Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   magister Vincent bezradny

magister Vincent bezradny

Data: 2011-08-22 02:15:04
Autor: Inc
magister Vincent bezradny


Minister finansów J.V. Rostowski niczym tajfun Vincent pustoszy ławy poselskie, rugając opozycje i oskarżając ją o brak kompetencji, gdy sam ma podstawowe problemy ze składnią języka polskiego, jak i zwykłą prawdomównością. Często bywa właśnie tak, że ignoranci uwielbiają dawać korepetycje innym.

Minister martwi się o nowe polityczne rozdanie bardziej niż o stan naszych finansów publicznych. Dopiero dziś okazało się, że jednak mamy kryzys, któremu tak dziarsko zaprzeczał jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Ba okazało się, że to nie kto inny, tylko nasz wybitny sztukmistrz z Londynu jako jeden z nielicznych ten kryzys przewidział. A gdzie „zielona wyspa”, gdzie się podział europejski tygrys gospodarczy, owe fantastyczne miejsce do życia – eldorado nad Wisłą, gdzie dziś światłe rady ministra dla bankrutów ze strefy euro?

Pan minister nie chce pamiętać, jak często się mylił w prognozach, stosował kreatywną księgowość, fałszował interpretacje oczywistych faktów i najzwyczajniej ściemniał. Słowa byłego węgierskiego premiera: „kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem, kłamaliśmy cały czas, gdy idzie o stan naszej gospodarki” coraz lepiej pasują do sytuacji „zielonej wyspy”. Do niedawna jeszcze przecież minister popierał tezę o szybkim przyjęciu euro nawet w latach 2011–2012, bo podobno kraj z euro jest bezpieczny. Nieco później osłabł w zalotach do wspólnej waluty i ogłosił, że nie ma co się śpieszyć oraz że „strefa euro podobnie jak dom potrzebuje remontu”. Uspokajał nas, że z powodu rozprzestrzeniającej się zarazy mógł nam grozić ogólnoświatowy kryzys, po czym ogłosił światu i Polakom, że kryzys grecki został już rozwiązany w dużej mierze dzięki polskiej prezydencji.

Już wkrótce Pinokio polskich finansów przekona się, że kryzys przycichł zaledwie na chwilę, bo nikt nie chce płacić bez gwarancji. Polski minister finansów tak dalece i tak często zmieniał zdanie - i to o 180 st., że trudno nadążyć. Raz mówi, że Polska może udzielić gwarancji krajom strefy euro, np. Grecji, sama będąc poza nią, innym razem (w 2009 r.) odmówił wsparcia Węgrom na forum Komisji Europejskiej, gdy ci znaleźli się w tarapatach, by zaraz potem ogłosić publicznie: „uważam, że każdy akt solidarności procentuje wielokrotnie”.

Według naszego mistrza iluzji zagrożenie zostało oddalone, gdy idzie o kryzys w Europie i strefie euro. Od greckiej zarazy znacznie groźniejszy w skutkach dla naszych portfeli może jednak okazać się rodzimy tajfun „Vincent”. Gdy nasz „Lord Vader” obejmował stery ministerstwa finansów w 2007 r., dług publiczny skarbu państwa wynosił ok. 530 mld zł. Dziś po blisko 4 latach podobno „profesjonalnych i oszczędnych” rządów wynosi ok. 800 mld zł i nadal gwałtownie rośnie - już niedługo dobijemy do biliona.

W tym roku potrzeby pożyczkowe Polski to 155 mld zł., w przyszłym 2012 r. aż 185 mld zł. Mamy więc dziś dług nie tyle publiczny, co kosmiczny. Minister J.V. Rostowski zapewniał nas wielokrotnie, że polska gospodarka i finanse są odporne na kryzys, że nie będzie podnoszenia podatków. A przecież podniósł VAT, akcyzę, obciął możliwość odliczeń w VAT na paliwo, auta służbowe, nie podwyższył progów podatkowych. Dziś chwali się oszczędnościami w deficycie budżetowym o 10 mld zł; zapomniał nam tylko powiedzieć, że blisko 30 mld zł długów ukrył w Krajowym Funduszu Drogowym, że „zakosił’ blisko 14 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, że obciął wydatki na drogi w przeciągu ostatnich 4 lat, aż o ok. 30 mld zł.

Vincent bezradny utracił kontrolę nad długiem, jak i nad polskim złotym. Bajkowa sceneria „zielonej wyspy” gwałtownie zamieni się w rozpaczliwe szukanie ratunku przed wzbierającymi falami tsunami. Trudno poważnie traktować człowieka, który tak często i tak zasadniczo zmienia zdanie. Ku przestrodze zadedykowałbym panu ministrowi, który sam opowiada bajki, wiersz I. Krasickiego "Szczur i kot":

„Mnie tu kadzą – rzekł hardzie do swego rodzeństwa,
Siedząc szczur na ołtarzu podczas nabożeństwa,
Wtem, gdy się dymem kadzidł zbytecznych zakrztusił,
Wpadł kot z boku na niego porwał i udusił”.

Janusz Szewczak

magister Vincent bezradny

Nowy film z video.banzaj.pl wicej »
Redmi 9A - recenzja budetowego smartfona