeczyć temu twierdzeniu. Potwierdzali to niejednokrotnie ludzie, którzy wyjeżdżali do Rosji, pełni oburzenia na zachowanie Rosjan wobec Żydów, na podstawie wiadomości zaczerpniętych z prasy anglosaskiej i powracali do kraju z zupełnie nowym poglądem na przyczynę tych ekscesów, jakkolwiek nie usprawiedliwiali ich charakteru. Bezstronni obserwatorzy przekonali się również, że niektóre z tych ekscesów bywały sprowokowane przez samych Żydów. Jeden z korespondentów, znany powszechnie z namiętnej obrony Żydów, prześladowanych w Rosji, bywał zawsze ostatnio atakowany przez Żydów, ilekroć stwierdzał tego rodzaju fakty, mimo protestów z jego strony, że jeśli nie będzie mówił prawdy, gdy Żydzi nie mają słuszności, nikt nie będzie mu wierzył, gdy będzie zapewniał, iż są oni bez zarzutu, nawet wtedy, kiedy to będzie zgodne z prawdą. Do dnia dzisiejszego Żydzi niechętnie przyznają, by mogli w czymkolwiek zasługiwać na naganę. Muszą oni być zawsze uniewinnieni, bez względu na to, kto zostanie potępiony. Rys ten musi być wykorzeniony zanim Żydzi będą zdolni – jeśli to w ogóle kiedykolwiek nastąpi – dopomóc do usunięcia cech charakterystycznych, które wywołują w stosunku do nich antagonizm innych narodów. Można powiedzieć, że na całym świecie niechęć przeciwko Żydom posiada podłoże ekonomiczne. Nasuwa się tu pytanie: czy zatem Żydzi mają samowolnie dążyć do niepowodzeń, czy zaprzeć się swego talentu, czy wyrzec się dobrobytu swego powodzenia, dla zdobycia sympatii innych narodów? Pytania te poddane będą pod dyskusję później. Co do przesądów religijnych, które Żydzi z reguły chętnie wysuwają na plan pierwszy, można stwierdzić z całą pewnością, że w Stanach Zjednoczonych one nie istnieją. Żydzi jednak zarzucają to Amerykanom z taką swobodą, jak Rosjanom. Każdy czytelnik może stwierdzić na sobie niesprawiedliwość tego zarzutu. Może on to uczynić z całą łatwością zapytując siebie, czy w ciągu całego życia doznał kiedykolwiek uczucia niechęci wobec Żydów z racji ich religii. W mowie wypowiedzianej na swym żydowskim zgromadzeniu i powtórzonej przez żydowską prasę, mówca, Żyd, stwierdził, że gdyby 100 przechodzących ulicą chrześcijan na chybił trafił zagadnął, kto to jest Żyd, większość odpowiedziałaby: `Jest to morderca Chrystusa". Jeden z najbardziej znanych w Stanach Zjednoczonych i szanowanych rabinów, powiedział niedawno w publicznej przemowie, że dzieci w szkołach niedzielnych uczą się uważać Żydów za morderców Chrystusa. Powtórzył on to w rozmowie prywatnej w kilka tygodni później. Na ogół chrześcijanie mogliby prawdopodobnie zaświadczyć, że nie słyszeli tego określenia przedtem, zanim je przeczytali w skardze żydowskiej, i że w każdym razie oni sami nigdy go nie używali. Zarzut jest bezsensowny. 2 mln dzieci, uczących się obecnie w chrześcijańskich szkołach niedzielnych w Stanach Zjednoczonych i Kanady, mogą zaświadczyć, czy dano im tam taką wskazówkę. Wszyscy stwierdzą bez wahania, że w żadnym odłamie wiary chrześcijańskiej nie ma żadnych uprzedzeń przeciwko Żydom z powodu ich religii. Przeciwnie, panuje tam nie tylko uczucie zobowiązania wobec Żydów, lecz nawet poczucie pewnej wspólności w religii. Szkoły niedzielne wszystkich wyznań chrześcijańskich na świecie, spędziły w tym roku sześć miesięcy nad międzynarodową nauką, płynącą z ksiąg Sędziów, Ruth, Samuela i Królów, i każdy rok szkolny jest częściowo przeznaczony na naukę Starego Testamentu. Tak, że nawet wielu myślących chrześcijan zastanawia się, nad akcentowaniem tak mocnym Starego Testamentu w chrześcijańskiej nauce z nieukrywanym podejrzeniem. Tutaj jednakże tkwi coś, nad czym winni się zastanowić żydowscy przywódcy religijni: więcej jawnej goryczy uprzedzeń religijnych istnieje przeciwko chrześcijaństwu ze strony Żydów, niż kiedykolwiek istniało we wszystkich wyznaniach chrześcijańskich w Ameryce przeciwko Żydom. Weźmy po prostu amerykańską prasę wyznaniową i porównajmy ją pod tym względem z prasą żydowską, a otrzymamy dostateczną odpowiedź. Ani jednemu wydawcy amerykańskiemu nie przyszłoby do głowy uważać za chrześcijańskie i rozumne napadanie na religię żydowską, gdy tymczasem sześciomiesięczny przegląd prasy żydowskiej dostarczyłby mnóstwo przykładów napaści i uprzedzeń po tamtej stronie. Co więcej, żadne rozgoryczenie religijne w Ameryce nie osiąga w najmniejszym stopniu tych rozmiarów, co rozgoryczenie Żydów względem Żyda, który przyjął chrześcijaństwo. Dochodzi ono prawie do jakiejś świętej `vendetty". Chrześcijanin może stać się `prozelitą@ żydowskim i jego motywy bywają uszanowane; nie praktykuje się to nigdy w tym wypadku, gdy Żyd staje się chrześcijaninem. Odnosi się to zarówno do prawowiernego jak i do liberalnego odłamu żydostwa. Nie religia zapewnia dziś Żydowi przewagę, lecz coś zupełnie innego. A jednak, gdy tylko Żydzi przekonywują się o nieprzyjaznym w stosunku do siebie nastroju, powtarzają z niezmierną jednostajnością, że wypływa on z trzech przyczyn, z których najpierwszą i najważniejszą jest ich religia. Jest może pocieszającą dla Żydów myśl, że cierpią za wiarę, ale jest nieprawdziwą. Każdy rozumny Żyd musi o tym wiedzieć. Każdy Żyd powinien też wiedzieć, że wśród wszystkich wyznań chrześcijańskich, które uznają i studiują starożytne proroctwa, zbudziło się wielkie zainteresowanie przyszłością ludu żydowskiego. Ludzie czytający Biblię, pamiętają o tym, że otrzymali oni obietnice odnoszące się do ich zadania na świecie i istnieje wiara, że te proroctwa się spełnią. Przyszłość Żydów, jak mówią proroctwa, jest ściśle związana z losami naszej planety, a chrześcijanizm w swym znacznym odłamie – przynajmniej protestantyzm – uważa, że przyjdzie jeszcze odrodzenie narodu wybranego. Gdyby ogół Żydów wiedział z jaką sympatią i zrozumieniem badane są przez chrześcijanizm wszystkie proroctwa ich dotyczące, gdyby wiedzieli jak silna wiara istnieje, że te proroctwa się spełnią i że Żydom sądzone jest oddać wielkie usługi społeczeństwu ludzkiemu, patrzyliby prawdopodobnie na chrześcijaństwo innymi oczyma. Dowiedzieliby się przynajmniej, że chrystianizm nie przypuszcza, by to on właśnie miał być narzędziem nawrócenia się Żydów – punkt, co do którego przywódcy żydowscy popełniaja tragiczny błąd i który doprowadza ich do największego rozgoryczenia – lecz zależeć ono będzie od zupełnie innych narzędzi i warunków, których roztrząsanie nie leży w ramach niniejszego artykułu. Jest godnym zaznaczenia, że istnieje faza antysemityzmu, mająca związek z religią, ale nie w tym znaczeniu omawianym w tym artykule. Są mianowicie ludzie, zresztą bardzo nieliczni i o dążnościach ateistycznych, którzy utrzymują, że wszelka religia jest hańbą, że jest wymysłem Żydów, mającym na celu uwikłanie umysłów ludzkości w denerwujące przesądy. Ten pogląd jednakowoż nie miał żadnego wpływu na wynik ogólny. Jest to pogląd skrajny. 4 Otóż, która z tych postaci antysemityzmu ujawni się w Ameryce? Jeśli pewne tendencje będą trwały nadal, jak to jest prawie pewnym, jaką postać przybierze nastrój wobec Żydow? Możemy być pewni, że w żadnym razie nie będzie to forma masowych gwałtów. Jedyną uzewnętrzniającą się obecnie akcją masową, jest akcja samych ajencji żydowskich, w stosunku do każdej osoby i instytucji, która ośmiela się zwrócić uwagę publiczną na kwestię żydowską. 1. Antysemityzm przyjdzie do Ameryki, ponieważ zazwyczaj wszystkie emocje i idee obiegają świat ze wschodu na zachód. Na północ od Palestyny, gdzie Żydzi najdłużej przebywali i gdzie obecnie znajdują się w wielkiej liczbie, antysemityzm przybrał wyraźne formy i panuje w ostrej postaci. Na zachodzie, w Niemczech, zaznacza się wyraźnie, ale dotychczas nie nosił cech gwałtowności. Jeszcze dalej na zachód, w Wielkiej Brytanii, zaznacza się on, lecz z powodu stosunkowo niewielkiej liczebności Żydów na Wyspach Brytyjskich oraz ich koalicji z klasą rządzącą, jest to raczej uczucie niż ruch. W Stanach Zjednoczonych nie jest skrystalizowany, ale przejawia się w niepokoju, zaciekawieniu, wyraźnym tarciu pomiędzy tradycyjną tendencją Amerykanów do tolerancji a ich poszanowaniem dla faktów. Ponieważ kwestia ta będzie nabierała w Ameryce coraz silniejszego natężenia, zatem przystoi ludziom przewidującym pominąć krótkowzroczne protesty samych Żydów, i czuwać nad tym, aby kwestia żydowska nie pojawiła się wśród nas, jak w tylu innych krajach, w najgorszej i najniebezpieczniejszej postaci. Jest publicznym obowiązkiem uchwycić zagadnienie to od początku i że się tak wyrażę, wyćwiczyć, wytresować je, czyli, inaczej mówiąc, przygotować się doń tak, abyśmy mogli postawić je u nas w formie, która by stanowiła wzór dla innych krajów, która by dostarczyła im zasadniczego materiału do ostatecznego jej rozwiązania. A stać się to może tylko przez przedstawienie, uznanie i leczenie surowca jawności zagadnienia, przed którym dotychczas cofały się bezradnie inne narody, z braku, bądź szczerej chęci, bądź to środków dla dotarcia do głównego źródła trudności. 2. Drugą przyczyną pojawienia się u nas kwestii żydowskiej będzie planowany wielki napływ Żydów do Ameryki. W tym roku przybędzie tu prawdopodobnie milion Żydów, co podniesie liczbę naszej ludności żydowskiej do 4,5 mln. Będzie to nie tylko imigracja ludzi, ale imigracja idei. Żaden pisarz żydowski nie powiedział nam dotąd, w sposób systematyczny, co Żyd myśli o nieżydach, jaki jest jego wewnętrzny pogląd na nieżydów. Są wszakże pewne dane po temu, jakkolwiek nie można się pokusić o odtworzenie stanowiska Żydów wobec nieżydów. Jakiś Żyd powinien by nam to powiedzieć, ale prawdopodobnie wyparłby się go jego własny naród, gdyby zechciał wywiązać się z tego zadania na podstawie ścisłych faktów. Otóż ci ludzie przybywają tu, patrząc na nieżydów jako na dziedzicznych swych wrogów, do czego być może mają słuszne powody, a żywiąc to przekonanie, będą regulowali swoje postępowanie w sposób, który to ujawni. Nie będą zaś ci Żydzi tak bezsilni i bezradni, jak się wydaje. W Polsce, gdzie jakoby Żydzi mieli być podczas wojny wyzuci ze wszystkiego, zjawiają się ich codziennie w konsulacie setki, celem uzyskania paszportu na przejazd do Ameryki. Jest to fakt znamienny. Pomimo swych głośnych cierpień i ubóstwa, są zdolni do odbycia dalekiej podróży i do starania się o pozwolenie na tę podróż. Żaden inny naród nie byłby finansowo zdolny do podróżowania w takiej liczbie. Ale Żydzi są do tego zdolni. Jest rzeczą oczywistą, że nie czynią tego za fundusze dobroczynności publicznej. Potrafili utrzymać się na powierzchni podczas nawałnicy, która zatopiła inne narody. Wiedzą o tym i cieszą się naturalnie z tego. Te same myśli i uczucia, jakie żywią względem narodów wśród których przebywają obecnie, przyniosą oni ze sobą do nas. Mogą wznosić wiwaty na cześć Ameryki; będą oni posiadali osobiste i wyrobione zdanie o większości narodu amerykańskiego. Mogą figurować na spisach jako Rosjanie lub Polacy, albo jeszcze inaczej, ale będą Żydami z pełnią świadomości żydowskiej, i dadzą nam to odczuć. Wszystko to musi wydać skutki. I nie jest żadnym przesądem rasowym przygotowywać się do tego, i zwracać się do samych Żydów amerykańskich, z wezwaniem, by rozważyli ten fakt i dopomogli do rozstrzygnięcia zagadnienia, które się nastręcza. 3. Każda idea, która panowała w Europie, doznała przekształcenia z chwilą, gdy została przeniesiona do Ameryki. Tak było z ideą wolności, z ideą rządu i wojny. To samo będzie z antysemityzmem. U nas skoncentruje się całe to zagadnienie, jeśli będziemy mądrzy, jeśli nie będziemy się go obawiali, zostanie ono u nas rozstrzygnięte. Pewien nowy pisarz żydowski powiedział: `Żydostwo oznacza dziś przeważnie żydostwo amerykańskie... wszystkie dawne centra żydowskie zostały zburzone podczas wojny i przeniesione do Ameryki@. Zagadnienie to narzuci nam się samo czy zechcemy, czy nie. W jaki sposób ono się rozwinie? Wiele zależy od tego, ile dokonamy, zanim stanie się ono bardzo silne. Można wszakże przewidzieć, że pierwszym objawem, jaki się ukaże, będzie bardzo silne oburzenie na pewne handlowe sukcesy żydowskie, zwłaszcza zaś na solidarną akcję, dzięki której zostaną osiągnięte. Naród nasz widzi przed sobą naród w narodzie, w takim znaczeniu, w jakim nie byli nigdy Mormoni, i nie będzie mu się to podobało. Mormoni dokonali `exodus@; Izrael wraca do Egiptu, by go ujarzmić. Drugim objawem, który niewątpliwie wystąpi, będzie przesąd i podniecenie uprzedzeń. Większość może mieć zawsze słuszność, ale nie zawsze ta większość jest rozsądna. Przesądy, których istnienie przyznają zarówno Żydzi jak i nieżydzi, mogą stać się silniejsze, wystąpić ostrzej, ku utrapieniu obydwu stron, bowiem ani podmiot ani przedmiot przesądu nie mogą osiągnąć tej swobody umysłu, która jest szczęściem. Wówczas możemy z całym zaufaniem oczekiwać reakcji sprawiedliwości. W tym właśnie punkcie sprawa pocznie się kształtować według ducha amerykanizmu. Wrodzona sprawiedliwość umysłu amerykańskiego przychodziła z pomocą każdej sprawie, która wywołała oburzenie Amerykanów. Naturalna reakcja jest u nas bardzo krótkotrwała; reakcja intelektualna i etyczna przychodzi szybko. Umysł amerykański nie poprzestanie nigdy na oburzeniu w stosunku do jednostek. Będzie on wnikał głębiej. To głębsze wnikanie już się rozpoczęło w Wielkiej Brytanii i w Ameryce. Jest dla nas objawem bardzo charakterystycznym, że nie zatrzymujemy się na jednostkach, gdy idzie o zasady. Toteż i w tej kwestii zacznie się badanie materiałów, których część może być ujawniona w artykułach niniejszych, i które mogą być przez pewien czas lekceważone, ale które w przyszłości zostaną uznane za nić, wiodącą do kłębka. A potem korzeń całego niepokoju zostanie wydobyty na światło, by zginąć, jak ginie każdy korzeń pozbawiony ukrycia w ciemnościach; wtedy można się będzie spodziewać, że sam naród żydowski rozpocznie proces swego przystosowania się do nowego porządku rzeczy, nie po to, by pozbyć się swej identyczności lub osłabić swą energię, lecz aby zwrócić się na drogę szlachetniejszą, ku pomyślności wszystkich ludów, co jedynie usprawiedliwić może pretensje Żydów do wyższości. Naród, który doszedł w dziedzinie materialnej do tego, do czego doszli Żydzi, głosząc zarazem, że posiada wyższość duchową, może osiągnąć te wyniki w sposób mniej nikczemny, mniej prowokujący społeczeństwo... Żydzi nie chcą być wytępieni, ale nie pozwolimy im także trzymać społeczeństwa w jarzmie, które mu zręcznie narzucili. Ciągną oni korzyści z systemu, który sam ulegnie zmianie i zmusi ich do obrania innych, szlachetniejszych środków dla usprawiedliwienia należnego im miejsca wśród narodów świata. -- |
|