Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Data: 2010-12-29 11:11:18
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Lawa – wbrew temu co piszesz – stan faktyczny przedstawilam. Uwazam za zupelnie wystarczajace chociażby wskazanie na:
- anonim;
- rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co wskazywal anonim;
- przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Regina probationum Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie jednak duze znaczenie.

Chorobliwosc mojej postawy – mam wrazenie – polega na tym, ze nie wyciągałam konsekwencji z wcześniejszych, roznych sytuacji, jak i bezpośrednio po tej, o ktorej tu rozmawiamy. A dalej – myślałam ze wlasnie po ludzku da się to załatwić, ze nie będzie konieczności „przymusowego”, silowego wyprowadzania meza z domu, ze da się to po prostu załatwić w sposób cywilizowany. Odwolywanie się przeze mnie do srodkow niejako ostatecznych wynika natomiast stad, ze te cywilizowane metody nie daly efektu, w każdym razie – pozytywnego.

Szersze prezentowanie stanu faktycznego uznalam za zbyteczne, bo moje pytanie nie było o szanse na rozwod / orzeczenie jego winy czy jakkolwiek – o to czy mam racje. Niemniej jednak wobec rozbudowania watku w zupełnie inna strone wskaze chociażby, ze kkolezanka meza w czasie ich znajomości rozwodzila się, a jej obecnie były malzonek jako jeden z argumentow w pozwie rozwodowym wskazal na jej romans z moim mezem. Jak widac nie ja jedna te konkretne okoliczności odebrałam w taki, a nie inny sposób.

Pomimo niezrozumialego dla mnie postrzegania mnie jako osoby paranoicznej czy wrecz – oprawcy wlasnego malzonka, pozew rozwodowy przygotowany jest z opcja bez orzekania o winie. Moim celem nie jest bowiem wbrew sugestiom ani odwet, ani zemsta, ale po prostu – glebokie, pierwotne już w tej chwili pragnienie spokoju i stabilizacji i ogromna niechęć do babrania się w tym calym syfie. Wobec całkowitego oporu meza, manifestowanego niejednokrotnie w formie agresywnej graniczącej z przemoca psychiczna, a także stanowiska – sprobuj tylko wnieść pozew to cie urządzę Az w piety ci pojdzie (wulgaryzmy celowo pominiete) plus dzialania podejmowane przez meza w celuz zawodowego zdyskredytowania mnie  – jestem strzepkiem nerwow egzystującym w niewielkim mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i uprzejmie czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując mu jego przewin i sytuacji.

Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania jej potrzeb.

--


Data: 2010-12-29 05:40:48
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/29/2010 4:11 AM, dankalec@op.pl wrote:
Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie
miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest
rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla
byc interpretowana jako>rodzina<  i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania
jej potrzeb.

a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie.

Data: 2010-12-29 12:54:47
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie.

A wydawaloby sie ze mozna tu liczyc na nieco bardziej merytoryczny wywod.



--


Data: 2010-12-29 06:03:44
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/29/2010 5:54 AM, dankalec@op.pl wrote:
a to juz tylko twoj problem co tobie sie w glowie miesci, a co nie.

A wydawaloby sie ze mozna tu liczyc na nieco bardziej merytoryczny wywod.



merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz wymyślać własne teorie.
wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.

Data: 2010-12-29 13:14:56
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz

wymyślać własne teorie.

wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.



Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania wspolnego lokalu.

--


Data: 2010-12-29 06:33:04
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/29/2010 6:14 AM, dankalec@op.pl wrote:

merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz

wymyślać własne teorie.

wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.



Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna
wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania
wspolnego lokalu.


faktycznie
wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.
ja juz tez.
EOT.

Data: 2010-12-29 13:31:58
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
faktycznie

wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.

ja juz tez.

EOT.



Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka >zla< i on mialby mnie tak dalece dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego juz nie ma.

--


Data: 2010-12-29 09:21:57
Autor: witek
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
On 12/29/2010 6:31 AM, dankalec@op.pl wrote:
faktycznie

wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.

ja juz tez.

EOT.



Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was
zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka>zla<  i on mialby mnie tak dalece
dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego
juz nie ma.


on sie nie trzyma ciebie, bo jak widac dawno sie puscil, ale chaty.

Data: 2010-12-29 13:11:48
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
dankalec@op.pl wrote:

> faktycznie

> wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.

> ja juz tez.

> EOT.

> Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do
Was zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka >zla< i on mialby mnie
tak dalece dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo
trzymac sie czegos, czego juz nie ma.

Ja Ci poradzę żebyś po prostu odżałowała dwie-trzy stówy i poszła po
poradę do adwokata.
Najlepiej takiego który się w rozwodach specjalizuje.
Cały rozwód będzie kosztował ze 3-4 tysiące, ale moim zdaniem warto.
 A, i jeszcze jedno. Jeśli nie chcesz sobie potem pluć w brodę, odłóż na
bok skrupuły i chęć "cywilizowanego" rozwiązania problemu.
Twój mąż najwyraźniej skrupułów nie ma, i diabli wiedzą do czego się
posunie.
Ty będziesz chciała "miło i grzecznie" sprawę załatwić, a on to
wykorzysta. Jeszcze będziesz mu alimenty płacić.

Niestety, takie są realia.

W takich sytuacjach trzeba zdecydowanie działać. Zdobyć dowody na tę
niewierność, uzyskać rozwód z orzeczeniem jego winy, i przynajmniej się
w ten sposób zabezpieczyć przed jego ew. roszczeniami w przyszłości.
I ostro walczyć o uczciwy podział majątku. Jak kupił mieszkanie w
trakcie małżeństwa, to w połowie jest Twoje chyba że udowodni że kupił
ze środków sprzed małżeństwa (po 10 latach może być trudno) albo z
darowizny (o ile zadbał o odpowiednią umowę i ją w US zarejestrował).

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-29 14:22:58
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Dziekuje. Zwlaszcza za brak szykan.

Danka

--


Data: 2010-12-31 10:41:24
Autor: 'Krzysztof'
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Użytkownik <dankalec@op.pl> napisał w wiadomości news:2de1.000001f7.4d1b3632newsgate.onet.pl...
Dziekuje. Zwlaszcza za brak szykan.

Nie przejmuj się. Tutaj to niestety normalne.
Na dobre rady możesz_czasem_liczyć, ale o współczuciu, zrozumieniu czy zwykłej ludzkiej życzliwości zapomnij. Szybciej oberwiesz mięchem albo szyderstwem. Niektórzy tylko czekają, żeby się wgryźć w szyję kolejnej, nieświadomej niczego ofierze ;-) Może to sposób na odreagowanie swoich własnych stresów związanych z nieciekawymi doświadczeniami.
W każdym razie trzymaj się ciepło i zastosuj do tego, co radzi Massai.

K.

Data: 2010-12-29 13:54:07
Autor: Maddy
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29-12-2010 13:31, dankalec@op.pl pisze:
faktycznie

wcale sie nie dziwie, ze facet miał cie dosc.

ja juz tez.

EOT.



Gdybys mial racje, to ja nie mialabym tego problemu, z ktorym sie do Was
zwrocilam - skoro w istocie bylabym taka>zla<  i on mialby mnie tak dalece
dosc, to sam by odszedl czym predzej zamiat kurczowo trzymac sie czegos, czego
juz nie ma.

Albo tak bardzo Cię kocha albo tak bardzo nienawidzi.

--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID maddy@esi.com.pl
GG: 5303813

Data: 2010-12-29 13:50:22
Autor: Maddy
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29-12-2010 13:14, dankalec@op.pl pisze:

merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to zaczynasz

wymyślać własne teorie.

wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie powtarzac.



Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek poza formalna
wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest okolicznosc zajmowania
wspolnego lokalu.

Prawo nie wnika w uczucia małżonków. Nikt nie sprawdza, czy się na pewno bardzo kochają i rozumieją, jak biorą ślub. Zakłada się że dwoje dorosłych ludzi wie, co robi, wiążąc się formalnie.
I dopóki ten formalny związek istnieje, nie możesz udawać, ze go nie ma bo się na męża obraziłaś.
Albo jesteś dorosła, uważasz, że z tego małżeństwa nic nie będzie i idziesz po rozwód, albo to jest sprawa dla psychologa a nie dla prawnika.

Nie ma przepisów które regulują rozstrzyganie małżeńskich nieporozumień.
Zdrada nie jest przestępstwem. Zwiedzenie zaufania, kłamstwo też nie.
Z faktem, że nie ma ideałów wśród ludzie i oni nas boleśnie zawodzą trzeba sobie samodzielnie radzić.

Ponieś konsekwencje własnych decyzji. Dorośnij. Czas najwyższy.

--
*** Stosujesz sie do powyższych teorii na własną odpowiedzialność ***

Magdalena "Maddy" Wołoszyk
JID maddy@esi.com.pl
GG: 5303813

Data: 2010-12-29 16:04:47
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Maddy wrote:

W dniu 29-12-2010 13:14, dankalec@op.pl pisze:
> > > merytoryczne wypowiedzi już padły, ale że ci nie pasują to
> > zaczynasz
> > > wymyślać własne teorie.
> > > wiecej merytorycznych wypowiedzi nie bedzie, bo nikt nie lubi sie
> > powtarzac.
> > > > > Nie przypominam sobie zestawienia normatywnego pojecia koniecznosci
> zaspokajania potrzeb rodziny z okolicznoscia braku jakiejkolwiek
> poza formalna wiezi i faktem, ze jedynym co laczy malzonkow jest
> okolicznosc zajmowania wspolnego lokalu.

Prawo nie wnika w uczucia małżonków. Nikt nie sprawdza, czy się
na pewno bardzo kochają i rozumieją, jak biorą ślub. Zakłada
się że dwoje dorosłych ludzi wie, co robi, wiążąc się
formalnie.  I dopĂłki ten formalny związek istnieje, nie moĹźesz
udawać, ze go nie ma bo się na męża obraziłaś.  Albo jesteś
dorosła, uważasz, że z tego małżeństwa nic nie będzie i
idziesz po rozwĂłd, albo to jest sprawa dla psychologa a nie dla
prawnika.

No toż pisze że pozew zamierza w najbliższym czasie złożyć.
I pyta czy póki tego nie zrobiła, ma jakieś możliwości prawne.


Nie ma przepisów które regulują rozstrzyganie małżeńskich
nieporozumień.  Zdrada nie jest przestępstwem. Zwiedzenie zaufania,
kłamstwo też nie.

Ale są podstawą do orzeczenia winy przy rozwodzie, czyż nie?

Z faktem, że nie ma ideałów wśród ludzie i
oni nas boleśnie zawodzą trzeba sobie samodzielnie radzić.

Ponieś konsekwencje własnych decyzji. Dorośnij. Czas najwyższy.

Jeśli to że ktoś się zawiódł na kimś ma być dowodem braku
dojrzałości, to, głupio zapytam - możesz siebie nazwać osobą
dojrzałą? Chyba każdy się kiedyś na kimś zawiódł.

Nawet to że rok czasu trwa ta sytuacja, że zwlekała z pozwem, nie
jest niczym niezwykłym. Normalne - dziesięcioletni związek nie
kaĹźdy potrafi tak szast-prast i do kosza.
Ba, próba ratowania takiego związku, nie podejmowanie decyzji na
gorąco - jest raczej dowodem dojrzałości.

Swoją drogą ten przepis o prawie do używania mieszkania do którego
ma jakieś prawo małżonek jest imho zbyt ogólny.

Bo np. taka sytuacja:
Masz siostrę-mężatkę. Mąż się rozpił, i bije. W dodatku
wyrzucają ich z mieszkania za długi.
Ona się decyduje na rozwód, i żeby uniknęła kolejnego pobicia -
uĹźyczasz jej pokoju w swoim mieszkaniu, aĹź stanie na nogi.
Ale - zanim dostanie rozwĂłd, to potrwa...
Na drugi dzień do mieszkania wprowadza się zawiany mężulo,
obrzyguje ci ściany i nawet nie masz jak go wypędzić, zanim karnie
się go nie skarze za przemoc. Pijak, pewnie ma nawet orzeczenie o
niepełnosprawności...

--
Pozdro
Massai

Data: 2010-12-29 15:15:12
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29.12.2010 11:11, dankalec@op.pl pisze:

Lawa &#8211; wbrew temu co piszesz &#8211; stan faktyczny przedstawilam. Uwazam za

Wiesz, kiedyś było takie powiedzenie: po nazwisku to po pysku...

Ja ci tylko powiem, że jesteś bezczelne chamidło.

zupelnie wystarczajace chociażby wskazanie na:
- anonim;

ROTFL

Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do
przeszczepów. Uwierzysz?

- rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co wskazywal anonim;
- przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Regina probationum

"Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju
własnego i jej ukrywałem przed nią wszelkie moje znajome i spotkania z
nimi - pomimo ich czysto platonicznego, przyjacielskiego charakteru".

I co mu zrobisz?

Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie jednak duze znaczenie.

Jak jesteś taka mundra, że aż łaciną sypiesz, to po cholerę w ogóle
szukasz jakiejkolwiek porady? Sama się tym zajmij - taka mundra jesteś,
że w pół sekundy będziesz mieć wyrok, rozwód i nakaz eksmisji.

Chorobliwosc mojej postawy &#8211; mam wrazenie &#8211; polega na tym, ze nie wyciągałam konsekwencji z wcześniejszych, roznych sytuacji, jak i bezpośrednio po tej, o

Jakich? Konkretnie! Co robił złego, co możesz _udowodnić_?

ktorej tu rozmawiamy. A dalej &#8211; myślałam ze wlasnie po ludzku da się to załatwić, ze nie będzie konieczności &#8222;przymusowego&#8221;, silowego wyprowadzania meza z domu, ze da się to po prostu załatwić w sposób cywilizowany. Odwolywanie się przeze mnie do srodkow niejako ostatecznych wynika natomiast stad, ze te cywilizowane metody nie daly efektu, w każdym razie &#8211; pozytywnego.

Tupnij nogą albo rzuć się na ziemię i zrób histerię krzycząc "JA CHCĘ!
JA CHCĘ! JA CHCĘ!"

Szersze prezentowanie stanu faktycznego uznalam za zbyteczne, bo moje pytanie nie było o szanse na rozwod / orzeczenie jego winy czy jakkolwiek &#8211; o to czy mam racje. Niemniej jednak wobec rozbudowania watku w zupełnie inna strone wskaze chociażby, ze kkolezanka meza w czasie ich znajomości rozwodzila się, a jej obecnie były malzonek jako jeden z argumentow w pozwie rozwodowym wskazal na jej romans z moim mezem. Jak widac nie ja jedna te konkretne okoliczności odebrałam w taki, a nie inny sposób.

No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko
tyle, ile mają w depozytach. Co jest bzdurą.

Pomimo niezrozumialego dla mnie postrzegania mnie jako osoby paranoicznej czy wrecz &#8211; oprawcy wlasnego malzonka, pozew rozwodowy przygotowany jest z opcja bez orzekania o winie. Moim celem nie jest bowiem wbrew sugestiom ani odwet, ani zemsta, ale po prostu &#8211; glebokie, pierwotne już w tej chwili pragnienie spokoju i stabilizacji i ogromna niechęć do babrania się w tym calym syfie.

To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego
spokoju na pewno nie będziesz mieć.

Wobec całkowitego oporu meza, manifestowanego niejednokrotnie w formie agresywnej graniczącej z przemoca psychiczna, a także stanowiska &#8211; sprobuj tylko wnieść pozew to cie urządzę Az w piety ci pojdzie (wulgaryzmy celowo pominiete) plus dzialania podejmowane przez meza w celuz zawodowego

A masz nagranie? Pamiętaj - to nie jest grupa pl.soc.magiel tylko
pl.soc.prawo. Poza jednym wazeliniarzem, wszyscy inni uświadamiają ci,
jak to wygląda z punktu widzenia prawa - a w prawie kwestie dowodowe są
bardzo istotne.

zdyskredytowania mnie  &#8211; jestem strzepkiem nerwow egzystującym w niewielkim mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i uprzejmie czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując mu jego przewin i sytuacji.

O czym ty bredzisz?

Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy jest rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu mogla byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc zaspokajania jej potrzeb.

Ciasna głowa, to się nie mieści.

Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny
małżonek - w sytuacji gdyby mieszkanie było jego, a ty nie miałabyś
gdzie od razu zamieszkać - nie mógł zamknąć tobie drzwi przed nosem i
wygonić na mróz.

Data: 2010-12-29 16:05:46
Autor: dankalec
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Ja ci tylko powiem, że jesteś bezczelne chamidło.

Wiesz, pomimo wielu sympatycznych rzeczy, ktore na moj temat napisales, ja dotad do ublizania sie nie posunelam. Zatem chamem jestes co najwyzej Ty.

Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do

przeszczepów. Uwierzysz?

W sam anonim nie. Ale jezeli zaistnieje jeszcze jakas przeslanka uprawdopodabniajaca, to wrocimy do tematu.

> - rozmowe z mezem na ten temat z jego wypieraniem się tego, na co
wskazywal
> anonim;

> - przyznanie się wreszcie po dlugim czasie z zastrzezeniem odmiennego

> charakteru znajomości. Rozumiem ze dla prawnikow confessio Regina
probationum


"Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju

własnego i jej ukrywałem przed nią wszelkie moje znajome i spotkania z

nimi - pomimo ich czysto platonicznego, przyjacielskiego charakteru".



I co mu zrobisz?

Wskaze ze pozwany przyznal sie wlasnie do nieuczciwosci malzenskiej i dlugotrwalego oklamywania.

> Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego

> przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie

> jednak duze znaczenie.



Jak jesteś taka mundra, że aż łaciną sypiesz, to po cholerę w ogóle

szukasz jakiejkolwiek porady? Sama się tym zajmij - taka mundra jesteś,

że w pół sekundy będziesz mieć wyrok, rozwód i nakaz eksmisji.

Nie sadzilam ze znajomosc laciny jest jednoznaczna z posiadaniem wiedzy z zakresu prawa. Wybacz.

Tupnij nogą albo rzuć się na ziemię i zrób histerię krzycząc "JA CHCĘ!

JA CHCĘ! JA CHCĘ!"

Z jednej strony punktujesz mnie za to, ze probuje rozwiazac sytuacje w sposob niecywilizowany, a z drugiej - gdy wskazuje ze sie mylisz - reagujesz w taki wlasnie sposob.


No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko

tyle, ile mają w depozytach. Co jest bzdurą.

Jednakze okolicznosc, ze ktos inny niezaleznie odebral okreslona sytuacje w sposob identyczny jak ja uprawopodabnia moje twierdzenia. Nawet zatem w braku jednoznacznych dowodow, sedzia wazyc bedzie oswiadczenie moje i meza oraz - zeznania bylego meza tej kobiety co do jego sposobu postrzegania tamtej sprawy.

 
To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego

spokoju na pewno nie będziesz mieć.

Nie robie. Widzisz wlasnie - nie robie. Rozwazam taka mozliwosc wobec stwierdzenia, ze inne metody nie odniosly skutku. I wlasnie zeby nie komplikowac sobie zycia - pytam o ewentualne konsekwencje.


A masz nagranie? Pamiętaj - to nie jest grupa pl.soc.magiel tylko

pl.soc.prawo. Poza jednym wazeliniarzem, wszyscy inni uświadamiają ci,

jak to wygląda z punktu widzenia prawa - a w prawie kwestie dowodowe są

bardzo istotne.


Tak, pl.soc.prawo, a niestety odniesienia do chociazby wykladni art. 28[1]krio jak na lekarstwo. 90% Waszych wypowiedzi kwalifikuje sie pod inna grupe, jako oderwane od zasadniczego przedmiotu tej grupy i tresci mojego posta.

Co do dowodow - mam. Na pismie, glosowe, sms'y, zdjecia, swiadkowie. Nie przypuszczalam jednak, ze aby uzyskac odpowiedz na pytanie - co stanie sie gdy nie wpuszcze do domu - musze najpierw wobec grupy udowodnic wine meza w rozkladzie pozycia.



> zdyskredytowania mnie  &#8211; jestem strzepkiem nerwow egzystującym w
niewielkim
> mieszkaniu w gestej atmosferze wrogości i z obawa o to, jaki może być jego

> nastepny ruch. Jestem zatem winna poszukiwania wyjscia z tej sytuacji. Bo

> zakladam ze każdy z krytycznych wobec mnie adwersarzy grzecznie i
uprzejmie
> czekalby, kulturalnie serwując codziennie obiad małżonkowi i współczując
mu
> jego przewin i sytuacji.



O czym ty bredzisz?

O tym, ze odsadzacie mnie od czci i wiary bezpodstawnie.

> Co do brzmienia rat. 28[1] krio - nie podepre tego madrym wywodem, ale nie

> miesci mi sie w glowie, aby sytuacja, gdy jedynym co mnie z mezem laczy
jest
> rozmalnie istniejacy zwiazek malzenski i fakt zajmowania jednego lokalu
mogla
> byc interpretowana jako >rodzina< i stad wywodzona koniecznosc
zaspokajania
> jej potrzeb.



Ciasna głowa, to się nie mieści.

Znowu mi ublizasz. A nadal nie masz powodu.

Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny

małżonek - w sytuacji gdyby mieszkanie było jego, a ty nie miałabyś

gdzie od razu zamieszkać - nie mógł zamknąć tobie drzwi przed nosem i

wygonić na mróz.

Ale czy tez nie w tym celu (dla uelastycznienia przepisu i zminimalizowania sytuacji paradoksalnych) jest tam ów dodatek o zaspokajaniu potrzeb rodziny?

I dotykamy sedna. Bo w istocie w wiekszosci rozwodzicie sie nad kwestia oceny kto zawinil, jaka wage maja moje twierdzenia itp ble ble ble. A juz nieco mniej chetnych do podjecia merytorycznych rozwazan nad mozliwosciami interpretacyjnymi ww przepisu i efektem subsumpcji zaprezentowanego przeze mnie stanu faktycznego pod ten przepis.

Moze to jednak nie ja - manifestujaca swoj laicyzm - ale Wy, czlonkowie-grupy-
pl.soc.prawo - jestescie za wascy w uszach, zeby sie wziac z tematem za bary? Latwiej jechac po rzeczach z punktu widzenia tematu nieistotnych, ale jakze nosnych w dyskusji.



--


Data: 2010-12-29 16:53:29
Autor: Jotte
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Użytkownik <dankalec@op.pl> napisał w wiadomości news:2de1.000001ff.4d1b4e4anewsgate.onet.pl...

Moze to jednak nie ja - manifestujaca swoj laicyzm - ale Wy, czlonkowie-grupy-
pl.soc.prawo - jestescie za wascy w uszach, zeby sie wziac z tematem za bary?
Latwiej jechac po rzeczach z punktu widzenia tematu nieistotnych, ale jakze
nosnych w dyskusji.

Co za jakaś upierdliwa i bezrozumna baba...
Ile razy ci jeszcze trzeba powtórzyć, że nic nie możesz natychmiastowo zrobić w obecnej sytuacji aby pozbawić męża dostępu do mieszkania, w którym mieszka, a zatem je posiada? I twoi starzy (właściciele mieszkania) też nic nie mogą. Taki jest stan prawny i tyle.
Biedny facet - jeśli tu na grupie taki baboupierd się ujawnia, to co on miał w życiu na codzień..., jak boga kocham, jakże tu się dziwić, że może sobie czasem dla zdrowia psychicznego pofolgował...

--
Jotte

Data: 2010-12-29 21:34:38
Autor: Andrzej Lawa
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
W dniu 29.12.2010 16:05, dankalec@op.pl pisze:

Zaraz może się pojawić anonimowy donos, że handlujesz organami do
przeszczepów. Uwierzysz?

W sam anonim nie.

Dlaczego? U ciebie zaczęło się o uwierzenia w anonim.

Ale jezeli zaistnieje jeszcze jakas przeslanka uprawdopodabniajaca, to wrocimy do tematu.

Och, proszę uprzejmie: twój samochód widziano w okolicy szpitala.

[ciach]

"Wysoki sądzie! Żona zawsze była chorobliwie zazdrosna, więc dla spokoju
własnego i jej ukrywałem przed nią wszelkie moje znajome i spotkania z
nimi - pomimo ich czysto platonicznego, przyjacielskiego charakteru".



I co mu zrobisz?

Wskaze ze pozwany przyznal sie wlasnie do nieuczciwosci malzenskiej i dlugotrwalego oklamywania.

ROTFL

Est nie dziala, nie mniej jednak fakt wielokrotnego, nie tylko ustnego

przyznawania się przez meza do tej znajomości i jej ukrywania, ma dla mnie

jednak duze znaczenie.



Jak jesteś taka mundra, że aż łaciną sypiesz, to po cholerę w ogóle

szukasz jakiejkolwiek porady? Sama się tym zajmij - taka mundra jesteś,

że w pół sekundy będziesz mieć wyrok, rozwód i nakaz eksmisji.

Nie sadzilam ze znajomosc laciny jest jednoznaczna z posiadaniem wiedzy z zakresu prawa. Wybacz.

Tupnij nogą albo rzuć się na ziemię i zrób histerię krzycząc "JA CHCĘ!

JA CHCĘ! JA CHCĘ!"

Z jednej strony punktujesz mnie za to, ze probuje rozwiazac sytuacje w sposob niecywilizowany,

"Punktuję"?? Albo ty i Massai to jedna i ta sama osoba, albo ćpacie to
samo...

a z drugiej - gdy wskazuje ze sie mylisz - reagujesz w taki wlasnie sposob.

JA się mylę? W którym miejscu, hmmm?

No i co z tego? W powszechnym przekonaniu banki mogą pożyczyć tylko
tyle, ile mają w depozytach. Co jest bzdurą.

Jednakze okolicznosc, ze ktos inny niezaleznie odebral okreslona sytuacje w sposob identyczny jak ja uprawopodabnia moje twierdzenia. Nawet zatem w braku

Bzdura. W ten sposób może "udowodnić", że Ziemia jest płaska. Bo ktoś
tak otoczenie odebrał.

jednoznacznych dowodow, sedzia wazyc bedzie oswiadczenie moje i meza oraz - zeznania bylego meza tej kobiety co do jego sposobu postrzegania tamtej sprawy.

ROTFL

To po co sobie komplikujesz życie robiąc jakieś blokady drzwi? Z tego
spokoju na pewno nie będziesz mieć.

Nie robie. Widzisz wlasnie - nie robie. Rozwazam taka mozliwosc wobec stwierdzenia, ze inne metody nie odniosly skutku. I wlasnie zeby nie komplikowac sobie zycia - pytam o ewentualne konsekwencje.

Aaaa - i już kręcisz.

Sama się wcześniej przyznałaś, że nie chciałaś go wpuścić i aż zaczął
wyważać drzwi.

[ciach]

Co do dowodow - mam. Na pismie, glosowe, sms'y, zdjecia, swiadkowie. Nie przypuszczalam jednak, ze aby uzyskac odpowiedz na pytanie - co stanie sie gdy nie wpuszcze do domu - musze najpierw wobec grupy udowodnic wine meza w rozkladzie pozycia.

Plączesz się w zeznaniach. Jesteś niewiarygodna.

[ciach]

O czym ty bredzisz?

O tym, ze odsadzacie mnie od czci i wiary bezpodstawnie.

Ależ ja mam postawę - dostałem anonimowego SMSa oraz inne osoby podobnie
to wszystko odbierają.

Twoje własne argumenty.

CBDO

[ciach]

Ciasna głowa, to się nie mieści.

Znowu mi ublizasz. A nadal nie masz powodu.

Mam.

Przepisy bywają niewygodne, ale istnieją m.in. po to, żeby ten wredny
małżonek - w sytuacji gdyby mieszkanie było jego, a ty nie miałabyś
gdzie od razu zamieszkać - nie mógł zamknąć tobie drzwi przed nosem i
wygonić na mróz.

Ale czy tez nie w tym celu (dla uelastycznienia przepisu i zminimalizowania sytuacji paradoksalnych) jest tam ów dodatek o zaspokajaniu potrzeb rodziny?

Teraz piszę o ogólnych przepisach dotyczących ochrony posiadania i
ochrony praw lokatorów. Skup się.

Data: 2010-12-29 16:12:04
Autor: Massai
jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?
Andrzej Lawa wrote:

W dniu 29.12.2010 11:11, dankalec@op.pl pisze:
> > Lawa &#8211; wbrew temu co piszesz &#8211; stan faktyczny
> przedstawilam. Uwazam za

Wiesz, kiedyś było takie powiedzenie: po nazwisku to po pysku...

Ja ci tylko powiem, że jesteś bezczelne chamidło.

" Jesteś reinkarnacją Berii?"
" Złamałaś prawo wskutek chorobliwej paranoi."
" Pobraliście się po pijanemu? Czy przegraliście zakład?"
" Pieprzysz (bo delikatniej nie da się tego ująć) głupoty."
" I co, żeż będziesz fochy strzelać, że nie wolno zabić kogoś, kto ci
podpadł? Straszne."

Przyganiał kocioł garnkowi.

--
Pozdro
Massai

jak "wyprowadzic" meza z mieszkania?

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona