Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Data: 2010-12-28 12:41:55
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 11:01, Danka pisze:
Mieszkamy z mezem w mieszkaniu uzyczonym przez moich rodzicow, tu tez jestesmy zameldowani. W lipcu moi rodzice wypowiedzieli mezowi umowe uzyczenia i od tego czasu przebywa tu bez tytulu prawnego. Pomimo prosb i grozb maz nie

Ależ ma tytuł prawny - patrz: Art. 28(1) KRiO ("Jeżeli prawo do
mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest
uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb
rodziny.Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia
domowego.")

wyprowadza sie. Wobec tego, ze udalo mi sie odebrac mezowi klucze, rozwazalam, zeby po prostu nie wpuscic go do mieszkania. On jednak odgraza sie, ze jest zameldowany i wejdzie z policja oraz ze nie moge go wyrzucic bo jest zima. Nie

Policja raczej nie będzie interweniować (choć zasadniczo mają podstawy)
ale to akurat najmniejszy problem.

Jak go nie wpuścisz to narażasz się na oskarżenie o bezprawne
pozbawienie wolności, cywilny pozew o przywrócenie posiadania i
obciążenie kosztami zamieszkania na ten czas w jakim wynajętym lokalu.

Twoi rodzice musieliby was oboje wyrzucić. A i tak eksmisja jest wtedy
kłopotliwa.

[ciach]

Co ja mam robic? Zaraz wnosze pozew rozwodowy. Nie chce zeby on tu byl. Nie jestem w stanie czekac do wiosny czy do momentu, kiedy jego mieszkanie sie zwolni i tam zamieszka. Zarzuca mi brak przyzwoitosci ale przeciez mial 5 m-cy zeby sie jakos zorganizowac.

Pomozcie prosze.

Możesz liczyć najwyżej na wsparcie duchowe.

Jak to ktoś brutalnie powiedział - trzeba było lepiej wybrać męża, a
póki co musisz dzielnie znosić konsekwencje swojej decyzji. Póki jest
mężem ma pełne prawo mieszkać tam, gdzie ty masz prawo mieszkać.

Data: 2010-12-28 12:55:34
Autor: kam
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-28 12:41, Andrzej Lawa pisze:
Ależ ma tytuł prawny - patrz: Art. 28(1) KRiO ("Jeżeli prawo do
mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest
uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb
rodziny.Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia
domowego.")

pytanie czy nadal istnieją potrzeby rodziny...

KG

Data: 2010-12-28 13:38:13
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 12:55, kam pisze:
W dniu 2010-12-28 12:41, Andrzej Lawa pisze:
Ależ ma tytuł prawny - patrz: Art. 28(1) KRiO ("Jeżeli prawo do
mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest
uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb
rodziny.Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia
domowego.")

pytanie czy nadal istnieją potrzeby rodziny...

Jest częścią rodziny (rozpadającej się, ale formalnie nadal jest) i ma
potrzebę mieszkaniową.

Notabene zgodnie z ustawą powinni nad tą rodziną popracować ;)

Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?

Data: 2010-12-28 13:39:21
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?

Otoz w lutym okazalo sie, ze maz co najmniej poltora roku utrzymywal w tajemnicy przede mna znajomosc z pewna kobieta. Ja sie o tym dowiedzialam z
zyczliwego< anonima, w ktorym byla mowa o romansie. Maz sie najpierw w ogole
nie przyznawal, potem okopal sie na stanowisku, ze to byla tylko kolezanka. Za reke nie zlapalam, ale...

Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad zwiazkiem - do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal domu tej kobiety. Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu - maz nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem uzyczonym?

--


Data: 2010-12-28 09:26:15
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/28/2010 6:39 AM, dankalec@op.pl wrote:
Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA
mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem
uzyczonym?

no nie, znaczenie ma.
sąd orzeknie eksmisję do tego mieszkania, a komrnik bedzie mógł ją wykonać.
Nie bedziesz muisła sama dostarczać lokalu do eksmisji, bo eksmitowac komornik musi miec gdzie.

Data: 2010-12-28 22:21:00
Autor: Michal Jankowski
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
witek <witek7205@gazeta.pl.invalid> writes:

no nie, znaczenie ma.
sąd orzeknie eksmisję do tego mieszkania, a komrnik bedzie mógł ją wykonać.
Nie bedziesz muisła sama dostarczać lokalu do eksmisji, bo eksmitowac
komornik musi miec gdzie.

Chyba że do tego czasu się okaże, że on tego mieszkania już nie ma...
8-)

  MJ

Data: 2010-12-28 13:57:05
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 13:39, dankalec@op.pl pisze:

Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?

Otoz w lutym okazalo sie, ze maz co najmniej poltora roku utrzymywal w tajemnicy przede mna znajomosc z pewna kobieta. Ja sie o tym dowiedzialam z
zyczliwego< anonima, w ktorym byla mowa o romansie. Maz sie najpierw w ogole
nie przyznawal, potem okopal sie na stanowisku, ze to byla tylko kolezanka. Za reke nie zlapalam, ale...

Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -
ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

No to ja uprzejmie donoszę, że jest zoofilem i właśnie zgwałcił pieska.
Uwierzysz mi?

Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad zwiazkiem - do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal domu tej kobiety.

No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji
komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie
zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

A jakby ten samochód był zaparkowany niedaleko domu jakiegoś faceta, to
byś zaczęła go oskarżać, że jest gejem?

Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu - maz nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.

To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy
przegraliście zakład?

Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem uzyczonym?

Pomijając wszystko inne - co z tego, że ma? Ale nie posiada - on też
jest związany przepisami i nie może lokatora od tak sobie z dnia na
dzień wykopać.

Data: 2010-12-28 14:02:06
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?


Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -

ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment, kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.

> Jeszcze pare miesiecy probowalismy jakos wlasnie "popracowac" nad
zwiazkiem -
> do momentu, kiedy odkrylam nasz wspolny samochod zaparkowany nieopodal
domu
> tej kobiety.



No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji

komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie

zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

Wiesz, po goracych zapewnieniach, ze nigdy sie z nia wiecej nie spotka, a jednoczesnie - po co najmniej poltora roku zaklamania - ciezko bylo tu uwierzyc w przypadek. Co do seksu - j.w.


> Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten

> zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.



I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

Tak. On ma prawa. Ja mam wylacznie obowiazki. Tolerowania, znoszenia, wierzenia i ufania oraz wybaczania. Wychodzi na to ze naprawde lepiej byc malzonkiem nielojalnym, bo wtedy ma sie ochronke.

> Zasadniczo nie pozostajemy jak to sie ladnie mowi we wspolnym pozyciu -
maz
> nawet nie doklada sie do rachunkow za media w domu, z ktorych de facto

> korzysta. Nie wspomne o braku wiezi emocjonalnej czy fizycznej.



To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy

przegraliście zakład?

Zeby to, co mowisz mialo sens, trzeba by przyjac wlasciwie bezsensownosc instytucji rozwodu. Bo z tego co piszesz wynika, ze zakladasz, ze skoro obecnie brak wspolnego pozycia, to nie bylo go nigdy. Informuje zatem, ze nie jest to zwiazek trwajacy od roku, lecz od lat dziesiediu. I ze przez dekade sporo rzeczy moze sie zmienic.

Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez siegania do narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam rozmawiac, tlumaczyc, czekalam. Im bardziej, tym bardziej on stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej za moja slabosc. Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

--


Data: 2010-12-28 14:28:26
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 14:02, dankalec@op.pl pisze:

Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -
ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją Berii?

Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w

Zdefiniuj "bliską znajomość".

tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich

Jeśli już wcześniej robiłaś pokazy zazdrości - to co się dziwisz?

seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment, kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.

Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny? Czy
może zabraniasz mu jakichkolwiek prywatnych kontaktów ze znajomymi
innymi niż rodzina?

[ciach]

No i? Zdarzało mi się koleżankom i znajomym pomagać przy np. instalacji

komputera albo zwyczajnie spotkać się z kimś znajomym. Może to ciebie

zdziwi, ale nie było to równoznaczne z seksem.

Wiesz, po goracych zapewnieniach, ze nigdy sie z nia wiecej nie spotka, a jednoczesnie - po co najmniej poltora roku zaklamania - ciezko bylo tu uwierzyc w przypadek. Co do seksu - j.w.

A masz _jakikolwiek_ dowód?

Wowczas probowalam nie wpuscic meza do domu, jednak gdy ten

zaczal wywazac drzwi - zwyczajnie sie przestraszylam.

I słusznie (się przestraszyłaś). Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi.

Tak. On ma prawa. Ja mam wylacznie obowiazki. Tolerowania, znoszenia, wierzenia i ufania oraz wybaczania. Wychodzi na to ze naprawde lepiej byc malzonkiem nielojalnym, bo wtedy ma sie ochronke.

Pieprzysz (bo delikatniej nie da się tego ująć) głupoty.

Prawo chroniło by także ciebie, nawet jakbyś zdradzała go na prawo i
lewo. Tak samo nawet jakby faktycznie ciebie zdradzał nie wolno ci go
okraść, pociąć czy otruć.

I co, żeż będziesz fochy strzelać, że nie wolno zabić kogoś, kto ci
podpadł? Straszne.

[ciach]

To dlaczego w ogóle został mężem? Pobraliście się po pijanemu? Czy

przegraliście zakład?

Zeby to, co mowisz mialo sens, trzeba by przyjac wlasciwie bezsensownosc instytucji rozwodu. Bo z tego co piszesz wynika, ze zakladasz, ze skoro obecnie brak wspolnego pozycia, to nie bylo go nigdy. Informuje zatem, ze nie jest to zwiazek trwajacy od roku, lecz od lat dziesiediu. I ze przez dekade sporo rzeczy moze sie zmienic.

No to pół roku w tą czy w tamtą ciebie nie zbawi. Rozstańcie się jak
cywilizowani ludzie.

A jak chcesz odreagować swoje rzekome krzywdy - to znajdź sobie jakiegoś
innego faceta (albo - dla odmiany - kobietę) i sobie z nim/nią odreaguj.

Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez siegania do narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam rozmawiac, tlumaczyc, czekalam. Im bardziej, tym bardziej on stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej za moja slabosc. Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

A pomyślałaś o tym, że twoje podejrzenia są niesłuszne? Każdy by się
wkurzył, jakby mu ktoś uparcie wmawiał, że jest wielbłądem.

Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij detektywa
i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak niewinny?
Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?

Data: 2010-12-28 13:50:32
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa napisa?(a):

[...]

Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny?

Nawet jesli byl to czy to jest powod do eksmisji?

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2010-12-28 15:12:12
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 14:50, januszek pisze:
Andrzej Lawa napisa?(a):

[...]

Ponawiam pytanie: masz jakiekolwiek dowody na to, że był niewierny?

Nawet jesli byl to czy to jest powod do eksmisji?

Też nie, ale za to będzie to jakiś argument przy rozwodzie z orzeczeniem
winy.

A tak - jeśli nie ma dowodu, że był niewierny, a ona mu ciągle truła i
sceny zazdrości urządzała - będzie argument przy rozwodzie, ale ze
wskazaniem winy na nią, a nie na niego.

Data: 2010-12-28 19:01:58
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.12.2010 14:02, dankalec@op.pl pisze:

> Zrozumcie, ja naprawde probowalam zalatwic to po ludzku, bez
> siegania do narzedzi typu - nie otwieram drzwi. Probowalam
> rozmawiac, tlumaczyc, czekalam.  Im bardziej, tym bardziej on
> stawal sie agresywny, poczytujac to najwyrazniej za moja slabosc.
> Ja nie mam juz sily sie z nim mierzyc.

A pomyślałaś o tym, że twoje podejrzenia są niesłuszne? Każdy by się
wkurzył, jakby mu ktoś uparcie wmawiał, że jest wielbłądem.

Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij
detektywa i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak
niewinny?  Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?

A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na jakichś
konkretnych przesłankach) są prawdziwe?

A jeśli się okażą prawdziwe to wejdziesz wtedy pod stół i odszczekasz
te wszystkie swoje "pieprzysz" "fochy" i resztę gówniarskich tekstów?

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-28 20:13:04
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 20:01, Massai pisze:

Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij
detektywa i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak
niewinny?  Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?

A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na jakichś
konkretnych przesłankach) są prawdziwe?

Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę domniemania
niewinności.

A jeśli się okażą prawdziwe to wejdziesz wtedy pod stół i odszczekasz
te wszystkie swoje "pieprzysz" "fochy" i resztę gówniarskich tekstów?

Gówniarskie to są twoje teksty.

Swoją szosą przy takim traktowaniu wcześniej niewinny facet mógł się
wkurzyć i poszukać "pocieszenia". To się nazywa "samospełniająca się
przepowiednia".

Data: 2010-12-28 20:50:17
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.12.2010 20:01, Massai pisze:

>> Swoją szosą - jak chcesz się upewnić i mieć dowody - wynajmij
>> detektywa i tyle. Tylko co zrobisz jak się okaże, że mąż jednak
>> niewinny?  Przyznasz się do błędu? Przeprosisz?
> > A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na
> jakichś konkretnych przesłankach) są prawdziwe?

Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę
domniemania niewinności.

A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
Domorosłym jednosobowym trybunałem?


> A jeśli się okażą prawdziwe to wejdziesz wtedy pod stół i
> odszczekasz te wszystkie swoje "pieprzysz" "fochy" i resztę
> gówniarskich tekstów?

Gówniarskie to są twoje teksty.

Gówniarskim jest napadanie na kobietę, wyjeżdżanie z "pieprzysz" i
"stroisz fochy", "chorobliwa paranoja" w momencie gdy mało wiesz o
sprawie. A już na pewno mniej niż ona.

I - powtórzę - gdy twórczyni wątku nie prosiła o ocenę stanu
faktycznego.

Prosiła jedynie o przedstawienie możliwości prawnych w przedstawionym
PRZEZ NIĄ stanie faktycznym.

Prawdziwym, wydumanym czy nadinterpretowanym - nie ma znaczenia.


Swoją szosą przy takim traktowaniu wcześniej niewinny facet mógł się
wkurzyć i poszukać "pocieszenia". To się nazywa "samospełniająca się
przepowiednia".

"Takim traktowaniu"? Tzn. że domagała się wyjaśnień o co chodzi z tym
anonimem o romansie? I gdy zaczął ściemniać - przestała mu wierzyć?
Jeśli to ma być traktowanie, które skłania do, jak to piszesz, szukania
pocieszenia, to nie mam pytań.

Gość, który oskarżony przed żoną przez osobę trzecią o romans, najpierw
w ogóle wypiera się utrzymywanej w tajemnicy półtorarocznej znajomości,
potem twierdzi że "to była tylko koleżanka" - nagle jest uosobieniem
wiarygodności, a podejrzenia żony - objawem chorobliwej paranoi?

Jeśli facet widzi powód żeby utrzymywać znajomość w tajemnicy przed
żoną - bardzo wątpliwym jest żeby w tej znajomości chodziło o relacje
koleżeńskie.
A nawet gdyby było tak że taka tylko koleżeńska znajomość
przeszkadzałaby zbyt zazdrosnej żonie - nie byłoby powodu żeby takowej
znajomości zwyczajnie nie zakończyć. Koleżanka ważniejsza od żony?

W ogóle koncepcja chorobliwie zazdrosnej żony w obliczu faktu że
facetowi udało się przez półtora roku ukrywać znajomość kompletnie nie
trzyma się kupy. Chorobliwie zazdrosna to by mu przetrzepała kieszenie,
komórkę, i już w pierwszym miesiącu by go przydybała z panienką.

Sugerujesz jej najęcie detektywa... i to ona ma niby chorobliwe
relacje? Dla ciebie normalnym jest najmowanie detektywa do wyjaśniania
rodzinnych sporów? A jej wezwanie męża żeby się wytłumaczył jest
"chorobliwe"?
Naprawdę, coś ci się kompletnie pomieszało. Aż przykro patrzeć, bo
zazwyczaj piszesz z sensem.

Więc zapytam jeszcze raz: ją zapytałeś czy przeprosi, jak się okaże że
się pomyliła. Sam przeprosisz? Pokajasz się?

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-28 22:43:50
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 21:50, Massai pisze:

A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na
jakichś konkretnych przesłankach) są prawdziwe?

Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę
domniemania niewinności.

A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
Domorosłym jednosobowym trybunałem?

A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To paszoł
won, trollu.

[ciach]

I - powtórzę - gdy twórczyni wątku nie prosiła o ocenę stanu
faktycznego.

Prosiła jedynie o przedstawienie możliwości prawnych w przedstawionym
PRZEZ NIĄ stanie faktycznym.

Ale ona nie przedstawiła stanu faktycznego, tylko swoje domysły/podejrzenia.

Równie dobrze mógłbym zacząć podejrzewać, że z handlu narkotykami
wspierasz Al-Quaidę i domagać się, by "ktoś się tym zajął" ;->

[ciach]

Sugerujesz jej najęcie detektywa... i to ona ma niby chorobliwe
relacje? Dla ciebie normalnym jest najmowanie detektywa do wyjaśniania
rodzinnych sporów? A jej wezwanie męża żeby się wytłumaczył jest
"chorobliwe"?

Nie w celu wyjaśnienia sporów, tylko ustalenia stanu faktycznego.

Naprawdę, coś ci się kompletnie pomieszało. Aż przykro patrzeć, bo
zazwyczaj piszesz z sensem.

Więc zapytam jeszcze raz: ją zapytałeś czy przeprosi, jak się okaże że
się pomyliła. Sam przeprosisz? Pokajasz się?

Za co? To nie ja oskarżałem kogoś bez konkretnych podstaw.

Data: 2010-12-29 13:21:26
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 28.12.2010 21:50, Massai pisze:

>>> A pomyślałeś że może jej podejrzenia (oparte było nie było na
>>> jakichś konkretnych przesłankach) są prawdziwe?
> > >> Jako że nie mam twoich ubeckich tendencji - przyjmuję zasadę
>> domniemania niewinności.
> > A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
> Domorosłym jednosobowym trybunałem?

A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To paszoł
won, trollu.

A to ciekawe. To "paszoł won, trollu" to jak rozumiem do siebie też
kierujesz? Skoro jak sam przyznajesz wpierdalasz się między wódkę a
zakąskę?


[ciach]

> I - powtórzę - gdy twórczyni wątku nie prosiła o ocenę stanu
> faktycznego.
> > Prosiła jedynie o przedstawienie możliwości prawnych w
> przedstawionym PRZEZ NIĄ stanie faktycznym.

Ale ona nie przedstawiła stanu faktycznego, tylko swoje
domysły/podejrzenia.

Jej domysły, podejrzenia i opis sytuacji musi ci wystarczyć. Nie masz
narzędzi żeby zweryfikować czy są prawdziwe.

Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to nie
jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś tam
stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.

Aż dziwne że tego nie wiesz.


Równie dobrze mógłbym zacząć podejrzewać, że z handlu narkotykami
wspierasz Al-Quaidę i domagać się, by "ktoś się tym zajął" ;->

Masz jakieś na to dowody? przesłanki? Jeśli jakiś członek Al-Quaidy
zezna że współpracowałem, to jak najbardziej będą to przesłanki żeby
powołany organ się tym zajął, i wyjaśnił co tam się rzeczywiście działo.

Jak się będę mieszał w zeznaniach, wypierał znajmości z tymże
działaczem, a potem przyznam że przez półtora roku tylko na ryby
chodziliśmy, to prorok może mieć uzasadnione wątpliwości co do mojej
wiarygodności.


[ciach]

> Sugerujesz jej najęcie detektywa... i to ona ma niby chorobliwe
> relacje? Dla ciebie normalnym jest najmowanie detektywa do
> wyjaśniania rodzinnych sporów? A jej wezwanie męża żeby się
> wytłumaczył jest "chorobliwe"?

Nie w celu wyjaśnienia sporów, tylko ustalenia stanu faktycznego.

> Naprawdę, coś ci się kompletnie pomieszało. Aż przykro patrzeć, bo
> zazwyczaj piszesz z sensem.
> > Więc zapytam jeszcze raz: ją zapytałeś czy przeprosi, jak się okaże
> że się pomyliła. Sam przeprosisz? Pokajasz się?

Za co? To nie ja oskarżałem kogoś bez konkretnych podstaw.

Zwyzywałeś ją od chorobliwie zazdrosnej, że ma paranoiczne postawy etc.
Mam cytować?
Ona w tym siedzi, więc prawdopodobieństwo że się myli jest znacznie
mniejsze niż to że ty się pomyliłeś zarzucając jej, delikatnie mówiąc
"pochopność sadów".
Więc? Zachowasz się jak mężczyzna i przeprosisz, powiesz "przepraszam,
głupoty gadałem" czy też podwiniesz ogon i zaczniesz kręcić jak jakiś
internetowy pętak?

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-29 14:52:33
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29.12.2010 14:21, Massai pisze:

A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
Domorosłym jednosobowym trybunałem?

A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To paszoł
won, trollu.

A to ciekawe. To "paszoł won, trollu" to jak rozumiem do siebie też
kierujesz? Skoro jak sam przyznajesz wpierdalasz się między wódkę a
zakąskę?

To jest grupa dyskusyjna, trollu - ty miałeś do mnie pretensje, że
odniosłem się do czyjegoś stanowiska, a sam odniosłeś się do mojego.
[ciach]

Ale ona nie przedstawiła stanu faktycznego, tylko swoje
domysły/podejrzenia.

Jej domysły, podejrzenia i opis sytuacji musi ci wystarczyć. Nie masz
narzędzi żeby zweryfikować czy są prawdziwe.

Uhm. Idź przywitaj się z Niewidzialnym Różowym Jednorożcem.

Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to nie
jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś tam
stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.

ROTFL

Ale bredzisz.

Aż dziwne że tego nie wiesz.

Wiem, że to co napisałeś to fałsz. Wręcz bezczelne kłamstwo. Albo
brednie kogoś półprzytomnego.

Nie rozumiesz słowa "fakt"... Pomyliło ci się z tytułem brukowca.


Równie dobrze mógłbym zacząć podejrzewać, że z handlu narkotykami
wspierasz Al-Quaidę i domagać się, by "ktoś się tym zajął" ;->

Masz jakieś na to dowody? przesłanki? Jeśli jakiś członek Al-Quaidy
zezna że współpracowałem, to jak najbardziej będą to przesłanki żeby
powołany organ się tym zajął, i wyjaśnił co tam się rzeczywiście działo.

Dostałem anonimowego SMSa.

[ciach]

Za co? To nie ja oskarżałem kogoś bez konkretnych podstaw.

Zwyzywałeś ją od chorobliwie zazdrosnej, że ma paranoiczne postawy etc.
Mam cytować?

Proszę uprzejmie. Tylko nie przekręcaj i nie wyrywaj z kontekstu.

Data: 2010-12-29 15:42:01
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 29.12.2010 14:21, Massai pisze:

>>> A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś
sądem?  >>> Domorosłym jednosobowym trybunałem?
> > >> A ciebie ktoś pytał o zdanie w kwestii mojego zdania? Nie? To
paszoł >> won, trollu.
> > A to ciekawe. To "paszoł won, trollu" to jak rozumiem do siebie też
> kierujesz? Skoro jak sam przyznajesz wpierdalasz się między wódkę a
> zakąskę?

To jest grupa dyskusyjna, trollu - ty miałeś do mnie pretensje, że
odniosłem się do czyjegoś stanowiska, a sam odniosłeś się do mojego.
[ciach]

A, więc jak ja się odnoszę to jestem trollem, a gdy ty sie odnosisz, to
już nie?


> Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to
> nie jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś
> tam stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.

ROTFL

Ale bredzisz.

Zabawne. To są dla ciebie brednie? Takich rzeczy nie wiesz? Co z ciebie
za prawnik?


> Aż dziwne że tego nie wiesz.

Wiem, że to co napisałeś to fałsz. Wręcz bezczelne kłamstwo. Albo
brednie kogoś półprzytomnego.

Nie rozumiesz słowa "fakt"... Pomyliło ci się z tytułem brukowca.

Hehe, termin "fikcja prawna" też rozumiesz tylko poprzez słówko
"fikcja"?

Tak z ciekawości jeszcze zapytam, czy słyszałeś określenie "ustalony
stan faktyczny"? Albo "w przedstawionym stanie faktycznym"?

I jeszcze jedno pod rozwagę:
Jeśli opowiem kompletnie wydumaną historyjkę, pytając np. czy jeśli
niejaki A.L. włamie się do samochodu sąsiada stojącego na posesji A.L.
żeby wyłączyć upierdliwy alarm, to co mu grozi za taki czyn, to też
jest opis stanu faktycznego.
Nawet jeśli zaznaczę że ten samochód wcale tam nie stoi, i wspomniany
A.L. jeszcze się do niego nie włamał.

Sytuacja "stojący samochód na posesji i włamanie do niego" JEST stanem
faktycznym w terminologii prawniczej.

Na tej samej zasadzie skarbówka wydawała wiążące interpretacje, gdy we
wniosku podatnik opisał czynności których jeszcze NIE dokonał. I nie
wiadomo nawet czy dokona.
A ustawa zobowiązuje do określenia STANU FAKTYCZNEGO we wniosku.

Opis stanu faktycznego może być opisem kompletnie HIPOTETYCZNYCH
wydarzeń.

W tym konkretnym przypadku mamy przedstawiony stan faktyczny taki że
jest zdradzający mąż. I tyle.
I zupełnie nie widzę powodu dla którego urządzasz twórczyni wątku
pyskówki i połajanki.

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-29 16:55:49
Autor: Jotte
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Użytkownik "Massai" <tsender@wp.pl> napisał w wiadomości news:iffks9$enn$1news.onet.pl...

Takich rzeczy nie wiesz? Co z ciebie za prawnik?
WKF - przecież to nie prawnik, to lama!

--
Jotte

Data: 2010-12-29 21:25:27
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29.12.2010 16:42, Massai pisze:

To jest grupa dyskusyjna, trollu - ty miałeś do mnie pretensje, że
odniosłem się do czyjegoś stanowiska, a sam odniosłeś się do mojego.
[ciach]

A, więc jak ja się odnoszę to jestem trollem, a gdy ty sie odnosisz, to
już nie?

Nie, jesteś trollem bo "odnosisz się" _i_ masz pretensje, że ktoś inny
to robi.


Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to
nie jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w jakimś
tam stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.

ROTFL

Ale bredzisz.

Zabawne. To są dla ciebie brednie?

To są brednie dla każdego, kto zna język polski. Fakt == rzeczywistość.
Tobie myli się z gazetą.

[ciach]

Tak z ciekawości jeszcze zapytam, czy słyszałeś określenie "ustalony
stan faktyczny"? Albo "w przedstawionym stanie faktycznym"?

Przedstawiony stan faktyczny: kobieta ma podejrzenia o zdradę z powodu
anonimowego SMSa.

I jeszcze jedno pod rozwagę:
Jeśli opowiem kompletnie wydumaną historyjkę, pytając np. czy jeśli
niejaki A.L. włamie się do samochodu sąsiada stojącego na posesji A.L.
żeby wyłączyć upierdliwy alarm, to co mu grozi za taki czyn, to też
jest opis stanu faktycznego.
Nawet jeśli zaznaczę że ten samochód wcale tam nie stoi, i wspomniany
A.L. jeszcze się do niego nie włamał.

Cokolwiek zażywasz - przestań. Masz straszny odlot.

Data: 2010-12-30 08:30:43
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 29.12.2010 16:42, Massai pisze:
> > >>> Więc - jak najbardziej jest to stan faktyczny. Stan faktyczny - to
>>> nie jest "rzeczywistość", to nie "prawda absolutna", tylko w
jakimś >>> tam stopniu ustalona i uprawdopodobniona wersja wydarzeń.
> > >> ROTFL
> > >> Ale bredzisz.
> > Zabawne. To są dla ciebie brednie?

To są brednie dla każdego, kto zna język polski. Fakt ==
rzeczywistość.  Tobie myli się z gazetą.

A tobie się myli, lub po prostu nie wiesz, że terminologia prawnicza
nie zawsze tłumaczy się prosto słownikiem języka polskiego.


[ciach]

> Tak z ciekawości jeszcze zapytam, czy słyszałeś określenie "ustalony
> stan faktyczny"? Albo "w przedstawionym stanie faktycznym"?

Przedstawiony stan faktyczny: kobieta ma podejrzenia o zdradę z powodu
anonimowego SMSa.

+ kilka innych powodów. Jak choćby fakt że były mąż tamtej się przed
sądem powoływał na romans żony z jej mężem.

Ale oczywiście ty wiesz lepiej. Ona, tamten facet - są chorobliwie
zazdrośni. Żenujące zadufanie.


> I jeszcze jedno pod rozwagę:
> Jeśli opowiem kompletnie wydumaną historyjkę, pytając np. czy jeśli
> niejaki A.L. włamie się do samochodu sąsiada stojącego na posesji
> A.L.  żeby wyłączyć upierdliwy alarm, to co mu grozi za taki czyn,
> to też jest opis stanu faktycznego.
> Nawet jeśli zaznaczę że ten samochód wcale tam nie stoi, i
> wspomniany A.L. jeszcze się do niego nie włamał.

Cokolwiek zażywasz - przestań. Masz straszny odlot.

I znowu rzucasz gówniarski tekst, typowy dla internetowego szczekacza.

Ech, EOT.
Tylko na przyszłość doucz się zanim będziesz radził.

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-30 10:12:43
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 30.12.2010 09:30, Massai pisze:

To są brednie dla każdego, kto zna język polski. Fakt ==
rzeczywistość.  Tobie myli się z gazetą.

A tobie się myli, lub po prostu nie wiesz, że terminologia prawnicza
nie zawsze tłumaczy się prosto słownikiem języka polskiego.

Tia, zacznij jeszcze pisać o "faktach" prasowych, jak już tak brniesz w
tę swoją "pomroczność jasną".


[ciach]

Tak z ciekawości jeszcze zapytam, czy słyszałeś określenie "ustalony
stan faktyczny"? Albo "w przedstawionym stanie faktycznym"?

Przedstawiony stan faktyczny: kobieta ma podejrzenia o zdradę z powodu
anonimowego SMSa.

+ kilka innych powodów. Jak choćby fakt że były mąż tamtej się przed
sądem powoływał na romans żony z jej mężem.

Błyskotliwe. Wystarczy, że wysłali sobie wzajemnie anonimowe SMSy, a
potem się zaczęli wzajemnie powoływać na swoje przekonania.

I dla ciebie to jest dowód? ROTFL

Ale oczywiście ty wiesz lepiej. Ona, tamten facet - są chorobliwie
zazdrośni. Żenujące zadufanie.

Zadufanie? To nie ja głoszę: "dowodów nie mam, ale wiem, bo tak czuję...
no i mam anonimowy SMS".


I jeszcze jedno pod rozwagę:
Jeśli opowiem kompletnie wydumaną historyjkę, pytając np. czy jeśli
niejaki A.L. włamie się do samochodu sąsiada stojącego na posesji
A.L.  żeby wyłączyć upierdliwy alarm, to co mu grozi za taki czyn,
to też jest opis stanu faktycznego.
Nawet jeśli zaznaczę że ten samochód wcale tam nie stoi, i
wspomniany A.L. jeszcze się do niego nie włamał.

Cokolwiek zażywasz - przestań. Masz straszny odlot.

I znowu rzucasz gówniarski tekst, typowy dla internetowego szczekacza.

Gówniarskie to są twoje próby zmiany znaczenia słów. Albo wydumany, albo
faktyczny - jedno z dwojga.

Data: 2010-12-29 16:00:15
Autor: Jingiel
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
Domorosłym jednosobowym trybunałem?


Człowieku, to nie jest telefon zaufania, czy kancelaria adwokacka. To jest grupa DYSKUSYJNA, na której powinno się dyskutować a nie udzielać rad adwokackich. jak sama kobieta wywlekła swoje brudy na publiczne forum, to usłyszała opinie na ten temat. Mogła zapłacić i iść do adwokata, a jak ją nie stać to do poradni przy kościele.

Jingiel

Data: 2010-12-29 15:44:21
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Jingiel wrote:


> A ktoś cię pytał o zdanie w kwestii "zdradza czy nie"? Jesteś sądem?
> Domorosłym jednosobowym trybunałem?


Człowieku, to nie jest telefon zaufania, czy kancelaria adwokacka. To
jest grupa DYSKUSYJNA, na której powinno się dyskutować a nie
udzielać rad adwokackich. jak sama kobieta wywlekła swoje brudy na
publiczne forum, to usłyszała opinie na ten temat.

Zwróć uwagę treść postu zaczynającego wątek.
Są tam jakieś "brudy"?
Wyjątkowo precyzyjnie określiła jaka jest sytuacja.

Wywlekanie i dyskutowanie, zupełnie niepotrzebne, zaczęło się po tym
jak została podpytana "a dlaczego tak". Wygląda że na newsach jest
nowa, i w dobrej wierze opisała wcześniejsze wydarzenia, myśląc że to
potrzebne jest odpowiadającym do udzielenia dokładniejszej odpowiedzi.

W efekcie z dyskusji na temat możliwości prawnych jakie ma w tej
sytuacji, zaczęła się kretyńska jazda na nią, jaka to jest "chorobliwie
i paranoicznie zazdrosna".

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-29 09:58:40
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/29/2010 9:44 AM, Massai wrote:
Wywlekanie i dyskutowanie, zupełnie niepotrzebne, zaczęło się po tym
jak została podpytana "a dlaczego tak". Wygląda że na newsach jest
nowa, i w dobrej wierze opisała wcześniejsze wydarzenia, myśląc że to
potrzebne jest odpowiadającym do udzielenia dokładniejszej odpowiedzi.

I dostała konkretną odpowiedz na temat prawa do zamieszkiwania małożonka na podstawie krio, jak równiez co ma zrobić aby komornik mógł go eksmitować po rozwodzie. Ale jej odpowiedź nie pasowała i zaczęła polemikę, dlatego wszyscy na nią wsiedli.

Data: 2010-12-29 16:21:33
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
witek wrote:

On 12/29/2010 9:44 AM, Massai wrote:
> Wywlekanie i dyskutowanie, zupełnie niepotrzebne, zaczęło się po tym
> jak została podpytana "a dlaczego tak". Wygląda że na newsach jest
> nowa, i w dobrej wierze opisała wcześniejsze wydarzenia, myśląc że
> to potrzebne jest odpowiadającym do udzielenia dokładniejszej
> odpowiedzi.

I dostała konkretną odpowiedz na temat prawa do zamieszkiwania
małożonka na podstawie krio, jak równiez co ma zrobić aby komornik
mógł go eksmitować po rozwodzie. Ale jej odpowiedź nie pasowała i
zaczęła polemikę, dlatego wszyscy na nią wsiedli.

No cóż, może i można uznawać za polemikę jej "ale jak to?!" jak
usłyszała jak prawo to reguluje.

W Kielcach była taka sprawa, że dziewczyna zobaczyła trzech bandziorów
jak zrzucają z wiaduktu człowieka. Zginął.
Zadzwoniła na policję, oni mieli już podejrzanych, wyznaczyli termin na
okazanie, ale zanim doszło do okazania, tych trzech odwiedziło ją w
mieszkaniu. AFAIR zgwałcili, pobili, i zagrozili że ich kumple ją
wyrzucą z tego samego wiaduktu, jeśli będzie zeznawać.

A jej dane, adres etc. uzyskali zgodnie z prawem, z akt śledztwa.
Jak to usłyszałem to też się zdziwiłem "ale jak to, do kurwy nędzy?!".

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-30 10:06:11
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

 jak sama kobieta wywlekła swoje brudy na publiczne forum, to

usłyszała opinie na ten temat.

Tak, najwyrazniej to byl blad. Zauwaz jednak, co stalo sie przyczyna owego wywlekania brudow, jak to ujales. Pan Andrzej Lawa (co by sie znowu nie narazic na zarzuty) zapytal o przyczyny fermentu w moim malzenstwie. Jako laik zalozylam, ze moze miec to w takim razie jakies znaczenie dla udzielenia odpowiedzi na zadane na wstepie watku pytanie. Gdyby bowiem moim pierwotnym celem bylo >wywlekanie brudow< to zrobilabym to z miejsca inicjujac watek.

--


Data: 2010-12-30 10:22:06
Autor: Maruda
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-30 10:06, dankalec@op.pl pisze:

  jak sama kobieta wywlekła swoje brudy na publiczne forum, to

usłyszała opinie na ten temat.

Tak, najwyrazniej to byl blad. Zauwaz jednak, co stalo sie przyczyna owego
wywlekania brudow, jak to ujales. Pan Andrzej Lawa (co by sie znowu nie
narazic na zarzuty) zapytal o przyczyny fermentu w moim malzenstwie. Jako laik
zalozylam, ze moze miec to w takim razie jakies znaczenie dla udzielenia
odpowiedzi na zadane na wstepie watku pytanie. Gdyby bowiem moim pierwotnym
celem bylo>wywlekanie brudow<  to zrobilabym to z miejsca inicjujac watek.

"Pan Andrzej Ława" (chyba tak) jest tutejszym trollem, nie pozbawionym inteligencji, lecz jakiejkolwiek merytorycznej wartości wypowiedzi. Ot - bywa. Efekt demokracji ;)


--
Dziękuję.    Pozdrawiam.       Ten Maruda.

Data: 2010-12-30 10:30:04
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 30.12.2010 10:22, Maruda pisze:

"Pan Andrzej Ława" (chyba tak) jest tutejszym trollem, nie pozbawionym
inteligencji, lecz jakiejkolwiek merytorycznej wartości wypowiedzi. Ot -
bywa. Efekt demokracji ;)

Jesteś uprzejmy bezczelne kłamać, anonimku.

Data: 2010-12-30 10:31:02
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 30.12.2010 10:30, Andrzej Lawa pisze:
W dniu 30.12.2010 10:22, Maruda pisze:

"Pan Andrzej Ława" (chyba tak) jest tutejszym trollem, nie pozbawionym
inteligencji, lecz jakiejkolwiek merytorycznej wartości wypowiedzi. Ot -
bywa. Efekt demokracji ;)

Jesteś uprzejmy bezczelne kłamać, anonimku.

(no, ale Danusia święcie wierzy anonimom, więc już po ptokach ;) )

Data: 2010-12-30 14:54:10
Autor: animka
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-30 10:06, dankalec@op.pl pisze:

  jak sama kobieta wywlekła swoje brudy na publiczne forum, to

usłyszała opinie na ten temat.

Tak, najwyrazniej to byl blad. Zauwaz jednak, co stalo sie przyczyna owego
wywlekania brudow, jak to ujales. Pan Andrzej Lawa (co by sie znowu nie
narazic na zarzuty) zapytal o przyczyny fermentu w moim malzenstwie. Jako laik
zalozylam, ze moze miec to w takim razie jakies znaczenie dla udzielenia
odpowiedzi na zadane na wstepie watku pytanie. Gdyby bowiem moim pierwotnym
celem bylo>wywlekanie brudow<  to zrobilabym to z miejsca inicjujac watek.

Trzeba było dalej (oprócz zapytania o poradę) nic nie pytać. Tu zawsze różni maglarze są ciekawi różnych brudów i maglują/przetwarzają te brudy ze 2 lata. Mało kto Ci udzieli fachowej porady. Może z 3 osoby tu piszące są rzetelne. Reszta to jakieś typki zajmujące się plotkami. Poszukaj sobie w internecie forum prawnego, gdzie odpowiada prawdziwy prawnik za free.


--
animka

Data: 2010-12-30 15:27:31
Autor: animka
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-30 14:54, animka pisze:
nic nie pytać

Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o poradę.


--
animka

Data: 2010-12-30 22:08:39
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-30 14:54, animka pisze:

> nic nie pytać



Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o poradę.
Dzieki, widzisz, jako laik naprawde myslalam, ze pytanie o przyczyny ma sens, ze to moze miec jakies znaczenie. Brak mi zdecydowanie doswiadczenia w kwestiach prawnych, zreszta - w uzytkowaniu grup dyskusyjnych tez. Ale - ta cala historia wzbogaca mnie o mase nowych doswiadczen.

--


Data: 2010-12-31 00:45:54
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 30.12.2010 22:08, dankalec@op.pl pisze:
W dniu 2010-12-30 14:54, animka pisze:

nic nie pytać



Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o poradę.
Dzieki, widzisz, jako laik naprawde myslalam, ze pytanie o przyczyny ma sens, ze to moze miec jakies znaczenie. Brak mi zdecydowanie doswiadczenia w kwestiach prawnych, zreszta - w uzytkowaniu grup dyskusyjnych tez. Ale - ta cala historia wzbogaca mnie o mase nowych doswiadczen.


O tak, słuchaj się animki - ROTFL

Data: 2010-12-31 09:55:27
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

O tak, słuchaj się animki - ROTFL

No tak, zapewne powinnam sluchac przede wszystkim Ciebie. --


Data: 2010-12-31 09:05:00
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
dankalec@op.pl napisa?(a):

O tak, słuchaj się animki - ROTFL
No tak, zapewne powinnam sluchac przede wszystkim Ciebie.

Hyhy, jesli w ten sposob zwykla byłaś "rozmiawiać" z mężem to wcale mnie nie dziwi, że potrzebował on odskoczni ;)

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2010-12-31 10:22:57
Autor: 'Krzysztof'
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Użytkownik "januszek" <januszek@polska.irc.pl> napisał w wiadomości news:slrnihr74q.29pn.januszekgimli.mierzwiak.com...
dankalec@op.pl napisa?(a):

O tak, słuchaj się animki - ROTFL
No tak, zapewne powinnam sluchac przede wszystkim Ciebie.

Hyhy, jesli w ten sposob zwykla byłaś "rozmiawiać" z mężem to wcale
mnie nie dziwi, że potrzebował on odskoczni ;)

A ja się dziwię, że Twoja żona tak długo wytrzymuje z kretynem.
No chyba, Ĺźe jednak nie wytrzymuje.

K.

Data: 2010-12-31 09:43:36
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
'Krzysztof' napisa?(a):

[...]

A ja się dziwię, że Twoja żona tak długo wytrzymuje z kretynem.
No chyba, Ĺźe jednak nie wytrzymuje.

Masz prawo do własnej opinii bo każdy sądzi wedle swego ;)

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2010-12-31 10:46:44
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

O tak, słuchaj się animki - ROTFL

Akurat tu Animka ma rację. J.

Data: 2010-12-31 18:06:17
Autor: animka
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-31 10:46, krys pisze:
Andrzej Lawa wrote:

O tak, słuchaj się animki - ROTFL

Akurat tu Animka ma rację.

Tego sirotę z plecakiem-pobitego Lawę już od bardzo dawna mam w Toi Toi-u.


--
animka

Data: 2011-01-01 11:35:21
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 31.12.2010 10:46, krys pisze:
Andrzej Lawa wrote:

O tak, słuchaj się animki - ROTFL

Akurat tu Animka ma rację. J.

Ni dudu. Bo jak ta "biedna, pokrzywdzona przez grupowe sępy" zacznie się
z mężem "prawnikować", a ten weźmie dobrego adwokata (czytaj: skurwiela
z praktyką i koneksjami), to jeśli ona nie zmieni podejścia i nie
zbierze konkretnych dowodów na swoje pretensje (w sprawie rozwodowej) i
nie przestanie przytaczać rzeczy nieistotnych (rzekoma zdrada w
kontekście niewpuszczenia), to jej mąż ze swoim prawnikiem ją zmasakrują
- także w sensie psychicznym.

Prawda jest taka, że prawo to brutalna i bezwzględna dziedzina i
liczenie współczucie sędziego albo w to, że uwierzy w "święte
przekonanie" i anonimowy SMS oraz argumenty "na pewno zdradził, bo
kiedyś skłamał" jest co najmniej samobójcze.

Data: 2011-01-01 14:41:42
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 31.12.2010 10:46, krys pisze:
Andrzej Lawa wrote:

O tak, słuchaj się animki - ROTFL

Akurat tu Animka ma rację.
J.

Ni dudu.

" Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o poradę."
 Tu Animka ma rację i możesz tupać nogą do woli.


Bo jak ta "biedna, pokrzywdzona przez grupowe sępy" zacznie się
z mężem "prawnikować", a ten weźmie dobrego adwokata (czytaj: skurwiela
z praktyką i koneksjami), to jeśli ona nie zmieni podejścia i nie
zbierze konkretnych dowodów na swoje pretensje (w sprawie rozwodowej) i
nie przestanie przytaczać rzeczy nieistotnych (rzekoma zdrada w
kontekście niewpuszczenia), to jej mąż ze swoim prawnikiem ją zmasakrują
- także w sensie psychicznym.

Od kiedy tak się o nią martwisz? Skąd wiesz, że ona nie weźmie jeszcze lepszej adwokatki i nie zgromadzi dowodów?

Prawda jest taka, że prawo to brutalna i bezwzględna dziedzina

No cóż, bez niego nie da się legalnie wyprowadzić szmaciarza* z mieszkania.
J.

*Facet mieszkający u rodziców żony, chadzający na boki i nie potrafiący z honorem się wynieść z nieswojego domu jest dla mnie szmaciarzem i basta.

Data: 2011-01-01 15:31:22
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 01.01.2011 14:41, krys pisze:

[ciach]

Ni dudu.

" Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o poradę."
 Tu Animka ma rację i możesz tupać nogą do woli.

Cóż, to ona zaczęła "dryfować" argumentując de facto nie na temat "on
(wg. anonimowego SMSa) zdradzał".

Swoją szosą dryf tematyczny to usenetowa tradycja :-P

Bo jak ta "biedna, pokrzywdzona przez grupowe sępy" zacznie się
z mężem "prawnikować", a ten weźmie dobrego adwokata (czytaj: skurwiela
z praktyką i koneksjami), to jeśli ona nie zmieni podejścia i nie
zbierze konkretnych dowodów na swoje pretensje (w sprawie rozwodowej) i
nie przestanie przytaczać rzeczy nieistotnych (rzekoma zdrada w
kontekście niewpuszczenia), to jej mąż ze swoim prawnikiem ją zmasakrują
- także w sensie psychicznym.

Od kiedy tak się o nią martwisz?

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Skąd wiesz, że ona nie weźmie jeszcze lepszej adwokatki i nie zgromadzi dowodów?

Teraz może weźmie i zacznie gromadzić - po póki co to było "dostałam
anonimowy SMS i ja WIEM, i proszę mi uwierzyć, bo tak mi się wydaje i ja
się domagam".


Prawda jest taka, że prawo to brutalna i bezwzględna dziedzina

No cóż, bez niego nie da się legalnie wyprowadzić szmaciarza* z mieszkania.
J.

*Facet mieszkający u rodziców żony, chadzający na boki i nie potrafiący z honorem się wynieść z nieswojego domu jest dla mnie szmaciarzem i basta.

Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

Tak czy inaczej z formalnego punktu widzenia (jeśli chodzi o eksmisję)
nie ma najmniejszego znaczenia, który wariant jest prawdziwy (zawsze
może być jeszcze inny, np. pośredni albo wszystko-w-jednym).

BTW: nawet wg. jej zeznań gość chce się wynieść, tylko czeka na
opróżnienie jego mieszkania przez obecnego lokatora. Jak nazwiesz kogoś,
kto w takiej sytuacji się obraża i zamiast poczekać do (określonego!)
terminu, tupie "już! teraz! natychmiast!"? Osobiście nie wierzę, żeby on
nie chciał wynieść się jak najszybciej. No, chyba że masochista ;->

Data: 2011-01-01 15:50:11
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 01.01.2011 14:41, krys pisze:

[ciach]

Ni dudu.

" Sorry: miało być: nic nie pisać oprócz zadanego pytania, prośby o
poradę."
 Tu Animka ma rację i możesz tupać nogą do woli.

Cóż, to ona zaczęła "dryfować" argumentując de facto nie na temat "on
(wg. anonimowego SMSa) zdradzał".

Sam wiesz, dlaczego. Właśnie dlatego, że nie wiedziała o starej zasadzie, którą zbyt późno napisała Animka.

Od kiedy tak się o nią martwisz?

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.


Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.

Tak czy inaczej z formalnego punktu widzenia (jeśli chodzi o eksmisję)
nie ma najmniejszego znaczenia, który wariant jest prawdziwy (zawsze
może być jeszcze inny, np. pośredni albo wszystko-w-jednym).

BTW: nawet wg. jej zeznań gość chce się wynieść, tylko czeka na
opróżnienie jego mieszkania przez obecnego lokatora.

Albo na  Święty Nigdy.

Jak nazwiesz kogoś,
kto w takiej sytuacji się obraża i zamiast poczekać do (określonego!)
terminu, tupie "już! teraz! natychmiast!"?

Zdeterminowaną osobą.

Osobiście nie wierzę, żeby on
nie chciał wynieść się jak najszybciej. No, chyba że masochista ;->

No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w lipcu, i do tej pory się nie wyniósł. J. EOT

Data: 2011-01-03 22:39:13
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 01.01.2011 15:50, krys pisze:

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.

Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...

Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.

Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
tymże "zadaniu".

Tak czy inaczej z formalnego punktu widzenia (jeśli chodzi o eksmisję)
nie ma najmniejszego znaczenia, który wariant jest prawdziwy (zawsze
może być jeszcze inny, np. pośredni albo wszystko-w-jednym).

BTW: nawet wg. jej zeznań gość chce się wynieść, tylko czeka na
opróżnienie jego mieszkania przez obecnego lokatora.

Albo na  Święty Nigdy.

Tak, spiskuje z dotychczasowym lokatorem. Zmowa taka.

Jak nazwiesz kogoś,
kto w takiej sytuacji się obraża i zamiast poczekać do (określonego!)
terminu, tupie "już! teraz! natychmiast!"?

Zdeterminowaną osobą.

LOL

Osobiście nie wierzę, żeby on
nie chciał wynieść się jak najszybciej. No, chyba że masochista ;->

No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w lipcu, i do tej pory się nie wyniósł.

Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie wyniesie?

Data: 2011-01-04 09:21:46
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 01.01.2011 15:50, krys pisze:

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.

Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...

Nie mierz innych swoją miarką.

Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.

Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
tymże "zadaniu".

Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.


No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w
lipcu, i do tej pory się nie wyniósł.

Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie
wyniesie?

Zawsze może iść do kochanki, nie? Albo do kumpli. Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż jego się zwolni.
J.

Data: 2011-01-04 12:56:20
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 04.01.2011 09:21, krys pisze:

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.

Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...

Nie mierz innych swoją miarką.

To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.

Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

To, że Ty ich nie znasz, nie znaczy, że ich nie ma.

Skoro nie zostały przedstawione w "warunkach zadania", to ich nie ma w
tymże "zadaniu".

Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.

Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.

No, raczej jest masochistą, skoro teściowie wymówili mu mieszkanie w
lipcu, i do tej pory się nie wyniósł.

Mając do wyboru mieszkanie "pod mostem", póki jego lokator się nie
wyniesie?

Zawsze może iść do kochanki, nie?

Jakiej kochanki?

Albo do kumpli.

Jakich kumpli?

Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż jego się zwolni.

Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.

Data: 2011-01-04 13:18:34
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 04.01.2011 09:21, krys pisze:

A niby dlaczego muszę się o kogoś martwić, żeby temu komuś objaśnić
świat rzeczywisty?

Takie zielone po łysdkach Cię kąsa.

Chyba coś przeholowałeś z imprezowaniem...

Nie mierz innych swoją miarką.

To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.

Za to wiesz lepiej od watkotwórczyni, jak wygląda jej sytuacja.


Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.

Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.

Zmiana? A może uzupełnienie?

Zawsze może iść do kochanki, nie?

Jakiej kochanki?

Tej, co to ją półtora roku ukrywał.

Albo do kumpli.

Jakich kumpli?

Tych, co o nich pisała inicjująca wątek.

Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów
o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
jego się zwolni.

Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.

To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.
J.EOT

Data: 2011-01-04 12:26:28
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
krys napisa?(a):

[...]

To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.

Ciekawe jak poczulaby sie watku tego Tworczyni, gdyby po powrocie do domu zastala na wycieraczce swoje rzeczy spakowane w worki na smieci i nowy zamek w drzwiach. Do workow przyczepiona bylaby karteczka z napisem: "na pl.soc.prawo" napisali, zebym Ciebie wyprowadzil.

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2011-01-04 13:38:33
Autor: krys
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
januszek wrote:

krys napisa?(a):

[...]

To jak jest taki hero, to niech zwija manatki i cieszy się, że jeszcze
niebieskiej karty nie ma. Wcześniej czy później i tak będzie
wyprowadzony.

Ciekawe jak poczulaby sie watku tego Tworczyni, gdyby po powrocie do
domu zastala na wycieraczce swoje rzeczy spakowane w worki na smieci i
nowy zamek w drzwiach. Do workow przyczepiona bylaby karteczka z
napisem: "na pl.soc.prawo" napisali, zebym Ciebie wyprowadzil.

Twórczyni mieszka u swoich rodziców, którzy jej nie wymówili mieszkania. A pan mąż przecież ma swoje (ich wspólne?) mieszkanie. J.

Data: 2011-01-04 12:45:15
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
krys napisa?(a):

Twórczyni mieszka u swoich rodziców, którzy jej nie wymówili mieszkania. A pan mąż przecież ma swoje (ich wspólne?) mieszkanie.

No to moze niech poprosi rodzicow o wywalenie meza?

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2011-01-04 14:14:18
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 04.01.2011 13:45, januszek pisze:
krys napisa?(a):

Twórczyni mieszka u swoich rodziców, którzy jej nie wymówili mieszkania. A pan mąż przecież ma swoje (ich wspólne?) mieszkanie.

No to moze niech poprosi rodzicow o wywalenie meza?

Pobudka!

Przecież od tego się zaczęło - lokator jest chroniony, niezależnie od
tego, czy ma "kręgosłup moralny" czy nie.

Przepis powstał w celu ochrony porządnych ludzi przed wyzyskiwaczami,
cwaniaczkami i draniami, ale (zasada równości wobec prawa) tak samo
broni i cwaniaczków. Coś za coś.

Data: 2011-01-04 13:38:33
Autor: januszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa napisa?(a):

No to moze niech poprosi rodzicow o wywalenie meza?

Pobudka!

Przecież od tego się zaczęło - lokator jest chroniony, niezależnie od
tego, czy ma "kręgosłup moralny" czy nie.

Wiem, wiem. Postanowiłem zakończyć udział w tym wątku pełnym obrotem koła :)

j.

--
http://www.predkosczabija.pl/
"Prędkość zabija. Włącz myślenie!"

Data: 2011-01-04 13:33:41
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 04.01.2011 13:18, krys pisze:

To nie ja mam zwidy związane z czymś zielonym i kąsającym.

Za to wiesz lepiej od watkotwórczyni, jak wygląda jej sytuacja.

Jeśli ukrywa dowody i plącze w zeznaniach, to sorry winnetou, ale tak
wychodzi.

Zawsze mogą wypłynąć w trakcie.

Tia, zmiana zeznań w trakcie... Bardzo wiarygodne.

Zmiana? A może uzupełnienie?

Wersja 1: mam dowody w postaci anonimowego SMSa i przyłapania samochodu
w podejrzanej okolicy.

Wersja 2: mam mnóstwo obiektywnie weryfikowalnych dowodów, ale trzymam
je w tajemnicy.

Zmiana i to dość... podejrzana.

Zawsze może iść do kochanki, nie?

Jakiej kochanki?

Tej, co to ją półtora roku ukrywał.

Nawet jeśli te podejrzenia są słuszne (a póki co dowody były, delikatnie
mówiąc, żałosne) - bycie kochanką nie rodzi obowiązku przyjęcia kochanka
lokatora (pomijając taki detal, czy sama ma gdzie mieszkać). Gdyby tak
było, problemy mieszkaniowe by nie istniały - wystarczyłoby poderwać
kogoś i już jest mieszkanko ;->

Albo do kumpli.

Jakich kumpli?

Tych, co o nich pisała inicjująca wątek.

A oni mają jakiś obowiązek udzielania komukolwiek gościny, hmm? Może
znasz jakiś tajny kodeks kochankowo-kumplowski, którego reszta świata na
oczy nie widziała?


Albo podwinąć ogon i grzecznie poprosić teściów
o wstrzymanie się z wymówieniem chaty do czasu aż
jego się zwolni.

Zdaje się powiedzieli stanowcze "niet". Kombinuj dalej.

To jak jest taki hero, to niech zwija manatki

Prawo stoi po jego stronie.

i cieszy się, że jeszcze niebieskiej karty nie ma.

Posiadanie rzekomej kochanki to wg. ciebie alkoholizm i przemoc w
rodzinie? Fascynujące. Opowiedz coś jeszcze.

Wcześniej czy później i tak będzie wyprowadzony.

No i? Skoro kupił sobie mieszkanie, to chyba i tak planuje wyprowadzkę,
nie? A że eksmisja jego jak i jego lokatora potrwałyby mniej-więcej taką
samą ilość czasu..

Data: 2011-01-04 17:20:38
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Wersja 1: mam dowody w postaci anonimowego SMSa i przyłapania samochodu

w podejrzanej okolicy.



Wersja 2: mam mnóstwo obiektywnie weryfikowalnych dowodów, ale trzymam

je w tajemnicy.



Zmiana i to dość... podejrzana.

Jak juz pisalam - inicjujac watek wskazalam to co istotne. Wyjasniajac - na PANA zapytanie przyczyny stanu rzeczy wskazalam rowniez na to, co dla mnie, subiektywnie jest istotne. I tak jak rowniez juz pisalam, ani przez mysl mi wowczas nie przeszlo, ze by uzyskac jakas wskazowke musze uprzednio wine meza udowodnic zelaznymi dowodami. Jakos tak mi sie kołatało po głowie, ze to dopiero jednak przed sądem. Wreszcie jednak, pod pregierzem szykan w istocie wskazalam na bujniejszy - niz moglo sie poczatkowo wydawac adwersarzom - zbior dowodow.
 Ale to jest p o d e j r z a n e e e......

--


Data: 2011-01-05 00:03:06
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 04.01.2011 17:20, dankalec@op.pl pisze:

Zmiana i to dość... podejrzana.

Jak juz pisalam - inicjujac watek wskazalam to co istotne. Wyjasniajac - na PANA zapytanie przyczyny stanu rzeczy wskazalam rowniez na to, co dla mnie, subiektywnie jest istotne. I tak jak rowniez juz pisalam, ani przez mysl mi wowczas nie przeszlo, ze by uzyskac jakas wskazowke musze uprzednio wine meza udowodnic zelaznymi dowodami. Jakos tak mi sie kołatało po głowie, ze to dopiero jednak przed sądem. Wreszcie jednak, pod pregierzem szykan w istocie

Ojej, pręgierz szykan... Może jeszcze molestowanie i gwałt? Dobrze, że
nie terroryzm.

wskazalam na bujniejszy - niz moglo sie poczatkowo wydawac adwersarzom - zbior dowodow.
 Ale to jest p o d e j r z a n e e e......


Jakbyś przestałą stroić fochy, to byś może wreszcie zaczęła myśleć i
wyciągnęła wnioski.

Ułatwię: wniosek powinien być taki, że przy postępowaniu eksmisyjnym
unikać argumentów typu "a u was biją Murzynów" ("on mnie zdradził"), a
jak już wyciągasz jakieś argumenty, to w całości i obiektywnie
udokumentowane.

Jak będziesz prowadzić sprawy w sądach tak, jak prezentujesz je tutaj,
to będziesz miała przerąbane.

Data: 2011-01-01 20:59:42
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Teraz może weźmie i zacznie gromadzić - po póki co to było "dostałam

anonimowy SMS i ja WIEM, i proszę mi uwierzyć, bo tak mi się wydaje i ja

się domagam".

Nie. Dalam do zrozumienia ze tzw. dowody posiadam, w roznej formie.


>

> *Facet mieszkający u rodziców żony, chadzający na boki i nie potrafiący z

> honorem się wynieść z nieswojego domu jest dla mnie szmaciarzem i basta.



Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być

przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem

złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

No wlasnie. RÓWNIE DOBRZE. Ale w dotychczasowych swoich wywodach nie zalozyles tej alternatywy. Tylko z gory przyjales wersje wrednej, upierdliwej zony. Łatwiej?


BTW: nawet wg. jej zeznań gość chce się wynieść, tylko czeka na

opróżnienie jego mieszkania przez obecnego lokatora. Jak nazwiesz kogoś,

kto w takiej sytuacji się obraża i zamiast poczekać do (określonego!)

terminu, tupie "już! teraz! natychmiast!"? Osobiście nie wierzę, żeby on

nie chciał wynieść się jak najszybciej. No, chyba że masochista ;->

Zwisa mi to. Naprawde. Na tym etapie zwyczajnie mi to zwisa. Wiem tyle: piec miesiecy czekania. Az sie wyniesie. Piec miesiecy kołchozu emocjonalnego. Piec miesiecy szykan i nieludzkiej atmosfery. Doszlam do sciany.

I zeby zapobiec - tia, mogla od razu wniesc pozew o rozwod, mogla dzialac niezwlocznie. Tylko glupia, idiotka myslala, ze da sie po ludzku, bez wypierdalania na pysk. Ale po 5 miesiacach okazalo sie, ze sie nie  da. Bo wlasnie - ten niby formalnie okreslony w akcie notarialnym termin oproznienia mieszkania meza nagle sie oddala w blizej nieznana przyszlosc - bo poprzedni wlasciciel nie zdarzy zrobic remontu. Ale co tam, winnam czekac grzecznie - na poukladanie sie malzonka, na poremontowanie sie poprzedniego wlasciciela mieszkania..... ktory sie tak moze remontowac do wiosny, lata...



--


Data: 2011-01-01 23:25:42
Autor: animka
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2011-01-01 20:59, dankalec@op.pl pisze:
Zwisa mi to. Naprawde. Na tym etapie zwyczajnie mi to zwisa. Wiem tyle: piec
miesiecy czekania. Az sie wyniesie. Piec miesiecy kołchozu emocjonalnego. Piec

Moja koleżanka/sasiadka miała już następnego faceta i postanowila raz na zawsze zakończyć małżeństwo ze swoim mężem. Widziałam go jak ze 3 razy nocował na schodach na naszym korytarzu. Chrapał.
Raz w dzień przyszedł z policjantami, pogadali z właścicielką mieszkania (jego żoną) i jej facetem za drzwiami-na korytarzu. No i panowie policjanci nic mu nie pomogli. On poszedł sobie do swojej mamusi i tam już został, a ona mieszka dalej (już z 5 lat) ze swoim super facetem. Ma zapewniony spokój (bo on niealkoholik), ma złotą rączkę i zarazem informatyka w mieszkaniu. Bardzo go cenię. Tamtego też lubiłam, nie wiedziałam jednak, że był pijakiem, bo chlał sobie w domu.

--
Szczęśliwego Nowego Roku!
animka

Data: 2011-01-03 22:35:04
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 01.01.2011 20:59, dankalec@op.pl pisze:
Teraz może weźmie i zacznie gromadzić - po póki co to było "dostałam
anonimowy SMS i ja WIEM, i proszę mi uwierzyć, bo tak mi się wydaje i ja
się domagam".

Nie. Dalam do zrozumienia ze tzw. dowody posiadam, w roznej formie.

Zmieniasz zeznania. Jak tak będziesz się bawić w sądzie - przepadniesz.

[ciach]

Biorąc pod uwagę brak dowodów, równie dobrze to żona może być
przewrażliwiona, zamęczająca męża ciągłymi podejrzeniami, a potem
złośliwie zamykająca mu zimą drzwi przed nosem.

No wlasnie. RÓWNIE DOBRZE. Ale w dotychczasowych swoich wywodach nie zalozyles tej alternatywy. Tylko z gory przyjales wersje wrednej, upierdliwej zony. Łatwiej?

Nie "przyjąłem". Podałem właśnie jako alternatywę - póki nie obejmiesz
absolutnej władzy nad światem, twoje stanowisko nie będzie prawdą
objawioną (potrzebne są wiarygodne dowody). Skoro lubisz łacinę,
zapoznaj się ze znaczeniem określenia "advocatus diaboli"

[ciach]

Zwisa mi to. Naprawde. Na tym etapie zwyczajnie mi to zwisa. Wiem tyle: piec miesiecy czekania. Az sie wyniesie. Piec miesiecy kołchozu emocjonalnego. Piec miesiecy szykan i nieludzkiej atmosfery.

To zwisa, czy "kołchoz emocjonalny"? (cokolwiek to kuriozalne określenie
ma znaczyć)

Doszlam do sciany.

A bez metafor?

I zeby zapobiec - tia, mogla od razu wniesc pozew o rozwod, mogla dzialac niezwlocznie. Tylko glupia, idiotka myslala, ze da sie po ludzku, bez wypierdalania na pysk. Ale po 5 miesiacach okazalo sie, ze sie nie  da. Bo wlasnie - ten niby formalnie okreslony w akcie notarialnym termin oproznienia mieszkania meza nagle sie oddala w blizej nieznana przyszlosc - bo poprzedni wlasciciel nie zdarzy zrobic remontu. Ale co tam, winnam czekac grzecznie - na

Czy to też wg. ciebie element "spisku" męża?

poukladanie sie malzonka, na poremontowanie sie poprzedniego wlasciciela mieszkania..... ktory sie tak moze remontowac do wiosny, lata...

Sorry winnetou, ale przepis jest przepis - gdyby nie on, to np. każdy
mąż mógłby wedle woli wywalać na bruk żonę, jak mu się np. znudzi. Albo
każdy właściciel lokalu z dnia na dzień wystawić lokatora za drzwi "bo tak".

Jest pewna procedura i jeśli nie idzie się dogadać, pozostaje zacisnąć
zęby i ją odbębnić.

Myślisz, ze ja byłem szczęśliwy, że mi 2,5 roku opóźniło się kilka
tysięcy zapłaty za pewną robotę? Takie są realia i niestety nie mogłem
zatupać nogami i np. wydobyć od dłużnika kasy z bronią w ręku. Za to
windykatorowi z jakiejś szemranej firemki też nie wolno zastosować
takiej lub podobnej metody, chociaż nabył "dług" będący wynikiem burdelu
w znanej, wiodącej firmie telekomunikacyjnej. Coś za coś.

Zbieraj dowody. Jeśli jest jakieś psychiczne nękanie - na to też
(dyktafony nie są drogie a mogą wiele pomóc - mi np. pomogły w
odzyskaniu należności). Nastaw się na to, że adwokat strony przeciwnej
będzie prawdopodobnie próbował ciebie zniszczyć - w białych rękawiczkach
i eleganckimi słowy, jak te skurwiele mają w zwyczaju (no i niestety nie
można ich za to powywieszać na latarniach ;) )

I nie rób niczego, co można by potem wykorzystać przeciwko tobie (numer
z wyrzuceniem za drzwi to samobój).

No i "last but not least" - mniej emocjonalnie. Zdrowiej będzie.

Data: 2010-12-28 14:34:57
Autor: Leszek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
In article <2de1.000001a5.4d19dfce@newsgate.onet.pl>, dankalec@op.pl says...>
> Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak dowodów -

> ale winny jest póki nie udowodni niewinnosci? Jestes reinkarnacja Berii?

Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca. Faktem przyznanym przez niego jest utrzymywanie bliskiej znajomosci z nieznana mi kobieta i w tajemnicy przede mna. O jej istnieniu nie wiedzialam. Jak szedl do niej do domu, klamal, ze idzie gdzie indziej. Nawet zalozywszy, ze nie laczyl ich seks, jest to wystarczajace do stwierdzenia nielojalnosci i oklamywania (dlugotrwalego) po czym trudno o zaufanie. Juz tylko na marginesie mozna wskazac, ze nie byl to pierwszy przypadek, w ktorym maz ukrywal przede mna znajomosc z inna pania o dwuznacznym charakterze. Przychodzi taki moment, kiedy po prostu kolejnego przypadku sie nie dzwiga.


Oj nie znajdziesz kolezanko raczej tutaj uznania dla swojej argumentacji. W sadzie (jesli planujesz rozwod z orzeczeniem o winie) raczej tez slabo to widze w takim stanie faktycznym.

Data: 2010-12-28 19:03:16
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
dankalec@op.pl wrote:



> Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak
> dowodów -

> ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją
> Berii?

Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca.

Nie tłumacz się, kolega najwyraźniej ma jakiś uraz, więc na
rzeczywiście obiektywną poradę z jego strony raczej nie możesz liczyć.

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-28 20:10:17
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 20:03, Massai pisze:
dankalec@op.pl wrote:



Aha. Czyli uprzejmy donos od nie wiadomo kogo, kompletny brak
dowodów -

ale winny jest póki nie udowodni niewinności? Jesteś reinkarnacją
Berii?

Najwyrazniej jednak moja odpowiedz byla malo wyczerpujaca.

Nie tłumacz się, kolega najwyraźniej ma jakiś uraz, więc na
rzeczywiście obiektywną poradę z jego strony raczej nie możesz liczyć.

Zamknij się, trollu.

Data: 2011-01-03 23:14:50
Autor: MZ
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-28 13:39, dankalec@op.pl pisze:

Pytanie dodatkowe (do inicjatorki wątku): co się popsuło i dlaczego?

Sluchajcie, a naprawde tak calkowicie bez znaczenia jest to, ze on MA mieszkanie? I to wlasne, w przeciwienstwie do mnie, dysponujacej mieszkaniem uzyczonym?

Prawo w tym miejscu jest niejednoznaczne, tak jak Ci napisali wcześniej.
Natomiast, jak również ktoś tu wspomniał, podczas sprawy rozwodowej
poruszyłbym kwestię tego "jego" mieszkania, bo o ile nie macie
rozdzielności majątkowej to mieszkanie nabyte podczas trwania małżeństwa
jest współwłasnością małżonków. Powinno to być zresztą napisane w akcie
notarialnym, są standardowe formułki na ustalenie kto nabywa mieszkanie,
jakiego jest "stanu" itd. Teoretycznie więc masz prawo do połowy tego
mieszkania i tą kartą możesz ewentualnie zagrywać żeby go zmusić do
ustępstw, czyli wyprowadzki.

--
MZ

Data: 2010-12-28 17:48:50
Autor: kam
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 2010-12-28 13:38, Andrzej Lawa pisze:
Jest częścią rodziny (rozpadającej się, ale formalnie nadal jest) i ma
potrzebę mieszkaniową.

Gdyby chodziło o stan formalny, to wystarczałoby ograniczenie przepisu do pierwszej części zdania (małżonek jest uprawniony), istnienie dalszej powoduje że istotna jest rzeczywista sytuacja rodzinna, a nie formalne trwanie małżeństwa.

KG

Data: 2010-12-28 20:16:44
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 28.12.2010 17:48, kam pisze:
W dniu 2010-12-28 13:38, Andrzej Lawa pisze:
Jest częścią rodziny (rozpadającej się, ale formalnie nadal jest) i ma
potrzebę mieszkaniową.

Gdyby chodziło o stan formalny, to wystarczałoby ograniczenie przepisu
do pierwszej części zdania (małżonek jest uprawniony), istnienie dalszej
powoduje że istotna jest rzeczywista sytuacja rodzinna, a nie formalne
trwanie małżeństwa.

1. Polemizowałbym.
2. Czy nastąpił rozpad rodziny, czy są to tylko przejściowe problemy to
kwestia do oceny.
3. A jak wygląda orzecznictwo? Tak z ciekawości...
4. Pomijając KRiO podpada pod zwykła ochronę posiadania i ochronę praw
lokatorów.

jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona