Data: 2010-05-10 08:06:10 | |
Autor: chary | |
jeszcze jeden rowerzysta... | |
On Mon, 10 May 2010 02:14:24 +0200, Titus_Atomicus@somewhere.in.the.world
wrote: ... czyli z ziemi angielskiej do Polski: Też tak kiedyś jechałem, ale w przeciwną stronę. Przy czym: - nie chcialem zwrocic niczyjej uwagi na turystykę abocyjną - nie bylem zbulwersowany akcją SROM-u - nie związałem się z ruchem obrońców życia poczętego w 30. rocznicę uchwalenia ustawy zezwalającej na aborcję. - nie widziałem w tv (bo nie posiadam) kard. Hume'a wrzucającego do Tamizy róże. - nie chciałem upamiętniać wszystkich nienarodzonych dzieci - podczas podróży nie rozmyślałem o więźniach, którzy zginęli w Auschwitz - nie ciekawiło mnie czy w UK znajdę jakiś pomnik nienarodzonych dzieci, pod którym nie chciałem składać kwiatów Po prostu ot tak sobie, nieideologicznie jechałem sobie dla samej przyjemności jazdy. Cieszę się, że jestem dziwny. -- pozdrawiam, Marek Sosnowski "Nauka nigdy nikomu nie zaszkodzila. Prawie nigdy. I prawie nikomu" |
|