Grupy dyskusyjne   »   pl.rec.rowery   »   "który ma dÅ‚uższego", czyli na ile nasze doÅ›wiadczenia rowerowe pozwalajÄ… nam udzielać rad innym - zaproszenie do napier**lanki

"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam udzielać rad innym - zaproszenie do napier**lanki

Data: 2011-10-24 10:40:29
Autor: Alfer_z_pracy
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam udzielać rad innym - zaproszenie do napier**lanki
#:-) gps napisał:
(...)

Flejm, nie flejm, ale coś w tym jest. Od siebie dodałbym takie pytanie:

# Czy w trakcie jazdy śledzisz licznik i odpowiednio zwiększasz przebieg, by w późniejszej relacji w internecie "lepiej" to wyglądało?

Ja z premedytacją wyłączam okienko z dystansem żeby właśnie się nie sugerować. W niektórych jazdach nawet zaklejałem ekran ze średnią, bo (pod)świadomie ścigałem się z prędkością. Ale znam przypadki kiedy jeździec po dojechaniu do celu kręcił kółka pod domem żeby wskoczyła setka / dwusetka, bo potem w opisie wycieczki było cool :-)

Aczkolwiek dodam, że często właśnie specjalnie dla relacji w internecie kombinuję żeby ustawić się pod jakieś fajne ujęcie. Ale nie po to żeby widzowie pisali "ale on jest super!" tylko żeby mieli frajdę z oglądania, żeby to Was inspirowało do własnych wycieczek. I chyba się udaje, bo czasem ludzie piszą na priwa a gdzie to, a jak to, czyli to w jakiś sposób procentuje i jestem z tego wielce zadowolony że w choć tak małym stopniu coś ofiarowuję ludzkości :-)

W ten sposób przechodzę do kolejnego pytania:

# Po co zdajesz relacje ze swoich wyjazdów w internecie?

Bo często odnoszę wrażenie że własna duma z wyjazdu, niedoceniona przez społeczeństwo, powoduje że szuka się w necie poparcia, pochwały, zachwytu. Niby to bardzo ludzkie ale całkiem łatwo w ten sposób na własne życzenie wpaść do szufladki z tabliczką "śmieszność". IMO trzeba mieć spory dystans do siebie, żeby _samemu_ pisać o _sobie_.

Pzdr
A.

Data: 2011-10-24 10:43:59
Autor: Ryszard Mikke
Alfer_z_pracy <alferwywalto@mp.pl> napisa³(a):
#:-) gps napisał:
(...)

Flejm, nie flejm, ale coś w tym jest. Od siebie dodałbym takie pytanie:

# Czy w trakcie jazdy śledzisz licznik i odpowiednio zwiększasz przebieg, by w późniejszej relacji w internecie "lepiej" to wyglądało?

Ja z premedytacją wyłączam okienko z dystansem żeby właśnie się nie sugerować. W niektórych jazdach nawet zaklejałem ekran ze średnią, bo (pod)świadomie ścigałem się z prędkością. Ale znam przypadki kiedy jeźd
ziec po dojechaniu do celu kręcił kółka pod domem żeby wskoczyła setka / dwusetka, bo potem w opisie wycieczki było cool :-)

No, ¿eby krecic kolka to nie, ale zdarzylo mi sie raz odbic kawalek przed
domem w bok, zeby przekrczyc jaki tam prog dystansu ;)

[...]

W ten sposób przechodzę do kolejnego pytania:

# Po co zdajesz relacje ze swoich wyjazdów w internecie?

Bo często odnoszę wrażenie że własna duma z wyjazdu, niedoceniona przez społeczeństwo, powoduje że szuka się w necie poparcia, pochwały, zachwytu.
 Niby to bardzo ludzkie ale caÅ‚kiem Å‚atwo w ten sposób na wÅ‚asne życzenie wpaść do szufladki z tabliczkÄ… "Å›mieszność". IMO trzeba mieć spory dysta
ns do siebie, żeby _samemu_ pisać o _sobie_.

Ja to jak juz cos pisze, to na ogol glownie dla wlasnej pamieci. Ale tez,
jesli cos tam sie po drodze przydarzylo, to opsuje tak, zeby i dla innych bylo
ciekawie. Pare osob to czyta...

--
rmikke

--


Data: 2011-10-24 14:14:12
Autor: Paweł Pontek
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
W dniu 2011-10-24 10:40, Alfer_z_pracy pisze:

# Po co zdajesz relacje ze swoich wyjazdów w internecie?

Bardzo dobre pytanie i moim zdaniem od postawienia sobie takiego pytania i próby odpowiedzi powinno się zacząć, zanim wyśle się coś do sieci.

Ja kiedyś zadałem sobie takie pytanie i wyszły mi następujące cele:
http://www.klub-karpacki.org/wwwkk.html#wwwkkOstronach


Teraz przedstawiłbym to może troszeczkę inaczej:

- to co piszesz o sobie i swoich wyjazdach tworzy swego rodzaju portfolio, wizytówkę. Poprzez zaistnienie i przedstawienie się innym ludziom od strony turystycznej można (cel I:) próbować nawiązywać kontakty z osobami o podobnych zainteresowaniach, "widzeniu świata", itp. w celu podjęcia wspólnych działań (wyjazdy, wymiana informacji, ...., zaprzyjaźnienie się, itp.) oraz (cel II:) w pewien sposób uwiarygodnić się wobec innych (jak wiadomo w Internecie każdy może być kim tylko chce a na podstawie wielu relacji, powstających w dłuższym okresie czasu, można w jakiś tam sposób zweryfikować człowieka).

- przez to, że publikujesz relacje, czytelnicy stanowią swego rodzaju "grupę wsparcia", która nie pozwala na "zaniżanie poziomu". Jest to swego rodzaju bat na własne lenistwo, próbę pójścia na łatwiznę, na skróty, itp. Jak każdy kij ma dwa końce, tak i w łatwy sposób można stać się niewolnikiem publiczności - tak jak niewolnikiem własnego licznika (o czym pisałeś).

- publikując relacje można się - po prostu, po ludzku - pochwalić swoimi "osiągnięciami" turystycznymi. W gronie wąskiego grona miłośników podobnego rodzaju turystyki, każde przedsięwzięcie jest wydarzeniem.

- publikując relacje dokłada się do zbioru informacji. Dużo przyjemności przynosi mi świadomość tego, że inni korzystają z moich "patentów", doświadczeń, informacji, itp. W ostatnich kilkunastu latach mojej turystycznej (w szczególności górskiej/karpackiej, mało znanej na tej grupie) aktywności miałem wiele takich przykładów i mam z tego powodu naprawdę bardzo dużo satysfakcji.

Największą wartością, do osiągnięcia której przyczyniły się publikacje w sieci są poznani dzięki temu ludzie, w kilku przypadkach prawdziwi przyjaciele. W ten sposób świat wirtualny przełożył się na ogromną wartość istniejącą w świecie realnym. Wiele moich przedsięwzięć nie byłoby możliwych bez tych ludzi.

PABLO

Data: 2011-10-24 15:25:38
Autor: kawoN
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
W dniu 11-10-24 14:14, Paweł Pontek pisze:

- publikując relacje dokłada się do zbioru informacji. Dużo przyjemności
przynosi mi świadomość tego, że inni korzystają z moich "patentów",
doświadczeń, informacji, itp. W ostatnich kilkunastu latach mojej
turystycznej (w szczególności górskiej/karpackiej, mało znanej na tej
grupie) aktywności miałem wiele takich przykładów i mam z tego powodu
naprawdę bardzo dużo satysfakcji.

I za to Wam (relacjonującym wyprawy) chwała.
Od zawsze ludzie inspirowali się aktywnością innych,
dzisiaj jest o tyle łatwiej że nie trzeba jeździć po
kraju z prelekcjami czy wydawać książek...

--
kawoN
-
dziennik rowerowy
www.bike4win.pl

Data: 2011-10-25 22:01:19
Autor: Bartosz 'Seco' Suchecki
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
Alfer_z_pracy pisze:
#:-) gps napisał:
(...)

Flejm, nie flejm, ale coś w tym jest. Od siebie dodałbym takie pytanie:

# Czy w trakcie jazdy śledzisz licznik i odpowiednio zwiększasz przebieg, by w późniejszej relacji w internecie "lepiej" to wyglądało?

Ja z premedytacją wyłączam okienko z dystansem żeby właśnie się nie sugerować. W niektórych jazdach nawet zaklejałem ekran ze średnią, bo (pod)świadomie ścigałem się z prędkością. Ale znam przypadki kiedy jeździec po dojechaniu do celu kręcił kółka pod domem żeby wskoczyła setka / dwusetka, bo potem w opisie wycieczki było cool :-)

Ja po powrocie z Kazimierza miałem na liczniku 296 km. Kręciłem aby dobić do 301. Ale nie dla relacji, jakoś dla widoku :-)

Ogólnie staram się aby wycieczki kończyły się dystansem raczej z końcówką na przykład 70,71 niz 59 :-) Nie wiem po co, ale tak mam.

Seco

Data: 2011-10-25 22:23:22
Autor: Mike
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
jeździec po dojechaniu do celu kręcił kółka pod domem żeby wskoczyła
setka / dwusetka, bo potem w opisie wycieczki było cool :-)

Ja po powrocie z Kazimierza miałem na liczniku 296 km. Kręciłem aby
dobić do 301. Ale nie dla relacji, jakoś dla widoku :-)

No przecież to jest normalne :) Jak po raz pierwszy w życiu miałem szanse zrobić 100 i wyszło chyba z 97km to też dokręcałem po osiedlowych uliczkach ;)

A że nawyki zostają, to powiem, że jak ostatnio miałem x800m (celowo "x" żeby nie wyjść na kogoś kto chce mieć większego ;) )w pionie podjazdów, a do pociągu 30minut, to poprawiłem ostatni podjazd jeszcze żeby było >(x+1)000m ;)))

Kurcze to jest silniejsze ode mnie x=2 sesesesesesese :D

--
pozdrawiam
Mike
[WRO][M.T.Fuji]
[GG:1303401] mikemtb małpa o2 pl
http://mikemtb.org

Data: 2011-10-25 22:38:45
Autor: Fabian
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
On 25.10.2011 22:23, Mike wrote:
jeździec po dojechaniu do celu kręcił kółka pod domem żeby wskoczyła
setka / dwusetka, bo potem w opisie wycieczki było cool :-)

Ja po powrocie z Kazimierza miałem na liczniku 296 km. Kręciłem aby
dobić do 301. Ale nie dla relacji, jakoś dla widoku :-)

No przecież to jest normalne :) Jak po raz pierwszy w życiu miałem
szanse zrobić 100 i wyszło chyba z 97km to też dokręcałem po osiedlowych
uliczkach ;)

A że nawyki zostają, to powiem, że jak ostatnio miałem x800m (celowo "x"
żeby nie wyjść na kogoś kto chce mieć większego ;) )w pionie podjazdów,
a do pociągu 30minut, to poprawiłem ostatni podjazd jeszcze żeby było
 >(x+1)000m ;)))

Kurcze to jest silniejsze ode mnie x=2 sesesesesesese :D

No widzicie, a ja bijac swoj rekord odleglosci jakies 2 lata temu zrobilem jakies 187 czy 190 kilka i jak dojechalem do domu, to nie mialem namniejszej ochoty dokrecac do 200. I od tego momentu mi zostalo nie zaokraglanie rekordow, nigdy o to nie dbalem. Minus jest taki, ze nie pamietam dokladnie swoich maksymalnych przebiegów ;)

Fabian.

Data: 2011-10-26 00:11:22
Autor: szaman (Baker)
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam ud zielać rad innym - zaproszenie do napier**lank i
On 10/25/2011 10:38 PM, Fabian wrote::

No widzicie, a ja bijac swoj rekord odleglosci jakies 2 lata temu
zrobilem jakies 187 czy 190 kilka i jak dojechalem do domu, to nie
mialem namniejszej ochoty dokrecac do 200. I od tego momentu mi zostalo
nie zaokraglanie rekordow, nigdy o to nie dbalem. Minus jest taki, ze
nie pamietam dokladnie swoich maksymalnych przebiegów ;)

A ja tam czasem mając np. 97 to te 3 jeszcze dokręcę. W statystykach ładniej wygląda:P

sz

Data: 2011-10-26 10:12:32
Autor: Alfer_z_pracy
"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam udzielać rad innym - zaproszenie do napier**lanki
Bartosz 'Seco' Suchecki napisał:
Ja po powrocie z Kazimierza miałem na liczniku 296 km. Kręciłem aby dobić do 301. Ale nie dla relacji, jakoś dla widoku :-)

I tu jest pies pogrzebany. Dla SIEBIE. Nie dla czytelników w necie :-)

A.

"który ma dłuższego", czyli na ile nasze doświadczenia rowerowe pozwalają nam udzielać rad innym - zaproszenie do napier**lanki

Nowy film z video.banzaj.pl wiêcej »
Redmi 9A - recenzja bud¿etowego smartfona