gnałem sobie moim authorem po wale słuchając fajnej enegetyzującej muzy
na full,
słuchawawki kos w uszach oczywiście.
ale jak ledwo wyhamowałem przed jakimś leszczem z żoną na spacerze
to mnie opieprzył że się nie słycha muzy jak się jedzie na rowerze
miał rację cieciu czy nie, bo jak nie to go ostro pojadę następnym razem