Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.lotnictwo   »   jutro rocznica katastrofy

jutro rocznica katastrofy

Data: 2010-03-13 11:56:30
Autor: pzw
jutro rocznica katastrofy
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?

Zibi

Data: 2010-03-13 12:56:43
Autor: Vex
jutro rocznica katastrofy
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?

Zibi

Jutro o 12.00 i 23.00 na kanale Discovery będą dokumenty o katastrofach Kopernika i Kościuszki.

Pozdrowienia,
T.

Data: 2010-03-13 13:49:38
Autor: Ralf
jutro rocznica katastrofy
Vex pisze:
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?

Zibi

Jutro o 12.00 i 23.00 na kanale Discovery będą dokumenty o katastrofach Kopernika i Kościuszki.

Pozdrowienia,
T.


Jak ktoś nie ma discovery
http://www.onet.tv/historia-najwiekszej-katastrofy-w-historii-polskiego-lotnictwa,5548213,5,klip.html#

--
pozdrawiam
Ralf

Data: 2010-03-13 14:10:25
Autor: FD
jutro rocznica katastrofy
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?


czyli konkretnie co ?

Data: 2010-03-13 14:48:32
Autor: Delfino Delphis
jutro rocznica katastrofy
FD wrote:

czyli konkretnie co ?

Mnie zastanawia, czy ktoś zrobił kiedyś statystyki awaryjności tych
samolotów. Na tyle na ile mam wrażenie, to takie DC-10 rozbijały się w tych
czasach cholernie często.

Data: 2010-03-13 14:05:59
Autor: Jarosław Sokołowski
jutro rocznica katastrofy
Delfino Delphis napisał:

czyli konkretnie co ?

Mnie zastanawia, czy ktoś zrobił kiedyś statystyki awaryjności tych
samolotów. Na tyle na ile mam wrażenie, to takie DC-10 rozbijały się
w tych czasach cholernie często.

Nie wiem czy to pełne dane, ale raczej tak:

http://aviation-safety.net/database/type/type.php?type=313
http://aviation-safety.net/database/type/type.php?type=352

Ił-62 -- 21 katastrof, 1077 ofiar śmiertelnych
DC-10 -- 26 katastrof, 1261 ofiar śmiertelnych

DC-10 wyprodukowano trochę więcej niż Ił-62 (w proporcjach podobnych do
liczby ofiar i katastrof). Które ile godzin spędziły w powietrzy, trudno
będzie dociec, ale prawie idealna zbieżność wskaźników jest uderzająca.

--
Jarek

Data: 2010-03-13 23:20:23
Autor: Dariusz K. Ładziak
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik FD napisał:
pzw pisze:
ciekawe kiedy wreszcie ktos bedzie buął odwage opublikowac prawdę?


czyli konkretnie co ?

Chocby to że w filmiku onetowskim wciskają dwa kity:

Po pierwsze to nie tak sobie załoga zdecydowała że nie siadają w Modlinie a wojsko odpowiedziało ze siadać owszem mogą ale gasić to się będą sami bo dwoma jelczami do kilkudziesięciu ton paliwa to wojskowi strażacy nie mają po co wyjeżdżać.
Po drugie lądowanie na 33 delikatnie zasugerowano kapitanowi nie tyle ze względu na wiatr - bo prawie pewne było że się lecą rozbić na lotnisku z asystą służb ratowniczych, że samolot jest nie do uratowania i tylko o ludzi chodzi, wyhamują czy trochę przerżną pas to już w takiej sytuacji pryszcz - a ze względu na to żeby nie podchodzili nad miastem. Chyba rok później w Amsterdamie można było obejrzeć czym się mogło to skończyć u nas.

Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta.

--
Darek

Data: 2010-03-14 15:15:40
Autor: reader
jutro rocznica katastrofy
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta.

Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące zaniedbania obsługi technicznej LOT podyktowane koniecznością oszczędzania dewiz.

Data: 2010-03-14 16:04:25
Autor: Artur Miller
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "reader" <no@spam.net> napisał w wiadomości news:hnir2l$2qu$1news.onet.pl...
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta.

Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące zaniedbania obsługi technicznej LOT podyktowane koniecznością oszczędzania dewiz.

zakładam, ze wersja ze zmęczeniem wału turbiny jest prawdziwa, więc jaki związek ma zmęczeniowe uszkodzenie elementu silnika z oszczędnością dewiz ? czy kontrola poprawności wykonania elementów silnika jest częścią onsługi serwisowej, która była zaniechana z powodu oszczędności ?

@

Data: 2010-03-14 19:09:04
Autor: Lukasz Trabinski
jutro rocznica katastrofy
reader <no@spam.net> wrote:
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który się rozpadł przez fuszerkę producenta.

Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące zaniedbania obsługi technicznej LOT podyktowane koniecznością oszczędzania dewiz.

Gdyby tak rzeczywiście było, to czemu awaria (prawie identyczna, w silniku
było jeszcze więcej fuszerek, w tym modyfikacje sposobu smarowania łożyska)
powtórzyło się to 7 lat później?

--
ŁT

Data: 2010-03-14 21:43:26
Autor: reader
jutro rocznica katastrofy
Wg artykułu z ostatniego Newsweeka do problemu przyczyniły się rażące
zaniedbania obsługi technicznej LOT podyktowane koniecznością oszczędzania
dewiz.

Gdyby tak rzeczywiście było, to czemu awaria (prawie identyczna, w silniku
było jeszcze więcej fuszerek, w tym modyfikacje sposobu smarowania łożyska)
powtórzyło się to 7 lat później?

Artykuł dot. Kopernika, wcale nie chwali radzieckiej techniki i oczywiście piszą, że silniki były fatalnej jakości. Natomiast "nowe" wieści dotyczą tego, że LOT w celach oszczędnościowych świadomie montował niesprawne silniki. Nie wszystkie 4 ale mieszali silniki dobre z niesprawnymi (zwali je "liderami"), czyli takimi, które miały ponad dopuszczalny przebieg. Dyrekcja LOT wpadła na pomysł by resurs silników wydłużyć dwukrotnie pomimo negatywnej opinii radzieckich konstruktorów.  Po wydłużeniu resursu liczba awarii silników wzrosła w wyniku czego często zdarzało się, że samoloty wracały z NY bez pasażerów na trzech silnikach. Wykruszone albo pogięte łopatki turbiny były przyczyną większości awarii.

Aby ograniczyć kupowanie paliwa za dewizy samoloty tankowano tak aby mogły w ostatniej chwili oderwać się od ziemi i w NY lądowali często na rezerwie paliwa. Moc startowa trwała więc odpowiednio dłużej niż średnio, co miało wpływ na żywot tych "delikatnych" silników.

Silnik nr 2, który był bezpośrednio przyczyną katastrofy miał rysę na wale turbiny niskoobrotowej powstałą od noża tokarskiego, co miało świadczyć o naprawie silnika w Polsce domowym sposobem.

W Koperniku jeszcze przed wylotem do NY stwierdzono w pierwszym silniku wgięcie łopatki turbiny na jej krawędzi natarcia a mimo to dopuszczono samolot do lotu. Silnik nr 3 Kopernika miał wylatanych 8,2 tys. godzin bez remontu. Zatem Kopernik miał sprawny tylko jeden silnik - nr 4.

(na podstawie artykułu z Newsweeka nr 11/2010 z dnia 14.03.10)

Data: 2010-03-15 00:04:09
Autor: QJ
jutro rocznica katastrofy
tego, że LOT w celach oszczędnościowych świadomie montował niesprawne

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/zatajona-prawda-- dlaczego-zginela-anna-jantar,55047,7

Data: 2010-03-15 02:41:59
Autor: Artur Miller
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "reader" <no@spam.net> napisał w wiadomości news:hnjhqa$28i$1news.onet.pl...

Silnik nr 2, który był bezpośrednio przyczyną katastrofy miał rysę na wale turbiny niskoobrotowej powstałą od noża tokarskiego, co miało świadczyć o naprawie silnika w Polsce domowym sposobem.


moment, mozesz rozwinąć temat ? po co ktoś miał toczyć wewnętrzną powierzchnię wału podczas remontu ? po spawaniu ? znaczy ze co, ze urwał się juz wczesniej i trzeba było go pokleić ? jak juz sie jaką teorię snuje, to niech się ona opiera na jakichs sensownych podstawach ...

@

Data: 2010-03-15 17:19:14
Autor: reader
jutro rocznica katastrofy
Silnik nr 2, który był bezpośrednio przyczyną katastrofy miał rysę na wale turbiny niskoobrotowej powstałą od noża tokarskiego, co miało świadczyć o naprawie silnika w Polsce domowym sposobem.


moment, mozesz rozwinąć temat ? po co ktoś miał toczyć wewnętrzną powierzchnię wału podczas remontu ? po spawaniu ? znaczy ze co, ze urwał się juz wczesniej i trzeba było go pokleić ? jak juz sie jaką teorię snuje, to niech się ona opiera na jakichs sensownych podstawach ...

Nie wiem, nie znam się na tym. W artykule jest też przedstawiona druga opinia wskazująca na to, że mogło to też powstać już podczas produkcji silnika: http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spoleczenstwo/zatajona-prawda-- dlaczego-zginela-anna-jantar,55047,5

Wg mnie, jeśli doświadczenia z eksploatacji tych silników były takie, że połowa silników wymagała remontu po przebiegu ok. 50% resursu to ten resurs trzeba było raczej odpowienio skrócić a nie wydłużać. Gdyby tak zrobiono to być może nie doszło by do katastrofy Kościuszki.

Data: 2010-03-15 17:29:45
Autor: reader
jutro rocznica katastrofy
Silnik nr 2 już przez rok przed katastrofą wykazywał zwiększone wibracje. To chyba wystarczający sygnał aby go nie używać i zajrzeć do środka.

Data: 2010-03-14 17:18:08
Autor: /dev/SU45
jutro rocznica katastrofy
Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który
się rozpadł przez fuszerkę producenta.

Wtedy taka była technologia także na zachodzie, tego typu awarie nie należały do rzadkości. Zdarzały się uncointained engine destruction na DC-9 z szatkowaniem pasażerów przez kawałki łopatek turbiny... faktem jest że dokonał się ogromny postęp i dziś właściwie problem został wyeliminowany.

Data: 2010-03-14 21:16:04
Autor: saturn5
jutro rocznica katastrofy

Wtedy taka była technologia także na zachodzie,

Technika na zachodzie byla wtedy juz o niebo lepsza. Porownywalny czasowo i
wzrokowo do Il-62 angielski VC-10 mial juz wtedy hydrauliczne wspomagania
lotek, potrojne uklady hydrauliczne, nie mowiac o wielu innych aspektach
konstrukcji lotniczych waznych dla lini lotniczych jak ekonomicznosc silnikow,
latwosc zaladunku, itp. Sowiecka mysl techniczna byla wtedy glownie skierowana
w strone ilosci a nie jakosci.

--


Data: 2010-03-14 22:32:36
Autor: /dev/SU45
jutro rocznica katastrofy
Sowiecka mysl techniczna byla wtedy glownie skierowana
w strone ilosci a nie jakosci.

Nie neguję tego, to był czas gdy zachód zaczął na dobre uciekać, sowieci nie bardzo byli w stanie zmierzyć się z szerokim kadłubem, silnikiem turbowentylatorowym, kompozytami, komputerami itd. Ale faktem jest że rozwalenie się silnika nie było wtedy taką rzadkością jak obecnie, i miało skutki równie tragiczne jak w Iłach. Poza tym, Iły LOTu miały pecha pod tym względem. W pozostałych maszynach zjawisko nie wystąpiło, a w ogóle sporo wypadków Ił-62 było spowodowanych przez inne przyczyny, także błędy ludzkie.

Data: 2010-03-15 15:08:31
Autor: Piotrp_de
jutro rocznica katastrofy
> Generalnie - sowiecka technika,nie pierwszy wewnętrzny silnik Iła który
> się rozpadł przez fuszerkę producenta.

Wtedy taka była technologia także na zachodzie, tego typu awarie nie należały do rzadkości. Zdarzały się uncointained engine destruction na DC-9 z szatkowaniem pasażerów przez kawałki łopatek turbiny... faktem jest że dokonał się ogromny postęp i dziś właściwie problem został wyeliminowany.

Urwanie łopatki, a ukręcenie wału to dość znacząca różnica. Jedna łopatka nie zdewastuje aż tak swojego "sąsiedztwa" jak pękająca na skutek siły odśrodkowej (poprzez nadmierne rozkręcenie) cała tarcza turbiny... To chyba taka trochę zasadnicza różnica?

Pozdrawiam Piotr

http://www.piotrp.de



--


Data: 2010-03-16 13:58:34
Autor: /dev/SU45
jutro rocznica katastrofy
Urwanie łopatki, a ukręcenie wału to dość znacząca różnica. Jedna łopatka nie
zdewastuje aż tak swojego "sąsiedztwa" jak pękająca na skutek siły odśrodkowej
(poprzez nadmierne rozkręcenie) cała tarcza turbiny... To chyba taka trochę
zasadnicza różnica?

A czy sławne Sioux City to też nie było ukręcenie wału, czy "tylko" urwanie łopatek? Jak widać, efekt podobny. Tylko umieszczenie silnika w stateczniku mniej korzystne niż w Tu154 (i L-1011).

Data: 2010-03-16 17:36:09
Autor: porterhouse
jutro rocznica katastrofy

A czy sławne Sioux City to też nie było ukręcenie wału, czy "tylko" urwanie łopatek? Jak widać, efekt podobny.

2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna twierdzic ze
efekt koncowy jednak znacznie lepszy. Nie doszlo tam do ukrecenia walu. --


Data: 2010-03-16 21:22:37
Autor: /dev/SU45
jutro rocznica katastrofy
2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna twierdzic ze
efekt koncowy jednak znacznie lepszy.

To akurat wynikło z innych czynników, mniej paliwa, ocalone silniki na skrzydłach z możliwością sterowania ciągiem, brak pożaru i chyba jednak lepsza decyzja o lądowaniu natychmiast jak się dało, no i ze zwykłego szczęścia. Samolot rozpadł się na kawałki i w tych nietkniętych większość osób przeżyło.

Nie doszlo tam do ukrecenia walu.

Tym bardziej więc dziwi rozmiar zniszczeń.

Data: 2010-03-17 02:10:59
Autor: Dariusz K. Ładziak
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik /dev/SU45 napisał:
2/3 pasazerow sie uratowalo z tego Soux City DC-10 a wiec mozna
twierdzic ze
efekt koncowy jednak znacznie lepszy.

To akurat wynikło z innych czynników, mniej paliwa, ocalone silniki na
skrzydłach z możliwością sterowania ciągiem, brak pożaru i chyba jednak
lepsza decyzja o lądowaniu natychmiast jak się dało, no i ze zwykłego
szczęścia. Samolot rozpadł się na kawałki i w tych nietkniętych
większość osób przeżyło.

Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby w Modlinie parę pathfinderów stało i z setka karetek w okolicy to mogliby i w Modlinie siadać.

--
Darek

Data: 2010-03-17 07:45:55
Autor: /dev/SU45
jutro rocznica katastrofy
Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby
w Modlinie parę pathfinderów stało i z setka karetek w okolicy to
mogliby i w Modlinie siadać.

Te służby i tak niewiele by zdziałały. W Sioux City karetki i lotnicza straż pożarna były przygotowane a i tak samolot zderzył się z ziemią w innym miejscu niż planowano i duża część ofiar zginęła z powodu zatrucia się dymem z paliwa w sekcji za skrzydłami. Natomiast z innych kawałków kadłuba pasażerowie wychodzili o własnych siłach. Tutaj też jedyną szansą by ktokolwiek przeżył było rozpadnięcie się kadłuba na kawałki.

Data: 2010-03-18 01:15:09
Autor: Dariusz K. Ładziak
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik /dev/SU45 napisał:
Ale było gdzie lądować z odpowiednim wsparciem służb ratowniczych. Jakby
w Modlinie parę pathfinderów stało i z setka karetek w okolicy to
mogliby i w Modlinie siadać.

Te służby i tak niewiele by zdziałały. W Sioux City karetki i lotnicza
straż pożarna były przygotowane a i tak samolot zderzył się z ziemią w
innym miejscu niż planowano i duża część ofiar zginęła z powodu zatrucia
się dymem z paliwa w sekcji za skrzydłami. Natomiast z innych kawałków
kadłuba pasażerowie wychodzili o własnych siłach. Tutaj też jedyną
szansą by ktokolwiek przeżył było rozpadnięcie się kadłuba na kawałki.

Ale była jakaś sensowna straż pożarna i jakieś sensowne karetki - zestaw to z dwoma Jelczami straży lotniskowej w Modlinie i najwyżej trzema karetkami z Nowego Dworu... Tak wyglądała ówczesna (boję się myśleć że i współczesna) nędza służb ratowniczych w Najjaśniejszej.

--
Darek

Data: 2010-03-31 09:53:52
Autor: Robert Tomasik
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w wiadomości news:hnrs04$mv4$1nemesis.news.neostrada.pl...

Ale była jakaś sensowna straż pożarna i jakieś sensowne karetki - zestaw to z dwoma Jelczami straży lotniskowej w Modlinie i najwyżej trzema karetkami z Nowego Dworu... Tak wyglądała ówczesna (boję się myśleć że i współczesna) nędza służb ratowniczych w Najjaśniejszej.

Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego Dworu. Podesłanei karetek z Warszawy, to też kwestia kilkunastu minut. Przecież i tak na lotnisku Okęcie nie ma setki karetek przecież.

Data: 2010-04-07 00:40:45
Autor: Dariusz K. Ładziak
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik Robert Tomasik napisał:
Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w
wiadomości news:hnrs04$mv4$1nemesis.news.neostrada.pl...

Ale była jakaś sensowna straż pożarna i jakieś sensowne karetki -
zestaw to z dwoma Jelczami straży lotniskowej w Modlinie i najwyżej
trzema karetkami z Nowego Dworu... Tak wyglądała ówczesna (boję się
myśleć że i współczesna) nędza służb ratowniczych w Najjaśniejszej.

Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego
Dworu. Podesłanei karetek z Warszawy, to też kwestia kilkunastu minut.
Przecież i tak na lotnisku Okęcie nie ma setki karetek przecież.

Czym chciałbyś wzmacniać? Jelczami czy Starami? Czy jesteś świadom jak wygląda i od czego silnik ma lotniskowy samochód gaśniczy? Bydlę zabierające kilkanaście ton wody i startujące jak dobra osobówka? Do palących się kilkudziesięciu ton nafty zwykły samochód pożarniczy nie będzie się w stanie zbliżyć na zasięg rzutu z działka - bo nie ma na ten przykład instalacji do polewania nadwozia wodą.

Karetki? Z Warszawy do Nowego Dworu jechały by (z przebiciem się przez miasto) ciężko powyżej pół godziny. Drugie pół z każdym pacjentem by wracały - bo szpital w Nowym Dworze by takiej ilości pacjentów na raz nie przerobił (brak sal, brak ludzi - nie o łóżka tu chodzi, można kłaść na podłodze ale ktoś musi się pacjentami zająć...). Pierwsza odpowiedź wojskowych strażaków z Modlina była taka że jak im z niespuszczonym paliwem i palący się IŁ62M na pasie siądzie to oni wsiadają w te dwa Jelcze i na sygnale spieprzają jak najdalej.

Okęcie dawało dużo lepsze zabezpieczenie na okoliczność nieuchronnego w takiej sytuacji rozbicia maszyny.

--
Darek

Data: 2010-04-07 10:49:48
Autor: Kacper Perschke
jutro rocznica katastrofy
Dnia 06.04.2010 Dariusz K. Ładziak <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał/a:
Użytkownik Robert Tomasik napisał:
[...]
Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego
Dworu. Podesłanei karetek z Warszawy, to też kwestia kilkunastu minut.
Przecież i tak na lotnisku Okęcie nie ma setki karetek przecież.

Lanie wody i pierdoły.

[...]
Okęcie dawało dużo lepsze zabezpieczenie na okoliczność nieuchronnego w
takiej sytuacji rozbicia maszyny.

Dariuszu,

Ty to wiesz, i ja to wiem i parę innych osób to wie.

Na takich gości jak Robert co to nawet się własnym samochodem nie przejadą
(dzisiaj to już i tak trasa szybkiego ruchu) i nie sprawdzą, ale leją głupotę
strumieniami szkoda czasu.

KAcper

Data: 2010-04-07 12:07:21
Autor: zenzen
jutro rocznica katastrofy
(dzisiaj to już i tak trasa szybkiego ruchu) i nie sprawdzą, ale leją głupotę

co niezmienia tego, zę niewybranie Modlina było blendem.
Żałowali połamać podwozie a wszyscy zgineli (dobranoc....)

jk

Data: 2010-04-07 12:35:19
Autor: Michal Jankowski
jutro rocznica katastrofy
"Dariusz K. Ładziak" <ladzk@ladzk.pol.pl> writes:

Siły straży Pożarnej można było szybko wzmocnić OSP czy PSP z Nowego
Dworu. Podesłanei karetek z Warszawy, to też kwestia kilkunastu minut.
Przecież i tak na lotnisku Okęcie nie ma setki karetek przecież.

Czym chciałbyś wzmacniać? Jelczami czy Starami? Czy jesteś świadom jak
wygląda i od czego silnik ma lotniskowy samochód gaśniczy? Bydlę

A wiecie, że została wtedy podjęta taka próba? O tym, że "coś się
musiało stać" dowiedzieliśmy sie w ten sposób, że będąc na działce na
Kępie Potockiej usłyszeliśmy syreny kilkunastu (na słuch) pojazdów
wyjeżdżających z Warszawy na północ. Po jakichś 20 minutach wracały...

  MJ

Data: 2010-04-07 21:11:16
Autor: Robert Tomasik
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik ""Dariusz K. Ładziak"" <ladzk@ladzk.pol.pl> napisał w wiadomości news:hpgdei$k2h$1atlantis.news.neostrada.pl...

Czym chciałbyś wzmacniać? Jelczami czy Starami? Czy jesteś świadom jak wygląda i od czego silnik ma lotniskowy samochód gaśniczy? Bydlę zabierające kilkanaście ton wody i startujące jak dobra osobówka? Do palących się kilkudziesięciu ton nafty zwykły samochód pożarniczy nie będzie się w stanie zbliżyć na zasięg rzutu z działka - bo nie ma na ten przykład instalacji do polewania nadwozia wodą.

A możesz "krynico wiedzy" przypomnieć, czym gaszono pożary samolotów, zanim do Polski sprowadzono odpowiednie pojazdy? Czy może Twoim zdaniem one od zawsze były? Strażakiem nie jestem. Jakbym musiał podjeżdżać się do tych płonących ton nafty, to pewnie pianą bym polewał drogę przed sobą. Ale pewnie wiesz lepiej się na tym znasz.

Karetki? Z Warszawy do Nowego Dworu jechały by (z przebiciem się przez miasto) ciężko powyżej pół godziny. Drugie pół z każdym pacjentem by wracały - bo szpital w Nowym Dworze by takiej ilości pacjentów na raz nie przerobił (brak sal, brak ludzi - nie o łóżka tu chodzi, można kłaść na podłodze ale ktoś musi się pacjentami zająć...).

Awaryjne lądowanie dało się przewidzieć kilkanaście minut przed zdarzeniem. Wiec podejmując stosowną decyzję mogły być tam kilka minut po wypadku, choć to generalnie dywagacje. Kilka karetem pierwszych mogło się pojawić przecież z Nowego Dworu. Kolejne niekoniecznie musiały być z najodleglejszej stacji pogotowia. Jakaś stacja pewnie jest w Legionowie, bo to spora miejscowość, a stamtąd na sygnale w kilkanaście minut da się dojechać do Modlina. Przy czym opieram się na obecnej sieci dróg i nie wiem, jak to wyglądało te kilkadziesiąt lat temu. Obecnie, to droga jest mniej wiecej prosta. Oczywiście sensowny jest argument szpitali, których w Warszawie jest więcej.

Z tym, że zauważ, że jakby udało im się usiąść mniej więcej w jednym kawałki, to obrażenia nie byłyby na tyle poważne, by nie dało się tego doraźnie zaopatrzyć na tę półgodzinną drogę do dowolnegos zpitala w Warszawie. A jakby glebnęli poważnie to po wybuchu tego paliwa karetki byw ogóle raczej ne były potzrebne najpewniej.

Pierwsza odpowiedź wojskowych strażaków z Modlina była taka że jak im z niespuszczonym paliwem i palący się IŁ62M na pasie siądzie to oni wsiadają w te dwa Jelcze i na sygnale spieprzają jak najdalej.

Niezbyt mądra, tym nie mniej być może merytoryczne poprawna. Ale w tamtych czasach poza Okęciem żadne loitnisko chyba nie miało odpowiedniego sprzętu, a samoloty latały. Balice sprzęt kupowały chyba gdzieś na przełomie 80/90-tych lat, bowiem pamiętam tę fetę.

Okęcie dawało dużo lepsze zabezpieczenie na okoliczność nieuchronnego w takiej sytuacji rozbicia maszyny.

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.

Data: 2010-04-07 21:49:01
Autor: zenzen
jutro rocznica katastrofy

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.
przy dzisiejszej wiedzy wiemy że w Modlinie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych

jk

Data: 2010-04-07 22:26:37
Autor: Andżor
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpinje$j10$1news.onet.pl...

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.
przy dzisiejszej wiedzy wiemy że w Modlinie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych

Podaj źródła tej wiedzy wszystkowiedzący kontrolerzyno z jaguara.

Data: 2010-04-08 00:30:56
Autor: Robert Tomasik
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpinje$j10$1news.onet.pl...

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.
przy dzisiejszej wiedzy wiemy że w Modlinie obyłoby się bez ofiar śmiertelnych

Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie niesie ze sobą jakieś prawdopodobieństwo katastrofy. A ten samolot był dość poważnie uszkodzony.

Data: 2010-04-08 11:40:40
Autor: zenzen
jutro rocznica katastrofy
Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie

przespałaś rewoluncję technologiczną?
Dzisiejsze komputery sa w stanie wysymulować prawie z pewnością te wnioski

jk

Data: 2010-04-08 23:26:58
Autor: Robert Tomasik
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "zenzen" <zenzen69zenzen@wp.pl> napisał w wiadomości news:hpk8aq$bfc$1news.onet.pl...
Dość ryzykowna teza. Tego nigdy nie wiemy. Na dobrą sprawę każde lądowanie

przespałaś rewoluncję technologiczną?
Dzisiejsze komputery sa w stanie wysymulować prawie z pewnością te wnioski

Komputery mogą wiele, ale nie są w stanie przewidzieć zdarzeń nieprzewidywalnych. Choćby przewidzieć, że wał turbiny się ukręci.

Data: 2010-04-07 23:51:50
Autor: JJR
jutro rocznica katastrofy
Robert Tomasik wrote:

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.

Tylko że w sytuacji kiedy nie były znane rozmiary uszkodzenia nikt nie
zamierzał ryzykować lądowania na gorzej przygotowanym lotnisku, bo niby
w imię czego?

Nie mówiąc już o tym, że ten silnik się ostatecznie rozleciał nie ot tak
sobie, ale po nagłym dodaniu mocy przy próbie przejścia na drugi krąg z
powodu niepewności co do podwozia. A ponieważ kontrolce podwozia było
dokładnie wszystko jedno jaki pas ma pod sobą, w Modlinie mogło się
zdarzyć to samo. O tyle też dyskusja o ewentualnej wyższości Modlna nad
Okęciem jest bezprzedmiotowa.

--
pzdr,
Jędrzej

Zwijasz?
www.zwijaj.pl

Data: 2010-04-08 00:34:23
Autor: Robert Tomasik
jutro rocznica katastrofy

Użytkownik "JJR" <jaxa@uni.wroc.ANTYSPAM.pl> napisał w wiadomości news:hpiube$2ku$1node1.news.atman.pl...
Robert Tomasik wrote:

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.

Tylko że w sytuacji kiedy nie były znane rozmiary uszkodzenia nikt nie
zamierzał ryzykować lądowania na gorzej przygotowanym lotnisku, bo niby
w imię czego?

Nie mówiąc już o tym, że ten silnik się ostatecznie rozleciał nie ot tak
sobie, ale po nagłym dodaniu mocy przy próbie przejścia na drugi krąg z
powodu niepewności co do podwozia. A ponieważ kontrolce podwozia było
dokładnie wszystko jedno jaki pas ma pod sobą, w Modlinie mogło się
zdarzyć to samo. O tyle też dyskusja o ewentualnej wyższości Modlna nad
Okęciem jest bezprzedmiotowa.

I to najlepszy argument moim zdaniem. Tak naprawdę najprawdopodobniej doszło by do katastrofy w innym miejscu. I z tym się zgadzam. Natomiast nie z argumentem braku służb ratowniczych. Gdyby im się udało siąść w jednym kawałki również i w Modlinie by się je dało zorganizować.

Data: 2010-04-08 01:22:06
Autor: Dariusz K. Ładziak
jutro rocznica katastrofy
Użytkownik JJR napisał:
Robert Tomasik wrote:

Bez wątpienia, ale nie wykluczone, że i w Modlinie by się udało.

Tylko że w sytuacji kiedy nie były znane rozmiary uszkodzenia nikt nie
zamierzał ryzykować lądowania na gorzej przygotowanym lotnisku, bo niby
w imię czego?

Nie mówiąc już o tym, że ten silnik się ostatecznie rozleciał nie ot tak
sobie, ale po nagłym dodaniu mocy przy próbie przejścia na drugi krąg z
powodu niepewności co do podwozia. A ponieważ kontrolce podwozia było
dokładnie wszystko jedno jaki pas ma pod sobą, w Modlinie mogło się
zdarzyć to samo. O tyle też dyskusja o ewentualnej wyższości Modlna nad
Okęciem jest bezprzedmiotowa.

Coś ci się pokróliczkowało. Nie "drugi krąg" a kolizja z planami wojska - za wolno nabierali wysokości a nie szło skoordynować wejścia w przestrzeń zarezerwowaną dla wojska (tak, wtedy to były zupełnie odrębne kontrole lotów z minimalną ilością punktów styku - informacja musiała zasuwać na sama górę i spowrotem po drugiej stronie wracać na dół...). Drugie kółko nad Okęciem pół godziny po starcie zaczynane nad Tczewem?

Drugie kółko to było siedem lat wcześniej i po drugiej stronie lotniska.

--
Darek

jutro rocznica katastrofy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona