Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?

czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?

Data: 2009-04-09 13:30:14
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Taka sprawa:

Notatka ze spotkania pracowników X i Y jest kwitem poufnym według
procedur w pewnej firmie. X ma obowiązek zabezpieczyć ten dokument
zamykając go w sejfie po ukończonym spotkaniu. Nazajutrz rano,
pracownik Z wchodząc do biura widzi leżącą na biurku notatkę, na
wierzchu. W biurze nie ma nikogo. 'Z' czyta dokument nawet do go nie
dotykając :). Informacja o tym, ze Z czytał dokument dociera do Y,
który informuje X o zaistniałej sytuacji. X przeprasza za
pozostawienie dokumentu bez nadzoru i informuje przełożonych o
pracowniku Z.

Proszę mi podpowiedzieć, kto i czego jest winny w tej krótkiej
historii?

Data: 2009-04-09 13:37:10
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 9 Kwi, 21:30, salvador.zy...@gmail.com wrote:
[...]

Zapomniałem dodać, że Y kilka dni po zdarzeniu sam ustnie informuje
innych pracowników o treści notatki...

Data: 2009-04-09 23:02:55
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:a2756607-c172-4f0c-b7e4-bdfea9f2c44de38g2000vbe.googlegroups.com...
On 9 Kwi, 21:30, salvador.zy...@gmail.com wrote:
[...]
Zapomniałem dodać, że Y kilka dni po zdarzeniu sam ustnie informuje
innych pracowników o treści notatki...

Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku. Z jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest niejawny, zanim go nie przeczytał.

Data: 2009-04-09 14:24:43
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:

Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku. Z
jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
niejawny, zanim go nie przeczytał.

OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.

Data: 2009-04-09 14:28:10
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 9 Kwi, 22:24, salvador.zy...@gmail.com wrote:

OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.

Powinienem raczej napisac, że Z wspomniał o fakcie przeczytania
notatki a nie o jej treści.

Data: 2009-04-10 00:02:51
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:49cce168-ef2a-4931-962e-17715821f4del19g2000vba.googlegroups.com...
On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku. Z
jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
niejawny, zanim go nie przeczytał.
OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.

Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.

Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek upowszechnił notatkę. Y był przecież na spotkaniu, więc co do zasady mógł po prostu opisać komuś swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej osoby z treścią notatki.

Data: 2009-04-10 08:46:36
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 9 Apr, 23:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Użytkownik <salvador.zy...@gmail.com> napisał w wiadomościnews:49cce168-ef2a-4931-962e-17715821f4del19g2000vba.googlegroups.com...

> On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
>> Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku. Z
>> jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
>> niejawny, zanim go nie przeczytał.
> OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
> notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
> wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
> 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.

Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej
upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.

tak, namotałem. powinno być, że Y upublicznił treść rozmowy (w stopniu
jednakim z treścią notatki) zanim Z ją przeczytał wchodząc rano do
biura.
W związku z tym, czy Y rozpowszechniał informacje niejawne?

Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział
na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek upowszechnił notatkę. Y
był przecież na spotkaniu, więc co do zasady mógł po prostu opisać komuś
swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej osoby z treścią notatki.

Zgadza się, od momentu zakończenia spotkania Y nie powinien mieć
dostępu do oryginału notatki. Może zrobić kopię dla siebie, jednak
kopia nadal, wg procedur firmy, pozostaje dokumentem o charakterze
poufnym. Notatka tego typu pozostaje dokumentem poufnym bezterminowo w
jakiejkolwiek formie, jeśli to coś wnosi.


Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za

Data: 2009-04-10 08:49:59
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 10 Apr, 16:46, salvador.zy...@gmail.com wrote:

Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za

przepraszam z urwaną wypowiedź...

....czytanie informacji niejawnych, zakładając, że nie podejmują oni
żadnej czynności aby tę informację uzyskać?

Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
ukarany?

Data: 2009-04-10 10:47:54
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym?
On 10 Apr, 16:49, salvador.zy...@gmail.com wrote:

Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
ukarany?

znowu namotałem. Nie X tylko Z. za dużo pseudonimów w tej historii :/

Data: 2009-04-10 20:26:19
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:e820f7f0-8d2b-44eb-90dd-8e2def6276e8o18g2000vbi.googlegroups.com...
On 10 Apr, 16:49, salvador.zy...@gmail.com wrote:
Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
ukarany?
znowu namotałem. Nie X tylko Z. za dużo pseudonimów w tej historii :/

Z może ponosić odpowiedzialność za ujawnienie nie jawnej informacji, natomiast nei za jej przeczytanie.

Data: 2009-04-10 20:25:44
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:46e24ea4-d2dc-4dd6-83b8-31f73146f57dn17g2000vba.googlegroups.com...
On 9 Apr, 23:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Użytkownik <salvador.zy...@gmail.com> napisał w wiadomościnews:49cce168-e
f2a-4931-962e-17715821f4de@l19g2000vba.googlegroups.com...
On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku. Z
jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
niejawny, zanim go nie przeczytał.
OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.
Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej
upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.
tak, namotałem. powinno być, że Y upublicznił treść rozmowy (w stopniu
jednakim z treścią notatki) zanim Z ją przeczytał wchodząc rano do
biura.
W związku z tym, czy Y rozpowszechniał informacje niejawne?

By odpowiedzieć na Twoje pytanie, musimy wiedzieć, czy te informacje przez niego rozpowszechnione były niejawne. Istotnym jest, w jakiej części on je ujawnił, bo nie wykluczone, ze część była niejawna.

Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y
powiedział na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek
upowszechnił notatkę. Y był przecież na spotkaniu, więc co do zasady
mógł po prostu opisać komuś swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej
osoby z treścią notatki.
Zgadza się, od momentu zakończenia spotkania Y nie powinien mieć
dostępu do oryginału notatki. Może zrobić kopię dla siebie, jednak
kopia nadal, wg procedur firmy, pozostaje dokumentem o charakterze
poufnym. Notatka tego typu pozostaje dokumentem poufnym bezterminowo w
jakiejkolwiek formie, jeśli to coś wnosi.

Ale notatka, to notatka. Przecież Y zna treść rozmów nei z notataki, tylko w wyniku swojej obecności przy rozmowie. W tej sytuacji w ogóle tego przez pryzmat notatki nie ma co oceniać. Istotnym jest, czy Y miał obowiazek zachowania w tajemnicy treści spotkania i z czego oraz w jakim zakresie ów obowiazek wynikał.

Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za czytanie
informacji niejawnych, zakładając, że nie podejmują oni
żadnej czynności aby tę informację uzyskać?

Już pisałem. Winę ponosi osoba, która dokumentu nie zabezpieczyła, a nie ta, która go przypadkowo przeczytała. Natomiast Z oczywiście nie ma prawa ujawniać informacvji, z którą zapoznał sie przypadkowo, więc jeśli to uczynił, a wiedział, ze są to informacje poufne, to można go ukarać.

Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
ukarany?

Z tego co widzę X ponosi odpowiedzialność za pozostawienie bez nadzoru poufnego dokumentu.

Data: 2009-04-10 12:55:29
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym? - finał jakby....
On 10 Kwi, 19:25, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
Użytkownik <salvador.zy...@gmail.com> napisał w wiadomościnews:46e24ea4-d2dc-4dd6-83b8-31f73146f57dn17g2000vba.googlegroups.com...



> On 9 Apr, 23:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
>> Użytkownik <salvador.zy...@gmail.com> napisał w
>> wiadomościnews:49cce168-e
>> f2a-4931-962e-17715821f...@l19g2000vba.googlegroups.com...
>>> On 9 Kwi, 22:02, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
>>>> Osoba, która miała obowiązek schować dokument niedopełniła obowiązku.
>>>> Z
>>>> jest niewinny, bo przecież nie wiedział o tym, ze ten dokument jest
>>>> niejawny, zanim go nie przeczytał.
>>> OK, dzięki. Co z Y? Teraz przypomniało mi się, że Y upublicznił treść
>>> notatki przed jej przeczytaniem przez Y. Świadczy o tym fakt, że Z
>>> wspominając jednemu z pracowników o notatce usłyszał w odpowiedzi, że
>>> 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y powiedział na spotkaniu'.
>> Skąd Y wiedział co jest w notatce, zanim ją przeczytał? Bo inaczej
>> upublicznić jej treści nie mógł. Chyba coś zamotałeś.
> tak, namotałem. powinno być, że Y upublicznił treść rozmowy (w stopniu
> jednakim z treścią notatki) zanim Z ją przeczytał wchodząc rano do
> biura.
> W związku z tym, czy Y rozpowszechniał informacje niejawne?

By odpowiedzieć na Twoje pytanie, musimy wiedzieć, czy te informacje przez
niego rozpowszechnione były niejawne. Istotnym jest, w jakiej części on je
ujawnił, bo nie wykluczone, ze część była niejawna.

>> Natomiast z odpowiedzi, że 'wiem, ale nie zgadzam się z tym co Y
>> powiedział na spotkaniu' nie da sie wywieść, że Y komukolwiek
>> upowszechnił notatkę. Y był przecież na spotkaniu, więc co do zasady
>> mógł po prostu opisać komuś swoją wypowiedź bez zaznajamiania tej
>> osoby z treścią notatki.
> Zgadza się, od momentu zakończenia spotkania Y nie powinien mieć
> dostępu do oryginału notatki. Może zrobić kopię dla siebie, jednak
> kopia nadal, wg procedur firmy, pozostaje dokumentem o charakterze
> poufnym. Notatka tego typu pozostaje dokumentem poufnym bezterminowo w
> jakiejkolwiek formie, jeśli to coś wnosi.

Ale notatka, to notatka. Przecież Y zna treść rozmów nei z notataki, tylko
w wyniku swojej obecności przy rozmowie. W tej sytuacji w ogóle tego przez
pryzmat notatki nie ma co oceniać. Istotnym jest, czy Y miał obowiazek
zachowania w tajemnicy treści spotkania i z czego oraz w jakim zakresie ów
obowiazek wynikał.

> Dziś nasunęło mi się jeszcze jedno pytanie. Czy istnieje jakakolwiek
> podstawa prawna umożliwiająca firmie karanie pracowników za czytanie
> informacji niejawnych, zakładając, że nie podejmują oni
> żadnej czynności aby tę informację uzyskać?

Już pisałem. Winę ponosi osoba, która dokumentu nie zabezpieczyła, a nie
ta, która go przypadkowo przeczytała. Natomiast Z oczywiście nie ma prawa
ujawniać informacvji, z którą zapoznał sie przypadkowo, więc jeśli to
uczynił, a wiedział, ze są to informacje poufne, to można go ukarać.

> Co, jeśli mimo argumentacji o bezsasadności oskarżenia X zostanie
> ukarany?

Z tego co widzę X ponosi odpowiedzialność za pozostawienie bez nadzoru
poufnego dokumentu.

otóż co następuje: sytuacja oczywiście wyjęta z życia, tyle, ze finał
jest taki: przełożeni wręczyli pracownikowi Z pismo wzywające na
przesłuchanie w trybie postępowania dyscyplinarnego, za, cytuję,
'[...] suspected that read confidential supervision notes that were
left in office of [Nazwa Firmy]' Tłumaczę: '[...] podejrzany o
przeczytanie poufnych notatek z 'supervision', które zostały
pozostawione w biurze'. Wg posiadanych mi informacji pracownik X nie
poniesie żadnej odpowiedzialności z tytułu niedotrzymania procedur,
pracownik Y też nie zostanie ukarany za rozpowszechnianie informacji
niejawnej.

[supervision] - spotkanie pracownika z bezpośrednim przełożonym, na
którym pracownik jak i przełożony wymieniają uwagi na temat innych
pracowników i warunków pracy. Wg naszych pracodawców takie spotkania
podnoszą standard świadczonych usług z zachowaniem anonimowości.
Dokument ten ma wydrukowaną nazwę ale nie ma żadnych oznaczeń typu
'poufne', 'tajne' etc. Nie istnieje też w firmie jakikolwiek rejestr
dokumentów tajnych, nie istnieje żadna procedura określająca które
dokumenty mają być traktowane jako tajne.

Ja jestem pracownikiem Z.

O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.

Dziś, w drodze innego postępowania dyscyplinarnego wręczono mi
Performance Development Form, czyli, wg mnie, narzędzie dyscyplinarne
mniejszego kalibru za 'Ogólną złą wydajność'. Podpisałem ten dokument
jako że jest to tylko notatka ze spotkania, na którym przekazano mi
uwagi dotyczące jakości mojej pracy. Większość zarzutów w tym
dokumencie dotyczyła spraw, o których pracownik Y wspomniał na
spotkaniu (a które nota-bene nie mają wiele wspólnego ze stanem
faktycznym, potwierdzonym przez świadków we własnych notatkach ze
spotkań tego typu). Oczywiście od tego dokumentu mogę się odwoływać.
Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z słowa, że w dniu
spotkania miał 'chujowy dzień i musiał się wyżyć'. Sprawa ma początek
dawno temu, kiedy Y został ukarany w innym postępowaniu dyscyplinarnym
zainicjowanym z mojej przyczyny. Sprawa dotyczyła nieuprawnionego
opuszczenia miejsca pracy (co już jest bardzo poważnym naruszeniem
procedur w naszej firmie) i wykorzystania służbowego pojazdu do celów
prywatnych bez zgody przełożonych. Odczytuję działanie pracownika Y
jako próbę zemsty za tamtą sytuację.

I wprawdzie akcja nie dzieje się w Polsce ale w UK, to prawo jest w
tym zakresie identyczne na całym świecie, no, może poza Chinami, Koreą
Północną i Iranem...

Czekam teraz na 20-go kwietnia, kiedy to ma odbyć się wysłuchanie
wszystkich stron.

Jak naostrzyć ten miecz?

Data: 2009-04-10 23:48:13
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:9c0b541f-5dab-48c2-9bb3-860a29cbbb43v28g2000vbb.googlegroups.com...

otóż co następuje: sytuacja oczywiście wyjęta z życia, tyle, ze finał
jest taki: przełożeni wręczyli pracownikowi Z pismo wzywające na
przesłuchanie w trybie postępowania dyscyplinarnego, za, cytuję,
'[...] suspected that read confidential supervision notes that were
left in office of [Nazwa Firmy]' Tłumaczę: '[...] podejrzany o
przeczytanie poufnych notatek z 'supervision', które zostały
pozostawione w biurze'. Wg posiadanych mi informacji pracownik X nie
poniesie żadnej odpowiedzialności z tytułu niedotrzymania procedur,
pracownik Y też nie zostanie ukarany za rozpowszechnianie informacji
niejawnej.

To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie można ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej przeczytanie, bo jak już pisałem musiał dokument przeczytać, by się zorientować, że jest niejawny.

[supervision] - spotkanie pracownika z bezpośrednim przełożonym, na
którym pracownik jak i przełożony wymieniają uwagi na temat innych
pracowników i warunków pracy. Wg naszych pracodawców takie spotkania
podnoszą standard świadczonych usług z zachowaniem anonimowości.
Dokument ten ma wydrukowaną nazwę ale nie ma żadnych oznaczeń typu
'poufne', 'tajne' etc. Nie istnieje też w firmie jakikolwiek rejestr
dokumentów tajnych, nie istnieje żadna procedura określająca które
dokumenty mają być traktowane jako tajne.

To od razu wiedziałem. Gdyby były, to by taki dokument znajdował się w strefie bezpieczeństwa.

Ja jestem pracownikiem Z.
O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.

Co to zmienia?

Dziś, w drodze innego postępowania dyscyplinarnego wręczono mi
Performance Development Form, czyli, wg mnie, narzędzie dyscyplinarne
mniejszego kalibru za 'Ogólną złą wydajność'. Podpisałem ten dokument
jako że jest to tylko notatka ze spotkania, na którym przekazano mi
uwagi dotyczące jakości mojej pracy. Większość zarzutów w tym
dokumencie dotyczyła spraw, o których pracownik Y wspomniał na
spotkaniu (a które nota-bene nie mają wiele wspólnego ze stanem
faktycznym, potwierdzonym przez świadków we własnych notatkach ze
spotkań tego typu). Oczywiście od tego dokumentu mogę się odwoływać.
Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z

Czyli Ciebie, czy znowu coś pomyliłeś?

słowa, że w dniu
spotkania miał 'chujowy dzień i musiał się wyżyć'. Sprawa ma początek
dawno temu, kiedy Y został ukarany w innym postępowaniu dyscyplinarnym
zainicjowanym z mojej przyczyny. Sprawa dotyczyła nieuprawnionego
opuszczenia miejsca pracy (co już jest bardzo poważnym naruszeniem
procedur w naszej firmie) i wykorzystania służbowego pojazdu do celów
prywatnych bez zgody przełożonych. Odczytuję działanie pracownika Y
jako próbę zemsty za tamtą sytuację.

I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notataki w miejscu przypadkowym w celu spowodwania, byś ją przeczytał? Trochę to naciągane w mojej ocenie.

I wprawdzie akcja nie dzieje się w Polsce ale w UK, to prawo jest w
tym zakresie identyczne na całym świecie, no, może poza Chinami, Koreą
Północną i Iranem...

Niekoniecznie. Ja nie wiem, jakie tam mają przepisy co do tajemnic.

Czekam teraz na 20-go kwietnia, kiedy to ma odbyć się wysłuchanie
wszystkich stron.
Jak naostrzyć ten miecz?


Tylko po co?

Data: 2009-04-11 02:37:02
Autor: salvador.zynov
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest n adal kwitem poufnym? - finał jakby....
On 10 Kwi, 22:48, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:

To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma
ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie można
ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej
przeczytanie

Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
przeczytania. sprawa jasna.

To od razu wiedziałem. Gdyby były, to by taki dokument znajdował się w
strefie bezpieczeństwa.

Wprawdzie nie jest to kancelaria tajna a branża całkiem inna. Nie
mniej jednak co tajne to tajne.

> Ja jestem pracownikiem Z.
> O czym przełożeni nie zdają sobie sprawy a ja doskonale pamiętam, to
> fakt, że na jednym z takich spotkań wspominałem o złej praktyce
> przechowywania notatek z 'supervision', co skutkowało tym, że personel
> wiedział to, czego wiedzieć nie powinien. Jak widać, do dnia
> dzisiejszego nie zrobiono z tym nic.

Co to zmienia?

może nie zmienia ale wnosi do sprawy tyle, że takie przypadki zdarzały
się już w przeszłości a przełożeni nie wyciągali konsekwencji mimo, że
wiedzieli o takich przypadkach. W mojej firmie szczególnie zwraca się
uwagę na procedury, jednak kiedy ma dojść do wszczęcia postępowania
dyscypl. przeciwko 'swojemu' - sprawa jest momentalnie wyciszana, a
personel szeregowy dostaje papkę do przeżucia na codwutygodniowych
meetingach firmowych. W momencie, kiedy szeregowy pracownik popełnia
przeczytanie notatki z supervision, uruchamiana jest cała machina
represji. W podobny sposób straciło pracę kilka osób, bardzo dobrych
pracowników, którzy nadepnęli komuś na odcisk swoją ambicją i chęcią
wprowadzenia zmian na lepsze w firmie.

> Mam świadków, którzy słyszeli od pracownika Z
Czyli Ciebie, czy znowu coś pomyliłeś?

Y. Y miał być :/

> Odczytuję działanie pracownika Y
> jako próbę zemsty za tamtą sytuację.

I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notataki w
miejscu przypadkowym w celu spowodwania, byś ją przeczytał? Trochę to
naciągane w mojej ocenie.

Nie chodziło mi o pozostawienie notatki ale to, co powiedział Y na
spotkaniu. Pozostawieniu notatki na biurku jest winy X.

> Jak naostrzyć ten miecz?

Tylko po co?

Po to, żeby nie dać się ukarać za coś, co przestępstwem ani
naruszeniem procedur nie jest. Nie chcę nikogo niszczyć, ale chciałbym
aby efektem tego postępowania ma być określenie w procedurach firmy co
jest dokumentem tajnym i w jaki sposób ma on być przechowywany. Nie
wszcząłem postępowania sam przeciwko sobie aby takie procedury
uzupełnić, ale skoro postepowanie już trwa i nie mam możliwości jego
przedterminowego zakońćzenia, więc niech dotrwa do końca.
Przestudiowałem procedury dyscyplinarne w naszej firmie i tylko jeden
punkt wspomina o danych poufnych: "Zabronione jest, podczas lub po
ustaniu stosunku pracy, ujawnianie komukolwiek jakichkolwiek poufnych
informacji dotyczących naszej firmy lub tajemnic służbowych.". Czy
podczas rozmowy z przełożonymi mogę powołać się na ten punkt
sugerując, że nie ma w procedurze dyscyplinarnej punktu, który
sugerowałby zasadność oskarżenia? Ta procedura jasno określa wszystkie
zachowania i czynności, które są podstawą do wszczęcia postępowania.

|Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi.

Data: 2009-04-11 17:30:43
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
Użytkownik <salvador.zynov@gmail.com> napisał w wiadomości news:763ff030-c207-4e00-bd80-d9ac97f4516dn17g2000vba.googlegroups.com...
On 10 Kwi, 22:48, "Robert Tomasik" <robert.toma...@gazeta.pl> wrote:
To, czy prtzełozeni chcą sobie X i Y ścigać, to już inna sprawa i nie ma
ona poniekąd wpływu na prawno-karna ocenę postępoku Z. W mojej ocenie
można ukarać Z za rozpowszechnianie niejawnej informacji, ale nie za jej
przeczytanie
Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
przeczytania. sprawa jasna.

No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w Królestwie jest to nieprawdopodobne.

Co to zmienia?
może nie zmienia ale wnosi do sprawy tyle, że takie przypadki zdarzały
się już w przeszłości a przełożeni nie wyciągali konsekwencji mimo, że
wiedzieli o takich przypadkach.

To już prawo przełożonych. Może były jakieś okoliczności, o których nie wiesz. Zawsze do tego tak podchodź.

W mojej firmie szczególnie zwraca się
uwagę na procedury, jednak kiedy ma dojść do wszczęcia postępowania
dyscypl. przeciwko 'swojemu' - sprawa jest momentalnie wyciszana, a
personel szeregowy dostaje papkę do przeżucia na codwutygodniowych
meetingach firmowych. W momencie, kiedy szeregowy pracownik popełnia
przeczytanie notatki z supervision, uruchamiana jest cała machina
represji. W podobny sposób straciło pracę kilka osób, bardzo dobrych
pracowników, którzy nadepnęli komuś na odcisk swoją ambicją i chęcią
wprowadzenia zmian na lepsze w firmie.

To raczej normalna praktyka.

I ta zemsta miała polegać na pozostawieniu przez X "tajnej" notatki w
miejscu przypadkowym w celu spowodowania, byś ją przeczytał? Trochę to
naciągane w mojej ocenie.
Nie chodziło mi o pozostawienie notatki ale to, co powiedział Y na
spotkaniu. Pozostawieniu notatki na biurku jest winy X.

No to w ogóle rozpatrywanie tego w kategoriach zemsty jest nieracjonalne. raczej zastanów sie, na kogo z przełożonych ma przełożenie Y, bo to ten przełożony może "mścić" się za swojego.

Jak naostrzyć ten miecz?
Tylko po co?
Po to, żeby nie dać się ukarać za coś, co przestępstwem ani
naruszeniem procedur nie jest.

I tej wersji się trzymać. Notatkę przeczytałeś, bo leżała na wierzchu, więc by sie zorientować, co zawiera musiałeś ją przeczytać.

Nie chcę nikogo niszczyć, ale chciałbym
aby efektem tego postępowania ma być określenie w procedurach firmy co
jest dokumentem tajnym i w jaki sposób ma on być przechowywany.

Uparłeś się naprawiać świat? Wojna z wiatrakami. W państwowych organach czasem w tej materii bywają zagwozdki, wiec nie wyobrażam sobie, by w prywatnej to ktoś ściśle uregulował. Co do zasady niejawny dokument powinien być odpowiednio oznakowany, co wyklucza rozbieżności interpretacyjne.

Nie
wszcząłem postępowania sam przeciwko sobie aby takie procedury
uzupełnić, ale skoro postępowanie już trwa i nie mam możliwości jego
przedterminowego zakończenia, więc niech dotrwa do końca.
Przestudiowałem procedury dyscyplinarne w naszej firmie i tylko jeden
punkt wspomina o danych poufnych: "Zabronione jest, podczas lub po
ustaniu stosunku pracy, ujawnianie komukolwiek jakichkolwiek poufnych
informacji dotyczących naszej firmy lub tajemnic służbowych.". Czy
podczas rozmowy z przełożonymi mogę powołać się na ten punkt
sugerując, że nie ma w procedurze dyscyplinarnej punktu, który
sugerowałby zasadność oskarżenia? Ta procedura jasno określa wszystkie
zachowania i czynności, które są podstawą do wszczęcia postępowania.
Dzięki za dotychczasowe odpowiedzi.

Podejrzewasz tak daleko posuniętą indolencję Twoich przełożonych, że nie rozróżniają przypadkowego zapoznania się z niejawnym dokumentem, od ujawnienia niejawnej informacji? Jeśli tak, to zmień firmę. Z idiotami daleko nie zajdziesz. Ja bym tu raczej szukał podwójnego dna tej sprawy.

Data: 2009-04-11 20:11:10
Autor: Andrzej Lawa
czy kwit leżący na wierzchu bez n adzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
Robert Tomasik pisze:

Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
przeczytania. sprawa jasna.

No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w
Królestwie jest to nieprawdopodobne.

Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
śmietniku.

Data: 2009-04-11 23:17:03
Autor: Robert Tomasik
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał w wiadomości news:0337b6-1cs.ln1ncc1701.lechistan.com...
Robert Tomasik pisze:
Nie rozpowszechniałem informacji, poinformowałem jedynie o fakcie
przeczytania. sprawa jasna.
No to trudno Cię za ujawnienie tajemnicy ścigać. Sądzę, że nawet w
Królestwie jest to nieprawdopodobne.
Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
śmietniku.

Ale za rozpowszechnianie, a nie za przeczytanie przypadkowe. A o tym tu mowa.

Data: 2009-04-12 01:57:41
Autor: Andrzej Lawa
czy kwit leżący na wierzchu bez n adzoru jest nadal kwitem poufnym? - finał jakby....
Robert Tomasik pisze:

Zjednoczonym? Oni mają "Official Secrets Act" - i tam nawet dziennikarz
może beknąć za rozpowszechnianie tajnych danych, które np. znalazł na
śmietniku.

Ale za rozpowszechnianie, a nie za przeczytanie przypadkowe. A o tym tu
mowa.

Tyż prawda. Ale IMHO warto wspomnieć o tej drobnej różnicy - bo u nas
nawet jakby rozgadał, co przeczytał, to nic by nie było. A u nich - ooops.

Data: 2009-04-09 23:17:08
Autor: Jotte
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
W wiadomości
news:1ae9c21b-da45-47d2-8bc7-84024f8a3ea1a23g2000vbl.googlegroups.com
salvador.zynov@gmail.com <salvador.zynov@gmail.com> pisze:

Taka sprawa:
Notatka ze spotkania pracowników X i Y jest kwitem poufnym według
procedur w pewnej firmie. X ma obowiązek zabezpieczyć ten dokument
zamykając go w sejfie po ukończonym spotkaniu. Nazajutrz rano,
pracownik Z wchodząc do biura widzi leżącą na biurku notatkę, na
wierzchu. W biurze nie ma nikogo. 'Z' czyta dokument nawet do go nie
dotykając :). Informacja o tym, ze Z czytał dokument dociera do Y,
który informuje X o zaistniałej sytuacji. X przeprasza za
pozostawienie dokumentu bez nadzoru i informuje przełożonych o
pracowniku Z.
Proszę mi podpowiedzieć, kto i czego jest winny w tej krótkiej
historii?
Wg mnie X za niewypełnienie obowiązku, Y za nieukaranie X oraz Z za niewykłucie sobie oczu.
Pozostaje jeszcze pytanie: w jaki sposób informacja o bezczelnym zaniechaniu samookaleczenia przez Z dotarła do Y.
Może był jakiś Q, który to widział i nie zareagował zmuszając Z do pożądanej czynności?
;)

--
Jotte

Data: 2009-04-10 22:21:22
Autor: Krzysztof 'kw1618' z Warszawy
czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?
A tak trochę poza tematem:
Ogólnie przyjęte procedury w kancelariach tajnych są takie, że:
1. przed opuszczeniem pomieszczenia, nawet na chwilę, umieszcza się tajne
materiały w szafie, nie zostawia się na biurku;
nigdy nie wiemy czy opuszczamy pokój na 3 minuty, czy coś nagle spowoduje,
że oddalimy się na dłużej.

http://grupy.3mam.net/art/kancelaria_tajna.php

--
Zalaczam pozdrowienia i zyczenia powodzenia
Krzysztof 'kw1618' Warszawa - Ursynow
Kontakt z kw1618 przez grupy.3mam.net 'Kontakt'
Galeria foto Piętrus KM Bombardier http://foto.3mam.net

czy kwit leżący na wierzchu bez nadzoru jest nadal kwitem poufnym?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona