Data: 2010-12-29 11:11:18 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Lawa – wbrew temu co piszesz – stan faktyczny przedstawilam. Uwazam za zupelnie wystarczajace chociażby wskazanie na: - anonim; - rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co wskazywal anonim; - przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Regina probationum Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie jednak duze znaczenie. Chorobliwosc mojej postawy – mam wrazenie – polega na tym, ze nie wyciągałam konsekwencji z wcześniejszych, roznych sytuacji, jak i bezpośrednio po tej, o ktorej tu rozmawiamy. A dalej – myślałam ze wlasnie po ludzku da się to załatwić, ze nie będzie konieczności „przymusowego”, silowego wyprowadzania meza z domu, ze da się to po prostu załatwić w sposób cywilizowany. Odwolywanie się przeze mnie do srodkow niejako ostatecznych wynika natomiast stad, ze te cywilizowane metody nie daly efektu, w każdym razie – pozytywnego. Szersze prezentowanie stanu faktycznego uznalam za zbyteczne, bo moje pytanie nie było o szanse na rozwod / orzeczenie jego winy czy jakkolwiek – o to czy mam racje. Niemniej jednak wobec rozbudowania watku w zupełnie inna strone wskaze chociażby, ze kkolezanka meza w czasie ich znajomości rozwodzila się, a jej obecnie były malzonek jako jeden z argumentow w pozwie rozwodowym wskazal na jej romans z moim mezem. Jak widac nie ja jedna te konkretne okoliczności odebrałam w taki, a nie inny sposób. Pomimo niezrozumialego dla mnie postrzegania mnie jako osoby paranoicznej czy wrecz – oprawcy wlasnego malzonka, pozew rozwodowy przygotowany jest z opcja bez orzekania o winie. Moim celem nie jest bowiem wbrew sugestiom ani odwet, ani zemsta, ale po prostu – glebokie, pierwotne już w tej chwili pragnienie spokoju i stabilizacji i ogromna niechęć do babrania się w tym calym syfie. Wobec całkowitego oporu meza, manifestowanego niejednokrotnie w formie agresywnej graniczącej z przemoca psychiczna, a także stanowiska – sprobuj tylko wnieść pozew to cie urządzę Az w piety ci pojdzie (wulgaryzmy celowo pominiete) plus dzialania podejmowane przez meza w celuz zawodowego zdyskredytowania mnie – jestem strzepkiem nerwow egzystującym w niewielkim mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i uprzejmie czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując mu jego przewin i sytuacji. Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania jej potrzeb. -- |
|
Data: 2010-12-29 05:40:48 | |
Autor: witek | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
On 12/29/2010 4:11 AM, dankalec@op.pl wrote:
Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie. |
|
Data: 2010-12-29 12:54:47 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie. A wydawaloby sie ze mozna tu liczyc na nieco bardziej merytoryczny wywod. -- |
|
Data: 2010-12-29 06:03:44 | |
Autor: witek | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
On 12/29/2010 5:54 AM, dankalec@op.pl wrote:
merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz wymyślać własne teorie.a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie. wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac. |
|
Data: 2010-12-29 13:14:56 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz wymyślać własne teorie. wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac. Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania wspolnego lokalu. -- |
|
Data: 2010-12-29 06:33:04 | |
Autor: witek | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
On 12/29/2010 6:14 AM, dankalec@op.pl wrote:
faktycznie wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc. ja juz tez. EOT. |
|
Data: 2010-12-29 13:31:58 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
faktycznie wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc. ja juz tez. EOT. Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka >zla< i on mialby mnie tak dalece dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego juz nie ma. -- |
|
Data: 2010-12-29 09:21:57 | |
Autor: witek | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
On 12/29/2010 6:31 AM, dankalec@op.pl wrote:
faktycznie on sie nie trzyma ciebie, bo jak widac dawno sie puscil, ale chaty. |
|
Data: 2010-12-29 13:11:48 | |
Autor: Massai | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
dankalec@op.pl wrote:
> faktycznie Ja Ci poradzę żebyś po prostu odżałowała dwie-trzy stówy i poszła po poradę do adwokata. Najlepiej takiego który się w rozwodach specjalizuje. Cały rozwód będzie kosztował ze 3-4 tysiące, ale moim zdaniem warto. A, i jeszcze jedno. Jeśli nie chcesz sobie potem pluć w brodę, odłóż na bok skrupuły i chęć "cywilizowanego" rozwiązania problemu. Twój mąż najwyraźniej skrupułów nie ma, i diabli wiedzą do czego się posunie. Ty będziesz chciała "miło i grzecznie" sprawę załatwić, a on to wykorzysta. Jeszcze będziesz mu alimenty płacić. Niestety, takie są realia. W takich sytuacjach trzeba zdecydowanie działać. Zdobyć dowody na tę niewierność, uzyskać rozwód z orzeczeniem jego winy, i przynajmniej się w ten sposób zabezpieczyć przed jego ew. roszczeniami w przyszłości. I ostro walczyć o uczciwy podział majątku. Jak kupił mieszkanie w trakcie małżeństwa, to w połowie jest Twoje chyba że udowodni że kupił ze środków sprzed małżeństwa (po 10 latach może być trudno) albo z darowizny (o ile zadbał o odpowiednią umowę i ją w US zarejestrował). -- Pozdro Massai |
|
Data: 2010-12-29 14:22:58 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Dziekuje. Zwlaszcza za brak szykan.
Danka -- |
|
Data: 2010-12-31 10:41:24 | |
Autor: 'Krzysztof' | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Użytkownik <dankalec@op.pl> napisał w wiadomości news:2de1.000001f7.4d1b3632newsgate.onet.pl... Dziekuje. Zwlaszcza za brak szykan. Nie przejmuj się. Tutaj to niestety normalne. Na dobre rady możesz_czasem_liczyć, ale o współczuciu, zrozumieniu czy zwykłej ludzkiej życzliwości zapomnij. Szybciej oberwiesz mięchem albo szyderstwem. Niektórzy tylko czekają, żeby się wgryźć w szyję kolejnej, nieświadomej niczego ofierze ;-) Może to sposób na odreagowanie swoich własnych stresów związanych z nieciekawymi doświadczeniami. W każdym razie trzymaj się ciepło i zastosuj do tego, co radzi Massai. K. |
|
Data: 2010-12-29 13:54:07 | |
Autor: Maddy | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
W dniu 29-12-2010 13:31, dankalec@op.pl pisze:
faktycznie Albo tak bardzo CiÄ kocha albo tak bardzo nienawidzi. -- *** Stosujesz sie do powyĹźszych teorii na wĹasnÄ odpowiedzialnoĹÄ *** Magdalena "Maddy" WoĹoszyk JID maddy@esi.com.pl GG: 5303813 |
|
Data: 2010-12-29 13:50:22 | |
Autor: Maddy | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
W dniu 29-12-2010 13:14, dankalec@op.pl pisze:
Prawo nie wnika w uczucia maĹĹźonkĂłw. Nikt nie sprawdza, czy siÄ na pewno bardzo kochajÄ i rozumiejÄ , jak biorÄ Ĺlub. ZakĹada siÄ Ĺźe dwoje dorosĹych ludzi wie, co robi, wiÄ ĹźÄ c siÄ formalnie. I dopĂłki ten formalny zwiÄ zek istnieje, nie moĹźesz udawaÄ, ze go nie ma bo siÄ na mÄĹźa obraziĹaĹ. Albo jesteĹ dorosĹa, uwaĹźasz, Ĺźe z tego maĹĹźeĹstwa nic nie bÄdzie i idziesz po rozwĂłd, albo to jest sprawa dla psychologa a nie dla prawnika. Nie ma przepisĂłw ktĂłre regulujÄ rozstrzyganie maĹĹźeĹskich nieporozumieĹ. Zdrada nie jest przestÄpstwem. Zwiedzenie zaufania, kĹamstwo teĹź nie. Z faktem, Ĺźe nie ma ideaĹĂłw wĹrĂłd ludzie i oni nas boleĹnie zawodzÄ trzeba sobie samodzielnie radziÄ. PonieĹ konsekwencje wĹasnych decyzji. DoroĹnij. Czas najwyĹźszy. -- *** Stosujesz sie do powyĹźszych teorii na wĹasnÄ odpowiedzialnoĹÄ *** Magdalena "Maddy" WoĹoszyk JID maddy@esi.com.pl GG: 5303813 |
|
Data: 2010-12-29 16:04:47 | |
Autor: Massai | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Maddy wrote:
W dniu 29-12-2010 13:14, dankalec@op.pl pisze: No toĹź pisze Ĺźe pozew zamierza w najbliĹźszym czasie zĹoĹźyÄ. I pyta czy pĂłki tego nie zrobiĹa, ma jakieĹ moĹźliwoĹci prawne.
Ale sÄ podstawÄ do orzeczenia winy przy rozwodzie, czyĹź nie? Z faktem, Ĺźe nie ma ideaĹĂłw wĹrĂłd ludzie i JeĹli to Ĺźe ktoĹ siÄ zawiĂłdĹ na kimĹ ma byÄ dowodem braku dojrzaĹoĹci, to, gĹupio zapytam - moĹźesz siebie nazwaÄ osobÄ dojrzaĹÄ ? Chyba kaĹźdy siÄ kiedyĹ na kimĹ zawiĂłdĹ. Nawet to Ĺźe rok czasu trwa ta sytuacja, Ĺźe zwlekaĹa z pozwem, nie jest niczym niezwykĹym. Normalne - dziesiÄcioletni zwiÄ zek nie kaĹźdy potrafi tak szast-prast i do kosza. Ba, prĂłba ratowania takiego zwiÄ zku, nie podejmowanie decyzji na gorÄ co - jest raczej dowodem dojrzaĹoĹci. SwojÄ drogÄ ten przepis o prawie do uĹźywania mieszkania do ktĂłrego ma jakieĹ prawo maĹĹźonek jest imho zbyt ogĂłlny. Bo np. taka sytuacja: Masz siostrÄ-mÄĹźatkÄ. MÄ Ĺź siÄ rozpiĹ, i bije. W dodatku wyrzucajÄ ich z mieszkania za dĹugi. Ona siÄ decyduje na rozwĂłd, i Ĺźeby uniknÄĹa kolejnego pobicia - uĹźyczasz jej pokoju w swoim mieszkaniu, aĹź stanie na nogi. Ale - zanim dostanie rozwĂłd, to potrwa... Na drugi dzieĹ do mieszkania wprowadza siÄ zawiany mÄĹźulo, obrzyguje ci Ĺciany i nawet nie masz jak go wypÄdziÄ, zanim karnie siÄ go nie skarze za przemoc. Pijak, pewnie ma nawet orzeczenie o niepeĹnosprawnoĹci... -- Pozdro Massai |
|
Data: 2010-12-29 15:15:12 | |
Autor: Andrzej Lawa | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
W dniu 29.12.2010 11:11, dankalec@op.pl pisze:
Wiesz, kiedyś było takie powiedzenie: po nazwisku to po pysku... Ja ci tylko powiem, że jesteś bezczelne chamidło. zupelnie wystarczajace chociażby wskazanie na: ROTFL Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do przeszczepów. Uwierzysz? - rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co wskazywal anonim; "Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju własnego i jej ukrywałem przed nią wszelkie moje znajome i spotkania z nimi - pomimo ich czysto platonicznego, przyjacielskiego charakteru". I co mu zrobisz? Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie jednak duze znaczenie. Jak jesteś taka mundra, że aż łaciną sypiesz, to po cholerę w ogóle szukasz jakiejkolwiek porady? Sama się tym zajmij - taka mundra jesteś, że w pół sekundy będziesz mieć wyrok, rozwód i nakaz eksmisji. Chorobliwosc mojej postawy – mam wrazenie – polega na tym, ze nie wyciągałam konsekwencji z wcześniejszych, roznych sytuacji, jak i bezpośrednio po tej, o Jakich? Konkretnie! Co robił złego, co możesz _udowodnić_? ktorej tu rozmawiamy. A dalej – myślałam ze wlasnie po ludzku da się to załatwić, ze nie będzie konieczności „przymusowego”, silowego wyprowadzania meza z domu, ze da się to po prostu załatwić w sposób cywilizowany. Odwolywanie się przeze mnie do srodkow niejako ostatecznych wynika natomiast stad, ze te cywilizowane metody nie daly efektu, w każdym razie – pozytywnego. Tupnij nogą albo rzuć się na ziemię i zrób histerię krzycząc "JA CHCĘ! JA CHCĘ! JA CHCĘ!" Szersze prezentowanie stanu faktycznego uznalam za zbyteczne, bo moje pytanie nie było o szanse na rozwod / orzeczenie jego winy czy jakkolwiek – o to czy mam racje. Niemniej jednak wobec rozbudowania watku w zupełnie inna strone wskaze chociażby, ze kkolezanka meza w czasie ich znajomości rozwodzila się, a jej obecnie były malzonek jako jeden z argumentow w pozwie rozwodowym wskazal na jej romans z moim mezem. Jak widac nie ja jedna te konkretne okoliczności odebrałam w taki, a nie inny sposób. No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko tyle, ile mają w depozytach. Co jest bzdurą. Pomimo niezrozumialego dla mnie postrzegania mnie jako osoby paranoicznej czy wrecz – oprawcy wlasnego malzonka, pozew rozwodowy przygotowany jest z opcja bez orzekania o winie. Moim celem nie jest bowiem wbrew sugestiom ani odwet, ani zemsta, ale po prostu – glebokie, pierwotne już w tej chwili pragnienie spokoju i stabilizacji i ogromna niechęć do babrania się w tym calym syfie. To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego spokoju na pewno nie będziesz mieć. Wobec całkowitego oporu meza, manifestowanego niejednokrotnie w formie agresywnej graniczącej z przemoca psychiczna, a także stanowiska – sprobuj tylko wnieść pozew to cie urządzę Az w piety ci pojdzie (wulgaryzmy celowo pominiete) plus dzialania podejmowane przez meza w celuz zawodowego A masz nagranie? Pamiętaj - to nie jest grupa pl.soc.magiel tylko pl.soc.prawo. Poza jednym wazeliniarzem, wszyscy inni uświadamiają ci, jak to wygląda z punktu widzenia prawa - a w prawie kwestie dowodowe są bardzo istotne. zdyskredytowania mnie – jestem strzepkiem nerwow egzystującym w niewielkim mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i uprzejmie czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując mu jego przewin i sytuacji. O czym ty bredzisz? Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania jej potrzeb. Ciasna głowa, to się nie mieści. Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny małżonek - w sytuacji gdyby mieszkanie było jego, a ty nie miałabyś gdzie od razu zamieszkać - nie mógł zamknąć tobie drzwi przed nosem i wygonić na mróz. |
|
Data: 2010-12-29 16:05:46 | |
Autor: dankalec | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Ja ci tylko powiem, że jesteś bezczelne chamidło. Wiesz, pomimo wielu sympatycznych rzeczy, ktore na moj temat napisales, ja dotad do ublizania sie nie posunelam. Zatem chamem jestes co najwyzej Ty. Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do przeszczepów. Uwierzysz? W sam anonim nie. Ale jezeli zaistnieje jeszcze jakas przeslanka uprawdopodabniajaca, to wrocimy do tematu. > - rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na cowskazywal > anonim; > - przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego > charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Reginaprobationum "Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju własnego i jej ukrywałem przed nią wszelkie moje znajome i spotkania z nimi - pomimo ich czysto platonicznego, przyjacielskiego charakteru". I co mu zrobisz? Wskaze ze pozwany przyznal sie wlasnie do nieuczciwosci malzenskiej i dlugotrwalego oklamywania. > Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego > przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie > jednak duze znaczenie. Jak jesteś taka mundra, że aż łaciną sypiesz, to po cholerę w ogóle szukasz jakiejkolwiek porady? Sama się tym zajmij - taka mundra jesteś, że w pół sekundy będziesz mieć wyrok, rozwód i nakaz eksmisji. Nie sadzilam ze znajomosc laciny jest jednoznaczna z posiadaniem wiedzy z zakresu prawa. Wybacz. Tupnij nogą albo rzuć się na ziemię i zrób histerię krzycząc "JA CHCĘ! JA CHCĘ! JA CHCĘ!" Z jednej strony punktujesz mnie za to, ze probuje rozwiazac sytuacje w sposob niecywilizowany, a z drugiej - gdy wskazuje ze sie mylisz - reagujesz w taki wlasnie sposob. No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko tyle, ile mają w depozytach. Co jest bzdurą. Jednakze okolicznosc, ze ktos inny niezaleznie odebral okreslona sytuacje w sposob identyczny jak ja uprawopodabnia moje twierdzenia. Nawet zatem w braku jednoznacznych dowodow, sedzia wazyc bedzie oswiadczenie moje i meza oraz - zeznania bylego meza tej kobiety co do jego sposobu postrzegania tamtej sprawy. To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego spokoju na pewno nie będziesz mieć. Nie robie. Widzisz wlasnie - nie robie. Rozwazam taka mozliwosc wobec stwierdzenia, ze inne metody nie odniosly skutku. I wlasnie zeby nie komplikowac sobie zycia - pytam o ewentualne konsekwencje. A masz nagranie? Pamiętaj - to nie jest grupa pl.soc.magiel tylko pl.soc.prawo. Poza jednym wazeliniarzem, wszyscy inni uświadamiają ci, jak to wygląda z punktu widzenia prawa - a w prawie kwestie dowodowe są bardzo istotne. Tak, pl.soc.prawo, a niestety odniesienia do chociazby wykladni art. 28[1]krio jak na lekarstwo. 90% Waszych wypowiedzi kwalifikuje sie pod inna grupe, jako oderwane od zasadniczego przedmiotu tej grupy i tresci mojego posta. Co do dowodow - mam. Na pismie, glosowe, sms'y, zdjecia, swiadkowie. Nie przypuszczalam jednak, ze aby uzyskac odpowiedz na pytanie - co stanie sie gdy nie wpuszcze do domu - musze najpierw wobec grupy udowodnic wine meza w rozkladzie pozycia. > zdyskredytowania mnie – jestem strzepkiem nerwow egzystującym wniewielkim > mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego > nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo > zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie iuprzejmie > czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczującmu > jego przewin i sytuacji. O czym ty bredzisz? O tym, ze odsadzacie mnie od czci i wiary bezpodstawnie. > Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie > miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczyjest > rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalumogla > byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosczaspokajania > jej potrzeb. Ciasna głowa, to się nie mieści. Znowu mi ublizasz. A nadal nie masz powodu. Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny małżonek - w sytuacji gdyby mieszkanie było jego, a ty nie miałabyś gdzie od razu zamieszkać - nie mógł zamknąć tobie drzwi przed nosem i wygonić na mróz. Ale czy tez nie w tym celu (dla uelastycznienia przepisu i zminimalizowania sytuacji paradoksalnych) jest tam ów dodatek o zaspokajaniu potrzeb rodziny? I dotykamy sedna. Bo w istocie w wiekszosci rozwodzicie sie nad kwestia oceny kto zawinil, jaka wage maja moje twierdzenia itp ble ble ble. A juz nieco mniej chetnych do podjecia merytorycznych rozwazan nad mozliwosciami interpretacyjnymi ww przepisu i efektem subsumpcji zaprezentowanego przeze mnie stanu faktycznego pod ten przepis. Moze to jednak nie ja - manifestujaca swoj laicyzm - ale Wy, czlonkowie-grupy- pl.soc.prawo - jestescie za wascy w uszach, zeby sie wziac z tematem za bary? Latwiej jechac po rzeczach z punktu widzenia tematu nieistotnych, ale jakze nosnych w dyskusji. -- |
|
Data: 2010-12-29 16:53:29 | |
Autor: Jotte | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Użytkownik <dankalec@op.pl> napisał w wiadomości news:2de1.000001ff.4d1b4e4anewsgate.onet.pl...
Moze to jednak nie ja - manifestujaca swoj laicyzm - ale Wy, czlonkowie-grupy- Co za jakaś upierdliwa i bezrozumna baba... Ile razy ci jeszcze trzeba powtórzyć, że nic nie możesz natychmiastowo zrobić w obecnej sytuacji aby pozbawić męża dostępu do mieszkania, w którym mieszka, a zatem je posiada? I twoi starzy (właściciele mieszkania) też nic nie mogą. Taki jest stan prawny i tyle. Biedny facet - jeśli tu na grupie taki baboupierd się ujawnia, to co on miał w życiu na codzień..., jak boga kocham, jakże tu się dziwić, że może sobie czasem dla zdrowia psychicznego pofolgował... -- Jotte |
|
Data: 2010-12-29 21:34:38 | |
Autor: Andrzej Lawa | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
W dniu 29.12.2010 16:05, dankalec@op.pl pisze:
Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do Dlaczego? U ciebie zaczęło się o uwierzenia w anonim. Ale jezeli zaistnieje jeszcze jakas przeslanka uprawdopodabniajaca, to wrocimy do tematu. Och, proszę uprzejmie: twój samochód widziano w okolicy szpitala. [ciach] "Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju ROTFL Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego "Punktuję"?? Albo ty i Massai to jedna i ta sama osoba, albo ćpacie to samo... a z drugiej - gdy wskazuje ze sie mylisz - reagujesz w taki wlasnie sposob. JA się mylę? W którym miejscu, hmmm? No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko Bzdura. W ten sposób może "udowodnić", że Ziemia jest płaska. Bo ktoś tak otoczenie odebrał. jednoznacznych dowodow, sedzia wazyc bedzie oswiadczenie moje i meza oraz - zeznania bylego meza tej kobiety co do jego sposobu postrzegania tamtej sprawy. ROTFL To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego Aaaa - i już kręcisz. Sama się wcześniej przyznałaś, że nie chciałaś go wpuścić i aż zaczął wyważać drzwi. [ciach] Co do dowodow - mam. Na pismie, glosowe, sms'y, zdjecia, swiadkowie. Nie przypuszczalam jednak, ze aby uzyskac odpowiedz na pytanie - co stanie sie gdy nie wpuszcze do domu - musze najpierw wobec grupy udowodnic wine meza w rozkladzie pozycia. Plączesz się w zeznaniach. Jesteś niewiarygodna. [ciach] O czym ty bredzisz? Ależ ja mam postawę - dostałem anonimowego SMSa oraz inne osoby podobnie to wszystko odbierają. Twoje własne argumenty. CBDO [ciach] Ciasna głowa, to się nie mieści. Mam. Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny Teraz piszę o ogólnych przepisach dotyczących ochrony posiadania i ochrony praw lokatorów. Skup się. |
|
Data: 2010-12-29 16:12:04 | |
Autor: Massai | |
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania? | |
Andrzej Lawa wrote:
W dniu 29.12.2010 11:11, dankalec@op.pl pisze: " Jesteś reinkarnacją Berii?" " Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi." " Pobraliście się po pijanemu? Czy przegraliście zakład?" " Pieprzysz (bo delikatniej nie da się tego ująć) głupoty." " I co, żeż będziesz fochy strzelać, że nie wolno zabić kogoś, kto ci podpadł? Straszne." Przyganiał kocioł garnkowi. -- Pozdro Massai |