Data: 2011-10-27 13:32:43 | |
Autor: #:-) gps | |
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i | |
Żeby nie było, teraz sam sobie odpowiem "jakiego mam długiego".
- jak radzicie sobie z rosnącą dumą po kolejnych wyjazdach i czy1. już sobie raczej coraz lepiej radzę, ale nadal nie chce mi się jeździć na krótkie wycieczki rekreacyjne z rodziną/znajomymi, bo za nudno i nieciekawie, bo się nie ma gdzie nazdzierać [żeby nie było - rowerzystą jestem bardzo średnim]; poczucie dumy i zadowolenia mam i to duże, ale raczej, że dałem radę i zdrowie dopisało (jeśli dopisało); zdarzyło się raz, że koledze powiedziałem 'lebiega', bardziej żartem, i nie odszczekałem tego dość - ni stąd ni zowąd kolega przejechał 500 km na raz; pokora to dobra cecha - czy widząc relację z wyprawy wzbudza się w was zazdrość, bywa podlana2. właściwie to zawsze, ale nie 'zawiść'(!) tylko zazdrość, że też bym tak chciał; dlatego ustawicznie czytam relacje i wśród tych, które mogę podać za przykład i natchnienie (kiedyś lub na bieżąco) są opisy: Michała Wolffa (cenie bardzo za faktografię, karowność, to właściwie mini przewodniki), Remigiusza z Gdańska, Tomka Parysa, również Pawła Pontka (choć w formie czystego podziwu jak wciągną rodzinę), to tylko przykłady, kolejność dowolna, bo jest wiele innych takich - gdzie dajecie upust swoim doświadczeniom i przeżyciom z wypraw3. upust to głównie poprzez porządkowanie zdjęć i ich wybiórczą publikację w sieci; czasem wpadają do mnie rodzina i znajomi, żeby się dowiedzieć 'jak było', ale już się nauczyłem, że powyżej 100-200 zdjęć ziewają i nie można przeginać, najlepsze są dobrze sprzedane opisy przygód i anegdot, wtedy słuchają i obie strony mają ubaw; co nie zmienia faktu, że jeśli nie pojechało się z kimś, to nikt nie jest w stanie pojąć sumy moich przeżyć i wrażeń; jedyny sposób, jaki wynalazłem, żeby ten efekt zabić, to pojechać na kolejny wyjazd - czy długodystansowi lub -czasowi rowerzyści to jednostki i tak nie4. sądzę, że w jakimś tam indywidualnym stopniu, każdy na swój sposób tak (może to nuda i pospolitość w pracy/domu/szkole? a może jakiś cygański gen niemożności usiedzenia na miejscu?); ciągle mnie nurtuje przypadek Nowaka, który mimo ukochanej rodziny zdecydował się na taką rozłąkę - który z was ma już tak, że jak się kończy jedna wyprawa, nie bardzo5. z biegiem czasu coraz bardziej 6. nie dokręcam licznika, żeby przeskoczyło na okrągłe X0, X00 7. już nie jestem dogmatykiem co do konieczności przejechania wszystkiego rowerem (wiek i zdrowie robią swoje, ale też zawsze lubiłem wyjadać rodzynki z ciasta i skwarki z zupy) #:-) |
|
Data: 2011-10-28 03:20:24 | |
Autor: Titus Atomicus | |
"który ma d³u¿szego", czyli na il enasze do¶wiadczenia rowerowe pozw alaj± nam udzielaæ rad innym - zap roszenie do napier**lanki | |
In article <j8bfgr$m08$1@news.onet.pl>,
"#:-) gps" <gpsgpsgps@poczta.onet.pl> wrote: ¯eby nie by³o, teraz sam sobie odpowiem "jakiego mam d³ugiego".[...] Jak to: juz mozna sobie samemu odpowiadac? TA |
|