Data: 2009-09-22 00:42:41 | |
Autor: Robert Tomasik | |
niestawienie się egzaminatora >>>> | |
Użytkownik "Szarlotka" <sdfslfs@wp.pl> napisał w wiadomości news:h98s3c$29m$1news.wp.pl...
Na stacjonarnych studiach tak 20 lat temu obowiązywał kultywowany zwyczaj, że po upływie 15 minut zainteresowani pozostawiali indeksu i te 3,0 wpisane z definicji mieli. Na wyższą ocenę trzeba było jednak przyjść na kolejny termin. Ale to był niepisany zwyczaj na studiach dziennych, gdzie w sumie wiadomo było, że student żeby nie wiem co, ale o zagadnienie się otarł na zajęciach. Co więcej był to raczej mit, niż rzeczywistość, bo ja za tych kilka kierunków które łącznie miałem okazję pozytywnie zaliczyć - a pewnie ponad setkę egzaminów zawierały i kilkaset zaliczeń - to przypominam sobie kilka zaliczeń zdobytych w ten sposób. O egzaminach jedynie opowiadano, ale ja jakoś tego szczęścia nie miałem :-) Nie wyobrażam sobie zaliczenia przez "nieobecność" egzaminu na studiach zaocznych, no bo niby w jaki sposób ktoś miałby ustalić, czy uczestnicy w ogóle cokolwiek na ten temat wiedzą. Co najwyżej można napisać skargę do Dziekana, który w drodze postępowania dyscyplinarnego rzecz powinien był zbadać - wszak być może nieobecność była usprawiedliwiona jakimiś ważnymi względami - i ewentualnie egzaminatora ukarać dyscyplinarnie. Ja jednak bym takie wymysły odradzał i raczej próbował się u egzaminatora powołać przed egzaminem na odwieczny "kwadrans akademicki". Może zaaprobuje ten zwyczaj i te przynajmniej 3,0 będzie wpisywał. Ale sądzę, ze tu raczej humor i negocjacje, a nie jakieś przepisy prawne mogą Wam pomóc. |
|