Data: 2016-02-22 22:24:36 | |
Autor: Marek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Mon, 22 Feb 2016 20:52:30 +0100, pawel <pawel_r@gazeta.pl> wrote:
http://www.taniwypad.pl/linie-lotnicze/lot/kolejna-szansa-dla-naszego-narodowego-przewoznika-nielota Tak btw ostatnio oglÄ daĹem "WniebowziÄtych" (wyjaĹnienie dla mĹodzieĹźy: dwĂłch obrzympaĹĂłw wygraĹo w totka i postanowili za wygranÄ sobie polataÄ lokalnym LOTem po kraju). Rok 1973 i samoloty w filmie peĹne pasaĹźerĂłw. Faktycznie tak byĹo czy tylko przekolorowali w filmie? Ile taki lot kosztowaĹ wtedy pensji? -- Marek |
|
Data: 2016-02-22 22:55:54 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan Marek ostatnio oglądał "Wniebowziętych":
(wyjaśnienie dla młodzieży: dwóch obrzympałów wygrało w totka Bilet z Warszawy do Krakowa, Gdańska czy Wrocławia ze zniżką 50% miał cenę porównywalną do biletu na pociąg ekspresowy PKP. To znaczy do Krakowa trochę droższy, a do Wrocławia tańszy, ale tam tylko raz leciałem. Zniżka przysługiwała "młodzieży uczącej się", a ulgowe bilety sprzedawano tuż przed odlotem, jeśli zostawały wolne miejsca. Na studiach i pod koniec liceum latałem tak dość często. Jechało się na Okęcie i czatowało. Większość trafionych, tak z 80% bym obstawiał. Nawet tak raz było, że mi "last minute" na podłodze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów nie wypaliło, więc poleciałem nad morze. Antki puste nie latały, choć kilka wolnych foteli bywało. W czasie startu i lądowania dawali po landrynce do ssania. Jeśli wziąć nawet pełną cena biletu, czyli trochę ponad trzysta złotych, to była jakaś jedna dziesiąta pensji. Dlaczego więc ludzie tak mało wtedy latali, no może poza Jasiem Himilsbachem? Może dlatego, że "jakoś tak nie wypadało" w tych siermiężnych czasach? O zniżkach dla studentów też mało się mówiło i nie wszyscy wiedzieli. A może dlatego, że najtańszy bilet na osobowy pociąg kosztował trzy dychy lub miej? Jarek -- A pasażerom nawet nie drgnie brew, pokornie na walizkach spać próbują, dojada mi to wszystko, ech! psiakrew, mam tego dość i lecę, gdzie przyjmują... |
|
Data: 2016-02-23 09:22:32 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości news:slrnncn0va.re4.jarosfalcon.lasek.waw.pl... W czasie startu i lądowania dawali po landrynce do Lecac pierwszy raz usnalem na amen. Obudzilo mnie laskotanie po nosie. "Cukierek sie nalezy" - powiedziala sliczna stewardessa. Na krotkiej trasie w Kanadzie tez dostalem cukierka ale od chlopa. Po co daja te cukierki? S* |
|
Data: 2016-02-23 09:40:03 | |
Autor: Marcin N | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
W dniu 2016-02-23 o 09:22, szczepan bialek pisze:
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <jaros@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości Gdy ssiesz, to potem połykasz i przetykasz układ wyrównujący ciśnienie w uchu. -- MN |
|
Data: 2016-02-23 10:03:46 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan Marcin N napisał:
W czasie startu i lądowania dawali po landrynce do ssania. Mimo że An-24 latały na stosunkowo niskim pułapie, to różnice ciśnień jakoś bardziej się odczuwało niż we współczesnych samolotach, takie mam wrażenie. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-23 11:07:42 | |
Autor: Marek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Tue, 23 Feb 2016 10:03:46 +0100, JarosĹaw SokoĹowski<jaros@lasek.waw.pl> wrote:
Mimo Ĺźe An-24 lataĹy na stosunkowo niskim puĹapie, to róşniceciĹnieĹ jakoĹ bardziej siÄ odczuwaĹo niĹź we wspĂłĹczesnych samolotach, takie An-24 miaĹy w ogĂłle hemetyzacje kabiny? -- Marek |
|
Data: 2016-02-23 11:10:45 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnnco83i.3tv.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan Marcin N napisał: Gdy ssiesz, to potem połykasz i przetykasz układ wyrównujący Mimo że An-24 latały na stosunkowo niskim pułapie, to różnice ciśnień A mialy cisnieniowa kabine ? Moze cisnienie w locie na 3000m bylo nizsze niz dzis na 10 tys :-) Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem, nie ma normalnej 1 atm, wiec cukierki bylyby chyba nadal zasadne. J. |
|
Data: 2016-02-23 11:34:13 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Gdy ssiesz, to potem połykasz i przetykasz układ wyrównującyMimo że An-24 latały na stosunkowo niskim pułapie, to różnice ciśnień Panowie, nie róbcie z tego An-24 jakiegoś kukuruźnika, to był całkiem normalny samolot. Latało się na wysokoci ok. 5 tysięcy metrów, czyli tak bardziej "alpejsko" -- bez aklimatyzacji to ja bym nikomu nie radził zażywać takich ciśnień. Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem, nie ma normalnej 1 atm, wiec cukierki bylyby chyba nadal zasadne. Współcześnie używa się takiej techniki, że przed startem ciśnienie się *zwiększa*. Łatwiej przy starcie utrzymać równomierne warunki, gdy można kontrolować nadciśnienie. Jeśli tego się nie zrobi, to przy zwiększaniu wysokości po starcie powietrze w dość nieprzewidywalny sposób ucieka różnymi szparami -- wtedy zatykanie uszu, landrynki, te sprawy. A tak, to w trakcie wznoszenia łagodnie obniża się cićnienie bez zbędnych szarpnięć i skoków. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-23 19:12:23 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncodd5.4hm.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: Mimo że An-24 latały na stosunkowo niskim pułapie, to różnice ciśnieńA mialy cisnieniowa kabine ? Panowie, nie róbcie z tego An-24 jakiegoś kukuruźnika, to był całkiem Przez godzine czy dwie i na siedzaco to chyba nie grozi. A landrynek teraz nie daja, widac nie ma potrzeby :-) Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem, nie ma Współcześnie używa się takiej techniki, że przed startem ciśnienie się Hm, ale szpar przeciez nie ma, bo by potem uciekalo na potege :-) to w trakcie wznoszenia łagodnie obniża się cićnienie bez zbędnych Ale to przeciez mozna zrobic i bez zwiekszania cisnienia na starcie. Tak czy inaczej - obniza sie ponizej normalnego. To i cukierki powinni dawac :-) A moze po prostu na krajowych trasach nie wlaczano sterowania cisnienia, bo nie bylo potrzeby tak wysoko latac - zanim sie wzniosl, to juz nalezalo lot obnizac. A cukierki tansze niz paliwo :-) J. |
|
Data: 2016-02-23 19:36:39 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Panowie, nie róbcie z tego An-24 jakiegoś kukuruźnika, to byłMimo że An-24 latały na stosunkowo niskim pułapie, to różnice ciśnień jakoś bardziej się odczuwało niż we współczesnychA mialy cisnieniowa kabine ? Właśnie wtedy grozi. Jak się lezie na górę powoli, to co innego. A landrynek teraz nie daja, widac nie ma potrzeby :-) Nie wożą antkami, to i cukierków nie dają. Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem, Są, a w przypadku awarii sprężarek ucieka na potęgę. Incydenty opisywane jako "dekompresja kabiny" z reguły nie polegają na tym, że nagle zrobiła się dziura w poszyciu. Tylko zaszła awaria w układach tłoczenia powietrza. Spadek ciśnienia jest wtedy szybszy, niż by mogło się wydawać. to w trakcie wznoszenia łagodnie obniża się cićnienie bez zbędnych W praktyce jest to bardzo trudne. Przy małej różnicy ciśnień powietrze dość szybko i swobodnie przedostaje się przez szpary. Stąd gwałtowne zmiany. Gdy różnica jest większa, powietrze przedostaje się z sykiem, ale takich nagłych skoków nie ma. Tak czy inaczej - obniza sie ponizej normalnego. To i cukierki powinni dawac :-) Radzę przy najbliższej okazji się upomnieć. Z podaniem tego argumentu. A moze po prostu na krajowych trasach nie wlaczano sterowania cisnienia, bo nie bylo potrzeby tak wysoko latac - zanim sie To tak nie działa. Niemal zawsze opłaca się szybko osiągnąć wysokość przelotową -- dla zaoszczędzenia paliwa właśnie. A cukierki tansze niz paliwo :-) Przez część opisywanego okresu były na kartki. Jarek -- Chcesz cukierka, idź do Gierka. Gierek ma, to ci da. |
|
Data: 2016-02-23 20:58:18 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości
Pan J.F. napisał: A moze po prostu na krajowych trasach nie wlaczano sterowaniaTo tak nie działa. Niemal zawsze opłaca się szybko osiągnąć wysokość Nie wiem jak An24, ale wieksze odrzutowce z 10 km wysokosci potrafia jakies 150km przeleciec kompletnie bez silnikow, a np z Wroclawia do Warszawy tylko 300 km :-) A cukierki tansze niz paliwo :-)Przez część opisywanego okresu były na kartki. Dla LOTu pewnie bez ... co najwyzej stewardessom wyliczano, zeby do domow nie braly :-) J. |
|
Data: 2016-02-23 22:56:04 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
A moze po prostu na krajowych trasach nie wlaczano sterowaniaTo tak nie działa. Niemal zawsze opłaca się szybko osiągnąć Czyli że jak, we Wrocławiu dają czadu w górę, a gdzieś między Sieradzem a Łodzią wyłączają silniki żeby dokolebać się do Warszawy już bez paliwa? Nie wydaje mi się, by taka technika awiacji była popularana w liniach lotniczych. Ale gdyby było to tanie, to już dawno Michael O'Leary by kazał swoim pilotom tak latać. Teraz mi się przypomniało, że były już projekty pasażerskiej komunikacji techniką atmosferyczno-kosmiczną. Statek miał się rozpędzać za pomocą silników odrzutowych w górnych warstwach atmosfery, potem by robił hyc w górę, gdzie by przelatywał swobodnym lotem balistycznym w próżni. A potem znowu nura do atmosfery dla nabrania powietrza w płuca silników i odnowienia sił do nowego skoku. Nie wiem do jakich szczegółw doszły prace nad tą koncepcją, ale tu byśmy mogli się zastanowić nad tym, co by tam na pokładzie podawać zamiast landrynek. Bo takie cykliczne przechodzenie od przeciążeń kilku g do nieważkości, to nie jakieś zwykłe zatykanie w uszach. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 10:41:15 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncplbk.bg9.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: To tak nie działa. Niemal zawsze opłaca się szybko osiągnąćNie wiem jak An24, ale wieksze odrzutowce z 10 km wysokosci Czyli że jak, we Wrocławiu dają czadu w górę, a gdzieś między Mnie tez nie, ale przyznasz, ze lecenie na 10km nad Okecie a potem pionowe nurkowanie bylo cokolwiek dziwne i na pewno nie jest stosowane. O, wlasnie mi sie trafil na flightradar24 LOT3958, Bombardier Q400 w pol drogi miedzy Poznaniem a Warszawa - ma 19000 ft. Zaraz zobacze LOT352 - 737 z Monachium do Warszawy - wlasnie mija Wroclaw na FL330. O, 3958 juz zaczal znizanie :-) J. |
|
Data: 2016-02-24 11:21:13 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "J.F." napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:56cd7abd$0$685$65785112@news.neostrada.pl...
O, wlasnie mi sie trafil na flightradar24 LOT3958, Bombardier Q400 w pol drogi miedzy Poznaniem a Warszawa - ma 19000 ft. http://www.flightradar24.com/data/flights/lo352/#8e85a61 Ten zaczal znizanie w pol drogi miedzy Wroclawiem a Lodzia. Lodz minal na ~16kft ... no, to w zasadzie jest gorny pulap takiego AN-24. Ale czy tak latano na krotkich krajowych trasach ... gdzies tam chyba jeszcze zuzycie silnikow istotne, jesli mozna leciec na 80% mocy, to dluzej zyja.. J. |
|
Data: 2016-02-24 11:27:35 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
http://www.flightradar24.com/data/flights/lo352/#8e85a61 Z tego co pamiętam ze swoich dość licznych podróży An-24, to trajektoria lotu nie przypominała krzywej balistycznej, tak jak to bywa w przypadku jetów na krótkich trasach. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 20:28:16 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Wednesday, February 24, 2016 at 5:21:15 AM UTC-5, J.F. wrote:
Użytkownik "J.F." napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:56cd7abd$0$685$65785112@news.neostrada.pl... An-24 mal pulap chyba od 25 do 27 tys stop, czyli >8000m. Pytanie polega na tym, czy ekonomicznie jest wspinac sie na taka wysokosc? To co obserwuje, to 15 min wznoszenia i 20 - 30 min znizania. Przy sredniej predkosci 400km/h daloby to dystans 300km - bez poziomego lotu :-) To daje przy wznoszeniu 5m/s 4500m (15000ft) Kolejne pytanie czy dodatkowo spalone paliwo na wznoszeniu usprawiedliwia dluzsze wznoszenie? Czemu nie wznosic przez 10 min by znalezc sie na ok. 3000m (10000ft)? Przeciez An-24 przy swojej predkosci 450km/h (243kts) i tak nie zyska nic na predkosci. Tzn. nawet jakby chcial to i tak nie rozpedzi sie powyzej ograniczenia do 250 kts w locie ponizej 10kft:-) ATR 72-500 pali 700kg w pierwszej godzinie lotu i 600kg w kolejnych. Istnieje tez ciekawa zaleznosc; Silnik turbinowy na "luzie" spala ok 65% tego, co pali przy mocy starowej. Dlatego turbopropu czesto koluja tylko na jednym silniku.
Na przelocie lata sie na 65 - 75% mocy. 80% na krotkich trasach jest calkiem realne :-) cheers |
|
Data: 2016-02-25 12:01:14 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "TJ_Blues" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5bdf9418-7da6-4cac-adf1-26f10313e2ee@googlegroups.com...
On Wednesday, February 24, 2016 at 5:21:15 AM UTC-5, J.F. wrote: http://www.flightradar24.com/data/flights/lo352/#8e85a61 An-24 mal pulap chyba od 25 do 27 tys stop, czyli >8000m. Pytanie Pytanie pierwsze - czy to pulap maksymalny, czy ekonomicznego lotu. Pytanie drugie - jak widac w polowie drogi wypada zaczac opadac i to z ~5000m ... wiec czy taki AN-24 w ogole potrafi sie wniesc wyzej na tych 150 km ... A jesli potrafi, to sie dopiero rysuje pytanie trzecie - czy na tak krotkiej trasie lepiej sie pierwsza czesc wznosic, a potem zaraz opadac, czy przerwac wznoszenie wczesniej i poleciec kawalek poziomo .... J. |
|
Data: 2016-02-25 08:57:03 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Thursday, February 25, 2016 at 6:01:19 AM UTC-5, J.F. wrote:
Użytkownik "TJ_Blues" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:5bdf9418-7da6-4cac-adf1-26f10313e2ee@googlegroups.com... >An-24 mal pulap chyba od 25 do 27 tys stop, czyli >8000m. Pytanie Dane, ktore widzialem, nie okresla czy chodzi o pulap maksymalny, czy pulap praktyczny. Bezpiecznie jest przyjac, ze chodzi o praktyczny. Czyli taki, przy ktorym predkosc wznoszenia spada do 0.5m/s. W inych miejscach widzialem, ze An-24 moze wykonywac przeloty na wys. 25000ft. Domyslam sie, ze pulapem ekonomicznym dla tego typu samolotu bedzie cos w okolicach 20000ft, czyli ok 6000m Pytanie drugie - jak widac w polowie drogi wypada zaczac opadac i to z ~5000m ... wiec czy taki AN-24 w ogole potrafi sie wniesc wyzej na tych 150 km ... Potrafi :-) 20 min wznoszenia z predkoscia pionowa 5m/s daje dokladnie dystans 150km przy predkosci poziomej 450km/h. Po tym czasie samolot powinien znalezc sie na wys. 6000m. zmiany wysokosc rzedu 5m/s nie sa technicznymi mozliwosciami samolotu. taka wartosc przyjmuje sie jako "wygodna" dla pax. Ale dla w przypadku samolotow turbowentylatorowych o znaczaco wiekszej wysokosci przelotowej, wznoszenie moze odbywac sie szybciej. A jesli potrafi, to sie dopiero rysuje pytanie trzecie - czy na tak krotkiej trasie lepiej sie pierwsza czesc wznosic, a potem zaraz opadac, czy przerwac wznoszenie wczesniej i poleciec kawalek poziomo I to tez mnie zastanawia. Dlatego wczesniej pisalem o calkowaniu zuzycia paliwa dla roznych faz lotu. Kiedys czytalem artykul nt. Q400 dosc szczegolowo opisujacy techniki planowania lotu by oszczedzic jak najwiecej paliwa. Bylo o kolowaniu na jednym silniku, uzyciu APU podczas postoju, ilosci zabieranego paliwa, doborze FL i predkosci dla danych dlugosci tras. Musze go poszukac, bo naprawde byl ciekawy.. cheers |
|
Data: 2016-02-25 18:08:09 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan TJ_Blues napisał:
Potrafi :-) 20 min wznoszenia z predkoscia pionowa 5m/s daje dokladnie Nigdy nie leciałem "tak wysoko". Cztery albo pięć tysięcy metrów -- tak mówił pan kapitan. Zakładam, że nie były to kłamstwa komuny. A jesli potrafi, to sie dopiero rysuje pytanie trzecie - czy na tak krotkiej trasie lepiej sie pierwsza czesc wznosic, a potem zaraz opadac, czy przerwac wznoszenie wczesniej i poleciec kawalek poziomo W Q400 często widziałem, że kołuje na jednym. W ogóle zawsze odpala najpierw jeden (bodajże prawy), a drugi z dużym opóźnieniem. Chyba wręcz jest konieczna praca pierwszego do uruchomienia drugiego -- ale tu się spierał nie będę, bo to z żadnej teorii nie wynika, tylko z praktyki inżynierskiej. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 11:21:58 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Czyli że jak, we Wrocławiu dają czadu w górę, a gdzieś międzyTo tak nie działa. Niemal zawsze opłaca się szybko osiągnąćNie wiem jak An24, ale wieksze odrzutowce z 10 km wysokosci Ważny wniosek z tego płynie jeden: niesłychanie istotne jest, by do danej trasy dobrać właściwy "equipment". Te wszystkie bombardiery i inne zdecydowanie lepiej radzą sobie na krótkich trasach od, też w sumie niewielkich lecz skłonnych do wyższych lotów, b737 czy a320. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 12:32:57 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncr126.hs4.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: Czyli że jak, we Wrocławiu dają czadu w górę, a gdzieś międzyMnie tez nie, ale przyznasz, ze lecenie na 10km nad Okecie Ważny wniosek z tego płynie jeden: niesłychanie istotne jest, A nie wiem czy az tak "zdecydowanie lepiej". Moze "rownie dobrze", a nie trzeba przeplacac za sam samolot :-) W kazdym badz razie wydaje mi sie, ze te "lepsze" odrzutowce na tak krotkiej trasie nie wzbijaja sie na "przelotowy" pulap. W doborze chyba najistotniejsza jest ilosc pasazerow. Ale nawet taki drobiazg, ze mamy dobra znizke w centrum szkoleniowym Boeinga moze byc istotny :-) J. |
|
Data: 2016-02-24 13:17:30 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Ważny wniosek z tego płynie jeden: niesłychanie istotne jest, Jest rzeczą nie do pokonania, siłą wyższą. Siostrzeniec leciał w zeszłym roku z Dubaju do Bombaju. Leciał A380, bo tam tylu chętnych, że mniejszymi kukuruźnikami przecież by nie dali rady. A to trasa tej długości, co wiele wewnątrzeuropejskich, coś jak z Lublina do Dublina. W Europie jest wiele miast, gdzie nijak nie da się uzbierać kompletu pasażerów nawet na A320. Więc takie wynalazki jak Q400 sprawdzają się wybornie, choć szkaradne toto okrutnie. W wielu krajach samoloty podobnych typów stanowią podstawę floty. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 13:52:39 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncr7qq.ihg.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: W doborze chyba najistotniejsza jest ilosc pasazerow. Jest rzeczą nie do pokonania, siłą wyższą. Siostrzeniec leciał No ale z Lublina do Dublina to jedna z dluzszych tras europejskich, to nie jest np Warszawa-Gdansk, czy Berlin-Frankfurt, czy Paryz-Bruksela. Jest czas na nabranie 10km, jest zysk z latania 800km/h. W Europie jest wiele miast, gdzie nijak A w razie potrzeby i do Dublina doleci :-) J. |
|
Data: 2016-02-24 14:36:34 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
W doborze chyba najistotniejsza jest ilosc pasazerow.Jest rzeczą nie do pokonania, siłą wyższą. Siostrzeniec leciał Więc dlatego A380 też by się na tej trasie sprawdził. Pod tym względem. W Europie jest wiele miast, gdzie nijak nie da się uzbierać Otóż to. Tak z 80% produkcji europejskiego A380 lata w azjatyckich liniach, za to u nas niepoślednią część floty stanowią produkty kanadyjskie czy brazylijskie. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 18:00:54 | |
Autor: Shrek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On 23.02.2016 22:56, Jarosław Sokołowski wrote:
Czyli że jak, we Wrocławiu dają czadu w górę, a gdzieś między A nie jest przypadkiem tak że właśnie tak się lata? Że zniżanie to się na jakimś małym procencie mocy robi (oczywiście nie na wyłączonych), ale właśnie oglądam sobie WMI - GDN właśnie w wykonaniu Ryanera. Szybkie wznoszenie do FL280 i od Żuromina opadanie ze stale zmniejszająca się prędkością (mniejszą niż przy wznoszeniu). A to właśnie ze 150 km. FL280 to 8,5 km razy powiedzmy doskonałość aerodynamiczna 12 to samym ślizgiem by 100 zrobił. Jak leciałem na dłuższych trasach to też tak to wyglądało - okolice Rzeszowa czy Krakowa, odczuwalny spadek ciągu i już w dół. Co ciekawe na Airbusach i małych Benkach to wyrażnie odczuwalne (w sensie czujesz, że nagle dzwięk silników się gwałtownie zmienia i zaczynasz opadać) a w B777 prawie tego nie czuć - i to nawet w tych samych liniach, więc nie jest to chyba kwestia procedur linii - Emirates B777 a A330. Shrek. |
|
Data: 2016-02-24 18:22:38 | |
Autor: Shrek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On 24.02.2016 18:00, Shrek wrote:
A nie jest przypadkiem tak że właśnie tak się lata? Że zniżanie to się Zaciekawiło mnie i poszukałem: http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogolne/13-lotnictwo_cywilne/54-forum_prostych_pytan_fpp_lotnictwo_cywilne/57253-profil_pionowy_trasy_ekonomia.html A więc rzeczywiście dokładnie tak się lata na krótkich trasach - szybkie wznoszenie do takiej wysokości, żeby się swobodnie "ślizgnąć" do portu docelowego na IDLE;) Shrek. |
|
Data: 2016-02-24 18:56:48 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Wednesday, February 24, 2016 at 12:22:18 PM UTC-5, Shrek wrote:
On 24.02.2016 18:00, Shrek wrote: To chyba trzeba by pocalkowac, poniewaz spalanie nie jest czynnikiem stalym.. Zalezy od masy samolotu, fazy lotu - wznoszenie, przelot, znizanie, wysokosci lotu - gestosc powietrza, opor aerodynamiczny, dynamiki - przyspieszanie. Wygoda pasazerow, zalogi i ATC jest tez istotna. Do tego dochodza przepisy. Np. w wiekszosci krajow obowiazuje ograniczenie predkosci do 250kts ponizej 10000ft. Czyli do tych 3tys m trzeba dociagac spokojnie choc samolot potrafi lepiej. Dopiero pozniej mozna zaczac sie rozpedzac do predkosci przelotowej. cheers |
|
Data: 2016-02-25 06:42:01 | |
Autor: Shrek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On 25.02.2016 03:56, TJ_Blues wrote:
On Wednesday, February 24, 2016 at 12:22:18 PM UTC-5, Shrek wrote: No, ale patrząc na FR to tak właśnie latają - przynajmniej benkami i airbusami odrzutowymi, bo jasnym jest, że przy bobardierach będzie inaczej. Wygoda pasazerow, zalogi i ATC jest tez istotna. No z tego powodu ponoć robią parominutowy cruise. Shrek |
|
Data: 2016-02-24 01:53:51 | |
Autor: Marek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Tue, 23 Feb 2016 20:58:18 +0100, "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> wrote:
Nie wiem jak An24, ale wieksze odrzutowce z 10 km wysokoscipotrafia jakies 150km przeleciec kompletnie bez silnikow, a np z Wroclawiado Warszawy tylko 300 km :-) Nawet jest taki parametr- (nie pomnÄ nazwy) np. 747 ma ten parametr 1:12 (na 1 km wys szybuje 12 km). -- Marek |
|
Data: 2016-02-24 06:40:46 | |
Autor: Shrek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On 24.02.2016 01:53, Marek wrote:
Nawet jest taki parametr- (nie pomnÄ nazwy) DoskonaĹoĹÄ aerodynamiczna? Shrek |
|
Data: 2016-02-24 18:16:45 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Tuesday, February 23, 2016 at 1:36:40 PM UTC-5, Jarosław Sokołowski wrote:
Pan J.F. napisał: >>> Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem, Troche nadinterpretujesz. Tu nie chodzi o jakas nowoczesna technike, tylko o to, ze po zamknieciu drzwi kabina staje sie "uszczelniona" i nie ma naturalnej cyrkulacji powietrza. > Hm, ale szpar przeciez nie ma, bo by potem uciekalo na potege :-) W samolotach z napedem turbinowym (turbo smiglowych, odrzutowych i turbo wentylatorowych) nie ma osobnych sprezarek. Sprezone i gorace powietrze pobiera sie z pierwszego stopnia sprezania turbiny. Potem jest przepychane przez wymienniki ciepla i regulatory. Inaczej jest jak na razie tylko w B787, w ktorym nie stosuje sie bleederow a wlasnie elektryczne sprezarki. Najslawniejsza awaria z dekompresja, Helios Airways nr 522, nie byla konsekwencja uszkodzenia tylko zaniedbania zalogi. Przelacznik sterowania cisnienia w kabinie pozostal w pozycji "manual" zamiast "auto". Co spowodowalo powolne wysaczenie powietrza z kabiny wraz ze wzrostem wysokosci. > Ale to przeciez mozna zrobic i bez zwiekszania cisnienia na starcie. Jaka widzisz trudnosc w zainstalowaniu kontrolowanego wylotu zuzytego powietrza? Co sklania Cie do myslaenia, ze czegos takiego w samolotach nie ma? Przy małej różnicy ciśnień powietrze Hm, troche pokreciles z fizyka:-) cheers |
|
Data: 2016-02-25 12:10:30 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan TJ_Blues napisał:
Wspolczesne odrzutowce chyba leca pod zmniejszonym cisnieniem,Współcześnie używa się takiej techniki, że przed startem ciśnienie się *zwiększa*. Łatwiej przy starcie utrzymać równomierne warunki, Naturalnej nie ma nawet przed zamknięciem. Jaka widzisz trudnosc w zainstalowaniu kontrolowanego wylotu zuzytegoAle to przeciez mozna zrobic i bez zwiekszania cisnienia na starcie.W praktyce jest to bardzo trudne. W sensie że pompa próżniowa wyciągająca powietrze z wnętrza? Nie ma. Przyjmijmy, że myślę tak, bo tak zgaduję. A co, jest ta pompa? Po prost nadciśnienie (względem otoczenia) kontrolować łatwo, a podciśnienie, to by było wyzwanie. Niepotrzebne wyzwanie. Dlatego lepiej przed startem nieco zwiększyć ciśnienie i dbać o to, by nie skakało. Właściwie samo dba, bo trudno sprężarką zrobić gwałtowny skok. Oszczędza się przy tym na landrynkach. Teraz każdy grosz ważny. Przy małej różnicy ciśnień powietrze dość szybko i swobodnie Mój współudział jest tu skromny. Fizyka i beze mnie daje sobie rady, by niejednego zaskoczyć. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-25 08:24:46 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Thursday, February 25, 2016 at 6:11:17 AM UTC-5, Jarosław Sokołowski wrote:
Pan TJ_Blues napisał:A jak nazwiesz przeplyw powietrza przez kabinie od jednych otwartych drzwi do drugich? Albo chocby ucieczke wpomowywanego powietrza przez jedne otwarte drzwi? Wszystko co robi czlowiek mozna podciagnac pod pojecie sztuczne / badz naturalne. Wszystko zalezy od kontekstu i intencji mowiacego. >>> Ale to przeciez mozna zrobic i bez zwiekszania cisnienia na starcie. Jest 1. overflow velve. 2. wiatrak (fan) wysysajacy zuzyte powietrze z kabiny. Czyli de facto tworzy podcisnienie. http://2.bp.blogspot.com/-JrPLRkq8oz0/UHlrPmLnfMI/AAAAAAAAAOA/7IgBTq-6U3g/s1600/Aircraft+air+generation+and+distribution+A340-600.jpg .... Właściwie samo dba, bo trudno sprężarką zrobić gwałtowny OK. Twoja teza bylaby sluszna, gdyby rozpatrywac roznice w przeplywie gazu od lamiarnego, przez turbulentny do naddzwiekowego. W przypadku pompowania kabiny nie mamy w zaden sposob doczynienia z przeplywem nadkrytycznym. To zas znaczy, ze wzrost oporu przeplywu jest pi-razy-drzwi liniowy i nie charakteryzuje sie skokowymi zmianami. cheers |
|
Data: 2016-02-25 17:47:02 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan TJ_Blues napisał:
A jak nazwiesz przeplyw powietrza przez kabinie od jednych otwartychTroche nadinterpretujesz. Tu nie chodzi o jakas nowoczesna technike, Znikomym. Zwłaszcza w samolocie wielkim jak stodoła. Wszystko co robi czlowiek mozna podciagnac pod pojecie sztuczne / badz No to mój kontekst i intencja jest taka, że samolot stojący na płycie wietrzony jest jak autobus. Trzeba sporo dmuchać, bo sporo ludzi tam na metr kwadratowy przypada (w lotnictwie może lepiej mówić o stopach kwadratowych). Przy otwartych drzwiach wywiewa od razu i jest przy sporym przepływie cały czas ciśnienie atmosferyczne. Po "hermetyzacji" kabiny ciśnienie idzie nieco w górę. Jaka widzisz trudnosc w zainstalowaniu kontrolowanego wylotu zuzytegoAle to przeciez mozna zrobic i bez zwiekszania cisnienia na starcie.W praktyce jest to bardzo trudne. Over- -- to wszystko wyjaśnia. 2. wiatrak (fan) wysysajacy zuzyte powietrze z kabiny. Czyli de facto Nie "de facto", a najwyżej w teorii. Marnej teorii. "Wywiewanie", to jeszcze nie jest tworzenie podciśnienia. Nie ma żadnej potrzeby sztucznego tworzenia w samolocie podciśnienia. Wiatrak w kilbu też go nie robi. Mój współudział jest tu skromny. Fizyka i beze mnie daje sobie rady,Przy małej różnicy ciśnień powietrze dość szybko i swobodnieHm, troche pokreciles z fizyka:-) Wystarczy rozpatrzeć przepływ powietrza w czymś węższym niż drzwi od stodoły. Cytując klasyka, dane powietrze napotkawszy na otwór, czyli szczelinę, wypływa. Praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb. Powyżej pewnej prędkości przepływu (wynikającej z różnicy ciśnień) powietrza przez małe szczeliny, niewiele się już zmienia. To nadciśnienie stabilizuje warunki wewnątrz kabiny. O ile na wysokości przelotowej nadciśnienie jest oczywiste, to o tym nisko nad ziemią przy starcie warto było wspomnieć. Tak uważam. Jarek -- Wężykiem, wężykiem! |
|
Data: 2016-02-25 11:00:59 | |
Autor: TJ_Blues | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
On Thursday, February 25, 2016 at 11:47:03 AM UTC-5, Jarosław Sokołowski wrote:
Pan TJ_Blues napisał: >> Naturalnej nie ma nawet przed zamknięciem. Znikomy czy nie, to jest to wietrzenie jakby nie bylo _naturalne_ :-) sporym przepływie cały czas ciśnienie atmosferyczne. Po "hermetyzacji" Keyword: *nieco*. Zaden konstruktor nie chce obciazac poszycia bardziej niz to jest niezbedne. Dlatego lepiej jest nie pompowac samolotu przed startem. Ale oczywiscie "fizyki pan nie oszukasz". Cisnienei idzie _nieco_ w gore. Z tym, ze nie jest to efekt zamierzony, czy wynikajacy z jakis trudnosci sterowania cisnieniem wewnatrz kabiny. Jest to po prostu konsekwencja takiej a nie innej konstrukcji systemow zasilania w powietrze kabiny. Np. w malych samolotach GA cerytyfikowanych do lotow powyzej 25 000ft nic takiego sie nie dzieje. Mozesz sobie leciec taka Cessna TTx do FL120 bez cisnieniowania i wlaczyc system po przekroczeniu 12500ft. W ten sposob utrzymasz cisnienie takie jak na tych 12tys lub zwiekszysz do 8000ft. Przypuszczam, ze podobnie da sie zrobic w B787. > Jest 1. overflow velve. Co wyjasnia? Przeciez to chyba dosc jasne, ze overflow znaczy tu pozbywanie sie nadcisnienia. Czyli _wyrownanie_ cisnienia kabiny z otaczajacym cisnieniem atmosferycznym. Ergo. w kabinie nie panuje _znaczace_ nadcisnienie. Samolot to nie batyskaf.
??? Co rozumiesz pod pojeciem podcisnienia? Co za roznica, czy roznica cisnien tworzona jest "wiatrakiem" czy dyfuzyjna pompa prozniowa? Nie ma żadnej potrzeby Oczywiscie, ze tworzy. Przeciez swieze powietrze popiernicza szparami do kibla. Czyli jest zasysane do pomieszczenia o nizszym cisnieniu. Kropka.
> W przypadku Powyżej pewnej prędkości przepływu (wynikającej z różnicy ciśnień) Zmienia sie mnie wiecej liniowo w wraz z roznica cisnien. Sorry, ale twoja o syczeniu i jakims magicznym zmniejszeniu przeplywu gazu nie trzyma sie kupy. Wieksza roznica cisnien -> wiekszy przeplyw, az do osiagniecia predkosci krytycznej. Przy przeplywie turbulentnym nawet chropowatosc powierzchni nie jest najwazniejsza, bo "poslizg" i tak powstaje w warstwie przysciennej. To nadciśnienie stabilizuje warunki wewnątrz kabiny. O ile na wysokości Ciekawostka warta dyskusji. Jednak w tej chwili nie dysponuje odpowiednimi danymi, by sie z Toba zgadzic, badz Tobie zaprzeczyc; Czytam manuale :-) cheers |
|
Data: 2016-02-25 20:52:53 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan TJ_Blues napisał:
sporym przepływie cały czas ciśnienie atmosferyczne. Po "hermetyzacji" Hola, hola! O czym my tu mówimy? Na wysokości przelotowej różnica ciśnień to circa pół atmosfery. Pięć ton nacisku na każdy metr kwadratowy poszycia. I pięć tysięcy ton na cały samolot. Konstruktor nie musi się obawiać, że mu maszyna pęcnie przed startem od zamnięcia drzwi i lekkiego podpompowania sprężarką. Zresztą ten wewnętrzny nacisk w czasie lotu działa *korzystnie* na całą konstrukcję, pomaga utrzymać ją w kupie. Jak kto ma pojęcie o fizyce tego typu konstrukcji, to sam takie rzeczy zaobserwuje w trakcie lotu szerokokadłubowym samolotem. Gdy się trafią turbulencje na wysokości przelotowej, można zarobić głową w sufit. Ale widać, że maszyna przy tych podskokach jest sztywna jak napompowana piłka. Ale gdy się schodzi nisko przy niestabilnych warunkach atmosferycznych, to z tylnych rzędów widać jak wiotka to konstrukcja. Wtedy brakuje tej usztywniającej różnicy ciśnień. Ale oczywiscie "fizyki pan nie oszukasz". Cisnienei idzie _nieco_ w gore. Z tym, ze nie jest to efekt zamierzony, czy wynikajacy z jakis trudnosci Taka a nie inna konstrukcja systemów zasilania kabiny w powietrze powoduje, że nie trzeba się martwić sterowaniem siśnieniem wewnątrz. Spożycie landrynek też maleje od tego. Np. w malych samolotach GA cerytyfikowanych do lotow powyzej 25 000ft Może się da, może się nie da. Nie wiem. W każdym razie nie ma potrzeby tak robić. W każdym razie w An-24 pod tym względem było wyraźnie gorzej. Może właśnie tak robili? > Jest 1. overflow velve. Ocean powietrza, na dnie którego przysło nam żyć, ma znaczące ciśnienie. Chwała Bogu, bo ptacy z łatwością mogą latać, bąk i pszczoła ma jeszcze lżej, a i my, jeśli dobrze się postaramy, to też możemy. Nawet połowa tego, czyli to co musimy nadcisnąć żeby oddychać na dziesięciu kilometrach, to też _znaczące_ nadciśnienie. 2. wiatrak (fan) wysysajacy zuzyte powietrze z kabiny. Czyli de facto Ciśnienie mniejsze niż panujące w otoczeniu. W batyskafie jest podciśnienie. W samolocie -- nigdy. Co za roznica, czy roznica cisnien tworzona jest "wiatrakiem" czy Znacząca. Nie ma żadnej potrzeby sztucznego tworzenia w samolocie podciśnienia. Ciśnieniowych kibli jeszcze nie widziałem. Choć owszem, cugi potrafią latać. Tu jest ta różnica, w wartości różnicy ciśnień. Mam w swoim samochodzie elektryczny nawiew powietrza. Ale daleki jestem od stwierdzenia, że ma on "pressurized cabin". To nadciśnienie stabilizuje warunki wewnątrz kabiny. O ile na wysokości W takim razie wsiadam w swój samochód i jadę po piwo i chipsy. Jak będzie trzeba, to mogę się nawet pokłócić o to. Trzeba dbać o tradycje! Jarek -- Ducha nie gaście. |
|
Data: 2016-02-26 09:02:11 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncumsl.1u8.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan TJ_Blues napisał: Keyword: *nieco*. Zaden konstruktor nie chce obciazac poszycia bardziej niz Hola, hola! O czym my tu mówimy? Na wysokości przelotowej różnica ciśnień O ile na lekkim sie skonczy :-) Dziwna to jednak technika - podnosic cisnienie, zeby je obnizyc. Ale moze dzieki temu landrynki juz nie sa potrzebne ? Zresztą ten wewnętrzny nacisk w czasie lotu działa *korzystnie* na całą Przeciez jest sprezarka, mozna podpompowac :-) A to nie dlatego, ze cisnienie na wysokosci niskie, gestosc powietrza niska, i turbulencje slabsze ? A prawda - glowa w sufit ... to moze szersze i dzialaja na skrzydla i kadlub tak samo ... > Jest 1. overflow velve.Co wyjasnia? Przeciez to chyba dosc jasne, ze overflow znaczy tu Valve znaczy, ze moze upuszczac po przekroczeniu odpowiedniego cisnienia. Chocby i 10 bar ... Ciśnieniowych kibli jeszcze nie widziałem. Choć owszem, cugi potrafią Hi hi - usilowalem kiedys zmierzyc jak spada cisnienie w jadacym samochodzie. W koncu na otworze szyberdachu powinno sie zaobserwowac spadek jak na skrzydle. ok 1 kPa przy 144. Nie udalo sie zmierzyc. J. |
|
Data: 2016-02-26 09:18:20 | |
Autor: twistedme | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
W dniu 2016-02-26 o 09:02, J.F. pisze:
O ile na lekkim sie skonczy :-)Mi tam zawsze zatyka. Landrynki mam swoje, bo już nie dają. Ostatnio z tego, co pamiętam, dostałem w Locie, jakoś w okolicach 2000 roku. |
|
Data: 2016-02-26 10:11:18 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Hola, hola! O czym my tu mówimy? Na wysokości przelotowej różnica ciśnień to circa pół atmosfery. Pięć ton nacisku na każdy metr Przeglądam listę incydentów lotniczych -- nie widzę, by ktoś stał się w samolocie ofiarą choroby kesonowej. Dziwna to jednak technika - podnosic cisnienie, zeby je obnizyc. Można do tego podejść stosując teorię względności (bardzo ogólną). Wiadomo, że przez *prawie* cały lot w kabinie potrzeba utrzymywać ciśnienie wyższe względem otoczenia. Wyjątkiem od "prawie", kiedy nie tak bardzo trzeba, jest krótki czas od startu do osiągnięcia poziomu tatrzańskich szczytów. Więc się ten wyjątek ignoruje. Zresztą to ciśnienie jest wyższe od ciśnienia atmosferycznego na lotnisku przez jeszcze krótszy czas, może do osiągnięcia kilkuset metrów. Ale moze dzieki temu landrynki juz nie sa potrzebne ? Tak, ja cały czas uważam, że to właśnie o te landrynki chodziło. Zresztą ten wewnętrzny nacisk w czasie lotu działa *korzystnie* A potem po wylądowaniu tracić czas na dekompresję, jak przy wynurzaniu nurków? Słaby pomysł. A to nie dlatego, ze cisnienie na wysokosci niskie, gestosc powietrza niska, i turbulencje slabsze ? Jednak nie słabsze, wręcz przeciwnie. Hi hi - usilowalem kiedys zmierzyc jak spada cisnienie w jadacym samochodzie. W koncu na otworze szyberdachu powinno sie zaobserwowac spadek jak na skrzydle. ok 1 kPa przy 144. Nie udalo sie zmierzyc. Szpar w takim samochodzie jeszcze więcej niż w samolocie, więc od razu ciśnienie się wyrównuje. A to wcale nie jest taka mała różnica ciśnień. W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw, stosuje się nadciśnienie 2-4 cale słupa wody (0,5-1 kPa). Robią to wentylatory odśrodkowe, dość spore, ale bez przesady. Tylko wciąż muszą dąć, bo gdy na chwilę przestaną, to zaraz oklapnie. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-26 10:58:25 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnnd05lm.bma.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: Przeglądam listę incydentów lotniczych -- nie widzę, by ktoś stałHola, hola! O czym my tu mówimy? Na wysokości przelotowej różnicaO ile na lekkim sie skonczy :-) Choroba kesonowa to chyba przy wiekszym cisnieniu. No ale tez nie slyszalem, aby na starcie sie jakis rozpadl z powodu zacietego zaworu. Dziwna to jednak technika - podnosic cisnienie, zeby je obnizyc. Tak, ja cały czas uważam, że to właśnie o te landrynki chodziło. Ale czy dlatego ze najpierw podnosza cisnienie a potem obnizaja, czy dlatego ze w nowoczesnym samolocie na 12km cisnienie wieksze niz w AN24 na 6 ? A landrynki ... podejrzewam ze tansze niz "system zapewnienia cisnienia" :) Hi hi - usilowalem kiedys zmierzyc jak spada cisnienie w jadacym Szpar w takim samochodzie jeszcze więcej niż w samolocie, więc od razu Ale szyberdach moge odsunac szeroko :-) A to wcale nie jest taka mała różnica ciśnień. Nie tak znow zaraz - tam sie szpary uszczelnia :-) J. |
|
Data: 2016-02-26 11:11:13 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Dziwna to jednak technika - podnosic cisnienie, zeby je obnizyc.Tak, ja cały czas uważam, że to właśnie o te landrynki chodziło. Nie wiem jakie było w w An-24, nie informowali. Ale pamiętam, że przy schodzeniu bardzo mocno dmuchało z górnych nawiewów (a nad Krakowem kiedyś widziałem jak mi wlatywał smog na głowę). A landrynki ... podejrzewam ze tansze niz "system zapewnienia cisnienia" :) Widać kapitalistom się we łbach poprzewracało. W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw, Zaraz. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-26 12:09:28 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnnd0961.cf7.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: Zaraz.W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw,Nie tak znow zaraz - tam sie szpary uszczelnia :-) 45 minut. https://www.youtube.com/watch?v=1Hw4cRZ8mog https://www.youtube.com/watch?v=HF9OLrI-NKw https://www.youtube.com/watch?v=erNcUP5m864 45 minut niby niewiele, ale pol Polski mozna w tym czasie przeleciec :-) J. |
|
Data: 2016-02-26 12:24:23 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Zaraz.W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw,Nie tak znow zaraz - tam sie szpary uszczelnia :-) Trzy kwadranse to do opadnięcia balonu. Natomiast przejście od stanu napiętej powłoki (działają siły rzędu 100 kG na każdy metr kwadratowy szmaty, a wśrodku jest 10 hPa więcej) do stanu mientkiego flaka -- to przejście jest niemal błyskawiczne. A to jest ta właściwa zmiana jakościowa, o której należy mówić. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-26 16:32:07 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnnd0df7.den.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: 45 minut.Zaraz.W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw,Nie tak znow zaraz - tam sie szpary uszczelnia :-) Trzy kwadranse to do opadnięcia balonu. Natomiast przejście od stanu Ok, ale chyba jednak zle na to patrzysz. 100kG/m2 to moze ta powloka wazyc. Tzn material lzejszy, ale wzmocnienia tam jeszcze sa, liny trzymajace itp. Sam fakt, ze tak szybko flak zrobil sie miekki sugeruje, ze nadcisnienie bylo niewiele wyzsze ponad to, co potrzebne do utrzymania ciezaru. Powietrze jest scisliwe, wiec upuszczanie nadmiarowej ilosci by dlugo trwalo. A z drugiej strony - nawet 5hPa takiego nadmiarowego nadcisnienia daje nam tam z 1000T sily - bo zakladam, ze to ponad 100x100m ma. Usztywnia niezle, ale liny trzymajace musza byc potezne :-) J. |
|
Data: 2016-02-26 16:59:31 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
Trzy kwadranse to do opadnięcia balonu. Natomiast przejście od stanu45 minut.Zaraz.W nadymanych balonach kryjących baseny, korty, tereny wystaw,Nie tak znow zaraz - tam sie szpary uszczelnia :-) Dobrze patrzę, bo akurat z takimi konstrukcjami miałem trochę do czynienia. 100kG/m2 to moze ta powloka wazyc. Tzn material lzejszy, ale wzmocnienia Powłoki robi się z materiału o gramaturze poniżej kilograma na metr. Nawet przy rozpiętości dobrych kilkudziesięciu metrów żadnych lin tam mie trzeba. Sam fakt, ze tak szybko flak zrobil sie miekki sugeruje, ze nadcisnienie bylo niewiele wyzsze ponad to, co potrzebne do utrzymania ciezaru. Sugeruje odwrotnie. Metr szmaty waży kilogram, a dziesieć centymetrów słupa wody sto kilo. Jeden procent jest na uniesienie w górę konstrukcji, reszta jest dla nadania sztywności (albo inaczej wykorzystywana, ale o to teraz mniejsza). Powietrze jest scisliwe, wiec upuszczanie nadmiarowej ilosci by dlugo trwalo. Normalne powietrze atmosferyczne ma ciśnienie 10 metrów słupa wody, a tu mamy 10 centymetrów. Jednoprocentowa różnica ciśnień i nie takaż mniej więcej ściśliwość. Tam nie ma żadnego "nadmiaru powietrza". A z drugiej strony - nawet 5hPa takiego nadmiarowego nadcisnienia Można na taki balon wjechać ogromną koparką, dmuchnąć wiatraczkiem -- i maszyna idzie w górę. To również może jest wbrew intuicji tych, co pierwszy raz (samolot też kurna na podmuchu powietrza się unosi, cuda jakies panie). -- Jarek |
|
Data: 2016-02-23 11:12:47 | |
Autor: twistedme | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
W dniu 2016-02-23 o 10:03, Jarosław Sokołowski pisze:
Pan Marcin N napisał:Jak by ktoś chciał zobaczyć jak dokładnie wyglądało, to o czym piszecie, to polecam film "Bilet na księżyc". Był dostępny przez kilka dni na player.pl, niestety już go wyłączyli. W każdym razie jest tam scena jak koleś kupuje bilet do Warszawy "szkolny", dostępny jest właśnie tylko na 30 min przed startem, są też i landrynki. Ogólnie polecam cały film, bardzo przyjemnie się ogląda, jak ktoś ma sentyment do czasów PRL-u, to już w ogóle. Fragment: https://www.youtube.com/watch?v=OlI6xVo9Voo |
|
Data: 2016-02-23 17:43:20 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "twistedme" <twistedme@o2.pl> napisał w wiadomości news:56cc309d$0$680$65785112news.neostrada.pl... Nie kazdy ma. Mam kolege ktory mial przedwojenna kamienice.Ogólnie polecam cały film, bardzo przyjemnie się ogląda, jak ktoś ma sentyment do czasów PRL-u, to już w ogóle. Do wszystkich mieszkan kwaterunek wstawil mu bezdomnych. On z rodzicami mial do dyspozycji pokoj z kuchnia. Nie mial powodow do sentymentu do PRL. Ze mna jest nieco inaczej. Wszystko co uzbieralem w PRL zabral mi L. Balcerowicz. Ale oddal to temu koledze. Bo jego kamienica byla obciazona hipotecznie na 176000. Splacil to jedna dniowka jak bylismy milionerami. Ktos zapomnial rewaloryzowac dlugi hipoteczne. S* |
|
Data: 2016-02-23 18:13:38 | |
Autor: twistedme | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
W dniu 2016-02-23 o 17:43, szczepan bialek pisze:
Uďż˝ytkownik "twistedme" <twistedme@o2.pl> napisaďż˝ w wiadomoďż˝ciWiÄkszoĹÄ pewnie ma na zasadzie "byĹo lepiej, bo byĹem mĹody" :) |
|
Data: 2016-02-23 19:03:55 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "szczepan bialek" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:nai26b$g3m$1@node1.news.atman.pl...
Użytkownik "twistedme" <twistedme@o2.pl> napisał w wiadomości Ogólnie polecam cały film, bardzo przyjemnie się ogląda, jak ktoś ma sentyment do czasów PRL-u, to już w ogóle. On nie mial, ci bezdomni juz mieli, a ich bylo wiecej :-) Ze mna jest nieco inaczej. Wszystko co uzbieralem w PRL zabral mi L. Balcerowicz. Pamiec ci chyba zabral. Hiperinflacja zaczela sie jeszcze za Jaruzelskiego. Po trochu celowo - taki manewr na likwidacje "nawisu inflacyjnego". Ale oddal to temu koledze. Bo jego kamienica byla obciazona hipotecznie na 176000. Przed wojna jeszcze ? Czy mu kwaterunek lokatorow dostawil i jeszcze za to rachunki wystawial ? Splacil to jedna dniowka jak bylismy milionerami. Ktos zapomnial rewaloryzowac dlugi hipoteczne. Znow Ci pamiec szwankuje. Owszem, jednym przez lata 80-te PRL zabral oszczednosci. Innym zdewaluowal kredyty. Akurat Balcerowicz o rewaloryzacji kredytow nie zapomnial - tylko oglosil wczesniej, kto mial szczescie ten jedna pensja splacil, kto nie mial - ten wpadl w pulapke jak Lepper. Najpierw mu daja kredyt na pare %, a potem % podnosza na kilkadziesiat. J. |
|
Data: 2016-02-24 09:46:04 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:56cc9f0e$0$646$65785112news.neostrada.pl... Użytkownik "szczepan bialek" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:nai26b$g3m$1@node1.news.atman.pl... Jakas Pani Profesor ustalila ze zyskalo 24 miliony a stracil 1 milion.
Bylo dwu Jaruzelskich. Za I-go sekretarza inflacja wynosila okolo 20%. Hiperinflacja zaczela sie za Prezydenta Jaruzelskiego a skonczyla wymiana 1: 10000. Po trochu celowo - taki manewr na likwidacje "nawisu inflacyjnego". A ta inflacja po I-szej wojnie swiatowej to czemu sluzyla? Ale oddal to temu koledze. Bo jego kamienica byla obciazona hipotecznie na 176000. Po wojunie wszystkie remonty robilo panstwo i obciazalo hipoteki.
Hiperinflacja to lata 90-te. W 80 tych byly jeszcze Rady Pracownicze. W 90-tych pojawily sie Nadzorcze. S* |
|
Data: 2016-02-24 10:29:26 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "szczepan bialek" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:najqje$3mf$1@node2.news.atman.pl...
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości Ze mna jest nieco inaczej. Wszystko co uzbieralem w PRL zabral mi L. Balcerowicz.Pamiec ci chyba zabral. Hiperinflacja zaczela sie jeszcze za Jaruzelskiego. Bylo dwu Jaruzelskich. Za I-go sekretarza inflacja wynosila okolo 20%. No to bylo 3 Jaruzelskich. Przecietne zarobki http://www.zus.pl/default.asp?p=4&id=3381 1970 2358 1975 3913 1980 6040 1985 20005 1987 29184 1988 53090 1989 206758 1990 1029637 1991 1770000 1992 2935000 1994 5328000 1995 702 Przy czym - realna wartosc tej sredniej pensji w latach 90-95 rosla, a w latach 80-89 malala. Po trochu celowo - taki manewr na likwidacje "nawisu inflacyjnego".A ta inflacja po I-szej wojnie swiatowej to czemu sluzyla? Sluzyla ... no, sluzyla poniekad temu samemu - chceci zapewnienia funkcjonowania panstwa. Po wojunie wszystkie remonty robilo panstwo i obciazalo hipoteki.Ale oddal to temu koledze. Bo jego kamienica byla obciazona hipotecznie na 176000.Przed wojna jeszcze ? Czy mu kwaterunek lokatorow dostawil i jeszcze za to rachunki wystawial ? To ich trzeba bylo w 1990 oskarzyc o zle zarzadzanie - czynsze powinny pokrywac koszta remontow :-) Hiperinflacja to lata 90-te.Splacil to jedna dniowka jak bylismy milionerami. Ktos zapomnial rewaloryzowac dlugi hipoteczne.Znow Ci pamiec szwankuje. Tym niemniej jak ktos mial w 1980 odlozone np roczne zarobki, to mu w 1989 nie starczylo nawet na 2 tygodnie. No chyba, ze mial odlozone w $, to one nawet w 1989 byly sporo warte. A potem i one stracily wartosc ... ale chyba nie masz pretensji, ze przestales zarabiac 20$/mc ? J. |
|
Data: 2016-02-24 11:23:38 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
No chyba, ze mial odlozone w $, to one nawet w 1989 byly sporo warte. Mam wrażenie, że mnóstwo ludzi śmiertelnie obraziło się na rzeczywistość z tego właśnie powodu. Bo nie da się już pojechać do reichu na miesiąc, tam zamiatać ulicę, a przez resztę roku żyć tu za zarobone marki jak panisko. -- Jarek |
|
Data: 2016-02-24 12:22:17 | |
Autor: J.F. | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup dyskusyjnych:slrnncr15a.hs4.jaros@falcon.lasek.waw.pl...
Pan J.F. napisał: No chyba, ze mial odlozone w $, to one nawet w 1989 byly sporo warte.Mam wrażenie, że mnóstwo ludzi śmiertelnie obraziło się na rzeczywistość Wczesniej tez sie nie bardzo dalo, bo paszportu nie dali :-) Zjawisko bylo szersze - kto mial odlozone troche dolarow, bo zamiatal np rok, czy rodzina przyslala, czy zarobil na kontrakcie/delegacjach, czy majatek/spadek sprzedal - ten sie nagle obudzil bez zabezpieczenia. No ale kto mial odlozone zlotowki, ten sie jeszcze wczesniej obudzil :-) Znajomy jedzil na winobranie do Niemiec, juz po zmianie ustroju. Za pierwszym razem przywiozl samochod, bo bauer mial jakis stary w szopie, za drugim troche marek, za trzecim to stwierdzil, ze mu sie nie oplaca - tzn jak odjal pensje krajowa i dodatkowe dochody, to mu wyszlo, ze miesiac harowal za grosze. Znalem tez dwoch Wlochow w latach ~2000. Jechali na 3 miesiace pracowac do Niemiec jako kelnerzy, a potem wracali do Polski odpoczywac :-) J. |
|
Data: 2016-02-24 13:20:10 | |
Autor: JarosĹaw SokoĹowski | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Pan J.F. napisał:
No chyba, ze mial odlozone w $, to one nawet w 1989 byly sporo warte. A potem i one stracily wartosc ... ale chyba nie maszMam wrażenie, że mnóstwo ludzi śmiertelnie obraziło się na rzeczywistość z tego właśnie powodu. Bo nie da się już pojechać Niektórym jednak dawali, a że było to tzw. dobro rzadkie, więc dawało tym większe przebicie. Socjalistyczna gospodarka titowskiej Jugosławii opierała się w dużej mierze na tym procederze. Tam nigdy nikomu paszportu nie bronili, każdy miał w domu. Więc ludzie jeździli na zachód do pracy, głównie do Niemiec. A że lud to był przeważnie prosty, to do robót pośledniejszych. Mało któremu do głowy przychodziło, by na obczyźnie zostawać. Więc wracali do swoich z markami, gdzie lepiej żyli, a państwo miało dewizy. Znalem tez dwoch Wlochow w latach ~2000. Jechali na 3 miesiace pracowac do Niemiec jako kelnerzy, a potem wracali do Polski odpoczywac :-) W wielu gospodarkach takie sezonowe migracje wolnych najmitów są rzeczą całkiem normalną. Jarek -- zarobić do Szwecji, odpocząc do Grecji po pierwszym zawale działacze studenccy zdobywać dziś mają tę drugą choć pierwsza dla jednych jest gorsza, dla drugich jest lepsza |
|
Data: 2016-02-24 17:56:42 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:56cd926a$0$22820$65785112news.neostrada.pl... Użytkownik "Jarosław Sokołowski" napisał w wiadomości grup Jak dali delegacje to i paszport. Dieta byla wyzsza niz wynagrodzenie za zamiatanie. A jak centrala miala tam mieszkanie to do diety dochodzil ryczalt za hotel. S* |
|
Data: 2016-02-24 17:51:40 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "J.F." <jfox_xnospamx@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości news:56cd77f8$0$679$65785112news.neostrada.pl...
To byly piekne czasy. Byla wielka frajda jak sie tlumaczylo Amerykanom i Japonczykom ze te 20 wystarcza na luks mieszkanie, samochod i dwoje dzieci na studiach. A wracajacy z Ameryki z 4000$ mial za to dom i Poloneza. A ja placilem 4000$ za opakowanie obrabiarki ktora czesto kosztowala milon $. Wszystko dzieki "eksprtowi wewnetrznemu". Tylko polacy potrafili eksportowac do wewnatrz. S* |
|
Data: 2016-02-23 17:45:41 | |
Autor: szczepan bialek | |
kolejna nadzieja dla LOTu ? | |
Użytkownik "Marcin N" <marcin5.usun.wykasuj@onet.pl> napisał w wiadomości news:56cc1add$0$22822$65785112news.neostrada.pl... W dniu 2016-02-23 o 09:22, szczepan bialek pisze: W tych duzych nie dawli cukierkow ale juz za pierwszym razem gdy stracilem sluch odkrylem ze jak przelkne sline to sluch wraca. S* |