Data: 2012-08-01 14:49:02 | |
Autor: RoMan Mandziejewicz | |
jak nie byc zatrudnionym na czarno? | |
Hello Wojciech,
Wednesday, August 1, 2012, 2:34:10 PM, you wrote: [... ciach kolejną bufonadę ...]Nic nie gardłuję.Od samego poczatku bredzisz, Niewygodną argumentację kasujesz? A mi zarzucałes trolling i manipulację? Przywrócę: Od samego poczatku bredzisz, że wykupienie praw majatkowych ma chronic GDZIE tu jest jakakolwiek bufonada? Jest proste stwierdzenie faktów. Od samego początku piszę, że kupujący ma się chronić umową a ty stale chcesz praw majątkowych, które kupującemu nic nie dają istotnego. [... bezsensowne wycieczki osobiste i prowokacje ...] -- RoMan |
|
Data: 2012-08-01 15:19:10 | |
Autor: Wojciech Bancer | |
jak nie byc zatrudnionym na czarno? | |
On 2012-08-01, RoMan Mandziejewicz <roman@pik-net.pl.invalid> wrote:
[...] Czy jakikolwiek zapis prawa autorskiego zobowiązuje autora do wydania Przekazanie p.m. przekazuje pakiet. Prosto. Fakt, że CZĘŚĆ uprawnień można przekazać w umowach licencyjnych nie zmienia faktu, że p.m. coś daje PONAD to co sugerujesz, ich przekazanie jest prostsze, zabezpieczają nabywcę przed większością ograniczeń (np. głupimi lock-inami) i tym że nie mają "defaultowo" okresu ważności 5 lat (większość umów licencyjnych jakie widziałem nie ma określonego terminu, chyba że to subskrybcja z określonym czasem). A skoro można zabezpieczyć się, licencjonując tylko istotne z własnego punktu widzenia fragmenty kodu (co również pisałem, a ty olałeś) powoduje że nie ma powodów, by sobie nadmiernie skomplikowanymi umowami życie utrudniać, tym bardziej że w licencji musisz np. przewidzieć że dany autor postanowi sobie zrobić coś niestandardowego (np. zascramblować kod który normalnie występuje w postaci jawnej). Przy przekazaniu p.m. praktyka pokazuje że takich kombinacji nie ma. A z drugiej strony, po co Tobie, jako autorowi możliwość rozpowszechniania strony czy aplikacji AIR jakiejś firmy, obrandowanej itd? -- Wojciech Bańcer proteus@post.pl |
|
Data: 2012-08-02 12:25:09 | |
Autor: Gotfryd Smolik news | |
jak nie byc zatrudnionym na czarno? | |
On Wed, 1 Aug 2012, Wojciech Bancer wrote:
On 2012-08-01, RoMan Mandziejewicz <roman@pik-net.pl.invalid> wrote: Nie jest tak prosto. Patrz niżej w kilku miejscach. Nie ma przeszkód, aby przekazanie praw do programu ograniczało się do przekazania tych praw np. dla kodu wykonywalnego. Daj sobie powiedzieć, że prezentujesz bardzo czarnobiały model z kategorii "wszystko albo nic". A tak nie jest. To tego wersja którą opisujesz jako "białe" wcale nie jest PROSTA. Fakt, że CZĘŚĆ uprawnień można przekazać w umowach licencyjnych O. I tu się robi jeszcze mniej prosto, nieprawdaż? Jak ma być "dobrze", to zgodnie z istniejącym prawem NIE MOŻE być "prosto". 'niedasię'! nie zmienia Trudno porównywać nieporównywalne. Bardzo szeroka licencja nie jest podzbiorem przekazania praw majątkowych (po cichu: w zakresie, który wcale nie musi się pokrywać z tą szeroką umową licencyjną). ich przekazanie jest prostsze, Tak się tylko wydaje zapisywaczom "przekazuje wszelkie prawa" :| (w szczególności, jeśli rzeczywiście trafią na kombinatora, który postanowi wykorzystać ich silne wewnętrzne przekonanie że taki zapis oznacza "wszystkie w rozumieniu potocznym", pierwsze zdziwko w momencie próby wprowadzenia własnych zmian - i okazuje się, że facio który kupił porządną licencję jest dużo do przodu). Jakby kto nie rozumiał o które dno mi idzie, to wyraźniej: prawo do modyfikacji dotyczy tylko określonych celów, a nie "prawie dowolnego modyfikowania", jak sugerowałoby widziane w tym wątku określenie "dozwolonego użytku" (rzeczywiście, owo prawo do programów jest dość podobne, ale jednak ograniczone). zabezpieczają nabywcę przed większością ograniczeń (np. głupimi lock-inami) No jak, gościu zapłacił, to ma... na wyłączność ma, i z prawami do rozpowszechniania i publikacji, a co ma sobie żałować ;) i tym że nie mają "defaultowo" okresu ważności 5 lat (większość umów licencyjnych To prawda, ale po części to "zasługa" Sejmu, a po części kwestia umowy właśnie. Do tego dochodzi drobiazg: umowa licencyjna nie musi być pisemna (o ile nie jest wyłączna), więc brak zapisu o terminie nie musi być jednoznaczny z "wyrażeniem woli stron" (inne dowody są dopuszczalne, chyba że strony zastrzegły niedopuszczalność na własną zgubę). BTW: Bardzo dobra jest tu licencja na Windows: 5 lat od instalacji :> (nie ma zakazu reinstalacji, ale jak ktoś się chwali że ma uptime na Windows >1800 dni, to albo ma dedykowaną licencję, albo licencję naruszył :P) chyba że to subskrybcja z określonym czasem). Hola. Ktoś tu pisze o "prostej konstrukcji" umowy z przekazaniem praw majątkowych (przypominam, że prosiłem o Twoją definicję "przekazania") i nie jest to RoMan. Oczywiście, że model skomplikowanej licencji z przekazaniem na wyłączność elementów dedykowanych dla klienta i szerokiej licencji na resztę jest najlepszy dla obu stron. Przy czym "reszta" to jest dość szczegółowa lista do wymienienia, i nie można przy tym zapominać o scramblowaniu, prawach do modyfikacji itede itede. Tylko jakoś nie chcesz zaakcentować faktu, że to właśnie ta licencjonowana część stanowi właśnie "element główny", zaś to co ma sens "przekazać" w sumie jest niewielką częścią podpadającą pod programy (bo cała reszta, z szatą graficzną itede, to oczywiście również prawa autorskie, ale *NIE* do programu! - i rzecz jasna dobrze napisana umowa powinna to wyraźnie rozróżniać, jako że do interpretacji tych "nieprogramowych" części stosuje się inne przepisy). tym Nie chce mi się szukać, ale AFAIR dokładnie taki przypadek kiedyś był wałkowany, tyle że nie na .podatki bo to tu na pewno NTG :] Chodziło właśnie o "przekazanie", którego to przekazania beneficjent lekko się zdziwił. Zgodnie w umową dostał kota w worku, bo tak jak chcesz, była to "prosta umowa o przekazanie praw majątkowych do wszystkiego". A z drugiej strony, po co Tobie, jako autorowi możliwość rozpowszechniania Jemu nie jest potrzebna kolejna strona, tylko jest niepotrzebne przekazanie praw "w potocznym rozumieniu" które najwyraźniej przedstawiasz jako "znaczenie lepsze od licencji". pzdr, Gotfryd |
|
Data: 2012-08-02 14:49:46 | |
Autor: Wojciech Bancer | |
jak nie byc zatrudnionym na czarno? | |
On 2012-08-02, Gotfryd Smolik news <smolik@stanpol.com.pl> wrote:
[...] Przekazanie p.m. przekazuje pakiet. Prosto. Kod źródłowy w PHP jest kodem wynikowym. Scramblowany NIE JEST i to jest świetny argument by oprotestować taką próbę. [...] Jakby kto nie rozumiał o które dno mi idzie, to wyraźniej: prawo No czekaj, przecież pisałem o tym, że przy licencji prawo do modyfikacji jest warunkowane. [...] Tylko jakoś nie chcesz zaakcentować faktu, że to właśnie ta IMHO nie stanowi. Core to modyfikacja pod potrzeby klienta. To jest dzieło i to ma swoją wartość. Resztę możesz przekazywać mieć nawet na prostym LGPLu, czy licencji MIT, albo innej prostej licencji - bo licencję MOŻNA zawrzeć w samym kodzie, nie w formie pisemnej. Chyba niemal każdy obecnie tworzony kod ma fragmenty licencjonowane (wystarczy że oprzesz się na jakimkolwiek frameworku i już), więc kwestia ujęcia tego w umowie jest stosunkowo prosta (wystarczy dobrze zorganizować kod). I jak mówiłem, z moich doświadczeń wynika, że tylko firmy które licencjonują całość bawią się właśnie w scramblowanie, robienie dziwnych blokad, czy utrudniają samodzielną modyfikację jak tylko mogą. Z przytaczanym tu już płatnikiem na czele. [...] Zgodnie w umową dostał kota w worku, bo tak jak chcesz, była to No to masz tzw. wyjątek, podczas gdy z moich doświadczeń wynika, że firmy które wyłącznie licencjonują właśnie najbardziej kombinują i najwięcej przy nich trzeba uważać i przewidywać jakieś dziwne ruchy (za których "nie zrobienie" każą sobie zapłacić). -- Wojciech Bańcer proteus@post.pl |
|