Data: 2011-05-09 20:34:44 | |
Autor: duddits | |
naganna praktyka ubezpieczycieli ? złe orzecznictwo sądów ? sprawa dotyczy wszystkich motocyklistów | |
W dniu 2011-05-09 20:16, HK8 pisze:
- potrzebuję poznać Wasze doświadczenia w takich sprawach piszcie proszę na maila, podajcie telefon to oddzwonię Podobną sprawę miałem, ale przybrała zgoła inny obrót. Dziwię się, że w Twoim przypadku jest inaczej. Rozumiem, że protokół z kolizji jaki sporządziła policja jednoznacznie wskazał sprawcę? http://fz6.pl/2010/09/19/przygoda-na-wisniowej-czyli-nic-smiesznego/ -- duddits FZ8N.pl |
|
Data: 2011-05-09 21:17:13 | |
Autor: HK8 | |
naganna praktyka ubezpieczycieli ? złe orzecznictwo sądów ? sprawa dotyczy wszystkich motocyklistów | |
Jak mogę się z Toba skontaktować ?
Nawet jeśli policja ukarze mandatem sprawcę to nie ma znaczenia dla ubezpieczyciela. Skłonić ubepieczyciela do przestrzegania prawa w takim przypadku może proces przed sądem. Czy policja spisze protokół i da mandat czy będziesz miał oświadczenie sprawcy to ma wtórne znaczenie. Jeśli zakończycie sprawę tylko oświadczeniem a potem sprawca się wyprze to można zg łosić to na policji po czasie i zakończy się procesem i sprawcy przed sądem będą ukarani, ale bez konsekwencji dla wypłaty odszkodowania z polisy (W tym celu musi być osobny proces. Ten pierwszy ze sprawcą jest tylko o satysfakcję i ewentualnie może dać dodatkową ewidencję w procesie o odszkodowanie.) Ubezpieczyciel nie musi tego respektować. Ubezpieczyciel zgadza się z wykładnią policji wtedy i tylko wtedy gdy wykładnia policji zgadza się z wykładnią przepisów ubezpieczyciela. Przegadałem z kierownikiem działu rzeczoznawców ubezpieczyciela chyba ze 2 godziny face to face więc wiem to od niego. Pokazywał mi nawet opinię biegłego z podobnej sprawy którą przeczytałem w całości. Ubezpieczyciel ma opłacanych biegłych, praktykę sądową, słowem bije nas wiedzą w zakresie orzecznictwa. Wiedzą co powiedzieć w sądzie i czym się to kończy. My tego nie wiemy więc boimy się kosztów, akceptujemy to co jest nawet gdyby dobrze poprowadzona sprawa mogła być wygrana. Jestem w takiej sytuacji i nie wiem na razie co z tym zrobić. Pozdrawiam, HK8 Użytkownik "duddits" <duddits@NOSPAMfz8n.pl> napisał w wiadomości news:iq9c44$35n$1inews.gazeta.pl... W dniu 2011-05-09 20:16, HK8 pisze: |
|
Data: 2011-05-09 22:18:46 | |
Autor: duddits | |
naganna praktyka ubezpieczycieli ? złe orzecznictwo sądów ? sprawa dotyczy wszystkich motocyklistów | |
W dniu 2011-05-09 21:17, HK8 pisze:
Jak mogę się z Toba skontaktować ? pawel at fz6 dot pl Nawet jeśli policja ukarze mandatem sprawcę to nie ma znaczenia dla ubezpieczyciela. No to dziwne, bo jedyne co wstrzymywało u mnie decyzję o wypłacie odszkodowania do właśnie oczekiwanie na raport z policji. To w zasadzie był najdłużej trwający punkt programu, potem procedura potoczyła się szybko. Skłonić ubepieczyciela do przestrzegania prawa w takim przypadku może proces przed sądem. No pewnie tak, ale myślę, że niekoniecznie ubezpieczyciel musi być zainteresowany ciąganiem się po sądach w każdej sprawie jaka go dotyczy. Zwłaszcza w takiej gdzie sytuacja jest jasna i raczej nie ma powodów by zakładać inaczej (znów piszę o swoim przypadku). Czy policja spisze protokół i da mandat czy będziesz miał oświadczenie sprawcy to ma wtórne znaczenie. No nie wiem, ja uważam, że ma to kapitalne znaczenie dla sprawy, ale w sumie dyletant jestem. Jeśli zakończycie sprawę tylko oświadczeniem a potem sprawca się wyprze to można zg łosić to na policji po czasie i zakończy się procesem i sprawcy przed sądem będą ukarani, ale bez konsekwencji dla wypłaty odszkodowania z polisy (W tym celu musi być osobny proces. Ten pierwszy ze sprawcą jest tylko o satysfakcję i ewentualnie może dać dodatkową ewidencję w procesie o odszkodowanie.) Ubezpieczyciel nie musi tego respektować. Ubezpieczyciel zgadza się z wykładnią policji wtedy i tylko wtedy gdy wykładnia policji zgadza się z wykładnią przepisów ubezpieczyciela. Wydaje się, że wiesz o takich procesach z ubezpieczalniami znacznie więcej niż ja, więc nie wiem czy będę mógł dodać coś ponad to co już napisałem i co znajdziesz pod podanym przeze mnie wcześniej adresem. Powtórzę: sprawa w moim przypadku przebiegła można powiedzieć regulaminowo bez zbędnych opóźnień, dodatkowych wyjaśnień czy kręcenia ze strony ubezpieczyciela. Rzeczy, o których piszesz powyżej są mi z gruntu obce :) Przegadałem z kierownikiem działu rzeczoznawców ubezpieczyciela chyba ze 2 godziny face to face więc wiem to od niego. Pokazywał mi nawet opinię biegłego z podobnej sprawy którą przeczytałem w całości. No ale moment, ja się zgadzam, że bije. I powiem nawet więcej. W takim przypadku ja to mam nawet w dupie. Biorę prawnika - przecież nie mogę znać się na wszystkim :) Wiedzą co powiedzieć w sądzie i czym się to kończy. My tego nie wiemy więc boimy się kosztów, akceptujemy to co jest nawet gdyby dobrze poprowadzona sprawa mogła być wygrana. Jestem w takiej sytuacji i nie wiem na razie co z tym zrobić. Ja tam nie boję się żadnych kosztów tylko zwyczajnie jestem leniwy, jeśli gra nie byłaby warta świeczki to pewnie bym nie walczył. Wiem, nie jest to postawa, którą warto naśladować :) Na szczęście nie musiałem się zastanawiać - kasę na konto otrzymałem w terminie. W sumie to nawet z całej sprawy wyszedłem lekko na plusie. Pozdrawiam, Również. I powodzenia. -- duddits FZ8N.pl |
|