Data: 2011-10-01 12:34:56 | |
Autor: Grzegorz Z. | |
"na słupa" | |
Na płocie jednego z kandydatów powieszę reklamę mojej ulubionej strony
internetowej, a do ogrodzenia domu drugiego kandydata przyczepię wrak roweru. Panowie zapewne się oburzą. Dlaczego więc czynią to samo na cudzej własności? - pyta Andrzej Krasnicki jr, "Gazeta Wyborcza" Radny PiS Marek Duklanowski, który kandyduje na posła, wydzwania do mojego redakcyjnego kolegi Tomasza Maciejewskiego, który opisuje nielegalnie zawieszone na latarniach wyborcze plakaty. Także te należące do Duklanowskiego. Jest oburzony. Przekonuje, że on-kandydat działa legalnie, chociaż nie bardzo potrafi to udowodnić. Twierdzi, że szukamy "zastępczych tematów", że inni kandydaci wywiesili jeszcze więcej plakatów (o czym również piszemy). Powiedzmy wprost. Kandydat Duklanowski nie ma zgody ZDiTM na wieszanie plakatów na latarniach w pasie drogowym (podobnie jak inni kandydaci - o czym pod koniec tekstu) i co gorsza swoimi działaniami stwarza niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. W środę na Facebooku, na profilu stowarzyszenia Rowerowy Szczecin pojawił się apel adresowany do Marka Duklanowskiego o zdjęcie plakatów wiszących wzdłuż pasa rowerowego na ul. Piotra Skargi. Nie dość, że nielegalnie, to zawisły jeszcze za nisko i za blisko pasa. Pojechałem na miejsce rowerem. Mam metr osiemdziesiąt i zwykły jednoślad. Krawędź dykty z plakatem wyborczym miałem na wysokości oka. O kolejny plakat zahaczyłbym kierownicą, gdyby jakiś samochód zmusił mnie do zjechania do krawężnika. Opisaliśmy to w czwartkowej "Gazecie". Radny zadzwonił z pretensjami. Kpił z informacji, że o plakaty można było zahaczyć, bo według niego to niemożliwe. Dowodził, że o apelu Rowerowego Szczecina nic nie wiedział. Pojechałem na ul. Piotra Skargi przeciąć ten skandal, a w praktyce odciąć niebezpieczne plakaty. Czyli zrobić to, co powinny służby miejskie (ZDiTM i straż miejska), ale do czego specjalnie się nie kwapią. I tu niespodzianka - plansze znikły. To jak? Skoro były niegroźne, to dlaczego zostały zdjęte? Może ukradli polityczni konkurenci? Na to kandydat Duklanowski, dzwoniąc do nas, bardzo się uskarża. Marek Duklanowski nie jest jedynym, który robi sobie kpiny z prawa. W piątek dołączył do niego kandydat PO dr Bazyli Baran. Jak reklamuje swoją postać nauczyciel akademicki, radny, były przewodniczący Rady Miasta? To rower-wrak przypięty do słupków z łańcuchem odgradzającym ścieżkę rowerową od nowiutkiego chodnika tuż przy wejściu do Kaskady. Rower ma wykrzywioną kierownicę, nie ma hamulców. Za to do ramy przyspawana jest konstrukcja, na której widnieje plakat wyborczy kandydata. To metoda znana jeszcze z lat 90., kiedy to reklamami obkładano auta-wraki zastawiające miejsca parkingowe w centrum. Przyznam, że długo stałem przy tym wyborczym nośniku reklamowym, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, jak to możliwe, że szacowny kandydat dużej partii pozwala sobie na tak prymitywne zagrania. Odpowiedź jest jedna i dotyczy wszystkich kandydatów wiszących nielegalnie na latarniach i czepiających się wraku roweru. W wyścigu na Wiejską za nic mają przepisy, dbałość o wygląd i estetykę przestrzeni publicznej, a miasto traktują jak prywatny słup ogłoszeniowy. Szanowni wyborcy. Zastanówcie się, czy kandydaci: Marek Duklanowski, Krzysztof Zaremba, Artur Szałabawka, Stefania Biernat (wszyscy PiS), Jędrzej Wijas i Artur Nycz (SLD), Bazyli Baran (PO), Stelios Alewras (Ruch Palikota) zasługują, by zasiąść w parlamencie. My możemy tylko dopilnować, by po wyborach zapłacili kary co do grosza. http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,10388554,Po_slupach_na_Wiejska__Komentarz.html -- Socjalizm nigdy nie zapuścił w Ameryce korzeni bo biedni w tym kraju nie uważają się za wyzyskiwany proletariat, tylko za milionerów w przejściowych tarapatach. John Steinbeck |
|