Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   czy to oszustwo?

czy to oszustwo?

Data: 2016-02-02 13:47:22
Autor: m4rkiz
czy to oszustwo?
"PiteR" <email@fauszywy.pl> wrote in message news:XnsA5A112440F551PanElektroniklocalhost.net...
Tak mnie ciekawi. Niby teraz każdy może robić co chce, zamrozić
pieniądze i ze sklepu zrobić sobie magazyn.
Czy sama ta czynność, czyli wystawianie przez hipermarkety cen blisko
200% na niektóre towary i czekanie na jelenia nie podpada czasem pod
oszustwo?

a co jezeli ja chcialbym prowadzic sklep, nie uzerac sie z byle kim,
miec marze skalkulowana tak ze sprzedaje mniej ale zarabiam tyle samo
a za to moge doradzic klientowi z czego bedzie najbardziej zadowolony
zamiast "pip, pip, pip, siedemdziesiat zlotych, nastepny prosze" czy
w koncu po to zeby stac mnie bylo zeby wymienic mu ew. wadliwy produkt od
reki zamiast czekac na decyzje gwarancyjna producenta?

--
http://db.org.pl/

Data: 2016-02-02 17:37:08
Autor: ddddddddd
czy to oszustwo?
W dniu 2016-02-02 o 13:47, m4rkiz pisze:
"PiteR" <email@fauszywy.pl> wrote in message
news:XnsA5A112440F551PanElektroniklocalhost.net...
Tak mnie ciekawi. Niby teraz każdy może robić co chce, zamrozić
pieniądze i ze sklepu zrobić sobie magazyn.
Czy sama ta czynność, czyli wystawianie przez hipermarkety cen blisko
200% na niektóre towary i czekanie na jelenia nie podpada czasem pod
oszustwo?

a co jezeli ja chcialbym prowadzic sklep, nie uzerac sie z byle kim,
miec marze skalkulowana tak ze sprzedaje mniej ale zarabiam tyle samo
a za to moge doradzic klientowi z czego bedzie najbardziej zadowolony
zamiast "pip, pip, pip, siedemdziesiat zlotych, nastepny prosze" czy
w koncu po to zeby stac mnie bylo zeby wymienic mu ew. wadliwy produkt od
reki zamiast czekac na decyzje gwarancyjna producenta?


no i dlaczego ktoś miałby mi zabronić kupić droższego produktu?? sam czasem idę do "Żabki" chociaż wiem że tam jest drożej niż w "Biedronce", ale np. nie będę stał tyle w kolejce

--
Pozdrawiam
Łukasz

Data: 2016-02-03 10:25:01
Autor: G.S.
czy to oszustwo?
On Tue, 2 Feb 2016, m4rkiz wrote:

a co jezeli ja chcialbym prowadzic sklep, nie uzerac sie z byle kim,
miec marze skalkulowana tak ze sprzedaje mniej ale zarabiam tyle samo
a za to moge doradzic klientowi z czego bedzie najbardziej zadowolony
zamiast "pip, pip, pip, siedemdziesiat zlotych, nastepny prosze" czy
w koncu po to zeby stac mnie bylo zeby wymienic mu ew. wadliwy produkt
od reki zamiast czekac na decyzje gwarancyjna producenta?

 W "scenariuszu zakazu" zwyczajnie stanąłbyś przed sądem i już.
 Wałkowane w wątku zjawisko ma zresztą miejsce, tak w Polsce jak
i reszcie świata ("starej europy" i USA nie wyłączając) np. przy
klęskach żywiołowych.

 Z jednej strony takie podejście prezentowane jest jako "zapobieganie
spekulacji" (jak jeden z drugim chce spekulacji zapobiegać, to proszę
niech zapobiegnie skokowi kursu złotówki do dolara i euro
jak w 2008/2009 x2,5 albo skokowi kursu franka :>), z drugiej
bardzo skutecznie "odcina" wszelką pomoc prowadzoną drogą biznesową.
 W mediach i sądzie prezentowani są "żerujący na dotkniętych"
(katastrofą) w postaci sprzedających chleb z łodzi po 12 zł sztuka
(Polska, "powódź stulecia") albo pompy z marżą ponad 100%
(USA, niestaty namiarów na link na youtubie nie pomnę), zaś
skutki są takie, że wygląda iż ważne jest *przede wszystkim*
żeby poszkodowani nie dostali tego chleba ani pomp :P
(rzeczone pompy oczywiście przeleżały dłuższy czas w roli
dowodu rzeczowego przestępstwa spekulacji, zalani mogli
spokojnie wylewać wodę wiadrami), zaś oczywiście wszyscy oburzeni,
jakby mieli ruszyć własne 4 litery, to "nie mogą bo przecież
muszą do pracy a w ogóle oni nie od tego są" :>"
 Odnośnie spekulacji, jest oczywiscie problem etyczny, jak
odróżnić spekulację polegającą na wykupieniu wszelkiej
żywności (albo pomp) na terenie objętym katastrofą (celem
sprzedaży po cenie x5) od przytargania tych dóbr własnym
sumptem i na własne ryzyko (do czego marża +100% to może
być dużo za mało) i przełożenia tegoż na przepisy.
 Ja się nie podejmuję :>

 IMO, grunt żeby pamiętać, że uszczęśliwianie na siłę skutkuje
całkiem często unieszczęśliwieniem na siłę.
 W przypadku handlu PRLowskim "brakiem sznurka do snopowiazałek"
tudzież nie tylko sznurka.
 W przypadku katastrofy brakiem chleba i pomp.

 Tym co wypadałoby zwalczać w zakresie wcześniej opisanym w wątku,
są np. "fałszywe obniżki cen", na które remedium stanowiłby
historiogram ceny (danego towaru).
 Ale to chyba zabronione (prezentowanie historii ceny, aby ujawnić
próby manipulacji) nie jest, tylko natychmiast pojawi się
problem o którym wyżej (przy klęskach): kto ma to zrobić,
żeby "wszystkim zrobić dobrze". I... za ile.
 Bo na dzis, to w sumie kupujący mogą zacząć od obejrzenia,
że są sprzedawcy którzy sami, dobrowolnie, takie historiogramy
prazentują.

pzdr, Gotfryd

czy to oszustwo?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona