Grupy dyskusyjne   »   pl.soc.polityka   »   o komorowskim słów kilkanaście, uwaga dłuuugie

o komorowskim słów kilkanaście, uwaga dłuuugie

Data: 2010-03-22 06:25:34
Autor: Mariusz Merta
o komorowskim słów kilkanaście, uwaga dłuuugie
ponieżje tekst, zerżnięty z www.niezalezna.pl zresztą z komentarza
do postu
http://niezalezna.pl/article/show/id/32171
tow. jadrys, radujcie się...komorowski to wasz człowiek

Mariusz Merta
*******************************************************************************************************************************************
Czarne chmury nad Czerwononosym marszałkiem hrabią herbu Czerwony Nos.
Czego tak panicznie boi się, "hrabia" "herbu" Czerwononosy Bronisław
Komorowski? Bronisław Komorowski ocalił stanowisko marszałka, ale znów
zbierają się nad nim czarne chmury. Z przecieków z zeznań, które w
prokuraturze składał poseł PO Paweł Graś, wynika, że Komorowski
powiedział mu, iż płk Aleksander L. miał związki z rosyjskimi
specsłużbami. Jeśli to prawda, oznaczałoby to, że marszałek Sejmu w
celu zdobycia ściśle tajnego dokumentu państwowego - Aneksu do raportu
o WSI - świadomie współpracował z osobą uwikłaną w kontakty z obcymi
służbami.To niejedyny problem marszałka. Jak się dowiedziała "GP",
członkowie Komisji Weryfikacyjnej WSI przygotowali zawiadomienie do
Prokuratury Okręgowej w Warszawie o istnieniu związku przestępczego,
utworzonego przez Bronisława Komorowskiego, szefa Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka, szefa Służby
Kontrwywiadu Wojskowego Grzegorza Reszkę, wiceszefa sejmowej komisji
ds. służb specjalnych Pawła Grasia i negatywnie zweryfikowanego
oficera b. WSI, ppłk. Leszka Tobiasza. Celem przestępców, działających
według autorów zawiadomienia wspólnie i w porozumieniu, miało być
m.in. "nielegalne dotarcie do ściśle tajnego dokumentu państwowego -
Uzupełnienia Nr 1 do Raportu Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej
WSI, skierowanie na członków Komisji Weryfikacyjnej ścigania za
przestępstwa korupcyjne, wykorzystania funkcjonariuszy ABW do
popełnienia tych przestępstw, podżegania do ich popełnienia, a także
innych nielegalnych działań wobec członków Komisji, tj. czynów
określonych w art. 258 § 1 i 3 kk, zagrożonych karą pozbawienia
wolności do lat 10". Szef ABW był szoferem Tobiasza. W ub. tygodniu
pojawiły się nieoficjalne informacje dotyczące zeznań złożonych kilka
dni wcześniej w Prokuraturze Krajowej przez wiceszefa komisji ds.
służb specjalnych Pawła Grasia. Miał on podobno powiedzieć, że
jesienią 2007 r. Bronisław Komorowski powiedział mu, jakoby płk
Aleksander L. był współpracownikiem rosyjskich specsłużb. Zapytany o
to przez prokuratorów szef ABW Krzysztof Bondaryk, miał zasłonić się
tajemnicą służbową. Graś i Komorowski nie chcą rozmawiać z
dziennikarzami na ten temat. Marszałek niejednokrotnie wypowiadał się,
także dla "GP", że do czasu zakończenia śledztwa w sprawie podejrzeń o
korupcję w Komisji Weryfikacyjnej nie będzie udzielał na ten temat
wywiadów. Zapytaliśmy o zeznania Grasia adwokata Wojciecha
Sumlińskiego, Romana Giertycha, na którego wniosek prokuratura
przesłuchała zarówno Grasia, jak i Bondaryka.
- Nie potwierdzam tej informacji ani jej nie zaprzeczam. Zdaję sobie
sprawę, że to niezwykle ciekawy wątek. Prokuratura prowadzi czynności
w sprawie przecieków ze śledztwa - powiedział "GP" Roman Giertych.
Afera aneksowa zaczęła się od zatrzymania dziennikarza Wojciecha
Sumlińskiego i byłego oficera WSW i WSI płk. Aleksandra L. pod
zarzutem korupcji - mieli rzekomo oferować za pieniądze spółce Agora
Aneks do raportu o WSI. A powołując się na znajomości Sumlińskiego
wśród członków Komisji, obiecywać także za 200 tys. zł pozytywną
weryfikację ppłk. Leszkowi Tobiaszowi. Z czasem okazało się, że
dowodów korupcji członków Komisji prokuratura nie ma, natomiast coraz
więcej faktów przemawia za tym, że była to prowokacja wobec Komisji..
Najpierw jednak odbyło się tajne spotkanie u marszałka Komorowskiego.
Jak napisał "Nasz Dziennik": "Nie spotkanie Bronisława Komorowskiego z
Aleksandrem L [...], ale ściśle tajna narada marszałka Sejmu, szefa
ABW Krzysztofa Bondaryka, wiceszefa sejmowej Komisji ds. Służb
Specjalnych Pawła Grasia (PO) i ppłk. Leszka Tobiasza, negatywnie
zweryfikowanego oficera WSI. Tak w rzeczywistości wyglądał początek
rzekomej afery korupcyjnej w Komisji Weryfikacyjnej WSI i związanego z
nią śledztwa. Fakt owej zaskakującej narady ujawnił w trakcie
prokuratorskiego przesłuchania Leszek Tobiasz. Te informacje
potwierdza uczestniczący w owej naradzie poseł Paweł Graś".
"Rzeczpospolita" ustaliła, że o sprawach, które poruszano na naradzie
u marszałka Komorowskiego, zeznawał w prokuraturze także Bondaryk.
Potwierdził on, jak pisała gazeta, że po zakończeniu spotkania u
marszałka zawiózł ppłk. Tobiasza swoim autem do siedziby ABW.
Towarzyszyli im oficerowie kontrwywiadu. Na miejscu Tobiasz złożył
zeznania, od których rozpoczęło się śledztwo dotyczące podejrzenia o
korupcję w Komisji Weryfikacyjnej.
Obawy Komorowskiego. W tzw. aferze aneksowej kluczową osobą jest
marszałek Sejmu RP. Bronisław Komorowski mógł się obawiać Aneksu do
raportu o WSI. Dlaczego? Już treść raportu z weryfikacji WSI
wskazywała, że jego rozszerzenie może mieć istotne znaczenie dla
przyszłości politycznej Komorowskiego. Chodzi o jego działalność w
okresie, gdy pełnił funkcję ministra obrony narodowej. Komorowski
wiedział, że weryfikatorzy sprawdzali wątki dotyczące działania
fundacji Pro Civili i inwestycji Komorowskiego w parabanku Palucha,
które wskazywały na jego wcześniejsze bliskie związki z oficerami
rozwiązanych WSI. To Komorowski, jako jedyny polityk PO, głosował w
Sejmie przeciwko rozwiązaniu tej służby. W raporcie opisano, że na
koncie Komorowskiego w Banku Palucha (przedsięwzięciu przypominającym
pomysł Lecha Grobelnego - Bezpieczną Kasę Oszczędności, na której
oszukał on tysiące ludzi) pojawiła się bardzo duża jak na owe czasy
kwota 290 tys. marek u praktycznie gołodupca z czeredą dzieci na
utrzymaniu "hrabiego" "herbu" Czerwononosy 9posiadanie czerwonego nosa
było zawsze i nadał jest kosztowne, trunki kosztują, darmo ich nie
dają czy serwują w lokalach, chyba,że Palikot wspomaga?). W jaki
sposób wszedł w jej posiadanie i na jakiej zasadzie po jej utracie w
tym banku próbował odzyskać gotówkę, angażując oficerów kontrwywiadu
WSI - marszałek dotąd nie wyjaśnił - mówi były urzędnik MON. W
ministerstwie mówiło się, że Komisja Weryfikacyjna interesowała się,
też szefami WAT, którzy w imieniu uczelni zawierali różnego rodzaju
umowy handlowe z fundacją Pro Civili opiewające łącznie na co najmniej
400 mln zł, zajmowała się również akceptacją tych transakcji przez
MON. Były to nie do końca jasne operacje - dodaje.Czy to przypadek, że
ABW dokonała przeszukań właśnie w mieszkaniach członków Komisji
Weryfikacyjnej: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka, którzy zajmowali się
Pro Civili, WAT i innymi interesami WSI? Po opublikowaniu raportu
powszechnie mówiło się, że Komisja zajmowała się dalej sprawą Pro
Civili i innych wojskowych inwestycji, m.in. prywatyzacji wojskowych
sklepów w Warszawie, przekazywania przez MON gruntów należących do
instytucji wojskowych (np. szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie) do
Agencji Mienia Wojskowego, która z kolei odsprzedawała je wybranym
deweloperom warszawskim, wykazując jednocześnie w swoich bilansach
rocznych straty. Lub wnosiła grunty jako aport do spółek, na czym
tracił skarb państwa. Wiele z tych nieprawidłowości stwierdziła NIK po
kontroli działalności AMW przeprowadzonej w latach 2002-2005. Minister
Komorowski w 2002 r. bronił w Sejmie interesów Agencji, argumentując,
że straty AMW spowodowane są dekoniunkturą gospodarczą, a nie błędnymi
decyzjami - mówi "GP" były urzędnik MON. Weryfikatorzy komisji
Macierewicza sprawdzali, na ile decyzje MON w tych sprawach były
zasadne i na ile miał z nimi związek minister Komorowski. Na przykład,
czy miał wpływ na decyzję dotyczącą gruntów należących do wojskowego
klubu sportowego Legia, które przejęła spółka Pol-Mot, kierowana przez
byłych oficerów SB.
Protegowani ministra "hrabiego" "herbu" Czerwononosy. Komorowski, jak
mówi Macierewicz, wiedział o operacjach handlu bronią WSI z arabskimi
terrorystami, a także sprzedaży broni mafii rosyjskiej. Marszałek
zaprzecza, że osłaniał działalność WSI. Macierewicz utrzymuje, że to
Komorowski mianował szefem kontrwywiadu płk. L. Jaworskiego, który
niszczył prasę podziemną, rozpracowując m.in. "Wiadomości" - pismo
NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze, inwigilował Ryszarda Bugaja,
tropił "obce pochodzenie" członków opozycji, zakładał podsłuchy,
werbował agenturę. To na skutek działań Jaworskiego w więzieniu
znalazła się m.in. Hanna Rozwadowska, kierująca logistyką
"Wiadomości". Wysokie stanowiska otrzymali za Komorowskiego także inni
zasłużeni w stanie wojennym, jak płk Janusz Sekuła. Ci ludzie w latach
90. rozpracowywali rząd Jana Olszewskiego, podsłuchiwali, podglądali i
osaczali siecią agentów Radosława Sikorskiego i Janusza Szpotańskiego.
To w wyniku rekomendacji Komorowskiego w 1990 r. minister spraw
wewnętrznych Andrzej Milczanowski mianował szefem jednej z delegatur
UOP późniejszego szefa WSI - byłego dowódcę kompanii czołgów,
przygotowanej do pacyfikacji kopalni "Wujek", który do pacyfikacji
zgłosił się jako ochotnik - mówi "GP" były urzędnik MON. Wyjaśnienie
tych wątków mogło znaleźć się w Aneksie. Marszałek mógł również
interesować się Aneksem w związku z przetargami na zakup sprzętu dla
wojska w latach 1999-2001, wokół których było dużo kontrowersji,
podobnie jak w związku z oskarżeniami o korupcję byłego zastępcy
ministra Komorowskiego, Romualda Szeremietiewa i jego asystenta
Zbigniewa Farmusa.
Marszałek wiedział, że Komisja Weryfikacyjna przesłuchała oficerów WSI
prowadzących operację wobec Szeremietiewa, a przecież to on jako
minister musiał zatwierdzić ramowy plan działań, w wyniku których
zamierzano doprowadzić do usunięcia Szeremietiewa z MON - mówi były
urzędnik MON. W październiku 2007 r. Komisja przesłuchała kilku szefów
specsłużb i ministrów, m.in. Szmajdzińskiego, Siemiątkowskiego,
Dukaczewskiego i Szeremietiewa. Wezwała też Komorowskiego, ale nie
stawił się. I znów zbieg okoliczności - w zespole roboczym, mającym
wysłuchiwać jego zeznań, obok szefa Komisji Antoniego Macierewicza
mieli zasiadać Bączek i Pietrzak, którzy śledzili jego związki z
oficerami WSI. Po rozpoczęciu przez prokuraturę i ABW w czerwcu 2008
r. działań wobec Bączka i Pietrzaka ppłk Maciej Smojlik, żołnierz b.
WSI, który kilka miesięcy wcześniej składał przed nimi wyjaśnienia w
związku z weryfikacją, odebrał im, a także Antoniemu Macierewiczowi
certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Śmierdzące jajo z kosza
PO. "Być może marszałek wiedząc, że nie ma możliwości zatrzymania
procesu opracowania Aneksu, chciał dotrzeć do zawartej w nim wiedzy,
aby móc przygotować linię obrony" - zastanawia się nasz informator. W
końcu października 2007 r. do marszałka dotarł dobrze mu znany płk
Aleksander L. i powiedział o możliwościach dotarcia do Aneksu. Gdy w
listopadzie 2007 r. doszło do kolejnej rozmowy z Komorowskim, L. nie
wiedział, że wcześniej ze skargą na niego przyszedł do Komorowskiego -
ppłk Tobiasz, mówiąc, że L. kieruje grupą przestępczą mającą czerpać
zyski z obietnic załatwienia pozytywnej weryfikacji. Podobno Tobiasz
dał L. jakąś kwotę jako zadatek za pozytywne zweryfikowanie jego
osoby, co L. obiecywał mu załatwić - mówi nasz informator. -
Komorowski nadal nie wiedział, czy L. może zdobyć Aneks, wiedział
jednak, że wziął pieniądze od swojego kolegi ze służby, Tobiasza.
Wówczas marszałek zadzwonił do szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i posła
Pawła Grasia, aby się poradzić w nietypowej sprawie. W końcu listopada
doszło do narady u Komorowskiego. Bondaryk przejął sprawę w swoje
ręce, uruchamiając w ABW dwie sprawy. Jedną, której celem było
rozpracowanie Komisji Weryfikacyjnej, drugą mającą potwierdzić jej
skorumpowanie - dodaje nasz informator. Wówczas, jak mówi, Tobiasz
złożył doniesienie w prokuraturze o podejrzeniu korupcji w Komisji i
podjął współpracę z ABW. W czerwcu 2008 r. funkcjonariusze tej służby
przeszukali mieszkania Bączka i Pietrzaka, a także L. i Wojciecha
Sumlińskiego, szukając tajnych dokumentów z Aneksu. Wiceszef ABW Jacek
Mąka na odprawach przed akcją krzyczał: "musicie działać tak, aby się
was bali" odnosząc się do ewentualnego udziału mediów w sprawie,
ponieważ funkcjonariusze mieli zatrzymać dziennikarza. To dlatego
posunęli się do wydania polecenia ściągnięcia spodni przez
dziennikarza "Misji specjalnej" obecnego w trakcie przeszukania domu
Bączka - mówi nasz informator. Według niego współpracę z ABW podjął
też płk L. Pojawia się pytanie, czy L. zgodził się na współdziałanie z
ABW w sprawie korupcji Komisji Weryfikacyjnej, gdyż bał się, że mogą
być wyciągnięte jego związki z rosyjskimi specsłużbami? Dziś, po kilku
miesiącach śledztwa, planiści i uczestnicy prowokacji przeciwko
Komisji Weryfikacyjnej gubią się w zeznaniach, nie mogąc uzgodnić
nawet daty tajemniczej narady u marszałka. Niektórzy, jak Paweł Graś,
nie chcą mieć już z tą sprawą nic wspólnego. Niemały kłopot ma
prokuratura. Dowodów korupcji w Komisji Weryfikacyjnej nie ma, a
postawienie zarzutów Komorowskiemu oznaczałoby polityczne tornado, nie
tylko w Platformie.

o komorowskim słów kilkanaście, uwaga dłuuugie

Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
Redmi 9A - recenzja budżetowego smartfona