Data: 2010-03-13 11:56:30 | |
Autor: pzw | |
jutro rocznica katastrofy | |
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?
Zibi |
|
Data: 2010-03-13 12:56:43 | |
Autor: Vex | |
jutro rocznica katastrofy | |
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę? Jutro o 12.00 i 23.00 na kanale Discovery będą dokumenty o katastrofach Kopernika i Kościuszki. Pozdrowienia, T. |
|
Data: 2010-03-13 13:49:38 | |
Autor: Ralf | |
jutro rocznica katastrofy | |
Vex pisze:
pzw pisze:Jak ktoś nie ma discovery http://www.onet.tv/historia-najwiekszej-katastrofy-w-historii-polskiego-lotnictwa,5548213,5,klip.html# -- pozdrawiam Ralf |
|
Data: 2010-03-13 14:10:25 | |
Autor: FD | |
jutro rocznica katastrofy | |
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę? czyli konkretnie co ? |
|
Data: 2010-03-13 14:48:32 | |
Autor: Delfino Delphis | |
jutro rocznica katastrofy | |
FD wrote:
czyli konkretnie co ? Mnie zastanawia, czy ktoś zrobił kiedyś statystyki awaryjności tych samolotów. Na tyle na ile mam wrażenie, to takie DC-10 rozbijały się w tych czasach cholernie często. |
|
Data: 2010-03-13 14:05:59 | |
Autor: Jarosław Sokołowski | |
jutro rocznica katastrofy | |
Delfino Delphis napisał:
czyli konkretnie co ? Nie wiem czy to pełne dane, ale raczej tak: http://aviation-safety.net/database/type/type.php?type=313 http://aviation-safety.net/database/type/type.php?type=352 Ił-62 -- 21 katastrof, 1077 ofiar śmiertelnych DC-10 -- 26 katastrof, 1261 ofiar śmiertelnych DC-10 wyprodukowano trochę więcej niż Ił-62 (w proporcjach podobnych do liczby ofiar i katastrof). Które ile godzin spędziły w powietrzy, trudno będzie dociec, ale prawie idealna zbieżność wskaźników jest uderzająca. -- Jarek |
|
Data: 2010-03-13 23:20:23 | |
Autor: Dariusz K. Ładziak | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik FD napisał:
pzw pisze: Chocby to że w filmiku onetowskim wciskają dwa kity: Po pierwsze to nie tak sobie załoga zdecydowała że nie siadają w Modlinie a wojsko odpowiedziało ze siadać owszem mogą ale gasić to się będą sami bo dwoma jelczami do kilkudziesięciu ton paliwa to wojskowi strażacy nie mają po co wyjeżdżać. Po drugie lądowanie na 33 delikatnie zasugerowano kapitanowi nie tyle ze względu na wiatr - bo prawie pewne było że się lecą rozbić na lotnisku z asystą służb ratowniczych, że samolot jest nie do uratowania i tylko o ludzi chodzi, wyhamują czy trochę przerżną pas to już w takiej sytuacji pryszcz - a ze względu na to żeby nie podchodzili nad miastem. Chyba rok później w Amsterdamie można było obejrzeć czym się mogło to skończyć u nas. Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta. -- Darek |
|
Data: 2010-03-14 15:15:40 | |
Autor: reader | |
jutro rocznica katastrofy | |
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta. Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące zaniedbania obsługi technicznej LOT podyktowane koniecznością oszczędzania dewiz. |
|
Data: 2010-03-14 16:04:25 | |
Autor: Artur Miller | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "reader" <no@spam.net> napisał w wiadomości news:hnir2l$2qu$1news.onet.pl... Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta. zakładam, ze wersja ze zmęczeniem wału turbiny jest prawdziwa, więc jaki związek ma zmęczeniowe uszkodzenie elementu silnika z oszczędnością dewiz ? czy kontrola poprawności wykonania elementów silnika jest częścią onsługi serwisowej, która była zaniechana z powodu oszczędności ? @ |
|
Data: 2010-03-14 19:09:04 | |
Autor: Lukasz Trabinski | |
jutro rocznica katastrofy | |
reader <no@spam.net> wrote:
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta. Gdyby tak rzeczywiście było, to czemu awaria (prawie identyczna, w silniku było jeszcze więcej fuszerek, w tym modyfikacje sposobu smarowania łożyska) powtórzyło się to 7 lat później? -- ŁT |
|
Data: 2010-03-14 21:43:26 | |
Autor: reader | |
jutro rocznica katastrofy | |
Artykuł dot. Kopernika, wcale nie chwali radzieckiej techniki i oczywiście piszą, że silniki były fatalnej jakości. Natomiast "nowe" wieści dotyczą tego, że LOT w celach oszczędnościowych świadomie montował niesprawne silniki. Nie wszystkie 4 ale mieszali silniki dobre z niesprawnymi (zwali je "liderami"), czyli takimi, które miały ponad dopuszczalny przebieg. Dyrekcja LOT wpadła na pomysł by resurs silników wydłużyć dwukrotnie pomimo negatywnej opinii radzieckich konstruktorów. Po wydłużeniu resursu liczba awarii silników wzrosła w wyniku czego często zdarzało się, że samoloty wracały z NY bez pasażerów na trzech silnikach. Wykruszone albo pogięte łopatki turbiny były przyczyną większości awarii.Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące Aby ograniczyć kupowanie paliwa za dewizy samoloty tankowano tak aby mogły w ostatniej chwili oderwać się od ziemi i w NY lądowali często na rezerwie paliwa. Moc startowa trwała więc odpowiednio dłużej niż średnio, co miało wpływ na żywot tych "delikatnych" silników. Silnik nr 2, który był bezpośrednio przyczyną katastrofy miał rysę na wale turbiny niskoobrotowej powstałą od noża tokarskiego, co miało świadczyć o naprawie silnika w Polsce domowym sposobem. W Koperniku jeszcze przed wylotem do NY stwierdzono w pierwszym silniku wgięcie łopatki turbiny na jej krawędzi natarcia a mimo to dopuszczono samolot do lotu. Silnik nr 3 Kopernika miał wylatanych 8,2 tys. godzin bez remontu. Zatem Kopernik miał sprawny tylko jeden silnik - nr 4. (na podstawie artykułu z Newsweeka nr 11/2010 z dnia 14.03.10) |
|
Data: 2010-03-15 00:04:09 | |
Autor: QJ | |
jutro rocznica katastrofy | |
tego, że LOT w celach oszczędnościowych świadomie montował niesprawne http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/zatajona-prawda-- dlaczego-zginela-anna-jantar,55047,7 |
|
Data: 2010-03-15 02:41:59 | |
Autor: Artur Miller | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "reader" <no@spam.net> napisał w wiadomości news:hnjhqa$28i$1news.onet.pl...
moment, mozesz rozwinąć temat ? po co ktoś miał toczyć wewnętrzną powierzchnię wału podczas remontu ? po spawaniu ? znaczy ze co, ze urwał się juz wczesniej i trzeba było go pokleić ? jak juz sie jaką teorię snuje, to niech się ona opiera na jakichs sensownych podstawach ... @ |
|
Data: 2010-03-15 17:19:14 | |
Autor: reader | |
jutro rocznica katastrofy | |
Nie wiem, nie znam się na tym. W artykule jest też przedstawiona druga opinia wskazująca na to, że mogło to też powstać już podczas produkcji silnika: http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/zatajona-prawda-- dlaczego-zginela-anna-jantar,55047,5Silnik nr 2, który był bezpośrednio przyczyną katastrofy miał rysę na wale turbiny niskoobrotowej powstałą od noża tokarskiego, co miało świadczyć o naprawie silnika w Polsce domowym sposobem. Wg mnie, jeśli doświadczenia z eksploatacji tych silników były takie, że połowa silników wymagała remontu po przebiegu ok. 50% resursu to ten resurs trzeba było raczej odpowienio skrócić a nie wydłużać. Gdyby tak zrobiono to być może nie doszło by do katastrofy Kościuszki. |
|
Data: 2010-03-15 17:29:45 | |
Autor: reader | |
jutro rocznica katastrofy | |
Silnik nr 2 już przez rok przed katastrofą wykazywał zwiększone wibracje. To chyba wystarczający sygnał aby go nie używać i zajrzeć do środka.
|
|
Data: 2010-03-14 17:18:08 | |
Autor: /dev/SU45 | |
jutro rocznica katastrofy | |
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który Wtedy taka była technologia także na zachodzie, tego typu awarie nie należały do rzadkości. Zdarzały się uncointained engine destruction na DC-9 z szatkowaniem pasażerów przez kawałki łopatek turbiny... faktem jest że dokonał się ogromny postęp i dziś właściwie problem został wyeliminowany. |
|
Data: 2010-03-14 21:16:04 | |
Autor: saturn5 | |
jutro rocznica katastrofy | |
Wtedy taka była technologia także na zachodzie, Technika na zachodzie byla wtedy juz o niebo lepsza. Porownywalny czasowo i wzrokowo do Il-62 angielski VC-10 mial juz wtedy hydrauliczne wspomagania lotek, potrojne uklady hydrauliczne, nie mowiac o wielu innych aspektach konstrukcji lotniczych waznych dla lini lotniczych jak ekonomicznosc silnikow, latwosc zaladunku, itp. Sowiecka mysl techniczna byla wtedy glownie skierowana w strone ilosci a nie jakosci. -- |
|
Data: 2010-03-14 22:32:36 | |
Autor: /dev/SU45 | |
jutro rocznica katastrofy | |
Sowiecka mysl techniczna byla wtedy glownie skierowana Nie neguję tego, to był czas gdy zachód zaczął na dobre uciekać, sowieci nie bardzo byli w stanie zmierzyć się z szerokim kadłubem, silnikiem turbowentylatorowym, kompozytami, komputerami itd. Ale faktem jest że rozwalenie się silnika nie było wtedy taką rzadkością jak obecnie, i miało skutki równie tragiczne jak w Iłach. Poza tym, Iły LOTu miały pecha pod tym względem. W pozostałych maszynach zjawisko nie wystąpiło, a w ogóle sporo wypadków Ił-62 było spowodowanych przez inne przyczyny, także błędy ludzkie. |
|
Data: 2010-03-15 15:08:31 | |
Autor: Piotrp_de | |
jutro rocznica katastrofy | |
> Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który Urwanie łopatki, a ukręcenie wału to dość znacząca różnica. Jedna łopatka nie zdewastuje aż tak swojego "sąsiedztwa" jak pękająca na skutek siły odśrodkowej (poprzez nadmierne rozkręcenie) cała tarcza turbiny... To chyba taka trochę zasadnicza różnica? Pozdrawiam Piotr http://www.piotrp.de -- |
|
Data: 2010-03-16 13:58:34 | |
Autor: /dev/SU45 | |
jutro rocznica katastrofy | |
Urwanie łopatki, a ukręcenie wału to dość znacząca różnica. Jedna łopatka nie A czy sławne Sioux City to też nie było ukręcenie wału, czy "tylko" urwanie łopatek? Jak widać, efekt podobny. Tylko umieszczenie silnika w stateczniku mniej korzystne niż w Tu154 (i L-1011). |
|
Data: 2010-03-16 17:36:09 | |
Autor: porterhouse | |
jutro rocznica katastrofy | |
A czy sławne Sioux City to też nie było ukręcenie wału, czy "tylko" urwanie łopatek? Jak widać, efekt podobny. 2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna twierdzic ze efekt koncowy jednak znacznie lepszy. Nie doszlo tam do ukrecenia walu. -- |
|
Data: 2010-03-16 21:22:37 | |
Autor: /dev/SU45 | |
jutro rocznica katastrofy | |
2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna twierdzic ze To akurat wynikło z innych czynników, mniej paliwa, ocalone silniki na skrzydłach z możliwością sterowania ciągiem, brak pożaru i chyba jednak lepsza decyzja o lądowaniu natychmiast jak się dało, no i ze zwykłego szczęścia. Samolot rozpadł się na kawałki i w tych nietkniętych większość osób przeżyło. Nie doszlo tam do ukrecenia walu. Tym bardziej więc dziwi rozmiar zniszczeń. |
|
Data: 2010-03-17 02:10:59 | |
Autor: Dariusz K. Ładziak | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik /dev/SU45 napisał:
2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby w Modlinie parę pathfinderów stało i z setka karetek w okolicy to mogliby i w Modlinie siadać. -- Darek |
|
Data: 2010-03-17 07:45:55 | |
Autor: /dev/SU45 | |
jutro rocznica katastrofy | |
Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby Te służby i tak niewiele by zdziałały. W Sioux City karetki i lotnicza straż pożarna były przygotowane a i tak samolot zderzył się z ziemią w innym miejscu niż planowano i duża część ofiar zginęła z powodu zatrucia się dymem z paliwa w sekcji za skrzydłami. Natomiast z innych kawałków kadłuba pasażerowie wychodzili o własnych siłach. Tutaj też jedyną szansą by ktokolwiek przeżył było rozpadnięcie się kadłuba na kawałki. |
|
Data: 2010-03-18 01:15:09 | |
Autor: Dariusz K. Ładziak | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik /dev/SU45 napisał:
Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby Ale była jakaś sensowna straż pożarna i jakieś sensowne karetki - zestaw to z dwoma Jelczami straży lotniskowej w Modlinie i najwyżej trzema karetkami z Nowego Dworu... Tak wyglądała ówczesna (boję się myśleć że i współczesna) nędza służb ratowniczych w Najjaśniejszej. -- Darek |
|
Data: 2010-03-31 09:53:52 | |
Autor: Robert Tomasik | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w wiadomości news:hnrs04$mv4$1nemesis.news.neostrada.pl...
Ale była jakaś sensowna straż pożarna i jakieś sensowne karetki - zestaw to z dwoma Jelczami straży lotniskowej w Modlinie i najwyżej trzema karetkami z Nowego Dworu... Tak wyglądała ówczesna (boję się myśleć że i współczesna) nędza służb ratowniczych w Najjaśniejszej. Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego Dworu. Podesłanei karetek z Warszawy, to też kwestia kilkunastu minut. Przecież i tak na lotnisku Okęcie nie ma setki karetek przecież. |
|
Data: 2010-04-07 00:40:45 | |
Autor: Dariusz K. Ładziak | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik Robert Tomasik napisał:
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w Czym chciałbyś wzmacniać? Jelczami czy Starami? Czy jesteś świadom jak wygląda i od czego silnik ma lotniskowy samochód gaśniczy? Bydlę zabierające kilkanaście ton wody i startujące jak dobra osobówka? Do palących się kilkudziesięciu ton nafty zwykły samochód pożarniczy nie będzie się w stanie zbliżyć na zasięg rzutu z działka - bo nie ma na ten przykład instalacji do polewania nadwozia wodą. Karetki? Z Warszawy do Nowego Dworu jechały by (z przebiciem się przez miasto) ciężko powyżej pół godziny. Drugie pół z każdym pacjentem by wracały - bo szpital w Nowym Dworze by takiej ilości pacjentów na raz nie przerobił (brak sal, brak ludzi - nie o łóżka tu chodzi, można kłaść na podłodze ale ktoś musi się pacjentami zająć...). Pierwsza odpowiedź wojskowych strażaków z Modlina była taka że jak im z niespuszczonym paliwem i palący się IŁ62M na pasie siądzie to oni wsiadają w te dwa Jelcze i na sygnale spieprzają jak najdalej. Okęcie dawało dużo lepsze zabezpieczenie na okoliczność nieuchronnego w takiej sytuacji rozbicia maszyny. -- Darek |
|
Data: 2010-04-07 10:49:48 | |
Autor: Kacper Perschke | |
jutro rocznica katastrofy | |
Dnia 06.04.2010 Dariusz K. Ĺadziak <ladzk@ladzk.pol.pl> napisaĹ/a:
UĹźytkownik Robert Tomasik napisaĹ: Lanie wody i pierdoĹy. [...] Dariuszu, Ty to wiesz, i ja to wiem i parÄ innych osĂłb to wie. Na takich goĹci jak Robert co to nawet siÄ wĹasnym samochodem nie przejadÄ (dzisiaj to juĹź i tak trasa szybkiego ruchu) i nie sprawdzÄ , ale lejÄ gĹupotÄ strumieniami szkoda czasu. KAcper |
|
Data: 2010-04-07 12:07:21 | |
Autor: zenzen | |
jutro rocznica katastrofy | |
(dzisiaj to już i tak trasa szybkiego ruchu) i nie sprawdzą, ale leją głupotę co niezmienia tego, zę niewybranie Modlina było blendem. Żałowali połamać podwozie a wszyscy zgineli (dobranoc....) jk |
|
Data: 2010-04-07 12:35:19 | |
Autor: Michal Jankowski | |
jutro rocznica katastrofy | |
"Dariusz K. Ładziak" <ladzk@ladzk.pol.pl> writes:
Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego A wiecie, że została wtedy podjęta taka próba? O tym, że "coś się musiało stać" dowiedzieliśmy sie w ten sposób, że będąc na działce na Kępie Potockiej usłyszeliśmy syreny kilkunastu (na słuch) pojazdów wyjeżdżających z Warszawy na północ. Po jakichś 20 minutach wracały... MJ |
|
Data: 2010-04-07 21:11:16 | |
Autor: Robert Tomasik | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w wiadomości news:hpgdei$k2h$1atlantis.news.neostrada.pl... Czym chciałbyś wzmacniać? Jelczami czy Starami? Czy jesteś świadom jak wygląda i od czego silnik ma lotniskowy samochód gaśniczy? Bydlę zabierające kilkanaście ton wody i startujące jak dobra osobówka? Do palących się kilkudziesięciu ton nafty zwykły samochód pożarniczy nie będzie się w stanie zbliżyć na zasięg rzutu z działka - bo nie ma na ten przykład instalacji do polewania nadwozia wodą. A możesz "krynico wiedzy" przypomnieć, czym gaszono pożary samolotów, zanim do Polski sprowadzono odpowiednie pojazdy? Czy może Twoim zdaniem one od zawsze były? Strażakiem nie jestem. Jakbym musiał podjeżdżać się do tych płonących ton nafty, to pewnie pianą bym polewał drogę przed sobą. Ale pewnie wiesz lepiej się na tym znasz. Karetki? Z Warszawy do Nowego Dworu jechały by (z przebiciem się przez miasto) ciężko powyżej pół godziny. Drugie pół z każdym pacjentem by wracały - bo szpital w Nowym Dworze by takiej ilości pacjentów na raz nie przerobił (brak sal, brak ludzi - nie o łóżka tu chodzi, można kłaść na podłodze ale ktoś musi się pacjentami zająć...). Awaryjne lądowanie dało się przewidzieć kilkanaście minut przed zdarzeniem. Wiec podejmując stosowną decyzję mogły być tam kilka minut po wypadku, choć to generalnie dywagacje. Kilka karetem pierwszych mogło się pojawić przecież z Nowego Dworu. Kolejne niekoniecznie musiały być z najodleglejszej stacji pogotowia. Jakaś stacja pewnie jest w Legionowie, bo to spora miejscowość, a stamtąd na sygnale w kilkanaście minut da się dojechać do Modlina. Przy czym opieram się na obecnej sieci dróg i nie wiem, jak to wyglądało te kilkadziesiąt lat temu. Obecnie, to droga jest mniej wiecej prosta. Oczywiście sensowny jest argument szpitali, których w Warszawie jest więcej. Z tym, że zauważ, że jakby udało im się usiąść mniej więcej w jednym kawałki, to obrażenia nie byłyby na tyle poważne, by nie dało się tego doraźnie zaopatrzyć na tę półgodzinną drogę do dowolnegos zpitala w Warszawie. A jakby glebnęli poważnie to po wybuchu tego paliwa karetki byw ogóle raczej ne były potzrebne najpewniej. Pierwsza odpowiedź wojskowych strażaków z Modlina była taka że jak im z niespuszczonym paliwem i palący się IŁ62M na pasie siądzie to oni wsiadają w te dwa Jelcze i na sygnale spieprzają jak najdalej. Niezbyt mądra, tym nie mniej być może merytoryczne poprawna. Ale w tamtych czasach poza Okęciem żadne loitnisko chyba nie miało odpowiedniego sprzętu, a samoloty latały. Balice sprzęt kupowały chyba gdzieś na przełomie 80/90-tych lat, bowiem pamiętam tę fetę. Okęcie dawało dużo lepsze zabezpieczenie na okoliczność nieuchronnego w takiej sytuacji rozbicia maszyny. Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało. |
|
Data: 2010-04-07 21:49:01 | |
Autor: zenzen | |
jutro rocznica katastrofy | |
Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.przy dzisiejszej wiedzy wiemy że w Modlinie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych jk |
|
Data: 2010-04-07 22:26:37 | |
Autor: Andżor | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpinje$j10$1news.onet.pl... Podaj źródła tej wiedzy wszystkowiedzący kontrolerzyno z jaguara. |
|
Data: 2010-04-08 00:30:56 | |
Autor: Robert Tomasik | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpinje$j10$1news.onet.pl...
Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie niesie ze sobą jakieś prawdopodobieństwo katastrofy. A ten samolot był dość poważnie uszkodzony. |
|
Data: 2010-04-08 11:40:40 | |
Autor: zenzen | |
jutro rocznica katastrofy | |
Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie przespałaś rewoluncję technologiczną? Dzisiejsze komputery sa w stanie wysymulować prawie z pewnością te wnioski jk |
|
Data: 2010-04-08 23:26:58 | |
Autor: Robert Tomasik | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpk8aq$bfc$1news.onet.pl... Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie Komputery mogą wiele, ale nie są w stanie przewidzieć zdarzeń nieprzewidywalnych. Choćby przewidzieć, że wał turbiny się ukręci. |
|
Data: 2010-04-07 23:51:50 | |
Autor: JJR | |
jutro rocznica katastrofy | |
Robert Tomasik wrote:
Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało. Tylko że w sytuacji kiedy nie były znane rozmiary uszkodzenia nikt nie zamierzał ryzykować lądowania na gorzej przygotowanym lotnisku, bo niby w imię czego? Nie mówiąc już o tym, że ten silnik się ostatecznie rozleciał nie ot tak sobie, ale po nagłym dodaniu mocy przy próbie przejścia na drugi krąg z powodu niepewności co do podwozia. A ponieważ kontrolce podwozia było dokładnie wszystko jedno jaki pas ma pod sobą, w Modlinie mogło się zdarzyć to samo. O tyle też dyskusja o ewentualnej wyższości Modlna nad Okęciem jest bezprzedmiotowa. -- pzdr, Jędrzej Zwijasz? www.zwijaj.pl |
|
Data: 2010-04-08 00:34:23 | |
Autor: Robert Tomasik | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik "JJR" <jaxa@uni.wroc.ANTYSPAM.pl> napisał w wiadomości news:hpiube$2ku$1node1.news.atman.pl... Robert Tomasik wrote: I to najlepszy argument moim zdaniem. Tak naprawdę najprawdopodobniej doszło by do katastrofy w innym miejscu. I z tym się zgadzam. Natomiast nie z argumentem braku służb ratowniczych. Gdyby im się udało siąść w jednym kawałki również i w Modlinie by się je dało zorganizować. |
|
Data: 2010-04-08 01:22:06 | |
Autor: Dariusz K. Ładziak | |
jutro rocznica katastrofy | |
Użytkownik JJR napisał:
Robert Tomasik wrote: Coś ci się pokróliczkowało. Nie "drugi krąg" a kolizja z planami wojska - za wolno nabierali wysokości a nie szło skoordynować wejścia w przestrzeń zarezerwowaną dla wojska (tak, wtedy to były zupełnie odrębne kontrole lotów z minimalną ilością punktów styku - informacja musiała zasuwać na sama górę i spowrotem po drugiej stronie wracać na dół...). Drugie kółko nad Okęciem pół godziny po starcie zaczynane nad Tczewem? Drugie kółko to było siedem lat wcześniej i po drugiej stronie lotniska. -- Darek |