Data: 2011-09-01 02:14:21 | |
Autor: Inc | |
michnik - żydowski kapuś i donosy na Pols kę | |
Ileż to razy Michnik bił na alarm na temat rzekomych skrajnych zagrożeń nacjonalistycznych i antysemickich w Polsce. Ileż to razy wysmażał „skrajne donosy na Polskę" do różnych gremiów zagranicznych. By przypomnieć choćby dziwnie przemilczane w Polsce wystąpienie Michnika na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie w kwietniu 1990 r. Mówił tam, że w Polsce grozi antykomunistyczna dyktatura; antykomunizm z bolszewicką twarzą, któremu towarzyszyć będzie szowinizm, klerykalizm, populizm i ksenofobia, nie mówiąc o groźbie antysemityzmu (por. Charles Hoffman: Gray Dawn. The Jews ofEastern Europę in the Post—communist Era, New York 1992, s. 302). A potem nagle z głupia frant Michnik występuje z udawaną obroną Polaków przed zarzutami antysemityzmu na spotkaniu z przedstawicielami francuskich Żydów. A w książce Między panem a plebanem przyznaje, że: partie, które startowały pod hasłami antysemickimi, nie dostały ani jednego mandatu. W 1989 roku Michnikowska Gazeta Wyborcza maksymalnie nagłaśnia akcję rabina Weissa w Oświęcimiu, popierając ją. W 1994 ten sam Michnik określa akcję rabina Weissa z 1989 roku jako klasyczny przykład prowokowania awantury. Jak więc zależnie od potrzeby występuje jako obrotowy Żydo-Polak, odcinając odpowiednio kupony za każdym razem od zamanifestowanej postawy. To przedstawia się jako zatroskany o los Polski patriota, to znów przyjmuje fetowanie w Nowym Jorku jako „Żyd Roku 1991". W wydanej w 1995 roku książce Między panem a Plebanem (s. 217) mówi: (...) Kto zajmuje się tym, co mówi Bolesław Tejkowski? Nikt. W rzeczywistości to właśnie sam Michnik był odpowiedzialny za maksymalne nagłośnienie tej szowinistycznej nicości (notabene żydowskiego pochodzenia). Przypomnijmy, że właśnie w Gazecie Wyborczej z 4 lipca 1991 ukazał się ogromny wywiad z B. Tejkowskim na dwu kolumnach pt. Żydzi są wszędzie, z wiadomym celem: maksymalnym nagłośnieniem, jaki to groźny antysemityzm pojawia się w Polsce. Krzysztof Wolicki napiętnował publikację wywiadu z Tejkowskim jako „nieprzyzwoitość" (GWz 10 lipca 1991), pisząc: Publikując wywiad z Bolesławem Tejkowskim. („ GW" nr 154) złamaliście normy przyzwoitości obowiązujące w krajach o demokratycznej tradycji. Szczególnie haniebnym „donosem na Polskę" wyróżnił się Adam Michnik w rozmowie z niemieckim socjologiem Jurgenem Habermasem w 1993 roku. Posunął się w niej do stwierdzenia: Zanim tu Hitler przyszedł, myśmy założyli własny obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej (por. Polityka, 1993, nr 47). Skandaliczny był sam fakt porównania hitlerowskich obozów zagłady z obozem odosobnienia w Berezie Kartuskiej, który służył do bezwzględnego odizolowania na pewien czas przeciwników politycznych, ale nie do ich wyniszczania. Kiedy takie stwierdzenie Michnika ukazało się na łamach prasy niemieckiej, a później amerykańskiej (w prestiżowym New York Times Review of the Book), sprzyjała potwierdzaniu najgorszych oszczerstw o „polskich obozach koncentracyjnych". Znamienne, że w kierowanej przez Michnika Gazecie Wyborczej w lipcu 1994 roku ukazał się źródłowy artykuł Andrzeja Misiuka o obozie w Berezie Kartuskiej, zakończony słowami: Porównywanie Berezy z hitlerowskimi obozami koncentracyjnymi, powtarzające się w historiografii radzieckiej, służyło przede wszystkim zafałszowaniu obrazu państwa polskiego. Rozmowa Michnika z Habermasem udowodniła, że wcale nie trzeba sięgać do historiografii radzieckiej, by znaleźć przykłady zafałszowywania obrazu państwa polskiego. Dosłownie pod ręką mamy bowiem odpowiednie teksty Michnika. W dziesiątą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce Michnik popisał się tekstem: W imię przebaczenia(Gazeta Wyborcza, 13 grudnia 1991), w którym jak mógł starał się wybielić autorów stanu wojennego, przypominając, że przecież i w Drugiej Rzeczypospolitej też naruszano prawo, bo w maju 1926 roku dokonano przewrotu w państwie, a 1930 roku w twierdzy brzeskiej osadzono przywódców antysanacyjnej opozycji. I akcentował: / wtedy były ofiary, wdowy i sieroty. Zapomniał tylko w swych porównaniach 1926 roku z 1981 rokiem o jednej podstawowej sprawie, że Piłsudski stawał w swoim zamachu z oddziałami wojska przeciw oddziałom wojska popierającym ówczesny rząd i prezydenta, podczas gdy gen. Jaruzelski narzucił wojnę bezbronnemu narodowi, nie mając w nim większego oparcia, za to tym większe w ciągłej groźbie interwencji „Wielkiego Brata" ze Wschodu. Trzeba przyznać, że Adam Michnik, syn Ozjasza Szechtera, człowieka karanego sądowo w Drugiej Rzeczypospolitej za zdradziecką działalność przeciwko ówczesnej Polsce, jest niebywale gorliwy w pomniejszaniu i zohydzaniu dorobku ówczesnej Polski Niepodległej. Na przykład w Magazynie Gazety Wyborczej ( 1994, nr 40) Michnik twierdził, że po śmierci Piłsudskiego władzę w państwie wzięły jakieś czwartorzędne figury. Protestujący w związku z tą oceną Michnika czytelnik z Wrocławia, Edmund Jaxa-Nagrodzki pisał, że wśród tych rzekomo czwartorzędnych figur znaleźli się między innymi wicepremier inż. Eugeniusz Kwiatkowski, prezydent RP prof. Ignacy Mościcki, minister spraw zagranicznych płk. Józef Beck, minister oświaty i wyznań religijnych prof. Wojciech Świętosławski, marszałek Edward Śmigły-Rydz (por. Magazyn Gazety Wyborczej z 4 lutego 1994). Typowym przykładem oszczerczych pomówień Michnika w odniesieniu do historii Polski, niestety pozostawionych bez żadnej demaskującej je publicznej riposty był fragment tekstu Adama Michnika opublikowanego w Gazecie Wyborczej w kolejną rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim. Pisał Michnik: Zarówno heroizm łudzi, którzy pomagali Żydom, jak i podłość antysemitów są składnikiem polskiego dziedzictwa. I jest to dziedzictwo tym bardziej kłopotliwe, że wśród tych pierwszych byli także komuniści, późniejsi gloryfikatorzy stalinowskiego terroru, a wśród tych drugich także bohaterowie antyhitlerowskiego podziemia i ofiary stalinowskich procesów (A. Michnik: Bunt i milczenie, Gazeta Wyborcza, 17-18 kwietnia 1993). Zdumiewające, że nikt w całej prasie polskiej nie postawił wówczas Michnikowi pytania, na czym oparł swoje obrzydliwe pomówienie? Dlaczego nie zażądano, by wymienił choć jedno nazwisko bohatera antyhitlerowskiego podziemia, który był jakoby podłym antysemitą! Bo tak przyparty do muru Michnik mógłby tylko przepraszać za haniebne pomówienia, tak jak to musiał zrobić w przypadku fałszywie oskarżonych przez niego działaczy „Mazowsza". Bo mógłby najwyżej powołać się na fałsze ze stalinowskiej kuźni kłamstw, którymi obsypywano skazanych na śmierć bohaterów AK, takich jak generał „Nir'Fieldorf. Prawda o czasach wojny mówi, że właśnie AK robiła, co tylko było możliwe dla ratowania Żydów (słynna zainicjowana przez nią Akcja Zegota), że dowództwo AK wprowadziło wyrok śmierci na wszelkie przejawy donosicielstwa na Żydów, tzw. szmalcownictwa. W książce dialogu z ks. Tischnerem: Między panem a Plebanem (Kraków 1995, s. 167,187,191,3 85), Michnik starał się maksymalnie zdemonizować Marzec 1968, jako rzekomo największe nieszczęście polskie po wojnie. Mówił, że: Marzec utytłał polską świadomość, rok '68 to był horror horrorów, rok 1968 przyniósł wielką rehabilitację polskiej megalomanii narodowej, która owocowała straszliwym spustoszeniem społecznej substancji. I dodawał: Dla mnie Marzec to było rżenie demona. Wtedy pierwszy raz za mojego życia w Polsce zarżał przerażający demon nacjonalizmu. Wszystkie te oskarżenia o Marcu 1968 jako horrorze horrorów głosił człowiek, którego rodzina żyła na znakomitych „synekurach" w dobie rzeczywiście koszmarnego dla Polaków okresu stalinizmu. Wydarzenia marcowe próbuje się przedstawiać jako najważniejsze, przełomowe wręcz wydarzenie całej powojennej historii, i zarazem największą, a dla niektórych jedyną zbrodnię komunizmu w Polsce. Jakże znamienna pod tym względem była wypowiedź Adama Michnika z grudnia 1996 roku. Nawiązując do wypowiedzi pisarza Octavio Paza, iż dla niego najważniejszą datą na drodze do odejścia od komunizmu była śmierć Trockiego, zamordowanego w Meksyku, Michnik stwierdził: (...) Dla Polaków mord na Trockim nic nie znaczył. Dla nas na tej drodze ważny jest Katyń i rok 1968 (...) (Gazeta Wyborcza z 28-29 grudzień 1996 r.). Dziwne, że nikt nie zareagował natychmiast na tak groteskowe kłamstwo Michnika, zestawiające rzeczy tak nieporównywalne, jak Katyń i 1968 rok, przy równoczesnym pominięciu 17 września 1939 r., zniszczenia AK, rządów stalinizmu w Polsce, rozprawy z powstaniem w Poznaniu. Przeważająca większość Polaków nie musiała w ogóle odchodzić od komunizmu, bo go nigdy nie zaakceptowała jako swego. W 1968 roku odchodziła od komunizmu niezbyt duża grupa ludzi Michnika czy Geremka. Adam Michnik, jeden z czołowych współczesnych „gromicieli" polskiego patriotyzmu, odpowiedzialny za haniebne szkalowanie Powstania Warszawskiego, krytykował w cytowanej książce Między Panem a plebanem (s. 146) Prymasa Tysiąclecia kardynała Stefana Wyszyńskiego za to, że ani razu nie zdobył się na jednoznaczne potępienie antysemityzmu, istniejącego wśród Polaków i na polskiej ziemi. Nie potępił przedwojennego getta ławkowego, ani pogromów antyżydowskich. Tę krytykę wygłaszał Adam Michnik, człowiek, który nigdy nie zdobył się na potępienie antypolonizmu twórców koncepcji „Judeo-Polonii", działań na szkodę Polski, podejmowanych przez jakże licznych Żydów działaczy KPP i KPZU, w tym jego ojca Szechtera, w którego gazecie, tak zdominowanej przez autorów żydowskich, nigdy nie zdobyto się na uczciwy samorozrachunek z żydowską antypolską kolaboracją z Sowietami na wschodnich kresach Drugiej Rzeczypospolitej w latach 1939-1941. Rokossowski „ofiarą" polskich „ksenofobów" W grudniu 1994 roku Michnik posunął swe tropienie polskiego, nacjonalizmu i ksenofobii do najwyższych granic absurdu, zarzucając, że w październiku 1956 polscy „nacjonaliści" domagali się usunięcia z aparatu władzy obcych, Ruskich, Żydów eto. A więc, w odczuciu Michnika ksenofobią było żądanie usunięcia z Polski narzuconego nam przez Stalina na ministra obrony „ruskiego" marszałka Konstantego Rokossowskiego, polskim nacjonalizmem było żądanie usunięcia sowieckich generałów z armii polskiej i sowieckich doradców z bezpieki i informacji wojskowej. Niżej chyba już nie można było upaść od autora tak głupawych stwierdzeń. |
|