W dniu 2012-08-24 09:03, krzyniem [Krzysiek Niemkiewicz] pisze:
Od jakiegoś czasu jeżdżę z karteczką "sprzedam" na aucie. Wczoraj
zadzwonił do mnie koleś z pytaniem czy to manual czy automat i jaka
cena. Nic więcej go nie interesowało (a na karteczce informacji minimum
- rok produkcji, jaki silnik i mój telefon).
Po pól godzinie dostaję sms'a od autokomisu z informacją, że ma dla mnie
klienta i żeby przyjechać, zostawić mu auto na dzień czy dwa.
Zadzwoniłem i zapytałem, czy nie interesują go szczegóły auta,
powiedział że nie, widział, obfotografował i klient jest zdecydowany bo
potrzebuje diesla.
Mi to zalatuje ściemą na kilometr - po pierwsze - klient zdecydowany,
mimo że widział auto jedynie na zdjęciach i nie zna nawet wyposażenia.
Po drugie - jesli ten komisant rzeczywiście zadał sobie trud na
zrobienie zdjęć, to nie zajrzał nawet do środka, jaka tam jest skrzynia
biegów?
No i teraz pytanie - o co kaman? Czy to po prostu sposób na to, żeby
komis miał więcej aut na parkingu, bo to lepiej wygląda?
Jeżeli ma klienta, to podjedziesz i załatwicie wszystkie formalności na miejscu "przez komis". Ja tak zawsze mówię i nagle urywa się dyskusja.
|