W dniu 2019-02-19 o 15:49, Olin pisze:
W artykule "Niezwykłe przypadki Jarosława Kaczyńskiego"
http://wyborcza.pl/7,75968,24465178,niezwykle-przypadki-jaroslawa-k.html
jest następujący passus:
"Był prawnikiem, ale nie miał skończonej aplikacji uprawniającej do
wykonywania zawodu prawnika. Miał doktorat obroniony w 1976 roku na
podstawie mało interesującej pracy o roli ciał kolegialnych w kierowaniu
szkołą wyższą, ale kariera naukowa go nie pociągała, choćby dlatego, że nie
znał żadnego obcego języka. Przez kilka lat był starszym bibliotekarzem w
Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego."
Jakie wymagania trzeba spełnić, żeby zrobić doktorat z prawa?
W mojej dziedzinie, żeby w ogóle otworzyć przewód trzeba mieć dwie prace w
czasopismach z tzw. listy filadelfijskiej, w których publikuje się po
angielsku. Przed dopuszczeniem do obrony trzeba zdać, między innymi,
egzamin z angielskiego, a i bez doktoratu trzeba czytać w języku
zagranicznym i porozumiewać się z kolegami z innych krajów.
Jak zatem można zostać doktorem z taką ułomnością? Czy na wydziałach prawa
są etatowi tłumacze, którzy jeżdżą z pracownikami na konferencje i
stypendia tudzież tłumaczą im publikacje?
Co to za studia bez nauki jęz. angielskiego i niemieckiego. To jakis nonsens!
--
animka
|