Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   mordercy generała Emila Fieldorfa

mordercy generała Emila Fieldorfa

Data: 2009-02-24 12:00:24
Autor: mkarwan
mordercy generała Emila Fieldorfa
24 lutego 1953 r. zamordowano generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila". http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/279_u/$file/279_u.pdf
Fragmenty opowiadania żobny generała Janiny Fieldorf
(...)10 listopada 1950 roku, zostaje aresztowany w Łodzi na ulicy.
Na próżno czekałam na niego tego dnia, a w nocy zjawili się ubowcy, przeprowadzili rewizję, siedzieli przez cały tydzień.
Nic podejrzanego nie znaleźli, a skoro tylko opuścili nasz dom, niezwłocznie pojechałam do Warszawy.

(...)W więzieniu na Mokotowie powiedzieli mi, że takiego nie ma.
W prokuraturze wojskowej nie chcieli mi powiedzieć, i dopiero w grudniu 56 oświadczyli, że mogę się starać o widzenie w sądzie wojewódzkim.
Otrzymałam to widzenie.
Z bijącym sercem stałam przy kratce, jak to w więzieniu.
Ukazał się Emil ze strażnikiem.
Bał się widocznie, że się załamię, że zacznę płakać i od razu sztucznie ożywionym tonem zaczął pytać o dzieci, o rodzinę, o ojca.
Dziwił się, że go znalazłam. Trzymałam się, nie płakałam.
Dopiero jak wyszłam za bramę, zalałam się łzami.
Z początku nie pozwolili zaangażować adwokata.
Wyznaczyli z urzędu takiego Żyda, nie pamiętam jego nazwiska.
Byłam u niego.
Rozmawiał grzecznie, ale na końcu powiedział tak: "Pani mąż, to człowiek ze stali, nie okazuje ani skruchy, ani żalu. Szkoda, że on nie jest po naszej stronie, my potrzebujemy takich ludzi".

(...)Adwokat [Mieczysław] Maślanko podejmuje się obrony, ale tak dziwnie się zachowuje, że niepokój mój wzmaga się.
Ale myślę sobie: "Skoro Żydzi zasiadają w sądzie, należy wziąć na obrońcę również Żyda".
Nic to nie pomogło.
Wyrok ten był już dawno wydany.
(...)
Dnia drugiego lutego w [19]53-cim roku ostatni raz widziałam Emila. Był smutny, serce mi pękało z bólu i rozpaczy.
Wiedział o wyroku.
Przyprowadził go jakiś starszy, bardziej ludzki, strażnik.
Wprowadził Emila przed kraty, spojrzał na mnie wymownie i odszedł.
Po raz pierwszy zostaliśmy sami.

Wtedy Emil powiedział:
"Czy wiesz dlaczego mnie skazali?
- Bo odmówiłem współpracy z nimi.
Pamiętaj, żebyś nie prosiła ich o łaskę!
Zabraniam tego"

Powiedziałam - "Domyślam się, ale ja nie tracę nadziei, walczę o ciebie jeszcze".
Rozpytywał potem o wszystkich, zwłaszcza interesował się Zosią.
Opowiadałam mu, jak sobie radzimy.
Potem przyszedł strażnik, oświadczył, że widzenie skończone, Emil wyszedł.
Głowę miał pochyloną, ręce w kieszeniach i ani się obejrzał na mnie.

Ale nie chciałam wierzyć, że go zamordują.
 Wnosimy podanie do Rady Państwa o ułaskawienie.
Ja, córki, ojciec i brat. P
o tygodniu przyjechałam znowu, ale sekretarka tego sądu powiedziała, że nie ma odpowiedzi na nasze podanie, żebym się codziennie dowiadywała.
(...) Marysia poszła do sądu i tam oznajmiono jej, że nasze podanie zostało odrzucone.
Jakże wiele człowiek może znieść.

Kilkakrotnie jeszcze jeździłyśmy do Warszawy, próbowałam odnieść pieniądze do więzienia.
Nie przyjęli.
W sądzie nie chcieli za nic powiedzieć, żadnego pisma, żadnego zaświadczenia, zawiadomienia.
W tej niepewności żyliśmy przez szereg miesięcy, aż przyszedł list z Londynu od stryjecznego brata Emila, Stanisława Fieldorfa.
Pisał, że jego zdaniem nie ma sensu łudzić się, że powinnam znać całą prawdę, że Emila już zamordowali w więzieniu dnia 24 lutego 1953 roku 64.
Przeżyłam i to.
Skąd brałam siły - nie wiem.
źródło http://fieldorf.pl/index.php/Relacje-świadkow/janina-fieldorf-opowie-o-moim-mu.html

mordercy generała Emila Fieldorfa

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona