Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   ludzie z elit kontra plebs

ludzie z elit kontra plebs

Data: 2012-01-19 22:38:16
Autor: Grzegorz Z.
ludzie z elit kontra plebs
Jeśli politycy słuchają koncernów i ich lobbystów, to są "negocjacje" albo
"konsultacje". Jeśli natomiast reagują na internetowe protesty obywateli,
to "ulegają" albo "dali się sterroryzować". Takim spostrzeżeniem można
podsumować internetowe strajki przeciwko SOPA oraz ich widoczne efekty.

Wczoraj mogliśmy oglądać pierwszy internetowy strajk wymierzony w konkretną
inicjatywę legislacyjną. Wikipedia i inne strony "wyłączyły się", aby
wyrazić sprzeciw wobec SOPA - ustawy, która proponowała chiński model
internetu w USA, w imię ochrony praw autorskich. Autorzy ustawy chcieli,
aby posiadacze praw autorskich mogli żądać blokowania stron, cenzurowania
wyszukiwarek i wywierania nacisków na dostawców reklam i płatności. Można już śmiało powiedzieć, że protesty były skuteczne. Cały świat
dowiedział się o SOPA, bo jak nie wiedzieć o czymś, co spowodowało blokadę
jednej z najpopularniejszych witryn w sieci? Nagle okazało się, że SOPA ma
wielu przeciwników. Z poparcia wycofali się nawet amerykańscy senatorzy,
których nazwiska widniały na projekcie ustawy PROTECT IP (to dokument
podobny do SOPA, nad którym pracował senat).

Przykładem takiego polityka był Marco Rubio, republikański senator z
Florydy, który wycofał swój "sponsoring" dla ustawy, powołując się na
"prawne wątpliwości dotyczące wpływu ustawy na dostęp do internetu". Inny
senator-współautor - republikanin Roy Blunt - skrytykował senat za
przepychanie ustawy, która wciąż wymagała wiele pracy. Podobnych przypadków
jest więcej. Pisze o nich Ars Technica w tekście pt. PIPA support
collapses, with 13 new Senators opposed. Co więcej, senatorzy z obydwu partii poprosili lidera demokratycznej
większości w Senacie, Harry'ego Reida, by przynajmniej spowolnił prace nad
ustawą, aby można było dokonać jej korekty.

Wiemy, że wcześniej przeciwko SOPA wypowiedział się Biały Dom. Okazuje się
też, że Microsoft - zwolennik ostrej walki z naruszeniami własności
intelektualnej - ma wątpliwości co do SOPA. Właściwie wydaje się, że
przedstawiciele przemysłu rozrywkowo/medialnego są ostatnimi, którzy bronią
ustawy.
Sieciowy plebs śmie politykować?!

Pierwszy internetowy strajk i jego wyraźne efekty to zjawiska niewątpliwie
godne uwagi, ale jest coś jeszcze ciekawszego. Elity wyrażają oburzenie
faktem, że politycy śmią reagować na takie "sztuczki". Mówi się o
"uległości" przedstawicieli kongresu, senatu i administracji prezydenta.
Medialny magnat Rupert Murdoch stwierdził, że internautom udało się
"sterroryzować" polityków.

To ciekawe. Niby mamy demokrację, ale wielu ludzi wciąż wierzy, że polityka
jest dziedziną życia, w którą prosty lud mieszać się nie powinien. Jeśli
przemysł rozrywkowy dyktuje politykom taką ustawę jak SOPA, to nikt nie
mówi o uległości. Wówczas jest to jest "lobbing" albo nawet "konsultacje"
czy też "wielostronna współpraca" (ten ostatni termin szczególnie polubili
twórcy SOPA).

Rupert Murdoch zapewne nie ma nic przeciwko temu, aby politycy słuchali
akurat jego. Jeśli jednak zareagowali na oburzenie społeczne, mówi on o
"uległości" i "terroryzowaniu polityków".

Protest Wikipedii? To musi być dla Ruperta Murdocha niewyobrażalne. To
jakaś stronka edytowana przez bandę amatorów, prawda? Gdyby Wikipedia była
"poważnym medium", miałaby prawo "angażować się w politykę". Problem jednak
w tym, że Wikipedia reprezentuje internetowy plebs, a plebs może tylko
"terroryzować" władzę. Czy tak to widzi Murdoch?

Nie bez powodu piszemy, że SOPA została podyktowana przez przemysł
rozrywkowy. Przede wszystkim tekst ustawy wyraźnie wskazuje na to, że
autorzy byli gotowi poświęcić podstawowe prawa obywateli w imię interesów
przemysłu praw autorskich. Poza tym nawet szef MPAA przyznał, że ma wpływ
na kształt SOPA.
Znamy to z Polski

Przypomina to sytuację, jaką już mieliśmy w Polsce. Gdy rząd zareagował na
opór związany z ustawą medialną, medioznawca Karol Jakubowicz stwierdził,
że "internauci odstawili pornosy i szumieli". Zdaniem Jakubowicza był to
powrót do czasów, gdy "byle warchoł mógł zatrzymać prace Sejmu".

Smutne, że takie kwestie wypowiadał człowiek odznaczony Krzyżem Kawalerskim
Orderu Odrodzenia Polski. Jakubowicz był szczerze oburzony faktem, że
obywatele mogli przeczytać ustawę, skrytykować ją i rozmawiać z rządem.

Przy okazji bowiem trzeba przypomnieć, że protesty internetowe to protesty
obywateli. Te protesty mają formę internetową, ponieważ obywatele
korzystają z internetu.

Dziennik Internautów wielokrotnie pisał o tym, że dzięki internetowi wiele
zjawisk traci elitarny charakter. Tak zmienia się świat. Dziennikarstwo,
posługiwanie się informacją, wiedza - to wszystko staje się dostępne dla
wszystkich. Każdy może czytać, pisać, uczyć się, przemawiać i wpływać na
kraj. Oczywiście dla wielu ludzi "z elit" jest to szokujące. http://di.com.pl/news/42964,0,Efekty_protestow_SOPA_Lud_smie_wplywac_na_polityke.html


--
"Tylko owce potrzebują Pasterza"

ludzie z elit kontra plebs

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona