Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 4:0
Rzeźnia. Masakra. Dobrze, że tylko 4:0. Kurczę, tydzień temu Górnik bez
sześciu podstawowych graczy grał całkiem nieźle, a teraz brakowało tylko
Bonina i baty były, że hej i że ho. Za to Śląsk fantastycznie: z lewej
na prawą, formacje blisko, podania dokładne, asekuracja, pressing...
Dosypał im czegoś Lenczyk, czy ki pieron? Gdyby wrocławianie zagrali
uważniej, albo czasem w polu karnym podnosili głowę, to by się mogło
skończyć nawet dwucyfrówką, bo od kopa naliczyłem z pięć zmarnowanych
setek. Górnik pokazał się może dwa razy w całym meczu, przy czym raz
pokazał się naprawdę świetnie. Ale to nie tyle Górnik, co Zahorski w 74
minucie. Jeśli Śląsk utrzyma taką formę, to spokojnie utrzyma się w
lidze, a kibice Cracovii znienawidzą zarząd swojego klubu do reszty, bo
przecież zwolniony w Cracovii Lenczyk w ostatnich 6 meczach nie przegrał
ani razu i zdobył 12 punktów, czyli ponad dwukrotnie więcej niż Cracovia
w całym sezonie.
Lenczyk to jest jednak klasa. Tfu! Ekstraklasa!
|