Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   ....bo praca tu będzie się opłacać

....bo praca tu będzie się opłacać

Data: 2014-05-25 02:58:57
Autor: Mark Woydak
....bo praca tu będzie się opłacać



"Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się
opłacać" - donald tusk


Podczas straconej dekady po ogłoszeniu stanu wojennego z kraju na stałe
wyjechało mniej osób niż w ciągu ostatnich dwunastu lat. Całe regiony są ogołocone ze specjalistów.

W okresie 2000–2012 wymeldowało się 298,9 tys. osób, czyli średniej
wielkości miasto.

Dzisiaj o opuszczeniu Polski na stałe decydują kryteria ekonomiczne, a nie polityczne. Są jednak bardziej istotne, bo nawet w czasach represji
komunistycznych mniej osób zdecydowało się na trwała emigrację. Z
najnowszego spisu powszechnego wynika, że za granicą przez ponad rok
przebywa 1,5 mln Polaków.

Jak twierdzi demograf prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego, ci ludzie, jeśli do kraju przyjadą, to na wakacje. Na stałe nie. – Osoby, które są za granicą ponad rok, zakładają rodziny lub ściągają je z Polski. Wysyłają dzieci do szkoły, biorą kredyty na mieszkanie lub dom, mają pracę albo rozkręcili własny biznes. Słowem zapuścili korzenie – mówi prof. Iglicka.

Na razie nie należy się spodziewać zmiany tego trendu. – W ubiegłym roku wyjechało za granice ok. 100 tys. osób. W najbliższych 5 latach dołączy do nich kolejne 500–800 tys. – szacuje prof. Iglicka. – Z badan wynika, ze aż 64 proc. młodych Polaków uważa, ze tylko praca i życie za granicą stwarzają dla nich jakakolwiek szanse na przyszłość – przekonuje.

To nie koniec złych informacji od demografów. Za rok GUS przekaże
Eurostatowi dane z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań.
Wówczas będziemy musieli zweryfikować wiedzę o tym, ile nas jest. Zgodnie z nowa definicja Eurostatu osoby przebywające za granicą ponad rok zostaną wliczone do liczby ludności krajów, w których przebywają. Nawet statystycznie zatem przestana być Polakami. Dlatego od 2014 r. Polaków będzie 37 mln, a nie 38,5 mln.

Tak duży exodus jak w ostatniej dekadzie w powojennej Polsce miał miejsce tylko w mrocznych czasach stalinizmu i krótko po nim. W latach 1952–1960 na stałe wyjechało za granice 370,4 tys. osób. Z kolei w ostatniej dekadzie komunizmu na poziom emigracji wpływ miało wprowadzenie stanu wojennego. Ci, którzy wyjechali za granicę na przykład w celach turystycznych lub w związku z pracą, najczęściej nie wracali.

Po 13 grudnia 1981 r. dołączyli do nich niektórzy działacze opozycji
„gorąco zachęcani” przez władze do wyjazdu. W rezultacie w ostatnich latach PRL za granicą przebywało około 1,2 mln Polaków – w tym ok. 700 tys. od ponad roku. Nie wiadomo, ilu spośród nich pozostało poza Polską na stałe. Przyjmuje się jednak, ze mógł to być milion osób.

To bardzo dużo, zważywszy, jak trudno było otrzymać paszport w czasach
Polski Ludowej. Dziś granice niemal nie istnieją. Wyjeżdżamy nie z obawy przed wiezieniem, lecz przez brak pracy i perspektyw na normalne życie. Czynnik ekonomiczny jest dzisiaj kluczowy, ale efekt emigracji podobny. Mało kto, będąc już za granicą, myśli o powrocie.
Kto wyjechał

Wśród wyjeżdżających za granicę najwięcej jest osób młodych w wieku 20–40 lat, które sprowadzają tam swoje rodziny. Ci, którzy przy wyjeździe nie mieli zobowiązań, budują związki małżeńskie, z których rodzą się dzieci. – Emigracja źle wpływa na strukturę demograficzną społeczeństwa. W kraju jest coraz mniej dzieci i osób w wieku mobilnym – ocenia dr Agata Zygmunt, demograf z Uniwersytetu Śląskiego. W efekcie przy niskiej dzietności Polek już w 2035 r. co czwarty mieszkaniec naszego kraju będzie w wieku 65 i więcej lat. Osoby w wieku produkcyjnym będą łożyły na rosnącą armię emerytów, co będzie zachęcać do dalszych emigracji.

Kluczowe jest również to, że za granicę wyjechało bardzo dużo osób z Polski B – z województw podkarpackiego, podlaskiego, warmińsko- mazurskiego i opolskiego. Rynek pracy w tych rejonach często ogołacany jest ze specjalistów i osób najbardziej zaradnych. To z kolei zniechęca biznes do inwestycji, nawet przy dobrej koniunkturze gospodarczej. W tym momencie błędne koło się zamyka: nie ma inwestycji, nie ma pracy, kolejne osoby z tych terenów wyjeżdżają za granicę.

Dla wydrenowanego regionu jedyną korzyścią pozostają pieniądze wysyłane
przez tych, którzy wyjechali. Co roku przysyłają oni do kraju po
kilkanaście miliardów złotych. W najlepszym pod tym względem 2007 r. było to 20,1 mld zł. Od czasu wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej do połowy ubiegłego roku (nie ma jeszcze danych za cały rok) przesłano do Polski ponad 140 mld zł. Wspiera to gospodarkę i bieżącą konsumpcję rodzin. Jedni kupują za to sprzęt elektroniczny lub samochody, a na przykład rodzice emigrantów, którzy mają niskie emerytury, dzięki przesyłkom nie zalegają z opłatami stałymi, np. za mieszkanie.
Wracajcie?

Według analityków coraz wyraźniejsza tendencja do porzucania kraju na stałe niebawem doprowadzi do zakręcenia kurka z pieniędzmi nadsyłanymi przez emigrację. W interesie państwa jest zachęcanie do powrotu. Szczególnie tych, którzy są w stanie rozkręcić w Polsce własny biznes. Jest tylko jeden problem: po rozpoznaniu terenu znacznie łatwiej jest założyć i prowadzić firmę np. w Wielkiej Brytanii niż nad Wisłą.

Emigrantów tym trudniej też skłonić do powrotu, ponieważ czują się już
obywatelami Europy. Jeśli tracą pracę w jednym kraju, przenoszą się do
innego. I często bez obaw, bo jeśli nawet nie znajdą zatrudnienia, to mogą tam często liczyć na solidne zabezpieczenie socjalne ze strony państwa, o czym w Polsce mogliby tylko pomarzyć. Nasi rodacy nie kwapią się do powrotów także dlatego, że coraz więcej z nich robi karierę zawodową za granicą. Zniknęła już na ogół główna przeszkoda w drodze do lepszych zawodów – bariera językowa, która skazywała pierwszą falę emigracyjną przede wszystkim na pracę fizyczną w budownictwie, gastronomii i hotelarstwie, handlu, transporcie, rolnictwie i magazynach.

Data: 2014-05-25 10:17:41
Autor: Mark'Woydak
....bo praca tu będzie się opłacać
Dopadnę cie łajdaku. Nie daruję ci tego podszywania się pod mój alias.

MW

--
Użytkownik "Mark Woydak" <markwoydak@outlook.com> napisał w wiadomości news:lls7s1$qe2$17dont-email.me...



"Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się
opłacać" - donald tusk


Podczas straconej dekady po ogłoszeniu stanu wojennego z kraju na stałe
wyjechało mniej osób niż w ciągu ostatnich dwunastu lat. Całe regiony są ogołocone ze specjalistów.

W okresie 2000–2012 wymeldowało się 298,9 tys. osób, czyli średniej
wielkości miasto.

Dzisiaj o opuszczeniu Polski na stałe decydują kryteria ekonomiczne, a nie polityczne. Są jednak bardziej istotne, bo nawet w czasach represji
komunistycznych mniej osób zdecydowało się na trwała emigrację. Z
najnowszego spisu powszechnego wynika, że za granicą przez ponad rok
przebywa 1,5 mln Polaków.

Jak twierdzi demograf prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego, ci ludzie, jeśli do kraju przyjadą, to na wakacje. Na stałe nie. – Osoby, które są za granicą ponad rok, zakładają rodziny lub ściągają je z Polski. Wysyłają dzieci do szkoły, biorą kredyty na mieszkanie lub dom, mają pracę albo rozkręcili własny biznes. Słowem zapuścili korzenie – mówi prof. Iglicka.

Na razie nie należy się spodziewać zmiany tego trendu. – W ubiegłym roku wyjechało za granice ok. 100 tys. osób. W najbliższych 5 latach dołączy do nich kolejne 500–800 tys. – szacuje prof. Iglicka. – Z badan wynika, ze aż 64 proc. młodych Polaków uważa, ze tylko praca i życie za granicą stwarzają dla nich jakakolwiek szanse na przyszłość – przekonuje.

To nie koniec złych informacji od demografów. Za rok GUS przekaże
Eurostatowi dane z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań.
Wówczas będziemy musieli zweryfikować wiedzę o tym, ile nas jest. Zgodnie z nowa definicja Eurostatu osoby przebywające za granicą ponad rok zostaną wliczone do liczby ludności krajów, w których przebywają. Nawet statystycznie zatem przestana być Polakami. Dlatego od 2014 r. Polaków będzie 37 mln, a nie 38,5 mln.

Tak duży exodus jak w ostatniej dekadzie w powojennej Polsce miał miejsce tylko w mrocznych czasach stalinizmu i krótko po nim. W latach 1952–1960 na stałe wyjechało za granice 370,4 tys. osób. Z kolei w ostatniej dekadzie komunizmu na poziom emigracji wpływ miało wprowadzenie stanu wojennego. Ci, którzy wyjechali za granicę na przykład w celach turystycznych lub w związku z pracą, najczęściej nie wracali.

Po 13 grudnia 1981 r. dołączyli do nich niektórzy działacze opozycji
„gorąco zachęcani” przez władze do wyjazdu. W rezultacie w ostatnich latach PRL za granicą przebywało około 1,2 mln Polaków – w tym ok. 700 tys. od ponad roku. Nie wiadomo, ilu spośród nich pozostało poza Polską na stałe. Przyjmuje się jednak, ze mógł to być milion osób.

To bardzo dużo, zważywszy, jak trudno było otrzymać paszport w czasach
Polski Ludowej. Dziś granice niemal nie istnieją. Wyjeżdżamy nie z obawy przed wiezieniem, lecz przez brak pracy i perspektyw na normalne życie. Czynnik ekonomiczny jest dzisiaj kluczowy, ale efekt emigracji podobny. Mało kto, będąc już za granicą, myśli o powrocie.
Kto wyjechał

Wśród wyjeżdżających za granicę najwięcej jest osób młodych w wieku 20–40 lat, które sprowadzają tam swoje rodziny. Ci, którzy przy wyjeździe nie mieli zobowiązań, budują związki małżeńskie, z których rodzą się dzieci. – Emigracja źle wpływa na strukturę demograficzną społeczeństwa. W kraju jest coraz mniej dzieci i osób w wieku mobilnym – ocenia dr Agata Zygmunt, demograf z Uniwersytetu Śląskiego. W efekcie przy niskiej dzietności Polek już w 2035 r. co czwarty mieszkaniec naszego kraju będzie w wieku 65 i więcej lat. Osoby w wieku produkcyjnym będą łożyły na rosnącą armię emerytów, co będzie zachęcać do dalszych emigracji.

Kluczowe jest również to, że za granicę wyjechało bardzo dużo osób z Polski B – z województw podkarpackiego, podlaskiego, warmińsko- mazurskiego i opolskiego. Rynek pracy w tych rejonach często ogołacany jest ze specjalistów i osób najbardziej zaradnych. To z kolei zniechęca biznes do inwestycji, nawet przy dobrej koniunkturze gospodarczej. W tym momencie błędne koło się zamyka: nie ma inwestycji, nie ma pracy, kolejne osoby z tych terenów wyjeżdżają za granicę.

Dla wydrenowanego regionu jedyną korzyścią pozostają pieniądze wysyłane
przez tych, którzy wyjechali. Co roku przysyłają oni do kraju po
kilkanaście miliardów złotych. W najlepszym pod tym względem 2007 r. było to 20,1 mld zł. Od czasu wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej do połowy ubiegłego roku (nie ma jeszcze danych za cały rok) przesłano do Polski ponad 140 mld zł. Wspiera to gospodarkę i bieżącą konsumpcję rodzin. Jedni kupują za to sprzęt elektroniczny lub samochody, a na przykład rodzice emigrantów, którzy mają niskie emerytury, dzięki przesyłkom nie zalegają z opłatami stałymi, np. za mieszkanie.
Wracajcie?

Według analityków coraz wyraźniejsza tendencja do porzucania kraju na stałe niebawem doprowadzi do zakręcenia kurka z pieniędzmi nadsyłanymi przez emigrację. W interesie państwa jest zachęcanie do powrotu. Szczególnie tych, którzy są w stanie rozkręcić w Polsce własny biznes. Jest tylko jeden problem: po rozpoznaniu terenu znacznie łatwiej jest założyć i prowadzić firmę np. w Wielkiej Brytanii niż nad Wisłą.

Emigrantów tym trudniej też skłonić do powrotu, ponieważ czują się już
obywatelami Europy. Jeśli tracą pracę w jednym kraju, przenoszą się do
innego. I często bez obaw, bo jeśli nawet nie znajdą zatrudnienia, to mogą tam często liczyć na solidne zabezpieczenie socjalne ze strony państwa, o czym w Polsce mogliby tylko pomarzyć. Nasi rodacy nie kwapią się do powrotów także dlatego, że coraz więcej z nich robi karierę zawodową za granicą. Zniknęła już na ogół główna przeszkoda w drodze do lepszych zawodów – bariera językowa, która skazywała pierwszą falę emigracyjną przede wszystkim na pracę fizyczną w budownictwie, gastronomii i hotelarstwie, handlu, transporcie, rolnictwie i magazynach.




Data: 2014-05-26 01:27:28
Autor: stevep
....bo praca tu będzie się opłacać
W dniu .05.2014 o 09:58 Mark Woydak <markwoydak@outlook.com> pisze:




"Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się
opłacać" - donald tusk


Podczas straconej dekady po ogłoszeniu stanu wojennego z kraju na stałe
wyjechało mniej osób niż w ciągu ostatnich dwunastu lat. Całe regiony są  ogołocone ze specjalistów.

W okresie 2000–2012 wymeldowało się 298,9 tys. osób, czyli średniej
wielkości miasto.

Dzisiaj o opuszczeniu Polski na stałe decydują kryteria ekonomiczne, a  nie polityczne. Są jednak bardziej istotne, bo nawet w czasach represji
komunistycznych mniej osób zdecydowało się na trwała emigrację. Z
najnowszego spisu powszechnego wynika, że za granicą przez ponad rok
przebywa 1,5 mln Polaków.

Jak twierdzi demograf prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni  Łazarskiego, ci ludzie, jeśli do kraju przyjadą, to na wakacje. Na stałe  nie. – Osoby, które są za granicą ponad rok, zakładają rodziny lub  ściągają je z Polski. Wysyłają dzieci do szkoły, biorą kredyty na  mieszkanie lub dom, mają pracę albo rozkręcili własny biznes. Słowem  zapuścili korzenie – mówi prof. Iglicka.

Na razie nie należy się spodziewać zmiany tego trendu. – W ubiegłym roku  wyjechało za granice ok. 100 tys. osób. W najbliższych 5 latach dołączy  do nich kolejne 500–800 tys. – szacuje prof. Iglicka. – Z badan wynika,  ze aż 64 proc. młodych Polaków uważa, ze tylko praca i życie za granicą  stwarzają dla nich jakakolwiek szanse na przyszłość – przekonuje.

To nie koniec złych informacji od demografów. Za rok GUS przekaże
Eurostatowi dane z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań.
Wówczas będziemy musieli zweryfikować wiedzę o tym, ile nas jest.  Zgodnie z nowa definicja Eurostatu osoby przebywające za granicą ponad  rok zostaną wliczone do liczby ludności krajów, w których przebywają.  Nawet statystycznie zatem przestana być Polakami. Dlatego od 2014 r.  Polaków będzie 37 mln, a nie 38,5 mln.

Tak duży exodus jak w ostatniej dekadzie w powojennej Polsce miał  miejsce tylko w mrocznych czasach stalinizmu i krótko po nim. W latach  1952–1960 na stałe wyjechało za granice 370,4 tys. osób. Z kolei w  ostatniej dekadzie komunizmu na poziom emigracji wpływ miało  wprowadzenie stanu wojennego. Ci, którzy wyjechali za granicę na  przykład w celach turystycznych lub w związku z pracą, najczęściej nie  wracali.

Po 13 grudnia 1981 r. dołączyli do nich niektórzy działacze opozycji
„gorąco zachęcani” przez władze do wyjazdu. W rezultacie w ostatnich  latach PRL za granicą przebywało około 1,2 mln Polaków – w tym ok. 700  tys. od ponad roku. Nie wiadomo, ilu spośród nich pozostało poza Polską  na stałe. Przyjmuje się jednak, ze mógł to być milion osób.

To bardzo dużo, zważywszy, jak trudno było otrzymać paszport w czasach
Polski Ludowej. Dziś granice niemal nie istnieją. Wyjeżdżamy nie z obawy  przed wiezieniem, lecz przez brak pracy i perspektyw na normalne życie.  Czynnik ekonomiczny jest dzisiaj kluczowy, ale efekt emigracji podobny..  Mało kto, będąc już za granicą, myśli o powrocie.
Kto wyjechał

Wśród wyjeżdżających za granicę najwięcej jest osób młodych w wieku  20–40 lat, które sprowadzają tam swoje rodziny. Ci, którzy przy  wyjeździe nie mieli zobowiązań, budują związki małżeńskie, z których  rodzą się dzieci. – Emigracja źle wpływa na strukturę demograficzną  społeczeństwa. W kraju jest coraz mniej dzieci i osób w wieku mobilnym –  ocenia dr Agata Zygmunt, demograf z Uniwersytetu Śląskiego. W efekcie  przy niskiej dzietności Polek już w 2035 r. co czwarty mieszkaniec  naszego kraju będzie w wieku 65 i więcej lat. Osoby w wieku produkcyjnym  będą łożyły na rosnącą armię emerytów, co będzie zachęcać do dalszych  emigracji.

Kluczowe jest również to, że za granicę wyjechało bardzo dużo osób z  Polski B – z województw podkarpackiego, podlaskiego, warmińsko-  mazurskiego i opolskiego. Rynek pracy w tych rejonach często ogołacany  jest ze specjalistów i osób najbardziej zaradnych. To z kolei zniechęca  biznes do inwestycji, nawet przy dobrej koniunkturze gospodarczej. W tym  momencie błędne koło się zamyka: nie ma inwestycji, nie ma pracy,  kolejne osoby z tych terenów wyjeżdżają za granicę.

Dla wydrenowanego regionu jedyną korzyścią pozostają pieniądze wysyłane
przez tych, którzy wyjechali. Co roku przysyłają oni do kraju po
kilkanaście miliardów złotych. W najlepszym pod tym względem 2007 r.  było to 20,1 mld zł. Od czasu wstąpienia naszego kraju do Unii  Europejskiej do połowy ubiegłego roku (nie ma jeszcze danych za cały  rok) przesłano do Polski ponad 140 mld zł. Wspiera to gospodarkę i  bieżącą konsumpcję rodzin. Jedni kupują za to sprzęt elektroniczny lub  samochody, a na przykład rodzice emigrantów, którzy mają niskie  emerytury, dzięki przesyłkom nie zalegają z opłatami stałymi, np. za  mieszkanie.
Wracajcie?

Według analityków coraz wyraźniejsza tendencja do porzucania kraju na  stałe niebawem doprowadzi do zakręcenia kurka z pieniędzmi nadsyłanymi  przez emigrację. W interesie państwa jest zachęcanie do powrotu.  Szczególnie tych, którzy są w stanie rozkręcić w Polsce własny biznes.  Jest tylko jeden problem: po rozpoznaniu terenu znacznie łatwiej jest  założyć i prowadzić firmę np. w Wielkiej Brytanii niż nad Wisłą.

Emigrantów tym trudniej też skłonić do powrotu, ponieważ czują się już
obywatelami Europy. Jeśli tracą pracę w jednym kraju, przenoszą się do
innego. I często bez obaw, bo jeśli nawet nie znajdą zatrudnienia, to  mogą tam często liczyć na solidne zabezpieczenie socjalne ze strony  państwa, o czym w Polsce mogliby tylko pomarzyć. Nasi rodacy nie kwapią  się do powrotów także dlatego, że coraz więcej z nich robi karierę  zawodową za granicą. Zniknęła już na ogół główna przeszkoda w drodze do  lepszych zawodów – bariera językowa, która skazywała pierwszą falę  emigracyjną przede wszystkim na pracę fizyczną w budownictwie,  gastronomii i hotelarstwie, handlu, transporcie, rolnictwie i magazynach.



Do budy podszywający się kundlu.

--
stevep
-- -- -
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/

....bo praca tu będzie się opłacać

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona