Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   dojazd do dzialki

dojazd do dzialki

Data: 2011-06-18 22:05:05
Autor: JaMyszka
dojazd do dzialki
W dniu niedziela, 19 czerwca 2011, 02:50:04 UTC+2 użytkownik Robert Tomasik napisał:
> jeszcze dopisze bo moze to byc istotne - w KW nie ma zadnych wpisow o > sluzebnosciach zadnej ze stron
Moim zdaniem nalezaloby sie zastanowic nad zasiedzeniem sluzebnosci przejazdu i wystapic do sadu o stwierdzenien tego i wpisanie do ksiegi. Ale pisze to z palca bez analizy przepisów.

Ja tam nie jestem prawnikiem, ale przy założeniu iż nie ma innej drogi do B, to bym poczekała na tę uchwałę i dopiero ją zaskarżyła.
Co by nie mówić o naszych sądach, to jestem pewna, że żaden nie nakaże uprawiać spadochroniarstwa, by się dostać do swojej własności. Cóż by to była za pożywka dla mediów;)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
Bezpieczny wolontariat (Nobel?):  http://zwijaj.pl/

Data: 2011-06-19 15:21:03
Autor: arturs
dojazd do dzialki
W dniu 2011-06-19 07:05, JaMyszka pisze:
W dniu niedziela, 19 czerwca 2011, 02:50:04 UTC+2 użytkownik Robert Tomasik napisał:
jeszcze dopisze bo moze to byc istotne - w KW nie ma zadnych wpisow o
sluzebnosciach zadnej ze stron
Moim zdaniem nalezaloby sie zastanowic nad zasiedzeniem sluzebnosci
przejazdu i wystapic do sadu o stwierdzenien tego i wpisanie do ksiegi. Ale
pisze to z palca bez analizy przepisów.

Ja tam nie jestem prawnikiem, ale przy założeniu iż nie ma innej drogi do B, to bym poczekała na tę uchwałę i dopiero ją zaskarżyła.
Co by nie mówić o naszych sądach, to jestem pewna, że żaden nie nakaże uprawiać spadochroniarstwa, by się dostać do swojej własności. Cóż by to była za pożywka dla mediów;)


o jakiej uchwale piszesz? o tym ze wspolnota ma plan zagrodzic wjazd?
piszecie o sadach i zasiedzeniu "sluzebnosci".. a co z tym ze B jest tez wspolwlascicielem dzialki A?

Data: 2011-06-19 15:46:46
Autor: Robert Tomasik
dojazd do dzialki
Użytkownik "arturs" <arturstarz@gmail.com> napisał w wiadomości news:itkt3v$vdc$1news.onet.pl...
W dniu 2011-06-19 07:05, JaMyszka pisze:
W dniu niedziela, 19 czerwca 2011, 02:50:04 UTC+2 użytkownik Robert Tomasik napisał:
jeszcze dopisze bo moze to byc istotne - w KW nie ma zadnych wpisow o
sluzebnosciach zadnej ze stron
Moim zdaniem nalezaloby sie zastanowic nad zasiedzeniem sluzebnosci
przejazdu i wystapic do sadu o stwierdzenien tego i wpisanie do ksiegi. Ale
pisze to z palca bez analizy przepisów.

Ja tam nie jestem prawnikiem, ale przy założeniu iż nie ma innej drogi do B, to bym poczekała na tę uchwałę i dopiero ją zaskarżyła.
Co by nie mówić o naszych sądach, to jestem pewna, że żaden nie nakaże uprawiać spadochroniarstwa, by się dostać do swojej własności. Cóż by to była za pożywka dla mediów;)


o jakiej uchwale piszesz? o tym ze wspolnota ma plan zagrodzic wjazd?
piszecie o sadach i zasiedzeniu "sluzebnosci".. a co z tym ze B jest tez wspolwlascicielem dzialki A?

 B może zostać przegłosowany, bo chyba nie jest większościowym właścicielem :-)

Data: 2011-06-19 21:04:28
Autor: arturs
dojazd do dzialki
W dniu 2011-06-19 15:46, Robert Tomasik pisze:
B może zostać przegłosowany, bo chyba nie jest większościowym
właścicielem :-)

zaraz - skoro wszyscy członkowie wspólnoty mogą sobie jeździć po całym terenie działki to czemu B nie może?

Data: 2011-06-19 21:37:00
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "arturs" <arturstarz@gmail.com> napisał

B może zostać przegłosowany, bo chyba nie jest większościowym
właścicielem :-)

zaraz - skoro wszyscy członkowie wspólnoty mogą sobie jeździć po całym terenie działki to czemu B nie może?

Sam będzie mógł jeździć, ale nie będzie mógł sprawić że droga będzie dostępna dla innych osób chcących dojechac do jego posesji (goście, pracownicy, klienci itp.)

Data: 2011-06-23 01:59:45
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Sun, 19 Jun 2011, Alek wrote:

Użytkownik "arturs" <arturstarz@gmail.com> napisał

B może zostać przegłosowany, bo chyba nie jest większościowym
właścicielem :-)

zaraz - skoro wszyscy członkowie wspólnoty mogą sobie jeździć po całym terenie działki to czemu B nie może?

Sam będzie mógł jeździć, ale nie będzie mógł sprawić że droga będzie dostępna dla innych osób chcących dojechac do jego posesji (goście, pracownicy, klienci itp.)

  Problem w tym, że najpierw ich wpuszcza "do siebie" jako współwłaściciel
A, a dopiero PÓŹNIEJ z "A" wspuszcza ich na "B". Kiedy *już są* na A.
  Mówisz że nie może?
  W myśl tej tezy miałby prawo również wziąć za frak i wywalać za drzwi
budynku (budynku A) gości i kontrahentów (np. agenta ubezpieczeniowego)
którzy przyszli do pozostałych współwłaścicieli budynku A.
  Bo skoro *wszyscy* mogą się sprzeciwić, to on *również* może, prawda?

  Na pewno wszystko Ci się zgadza w Twojej własnej tezie?
  :D

  Natomiast wspólnota rzecz jasna mogłaby próbować jakoś "odciąć"
możliwość wjazdu z A na B, tyle, że byłoby to sprzeczne z prawem,
w myśl wspomnianej "drogi koniecznej".
  Zgadza się, że z tytułu przejazdu poprzez A do B można żądać
wynagrodzenia.
  Ale do obrony przed wersją "wspuszczania na B już wpuszczonych
na A" chyba pozostaje tylko ogólny art.5 KC

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-23 08:01:12
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

B może zostać przegłosowany, bo chyba nie jest większościowym
właścicielem :-)

zaraz - skoro wszyscy członkowie wspólnoty mogą sobie jeździć po całym terenie działki to czemu B nie może?

Sam będzie mógł jeździć, ale nie będzie mógł sprawić że droga będzie dostępna dla innych osób chcących dojechac do jego posesji (goście, pracownicy, klienci itp.)

 Problem w tym, że najpierw ich wpuszcza "do siebie" jako współwłaściciel
A, a dopiero PÓŹNIEJ z "A" wspuszcza ich na "B". Kiedy *już są* na A.
 Mówisz że nie może?
 W myśl tej tezy miałby prawo również wziąć za frak i wywalać za drzwi
budynku (budynku A) gości i kontrahentów (np. agenta ubezpieczeniowego)
którzy przyszli do pozostałych współwłaścicieli budynku A.
 Bo skoro *wszyscy* mogą się sprzeciwić, to on *również* może, prawda?

 Na pewno wszystko Ci się zgadza w Twojej własnej tezie?
 :D

Wyobraź sobie taką sytuację: wspólnota A ogradza teren i montuje bramę. Każdy współwłaściciel A ma klucz i może wchodzić/wjeżdżac kiedy zechce, ale gdy pojawi się interesant do posesji B to może tylko klamkę pocałować. Ewentualnie może zadzwonić do pana B żeby ten pofatygował się i bramę otworzył, ale na dłuższą metę jest to nie do przyjęcia.
Czy teraz moje zdanie brzmi dla ciebie bardziej sensownie?

 Natomiast wspólnota rzecz jasna mogłaby próbować jakoś "odciąć"
możliwość wjazdu z A na B,

Po prostu ogrodzić swój teren. Oczywiście bez budowania bramy między A i B bo przecież wspólnota A nie ma takiej potrzeby.

tyle, że byłoby to sprzeczne z prawem,
w myśl wspomnianej "drogi koniecznej".

Którą to służebność najpierw trzeba by formalnie ustanowić i do KW wpisać.

Data: 2011-06-23 12:38:01
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Thu, 23 Jun 2011, Alek wrote:

Wyobraź sobie taką sytuację: wspólnota A ogradza teren i montuje bramę. Każdy współwłaściciel A ma klucz i może wchodzić/wjeżdżac kiedy zechce,

  Wyjaśnij jeszcze, co robią goście współwłaścicieli A.
  Proca leży przy bramie i służy do strzelania we właściwe okno? ;)

ale gdy pojawi się interesant do posesji B to może tylko klamkę pocałować.
Ewentualnie może zadzwonić do pana B żeby ten pofatygował się i bramę otworzył, ale na dłuższą metę jest to nie do przyjęcia.
Czy teraz moje zdanie brzmi dla ciebie bardziej sensownie?

  Ono brzmi dla mnie cały czas sensownie - zawiera ukryte założenie,
że z definicji nikt w A nie będzie miał potrzeby wpuszczania
własnych gości. Bądź też *prawa* do takiego wpuszczania.
  A to nieprawda.
  Przecież dowolny ze współwłaścicieli A może tam np. otworzyć biuro.
  Takie biura "w bloku" istnieją w wielu miejscach.
  Raczej nie ma prawnej możliwości zabronienia "nieuciążliwej" DG
w takim lokalu.

  I teraz - czym różni się osobnik mający równocześnie udziały ;)
w sąsiednim gruncie od dowolnego innego współwłaściciela A,
żeby nie mógł *sobie* zorganizować dostępu do *swojego* lokalu,
w tym swoim klientom, np. za pomocą domofonu?

 Natomiast wspólnota rzecz jasna mogłaby próbować jakoś "odciąć"
możliwość wjazdu z A na B,

Po prostu ogrodzić swój teren.

  Patrz niżej.

Oczywiście bez budowania bramy między A i B bo przecież wspólnota A nie ma takiej potrzeby.

tyle, że byłoby to sprzeczne z prawem,
w myśl wspomnianej "drogi koniecznej".

Którą to służebność najpierw trzeba by formalnie ustanowić i do KW wpisać.

  Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.
"Nawet jakby było w złej wierze". To posiadanie (by było).

  Sprawdzisz przepis? :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-23 13:26:18
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

Wyobraź sobie taką sytuację: wspólnota A ogradza teren i montuje bramę. Każdy współwłaściciel A ma klucz i może wchodzić/wjeżdżac kiedy zechce,

 Wyjaśnij jeszcze, co robią goście współwłaścicieli A.
 Proca leży przy bramie i służy do strzelania we właściwe okno? ;)

Najprostszym rozwiązaniem jest domofon. Ale on będzie podłączony tylko do lokali w A. Możliwa jest też taka konfiguracja, że budynek A stoi przy i wejście do budynku A jest wprost z chodnika a ogrodzony teren jest z boku i służy np. do parkowania, rekreacji czy tp. I tam będzie brama otwierana tylko okazjonalnie.

ale gdy pojawi się interesant do posesji B to może tylko klamkę pocałować.
Ewentualnie może zadzwonić do pana B żeby ten pofatygował się i bramę otworzył, ale na dłuższą metę jest to nie do przyjęcia.
Czy teraz moje zdanie brzmi dla ciebie bardziej sensownie?

 Ono brzmi dla mnie cały czas sensownie - zawiera ukryte założenie,
że z definicji nikt w A nie będzie miał potrzeby wpuszczania
własnych gości. Bądź też *prawa* do takiego wpuszczania.
 A to nieprawda.
 Przecież dowolny ze współwłaścicieli A może tam np. otworzyć biuro.
 Takie biura "w bloku" istnieją w wielu miejscach.
 Raczej nie ma prawnej możliwości zabronienia "nieuciążliwej" DG
w takim lokalu.

Powyżej chyba wyjaśniłem.

 I teraz - czym różni się osobnik mający równocześnie udziały ;)
w sąsiednim gruncie od dowolnego innego współwłaściciela A,
żeby nie mógł *sobie* zorganizować dostępu do *swojego* lokalu,
w tym swoim klientom, np. za pomocą domofonu?

Zależy od postawy wspólnoty. Bez jej zgody nie zainstaluje
przy bramie A domofonu dla posesji B.
Sporo zależy też od zamierzonego sposobu użytkowania posesji B.

 Natomiast wspólnota rzecz jasna mogłaby próbować jakoś "odciąć"
możliwość wjazdu z A na B,

Po prostu ogrodzić swój teren.

 Patrz niżej.

Oczywiście bez budowania bramy między A i B bo przecież wspólnota A nie ma takiej potrzeby.

tyle, że byłoby to sprzeczne z prawem,
w myśl wspomnianej "drogi koniecznej".

Którą to służebność najpierw trzeba by formalnie ustanowić i do KW wpisać.

 Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może potrwać.

Data: 2011-06-23 16:57:58
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Thu, 23 Jun 2011, Alek wrote:

Najprostszym rozwiązaniem jest domofon. Ale on będzie podłączony tylko do lokali w A.

  I co, jak gość sobie zestawi połączenie z B do A "czymkolwiek", czy
to radiowe czy Internetem, to oskarżysz go o niedozwoloną immisję
czy jak?
  :)


ale gdy pojawi się interesant do posesji B to może tylko klamkę pocałować.
[...]
Ewentualnie może zadzwonić do pana B żeby ten pofatygował się i bramę
[...]
 Ono brzmi dla mnie cały czas sensownie - zawiera ukryte założenie,
że z definicji nikt w A nie będzie miał potrzeby wpuszczania
własnych gości. Bądź też *prawa* do takiego wpuszczania.
 A to nieprawda.
[...]

Powyżej chyba wyjaśniłem.

  Wyjaśniłeś, że właściciel B występując jako współwłaściciel A
będzie mógł wpuszczać na A swoich gości?
  To się zgadzamy :)
  Usiłowałem wykazać, że błędne jest założenia iż A może cokolwiek
MNIEJ niż pozostali członkowie.

Zależy od postawy wspólnoty. Bez jej zgody nie zainstaluje
przy bramie A domofonu dla posesji B.

  Chyba coś za bardzo upraszczasz.
  Sądzisz, że "moja" wspólnota będzie w stanie jakkolwiek,
prawnie lub fizycznie, zablokować mi możliwość otwierania
"furtki" jeśli najdzie mnie chęć żebym to robił np.
z telefonu komórkowego?

Sporo zależy też od zamierzonego sposobu użytkowania posesji B.

  Owszem, nie dyskutujemy tu czy wspólnota A ma podstawy do
zaskarżenia używania B w sposób uciążliwy. Zakładamy że
nie ma.

Po prostu ogrodzić swój teren.

 Patrz niżej.

Oczywiście bez budowania bramy między A i B bo przecież wspólnota A nie ma takiej potrzeby.

tyle, że byłoby to sprzeczne z prawem,
w myśl wspomnianej "drogi koniecznej".

Którą to służebność najpierw trzeba by formalnie ustanowić i do KW wpisać.

 Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może potrwać.

  No właśnie: MOŻE POTRWAĆ :)
  Zajrzyj do tych przepisów :)
  W szczególności art.343 KC.
  Odwracasz bowiem kota ogonem w kwestii "kto ma iść do sądu".
  Napiszę raz jeszcze i wyraźnie: prawo daje w .pl WIĘKSZĄ ochronę
posiadaniu niż własności!
  A Twój post sugeruje, że wspólnota może legalnie wziąć i zaskoczenia
postawić płot odcinający FAKTYCZNĄ drogę konieczną.
  To może być zły pomysł, bo po prawdzie walka metodą "ale w tym
chlewiku były sztaby złota" :P (znaczy poprzez wykazanie
że poszkodowany poniósł straty, na pierwszy rzut oka niewidoczne)
jest trudna, ale można się na to naciąc od strony tego kto
do chlewika się włamał.
  A takie działanie wspólnoty sugerujesz.
  Do tego widzisz tekst o "przywróceniu stanu poprzedniego",
czyli obalaniu tego płota? ;)

  Jako że widzę iż nie wykazujesz inicjatywy do zajrzenia do
przepisów, tu leżą (za aktualność nie ręczę, ale z grubsza
są na bieżąco):
http://prawo-nieruchomosci.krn.pl/Kodeks-cywilny-1_2_117.html
.... od art. 336 tytuł IV "posiadanie".
  Niewiele tego.
  Ale doczytaj DO KOŃCA, bo ostatnie zdanie tego tytułu dotyczy
właśnie omawianego przypadku :)


pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-23 19:09:06
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

Najprostszym rozwiązaniem jest domofon. Ale on będzie podłączony tylko do lokali w A.

 I co, jak gość sobie zestawi połączenie z B do A "czymkolwiek", czy
to radiowe czy Internetem, to oskarżysz go o niedozwoloną immisję
czy jak?
 :)

Instalacja domofonowa należy do częći wspólnych i poszczególny lokator nie może samowolnie zmieniać jej budowy ani działania.
Oczywiście zaraz wyskoczysz z jakimś pomysłem a'la McGyver czy pomysłowy Dobromir, który pozwoli to obejść ;P

 Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może potrwać.

 No właśnie: MOŻE POTRWAĆ :)
 Zajrzyj do tych przepisów :)
 W szczególności art.343 KC.
 Odwracasz bowiem kota ogonem w kwestii "kto ma iść do sądu".
 Napiszę raz jeszcze i wyraźnie: prawo daje w .pl WIĘKSZĄ ochronę
posiadaniu niż własności!

Ale wspólnota A może w ogóle kwestionować fakt istnienia tegoż posiadania. Pan B nie ma na poparcie swojej racji nic niepodważalnego. Może i fakty są dla niego pomyślne, ale póki nie potwierdzi tego sąd to tylko może sobie pogadać. Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest posiadaczem działki.
Sorry, ale po to są księgi wieczyste żeby takich hec nie było. Zaglądam, czytam kto jest właścicielm, stwierdzam brak służebności i innych komplikacji - sprawa jest jasna i *pewna*.

 Jako że widzę iż nie wykazujesz inicjatywy do zajrzenia do
przepisów, tu leżą (za aktualność nie ręczę, ale z grubsza
są na bieżąco):
http://prawo-nieruchomosci.krn.pl/Kodeks-cywilny-1_2_117.html
... od art. 336 tytuł IV "posiadanie".
 Niewiele tego.
 Ale doczytaj DO KOŃCA, bo ostatnie zdanie tego tytułu dotyczy
właśnie omawianego przypadku :)

No i z tym artykułem w garści pan B może iść do sądu i walczyć o stwierdzenie posiadania służebności. Nie mówię że jest bez szans.

Data: 2011-06-23 23:04:48
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Thu, 23 Jun 2011, Alek wrote:

Ale wspólnota A może w ogóle kwestionować fakt istnienia tegoż posiadania. Pan B nie ma na poparcie swojej racji nic niepodważalnego. Może i fakty są dla niego pomyślne, ale póki nie potwierdzi tego sąd to tylko może sobie pogadać.

  Nie, obie strony mogą sobie pogadać.
  Tyle, że to posiadacz ma "prawo do obrony".

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest posiadaczem działki.

  Ale mniej więcej tak to wygląda - z tym, że jak nie udowodni że
wypasa, to będzie miał problem. Poważny.
  Ale jak sądzę w omawianym przypadku tego problemu (z dowodami),
wobec faktu braku innej "wjazdu" na posesję B, całkiem
zwyczajnie nie ma.
  W wersję "na tę posesję nikt nie wchodził i nie wjeżdżał,
chyba że przez płot", sąd niekoniecznie uwierzy.

Sorry, ale po to są księgi wieczyste żeby takich hec nie było. Zaglądam, czytam kto jest właścicielm, stwierdzam brak służebności i innych komplikacji - sprawa jest jasna i *pewna*.

  Nie, pewna jest sprawa WŁASNOŚCI - zarówno nieruchomości jak i praw.
  Sprawa ich POSIADANIA wcale pewna nie jest.
  Mogą być wynajęte, zastawione... i posiadane "bez tytułu prawnego"
również.
  Właścicielowi należy się odszkodowanie, to prawda.
  Może domagać się "wydania". Również w sądzie.
  Ale posiadacz ma prawo się bronić - i to prawo jest chronione
w pierwszej kolejności!

  Porównaj sobie z przypadkiem np. najmu.
  Czy on podlega wpisaniu do KW? Nie.
  Więc z "zajrzenia do KW" nie wynika NIC.
  Zaś przepis wyraźnie stanowi "nawet, jakby było w ZŁEJ wierze".
  Czyli zupełnie bezprawne.

 Ale doczytaj DO KOŃCA, bo ostatnie zdanie tego tytułu dotyczy
właśnie omawianego przypadku :)

No i z tym artykułem w garści pan B może iść do sądu i walczyć o stwierdzenie posiadania służebności. Nie mówię że jest bez szans.

  Nie chcesz przyjąć do wiadomości treści art.342 KC?
  No to nic nie poradzę.
  Dla porządku zwracam uwagę, iż 342 KC następuje *po* dziale "ochrona
własności", jest to więc przepis szczegółowy.
  "Ochrona własności" zaś zaczyna się tak:
+++
222
§ 1. Właœciciel może żšdać od osoby, która włada faktycznie jego rzeczš,
  ażeby rzecz została mu wydana [...]
-- -

  Tak, to właściciel może iść do sądu i żądać!
  Nie na odwrót.
  I jeszcze dla porządku: z powyższego nie wynika, jakobym był zdania
że "tak powinno być w prawie".
  Stwierdzam smutny (dla właściciela) fakt!

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-24 18:22:55
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest posiadaczem działki.

 Ale mniej więcej tak to wygląda -

Aha, czyli zanim zechcę korzystać ze swojej własności (ogrodzić, zabudować) to najpierw muszę pozwać wszystkich Ziemian o stwierdzenie nieistnienia użytkowania w stosunku do każdego z nich.
No bo gdyby chodziło o użytkowanie za zgodą właściciela to on wie komu zezwolił i kogo wysiudać. Ale skoro każdy przybłęda może nabyć jakichś praw nawet bez wiedzy właściciela to to jest absurd. Przystępując do inwestycji nawet nie mam pojęcia że mogę naruszać czyjeś prawa i nie wiem kogo ewentualnie pozywać. Dopóki nie pojawi się w najmniej odpowiednim momencie i wszystko zablokuje.

z tym, że jak nie udowodni że
wypasa, to będzie miał problem. Poważny.

Udowodnić nietrudno, zwłaszcza że faktycznie może to robić. Pytanie dlaczego zamiast kary za wyżeranie cudzej trawy spotyka go nagroda w postaci chronionego posiadania.

Sorry, ale po to są księgi wieczyste żeby takich hec nie było. Zaglądam, czytam kto jest właścicielm, stwierdzam brak służebności i innych komplikacji - sprawa jest jasna i *pewna*.

 Nie, pewna jest sprawa WŁASNOŚCI - zarówno nieruchomości jak i praw.
 Sprawa ich POSIADANIA wcale pewna nie jest.
 Mogą być wynajęte, zastawione...

Ale o tym właściciel wie.

i posiadane "bez tytułu prawnego" również.

No i tu jest problem.

 Porównaj sobie z przypadkiem np. najmu.
 Czy on podlega wpisaniu do KW? Nie.
 Więc z "zajrzenia do KW" nie wynika NIC.
 Zaś przepis wyraźnie stanowi "nawet, jakby było w ZŁEJ wierze".
 Czyli zupełnie bezprawne.

Ale po pierwsze właściciel wie że i komu wynajął a po drugie fakt korzystania jest łatwo stwierdzalny. W przypadku otwartego terenu już nie.

 I jeszcze dla porządku: z powyższego nie wynika, jakobym był zdania
że "tak powinno być w prawie".

Przynajmniej w czymś się zgadzamy :)

 Stwierdzam smutny (dla właściciela) fakt!

Data: 2011-06-24 22:06:31
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 24.06.2011 18:22, Alek pisze:

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest
posiadaczem działki.

Ale mniej więcej tak to wygląda -

Aha, czyli zanim zechcę korzystać ze swojej własności (ogrodzić,
zabudować) to najpierw muszę pozwać wszystkich Ziemian o stwierdzenie
nieistnienia użytkowania w stosunku do każdego z nich.

Trollujesz?

Poczytaj sobie prawo budowlane, bo sprawiasz wrażenie osoby oderwanej od rzeczywistości, która w życiu nawet nie przyglądała się procesowi legalnej budowy.

Data: 2011-06-24 22:56:26
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest
posiadaczem działki.

Ale mniej więcej tak to wygląda -

Aha, czyli zanim zechcę korzystać ze swojej własności (ogrodzić,
zabudować) to najpierw muszę pozwać wszystkich Ziemian o stwierdzenie
nieistnienia użytkowania w stosunku do każdego z nich.

Trollujesz?

Nie, pozostawiam to tobie, mistrzu.

Poczytaj sobie prawo budowlane, bo sprawiasz wrażenie osoby oderwanej od rzeczywistości, która w życiu nawet nie przyglądała się procesowi legalnej budowy.

Wyciągnąłem wnioski z tego co dotąd napisano w tym wątku o nabyciu służebności i ochronie tego prawa ze szkodą dla właściciela.
A teraz napisz jakie przepisy prawa budowlanego znoszą te przepisy kodeksu cywilnego. Czy co tam miałeś na myśli.

Data: 2011-06-25 11:59:14
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 24.06.2011 22:56, Alek pisze:

Poczytaj sobie prawo budowlane, bo sprawiasz wrażenie osoby oderwanej
od rzeczywistości, która w życiu nawet nie przyglądała się procesowi
legalnej budowy.

Wyciągnąłem wnioski z tego co dotąd napisano w tym wątku o nabyciu
służebności i ochronie tego prawa ze szkodą dla właściciela.

Twoja umiejętność logicznego wyciągania wniosków nie przekracza minimalnego progu koniecznego do uzyskania tytułu "sapiens" ;-/

A teraz napisz jakie przepisy prawa budowlanego znoszą te przepisy
kodeksu cywilnego.

O kodeksie cywilnym to nawet nie wspominaj, bo - jak Gotfryd wykazał - nie masz o nim pojęcia lub celowo jego istotne fragmenty ignorujesz.

Czy co tam miałeś na myśli.

Zapoznaj się z procedurą uzyskiwania pozwolenia na budowę - np. kto jest powiadamiany o jej rozpoczęciu, żeby mieć szanse na zgłoszenie uwag.

Data: 2011-06-25 12:35:29
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Zapoznaj się z procedurą uzyskiwania pozwolenia na budowę - np. kto jest powiadamiany o jej rozpoczęciu, żeby mieć szanse na zgłoszenie uwag.

No, śmiało, zapoznaj się i napisz czego się dowiedziałeś. Wtedy przekonasz się że nijak ma się to do tego o czym mowa w tym wątku.

Data: 2011-06-25 12:59:42
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 25.06.2011 12:35, Alek pisze:
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Zapoznaj się z procedurą uzyskiwania pozwolenia na budowę - np. kto
jest powiadamiany o jej rozpoczęciu, żeby mieć szanse na zgłoszenie uwag.

No, śmiało, zapoznaj się i napisz czego się dowiedziałeś. Wtedy
przekonasz się że nijak ma się to do tego o czym mowa w tym wątku.

Dyskusja z tobą nie ma sensu... jesteś gorszy od tego trolla kogutka, który upiera się, że w dieslu za zapłon odpowiadają świece żarowe...

Data: 2011-06-25 13:06:26
Autor: Maruda
Przyczyny OT(b: Re: dojazd do dzialki)
W dniu 2011-06-25 12:59, Andrzej Lawa pisze:

Dyskusja z tobą nie ma sensu... jesteś gorszy od tego trolla kogutka,
który upiera się, że w dieslu za zapłon odpowiadają świece żarowe...

Wiesz... kiedyś przegrałem skrzynkę piwa, bo się założyłem, że w moim dieslu o wtrysku bezpośrednim silnik (chłodny) zapali przy *wyłączonych* ś.ż.
.... w traktorze odpalał...

Niektórzy też twierdzą, że herbata niezamieszana nie zrobi się słodka.

--

Dziękuję. Pozdrawiam. Ten Maruda.

Data: 2011-06-25 13:52:44
Autor: Andrzej Lawa
Przyczyny OT(b: Re: dojazd do dzialki)
W dniu 25.06.2011 13:06, Maruda pisze:
W dniu 2011-06-25 12:59, Andrzej Lawa pisze:

Dyskusja z tobą nie ma sensu... jesteś gorszy od tego trolla kogutka,
który upiera się, że w dieslu za zapłon odpowiadają świece żarowe...

Wiesz... kiedyś przegrałem skrzynkę piwa, bo się założyłem, że w moim
dieslu o wtrysku bezpośrednim silnik (chłodny) zapali przy *wyłączonych*
ś.ż.
... w traktorze odpalał...

Pewnie, że zimny nie odpali.

Ale mój stary dieselek (Corsa B, 1,5D) parę razy już odpalał bez użycia świec żarowych po 8 godzinach w robocie (słyszę przekaźnik je włączający, więc wiem kiedy pracują a kiedy nie) - tylko wtedy był cholerny upał i stał maską na południe.

Data: 2011-06-25 13:30:53
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Zapoznaj się z procedurą uzyskiwania pozwolenia na budowę - np. kto
jest powiadamiany o jej rozpoczęciu, żeby mieć szanse na zgłoszenie uwag.

No, śmiało, zapoznaj się i napisz czego się dowiedziałeś. Wtedy
przekonasz się że nijak ma się to do tego o czym mowa w tym wątku.

Dyskusja z tobą nie ma sensu...

Wręcz przeciwnie, to z tobą nie ma dyskusji. Jak masz jakąś wiedzę lub opinię którą chciałbyś sie podzielić to po prostu to napisz. A teksty typu "zapoznaj się", "poszukaj sobie", "poczytaj" itp. to dziecinada. Nie masz nic do powiedzenia a odzywasz się żeby zaistnieć. A zatem możesz oddalić się w podskokach. Pa!

Data: 2011-06-25 15:02:39
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Fri, 24 Jun 2011, Alek wrote:

Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest posiadaczem działki.

 Ale mniej więcej tak to wygląda -

Aha, czyli zanim zechcę korzystać ze swojej własności (ogrodzić, zabudować) to najpierw muszę pozwać wszystkich Ziemian o stwierdzenie nieistnienia użytkowania w stosunku do każdego z nich.

  Zara... ty sobie myślisz, że jak chcesz coś takiego zrobić, to
nie musisz wystąpić - zależnie od kalibru czynności - o zgodę
lub z powiadomieniem?
  I nie wiesz że w postępowaniu administracyjnym właściciele działek
sąsiednich mogą zająć stanowisko w tej sprawie, w tym wnieść
zastrzeżenia?
  Jest spora szansa, że przez ten czas ewentualny użytkownik się
ujawni ;)

No bo gdyby chodziło o użytkowanie za zgodą właściciela to on wie komu zezwolił i kogo wysiudać.

  Optymista.
  Właściciel może chcieć wywalić legalnego najemcę, bo np.
najemca przestał mu się podobać.
  Niemniej prawo jest jakie jest - liczy się posiadanie.

Ale skoro każdy przybłęda może nabyć jakichś praw nawet bez wiedzy właściciela to to jest absurd.

  Bez wiedzy właściciela tylko wtedy, jeśli ten właściciel
nie użytkuje i nie wie co tam się dzieje :>

Przystępując do inwestycji nawet nie mam pojęcia że mogę naruszać czyjeś prawa

  Trzeba być ślepy i głuchy żeby nie wiedzieć, że właściciel
działki B przejeżdża przez A aby tam się dostać.
  O *TAKIM* przypadku jest dyskysja, o żadnym innym.

i nie wiem kogo ewentualnie pozywać.

  Nie teoretyzuj, dobrze?
  Dyskusja na grupie zawiera się w ramach opisanego
przypadku i jak dotąd (przynajmniej w tej gałęzi) NIE
rozszerzyła się na objęcie w kilku stronach całego
prawa o własności nieruchomości :>

  Mamy gości z "A" którzy doskonale wiedzą, że jeden
z nich, będący właścicielem "B" korzysta z "A" aby
dostawać się do "B".
  Mało - z opisu wynika że to jest "droga konieczna",
FAKTYCZNA droga konieczna.

  Mogą zażądać za to zapłaty, i to mniej więcej tyle
co mogą.

z tym, że jak nie udowodni że
wypasa, to będzie miał problem. Poważny.

Udowodnić nietrudno, zwłaszcza że faktycznie może to robić. Pytanie dlaczego zamiast kary za wyżeranie cudzej trawy spotyka go nagroda w postaci chronionego posiadania.

  Ależ oczywiście że on musi zapłacić za to że korzysta!
  Również wstecz.
  Nie dopisuj czegoś czego nie było.

i posiadane "bez tytułu prawnego" również.

No i tu jest problem.

  Jest.
  Ale tak stanowi prawo.

 Czy on podlega wpisaniu do KW? Nie.
 Więc z "zajrzenia do KW" nie wynika NIC.
 Zaś przepis wyraźnie stanowi "nawet, jakby było w ZŁEJ wierze".
 Czyli zupełnie bezprawne.

Ale po pierwsze właściciel wie że i komu wynajął a po drugie fakt korzystania jest łatwo stwierdzalny. W przypadku otwartego terenu już nie.

  Przyznaję, że kiedyś była dyskusja (nie wiem czy na grupie, czy gdzieś
w prasie) nad sprawą w której ktoś twierdził że "dbał" bo kilka razy
do roku kosił trawę.
  Po prawdzie chodziło AFAIR o zasiedzenie, więc inny stan, ale zasada
ta sama. W jakimś stopniu masz więc rację co do "nieoczywistości".

  Ale przecież omawianego przypadku to zastrzeżenie nie dotyczy!

 I jeszcze dla porządku: z powyższego nie wynika, jakobym był zdania że "tak powinno być w prawie".

Przynajmniej w czymś się zgadzamy :)

  :)

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-25 17:10:53
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 25.06.2011 15:02, Gotfryd Smolik news pisze:

i posiadane "bez tytułu prawnego" również.

No i tu jest problem.

Jest.
Ale tak stanowi prawo.

No i co z tego? Jego i tak nie przekonasz, że czarne jest czarne ;->

Data: 2011-06-25 19:40:49
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

Bo inaczej to każdy mógłby sobie wparować np. na plac budowy
i wygonić ekipę bo on tu niby regularnie kozę wypasa i jest posiadaczem działki.

 Ale mniej więcej tak to wygląda -

Aha, czyli zanim zechcę korzystać ze swojej własności (ogrodzić, zabudować) to najpierw muszę pozwać wszystkich Ziemian o stwierdzenie nieistnienia użytkowania w stosunku do każdego z nich.

 Zara... ty sobie myślisz, że jak chcesz coś takiego zrobić, to
nie musisz wystąpić - zależnie od kalibru czynności - o zgodę
lub z powiadomieniem?
 I nie wiesz że w postępowaniu administracyjnym właściciele działek
sąsiednich mogą zająć stanowisko w tej sprawie, w tym wnieść
zastrzeżenia?

Oczywiście że wiem. Ale w tym rzecz, że powiadamiani są *właściciele* działek a nie użytkownicy (w tym ewentualny nieznany użytkownik działki na której ma być prowadzona inwestycja).

 Jest spora szansa, że przez ten czas ewentualny użytkownik się
ujawni ;)

Tak samo jak jest szansa wygrać w lotto. Ale w sprawie praw do nieruchomości i w sprawie inwestycji wolałbym pewność a nie wątłą szansę.

No bo gdyby chodziło o użytkowanie za zgodą właściciela to on wie komu zezwolił i kogo wysiudać.

 Optymista.
 Właściciel może chcieć wywalić legalnego najemcę, bo np.
najemca przestał mu się podobać.
 Niemniej prawo jest jakie jest - liczy się posiadanie.

Okej, okej. Niech sobie to posiadanie przez najemcę będzie chronione. Ale mi w tym przykładzie z kozą chodziło o przypadek gdy ktoś nabywa prawa posiadacza w sposób oderwany od woli a nawet i wiedzy właściciela.

Ale skoro każdy przybłęda może nabyć jakichś praw nawet bez wiedzy właściciela to to jest absurd.

 Bez wiedzy właściciela tylko wtedy, jeśli ten właściciel
nie użytkuje i nie wie co tam się dzieje :>

Właściciel nie ma obowiązku użytkowania. I nie powinno to stanowić zagrożenia dla jego własności.

Przystępując do inwestycji nawet nie mam pojęcia że mogę naruszać czyjeś prawa

 Trzeba być ślepy i głuchy żeby nie wiedzieć, że właściciel
działki B przejeżdża przez A aby tam się dostać.
 O *TAKIM* przypadku jest dyskysja, o żadnym innym.

Od kilku postów już nie. Drążę temat w sposób bardziej ogólny.

i nie wiem kogo ewentualnie pozywać.

 Nie teoretyzuj, dobrze?
 Dyskusja na grupie zawiera się w ramach opisanego
przypadku i jak dotąd (przynajmniej w tej gałęzi) NIE
rozszerzyła się na objęcie w kilku stronach całego
prawa o własności nieruchomości :>

Nie ma tak dobrze żeby zawsze cały wątek trzymał się ściśle tematu narzuconego pierwszym postem. Taki urok Usenetu :)
Ja pozostaję przy temacie własności i użytkowania (a więc nie OT), ale w sposób bardziej ogólny niż casus wątkodawcy.

i posiadane "bez tytułu prawnego" również.

No i tu jest problem.

 Jest.
 Ale tak stanowi prawo.

:/

Ale po pierwsze właściciel wie że i komu wynajął a po drugie fakt korzystania jest łatwo stwierdzalny. W przypadku otwartego terenu już nie.

 Przyznaję, że kiedyś była dyskusja (nie wiem czy na grupie, czy gdzieś
w prasie) nad sprawą w której ktoś twierdził że "dbał" bo kilka razy
do roku kosił trawę.
 Po prawdzie chodziło AFAIR o zasiedzenie, więc inny stan, ale zasada
ta sama. W jakimś stopniu masz więc rację co do "nieoczywistości".

I to mnie męczy i dlatego drążę ten temat.

Data: 2011-06-23 17:20:06
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 23.06.2011 13:26, Alek pisze:

Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może
potrwać.

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Nie możesz mi wyrwać mojego roweru, którym jeżdżę od roku, bo tobie się wydaje, że to twój rower który ktoś ukradł.

Więcej - jak spróbujesz mi ten rower wyrwać, mam pełne prawo do obrony mojego posiadania, obezwładnić ciebie i oddać w ręce policji. A ty odpowiesz za rozbój - nawet jeśli się okaże, że faktycznie nieświadomie nabyłem ruchomość kradzioną.

I tutaj jest podobna sytuacja: on posiada coś (prawo do przejazdu, przejścia itepe) a ty chcesz mu to coś wyrwać (stawiając szlaban i nie dając mu nad nim kontroli).

Data: 2011-06-23 18:15:43
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Jeśli ona uprzednio *faktycznie* istniała, to o czymś zapomniałeś:
o tym, że wg KC ochrona posiadania ma pierwszeństwo przed ochroną
własności.

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może
potrwać.

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.
A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie o istnieniu tego posiadania i ewentualne uregulowanie kwestii służebności.

Nie możesz mi wyrwać mojego roweru, którym jeżdżę od roku, bo tobie się wydaje, że to twój rower który ktoś ukradł.

I tutaj jest podobna sytuacja: on posiada coś (prawo do przejazdu, przejścia itepe) a ty chcesz mu to coś wyrwać (stawiając szlaban i nie dając mu nad nim kontroli).

Z rowerem kwestia posiadania jest raczej oczywista. Ale to że ktoś od lat szwęda się po nieogrodzonym terenie nie oznacza jeszcze że go posiada.
Jeśli jestem właścicielm nieruchomości i jako taki figuruję w KW w której nie ma żadnych innych wpisów w tej kwestii to mam prawo swoją działkę ogrodzić i obcych nie wpuszczać. Jeśli ktoś ma inne zdanie to niech idzie do sądu i walczy o swoje.

Data: 2011-06-23 18:23:26
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 23.06.2011 18:15, Alek pisze:

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może
potrwać.

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.

Czyli ci, co chcą posiadanie odebrać.

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie o istnieniu tego posiadania i
ewentualne uregulowanie kwestii służebności.

Nie, pan B mógłby wynająć buldożer i zaporę usunąć.

[ciach]

Z rowerem kwestia posiadania jest raczej oczywista. Ale to że ktoś od
lat szwęda się po nieogrodzonym terenie nie oznacza jeszcze że go posiada.
Jeśli jestem właścicielm nieruchomości i jako taki figuruję w KW w
której nie ma żadnych innych wpisów w tej kwestii to mam prawo swoją
działkę ogrodzić i obcych nie wpuszczać. Jeśli ktoś ma inne zdanie to
niech idzie do sądu i walczy o swoje.

Może zapoznaj się jednak z przepisami wskazanymi przez Gotfryda, hmm?

Data: 2011-06-23 19:14:14
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Może istniała, może nie. Może się nie obyć bez udziału sądu a to może
potrwać.

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.

Czyli ci, co chcą posiadanie odebrać.

Gdyby chodziło o nieruchomość w postaci lokalu czy choćby ogrodzonego terenu to można by mówić, że posiadaczem jest ten kto ma klucz do bramy i tam przebywa. Sprawa byłaby w miarę jasna. W przypadku terenu nieogrodzonego po którym porusza się kto chce sprawa nie jest oczywista póki nie orzeknie o tym sąd.

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie o istnieniu tego posiadania i
ewentualne uregulowanie kwestii służebności.

Nie, pan B mógłby wynająć buldożer i zaporę usunąć.

Ta, a wspólnota A wynajmie większy buldożer i pogoni tamtego buldożera. Bez sensu.

Data: 2011-06-23 23:27:30
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Thu, 23 Jun 2011, Alek wrote:

Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.

Czyli ci, co chcą posiadanie odebrać.

[...]
W przypadku terenu nieogrodzonego po którym porusza się kto chce sprawa nie jest oczywista póki nie orzeknie o tym sąd.

  No i z przepisu jasno wynika: DOPÓKI nie jest oczywista, to POSIADACZ
ma prawo do ochrony posiadania. Nie właściciel. Właściciel ma prawo
do ochrony własności, ale ono z ochroną posiadania NIE jest tożsame.

Nie, pan B mógłby wynająć buldożer i zaporę usunąć.

Ta, a wspólnota A wynajmie większy buldożer i pogoni tamtego buldożera.

  Bezprawnie.
  W razie kolizji buldożerów to A będzie płacił za naprawę.
  Ale rzeczywiście takie coś może mieć miejsce.

Bez sensu.

  A cóż ja ci na to poradzę :)
  Nie dyskutujemy o tym, czy prawo ma sens, czy nam się podoba,
tylko jakie jest.
  Przynajmniej w tym wątku (jak sądzę).
  Możesz założyć flejm "prawo rozmija się z poczuciem sprawiedliwości",
podrzucę Ci kilka innych przykładów na które znajdziesz sporo
zgadzających się :) (ze "sprawą ciągłych" na jezdni na przykład
albo błędami konstrukcyjnymi "fikcji doręczenia" dla odmiany).
  Ale co z tego wynika dla *teraz* występujących problemów?

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-24 12:37:30
Autor: Andrzej Lawa
dojazd do dzialki
W dniu 23.06.2011 19:14, Alek pisze:

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.

Czyli ci, co chcą posiadanie odebrać.

Gdyby chodziło o nieruchomość w postaci lokalu czy choćby ogrodzonego
terenu to można by mówić, że posiadaczem jest ten kto ma klucz do bramy
i tam przebywa. Sprawa byłaby w miarę jasna. W przypadku terenu
nieogrodzonego po którym porusza się kto chce sprawa nie jest oczywista
póki nie orzeknie o tym sąd.

No to idź z tym do sądu, jak ci się nie podoba, ale póki co wara ci od cudzego posiadania.

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie o istnieniu tego posiadania i
ewentualne uregulowanie kwestii służebności.

Nie, pan B mógłby wynająć buldożer i zaporę usunąć.

Ta, a wspólnota A wynajmie większy buldożer i pogoni tamtego buldożera.
Bez sensu.

I wspólnota będzie mieć przerąbane a jej "aktyw" pójdzie siedzieć za spowodowanie zagrożenia i kolizję ;->

Data: 2011-06-23 23:20:40
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Thu, 23 Jun 2011, Alek wrote:

Użytkownik "Andrzej Lawa" <alawa_news@lechistan.SPAM_PRECZ.com> napisał

Dokładnie - orzeczenie braku/bezprawności posiadania.

Do sądu zwykle idzie ten kto ma interes do załatwienia.

  Wiesz, ja wiem że to nie wydaje się "naturalne".
  Ale przyjmij do wiadomości - sprawdź sobie, czy to guglem czy
pytaniem do jakiegoś prawnika, co jest chronione w .pl "w pierwszej
kolejności" - własność czy posiadanie.
  I WTEDY dowiesz się kto ma "interes".

  Bo co do zasady masz rację :)

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie

  No właśnie nie.

  A w omawianym przypadku sprawa jest oczywista: przecież JAKOŚ
do posesji B się dostawał.
  I w tę wersję sąd uwierzy bez powoływania biegłych sprawdzających
mikroślady tudzież notarialnie uwierzytelnionego nagrania
z faktu wchodzenia do B poprzez A koniecznie popartego
zeznaniem setki świadków.
"Doświadczenie życiowe" czy jakoś tak.

Z rowerem kwestia posiadania jest raczej oczywista. Ale to że ktoś od lat szwęda się po nieogrodzonym terenie nie oznacza jeszcze że go posiada.

  Posiada PRAWO PRZEJŚCIA.
  W .pl nazywa się to "służebność" i nie bez powodu zostało Ci wskazane
jako coś do poszukania w treści KC za pomocą CTL-F :)

Jeśli jestem właścicielm nieruchomości i jako taki figuruję w KW w której nie ma żadnych innych wpisów w tej kwestii to mam prawo swoją działkę ogrodzić

  Nie, Tobie się wydaje że tak jest :)

  Spróbuję aproksymacją dojść do punktu docelowego.

1. Wyobraź sobie że tę działkę wynająłeś.
  Nadal będziesz podtrzymywał swoje zdanie, czy JEDNAK je zmienisz?

2. Jak już je zmienisz, to ustal co oznaczają słowa "w złej wierze"
  użyte w prawie cywilnym.

3. Zajrzyj do podanego przepisu KC i ustal, czy (z tego przepisu)
  wynika jakaś różnica wobec najemcy w porównaniu do bezprawnego
  posiadacza.
  I jesteśmy w domu.

Jeśli ktoś ma inne zdanie to niech idzie do sądu

  Nie, ten ktoś wyjątkowo nie ma prawa dać w dziób właścicielowi
który "walczy o swoje", to prawda (jest wyraźny zapis o "przemocy
wobec osób"), i prawdą jest że w rzadkich przypadkach właścicieli
których na to stać (aby zrobić "żywy mur" np. z ochraniarzy)
jest to problem dla posiadacza (jak ma się z kolei on bronić),
ale (posiadacz) poza tym wyjątkiem ma prawo bronić swojego prawa
- w tym poprzez unieszkodliwienie postawionej mu przeszkody.
  Jeśli nie da się jej prosto cofnąć, obrócić itd, no to
trudno: art.423 KC.

pzdr, Gotfryd

Data: 2011-06-24 18:37:39
Autor: Alek
dojazd do dzialki
Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie

 No właśnie nie.

 A w omawianym przypadku sprawa jest oczywista: przecież JAKOŚ
do posesji B się dostawał.

Ale skąd właściciel A ma to wiedzieć?
"Nie śledzę pana B, nie obserwuję go, nie wnikam w jego sprawy. Może pan B bywał na swojej posesji a może nie. Może dojeżdżał tędy a może od drugiej strony. Nie wiem, nie obchodzi mnie to."
Więc sprawa może będzie oczywista ale dopiero dla sądu.

Jeśli jestem właścicielm nieruchomości i jako taki figuruję w KW w której nie ma żadnych innych wpisów w tej kwestii to mam prawo swoją działkę ogrodzić

 Nie, Tobie się wydaje że tak jest :)

 Spróbuję aproksymacją dojść do punktu docelowego.

1. Wyobraź sobie że tę działkę wynająłeś.
 Nadal będziesz podtrzymywał swoje zdanie, czy JEDNAK je zmienisz?

Jeśli wynająłem to taka była moja wola a przede wszystkim w ogóle wiem o tym fakcie.

2. Jak już je zmienisz, to ustal co oznaczają słowa "w złej wierze"
 użyte w prawie cywilnym.

W tym kontekście oznaczają grandę.

3. Zajrzyj do podanego przepisu KC i ustal, czy (z tego przepisu)
 wynika jakaś różnica wobec najemcy w porównaniu do bezprawnego
 posiadacza.
 I jesteśmy w domu.

A właściciel domu o tym wie? ;>

Data: 2011-06-25 15:12:11
Autor: Gotfryd Smolik news
dojazd do dzialki
On Fri, 24 Jun 2011, Alek wrote:

Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <smolik@stanpol.com.pl> napisał

A więc to pan B musiałby iść po orzeczenie

 No właśnie nie.

 A w omawianym przypadku sprawa jest oczywista: przecież JAKOŚ
do posesji B się dostawał.

Ale skąd właściciel A ma to wiedzieć?

  Jeśli sugerujesz, iż choć nie ma bezpośredniego przepisu, to
pośrednio z *możliwości* potencjalnych przyszłych problemów
wynika konieczność sprawowania nadzoru nad swoją własnością,
to doskonale Ci to wyszło.

"Nie śledzę pana B

  Ależ nie godzi się ;)
  Natomiast, jakby to ująć... o: "dobrze by było", żeby
właściciel A od czasu do czasu rzucał okiem czy jak ktoś
przechodzi przez jego własność, to sylwetka nie robi
mu się znajoma.
  Bo oczywiście z kilkukrotnego przejścia się bez celu
żadne zasiedzenie nie wyniknie.

Więc sprawa może będzie oczywista ale dopiero dla sądu.

  I żeby ograniczyć możliwość pozbawiania posiadania prawem
kaduka, pozwolono użytkownikowi (w tym użytkownikowi prawa)
na obronę. Fizyczną, nim dojdzie do sądu.

1. Wyobraź sobie że tę działkę wynająłeś.
 Nadal będziesz podtrzymywał swoje zdanie, czy JEDNAK je zmienisz?

Jeśli wynająłem to taka była moja wola a przede wszystkim w ogóle wiem o tym fakcie.

2. Jak już je zmienisz, to ustal co oznaczają słowa "w złej wierze"
 użyte w prawie cywilnym.

W tym kontekście oznaczają grandę.

  Ale o tym nie dyskutujemy.
  W żadnym razie!
  Dyskusja dotyczyła tego jak JEST.
  A nie tego: "dobrze by było gdyby".

3. Zajrzyj do podanego przepisu KC i ustal, czy (z tego przepisu)
 wynika jakaś różnica wobec najemcy w porównaniu do bezprawnego
 posiadacza.
 I jesteśmy w domu.

A właściciel domu o tym wie? ;>

  Tylko o ile go nie opuscił, jak wyjechać na zmywak do Anglii
to rzecz jasna może nie wiedzieć ;)

pzdr, Gotfryd

dojazd do dzialki

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona