Data: 2010-06-04 15:21:13 | |
Autor: no kto | |
o co chodzi w stosunkach Polski z Rosją? | |
Dzięki upadkowi Układu Warszawskiego Europa Wschodnia i Rosja są
krajami bez porównania bardziej zaniedbanymi pod względem obrony cywilnej niż reszta Europy. Niestety, niedługo planeta być może zacznie nam dawać odczuć, że przed nami żyły tu mniej leniwe rasy.. Od upadku komunizmu po dwu dekadach nic nie robienia nie bardzo już mamy czas na beztroskę. Obecny marazm, bezwład, życie w telewizyjo- marketowym amoku większości społeczeństwa od liderów i zarządców począwszy wymaga głębszej stymulacji niż dziennikowe podniety, jeśli chcemy przeżyć potencjalnie nadchodzące katastrofalne wydarzenia. Co ma do tego Rosja? Uważam, że Rosja stoi obecnie przed wyborem jaki mają obszerne imperia przed rozpadem: albo kontynuować politykę budowywania wpływów w stylu imperialnym albo zintegrować się wewnętrznie. Takie zdarzania jak ostatnie od przejęcia Independent, po aktywację siatki agentów, aby ukrywać dowody w sprawie zamachu na prezydenta RP czy wymusić uległość polskiego rządu należą do pierwszej kategorii. Do drugiej kategorii zaliczylibyśmy obranie przez Rosję otwartego kursu kolizyjnego z Europą, zamiast cichego uzależniania od swoich zasobów i pieniędzy. Jak pokazuje historia, dostawcy surowców energetycznych mimo poprawienia umownych międzynarodowych wskaźników ekonomicznych, wykazują się potem lenistwem w inwestowaniu w inne dziedziny rozwoju. Paradoksalnie kurs Putina na przekształcenie Rosji w eksportera surowców może się okazać dla niej na zabójczy technologicznie, a w końcu militarnie. Tego byśmy nie chcieli. Rosja pilnuje Syberii w interesie całej ludzkości. Względy planetarne idą przed narodowymi. Ale Rosja nie jest niezastąpiona. Przebieg następnej potencjalnej wojny tj. czy pochłonie miliardy czy tysiące ludzi zależy od zachowania integralności terytorialnej Rosji. Dlatego dziś Rosja jest traktowana przez Zachód jak zgniłe jajo, spolegliwie i zachowawczo. To błąd. Raczej doprowadzi do przeinwestowania przez Rosję wydatków na powiększenie strefy wpływu, na zewnątrz Rosji, zamiast na wydatki wewnętrzne wyrównujące różnice technologiczne z sąsiadami. Takie imperialne przyzwyczajenie przyczynia się raczej do jej końca. Rosja chciała szczerości. Zatem informuję, że macie jeszcze trochę czasu na skorzystanie z technologii węglowodorowej. Potem będą to już grosze.. Europa przez dziesięciolecia starała się angażować militarnie i pieniężnie Stany Zjednoczone w Europie, również po to, aby spowolnić amerykańską dominację na świecie. Europa tak się do tego przyzwyczaiła, że sama straciła niezależność i ogląd sytuacji.. Dziś zainteresowanie Stanów Europą sprowadza się jedynie do skrócenia odległości od Rosji, konającego giganta. Stany leżące na innym kontynencie, zyskujące na każdej wojnie mają w głębokim poważaniu ewentualny przebieg wojny w Eurazji. Z przyjemnością dokonają rozbioru Rosji nie własnymi rękoma, i napuszczą na siebie europejskie i azjatyckie potęgi, popierając każde państwo, które nie będzie dość silne, aby zagrozić dominującej pozycji Stanów. Bez Rosji w Azji przebieg wojny miałby charakter wyniszczający. Oprócz tego same Stany kontente ze swojej pozycji, nie odczuwające potrzeby konfrontacji spowalniają technologicznie. Taka jest cena monopolu na mocarstwowość. Historia pokazuje, jak zimna wojna odbija się pozytywnie stymulująco na rozwoju technologii militarnych znajdujących potem zastosowanie cywilne np. poczynając od teflonu, komputerów, a kończąc na internecie. Ponieważ Stany Zjednoczone wykreowały Rosję na swojego przeciwnika oraz wygrały zimną wojnę ustawiając Rosję na pozycji regionalnego mocarstwa, nie będą w żadnym razie zainteresowane stymulacją Rosji, aby zapobiec jej rozpadowi. Izolacja i wyludnianie Rosji wcale się nie skończyło. Rosja nie bardzo ma dziś zasięg i siły do wybierania sobie potencjalnych przeciwników. Właściwie zostaje tylko stetryczała Europa, która wystawia Polaków oraz Japonia. Karty historii składają się w talię, w której od dwóch największych państw Słowiańskich zależą losy Europy i Azji w następnym stuleciu. Stany będą się przyglądać mniej lub bardziej biernie starając się przeszkadzać liderowi konfrontacji. Tak, ktoś powiedział, że potrzebujemy zaufania do Rosji. Ale póki co bardziej potrzebujemy realizacji programu "polski pies na Rosję", który jest korzystny dla obu stron, jeśli stymuluje do konkretnych działań z zakresu obrony cywilnej. Jest niebezpieczny, jest na miarę potrzeb i wymaga dystansu z obu stron, a stawką są miliony żyć. Będziemy go dalej prowadzić, wbrew polskim przyzwyczajeniom, które każe każdą katastrofę i wojnę witać bez gaci z rozdziawioną gębę. Zimna wojna pozorowana (jak np. rosyjsko- amerykańska sprzed czasów eksploracji Marsa) czy nie pozorowana- zawsze jest jakimś sposobem polepszenia infrastruktury. W tym wypadku przygotowania się na katastrofalne wydarzenia, szybszym i skuteczniejszym niż bezwładna mobilizacja demokratyczna i to w warunkach niecałkowicie suwerennych rządów (w Polsce z Unią na karku, a w Rosji z mafią w łóżku Putina). Jak wiemy, byłoby nierozsądne twierdzić, że generowanie bezwładu na wschód od Łeby nie wpisane w schemat polityki Niemiec wobec Słowian od wieków; dziś realizowanej w obrębie Unii niejako z rozpędu. (Dla przykładu taką Norwegię stać na budowanie podziemnych baz i schronów, za to Polskę stać jedynie na "reorganizacje" armii i sprzedaż zaplecza obrony militarnej i cywilnej). W tej kwestii raczej nic się nie zmieni, mimo gestów przyjaźni geopolityka ma swoje prawa. Biorąc to pod uwagę, oraz to, że społeczeństwo Zachodu stetryczało znacznie w porównaniu do społeczeństwa Europy Wschodniej nie mamy innego wyjścia jak podjąć grę z Rosją w imieniu Europy. Kończąc już na podwórku lokalnym i teraźniejszym, np. mi mieszkańcowi Polski mającemu dostęp do internetu, potrafiącemu wpływać na zachowania myślącej części społeczeństwa, łatwiej powstrzymać silną Polskę przed wojną niż bezwolną Polskę i Rosjan z dominującą pozycją w Europie z rozkładającym się państwem, który w razie rozkładu naraża świat na nową wojnę w okresie potencjalnie wzmożonej aktywności sejsmicznej, która ludzkość tak źle znosi. Nie wiem jak wy, nie chcę tutaj wyrzynania, ale zaworu bezpieczeństwa. Wolę na dziś kandydata, który zmieni bełkotliwy kurs polskich elit przepraszający wszystkich za to, że żyjemy, na zdecydowanie budujący pozycję Polski, póki co w konfrontacji z Rosją, gdyż taką wąską ścieżkę dostępnych ruchów kreśli nam historia. PS. Post napisałem w formacie dla nudziarzy politykierów (takich mentali mielących i mielących ciągle tą samą materię, które na dziwne słowa reagują 'wycofującym się zaangażowaniem'), ale mam nadzieję nikt nie ma wątpliwości, że drugą opcję (czyli wybór kandydata, który nie będzie w stanie wziąć szansy o jakiej pisze wyżej) też pamiętam, a skoro była taka ostatnim razem i znowu tu jesteśmy to znaczy nie dywersyfikuje ona naszych losów w sposób zadawalający i musimy szukać dalej. [Hmm, dokładnie jakby ktoś zaprojektował tą maszynę tak, że zawsze marchewka jest przede pyskiem.] |
|
Data: 2010-06-06 23:13:01 | |
Autor: Jaksa | |
o co chodzi w stosunkach Polski z Rosją? | |
Użytkownik "no kto" <nokto1975@o2.pl> napisał w wiadomości news:26f1d983-46ce-4b88-9932-0441e7eb7384y21g2000vba.googlegroups.com... Dzięki upadkowi Układu Warszawskiego Europa Wschodnia i Rosja są krajami bez porównania bardziej zaniedbanymi pod względem obrony cywilnej niż reszta Europy. Niestety, niedługo planeta być może zacznie nam dawać odczuć, że przed nami żyły tu mniej leniwe rasy. Od upadku komunizmu po dwu dekadach nic nie robienia nie bardzo już mamy czas na beztroskę. Obecny marazm, bezwład, życie w telewizyjo- marketowym amoku większości społeczeństwa od liderów i zarządców począwszy wymaga głębszej stymulacji niż dziennikowe podniety, jeśli chcemy przeżyć potencjalnie nadchodzące katastrofalne wydarzenia. Co ma do tego Rosja? Uważam, że Rosja stoi obecnie przed wyborem jaki mają obszerne imperia przed rozpadem: albo kontynuować politykę budowywania wpływów w stylu imperialnym albo zintegrować się wewnętrznie. Takie zdarzania jak ostatnie od przejęcia Independent, po aktywację siatki agentów, aby ukrywać dowody w sprawie zamachu na prezydenta RP czy wymusić uległość polskiego rządu należą do pierwszej kategorii. Do drugiej kategorii zaliczylibyśmy obranie przez Rosję otwartego kursu kolizyjnego z Europą, zamiast cichego uzależniania od swoich zasobów i pieniędzy. Jak pokazuje historia, dostawcy surowców energetycznych mimo poprawienia umownych międzynarodowych wskaźników ekonomicznych, wykazują się potem lenistwem w inwestowaniu w inne dziedziny rozwoju. Paradoksalnie kurs Putina na przekształcenie Rosji w eksportera surowców może się okazać dla niej na zabójczy technologicznie, a w końcu militarnie. Tego byśmy nie chcieli. Rosja pilnuje Syberii w interesie całej ludzkości. Względy planetarne idą przed narodowymi. Ale Rosja nie jest niezastąpiona. Przebieg następnej potencjalnej wojny tj. czy pochłonie miliardy czy tysiące ludzi zależy od zachowania integralności terytorialnej Rosji. Dlatego dziś Rosja jest traktowana przez Zachód jak zgniłe jajo, spolegliwie i zachowawczo. To błąd. Raczej doprowadzi do przeinwestowania przez Rosję wydatków na powiększenie strefy wpływu, na zewnątrz Rosji, zamiast na wydatki wewnętrzne wyrównujące różnice technologiczne z sąsiadami. Takie imperialne przyzwyczajenie przyczynia się raczej do jej końca. Rosja chciała szczerości. Zatem informuję, że macie jeszcze trochę czasu na skorzystanie z technologii węglowodorowej. Potem będą to już grosze. Europa przez dziesięciolecia starała się angażować militarnie i pieniężnie Stany Zjednoczone w Europie, również po to, aby spowolnić amerykańską dominację na świecie. Europa tak się do tego przyzwyczaiła, że sama straciła niezależność i ogląd sytuacji. Dziś zainteresowanie Stanów Europą sprowadza się jedynie do skrócenia odległości od Rosji, konającego giganta. Stany leżące na innym kontynencie, zyskujące na każdej wojnie mają w głębokim poważaniu ewentualny przebieg wojny w Eurazji. Z przyjemnością dokonają rozbioru Rosji nie własnymi rękoma, i napuszczą na siebie europejskie i azjatyckie potęgi, popierając każde państwo, które nie będzie dość silne, aby zagrozić dominującej pozycji Stanów. Bez Rosji w Azji przebieg wojny miałby charakter wyniszczający. Oprócz tego same Stany kontente ze swojej pozycji, nie odczuwające potrzeby konfrontacji spowalniają technologicznie. Taka jest cena monopolu na mocarstwowość. Historia pokazuje, jak zimna wojna odbija się pozytywnie stymulująco na rozwoju technologii militarnych znajdujących potem zastosowanie cywilne np. poczynając od teflonu, komputerów, a kończąc na internecie. Ponieważ Stany Zjednoczone wykreowały Rosję na swojego przeciwnika oraz wygrały zimną wojnę ustawiając Rosję na pozycji regionalnego mocarstwa, nie będą w żadnym razie zainteresowane stymulacją Rosji, aby zapobiec jej rozpadowi. Izolacja i wyludnianie Rosji wcale się nie skończyło. Rosja nie bardzo ma dziś zasięg i siły do wybierania sobie potencjalnych przeciwników. Właściwie zostaje tylko stetryczała Europa, która wystawia Polaków oraz Japonia. Karty historii składają się w talię, w której od dwóch największych państw Słowiańskich zależą losy Europy i Azji w następnym stuleciu. Stany będą się przyglądać mniej lub bardziej biernie starając się przeszkadzać liderowi konfrontacji. Tak, ktoś powiedział, że potrzebujemy zaufania do Rosji. Ale póki co bardziej potrzebujemy realizacji programu "polski pies na Rosję", który jest korzystny dla obu stron, jeśli stymuluje do konkretnych działań z zakresu obrony cywilnej. Jest niebezpieczny, jest na miarę potrzeb i wymaga dystansu z obu stron, a stawką są miliony żyć. Będziemy go dalej prowadzić, wbrew polskim przyzwyczajeniom, które każe każdą katastrofę i wojnę witać bez gaci z rozdziawioną gębę. Zimna wojna pozorowana (jak np. rosyjsko- amerykańska sprzed czasów eksploracji Marsa) czy nie pozorowana- zawsze jest jakimś sposobem polepszenia infrastruktury. W tym wypadku przygotowania się na katastrofalne wydarzenia, szybszym i skuteczniejszym niż bezwładna mobilizacja demokratyczna i to w warunkach niecałkowicie suwerennych rządów (w Polsce z Unią na karku, a w Rosji z mafią w łóżku Putina). Jak wiemy, byłoby nierozsądne twierdzić, że generowanie bezwładu na wschód od Łeby nie wpisane w schemat polityki Niemiec wobec Słowian od wieków; dziś realizowanej w obrębie Unii niejako z rozpędu. (Dla przykładu taką Norwegię stać na budowanie podziemnych baz i schronów, za to Polskę stać jedynie na "reorganizacje" armii i sprzedaż zaplecza obrony militarnej i cywilnej). W tej kwestii raczej nic się nie zmieni, mimo gestów przyjaźni geopolityka ma swoje prawa. Biorąc to pod uwagę, oraz to, że społeczeństwo Zachodu stetryczało znacznie w porównaniu do społeczeństwa Europy Wschodniej nie mamy innego wyjścia jak podjąć grę z Rosją w imieniu Europy. Kończąc już na podwórku lokalnym i teraźniejszym, np. mi mieszkańcowi Polski mającemu dostęp do internetu, potrafiącemu wpływać na zachowania myślącej części społeczeństwa, łatwiej powstrzymać silną Polskę przed wojną niż bezwolną Polskę i Rosjan z dominującą pozycją w Europie z rozkładającym się państwem, który w razie rozkładu naraża świat na nową wojnę w okresie potencjalnie wzmożonej aktywności sejsmicznej, która ludzkość tak źle znosi. Nie wiem jak wy, nie chcę tutaj wyrzynania, ale zaworu bezpieczeństwa. Wolę na dziś kandydata, który zmieni bełkotliwy kurs polskich elit przepraszający wszystkich za to, że żyjemy, na zdecydowanie budujący pozycję Polski, póki co w konfrontacji z Rosją, gdyż taką wąską ścieżkę dostępnych ruchów kreśli nam historia. PS. Post napisałem w formacie dla nudziarzy politykierów (takich mentali mielących i mielących ciągle tą samą materię, które na dziwne słowa reagują 'wycofującym się zaangażowaniem'), ale mam nadzieję nikt nie ma wątpliwości, że drugą opcję (czyli wybór kandydata, który nie będzie w stanie wziąć szansy o jakiej pisze wyżej) też pamiętam, a skoro była taka ostatnim razem i znowu tu jesteśmy to znaczy nie dywersyfikuje ona naszych losów w sposób zadawalający i musimy szukać dalej. [Hmm, dokładnie jakby ktoś zaprojektował tą maszynę tak, że zawsze marchewka jest przede pyskiem.] -- -- -- -- - Dlugo i nie na temat. W stosunkach Polski z Rosją chodzi o odbudowanie pozycji Polski na kresach, obecnie od niej oderwanych. Do tego może dojść, jeśli Rosja zostanie zmuszona do użycia siły by zająć na powrót Ukrainę. I więcej filozofii tu nie ma. Giedroyć to był idiota i głupek. Jaksa |
|