Data: 2011-02-14 17:07:51 | |
Autor: Massai | |
czy jest sens... "nie udzielenie pierwszej pomocy" | |
Albercik wrote:
sytuacja jaka miała miejsce kilka dni temu... Kompletnie nie warto. Niczego go nie nauczy, co najwyżej - żeby w takich przypadkach się oddalić szybkim krokiem. temu Takie stwierdzenie nie jest wiążące dla nikogo, kto takowej pomocy z racji wykonywanej pracy powinien udzielić (czytaj "dyspozytor powinien mieć głęboko w d. że ktos mówi <nie żyje>, tylko powinien wysłać karetkę żeby lekarz zaczął reanimować albo stwierdził zgon"). Mogę przypuszczać że nie wiedział Tak, jest to usprawiedliwienie, o ile w ogóle można mówić o usprawiedliwianiu, bo nie bardzo jest za co. Czy sam fakt wezwania pomocy Tak, wezwanie pomocy przez telefon wystarczy. Chyba że wiadomo na pewno że ta osoba ma wykształcenie i umiejętności do udzielania pomocy przedlekarskiej - wtedy powinien zrobić coś więcej niż tylko zadzwonić. Ale w praktyce takiej "ekstra" pomocy wymagać można tylko od lekarza, ratownika czy pielęgniarki "w cywilu". Ich można ścignąć za to że nie pomogli więcej. Dodam że nie występowało żadne zagrożenie dla udzielającego Zagrożenie zawsze istnieje. Poczynając od tego że 15 minut porządnej reanimacji samemu to solidny wysiłek, na tyle duży że młody sprawny człowiek się zasapie i spoci, a starszy może paść na ziemię obok reanimowanego (bywały takie przypadki). I podsumowując, w skrócie: nie szukaj winnych tam gdzie ich nie ma. To nie wina tego kogoś co "nie pomógł" że ten twój znajomy miał zawał. Najbardziej to wina tego znajomego. Wdzięcznym trzeba być przechodniowi że zadzwonił. Wiele jest przypadków że ludzie się odwracają, i odchodzą, właśnie przez takich co to potem po sądach ciągają "bo nie zrobił na poczekaniu plastyki tętnic wieńcowych, jakby zrobił to by tamten przeżył". -- Pozdro Massai |
|