Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.prawo   »   nauka jazdy

nauka jazdy

Data: 2009-06-30 13:33:00
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Mon, 29 Jun 2009 21:40:43 +0200, Bear napisał(a):

mam problem następujący. Regularnie, średnio raz w tygodniu przy mojej tzw. posesji (domek jednorodzinny) trenuje "nauka jazdy", a dokładnie pan instruktor uczy swoich podopiecznych  manewrów typu zawracanie, koperta, cofanie itd, przyjmując za punkt odniesienia mój samochód zaparkowany przed domem, a stojący na ulicy.  Już dwa razy zwróciłem mu uwagę, żeby nie "trenował" przy moim samochodzie, bo zwyczajnie obawiam się, że któryś z jego uczniów stuknie w końcu moje auto.

Wiesz co, niedawno robiłem kurs i parkowaliśmy na mieście.
Najpierw na placu jakieś testy itd, zapoznanie z samochodem, parę razy na
miasto i potem po paru godz. parkowanie.

Instruktorzy bardzo pilnowali żebym innym pojazdom nie zrobił krzywdy, na
początku szło ciężko, potem lepiej, teraz po kursie nie boję się parkować i
choć nie robię tego jeszcze gładko i równo, to nie niszczę innych pojazdów.
Nie wiem jakby wyglądały moje umiejętności w tym zakresie gdybym trenował
tylko na placu... --
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-06-30 08:49:26
Autor: witek
nauka jazdy
Kapsel wrote:

Instruktorzy bardzo pilnowali żebym innym pojazdom nie zrobił krzywdy, na
początku szło ciężko, potem lepiej, teraz po kursie nie boję się parkować i
choć nie robię tego jeszcze gładko i równo, to nie niszczę innych pojazdów.
Nie wiem jakby wyglądały moje umiejętności w tym zakresie gdybym trenował
tylko na placu...
Wiesz, to nie do końca o to mu chodzi.

To tak jak z muchami. Nie przeszkadzają ci, że są, tylko przeszkadza ci to, że ta jedna non stop lata koło twojego nosa.

Data: 2009-06-30 22:54:26
Autor: pawelj
nauka jazdy


Instruktorzy bardzo pilnowali żebym innym pojazdom nie zrobił krzywdy, na
początku szło ciężko, potem lepiej, teraz po kursie nie boję się parkować i
choć nie robię tego jeszcze gładko i równo, to nie niszczę innych pojazdów.
Nie wiem jakby wyglądały moje umiejętności w tym zakresie gdybym trenował
tylko na placu...
A czym się różni nauka parkowania na placu od parkowania na parkingu?

Ja sie uczyłem parkować na placu 14 lat temu.
Od 11 lat  codziennie po kilka razy parkuję na różnych parkingach.
Nigdy nikogo nie stuknąłem.
Wcale nie uważam, że gorzej mi to wychodzi bo się uczyłem tylko na placu.
Ani po tych 11 latach ani na początku nie było z tym problemu.
L-ki zdecydowanie bardziej powinny więcej uczyć się na placach.

--
PawełJ

Data: 2009-06-30 22:47:36
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Tue, 30 Jun 2009 22:54:26 +0200, pawelj napisał(a):
Instruktorzy bardzo pilnowali żebym innym pojazdom nie zrobił krzywdy, na
początku szło ciężko, potem lepiej, teraz po kursie nie boję się parkować

Ja sie uczyłem parkować na placu 14 lat temu.
[...]
Wcale nie uważam, że gorzej mi to wychodzi bo się uczyłem tylko na placu.

Gdyby Ci gorzej wychodziło 14 lat po nauce parkowania to raczej przyczyny
należałoby szukać gdzie indziej niż w miejscu nauki ;)

Ani po tych 11 latach ani na początku nie było z tym problemu.
L-ki zdecydowanie bardziej powinny więcej uczyć się na placach.

Nauka parkowania na placach jest g* warta. Jeszcze gdyby zamiast pachołków
były makiety samochodów można by się kłócić o sensowność...
Ktoś nauczony parkować wśród pachołków będzie miał większe problemy na
początku samodzielnej jazdy niż taki który uczył się parkować w
rzeczywistych warunkach.
Przede wszystkim nie rozumiem czemu właściciele samochodów tak panikują na
widok samochodu z kursantem i _instruktorem_...

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-01 00:59:59
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:slrnh4l5g8.flf.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
<joshua@ceti.pl> pisze:

L-ki zdecydowanie bardziej powinny więcej uczyć się na placach.
Nauka parkowania na placach jest g* warta.
Jesteś w mylnym błędzie.

Ktoś nauczony parkować wśród pachołków będzie miał większe problemy na
początku samodzielnej jazdy niż taki który uczył się parkować w
rzeczywistych warunkach.
Naukę wielu czynności trzeba przeprowadzać w warunkach "sztucznych".
Przegnę nieco - policjanci powinni trenować strzelanie w warunkach rzeczywistych?
Strażacy wspinanie po drabinach też?

Przede wszystkim nie rozumiem czemu właściciele samochodów tak panikują na
widok samochodu z kursantem i _instruktorem_...
Przesadzasz z tą paniką, to zwykła i zrozumiała (no - może nie dla wszystkich) dbałość o swoją własność.
Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a właściciel nie po to je przecież posiada.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.

--
Jotte

Data: 2009-07-01 01:17:46
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 00:59:59 +0200, Jotte napisał(a):
W wiadomości news:slrnh4l5g8.flf.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
<joshua@ceti.pl> pisze:
L-ki zdecydowanie bardziej powinny więcej uczyć się na placach.
Nauka parkowania na placach jest g* warta.
Jesteś w mylnym błędzie.

Nie jestem - parkowanie wśród pachołków uczy jedynie parkowania wśród
pachołków.

Ktoś nauczony parkować wśród pachołków będzie miał większe problemy na
początku samodzielnej jazdy niż taki który uczył się parkować w
rzeczywistych warunkach.
Naukę wielu czynności trzeba przeprowadzać w warunkach "sztucznych".

.... które choć trochę naśladują warunki rzeczywiste. Pachołki takiego
warunku nie spełniają.

Przegnę nieco - policjanci powinni trenować strzelanie w warunkach rzeczywistych?

Nie, tak samo jak nie powinni trenować strzelania składając dwa palce i
krzycząc "pif-paf".

Przede wszystkim nie rozumiem czemu właściciele samochodów tak panikują na
widok samochodu z kursantem i _instruktorem_...
Przesadzasz z tą paniką, to zwykła i zrozumiała (no - może nie dla wszystkich) dbałość o swoją własność.

Nie, to właśnie panika - kursanci nie ćwiczą efektownego parkowania na
ręcznym przy 50km/h, tylko normalnie parkują pod kontrolą instruktora.
Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.
Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a właściciel nie po to je przecież posiada.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.

I co to ma wspólnego z samochodami nauki jazdy?

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-01 09:47:25
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Wed, 1 Jul 2009 01:17:46 +0000 (UTC), Jacek Osiecki napisał(a):

Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.
Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.

No i właśnie o tym wyżej pisałem :)
Jeździłem na kursie z różnymi instruktorami, w zasadzie wszyscy
błyskawicznie reagowali na moje błędy, a raczej na próby ich popełnienia...
czasem przy tym było trochę śmiechu, czasem strachu, ale żaden nie pozwolił
mi zrobić czegoś zagrażającego ludziom czy pojazdom. Z parkowaniem też tak było, wybieraliśmy w miarę normalne miejsca, na
początku puste parkingi, potem już między samochodami i np. naocznie mogłem
się przekonać jak się wysiada z samochodu jeśli zaparkuję za blisko
krawędzi ;]

Ogółem jednak musiałbym się postarać żeby rozbić na parkingu czyjś
samochód, choć pewnie na upartego by się dało. --
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-01 10:07:27
Autor: Emka
nauka jazdy
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał

Nie jestem - parkowanie wśród pachołków uczy jedynie parkowania wśród
pachołków.

To chyba jakimś cudem ja potrafię parkować w warunkach naturalnych, choć uczyłam się tego tylko na placu.
Rozumiem, że na autostradę też nie wyjedziesz samodzielnie, dopóki nie nauczysz się po niej jeździć z instruktorem? ;-)

... które choć trochę naśladują warunki rzeczywiste. Pachołki takiego
warunku nie spełniają.

Moim zdaniem jeszcze bardziej utrudniają manewr, bo są słabo widoczne w odróżnieniu od samochodu. Dlatego umiejąc parkować w takich warunkach, już bez problemu zaparkuje się na ulicy.

Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.

HA-HA-HA. Świetny dowcip :>

Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.

Jak wyżej. Chyba mało masz do czynienia z L-kami na co dzień ;-)

E.

Data: 2009-07-01 11:23:34
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 10:07:27 +0200, Emka napisał(a):
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał
Nie jestem - parkowanie wśród pachołków uczy jedynie parkowania wśród
pachołków.
To chyba jakimś cudem ja potrafię parkować w warunkach naturalnych, choć uczyłam się tego tylko na placu.

I bez problemu parkowałaś od razu po otrzymaniu prawka? Cóż, są tacy którzy
się urodzili z kierownicą w rękach i tacy co nigdy równo nie zaparkują.

Nauka parkowania (i potem egzamin) na "pachołkach" prowadziły do paranoi
typu "jak zobaczysz pachołek w prawej tylnej szybce, wtedy półtora obrotu
kierownicą w prawo". Potem taki mistrzunio pachołków wyjeżdżał na miasto...
i nagle uups, nie ma pachołków :)

Rozumiem, że na autostradę też nie wyjedziesz samodzielnie, dopóki nie nauczysz się po niej jeździć z instruktorem? ;-)

Jazda autostradą nie różni się od jazdy zwykłą drogą, poza tym że jest mniej
niebezpiecznych sytuacji. Ale np. zanim kogoś wyprzedziłem na drodze bez
rozdzielonych kierunków ruchu to trochę czasu minęło - aż nabrałem pewności
siebie i wystarczająco "rozpoznałem" auto. Unikać parkowania raczej
trudno...

... które choć trochę naśladują warunki rzeczywiste. Pachołki takiego
warunku nie spełniają.
Moim zdaniem jeszcze bardziej utrudniają manewr, bo są słabo widoczne w odróżnieniu od samochodu. Dlatego umiejąc parkować w takich warunkach, już bez problemu zaparkuje się na ulicy.

Nie utrudniają manewru - po prostu w niczym nie przypominają prawdziwego
parkowania.

Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.
HA-HA-HA. Świetny dowcip :>

Sugerujesz że instruktorzy marzą jedynie o tym by przerysować jak najwięcej
aut i zwiać bez śladu? To dziwnych instruktorów znasz.

Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.
Jak wyżej. Chyba mało masz do czynienia z L-kami na co dzień ;-)

Zawsze jest "pierwszy raz" kiedy trzeba wyjechać na miasto, zawsze ma
miejsce pierwsze parkowanie. Od tego jest instruktor żeby nic złego się nie
stało.

Gdyby samochody bez znaku "L" parkowały tak bezpiecznie jak Lki z
instruktorem, to pewnie znalezienie porysowanego auta na parkingu byłoby
rzadkością. Tymczasem wszyscy panikują na widok "elki" w pobliżu ich
zaparkowanego cacka...

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-01 13:50:33
Autor: Emka
nauka jazdy
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał

I bez problemu parkowałaś od razu po otrzymaniu prawka?

Bez problemu. Co więcej - parkowanie w naturze okazało się o niebo łatwiejsze, niż na placu ;-)

Nauka parkowania (i potem egzamin) na "pachołkach" prowadziły do paranoi
typu "jak zobaczysz pachołek w prawej tylnej szybce, wtedy półtora obrotu
kierownicą w prawo".

Dziwne, bo ja nie uczyłam się parkować w taki sposób.

Jazda autostradą nie różni się od jazdy zwykłą drogą, poza tym że jest mniej
niebezpiecznych sytuacji.

Noooo, dość ciekawa teza.

Sugerujesz że instruktorzy marzą jedynie o tym by przerysować jak najwięcej
aut i zwiać bez śladu?

Sugeruję jedynie, że jesteś bardzo naiwny i/lub masz nieskończoną wiarę w ludzi ;-)

Od tego jest instruktor żeby nic złego się nie
stało.

Teoria.
Najwyraźniej odbierasz instruktorów jako pewnego rodzaju "nadludzi", którzy z jakichś (nieznanych mi) przyczyn, mają wyższe morale, niż przeciętny użytkownik szos :)

Gdyby samochody bez znaku "L" parkowały tak bezpiecznie jak Lki z
instruktorem

Taaa, napisz jeszcze, że co cztery nogi, to nie dwie ;-)

Tymczasem wszyscy panikują na widok "elki" w pobliżu ich
zaparkowanego cacka...

Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem skończyć.
W pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest lokalny ORD, więc L-ki spotykam codziennie w ilościach wręcz masowych. I też mi serce staje jak widzę niektóre sytuacje. Nie raz i nie dwa byłam świadkiem, gdy L-ka otarła się o zaparkowany przy ulicy samochód i jechała dalej, jakby nic się nie stało.

E.

Data: 2009-07-01 18:02:05
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Wed, 1 Jul 2009 13:50:33 +0200, Emka napisał(a):


Od tego jest instruktor żeby nic złego się nie
stało.

Teoria.
Najwyraźniej odbierasz instruktorów jako pewnego rodzaju "nadludzi", którzy z jakichś (nieznanych mi) przyczyn, mają wyższe morale, niż przeciętny użytkownik szos :)

Mnie się jeden zwierzał, że oni odpowiadają za pojazd w czasie jazdy i to
ich motywuje, żebym nic mu nie zrobił ani niczemu i nikomu wokoło :]
No i fakt, że kurde na początku miałem trochę problemów, a zaraz mi
samochód "sam" stawał jak tylko gdzieś się chciałem władować. No, ale może w innych ośrodkach jakoś inaczej do tego podchodzą...

--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-01 19:05:52
Autor: Henry(k)
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 13:50:33 +0200, Emka napisał(a):

Nauka parkowania (i potem egzamin) na "pachołkach" prowadziły do paranoi
typu "jak zobaczysz pachołek w prawej tylnej szybce, wtedy półtora obrotu
kierownicą w prawo".

Dziwne, bo ja nie uczyłam się parkować w taki sposób.

A mnie właśnie tak uczyli.

Pozdrawiam,
                 henry

Data: 2009-07-01 21:32:38
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 13:50:33 +0200, Emka napisał(a):
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał
I bez problemu parkowałaś od razu po otrzymaniu prawka?
Bez problemu. Co więcej - parkowanie w naturze okazało się o niebo łatwiejsze, niż na placu ;-)

Good for you. Nie zmienia to faktu, że wielu źle szkolonym osobom mogło być
ciężej niż na kursie/egzaminie.

Nauka parkowania (i potem egzamin) na "pachołkach" prowadziły do paranoi
typu "jak zobaczysz pachołek w prawej tylnej szybce, wtedy półtora obrotu
kierownicą w prawo".
Dziwne, bo ja nie uczyłam się parkować w taki sposób.

Ale wiele osób tak uczono, i potem miały spore problemy z parkowaniem.

Jazda autostradą nie różni się od jazdy zwykłą drogą, poza tym że jest mniej niebezpiecznych sytuacji.
Noooo, dość ciekawa teza.

Masz na autostradzie przejścia dla pieszych, skrzyżowania, konieczność
wyprzedzania połączonego z ryzykiem zderzenia czołowego? O prędkości nie
wspominaj, bo tak się składa że wolno się po autostradzie poruszać również
z prędkościami odstającymi od dozwolonego maksimum :)

Sugerujesz że instruktorzy marzą jedynie o tym by przerysować jak najwięcej aut i zwiać bez śladu?
Sugeruję jedynie, że jesteś bardzo naiwny i/lub masz nieskończoną wiarę w ludzi ;-)

Dlaczego uważasz że pierwszy lepszy przypadkowy kierowca jest ostrożniejszy
przy parkowaniu niż instruktor PJ z kursantem?

Od tego jest instruktor żeby nic złego się nie
stało.
Teoria.

A co, jakaś elka przerysowała Ci auto? Jakoś nie słyszałem o masowych
przypadkach samochodów porysowanych podczas parkowania przez kursantów,
natomiast wszędzie głośno słychać krzyk ludzi panikujących na widok litery "L".

Najwyraźniej odbierasz instruktorów jako pewnego rodzaju "nadludzi", którzy z jakichś (nieznanych mi) przyczyn, mają wyższe morale, niż przeciętny użytkownik szos :)

Nie, po prostu uważam że instruktorzy są normalnymi ludźmi. Po jaką cholerę
mieliby sobie robić kłopot i kazać kursantowi parkować w miejscu gdzie
mógłby porysować czyjeś auto? Zaś ich zawód z definicji wymaga znacznie
większego skupienia niż u większości kierowców którzy na co dzień parkują
obok Twojego samochodu, zwłaszcza że ryzykują więcej niż tylko utratą zniżek.

Tymczasem wszyscy panikują na widok "elki" w pobliżu ich
zaparkowanego cacka...
Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem skończyć.

Z takim samym jak przy zwykłych samochodach parkujących obok.

W pobliżu mojego miejsca zamieszkania jest lokalny ORD, więc L-ki spotykam codziennie w ilościach wręcz masowych. I też mi serce staje jak widzę niektóre sytuacje. Nie raz i nie dwa byłam świadkiem, gdy L-ka otarła się o zaparkowany przy ulicy samochód i jechała dalej, jakby nic się nie stało.

Ja widywałem takie zdarzenia w wykonaniu samochodów bez Lki na dachu...

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-02 10:49:54
Autor: Emka
nauka jazdy
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał

Dlaczego uważasz że pierwszy lepszy przypadkowy kierowca jest ostrożniejszy
przy parkowaniu niż instruktor PJ z kursantem?

Wynika to z rachunku prawdopodobieństwa.
Poza tym inaczej się dba o swój własny samochód, a inaczej o L-kę z zasady skazaną na otarcia, stłuczki itp.

A co, jakaś elka przerysowała Ci auto?

Możliwe, że to była L-ka.
Kartki nie zostawiono :)

Jakoś nie słyszałem o masowych
przypadkach samochodów porysowanych podczas parkowania przez kursantów,

A ja, jak pisałam - widziałam takie przypadki na własne oczy.

Nie, po prostu uważam że instruktorzy są normalnymi ludźmi. Po jaką cholerę
mieliby sobie robić kłopot i kazać kursantowi parkować w miejscu gdzie
mógłby porysować czyjeś auto?

Żeby go nauczyć parkować w takich właśnie trudnych miejscach?
Przecież sam o tym pisałeś :)

Zaś ich zawód z definicji wymaga znacznie
większego skupienia niż u większości kierowców którzy na co dzień parkują
obok Twojego samochodu,

Mówiłam - naiwny jesteś strasznie :)

zwłaszcza że ryzykują więcej niż tylko utratą zniżek.

Co takiego ryzykują? Albo inaczej - czy ryzykują bardziej, niż posiadacz własnego auta?

Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem skończyć.

Z takim samym jak przy zwykłych samochodach parkujących obok.

No właśnie NIE takim samym.

E.

Data: 2009-07-02 11:29:43
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Thu, 2 Jul 2009 10:49:54 +0200, Emka napisał(a):
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał
Dlaczego uważasz że pierwszy lepszy przypadkowy kierowca jest ostrożniejszy przy parkowaniu niż instruktor PJ z kursantem?
Wynika to z rachunku prawdopodobieństwa.

A to ciekawy ten rachunek :> Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że instruktor
siedząc na prawym fotelu ma znacznie lepsze pole widzenia na najbardziej
krytyczne miejsce czyli prawą krawędź przedniego zderzaka.

Poza tym inaczej się dba o swój własny samochód, a inaczej o L-kę z zasady skazaną na otarcia, stłuczki itp.

Jakoś nie widuję zbyt wiele poobijanych Lek...

Jakoś nie słyszałem o masowych
przypadkach samochodów porysowanych podczas parkowania przez kursantów,
A ja, jak pisałam - widziałam takie przypadki na własne oczy.

A ja na własne oczy widziałem przypadki porysowania prez nie-Lki ;)

mieliby sobie robić kłopot i kazać kursantowi parkować w miejscu gdzie
mógłby porysować czyjeś auto?
Żeby go nauczyć parkować w takich właśnie trudnych miejscach?
Przecież sam o tym pisałeś :)

Oni są od tego żeby m.in. nauczyć kierowcę parkować. Nie musi tego robić od w miejscach gdzie wymagane są wybitne umiejętności - to przyjdzie z
czasem i z doświadczeniem. Tak samo nie uczą kierowców jak jeździć po
oblodzonej nawierzchni, jak wyprzedzać przy dużym natężeniu ruchu z
naprzeciwka itd.

Zaś ich zawód z definicji wymaga znacznie
większego skupienia niż u większości kierowców którzy na co dzień parkują
obok Twojego samochodu,
Mówiłam - naiwny jesteś strasznie :)

Dla Ciebie jazda samochodem to po prostu przejazd z punktu A do B. Dla
instruktora to praca, przy której musi uważać by kursant w coś nie przywalił
bo wtedy on odpowiada za szkody.

zwłaszcza że ryzykują więcej niż tylko utratą zniżek.
Co takiego ryzykują? Albo inaczej - czy ryzykują bardziej, niż posiadacz własnego auta?

To, że jak się zmyją z miejsca wypadku/stłuczki to będą mieli problemy
w swojej szkole, w porywach do utraty uprawnień. A pójście na bezrobocie
z koniecznością zmiany branży to średnia przyjemność.

Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem skończyć.
Z takim samym jak przy zwykłych samochodach parkujących obok.
No właśnie NIE takim samym.

Faktycznie, nie takim samym tylko mniejszym :)

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-02 13:44:34
Autor: Emka
nauka jazdy
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał

A to ciekawy ten rachunek :> Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że instruktor
siedząc na prawym fotelu ma znacznie lepsze pole widzenia na najbardziej
krytyczne miejsce czyli prawą krawędź przedniego zderzaka.

I wg Ciebie cały czas monitoruje poczynania kursanta ostrzegając go "uważaj, masz tylko 5 cm do krawężnika"? Wolne żarty :)

Oni są od tego żeby m.in. nauczyć kierowcę parkować. Nie musi tego robić
od w miejscach gdzie wymagane są wybitne umiejętności - to przyjdzie z
czasem i z doświadczeniem.

Czyli równie dobrze mogą to robić na placu między pachołkami.
Albo rybka albo pipka, czyli albo uczymy się w naturze (nawet w miejscach bardzo trudnych) albo uczymy się na placu (bo i tak reszta przyjdzie z czasem i doświadczeniem).

jak wyprzedzać przy dużym natężeniu ruchu z naprzeciwka itd.

No właśnie.
I jak potem taki delikwent ma sobie dać radę, jeśli wg Twojej teorii nie nauczono go tego w naturalnym środowisku? :)

Dla Ciebie jazda samochodem to po prostu przejazd z punktu A do B. Dla
instruktora to praca, przy której musi uważać by kursant w coś nie przywalił
bo wtedy on odpowiada za szkody.

A właściciel pojazdu wg Ciebie nie musi uważać?
Wszytko mu jedno czy w kogoś przywali czy nie?

To, że jak się zmyją z miejsca wypadku/stłuczki to będą mieli problemy
w swojej szkole, w porywach do utraty uprawnień.

Jakim cudem ktoś się o tym dowie, jeśli właśnie ... się zmyją?
A stłuczkę zawsze można zwalić na kogoś innego.
Powtarzam - L-ki są z zasady przeznaczone na "straty", więc nikt się nie rzuca z powodu paru rys na lakierze czy wgniecionego nadkola.

Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem
skończyć.

Z takim samym jak przy zwykłych samochodach parkujących obok.

No właśnie NIE takim samym.

Faktycznie, nie takim samym tylko mniejszym :)

A ściślej rzecz biorąc mniejszym w przypadku samochodów kierowanych przez doświadczonych kierowców.

E.

Data: 2009-07-02 15:36:39
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Thu, 2 Jul 2009 13:44:34 +0200, Emka napisał(a):
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał
A to ciekawy ten rachunek :> Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że instruktor
siedząc na prawym fotelu ma znacznie lepsze pole widzenia na najbardziej
krytyczne miejsce czyli prawą krawędź przedniego zderzaka.
I wg Ciebie cały czas monitoruje poczynania kursanta ostrzegając go "uważaj, masz tylko 5 cm do krawężnika"? Wolne żarty :)

Jakoś przy mojej żonie tak monitorował :)
A potem po prostu w razie potrzeby interweniuje swoim hamulcem...

Oni są od tego żeby m.in. nauczyć kierowcę parkować. Nie musi tego robić
od w miejscach gdzie wymagane są wybitne umiejętności - to przyjdzie z
czasem i z doświadczeniem.
Czyli równie dobrze mogą to robić na placu między pachołkami.

Nie, bo między pachołkami się g* nauczą.

Albo rybka albo pipka, czyli albo uczymy się w naturze (nawet w miejscach bardzo trudnych) albo uczymy się na placu (bo i tak reszta przyjdzie z czasem i doświadczeniem).

Czyli nadal wolisz żeby ktoś po raz pierwszy w życiu parkował przy Twoim
aucie sam, niż żeby zrobił to pod nadzorem instruktora? Dziwnie rozumujesz...

jak wyprzedzać przy dużym natężeniu ruchu z naprzeciwka itd.
No właśnie.
I jak potem taki delikwent ma sobie dać radę, jeśli wg Twojej teorii nie nauczono go tego w naturalnym środowisku? :)

A ma obowiązek wyprzedzać na "4" Kraków-Tarnów podczas swojego pierwszego
wyjazdu po otrzymaniu prawka? Natomiast średnio można sobie poradzić bez
parkowania...

Dla Ciebie jazda samochodem to po prostu przejazd z punktu A do B. Dla
instruktora to praca, przy której musi uważać by kursant w coś nie przywalił bo wtedy on odpowiada za szkody.
A właściciel pojazdu wg Ciebie nie musi uważać?

Właściciel samochodu ma mniejsze doświadczenie niż instruktor, a do tego
jest przeświadczony o tym że jest już starym wyjadaczem i sobie poradzi.
Instruktor wie że autem kieruje żółtodziób za którego poczynania on
odpowiada - będzie zdecydowanie ostrożniejszy.

Wszytko mu jedno czy w kogoś przywali czy nie?

Prędzej przeceni swoje możliwości niż instruktor przeceni możliwości
kursanta.

To, że jak się zmyją z miejsca wypadku/stłuczki to będą mieli problemy
w swojej szkole, w porywach do utraty uprawnień.
Jakim cudem ktoś się o tym dowie, jeśli właśnie ... się zmyją?

Sama wspominałaś że widywałaś stłuszki po których ktoś się zmył. Słyszałaś
o czymś takim jak świadek? :)

A stłuczkę zawsze można zwalić na kogoś innego.

Zwłaszcza gdy policja ma zeznania świadka, a szkoła jazdy tępi złe
zachowania wśród swoich pracowników...

Powtarzam - L-ki są z zasady przeznaczone na "straty", więc nikt się nie rzuca z powodu paru rys na lakierze czy wgniecionego nadkola.

Jedynym czynnikiem który Cię motywuje do unikania uszkodzeń są koszty które
Ty poniesiesz? Bo ja np. po prostu nie chcę mieć problemów i nie chcę by
ktoś miał problemy przeze mnie... Ale ja to truskawki curkem...

Bo widocznie wiedzą, czym to się może z dużym prawdopodobieństwem
skończyć.
Z takim samym jak przy zwykłych samochodach parkujących obok.
No właśnie NIE takim samym.
Faktycznie, nie takim samym tylko mniejszym :)
A ściślej rzecz biorąc mniejszym w przypadku samochodów kierowanych przez doświadczonych kierowców.

Nie. Mniejszym w przypadku kierowców których pilnuje instruktor.
"Doświadczeni" kierowcy z reguły nie są specjalnie doświadczeni, za to
bardzo często przeceniają swoje możliwości co doskonale widać po
statystykach wypadków.

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-03 12:52:01
Autor: ALEX Przekliniak
nauka jazdy
Emka ni au koto ha itsumo tanosii

Oni są od tego żeby m.in. nauczyć kierowcę parkować. Nie musi tego
robić od w miejscach gdzie wymagane są wybitne umiejętności - to
przyjdzie z czasem i z doświadczeniem.

Czyli równie dobrze mogą to robić na placu między pachołkami.
Albo rybka albo pipka, czyli albo uczymy się w naturze (nawet w
miejscach bardzo trudnych) albo uczymy się na placu (bo i tak reszta
przyjdzie z czasem i doświadczeniem).

jak wyprzedzać przy dużym natężeniu ruchu z naprzeciwka itd.

No właśnie.
I jak potem taki delikwent ma sobie dać radę, jeśli wg Twojej teorii
nie nauczono go tego w naturalnym środowisku? :)

Pozwolę się wciąć między wódkę a zakąskę. Mam PJ, zdawałem na pachołkach, ale jak przyszło parkować w centrum Łodzi to szybko musiałem się nauczyć parkować między samochodami. I żadnego nawet nie drasnąłem.

--
ALEX Przekliniak, Rozpoczęła się era Wojen Klonów  ]:-D

Data: 2009-07-02 23:33:49
Autor: Andrzej Lawa
nauka jazdy
Emka pisze:
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał

Dlaczego uważasz że pierwszy lepszy przypadkowy kierowca jest
ostrożniejszy
przy parkowaniu niż instruktor PJ z kursantem?

Wynika to z rachunku prawdopodobieństwa.

Jak z rachunku, to ja poproszę te wyliczenia.

Poza tym inaczej się dba o swój własny samochód, a inaczej o L-kę z
zasady skazaną na otarcia, stłuczki itp.

Tylko że obtarcie własnego samochodu to najwyżej drobna kosmetyka
lakiernicza. A zrobienie tego numeru na np. egzaminie (państwowym czy
wewnętrznym) to oblanie.

Data: 2009-07-01 17:00:57
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:slrnh4le9q.flf.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
<joshua@ceti.pl> pisze:

L-ki zdecydowanie bardziej powinny więcej uczyć się na placach.
Nauka parkowania na placach jest g* warta.
Jesteś w mylnym błędzie.
Nie jestem -
Jesteś, jesteś. I nawet tego nie dostrzegasz.

parkowanie wśród pachołków uczy jedynie parkowania wśród
pachołków.
Bzdura.

Ktoś nauczony parkować wśród pachołków będzie miał większe problemy na
początku samodzielnej jazdy niż taki który uczył się parkować w
rzeczywistych warunkach.
W każdym razie będzie to znaczna liczba pseudokierowców bez wyobraźni, takich "niepełnosprawnych" za kółkiem.
Ale to nie znaczy, że mądre jest od razu urządzanie poligonu na ulicach dla wszystkich.

Naukę wielu czynności trzeba przeprowadzać w warunkach "sztucznych".
... które choć trochę naśladują warunki rzeczywiste. Pachołki takiego
warunku nie spełniają.
Chyba niewiele wiesz o metodyce prowadzenia szkoleń (różnych). Faktem jest, że pachołki posłużą tylko na początku, dla nabycia podstawowej orientacji (widoczność), jak chodzik dla dziecka. Potem korzystnie byłoby zastosować bardziej realistyczne symulacje, ale odpowiednie makiety to koszty. No i uznano, że lepiej trenować od razu na żywca.
Głupota.

Przede wszystkim nie rozumiem czemu właściciele samochodów tak
panikują na widok samochodu z kursantem i _instruktorem_...
Przesadzasz z tą paniką, to zwykła i zrozumiała (no - może nie dla
wszystkich) dbałość o swoją własność.
Nie, to właśnie panika - kursanci nie ćwiczą efektownego parkowania na
ręcznym przy 50km/h, tylko normalnie parkują pod kontrolą instruktora.
Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.
Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.
Będzie i robi to niejeden.
Niewidomy jesteś czy co? Weź sobie zobacz te żałosne próby na osiedlowych uliczkach.
Zgroza. Z kasą w tle.

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a
właściciel nie po to je przecież posiada.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.
I co to ma wspólnego z samochodami nauki jazdy?
Chyba nie wyszło ci za dobrze to pytanie.
A jeśli nie rozumiesz, to zastanów się, czy chciałbyś aby na tobie uczył się chirurg - kompletny szczypior.

--
Jotte

Data: 2009-07-01 21:39:25
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 17:00:57 +0200, Jotte napisał(a):
W wiadomości news:slrnh4le9q.flf.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki

W każdym razie będzie to znaczna liczba pseudokierowców bez wyobraźni, takich "niepełnosprawnych" za kółkiem.
Ale to nie znaczy, że mądre jest od razu urządzanie poligonu na ulicach dla wszystkich.

Dlatego kierowcy nie robią tego sami, tylko pod nadzorem instruktora.

(widoczność), jak chodzik dla dziecka. Potem korzystnie byłoby zastosować bardziej realistyczne symulacje, ale odpowiednie makiety to koszty. No i uznano, że lepiej trenować od razu na żywca.
Głupota.

Jedyną wadą obecnego rozwiązania jest mała powtarzalność warunków
parkowania, dzięki czemu złośliwy egzaminator może oblać niemal każdego
kandydata. Poza tym widzę same zalety.

Nie, to właśnie panika - kursanci nie ćwiczą efektownego parkowania na
ręcznym przy 50km/h, tylko normalnie parkują pod kontrolą instruktora.
Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba parkować
na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają czas na reakcję.
Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto nie potrafi wykonywać
poprawnie podstawowych manewrów.
Będzie i robi to niejeden.

I po co, jeśli ma do dyspozycji wygodniejsze miejsca? Jakoś wszędzie gdzie
widywałem parkujące Lki - parkowały zdecydowanie w łatwych miejscah...

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a
właściciel nie po to je przecież posiada.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.
I co to ma wspólnego z samochodami nauki jazdy?
Chyba nie wyszło ci za dobrze to pytanie.

Ja nie widzę by coś wyszło źle ;)
Z jakiegoś powodu pokładasz bezgraniczną wiarę w setkach przypadkowych
kierowców, demonizując takich którzy dopiero się uczą ale każdy ich ruch
jest kontrolowany przez doświadczonego instruktora...

A jeśli nie rozumiesz, to zastanów się, czy chciałbyś aby na tobie uczył się chirurg - kompletny szczypior.

Z doświadczonym chirurgiem  obok, który trzyma go za rękę? Nie widzę
przeciwskazań... i nawet lepiej niż gdyby miał to być szacowny profesor
który nie operował od 10 lat.

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-01 23:51:51
Autor: Baloo
nauka jazdy
"Jacek Osiecki" <joshua@ceti.pl> napisał w wiadomości news:slrnh4nlsd.352.joshuatau.ceti.pl...

Z jakiegoś powodu pokładasz bezgraniczną wiarę w setkach przypadkowych
kierowców, demonizując takich którzy dopiero się uczą ale każdy ich ruch
jest kontrolowany przez doświadczonego instruktora...

Prawdopodobieństwo.
Mówi Ci to coś? :)
Ryzyko, że kursant popełni błąd jest znacznie większe, niż ryzyko, że ten sam błąd popełni bardziej doświadczony kierowca.
Z kolei doświadczenie instruktora nie jest wyznacznikiem jego uczciwości i tak samo, jak przeciętny użytkownik drogi, który porysował cudze auto i zwiał, także i on może po prostu udawać, że tego nie zauważył i odjechać z miejsca "zbrodni".

Data: 2009-07-01 23:56:04
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:slrnh4nlsd.352.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
<joshua@ceti.pl> pisze:

Ale to nie znaczy, że mądre jest od razu urządzanie poligonu na
ulicach dla  wszystkich.
Dlatego kierowcy nie robią tego sami, tylko pod nadzorem instruktora.
To dalej nie jest mądre.

(widoczność), jak chodzik dla dziecka. Potem korzystnie byłoby
zastosować  bardziej realistyczne symulacje, ale odpowiednie makiety
to koszty. No i  uznano, że lepiej trenować od razu na żywca.
Głupota.
Jedyną wadą obecnego rozwiązania jest mała powtarzalność warunków
parkowania, dzięki czemu złośliwy egzaminator może oblać niemal każdego
kandydata. Poza tym widzę same zalety.
Nie odpowiadam za to co widzisz i czego nie widzisz.
Stukną czy przytrą ci auto parę razy to może ci się pole widzenia poszerzy.

Nie, to właśnie panika - kursanci nie ćwiczą efektownego parkowania na
ręcznym przy 50km/h, tylko normalnie parkują pod kontrolą instruktora.
Instruktorzy też nie są głupi i nie wybierają miejsc gdzie trzeba
parkować na wcisk, tylko takie które są w miarę przystępne i dają
czas na reakcję. Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto
nie potrafi wykonywać poprawnie podstawowych manewrów.
Będzie i robi to niejeden.
I po co
Jego się spytaj.

, jeśli ma do dyspozycji wygodniejsze miejsca? Jakoś wszędzie gdzie
widywałem parkujące Lki - parkowały zdecydowanie w łatwych miejscah...
To jak się mają nauczyć parkować w trudnych?

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a
właściciel nie po to je przecież posiada.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.
I co to ma wspólnego z samochodami nauki jazdy?
Chyba nie wyszło ci za dobrze to pytanie.
Ja nie widzę by coś wyszło źle ;)
Trudno, nic na to nie poradzę.

Z jakiegoś powodu pokładasz bezgraniczną wiarę w setkach przypadkowych
kierowców,
Żadnej wiary w nich nie pokładam, wymyślasz.
I jak to przypadkowych? Przecież wielu z nich ma juz prawko zrobione wg tych nowych, niby rewelacyjnych metod.
Otóż to są gówniane metody, a ich stosowanie stanowi zwiększanie ryzyka uszkodzenia zaparkowanych samochodów.

demonizując takich którzy dopiero się uczą ale każdy ich ruch
jest kontrolowany przez doświadczonego instruktora...
Skąd wiesz, że doświadczonego?

A jeśli nie rozumiesz, to zastanów się, czy chciałbyś aby na tobie
uczył się  chirurg - kompletny szczypior.
Z doświadczonym chirurgiem  obok, który trzyma go za rękę? Nie widzę
przeciwskazań...
Pożyjesz, zobaczysz.
Chyba, że nie pożyjesz, bo "doświadczony" instruktor nie podołał...

i nawet lepiej niż gdyby miał to być szacowny profesor
który nie operował od 10 lat.
Jak kto woli.

--
Jotte

Data: 2009-07-02 08:34:21
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 23:56:04 +0200, Jotte napisał(a):
W wiadomości news:slrnh4nlsd.352.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
Ale to nie znaczy, że mądre jest od razu urządzanie poligonu na
ulicach dla  wszystkich.
Dlatego kierowcy nie robią tego sami, tylko pod nadzorem instruktora.
To dalej nie jest mądre.

Wolę żeby początkujący kierowcy pierwsze parkowania między prawdziwymi
autami przeprowadzali pod kontrolą instruktora niż bez niej.

Jedyną wadą obecnego rozwiązania jest mała powtarzalność warunków
parkowania, dzięki czemu złośliwy egzaminator może oblać niemal każdego
kandydata. Poza tym widzę same zalety.
Nie odpowiadam za to co widzisz i czego nie widzisz.
Stukną czy przytrą ci auto parę razy to może ci się pole widzenia poszerzy.

Czy panikujesz na widok każdego auta parkującego przy Twoim? Bo to głównie
"cywilne" auta odpowiadają za zarysowaną karoserię...

czas na reakcję. Nie będzie też brał na próby parkowania kogoś, kto
nie potrafi wykonywać poprawnie podstawowych manewrów.
Będzie i robi to niejeden.
I po co
Jego się spytaj.

Według moich obserwacji NIE wybierają trudniejszych miejsc.

, jeśli ma do dyspozycji wygodniejsze miejsca? Jakoś wszędzie gdzie
widywałem parkujące Lki - parkowały zdecydowanie w łatwych miejscah...
To jak się mają nauczyć parkować w trudnych?

Uczą się parkować w łatwych miejscach, a gdy będą wystarczająco pewni siebie
to zaczną parkować w trudniejszych. Tak samo jak nie będą gnali górskimi
dróżkami od razu, tylko dopiero gdy nabiorą pewności siebie.

Z jakiegoś powodu pokładasz bezgraniczną wiarę w setkach przypadkowych
kierowców,
Żadnej wiary w nich nie pokładam, wymyślasz.

Pokładasz, bo ich się boisz mniej niż "eLek" z instruktorami.

I jak to przypadkowych? Przecież wielu z nich ma juz prawko zrobione wg tych nowych, niby rewelacyjnych metod.

I parkują sami, bez osoby która może zweryfikować czy nie robią czegoś
głupiego.

Otóż to są gówniane metody, a ich stosowanie stanowi zwiększanie ryzyka uszkodzenia zaparkowanych samochodów.

Moim zdaniem _zmniejsza_ ryzyko uszkodzenia zaparkowanych samochodów, bo
początkujący kierowcy są znacznie lepiej przeszkoleni z parkowania w prawdziwych
warunkach.

demonizując takich którzy dopiero się uczą ale każdy ich ruch
jest kontrolowany przez doświadczonego instruktora...
Skąd wiesz, że doświadczonego?

Bardziej doświadczonego od większości kierowców. Spróbuj zrobić uprawnienia
instruktora to może zrozumiesz...

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-02 19:34:52
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:slrnh4os8c.tnq.joshuatau.ceti.pl Jacek Osiecki
<joshua@ceti.pl> pisze:

Ale to nie znaczy, że mądre jest od razu urządzanie poligonu na
ulicach dla  wszystkich.
Dlatego kierowcy nie robią tego sami, tylko pod nadzorem instruktora.
To dalej nie jest mądre.
Wolę żeby początkujący kierowcy pierwsze parkowania między prawdziwymi
autami przeprowadzali pod kontrolą instruktora niż bez niej.
Chcąc być logicznym - ci co parkują pod kontrolą instruktora to są _kandydaci_ szkolący się na kierowców, a nie kierowcy.
Kierowcy to będą potem - jak podejdą kilka(naście) razy do egzaminu i wreszcie zrozumieją, że trzeba wcześniej uiścić "opłatę nieformalną".

Czy panikujesz na widok każdego auta parkującego przy Twoim? Bo to głównie
"cywilne" auta odpowiadają za zarysowaną karoserię...
Niespecjalnie panikuję. Bowiem to kwestia rozkładu prawdopodobieństwa.
Ale dopuszczenie ćwiczeń parkowania na ulicach przez kompletnych świeżaków uważam za głupi.
I wolno mi.
Najpierw tyczki i pachoły, dopiero potem ew. ulica. Nie życzę sobie wykorzystywania mojego auta w roli pomocy naukowej.
Proste?

, jeśli ma do dyspozycji wygodniejsze miejsca? Jakoś wszędzie gdzie
widywałem parkujące Lki - parkowały zdecydowanie w łatwych miejscah...
To jak się mają nauczyć parkować w trudnych?
Uczą się parkować w łatwych miejscach, a gdy będą wystarczająco pewni
siebie to zaczną parkować w trudniejszych. Tak samo jak nie będą gnali
górskimi dróżkami od razu, tylko dopiero gdy nabiorą pewności siebie.

Z jakiegoś powodu pokładasz bezgraniczną wiarę w setkach przypadkowych
kierowców,
Żadnej wiary w nich nie pokładam, wymyślasz.
Pokładasz, bo ich się boisz mniej niż "eLek" z instruktorami.
Eh tam, następny co mu się wydaje, że wie lepiej co ktoś inny sądzi...

I jak to przypadkowych? Przecież wielu z nich ma juz prawko zrobione
wg tych  nowych, niby rewelacyjnych metod.
I parkują sami, bez osoby która może zweryfikować czy nie robią czegoś
głupiego.
No i co?

Otóż to są gówniane metody, a ich stosowanie stanowi zwiększanie ryzyka
uszkodzenia zaparkowanych samochodów.
Moim zdaniem _zmniejsza_ ryzyko uszkodzenia zaparkowanych samochodów, bo
początkujący kierowcy są znacznie lepiej przeszkoleni z parkowania w
prawdziwych warunkach.
Zgadzam się, że _twoim_ zdaniem zmniejsza.

demonizując takich którzy dopiero się uczą ale każdy ich ruch
jest kontrolowany przez doświadczonego instruktora...
Skąd wiesz, że doświadczonego?
Bardziej doświadczonego od większości kierowców. Spróbuj zrobić
uprawnienia instruktora to może zrozumiesz...
Dzięki za cenną i odkrywczą radę.
Czułbym się nieswojo, gdybym się nie zrewanżował.
Otóż chcąc uczyć czegokolwiek, a chocby o tym gadać należy mieć jakieś pojęcie o metodyce nauczania (najpierw ogólnej, następnie przedmiotowej) oraz zagadnieniach związanych z rozpoznawaniem i rozwiązywaniem problemów efektywnego procesu przekazywania wiedzy i umiejętności.
Jak o tym poczytasz, to może zrozumiesz.
Jeśli się nie uda - chętnie pomogę.

--
Jotte

Data: 2009-07-01 06:00:45
Autor: spp
nauka jazdy
Jotte pisze:

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a właściciel nie po to je przecież posiada.

Proponuję się ubezpieczyć i ... egzekwować swoje prawa od ubezpieczyciela.

No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.

Dokładnie tak jak wyżej.

--
spp

Data: 2009-07-01 16:38:06
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:h2en1g$5t0$2news.onet.pl spp <spp@op.pl> pisze:

Auto po uderzeniu zwykle spędza jakiś czas w warsztacie naprawczym, a właściciel nie po to je przecież posiada.
Proponuję się ubezpieczyć i ... egzekwować swoje prawa od ubezpieczyciela.
No i jednak traci po takim zdarzeniu na wartości.
Dokładnie tak jak wyżej.
Mam pytanko: znasz się choć trochę na realiach materii w której głos zabierasz?

--
Jotte

Data: 2009-07-01 00:50:09
Autor: Tristan
nauka jazdy
W odpowiedzi na pismo z wtorek 30 czerwiec 2009 22:54 (autor pawelj publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <h2duk0$spc$1@nemesis.news.neostrada.pl>):

A czym się różni nauka parkowania na placu od parkowania na parkingu?

Tym, że place uczono zazwyczaj tak: skręt o x obrotów, jak lewy kijek z
prawej wskaże gwiazdę poranną skręt o y obrotów, potem obserwujemy kijek c,
jak jest pomiędzy.....


--
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-07-01 09:49:49
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Wed, 01 Jul 2009 00:50:09 +0200, Tristan napisał(a):

A czym się różni nauka parkowania na placu od parkowania na parkingu?

Tym, że place uczono zazwyczaj tak: skręt o x obrotów, jak lewy kijek z
prawej wskaże gwiazdę poranną skręt o y obrotów, potem obserwujemy kijek c,
jak jest pomiędzy.....

Żeby Was uświadomić - plac wciąż jest. Co prawda tylko łuk i ruszanie pod
górkę, ale tylko ruszanie pod górkę znalazło w moim rozumie jakieś
uzasadnienie :]

Łuk do tyłu uczą generalnie jak opisujesz - "przy drugiej tyczce na
wysokości belki robisz pełen obrót kierownicą, trzymasz aż zobaczysz w
tylnej szybie środkowy i prostujesz", czy jakoś podobnie. Ja tam się nauczyłem "na czuja" ale ogółem bezsensowny manewr to był.

--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-02 11:32:15
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Wed, 1 Jul 2009 09:49:49 +0200, Kapsel napisał(a):
Łuk do tyłu uczą generalnie jak opisujesz - "przy drugiej tyczce na
wysokości belki robisz pełen obrót kierownicą, trzymasz aż zobaczysz w
tylnej szybie środkowy i prostujesz", czy jakoś podobnie. Ja tam się nauczyłem "na czuja" ale ogółem bezsensowny manewr to był.

Nie jest bezsensowny - jeśli ktoś na egzaminie nie potrafi prawidłowo
przejechać łuku wte i wewte, to znaczy że w ogóle nie potrafi jeździć
(albo go/ją trema zjadła, co znaczy że na mieście może być jeszcze więcej
groźnych problemów).

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-02 14:38:31
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Thu, 2 Jul 2009 11:32:15 +0000 (UTC), Jacek Osiecki napisał(a):

Łuk do tyłu uczą generalnie jak opisujesz - "przy drugiej tyczce na
wysokości belki robisz pełen obrót kierownicą, trzymasz aż zobaczysz w
tylnej szybie środkowy i prostujesz", czy jakoś podobnie. Ja tam się nauczyłem "na czuja" ale ogółem bezsensowny manewr to był.

Nie jest bezsensowny - jeśli ktoś na egzaminie nie potrafi prawidłowo
przejechać łuku wte i wewte, to znaczy że w ogóle nie potrafi jeździć
(albo go/ją trema zjadła, co znaczy że na mieście może być jeszcze więcej
groźnych problemów).

Ale weź mnie wyjaśnij - do czego ten łuk?

Na mieście ani w trasie nigdy czegoś podobnego nie robiłem, potrafię sobie
tylko wyobrazić jakiś wjazd go garażu tyłem czy coś, ale to można równie
dobrze przodem zrobić.
Natomiast na egzaminie instruktor się przywalił, że mi zderzak wystaje
przed przednie pachołki po cofnięciu. Na szczęście mogłem manewr powtórzyć
:]


--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-02 15:38:55
Autor: Jacek Osiecki
nauka jazdy
Dnia Thu, 2 Jul 2009 14:38:31 +0200, Kapsel napisał(a):
Thu, 2 Jul 2009 11:32:15 +0000 (UTC), Jacek Osiecki napisał(a):
Łuk do tyłu uczą generalnie jak opisujesz - "przy drugiej tyczce na
wysokości belki robisz pełen obrót kierownicą, trzymasz aż zobaczysz w
Nie jest bezsensowny - jeśli ktoś na egzaminie nie potrafi prawidłowo
przejechać łuku wte i wewte, to znaczy że w ogóle nie potrafi jeździć
(albo go/ją trema zjadła, co znaczy że na mieście może być jeszcze więcej
groźnych problemów).
Ale weź mnie wyjaśnij - do czego ten łuk?

Po prostu jeśli ktoś nie potrafi przejechać łuku (w dodatku nieco szerszego
niż typowy pas drogowy), to wyjazd na miasto nie jest dobrym pomysłem :)
Ot taki wstępny filtr.

Natomiast na egzaminie instruktor się przywalił, że mi zderzak wystaje
przed przednie pachołki po cofnięciu. Na szczęście mogłem manewr powtórzyć

Przywalić się może zawsze, ot takie ich prawo. A jak kogoś koniecznie chcą
oblać, to zawsze mogą uwalić za "zbyt mało dynamiczną jazdę"...

Pozdrawiam,
--
Jacek Osiecki joshua@ceti.pl GG:3828944
I don't want something I need. I want something I want.

Data: 2009-07-02 20:24:47
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Thu, 2 Jul 2009 15:38:55 +0000 (UTC), Jacek Osiecki napisał(a):

Natomiast na egzaminie instruktor się przywalił, że mi zderzak wystaje
przed przednie pachołki po cofnięciu. Na szczęście mogłem manewr powtórzyć

Przywalić się może zawsze, ot takie ich prawo. A jak kogoś koniecznie chcą
oblać, to zawsze mogą uwalić za "zbyt mało dynamiczną jazdę"...

Heh, mnie to nie groziło, bo mnie wcześniej uprzedzili że o to się
czepiają, więc jak mi raz zwrócił uwagę że zrzucam na dwójkę przed zakrętem
to następnym razem prawie wypadł przez szybę :D

Natomiast egzamin jako taki ma za zadanie uwalić możliwie największą liczbę
kursantów, natomiast ja w sumie dzięki umiejętnościom interpersonalnym i
silnej woli zdałem od razu, a jeździć uczę się tak naprawdę dopiero teraz
:]


--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-02 20:55:14
Autor: Icek
nauka jazdy
> Nie jest bezsensowny - jeśli ktoś na egzaminie nie potrafi prawidłowo
> przejechać łuku wte i wewte, to znaczy że w ogóle nie potrafi jeździć
> (albo go/ją trema zjadła, co znaczy że na mieście może być jeszcze
więcej
> groźnych problemów).

Ale weź mnie wyjaśnij - do czego ten łuk?

Na mieście ani w trasie nigdy czegoś podobnego nie robiłem, potrafię sobie
tylko wyobrazić jakiś wjazd go garażu tyłem czy coś, ale to można równie
dobrze przodem zrobić.
Natomiast na egzaminie instruktor się przywalił, że mi zderzak wystaje
przed przednie pachołki po cofnięciu. Na szczęście mogłem manewr powtórzyć


ha ha, pozniej wychodzi taki niedouczony kierowca. Daj siana. Po kursie i 5
egzaminach caly czas nie umiesz jezdzic. Nauczysz sie jak przejedziesz
pierwsze 50kkm.

A jak nie umiesz przejechac luku to nie jedz na miasto. Luk jest potrzebny
po to abys w jakis minimalny sposob pokazal, ze wiesz gdzie masz zderzak, ze
wiesz jak auto reaguje i ze wiesz jak krecic kierownica.



Icek

--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

Data: 2009-07-03 08:56:22
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Thu, 2 Jul 2009 20:55:14 +0200, Icek napisał(a):

ha ha, pozniej wychodzi taki niedouczony kierowca. Daj siana. Po kursie i 5
egzaminach caly czas nie umiesz jezdzic. Nauczysz sie jak przejedziesz
pierwsze 50kkm.

Z czego się śmiejesz, nie napisałem nigdzie że potrafię już doskonale
prowadzić, bo nie potrafię :]
Egzamin zdany, teraz uskuteczniam właściwą edukację przez praktykę...

A jak nie umiesz przejechac luku to nie jedz na miasto. Luk jest potrzebny
po to abys w jakis minimalny sposob pokazal, ze wiesz gdzie masz zderzak, ze
wiesz jak auto reaguje i ze wiesz jak krecic kierownica.

Ee bezedura. Kręcić kierownicą to nie sztuka po 30h nauki. Jednakże zarówno w czasie kursu jak i na egzaminie podczas jazdy w mieście
niczego podobnego do robienia łuku na wstecznym nie robiłem. Po kursie zrobiłem jakieś 3kkm i też sobie nie przypominam podobnego
manewru.

Natomiast gadałem z paroma kierowcami i czasem z uśmiechem przyznawali, że
nie wiedzą czy by ten łuk pojechali, a byli to kierowcy nierzadko z
paroletnim stażem. --
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-04 10:24:27
Autor: Icek
nauka jazdy
Ee bezedura.
Kręcić kierownicą to nie sztuka po 30h nauki.

oj sztuka, po 30h nauki nie umiesz tego robic.

Jednakże zarówno w czasie kursu jak i na egzaminie podczas jazdy w mieście
niczego podobnego do robienia łuku na wstecznym nie robiłem.
Po kursie zrobiłem jakieś 3kkm i też sobie nie przypominam podobnego
manewru.

Natomiast gadałem z paroma kierowcami i czasem z uśmiechem przyznawali, że
nie wiedzą czy by ten łuk pojechali, a byli to kierowcy nierzadko z
paroletnim stażem.

to masz slabych kolegow. Kierowca z doswiadczeniem jedzie lukiem do przodu i
tylu bez zadnego problemu i nie wpada na slupki


Icek


--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

Data: 2009-07-04 19:46:03
Autor: Tristan
nauka jazdy
W odpowiedzi na pismo z czwartek 02 lipiec 2009 13:32 (autor Jacek Osiecki publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <slrnh4p6lu.3ri.joshua@tau.ceti.pl>):

Nie jest bezsensowny - jeśli ktoś na egzaminie nie potrafi prawidłowo
przejechać łuku wte i wewte, to znaczy że w ogóle nie potrafi jeździć

Nie jest prawdą jakoby. Kolega, z wieloletnim stażem, bardzo dobry kierowca,
oblał łuk. Bo się mu pachołki popachołkowały (w Katowicach jest łuk koło
łuku) i zamiast jechać swoim łukiem, zasuwał łukiem pomiędzyłukowym :D

A do tego:
(albo go/ją trema zjadła,

Co jednak nie znaczy, że


co znaczy że na mieście może być jeszcze więcej groźnych problemów).

bo wsiadł potem do auta i spokojnie pojechał do domu, jak zwykle i jak
zwykle idealnie panując nad pojazdem. ja jeżdżę 18lat bezwypadkowo, a łuk to mi co prawda w miarę wychodzi, ale
parkowanie np. prostopadłe prawie zmaściłem. A równoległe to mi raz
wychodzi, a dwa razy nie. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-07-04 20:42:38
Autor: Icek
nauka jazdy
ja jeżdżę 18lat bezwypadkowo, a łuk to mi co prawda w miarę wychodzi, ale
parkowanie np. prostopadłe prawie zmaściłem. A równoległe to mi raz
wychodzi, a dwa razy nie.

a ja 11 lat z wypadkami i zatoczka nie wychodzi mi raz na 30 razy.

to chyba nie lata a kilometry sa bardziej miarodajne.

Jak ktos sie nie nauczyl dobrze jezdzic i nie ma dobrego nauczyciela to
nigdy nie bedzie dobrze jechal. Nie da sie tego nauczyc samemu tzn dostajesz
auto i jedziesz. Czasamio jednak ktos musi Ci pokazac pewne triki na ktore
sam masz male szanse wpasc



Icek


--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

Data: 2009-07-04 21:10:52
Autor: Jotte
nauka jazdy
W wiadomości news:h2nu7t$k9n$1node1.news.atman.pl Icek <icek@do.pl>
pisze:

ja jeżdżę 18lat bezwypadkowo
a ja 11 lat z wypadkami i zatoczka nie wychodzi mi raz na 30 razy.
to chyba nie lata a kilometry sa bardziej miarodajne.
On jest świetny, lepszy od kierowców rajdowych i wyścigowych.
Przy nim to oni są lebiody - wypadki mają przecież po kilka w sezonie.
Czasem bardzo groźne.

--
Jotte

Data: 2009-07-04 21:47:56
Autor: Tristan
nauka jazdy
W odpowiedzi na pismo z sobota 04 lipiec 2009 20:42 (autor Icek publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <h2nu7t$k9n$1@node1.news.atman.pl>):

a ja 11 lat z wypadkami i zatoczka nie wychodzi mi raz na 30 razy.
to chyba nie lata a kilometry sa bardziej miarodajne.

przez ostatnie 3 lata przejechałem 50 tysięcy. Nie mówię, że jestem
komiwojażerem, ale co to ma do rzeczy....
Jak ktos sie nie nauczyl dobrze jezdzic i nie ma dobrego nauczyciela to
nigdy nie bedzie dobrze jechal.

A ja źle jeżdżę? Wypadków nie mam, parkuję skutecznie. A że nie umiem za
każdym razem idealnie się zmieścić w ciasnych wymogach placu? Jakoś nigdy
nie przyhaczyłem nikogo przy parkowaniu. Jakoś potrafię w ruchu miejskim
się przemieszczać. I jakoś widzę, że problemem są niechlujni kierowcy,
którzy nawet w pas trafić nie potrafią...
Nie da sie tego nauczyc samemu tzn dostajesz auto i jedziesz. Czasamio jednak ktos musi Ci pokazac pewne
triki na ktore sam masz male szanse wpasc

I po co mi te triki? Na mieście ich nie wykorzystam. Nie ma tam opcji ,,jak
3 kijek się zrówna z ... blebleble''. Dobrze, że plac się sprowadziło do
minimum, a i tak z tym łukiem to do końca przekonany nie jestem, że ma
sens. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-07-04 21:52:26
Autor: Icek
nauka jazdy

> Nie da sie tego nauczyc samemu tzn
> dostajesz auto i jedziesz. Czasamio jednak ktos musi Ci pokazac pewne
> triki na ktore sam masz male szanse wpasc

I po co mi te triki? Na mieście ich nie wykorzystam. Nie ma tam opcji ,,jak
3 kijek się zrówna z ... blebleble''. Dobrze, że plac się sprowadziło do
minimum, a i tak z tym łukiem to do końca przekonany nie jestem, że ma
sens.

no jak po co. Tez zgadzam sie, ze plac powinien byc minimalny ale tez sa triki nie uczone na szkoleniu i nie sprawdzane na
egzaminie. A jak pozniej sie nauczyc jak nie masz nauczyciela ?

A po co Ci one? Po to abys umial poprawnie wyprzedzac, wlaczac sie do ruchu i pare innych.

Na kursie to ucza: I bieg ruszasz, II bieg jedziesz do 20km/h, III bieg do 30km/h, IV bieg toczysz sie po miescie z predkoscia
40km/h. I jak przy takiej konfiguracji nauczyc sie wyprzedzac ?

Icek


--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

Data: 2009-07-04 22:14:28
Autor: Tristan
nauka jazdy
W odpowiedzi na pismo z sobota 04 lipiec 2009 21:52 (autor Icek publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <h2o2ao$ksa$1@node1.news.atman.pl>):

no jak po co. Tez zgadzam sie, ze plac powinien byc minimalny ale tez sa
triki nie uczone na szkoleniu i nie sprawdzane na egzaminie. A jak pozniej
sie nauczyc jak nie masz nauczyciela ?

Nie rozumiem. Dyskusja była o sensowności łuku czy placu na egzaminie. A
teraz zupełnie nie rozumiem o czym piszesz.
A po co Ci one? Po to abys umial poprawnie wyprzedzac, wlaczac sie do
ruchu i pare innych.

No i umiem.
Na kursie to ucza: I bieg ruszasz, II bieg jedziesz do 20km/h, III bieg do
30km/h, IV bieg toczysz sie po miescie z predkoscia 40km/h. I jak przy
takiej konfiguracji nauczyc sie wyprzedzac ?

Nie na kursie a na ecodrivingu :D Nie jeżdżę Lkami, ale nie sądzę, żeby to
była jedyna wersja jazdy z kursantem.


--
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-07-04 22:43:47
Autor: Icek
nauka jazdy
Nie rozumiem. Dyskusja była o sensowności łuku czy placu na egzaminie. A
teraz zupełnie nie rozumiem o czym piszesz.

dyskusja byla o tym, ze kolo sie martwi o swoje auto bo nie ma juz placyku tylko parkowanie przy jego samochodzie.

Ja generalnie jestem przeciwnikiem obecnego systemu szkolenia. Ma on wiele wad a po szkoleniu i nawet zdanym egzaminie swiezy
kierowca to nie kierowca a dopiero poczatkujacy.

Sam fakt, ze tyle osob oblewa i podchodzi do egzaminu oznacza, ze system szkolenia jest wadliwy.



Icek



--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

Data: 2009-07-04 23:04:33
Autor: Tristan
nauka jazdy
W odpowiedzi na pismo z sobota 04 lipiec 2009 22:43 (autor Icek publikowane na pl.soc.prawo, wasz znak: <h2o5b1$l7o$1@node1.news.atman.pl>):

Nie rozumiem. Dyskusja była o sensowności łuku czy placu na egzaminie. A
teraz zupełnie nie rozumiem o czym piszesz.
dyskusja byla o tym, ze kolo sie martwi o swoje auto bo nie ma juz placyku
tylko parkowanie przy jego samochodzie.

Ale to dawno. Ten podwątek jest o placu. I o tym piszemy przecie. Że należy
uczyć kursantów na mieście, to sam dawno pisałem.
Ja generalnie jestem przeciwnikiem obecnego systemu szkolenia. Ma on wiele
wad a po szkoleniu i nawet zdanym egzaminie swiezy kierowca to nie
kierowca a dopiero poczatkujacy.

No cóż, przekonaj kursantów, że kurs powinien kosztować 6000zł.
Sam fakt, ze tyle osob oblewa i podchodzi do egzaminu oznacza, ze system
szkolenia jest wadliwy.

Niestety nic z tym zrobić się nie da :( wyszkolenie kierowcy to ogromny
koszt, którego nikt nie chce ponieść. Ekonomiczniej jest uczyć się samemu.

Inna sprawa, że niektórym się nie chce nawet jak jest darmo. Pewna zabrska
szkoła od pewnego czasu oferuje darmowe szkolenia na płycie poślizgowej.
Myślisz, że są takie tłumy, iż nie idzie się odpędzić? Owszem,
zainteresowanie jest, ale w porównaniu z obłożeniem obowiązkowych zajęć
dość słabe. Egzamin zdany, zapominamy o OSK... Kto by tam po pół roku
przychodził się doszkalać na płycie... FUT: przerzucam wątek na właściwszą grupę. --
Tristan

Kupię płyty/kasety/mp3/cokolwiek z płyty Mydełko Fa 2

Data: 2009-07-05 10:24:29
Autor: Kapsel
nauka jazdy
Sat, 4 Jul 2009 21:52:26 +0200, Icek napisał(a):

Na kursie to ucza: I bieg ruszasz, II bieg jedziesz do 20km/h, III bieg do 30km/h, IV bieg toczysz sie po miescie z predkoscia
40km/h. I jak przy takiej konfiguracji nauczyc sie wyprzedzac ?

Mnie jakoś tak mniej więcej uczyli, choć miałem też patrzeć na obroty i
dziś staram się jeździć tak, żeby po prostu zmieniać bieg przy 2-3k
obrótów. Wieeem że NTG, ale źle robię?


--
Kapsel
  http://kapselek.net
  kapsel(malpka)op.pl

Data: 2009-07-05 10:41:49
Autor: Icek
nauka jazdy
Mnie jakoś tak mniej więcej uczyli, choć miałem też patrzeć na obroty i
dziś staram się jeździć tak, żeby po prostu zmieniać bieg przy 2-3k
obrótów.

Wieeem że NTG, ale źle robię?

tak, zle robisz bo jak zmieniasz bieg na wyzszy przy 2k obrotow to nie masz szansy nawet dieslem pojechac normalnie


Icek


--
www.StareGry.pl - Najwiekszy polski serwis o tematy ce starych gier

nauka jazdy

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona