Chociaż ostatnio mało jeżdżę na rowerze, prawie codziennie spaceruję / maszeruję przez około godzinę. O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało - a wagę tracę regularnie, mimo że staram się jeść więcej niż ostatnio. W ciągu roku schudłem prawie 15 kg.

Od dzisiaj postanowiłem zapisywać sobie wagę co tydzień, i jeżeli dojdę do, powiedzmy, 80 kg, będę musiał podjąć jakieś kroki, bo to może być coś niepokojącego.

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?

Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:20:53 UTC+1 użytkownik rrh napisał:
....
A może dążysz do właściwej wagi? Może właśnie się dobrze odżywiasz(dużo białka które polepsza metabolizm) i przez to chudniesz?

Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

Większość ludzi dąży do tego aby tracić wagę. Pytanie co takiego jesz?

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:20:53 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

Chociaż ostatnio mało jeżdżę na rowerze, prawie codziennie spaceruję / maszeruję przez około godzinę. O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało - a wagę tracę regularnie, mimo że staram się jeść więcej niż ostatnio. W ciągu roku schudłem prawie 15 kg.



Od dzisiaj postanowiłem zapisywać sobie wagę co tydzień, i jeżeli dojdę do, powiedzmy, 80 kg, będę musiał podjąć jakieś kroki, bo to może być coś niepokojącego.

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?
Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

1. Sprawdzić, czy nie tasiemiec.
2. łamać wiersze.

1. Sprawdzić, czy nie tasiemiec.

Tez bym koledze radzil sie udac do lekarza i zrobic badania krwi.

sz.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:20:53 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

....miałem podobnie przez ok 2 lata - chudłem ok 0,5kg na miesiąc do czasu kiedy waga ustaliła się na 74-75 kg przy wzroście 180 cm - wg BMI to norma. Twoje BMI też jest w normie. Może jeszcze nie doszedłeś do swojej wagi albo rzeczywiście masz "lokatora". Jeśli oprócz spadku wagi doświadczasz innych dolegliwości - zmęczenie, spadek energii itp. to warto jednak zasięgnąć porady lekarza.

pozdro
Piotr

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 11:23:26 UTC+1 użytkownik piotr.t...@gmail.com napisał:

...miałem podobnie przez ok 2 lata - chudłem ok 0,5kg na miesiąc do czasu kiedy waga ustaliła się na 74-75 kg przy wzroście 180 cm - wg BMI to norma. Twoje BMI też jest w normie. Może jeszcze nie doszedłeś do swojej wagi albo rzeczywiście masz "lokatora".

Do chyba 19-20 roku życia miałem problemy z niedowagą. Ustabilizowało się, kiedy przestałem rosnąć + jakiś czas. Nie chciałbym znów być tak chudy, jak byłem. Ale może masz rację, że dopiero dążę do swojej wagi.

Jeśli oprócz spadku wagi doświadczasz innych dolegliwości - zmęczenie, spadek
energii itp. to warto jednak zasięgnąć porady lekarza.

Ku mojemu zaskoczeniu, jest odwrotnie! Choć jesień i brak światła słonecznego zawsze mi doskwierała (jakiś SAD czy coś), w tym roku, dzięki samodyscyplinie, potrafię się nieźle mobilizować. Nawet od 3 tygodni wstaję o 6.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 11:54:28 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

Do chyba 19-20 roku życia miałem problemy z niedowagą. Ustabilizowało się, kiedy przestałem rosnąć + jakiś czas. Nie chciałbym znów być tak chudy, jak byłem. Ale może masz rację, że dopiero dążę do swojej wagi.

Ku mojemu zaskoczeniu, jest odwrotnie! Choć jesień i brak światła słonecznego zawsze mi doskwierała (jakiś SAD czy coś), w tym roku, dzięki samodyscyplinie, potrafię się nieźle mobilizować. Nawet od 3 tygodni wstaję o 6.

.... jak jest energia znaczy się POWER to raczej nie ma co do lekarza bo tego się nie leczy :-)) no chyba że ADHD :-))
a jeśli nie chcesz być "chudy" to może podbuduj masę mięśniową - niekoniecznie w siłowni - "Proteo System" jest fajnym zestawem ogólnorozwojowym

pozdro
Piotr

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:29:40 UTC+1 użytkownik Wojtas napisał:

Pytanie co jesz. Ale jeśli odżywiasz się normalnie, to chyba coś może być nie tak. Idź ew. wtedy do gastrologa - może coś złapałeś.

Dieta to raczej nic specjalnego. Przed chwilą wróciłem od lekarza rodzinnego i mam skierowanie na morfologię, mocz i glukozę. Osobno muszę zrobić kał na obecność pasożytów.


Piecia aka dracorp

A może dążysz do właściwej wagi? Może właśnie się dobrze odżywiasz(dużo białka które polepsza metabolizm) i przez to chudniesz?

chciałbym jednak trochę więcej ważyć :)


Igor:

Napisałeś spacer/marsz, więc nie wiem czy to jest
intensywny wysiłek - jeśli tempo spacerowe, to jakiegoś wielkiego
wpływu nie powinno mieć, ale szybki marsz to co innego.

Tempo nie jest przesadnie szybkie, ale postaram się wdrożyć coś, co zaproponowałeś - dodatkowe węglowodany.

rmike:

2. łamać wiersze.

Napisz proszę, o co chodzi.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 11:47:36 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

rmikke:

> 2. łamać wiersze.

Napisz proszę, o co chodzi.

O to, żeby pisząc posta co jakis czas ENTER nacisnąć.
Ja wiem, że pewnie Ci wyrazy same przeskakują do kolejnego
wiersza, jak Ci się poprzedni skończy, ale Twój program
tylko Tobie tak pokazuje, ale nie zapisuje tych miejsc, gdzie
się wiersz powinien kończyć. I potem inne programy (u czytających)
traktują to jako jeden bardzo długi wiersz i robią z tym dziwne rzeczy:
a to każą czytającemu przesuwać ekran w prawo i w lewo, bo nie chce
im się zawinąć (czytnik gazety tak robił), a to cytując, postawią
'> ' tylko na początku tego długiego wiersza (Gugiel tak robi w tej chwili).

Krótko mówiąc - naciśnij ENTER i zacznij nowy wiersz, zanim program zrobi to za Ciebie. Uprzyjemnisz innym życie.

W dniu 2012-11-29 11:47, rrh pisze:

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:29:40 UTC+1 użytkownik Wojtas napisał:

Pytanie co jesz. Ale jeśli odżywiasz się normalnie,
to chyba coś może być nie tak. Idź ew. wtedy do gastrologa - może coś
złapałeś.

Dieta to raczej nic specjalnego. Przed chwilą wróciłem od lekarza rodzinnego i mam skierowanie na morfologię, mocz i glukozę. Osobno muszę zrobić kał na obecność pasożytów.

I jak tam wyniki badań? Bo taka milcząca cisza zapadła...

--
biodarek

W dniu wtorek, 4 grudnia 2012 22:28:04 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

I jak tam wyniki badań? Bo taka milcząca cisza zapadła...

Wkrótce update. Jutro idę jeszcze zanieść kał (próbkę już mam) i być może w piątek, na początku
tygodnia omówię wyniki z lekarzem.

Nie zrezygnowałem z tego, tym bardziej, że minęły kolejne 6 dni a ja znów straciłem 700g.

Dam znać!

W dniu środa, 5 grudnia 2012 09:51:33 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

Nie zrezygnowałem z tego, tym bardziej, że minęły kolejne 6 dni a ja znów straciłem 700g.

Ostatnio się zastanawiałem nad podobnym przypadkiem w rodzinie z dziadkiem. Fakt że nie miał on problemów z traceniem wagi ale niesamowicie dużo jadł a pomimo tego był chudy. Pytanie czy to kwestia metabolizmu czy jakieś choroby. Też czekam na odzew.

On 05/12/2012 8:51 AM, rrh wrote:

Nie zrezygnowałem z tego, tym bardziej, że minęły kolejne 6 dni a ja znów straciłem 700g.

Oj, zebys zdazyl. :)

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2012©
Stupidity, like virtue, is its own reward

-- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

W dniu wtorek, 4 grudnia 2012 22:28:04 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

I jak tam wyniki badań? Bo taka milcząca cisza zapadła...

Okazuje się, że okaz zdrowia, albo jak powiedziała doktor, "młody bóg".
Zapytałem się więc, czy faktycznie, tak jak tu koledzy wskazywali, za
dużo energii spalam, a za mało jej dostarczam, i lekarz odpowiedział, że
pewnie tak.

Być może też, tak jak jeden kolega napisał, dopiero dochodzę do wagi. Ale teraz
się zastanawiam nad wprowadzeniem dodatkowych węglowodanów do diety.
By wagę utrzymać.

Co proponujecie? Makaron, kaszę, ryż jako jeden dodatkowy posiłek?
Może niecały woreczek kaszy, ryżu?

Jeszcze nigdy nie byłem u dietetyka, a może go właśnie odwiedzić?

Bardzo proszę o wskazówki. :)

W dniu 2012-12-07 15:14, rrh pisze:

W dniu wtorek, 4 grudnia 2012 22:28:04 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

I jak tam wyniki badań? Bo taka milcząca cisza zapadła...

Okazuje się, że okaz zdrowia, albo jak powiedziała doktor, "młody bóg".
Zapytałem się więc, czy faktycznie, tak jak tu koledzy wskazywali, za
dużo energii spalam, a za mało jej dostarczam, i lekarz odpowiedział, że
pewnie tak.

Być może też, tak jak jeden kolega napisał, dopiero dochodzę do wagi. Ale teraz
się zastanawiam nad wprowadzeniem dodatkowych węglowodanów do diety.
By wagę utrzymać.

Co proponujecie? Makaron, kaszę, ryż jako jeden dodatkowy posiłek?
Może niecały woreczek kaszy, ryżu?

Jeszcze nigdy nie byłem u dietetyka, a może go właśnie odwiedzić?

Bardzo proszę o wskazówki. :)

To gratuluję zdrowia!

Ja już przecież pisałem - sernik. Białko ochroni mięśnie :)
Albo więcej miodu.

--
biodarek

On 07/12/2012 2:14 PM, rrh wrote:

Ale teraz
się zastanawiam nad wprowadzeniem dodatkowych węglowodanów do diety.
By wagę utrzymać.

Co proponujecie? Makaron, kaszę, ryż jako jeden dodatkowy posiłek?
Może niecały woreczek kaszy, ryżu?

Mysle ze powinienes zaczac stolowac sie w MC Donaldzie, KFC itp..., pij duzo Coli i obficie zagryzaj batonami podczas ogladania TV. :)

MSPANC

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2012©
Stupidity, like virtue, is its own reward

W dniu piątek, 7 grudnia 2012 15:14:31 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

Co proponujecie? Makaron, kaszę, ryż jako jeden dodatkowy posiłek?

Jeśli już to kasze i brązowy makaron. Ja jednak nie lubię brązowego makaronu bo długo się gotuje.

Bardzo proszę o wskazówki. :)

A ile w ogóle jesz? Ja mam duży talerz: https://lh3.googleusercontent.com/-KvAhrKMkmkI/TCeI41Vwe6I/AAAAAAAAALM/fEugrSHYAqQ/s720/IMG_0344_new.jpg aczkolwiek ostatnio go unikam, bo mam mniejsze wymagania energetyczne. Ogólnie oprócz obiadu, mam jeszcze 2-3 śniadania no i kolacja.
Prawdę mówić skoro przeszkadza ci twoja spadająca waga, a od większej ilości jedzenia, może co najwyżej obrośniesz w tłuszcz, to może lepiej zacznij wykonywać ćwiczenia siłowe aby zbudować masę mięśniową. Musisz tylko wówczas pamiętać o większej ilości białka dostarczanego z jedzenia, głównie po ćwiczeniach.

W dniu 2012-12-08 09:02, Piecia aka dracorp pisze:

Prawdę mówić skoro przeszkadza ci twoja spadająca waga, a od większej ilości jedzenia, może co najwyżej obrośniesz w tłuszcz, to może lepiej zacznij wykonywać ćwiczenia siłowe aby zbudować masę mięśniową. Musisz tylko wówczas pamiętać o większej ilości białka dostarczanego z jedzenia, głównie po ćwiczeniach.

To chyba najlepszy sposób. Dołożyć ćwiczenia siłowe dla zwiększenia masy mięśniowej i jeden posiłek, najlepiej bogaty w białko, więcej. Ważne, aby to był dodatkowy posiłek, a nie zwiększanie porcji. OIDP to maksymalna liczba kalorii w jednym posiłku, jaką organizm może zużyć na bieżące potrzeby, to ok. 700 kcal. Wszystko ponad to odkłada się w postaci tłuszczu.

--
biodarek

On 29 Lis, 09:20, rrh <wojtek.ryr...@gmail.com> wrote:

Chociaż ostatnio mało jeżdżę na rowerze, prawie codziennie spaceruję / maszeruję przez około godzinę. O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało - a wagę tracę regularnie, mimo że staram się jeść więcej niż ostatnio. W ciągu roku schudłem prawie 15 kg.

Od dzisiaj postanowiłem zapisywać sobie wagę co tydzień, i jeżeli dojdę do, powiedzmy, 80 kg, będę musiał podjąć jakieś kroki, bo to może być coś niepokojącego.

Idź do lekarza i zrób badania.

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?

Zależy od organizmu, ale to o czym piszesz jest dziwne i nie wygląda
normalnie.

Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

Utrzymać wagę? Mordęga! Jakieś 10 lat temu zauważyłem u siebie problem
odwrotny czyli tycie. Ba, im więcej jeździłem rowerem, tym więcej
przybywało mi kilogramów!

Tylko nie piszcie o mięśniach, bo przy dodatkowych 10kg mięśni w
nogach wyglądałbym jak hardkorowy koksu...

Zrezygnowałem więc swego czasu z sutych obiadów, na rzecz zwykłej
zupy. Waga nieco spadła, ale po jakimś roku znów zaczęła rosnąć, mimo
nie zmieniania ilości spożywanych pokarmów. Potem zacząłem ograniczać
słodycze, ale po pewnym czasie znowu waga poszła w górę...

Inna sprawa, że ze mnie łasuch straszny, mogę sobie bez problemu
odmówić zjedzenia wszystkiego innego, ale nie słodyczy - te są dla
mnie jak narkotyk, oprzeć się im często nie potrafię, jak widzę placki
świąteczne w domu, to aż mnie skręca by zeżreć wszystkie nawet jeśli
żołądek nie chce ich już przyjąć :).

Ostatnio mam wrażenie, że z roku na rok mogę jeść coraz mniej, nawet
mimo tego, że zwiększyłem ilość i intensywność jazdy rowerem. Moją
najczęstszą niedzielną trasę kilka lat temu uznawałem za czyste
szaleństwo, coś czego nie da się przejechać, a teraz jeśli mam dobry
dzień, to mogę ją przejechać będąc na czczo i bez posiłku w trakcie i
zdecydowanie szybciej...

Obserwując znajomych, którzy z roku na rok stają się bardziej pulchni
dochodzę do wniosku, że od pewnego wieku naturalnym dla człowiek jest
proces tycia, a nie chudnięcia. Być może człowiek powinien jeść jak
np. pies, czyli raz dziennie, dwa razy dziennie (ale to nie w smak
koncernom produkującym żywność i zabijającym takiego fajnego stworka w
reklamach).

Nie wiem czemu, ale twierdzenie głoszone przez media, że najważniejsze
jest śniadanie u mnie się jakoś nie sprawdza. Czy zjem śniadanie
obfite, czy mniej obfite, czy nie zjem go wcale, to i tak np. po pracy
czuję się jednakowo, a bywa że w ciągu dnia pracuje mi się lepiej nie
mając brzucha wypełnionego jakimś obfitym śniadaniem...

Pozdr-
-Rowerex

W dniu 2012-11-29 16:09, Rowerex pisze:

Zrezygnowałem więc swego czasu z sutych obiadów, na rzecz zwykłej
zupy. Waga nieco spadła, ale po jakimś roku znów zaczęła rosnąć, mimo
nie zmieniania ilości spożywanych pokarmów. Potem zacząłem ograniczać
słodycze, ale po pewnym czasie znowu waga poszła w górę...

Organizm jest inteligentny i uczy się. Skoro dostaje mniej energii w pożywieniu, to zmniejsza swój metabolizm, aby przeżyć. Wtedy człowiek czuje się ogólnie gorzej, zniechęca i wraca do starych nawyków żywieniowych... a organizm nadal działa na tym zwolnionym metabolizmie. Do tego nauczył się, że czasami może brakować pożywienia i od razu stara się zgromadzić świeżo dostarczony nadmiar kalorii w postaci dodatkowego tłuszczu. Nie wiem czy gdzieś słyszałem czy czytałem co to jest dieta - metoda na krótkotrwałą utratę masy ciała. I jakakolwiek by ona nie była to jest nieskuteczna w 99%.

Więc takie rzeczy jak rezygnacja z sutych obiadów, ograniczenie słodyczy, itp. nigdy nie przyniosą wymiernych korzyści. Już te słowa "rezygnacja", "ograniczenie" wiążą się z nieszczęściem i nie nastrajają pozytywnie.

Inna sprawa, że ze mnie łasuch straszny, mogę sobie bez problemu
odmówić zjedzenia wszystkiego innego, ale nie słodyczy - te są dla
mnie jak narkotyk, oprzeć się im często nie potrafię, jak widzę placki
świąteczne w domu, to aż mnie skręca by zeżreć wszystkie nawet jeśli
żołądek nie chce ich już przyjąć :).

Może jakbyś sam piekł... Mała foremka ciasta to zazwyczaj kostka margaryny w środku. Spróbuj zjeść samą kostkę margaryny. Ile ma kalorii, to już sobie w domu sprawdzicie :) A to tylko jeden ze składników!

Ostatnio mam wrażenie, że z roku na rok mogę jeść coraz mniej, nawet
mimo tego, że zwiększyłem ilość i intensywność jazdy rowerem. Moją
najczęstszą niedzielną trasę kilka lat temu uznawałem za czyste
szaleństwo, coś czego nie da się przejechać, a teraz jeśli mam dobry
dzień, to mogę ją przejechać będąc na czczo i bez posiłku w trakcie i
zdecydowanie szybciej...

Z wiekiem spada metabolizm i mniej energii będzie potrzebował człowiek dorosły. Dużo mniej niż rosnący nastolatek.

Obserwując znajomych, którzy z roku na rok stają się bardziej pulchni
dochodzę do wniosku, że od pewnego wieku naturalnym dla człowiek jest
proces tycia, a nie chudnięcia. Być może człowiek powinien jeść jak
np. pies, czyli raz dziennie, dwa razy dziennie (ale to nie w smak
koncernom produkującym żywność i zabijającym takiego fajnego stworka w
reklamach).

Masowe tycie to podsumowanie dzisiejszego, bogatego społeczeństwa. Żeby zdobyć pokarm wystarczy sięgnąć do lodówki lub zadzwonić po pizzę. Dawniej trzeba było coś upolować, nazbierać, tracąc na zdobywanie pokarmu sporo energii.

Nie wiem czemu, ale twierdzenie głoszone przez media, że najważniejsze
jest śniadanie u mnie się jakoś nie sprawdza. Czy zjem śniadanie
obfite, czy mniej obfite, czy nie zjem go wcale, to i tak np. po pracy
czuję się jednakowo, a bywa że w ciągu dnia pracuje mi się lepiej nie
mając brzucha wypełnionego jakimś obfitym śniadaniem...

Śniadanie może być obfite, ale nie ciężkostrawne.

--
biodarek

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 19:51:14 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

Dawniej trzeba było coś upolować, nazbierać, tracąc na zdobywanie pokarmu sporo energii.

Kiedy to było?
Zresztą zimą zapotrzebowanie na energię wzrasta z prostego faktu utrzymania temperatury. Niby od soboty ma spaść temperatura. Zobaczymy jak to będzie bo na razie to mi rower ciągle trzeszczy od wody i piachu.

On 29/11/2012 7:47 PM, Piecia aka dracorp wrote:

Dawniej trzeba było coś upolować, nazbierać, tracąc na zdobywanie
pokarmu sporo energii.

Kiedy to było?
Zresztą zimą zapotrzebowanie na energię wzrasta z prostego faktu utrzymania temperatury. Niby od soboty ma spaść temperatura. Zobaczymy jak to będzie bo na razie to mi rower ciągle trzeszczy od wody i piachu.

Niby zapotrzebowanie na energie wzrasta a i tak wiekszosc ludzi na zime tyje. I nie mowie tu o sezonowcach ktorzy na wiosne zaczynaja chodzic na silownie zeby przyzwoicie wygladac latem.
Nie zebym sie sprzeczal ale zauwazam paradoks. :)

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2012©
Stupidity, like virtue, is its own reward

W dniu 2012-11-29 20:47, Piecia aka dracorp pisze:

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 19:51:14 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

Dawniej trzeba było coś upolować, nazbierać, tracąc na zdobywanie
pokarmu sporo energii.

Kiedy to było?

No właśnie wcale nie tak dawno.

Zresztą zimą zapotrzebowanie na energię wzrasta z prostego faktu utrzymania temperatury. Niby od soboty ma spaść temperatura. Zobaczymy jak to będzie bo na razie to mi rower ciągle trzeszczy od wody i piachu.

Zima nie straszna. Trochę mnie tylko martwi, że teraz u mnie sporo pada, a jak zamarznie i na to lekko poprószy, to będzie zdradliwie ślisko. Chociaż gleba jest jeszcze ciepła i może wszystko się stopi. W każdym razie chyba czas na zimowe opony. Jutro jestem umówiony na wymianę ;)

--
biodarek

On 29 Lis, 19:51, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

Nie wiem czy gdzieś słyszałem czy czytałem co to jest dieta -
metoda na krótkotrwałą utratę masy ciała. I jakakolwiek by ona nie była
to jest nieskuteczna w 99%.

Właśnie - dieta kojarzy się z czymś, co musi minąć, gdy da efekty.
Tylko że kiedy minie, to następuje powrót do tradycyjnego żywienia,
które przed dietą powodowało tycie.... Tak więc decydując się na
dietę, jednocześnie decydujemy się na tycie, a nie nie odchudzanie.
Psychika i metabolizm nas pokonują, a że człowiek nie lubi przegrywać,
a już na pewno nie lubi przyznawać się to własnych błędów, to wymyślił
sobie "efekt yo-yo", że to niby coś "z zewnątrz", niczym zaraza,
bakteria czy wirus nie pochodzące od niego samego...

Wg mnie, jeśli dane nawyki żywieniowe od pewnego wieku powodują tycie,
nawet gdy jest się osobą aktywna fizycznie, to należy je trwale
zmienić, z naciskiem na trwale. Z tym, że wcale to nie musi oznaczać,
że ta trwała zmiana będzie ciągle dawać efekt w postaci utrzymania
wagi. Może być tak, że człowiek schudnie, będzie trzymał prawidłową
wagę kilka lat, a potem znów powoli zacznie tyć, mimo że odżywia się
tak samo, czyli po nowemu...

Więc takie rzeczy jak rezygnacja z sutych obiadów, ograniczenie
słodyczy, itp. nigdy nie przyniosą wymiernych korzyści. Już te słowa
"rezygnacja", "ograniczenie" wiążą się z nieszczęściem i nie nastrajają
pozytywnie.

Więc trzeba się z nimi pogodzić, a stworka z wyłupiastymi oczami (nie
mylić z piłkarzem Realu Madryt :-) nie mordować, tylko go polubić.

Taką sobie analogię sportową wymyśliłem - tak jak bez poznania i
polubienia uczucia zmęczenia nie można osiągnąć wyników w sporcie np.
w kolarstwie, biegach, sportach siłowych itp, tak bez poznania i
polubienia uczucia głodu nie można zapanować nad odpowiednim sposobem
odżywiana się.

To, że w naszej kulturze jada się śniadania, drugie śniadania, obiady,
desery i kolacje, wcale nie oznacza, że nie można inaczej i że to
najlepszy sposób na żywienie. Ludzie zeżrą suty obiad niezależnie od
tego, czy pół dnia przeleżą i przesiedzą, zaliczą może sto metrów
spaceru od parkingu do samochodu oraz kilkadziesiąt schodów, czy też
będą cały dzień pracowali przy remoncie domu. Będą jedli jednakowo,
niezależnie od okresowego zapotrzebowania na energię, bo tak ich po
prostu nauczono.

> Inna sprawa, że ze mnie łasuch straszny, mogę sobie bez problemu
> odmówić zjedzenia wszystkiego innego, ale nie słodyczy - te są dla
> mnie jak narkotyk, oprzeć się im często nie potrafię, jak widzę placki
> świąteczne w domu, to aż mnie skręca by zeżreć wszystkie nawet jeśli
> żołądek nie chce ich już przyjąć :).

Może jakbyś sam piekł... Mała foremka ciasta to zazwyczaj kostka
margaryny w środku. Spróbuj zjeść samą kostkę margaryny. Ile ma kalorii,
to już sobie w domu sprawdzicie :) A to tylko jeden ze składników!

No ale, "gdy widzę słodycze to kwiczę", no i ten zapach świeżego
ciasta! :)

> Ostatnio mam wrażenie, że z roku na rok mogę jeść coraz mniej, nawet
> mimo tego, że zwiększyłem ilość i intensywność jazdy rowerem. Moją
> najczęstszą niedzielną trasę kilka lat temu uznawałem za czyste
> szaleństwo, coś czego nie da się przejechać, a teraz jeśli mam dobry
> dzień, to mogę ją przejechać będąc na czczo i bez posiłku w trakcie i
> zdecydowanie szybciej...

Z wiekiem spada metabolizm i mniej energii będzie potrzebował człowiek
dorosły. Dużo mniej niż rosnący nastolatek.

I ludzie o tym zapominają. Nastolatki i tak często jedzą mniej niż
dorośli. Dorosły zamówi na przerwę w pracy wielką pizze, a potem wróci
do domu i jeszcze zeżre obiad oraz kolacje...

> Obserwując znajomych, którzy z roku na rok stają się bardziej pulchni
> dochodzę do wniosku, że od pewnego wieku naturalnym dla człowiek jest
> proces tycia, a nie chudnięcia. Być może człowiek powinien jeść jak
> np. pies, czyli raz dziennie, dwa razy dziennie (ale to nie w smak
> koncernom produkującym żywność i zabijającym takiego fajnego stworka w
> reklamach).

> Nie wiem czemu, ale twierdzenie głoszone przez media, że najważniejsze
> jest śniadanie u mnie się jakoś nie sprawdza. Czy zjem śniadanie
> obfite, czy mniej obfite, czy nie zjem go wcale, to i tak np. po pracy
> czuję się jednakowo, a bywa że w ciągu dnia pracuje mi się lepiej nie
> mając brzucha wypełnionego jakimś obfitym śniadaniem...

Śniadanie może być obfite, ale nie ciężkostrawne.

Cukier i np. miód są lekkostrawne  - w sam raz na śniadanie? Nie
sądzę. Można polemizować czy na śniadanie lepsze są rzeczy
lekkostrawne i szybko dające energię, czy ciężkostrawne, wolno
trawione i wolno oddające energię, czy może chodzi o produkty o niskim
lub wysokim indeksie glikemicznym...

Pozdr-
-Rowerex

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 21:24:45 UTC+1 użytkownik Rowerex napisał:

Właśnie - dieta kojarzy się z czymś, co musi minąć, gdy da efekty.

Dlatego nie traktuj tego jak diety tylko sposobu życia, odżywiania i
 wówczas jest łatwiej bo jest czymś normalnym.

Więc trzeba się z nimi pogodzić, a stworka z wyłupiastymi oczami (nie
mylić z piłkarzem Realu Madryt :-) nie mordować, tylko go polubić..

Jak się jest głodnym to się je. W pracy jem 3 śniadania, czasem wcześniej obiad jak mnie ssie.
Fakt że na obiad  często przeginam i za dużo wpycham. Ale po części to wina dużego talerza. Jedyny plus to że często po obiedzie jeździłem lub biegałem, teraz czekam aż pogoda się poprawi, tzn. przestanie padać deszcz. Śnieg ujdzie.

Taką sobie analogię sportową wymyśliłem - tak jak bez poznania i
polubienia uczucia zmęczenia nie można osiągnąć wyników w sporcie np.
w kolarstwie, biegach, sportach siłowych itp, tak bez poznania i
polubienia uczucia głodu nie można zapanować nad odpowiednim sposobem
odżywiana się.

Wg. Scott Jurka jeśli się myśli o maratonach nie powinno się za dużo objadać. Ja się niestety do tego nie stosuję. Fakt że jak się ma czas to lepiej częściej i mniej.

> Może jakbyś sam piekł... Mała foremka ciasta to zazwyczaj kostka

> margaryny w środku. Spróbuj zjeść samą kostkę margaryny. Ile ma kalorii,

> to już sobie w domu sprawdzicie :) A to tylko jeden ze składników!



No ale, "gdy widzę słodycze to kwiczę", no i ten zapach świeżego

ciasta! :)

Ja piekę sam i widzę ale i tak dalej jem. Też uwielbiam ciasta.

Cukier i np. miód są lekkostrawne  - w sam raz na śniadanie? Nie

sądzę. Można polemizować czy na śniadanie lepsze są rzeczy

lekkostrawne i szybko dające energię, czy ciężkostrawne, wolno

trawione i wolno oddające energię, czy może chodzi o produkty o niskim

lub wysokim indeksie glikemicznym...

Sam miód tak ale jak podasz z czymś innym to zmniejszy się IG. Zawsze możesz jeść płatki, ja tam je wolę wciągać wieczorem na sucho.

W dniu 2012-11-29 21:24, Rowerex pisze:

Wg mnie, jeśli dane nawyki żywieniowe od pewnego wieku powodują tycie,
nawet gdy jest się osobą aktywna fizycznie, to należy je trwale
zmienić, z naciskiem na trwale. Z tym, że wcale to nie musi oznaczać,
że ta trwała zmiana będzie ciągle dawać efekt w postaci utrzymania
wagi. Może być tak, że człowiek schudnie, będzie trzymał prawidłową
wagę kilka lat, a potem znów powoli zacznie tyć, mimo że odżywia się
tak samo, czyli po nowemu...

To właśnie jest jedyna skuteczna metoda - zmiana nawyków żywieniowych a nie dieta.

Więc takie rzeczy jak rezygnacja z sutych obiadów, ograniczenie
słodyczy, itp. nigdy nie przyniosą wymiernych korzyści. Już te słowa
"rezygnacja", "ograniczenie" wiążą się z nieszczęściem i nie nastrajają
pozytywnie.

Więc trzeba się z nimi pogodzić, a stworka z wyłupiastymi oczami (nie
mylić z piłkarzem Realu Madryt :-) nie mordować, tylko go polubić.

Taką sobie analogię sportową wymyśliłem - tak jak bez poznania i
polubienia uczucia zmęczenia nie można osiągnąć wyników w sporcie np.
w kolarstwie, biegach, sportach siłowych itp, tak bez poznania i
polubienia uczucia głodu nie można zapanować nad odpowiednim sposobem
odżywiana się.

Nie-e. Uczucie głodu spowoduje, że będziesz nieszczęśliwy. Trzeba poznać swój organizm a oprócz tego są sprawdzone metody jak zmniejszyć energetyczność posiłków nie czując przy tym głodu. I do tego jedzenie może być smaczne. I najważniejszy jest pierwszy etap, po którym widać poprawę. Po pierwszych straconych kilogramach. Jak się poczuję tą lekkość przy wchodzeniu po schodach czy na górskim podjeździe (bo przecież cały czas piszemy to w kontekście jazdy rowerem), to później pomyśli się dwa razy czy na pewno chce się zjeść tego pączka i czy nie wystarczy baton musli? Czy może zamiast piwa lepiej napić się wina?

Nie namawiam nikogo na odchudzanie. Najważniejsze, aby dobrze się czuć. Ja się czuję dobrze kiedy jestem lekki. Zwłaszcza na rowerze w górach :)

Może jakbyś sam piekł... Mała foremka ciasta to zazwyczaj kostka
margaryny w środku. Spróbuj zjeść samą kostkę margaryny. Ile ma kalorii,
to już sobie w domu sprawdzicie :) A to tylko jeden ze składników!

No ale, "gdy widzę słodycze to kwiczę", no i ten zapach świeżego
ciasta! :)

Wiem o czym mówisz, bo właśnie kończy się piec mój sernik i całe mieszkanie jest przepełnione tym zapachem. Wiem, że masz daleko do mnie, bo zaprosiłbym cię na degustację :)

Nie wiem czemu, ale twierdzenie głoszone przez media, że najważniejsze
jest śniadanie u mnie się jakoś nie sprawdza. Czy zjem śniadanie
obfite, czy mniej obfite, czy nie zjem go wcale, to i tak np. po pracy
czuję się jednakowo, a bywa że w ciągu dnia pracuje mi się lepiej nie
mając brzucha wypełnionego jakimś obfitym śniadaniem...

Śniadanie może być obfite, ale nie ciężkostrawne.

Cukier i np. miĂłd są lekkostrawne  - w sam raz na śniadanie? Nie
sądzę. Można polemizować czy na śniadanie lepsze są rzeczy
lekkostrawne i szybko dające energię, czy ciężkostrawne, wolno
trawione i wolno oddające energię, czy może chodzi o produkty o niskim
lub wysokim indeksie glikemicznym...

Cukru nie używam. Miód na śniadanie jem prawie codziennie. Zwłaszcza teraz, jesienią. Ale to na koniec. Ostatnią czyli drugą kromkę chleba orkiszowego smaruję miodem. Pierwsza jest z wędliną, serem, musztardą ("od musztardy mięsień twardy" - gorczyca) i jakimś warzywem. Do tego duży kefir lub jogurt. Dla mnie ciężkostrawne to smażona kiełbasa i jajka na boczku, kiełbasie (bo same, na maśle to raczej nie - zresztą w wolne dni, przed wyjściem na rower prawie zawsze jem jajecznicę), rzeczy gotowane z kapustą (np. bigos) lub fasolą. Ciężkostrawne to te, które długo zalegają w żołądku.

--
biodarek

W dniu 2012-11-29 09:20, rrh pisze:

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?

Chyba nie aż tyle. Pytanie co jesz. Ale jeśli odżywiasz się normalnie, to chyba coś może być nie tak. Idź ew. wtedy do gastrologa - może coś złapałeś.

--
Tęskno i nudno jest na tym naszym świecie, proszę państwa.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:20:53 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało

Ponieważ nie mam nadwagi (70/176) i nie jestem diebetologiem to najwięcej
mogę mieć do powiedzenia.Imo możesz zejsć nawet do 80 kg bez żadnych ubocznych skutków.Istota problemu jest zawsze taka sama,dostarczać tyle
kalorii ile organizm jest w stanie zużyć,jem 2x dziennie,śniadanie i
obiad (obfite-nie będę chodził przeciaż głodny),bez kolacji-czasem zjem
jakiś owoc,jogurt lub napiję się mleka,uważam że tyjemy podczas snu z
powodu kolacji,a podczas tych dwóch posiłków jem wszystko łącznie ze
słodyczami-te ze szczególnym upodobaniem,żadnych diet,ale z soli rezygnuję permanentnie jeżeli mam możliwośc,a jeśli rano nie masz
ochoty na śniadanie to znaczy,że przegiołeś z kolacją.
A teraz podbudowa psychologiczna,to mózg nasz chce jeśc i on jest tylko
w stanie nad tym zapanować,więc jeżeli damaga się kolacji wysyłasz mu
niusa,żeby nie naciskał,bo choresterol jest cichym i skrytym zabójcą!
(i to nie jest żart-możesz czasem mu to mówić na głos i to kilka razy).
I w takich oto obszarach absurdu się poruszam,raz na tydzień się ważę i
wyciągam wnioski i jeżli dochodzę do 70 kg to musiałem przegiąć z tymi
czekoladkami lub schobowymi,a jeżeli mam 68 kg to sobie pozwalam na
więcej i czasem tak od bandy do bandy.Po obiedzie idę jeździć/na zakupy.
Mam znajomych którzy ciężkie pieniądze płacą korzystając z porad diabetyków jakby sami nie mogli nad tym zapanować,natomiast chcąc
ich wyciągnąc na jazdę to musiałym pary wołów użyć.
Oczywiście zgadzam się też z opiniami innych kolegów

bez kolacji-czasem zjem
jakiś owoc,jogurt lub napiję się mleka,uważam że tyjemy podczas snu z
powodu kolacji,

Moze w ten sposob:
http://kuchnia.wp.pl/zyj-zdrowo/health/1280/1/1/czy-kolacja-naprawde-tuczy-.html

sz.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 21:27:48 UTC+1 użytkownik szufla napisał:

>bez kolacji-czasem zjem

>jakiś owoc,jogurt lub napiję się mleka,uważam że tyjemy podczas snu z

>powodu kolacji,

Moze w ten sposob:

http://kuchnia.wp.pl/zyj-zdrowo/health/1280/1/1/czy-kolacja-naprawde-tuczy-.html

No jasne,że można,ja tu nie widzę sprzeczności istotne jest aby
bilans energetczny się zgadzał,ja tylko podałem przykład jak to robię,
dla mnie to nie jest katownia tylko codziennośc,oczywiście,że lepiej
byłoby jeść mniej a częściej,a znajomi jak jedzą to,to tylko z tym,
a nie z tamtym,bo diabetolog tak zalecił i też się z tym zgadzam.
Ja się tylko staram życie sprowadzać/upraszczać do istoty rzeczy.

W dniu 2012-11-29 18:42, Ignac pisze:

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 09:20:53 UTC+1 użytkownik rrh napisał:

O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało

Ponieważ nie mam nadwagi (70/176) i nie jestem diebetologiem to najwięcej
mogę mieć do powiedzenia.Imo możesz zejsć nawet do 80 kg bez żadnych
ubocznych skutków.Istota problemu jest zawsze taka sama,dostarczać tyle
kalorii ile organizm jest w stanie zużyć,jem 2x dziennie,śniadanie i
obiad (obfite-nie będę chodził przeciaż głodny),bez kolacji-czasem zjem
jakiś owoc,jogurt lub napiję się mleka,uważam że tyjemy podczas snu z
powodu kolacji...

A ja uważam, że to jest kwestia naturalnych predyspozycji każdego organizmu. Regularnie jadam niemałe kolacje na 1-2 godziny przed snem (nie lubię się kłaść głodny) i moja waga w bilansie rocznym zmienia się jakieś +/- 1kg, bez absolutnie żadnych tendencji do regularnego tycia.

--
marcin

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 22:00:58 UTC+1 użytkownik mt napisał:

A ja uważam, że to jest kwestia naturalnych predyspozycji każdego organizmu. Regularnie jadam niemałe kolacje na 1-2 godziny przed snem (nie lubię się kłaść głodny) i moja waga w bilansie rocznym zmienia się jakieś +/- 1kg, bez absolutnie żadnych tendencji do regularnego tycia..

Zapomniałeś tylko dodać swojej wagi i wzrostu,ale nie będę się czepiał.
To może mały dowcip,Tadeusz Drozda chciał się odchudzić,znajomy lekarz
ustawił mu więc stosowną dietę,po jakimś czasie satyryk z niekłamaną
pretensją-kolego coś to nie działa,a lekarz na to,Tadek ciebie nie da
się odchudzić ,bo ty po prostu tyle ważysz.

W dniu 2012-11-29 22:25, Ignac pisze:

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 22:00:58 UTC+1 użytkownik mt napisał:

A ja uważam, że to jest kwestia naturalnych predyspozycji każdego

organizmu. Regularnie jadam niemałe kolacje na 1-2 godziny przed snem

(nie lubię się kłaść głodny) i moja waga w bilansie rocznym zmienia się

jakieś +/- 1kg, bez absolutnie żadnych tendencji do regularnego tycia.

Zapomniałeś tylko dodać swojej wagi i wzrostu,ale nie będę się czepiał.

183 cm i jakieś ~70 kg i tak mniej więcej od ok. 15 lat.


--
marcin

183 cm i jakieś ~70 kg i tak mniej więcej od ok. 15 lat.

Ok ,ale ile masz lat ?


sz.

W dniu 2012-11-30 09:10, szufla pisze:

183 cm i jakieś ~70 kg i tak mniej więcej od ok. 15 lat.

Ok ,ale ile masz lat ?

35.

--
marcin

183 cm i jakieś ~70 kg i tak mniej więcej od ok. 15 lat.

Ok ,ale ile masz lat ?

35.

To dobrze sie trzymasz :)

sz.

Tako rzecze rrh:

Chociaż ostatnio mało jeżdżę na rowerze, prawie codziennie spaceruję / maszeruję przez około godzinę. O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało - a wagę tracę regularnie, mimo że staram się jeść więcej niż ostatnio. W ciągu roku schudłem prawie 15 kg.

Bez jakiejś większej zmiany diety czy innych nawyków? Może lepiej iść
do lekarza.

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?

Na chudnięcie głównie wpływa długi wysiłek, godzina to już długo. Ogólnie działa to tak, że organizm najpierw używa glikogenu w mięśniach
i wątrobie, dopiero gdy go zabraknie sięga po zapasy z tkanki tłuszczowej
albo co gorsza mięśniowej. Jeśli masz normalną dietę to przy godzinnym
wysiłku zabraknie. Napisałeś spacer/marsz, więc nie wiem czy to jest
intensywny wysiłek - jeśli tempo spacerowe, to jakiegoś wielkiego
wpływu nie powinno mieć, ale szybki marsz to co innego.

Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

Mam podobny problem, bo nie mam z czego schudnąć, a jeżdżę w całodniowe
trasy albo biegam. Jest sporo informacji na stronach o bieganiu, jeżeli
tylko się odfiltruje te 90% przeznaczonych dla osób biegających by
schudnąć :) Nawet gotowe przepisy kuchenne.

Dodatkowa porcja złożonych węglowodanów przed (byle nie tuż przed, żeby
nie trawić w trakcie) i zwłasza po wysiłku. Wskazany jest makaron, ryż albo
kasza, bo w ten sposób można sobie dorzucić sporo kalorii w małej
objętości. W trakcie wysiłku może być np. banan albo baton musli. Do tego białko (np. mięso, jaja, warzywa strączkowe) ok. pół godziny
po wysiłku, żeby nie tracić mięśni.

(disclaimer: nie jestem lekarzem, przekazuję to, co sam wyczytałem)

Igor

W dniu 2012-11-29 09:20, rrh pisze:
(...)
Spróbuj jeszcze logicznie uzasadnić wysłanie prośby o poradę medyczną tutaj zamiast na grupę poświęconą medycynie.
Coraz więcej przybywa takich, co dyskutują tu np. o bateriach, akumulatorach, ładowarkach, chemikaliach do usuwaniu kleju, fotografowaniu... :(
Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

--
          Akarm
http://bykom-stop.avx.pl

On 29 Lis, 18:14, Akarm <AkarmWY...@wp.pl> wrote:

Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

Bezsprzecznie bynajmniej! Ot, takie rowerowe tematy sobie wymyśliłem
na szybko:

"Pedały a kwestia równości."
"Wymiana amortyzatora w Roverze."
"Support Microsoftu leci w kulki!"

;-)

Pozdr-
-Rowerex

On 29/11/2012 5:14 PM, Akarm wrote:

Spróbuj jeszcze logicznie uzasadnić wysłanie prośby o poradę medyczną tutaj
zamiast na grupę poświęconą medycynie.
Coraz więcej przybywa takich, co dyskutują tu np. o bateriach,
akumulatorach, ładowarkach, chemikaliach do usuwaniu kleju,
fotografowaniu... :(
Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

Pojechalem czoraj na rowerze do lekarza bo na autobusy nie ma co liczyc, z powodu zimy spoznione. Lekarz byl spozniony 2 godziny bo podobno zapominial zmienic opon na zimowe. Wie ktos gdzie we Wroclawiu moge zmienic opony w Oplu Corsa?
;)

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2012©
Stupidity, like virtue, is its own reward

W dniu 2012-11-29 18:14, Akarm pisze:

W dniu 2012-11-29 09:20, rrh pisze:
(...)
Spróbuj jeszcze logicznie uzasadnić wysłanie prośby o poradę medyczną
tutaj zamiast na grupę poświęconą medycynie.
Coraz więcej przybywa takich, co dyskutują tu np. o bateriach,
akumulatorach, ładowarkach, chemikaliach do usuwaniu kleju,
fotografowaniu... :(
Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

Ciekawe dlaczego nie strofujesz nikogo na alt.pl.rec.sport.kolarstwo?

--
biodarek

W dniu 2012-11-29 19:55, biodarek pisze:

Ciekawe dlaczego nie strofujesz nikogo na alt.pl.rec.sport.kolarstwo?

Nie interesuję się kolarstwem i nie mam potrzeby czytania wypowiedzi na grupie mu poświęconej. Być może z tego powodu nie mogłeś tam przeczytać żadnego mojego postu.
A dosyć długo wydawało mi się, że jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś o diecie, to idzie na grupę o diecie. Jeśli o elektronice, to na grupie o elektronice prędzej się dowie. O remont instalacji CO zapytałbym na grupie poświęconej budownictwu a nie motocyklom. Itd, itp...
Ale wychodzi na to, że sporo ludzi ma duże problemy z właściwym wykorzystywaniem zwojów mózgowych. A może ich po prostu nie mają? Zanikły wskutek nieużywania. :)

--
          Akarm
http://bykom-stop.avx.pl

On 29 Lis, 20:38, Akarm <AkarmWY...@wp.pl> wrote:

W dniu 2012-11-29 19:55, biodarek pisze:

> Ciekawe dlaczego nie strofujesz nikogo na alt.pl.rec.sport.kolarstwo?

Nie interesuję się kolarstwem i nie mam potrzeby czytania wypowiedzi na
grupie mu poświęconej. Być może z tego powodu nie mogłeś tam przeczytać
żadnego mojego postu.
A dosyć długo wydawało mi się, że jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś
o diecie, to idzie na grupę o diecie. Jeśli o elektronice, to na grupie
o elektronice prędzej się dowie. O remont instalacji CO zapytałbym na
grupie poświęconej budownictwu a nie motocyklom. Itd, itp...
Ale wychodzi na to, że sporo ludzi ma duże problemy z właściwym
wykorzystywaniem zwojów mózgowych. A może ich po prostu nie mają?
Zanikły wskutek nieużywania. :)

NTG! ;-)

Pozdr-
-Rowerex

W dniu 2012-11-29 20:38, Akarm pisze:

W dniu 2012-11-29 19:55, biodarek pisze:

Ciekawe dlaczego nie strofujesz nikogo na alt.pl.rec.sport.kolarstwo?

Nie interesuję się kolarstwem i nie mam potrzeby czytania wypowiedzi na
grupie mu poświęconej. Być może z tego powodu nie mogłeś tam przeczytać
Ĺźadnego mojego postu.
A dosyć długo wydawało mi się, że jeśli ktoś chce dowiedzieć się czegoś
o diecie, to idzie na grupę o diecie. Jeśli o elektronice, to na grupie
o elektronice prędzej się dowie. O remont instalacji CO zapytałbym na
grupie poświęconej budownictwu a nie motocyklom. Itd, itp...
Ale wychodzi na to, że sporo ludzi ma duże problemy z właściwym
wykorzystywaniem zwojów mózgowych. A może ich po prostu nie mają?
Zanikły wskutek nieużywania. :)

Stawiam jednak na ewolucję zwojów mózgowych. Myślę, że jesteś, z tym strofowaniem, reliktem przeszłości. Przeszłości, kiedy na grupach dyskusyjnych trudno było wydobyć przydatne informacje spomiędzy szumu. Kiedy pojawiało się tutaj dziennie kilkaset postów. Kiedy ściągało się same nagłówki modemem, zaznaczało te do pobrania w trybie offline i dopiero pobierało pożądane wiadomości. Dzisiaj tak nie jest.

Nie tylko Ciebie nie mogłem przeczytać na grupie a.p.r.s.k.
Zanikła wskutek nieużywania.

--
biodarek

W dniu 2012-11-29 18:14, Akarm pisze:

Coraz więcej przybywa takich, co dyskutują tu np. o bateriach,
akumulatorach, ładowarkach, chemikaliach do usuwaniu kleju,
fotografowaniu... :(

Całkiem słusznie bo są to wątki w większości wypadków "okołorowerowe".

Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

Wyjdź z szafy lepiej, co ci zasugerował delikatniej kolega Biodarek.

--
Tęskno i nudno jest na tym naszym świecie, proszę państwa.

W dniu 2012-11-30 00:06, Wojtas pisze:

W dniu 2012-11-29 18:14, Akarm pisze:

Coraz więcej przybywa takich, co dyskutują tu np. o bateriach,
akumulatorach, ładowarkach, chemikaliach do usuwaniu kleju,
fotografowaniu... :(

Całkiem słusznie bo są to wątki w większości wypadków "okołorowerowe".

Czy "rowery" w nazwie grupy to synonim "o wszystkim"?

Myślę, że większość tu piszących, o rowerach wie już wszystko. Ma pewność swoich poglądów, które już nie podlegają dyskusji: nieobowiązkowe kaski i kamizelki, dobre oświetlenie, rezygnacja z obowiązku jazdy DDR, pewne i szybkie podjeżdżanie do przejazdu rowerowego z kontrolą prędkości pozwalającą zatrzymać się w wypadku wymuszenia pierwszeństwa, itd. I o czym tu teraz dyskutować?

Czasami zdarzają się jeszcze jakieś nowinki: założyć oponę z napisem przy wentylu, jeździć z gołą łydą zamiast brać EPO albo po prostu podciągnąć portki jesienią ;) Poza tym wszystko już było. Także narzekania na poruszanie tematów nie całkiem rowerowych :)

--
biodarek

W dniu 2012-11-29 09:20, rrh pisze:

Chociaż ostatnio mało jeżdżę na rowerze, prawie codziennie spaceruję / maszeruję przez około godzinę. O ile 105 kg przy 188 cm 2 lata temu to była nadwaga, to teraz obawiam się, że 86 kg to już za mało - a wagę tracę regularnie, mimo że staram się jeść więcej niż ostatnio. W ciągu roku schudłem prawie 15 kg.

Od dzisiaj postanowiłem zapisywać sobie wagę co tydzień, i jeżeli dojdę do, powiedzmy, 80 kg, będę musiał podjąć jakieś kroki, bo to może być coś niepokojącego.

Myślicie, że 1 godzina ruchu dziennie jest wstanie tak wiele zmienić?

Może nie chodzi o tę godzinę, ale o to, że w niskich temperaturach organizm zużywa więcej energii na utrzymanie tych swoich 36,6*C. Jeśli odżywiasz się nisko-przetworzonymi produktami, to może ci spadać masa ciała. Skoro ja teraz też podejmuję wysiłek znacznie mniejszy niż latem, jem więcej a waga moja się nie zmienia. Jeśli nie chcesz ważyć mniej proponuję dodać coś słodkiego do diety. Ale najlepiej coś przygotowane samemu, jeśli czas pozwoli. Proponuję puszysty sernik. Ja piekę z tego przepisu od kilku lat:
http://www.wielkiezarcie.com/recipe39127.html
Właśnie godzinę temu kupiłem składniki :D
Biorąc pod uwagę kaloryczność cukru, mąki, margaryny, 10 jaj, kremówki, to powinno to powstrzymać spadek masy ciała :)

Jak Wy staracie się utrzymać wagę? Macie specjalną dietę? Co możecie poradzić?

Teraz nie muszę się starać. Nawet późne kolacje nie powodują przyrostu masy ciała. Cały czas 70kg (+1/-1) przy 182cm. Chociaż 1% tłuszczu mi przybył od czasu szczytu formy we wrześniu. Ale tak ma teraz być.
Zresztą tutaj też o tym piszą:
http://portal.bikeworld.pl/rower/artykul:a61/10198/Gospodarowanie+mas%C4%85+cia%C5%82a/

Ale trochę się zmartwiłem po przeczytaniu. Myślałem, że jestem chudy. Myliłem się :) W moim wieku (40-65 lat) średni poziom tkanki tłuszczowej to 11%. Ja mam teraz 14% - jestem otłuszczony :D
Powinienem ważyć 66kg przy 182cm wzrostu.

--
biodarek

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 19:27:15 UTC+1 użytkownik biodarek napisał:

Teraz nie muszę się starać. Nawet późne kolacje nie powodują przyrostu masy ciała. Cały czas 70kg (+1/-1) przy 182cm. Chociaż 1% tłuszczu mi przybył od czasu szczytu formy we wrześniu. Ale tak ma teraz być.

Zresztą tutaj też o tym piszą:

http://portal.bikeworld.pl/rower/artykul:a61/10198/Gospodarowanie+mas%C4%85+cia%C5%82a/



Ale trochę się zmartwiłem po przeczytaniu. Myślałem, że jestem chudy. Myliłem się :) W moim wieku (40-65 lat) średni poziom tkanki tłuszczowej to 11%. Ja mam teraz 14% - jestem otłuszczony :D

Powinienem ważyć 66kg przy 182cm wzrostu.

Darku dzięki za ten artykuł,ale wg.niego powinienem jeszcze schudnąć,
próbowałem ale image mocno cierpi,a poza tym zawsze mogę powiedzieć,
że nie jestem wyczynowcem.
Mam apel do kolegów których to nie interesuje,nie ironizujcie,bo temat
jest jak najbardziej okołorowerowy,nie interesuje was-nie czytać.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 20:52:09 UTC+1 użytkownik Ignac napisał:

Darku dzięki za ten artykuł,ale wg.niego powinienem jeszcze schudnąć,
próbowałem ale image mocno cierpi,a poza tym zawsze mogę powiedzieć,
że nie jestem wyczynowcem.

Czyżby dopadły cię zapadnięte policzki? Mnie w tym roku się to przytrafiło ale od biegania. Bo przez 2-3 miechy odpuściłem rower na rzecz przygotowań do maratonu.

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 21:30:10 UTC+1 użytkownik Piecia aka dracorp

Czyżby dopadły cię zapadnięte policzki?

 Nie chciałem tego tak dosłownie nazwać,ale kolega mnie wyręczył

On 29/11/2012 7:52 PM, Ignac wrote:

Mam apel do kolegĂłw ktĂłrych to nie interesuje,nie ironizujcie,bo temat
jest jak najbardziej okołorowerowy,nie interesuje was-nie czytać.

Mnie interesuje ale zawsze lubie sobie pozartowac. :)
Co do masy ciala doszedlem, jak sie okazuje juz dawno temu, do swoich widelek wagowych i nie wazne jak intesywnie sie ruszam (a ostatnio nawet bieganie wygrywa u mnie z rowerem) nie wyrwe sie juz z zakresu 70 - 75kg. (To srednia ok. 10 letnia ostatnie 3 lata to 71 -72 kg.) Co zauwazylem, to spodenki kolarskie kupione ok 4 lata temu, maja luzy, czyli z nog przeszlo gdzie indziej. ;)

Pozdrawiam
--
2late™ Outspace Communication Inc.® 1999*2012©
Stupidity, like virtue, is its own reward

-- - news://freenews.netfront.net/ - complaints: news@netfront.net -- -

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 21:38:48 UTC+1 użytkownik 2late napisał:

On 29/11/2012 7:52 PM, Ignac wrote:
> Mam apel do kolegów których to nie interesuje,nie ironizujcie,bo temat

> jest jak najbardziej okołorowerowy,nie interesuje was-nie czytać.
 Mnie interesuje ale zawsze lubie sobie pozartowac. :)

I ja też,ale jeden z kolegów jest wyraźnie smutny,a już wiem,bo to
jest humanista-ortodoks i nie lubi niekoszernych tematów

W dniu 2012-11-29 20:52, Ignac pisze:

nie ironizujcie,bo temat
jest jak najbardziej okołorowerowy,nie interesuje was-nie czytać.

Następny inteligentny inaczej.
K. mać! Jaki okołorowerowy? Jak przytyć lub schudnąć, czyli porad dietetycznych, należy szukać na portalach plotkarskich lub na grupie o diecie. Idąc waszym* tokiem rozumowania to o rowerach należy rozmawiać na grupie medycznej, tak?
Jak myślisz, dlaczego ludzie poukładali dyskusje tematycznie?
To było pytanie retoryczne. EOT

* Waszym - czyli ludzi zawzięcie toczących dyskusje NTG
--
          Akarm
http://bykom-stop.avx.pl

W dniu czwartek, 29 listopada 2012 21:59:48 UTC+1 użytkownik Akarm napisał:

To by�o pytanie retoryczne. EOT

To ja mam do szanownego kolegi również pytanko adekwatne:
Czyżby kolega chciał sobie rower na grupie naprawić?
To dobra wiadomośc jest taka,że możesz tego dokonać
jedynie w serwisie rowerowym,a zła-udzielamy porad tylko zaprzyjaźnionym grupowiczom.EOT

W dniu 2012-11-29 21:59, Akarm pisze:

W dniu 2012-11-29 20:52, Ignac pisze:

nie ironizujcie,bo temat
jest jak najbardziej okołorowerowy,nie interesuje was-nie czytać.

Następny inteligentny inaczej.
K. mać! Jaki okołorowerowy? Jak przytyć lub schudnąć, czyli porad
dietetycznych, należy szukać na portalach plotkarskich lub na grupie o
diecie. Idąc waszym* tokiem rozumowania to o rowerach należy rozmawiać
na grupie medycznej, tak?
Jak myślisz, dlaczego ludzie poukładali dyskusje tematycznie?
To było pytanie retoryczne. EOT

* Waszym - czyli ludzi zawzięcie toczących dyskusje NTG

To słodkie jak się złościsz :D

Oczywiście masz rację... ale czy aby na pewno pisząc to w tym wątku?
Podawałem już linka do artykułu na bikeworld. Jest tam cały poradnik zatytułowany "Dieta":
http://portal.bikeworld.pl/rower/archiwum/61/Poradnik:61/

Czy to nie jest portal rowerowy?

--
biodarek

On 29 Lis, 19:27, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

Ale trochę się zmartwiłem po przeczytaniu. Myślałem, że jestem chudy.
Myliłem się :) W moim wieku (40-65 lat) średni poziom tkanki tłuszczowej
to 11%. Ja mam teraz 14% - jestem otłuszczony :D
Powinienem ważyć 66kg przy 182cm wzrostu.

A skąd wiesz jaki masz ów poziom?

Pozdr-
-Rowerex

W dniu 2012-11-29 21:28, Rowerex pisze:

On 29 Lis, 19:27, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

Ale trochę się zmartwiłem po przeczytaniu. Myślałem, że jestem chudy.
Myliłem się :) W moim wieku (40-65 lat) średni poziom tkanki tłuszczowej
to 11%. Ja mam teraz 14% - jestem otłuszczony :D
Powinienem ważyć 66kg przy 182cm wzrostu.

A skąd wiesz jaki masz ów poziom?

Z wagi łazienkowej. Przeczytałem niedawno książkę "Waga startowa" i tam powiedzieli, że muszę mieć taką wagę ;)

Zresztą, mam wrażenie, że autor linkowanego przeze mnie wcześniej artykułu z bikeworldu czytał tą samą książkę :)

--
biodarek

W dniu 2012-11-29 22:12, biodarek pisze:

W dniu 2012-11-29 21:28, Rowerex pisze:

A skąd wiesz jaki masz ów poziom?

Z wagi łazienkowej. Przeczytałem niedawno książkę "Waga startowa" i tam
powiedzieli, że muszę mieć taką wagę ;)

A jak się nie ma wagi, to można użyć wzoru:
http://www.trener.pl/artykul63_Jak_obliczyc_zawartosc_tkanki_tluszczowej_w_organizmie.html?offset=0

Chociaż u mnie różni się o 3% w stosunku do wagi łazienkowej. Do szacowanie wg wzoru bierze się tylko obwód talii, a u mnie wałki z brzucha "wychodzą" ostatnie ;)

--
biodarek

On 8 Gru, 16:19, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

W dniu 2012-11-29 22:12, biodarek pisze:

> W dniu 2012-11-29 21:28, Rowerex pisze:
>> A skąd wiesz jaki masz ów poziom?

> Z wagi łazienkowej. Przeczytałem niedawno książkę "Waga startowa" i tam
> powiedzieli, że muszę mieć taką wagę ;)

A jak się nie ma wagi, to można użyć wzoru:http://www.trener.pl/artykul63_Jak_obliczyc_zawartosc_tkanki_tluszczo...

Sprawdziłem jeszcze trzy różne kalkulatory, które dały wyniki od 12 do
23%...

Ten jest dość zabawny (najpierw przeczytać instrukcję):
http://www.superpani.pl/kalkulatory/pomiar_tluszczu_w_organizmie.htm

Pozdr-
-Rowerex

W dniu 2012-12-08 17:12, Rowerex pisze:

On 8 Gru, 16:19, biodarek <darkm_usu...@poczta.onet.pl> wrote:

W dniu 2012-11-29 22:12, biodarek pisze:

W dniu 2012-11-29 21:28, Rowerex pisze:

A skąd wiesz jaki masz ów poziom?

Z wagi łazienkowej. Przeczytałem niedawno książkę "Waga startowa" i tam
powiedzieli, że muszę mieć taką wagę ;)

A jak się nie ma wagi, to można użyć wzoru:http://www.trener.pl/artykul63_Jak_obliczyc_zawartosc_tkanki_tluszczo...

Sprawdziłem jeszcze trzy różne kalkulatory, które dały wyniki od 12 do
23%...

Ten jest dość zabawny (najpierw przeczytać instrukcję):
http://www.superpani.pl/kalkulatory/pomiar_tluszczu_w_organizmie.htm

Hardcore :)
No, ale jak chce się być Super-Panią, to widać trzeba się poszczypać suwmiarką, z którą to perfekcyjna Super-Pani nie rozstaje się ;)

--
biodarek

Dnia Thu, 29 Nov 2012 00:20:53 -0800 (PST), rrh napisał(a):

Jak Wy staracie się utrzymać wagę?

Najprościej jak można - jeść adekwatnie do wysiłku.  Nie żreć z nudów :)
--
Jacek

Najprościej jak można - jeść adekwatnie do wysiłku.  Nie żreć z nudów :)

Dokladnie tak. Niestety nie stosuje sie 78/176 :)

sz.

W dniu 2012-11-29 21:29, szufla pisze:

Dokladnie tak. Niestety nie stosuje sie 78/176 :)

Z chęcią przyjmę parę kg :) 55,5/176

--
Tęskno i nudno jest na tym naszym świecie, proszę państwa.

W dniu piątek, 30 listopada 2012 00:08:51 UTC+1 użytkownik Wojtas napisał:

Z chęcią przyjmę parę kg :) 55,5/176

Hmm, zastanawiam się od czego to jest zależne. Ten sam wzrost ale waga 69-71kg. Nawet jak bardzo dużo jeździłem i biegałem to waga spadła maksymalnie do 66kg. Może budowa się zmieniła przez to że w szkole średniej chodziłem na siłownię? Chyba że kilka lat skałek zrobiło swoje.

Hmm, zastanawiam się od czego to jest zależne. Ten sam wzrost ale waga 69-71kg. Nawet jak >bardzo dużo jeździłem i biegałem to waga spadła maksymalnie do 66kg. Może budowa się >zmieniła przez to że w szkole średniej chodziłem na siłownię? Chyba że kilka lat skałek zrobiło >swoje.

Zawsze bylem chudzielcem i ostro dzialalem do 30 roku zycia. Tatry, Rzedki, Podlesice, rower, pilka. Moja waga ksztaltowala sie wtedy 63-67/176. Patrzylem na znajomych, brata i smialem sie, zeby sie wzieli za siebie )
Jak wracalem ze szkoly czy uczelni to zawsze na piechote albo rower, nigdy komunikacja.
Obecnie mam 42 i od kilku lat ksztaltuje sie na 75-78, ale jestem tatusiem 2 dzieci, wiec trzeba wziac to pod uwage :)
Moja zona 10 lat mlodsza, wazy 54/173. Codziennie na rowerze do pracy, od poczatku pazdziernika opuscila tylko jeden dzien, ale ona i tak by nie przytyla - geny :)

sz.

W dniu 2012-11-30 09:20, Piecia aka dracorp pisze:

Hmm, zastanawiam się od czego to jest zależne. Ten sam wzrost ale waga 69-71kg.

Nawet jak bardzo dużo jeździłem i biegałem to waga spadła maksymalnie do 66kg.
Może budowa się zmieniła przez to że w szkole średniej chodziłem na siłownię?
Chyba że kilka lat skałek zrobiło swoje.

To w sumie ciekawe. Jednak te 55 kg to nie jest moja normalna waga. Przygoda "romantyczna" z lamblią trochę mnie odchudziła. Mimo to, standard dla mnie od dobrych 6 lat to 62-64 kg. Co śmieszniejsze w wieku 20-26 ważyłem ok 70 kg i było to zdecydowanie za dużo.
Budowa ma zapewne znaczenie, raczej jestem przykładem "cienkich kości".

--
Tęskno i nudno jest na tym naszym świecie, proszę państwa.